B

poniedziałek, 30 stycznia 2017

'Wbrew całemu światu' XX



- Oświadczam ci, że po raz ostatni poszedłem na wywiadówkę do szkoły twojego syna – rzekł od progu lekko wzburzony. Zmarszczyła brwi. Czuła się zdezorientowana. Przecież sam się zadeklarował, że pójdzie. Początek nowego semestru wymuszał konieczność stawiania się w szkole. Damian dwukrotnie przypominał jej o terminie. Zapomniała. Umówiła się z organizatorem targów na negocjacje dotyczące kosztorysu. Chciała spotkanie przełożyć, ale Marek zaproponował, że jeśli napisze mu jakieś upoważnienie do uzyskania wiadomości o postępach w nauce chłopca i możliwości podpisania się w dzienniku, to chętnie pójdzie za nią.
- Stało się coś? – obrzuciła go pytającym spojrzeniem
- Pojawił się po raz kolejny temat zielonej szkoły. Zgodnie z naszą rozmową zadeklarowałem, że Damian chce jechać. Zresztą oni zamienili w końcu te Bieszczady na Trójmiasto. Nie ważne – machnął ręką kierując się w stronę salonu – W każdym razie pani Jagoda, Justyna, czy jak jej tam
- Joanna – wtrąciła
- Właśnie, Joanna – skrzywił się – przez dwadzieścia minut przekonywała mnie bym uczestniczył w tym wyjeździe jako opiekun – jego mimika powoli zaczynała ją bawić – Próbowałem jej ten pomysł wyperswadować twierdząc, że nie jestem jego prawnym opiekunem. Ale to jakbym mówił do ściany. Dopiero się ożywiła, gdy rzuciłem, że nawet nie jesteśmy małżeństwem – tłumaczył zrezygnowany – Jeszcze w dość nietaktowny sposób próbowała wyłudzić ode mnie numer telefonu w celu ustalenia szczegółów wyjazdu – spojrzał na nią z grymasem, na co wybuchła śmiechem – Ciebie to przepraszam bawi? – zapytał zirytowany. On przez blisko pół godziny próbował się uwolnić spod ostrzału pytań i próśb nachalnej trzydziestolatki, na dodatek mało urodziwej, a jego kobieta z tego dramatu miała niezły ubaw.  
- Obiecuję ci, że od tej pory z panią Joanną będą kontaktowała się sama – wciąż się śmiejąc wycisnęła ja jego ustach czułego buziaka.
- Dzięki ci panie! Mam nadzieję, że gdy Maja pójdzie do szkoły będzie miała normalną wychowawczynię.
- Wiesz – zaczęła bawiąc się kołnierzykiem jego koszuli – Pani Joanna jest samotna. Szuka po prostu męża – puściła mu oczko. Była dziś w fantastycznym nastroju. Dla firmy udało jej się wynegocjować dziesięcioprocentowy upust. A i zachowanie Marka powodowało pozytywne emocje. Nie tylko z uwagi na zabawną sytuację, którą opowiadał jej w taki sposób, jakby spotkała go największa krzywda. Przede wszystkim cieszyła się z tego, że jej o tym powiedział, że nie próbował zataić nachalności kobiety w głębi duszy ciesząc się z tego, że jest bardzo atrakcyjny dla kobiet. 
- Świetnie! Tylko, że ja nie jestem zainteresowany. Moje plany małżeńskie tyczą się zupełnie innej kobiety, która nie chce mi powiedzieć ‘tak’ – spojrzał na nią wymownie,  na co ona w zabawnym geście wywróciła oczami i cmoknęła go w policzek kierując się powolnym krokiem w stronę kuchni, Zatrzymały ją jego słowa – Pamiętasz, co ci powiedziałem na początku naszej znajomości? – odwróciła się i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem - Gdy nie chciałaś się ze mną umówić na kolację powiedziałem ci, że jestem cierpliwy, ale konsekwentnie dążę do celu. Prędzej, czy później założę ci obrączkę na palec, zobaczysz – pogroził jej w zabawnym geście. Bezgłośnie wypowiedziała ‘kocham cię’ i ruszyła przygotować dzieciakom gorące kakao.

