Przyspieszamy. Kolejne rozdziały co drugi dzień!
Nie mógł skupić się na pracy. Co
trzydzieści sekund spoglądał na leniwie przesuwające się wskazówki zegarka. Całkowicie
się od niej uzależnił. Trochę wbrew sobie. Przysłaniała mu jasność myślenia.
Przysłaniała mu cały świat. Początkowo miała to być krótka zabawa, chwila
przyjemności. Nie sądził, że wciągnie się w tę relację tak bardzo. Sypiali
razem trzy miesiące, a on nie wyobrażał sobie, żeby z dnia na dzień mogli to
skończyć. Ten romans stał się nieodłączną częścią jego życia. Ona stała się
nierozerwalnym elementem jego życia. I póki co nie chciał tego kończyć. Ula
była cudowną kochanką. Świetnie się dopasowali. Wzajemnie potrafili bezbłędnie
odczytać i zaspokoić swoje potrzebny, pragnienia. Musiał przyznać, że w
przeciwieństwie do wcześniejszych dziewczyn, panią dyrektor darzył ogromnym
szacunkiem. Może dlatego, że nie była naiwną, zapatrzoną w niego gówniarą,
która sądziła, iż robiąc mu dobrze stanie się automatycznie panią Dobrzańską, dziedziczką
fortuny i będzie całe dnie spędzać na kąpielach w mleku i winie. Sosnowska była
inteligentna, rozsądna i nie wywierała na nim presji, nie oczekiwała
deklaracji. Do ich relacji podchodziła tak, jak on. Chciała z niej czerpać jak
najwięcej przyjemności. Tylko, że jego podejście od momentu rozmowy w wannie
zaczęło się nieco zmieniać. Od pewnego czasu nie chodziło mu wyłącznie o seks, ale także o
nią. Chciał, by była szczęśliwa, by los wynagrodził jej upokorzenie, które
zaznała od męża. Takie refleksje nachodziły go zwłaszcza rankiem, gdy patrzył
na tę wyjątkową kobietę, która spokojnie spała w jego łóżku, gdy szykując się
do wyjścia patrzył na ich wspólne odbicie w łazienkowym lustrze. Jego
rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie zaprosił gościa do środka.
Nie miał ochoty na podpisywanie durnych papierków czy użeranie się z Pshemko,
który ostatnio zdziwaczał jeszcze bardziej.
- Witaj kochanie. Tak bardzo za
tobą tęskniłam – usłyszał od progu przesłodzony głos swojej byłej dziewczyny
- Co ty tutaj robisz? – zapytał
kompletnie zaskoczony jej wizytą
- Przyjechałam do ciebie.
Kontrakt mi się skończył i wreszcie będę mogła poświęcić ci więcej czasu –
uśmiechnęła się do niego uroczo i odstawiając walizkę na bok podeszła bliżej
biurka, by nim się zorientował, usiąść mu na kolanach. Zerwał się z miejsca
szybko, o mały włos nie zrzucając Nowickiej na podłogę. Postawił ją na ziemi i
odsunął się kilka kroków.
- Co ty sobie wyobrażasz? – w
jego głosie słychać było wyrzut – Przecież się rozstaliśmy! – podkreślił
ostatnie słowo
- Mareczku, ja wiem, że między
nami ostatnio nie było najlepiej. Przechodziliśmy kryzys, ale takie problemy
zdarzają się nawet w najlepszych związkach. Grunt to umieć sobie wybaczać i
mieć świadomość, że ta miłość, związek są dla nas najważniejsze. Dlatego
postanowiłam przyjechać, gdy tylko pozwoliły mi na to zobowiązania. Będę mogła
się teraz tobą zająć i odbudujemy to, co zaczęło się rozsypywać – spojrzała na
niego maślanymi oczami.