Dochodziła dwudziesta trzecia, gdy starając się zachowywać jak najciszej, by nie obudzić dzieci, wszedł do domu. O mieszkaniu Uli już od jakiegoś czasu myślał jako prawdziwym domu, gdzie czekała na niego ukochana kobieta, gdzie czuł się dobrze, gdzie czuł się spełniony i potrzebny. Lubił tu wracać. Ale dziś był padnięty i klął pod nosem, że firma i dom są w dwóch różnych częściach miasta. Jego nieruchomość była ledwie osiem minut drogi od Febo&Dobrzański. Od tygodnia wszyscy pracowali na najwyższych obrotach. Pokaz wyznaczony na połowę kwietnia zbliżał się wielkimi krokami. Z przerażeniem wykreślał kolejne cyfry w kalendarzu i zadawał sobie sprawę, jak wiele kwestii musi jeszcze dopiąć. Ula i Sebastian starali się go odciążać, ale to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność i chciał dopilnować wszystkiego sam. Również po to, by kolejnym sukcesem kolekcji i firmy zamknąć usta Aleksowi i poniekąd ojcu. Senior nie wyrażał już swojej dezaprobaty dla związku syna z panią dyrektor, ale widział, że uważnie śledzi każde ich posunięcie. Ściągając w przedpokoju buty zauważył, że w salonie świeci się lampka. Najwyraźniej Ula jeszcze nie spała. Przed dwudziestą wysłał jej sms’a, żeby na niego nie czekała. Wyszła dziś z pracy wcześniej tłumacząc, że musi załatwić coś na mieście. Nie dociekał, bo miał wiele innych spraw na głowie. Chciała wrócić koło szesnastej i pomóc mu. Odmówił. Twierdził, że nie ma sensu by ślęczeli nad papierami oboje, że powinna jechać do dzieci. Przyznała mu rację. Doskonale zdawała sobie sprawę, że firma jest ważna, ale pani Halina nie zastąpi jej dzieciom matki.
- Prosiłem, żebyś nie czekała – rzekł stłumionym głosem – Powinnaś wypoczywać. Ostatnio się przepracowujesz, a najbliższy tydzień będzie równie ciężki. Musisz się wysypiać – spojrzał na nią z troską i zmęczony opadł na fotel. Odłożyła czytaną książkę i posłała mu tajemniczy uśmiech.
- Mam dla ciebie prezent – wstała i podeszła kilka kroków, by po chwili przysiąść na podłokietniku skórzanego fotela
- Prezent? – uniósł brwi do góry widząc niewielkie, kartonowe pudełko przewiązane czerwoną wstążką. Szybko spojrzał na zegarek, który oprócz godziny pokazywał również datę. Siódmy kwietnia nic mu nie mówił. Pospiesznie zaczął analizować kalendarz. Symboliczna data początku ich związku, a w zasadzie moment rozpoczęcia ich romansu wypadała zupełnie kiedy indziej - Zapomniałem o jakiejś naszej rocznicy? – spojrzał na nią przepraszająco. ‘Może jakaś miesięcznica?’ zastanawiał się. Roześmiana przecząco pokręciła głową.
- Otwórz – ponagliła. Obrzucając ją zaciekawionym spojrzeniem odwiązał kokardkę i podniósł wieczko. Jego oczom ukazał się mały, biały przedmiot. Obserwowała go z delikatnym uśmiechem, czule gładząc po karku. Silne emocje spowodowały, że zapomniał o zmęczeniu. Drżącą ręką wyjął kawałek plastiku i spojrzał na dwie kreski, które świadczyły o tym, że niebawem zostanie ojcem.
- Naprawdę? – spojrzał w jej dwa błękity. Skinieniem głowy potwierdziła. Uśmiechnął się szeroko wyraźnie wzruszony. Jednym ruchem posadził ją sobie na kolanach i zachłannie wpił się w jej usta – Jestem bardzo, bardzo szczęśliwy – wyszeptał opierając swoje czoło o jej – Ale to tak na pewno, na sto procent? – upewniał się. Nie chciał, by za kilka dni okazało się, że test był felerny, że ona wcale nie jest w ciąży.
- Na pewno – spojrzała w jego oczy, które od kilku minut śmiały się do niej – Test zrobiłam dwa dni temu. Nic nie mówiłam, bo nie chciałam ci robić nadziei. Dziś potwierdził to lekarz. Piąty tydzień.
- Każdego dnia dziękuję losowi, że zaczęłaś pracę w FD, że pojawiłaś się w moim życiu i że już w nim zostaniesz – w jego głosie było tyle czułości i miłości, że aż się wzruszyła
- Zostanę – zapewniła i musnęła ustami czubek jego nosa – Dzień po pokazie mam USG
- Będzie już coś widać? – zaciekawił się
- Taką małą fasolkę – odpowiedziała. Dla niej to żadna nowość. Ta ciąża była trzecią. On będzie się dopiero jej uczył. 
- Kiedy powiemy dzieciakom? 
- Może po badaniu, gdy okaże się, że wszystko jest w porządku? – przytaknął

- Słońce, gratuluję! – Marta aż pisnęła do słuchawki – Mareczek nosi cię na rękach? – trajkotała podekscytowana
 - Nie, bo mu na to nie pozwalam. Jemu się co prawda wydaje, że za chwilę rzucę pracę, że będę leżeć i patrzeć, jak mi rośnie brzuch, ale ja się nie pozwolę ubezwłasnowolnić – żartowała
- Pozwól mu się cieszyć, pozwól mu to przeżywać po swojemu. Dla ciebie to kolejna ciąża. Dla niego wielkie wydarzenie. Debiut – rzekła już całkiem poważnym tonem
- Jest słodki i kochany – szepnęła z uśmiechem – Był wyraźnie poruszony, gdy dałam mu w prezencie test. Wiem, że bardzo marzył o dziecku.
- Mamuśka już wie? – zadała to nurtujące ją pytanie
- Nie i szczerze mówiąc nie rozmawialiśmy o tym, kiedy jej powie. Ja na szczęście nie miałam przyjemności jej ostatnio spotkać. Rzadziej pojawia się w firmie. Rzadziej do niego dzwoni. Wiem, że Marek nie mówi mi wszystkiego, ale widzę, że jego relacje z matką znacznie się ochłodziły
- I całe szczęście – rzekła butnie – Nie będzie się wtrącać jędza jedna!
- Uwielbiam cię ty moja mamuśko chrzestna – zaśmiała się serdecznie
- Naprawdę, mogę? – zapytała mile zaskoczona propozycją przyjaciółki
- No nikogo innego sobie nie wyobrażam. Jakby nie patrzeć już jesteś matką chrzestną naszego związku
- Tylko patrzeć, jak zostanę świadkową – rzekła podekscytowana
- Wyście się zmówili? – rzekła z udawaną pretensją w głosie
- Nie rozumiem…. Już się oświadczył? – dociekała
- Próbował. No można powiedzieć dwa razy
- Słucham?! – niemal krzyknęła – Ale oczywiście znając ciebie zamiast rzucić się mu na szyję i łapać go póki możesz wycofałaś się dwa kroki
- Nie do końca – bąknęła niepewnie
- Wiesz co, ty to jednak głupia jesteś!
- Też cię uwielbiam. Muszę kończyć – spojrzała na zegarek. Za chwilę musiała jechać po Damiana.
- Obiecaj mi coś – poprosiła – Obiecaj, że jak znów zapyta, powiesz ‘tak’
- Zobaczymy, czy zapyta – wzruszyła ramionami niby to obojętnym tonem
- Zapyta! – rzekła pewnie – Pozdrów tego przystojniaka
- Pa

8 komentarzy:

  1. Będzie mały Mareczek, to mała Ula????? Super, że będą mieć dziecko. I mam nadzieję, że następnym razem Marek zostanie wreszcie przyjęty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przekonasz się o jednym i drugim już niebawem. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ja jak czytałam po raz pierwszy to chciałam żeby był chłopiec podobny do Marka. Ale jak będzie to nie będę zdradzać innym. G

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest dziecko to pewnie niedługo będzie ślub, bo Ula już chyba jest na to gotowa. A ja chciałbym aby to były bliźniaki, bo pewnie na czwarte dziecko Ula by się nie zgodziła a tak zostanie postawiona przed faktem dokonanym.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza nocia pod słońcem! Czekałam na takiego newsa aż 20 części i się wreszcie doczekałam. Amicus ozłocić Cię trzeba po raz kolejny;) AlKa.

    OdpowiedzUsuń