Ula chcąc jak najszybciej
skończyć spotkanie z Krzemińskim skupiła się na konkretach. Na szczęście
kontrahent nie był marudny i szybko doszli do porozumienia. Po niespełna
trzydziestu minutach odprowadziła mężczyznę do windy. Wracając do swojego
gabinetu postanowiła zajść do sekretariatu Marka. Nie mogła się już doczekać
momentu, gdy doprowadzi ją na szczyt rozkoszy. Z błąkającym się na ustach
tajemniczym uśmiechem wkroczyła do sekretariatu chcąc poinformować go, że za
pięć minut czeka na niego u siebie w związku z przygotowaniami do zbliżającego
się zarządu. Bez słowa ominęła biurko Violki i już chciała otworzyć drzwi, gdy
Kubasińska niemal się na nią rzuciła.
- Nie teraz! – rzuciła
konspiracyjnym szeptem
- Niby dlaczego? – odparła
zaskoczona
- Przyjechała do niego dziewczyna
– wyjaśniła. Oczy Sosnowskiej powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów
- Dziewczyna? – chrząknęła.
Poczuła, że zasycha jej w gardle. ‘Przecież powiedział, że jest wolny..’ Rzeczywiście
za drzwiami słychać było rozmowę dwóch osób. Kobiety i mężczyzny. Dość głośną
rozmowę.
- Tak. Modelka. Pracuje we Włoszech
– ‘Włochy’ przeleciało Ulce przez głowę i zaczęła powoli układać sobie całą
historię w głowie – Dawno jej u nas nie było, ale taki już jest ten ich
związek. Długie rozstania i namiętne powroty – paplała w swoim stylu - Teraz
się kłócą, ale za chwilę będą się godzić – zaśmiała się głupkowato – Aż się
boję. Jak się godzili jakieś pół roku temu, jej jęki było słychać po drugiej
stronie korytarza. Nie dość, że nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, to nie
wiedziałam jak zablokować tę część skrzydła przed wścibskimi pracownikami.
Przecież oni się bzykali przy odsłoniętych żaluzjach! – Ulka poczuła uścisk w
żołądku. Musiała jak najszybciej stamtąd wyjść. Irytowała ją gadanina Violki,
ale nade wszystko wściekła się o to, co działo się za tymi drzwiami. Miała
dość.
- To ja wpadnę później – szepnęła
niemrawo i nie czekając na reakcję sekretarki odwróciła się na pięcie i ruszyła
do swojego biura pędem błyskawicy. ‘Nie ma mnie dla nikogo’ tylko tyle rzuciła
w stronę zaskoczonej jej zachowaniem Doroty i zatrzasnęła szklane drzwi.
Duszkiem wypiła szklankę zimnej wody.
- Kryzys? – zaśmiał się szyderczo
– O czym ty do cholery mówisz?! Rozstaliśmy się po powrocie z Madery –
przypomniał jej - Ja sądziłem, że wyraziłem się wtedy wystarczająco jasno! Jeśli
nie, powtórzę to raz jeszcze. Nie pasujemy do siebie i nie ma sensu tego dalej
ciągnąć.
- Ale kochanie, przecież było nam
razem dobrze – zaczęła znów nieznacznie się przybliżając. Chciała złapać go za
krawat. Wiedziała, że może zatrzymać go przy sobie tylko w jeden sposób. Zwykle
się udawało.
- Masz rację. Było. A było, to
czas przeszły – odparł stanowczo i usiadł za biurkiem
- Marek, kocham cię – rzekła
piskliwym głosem
- Ale ja ciebie nie - spojrzał na
nią beznamiętnym wzrokiem – A teraz bardzo cię proszę opuść moje biuro. Mam
nadzieję, że to było nasze ostatnie spotkanie. Nie mam ci nic więcej do
powiedzenia i proszę cię, byś mnie więcej nie nachodziła.
- Jeszcze sam do mnie przyjdziesz
– syknęła wściekła, energicznie chwytając swoją walizkę. Liczyła na to, że
Dobrzański załatwi jej nowy kontrakt. Włosi zerwali go z dnia na dzień
tłumacząc swoją decyzję jej zbyt rozrywkowym trybem życia. Została na lodzie.
- Żebyś się nie zdziwiła. Żegnam –
obrzucił ją lodowatym spojrzeniem i udał, że przegląda leżące na biurku
papiery. Wyszła oburzona solidnie przy tym trzaskając drzwiami. Zdenerwowany
wizytą byłej dziewczyny głośno wypuścił powietrze z płuc. ‘Co ja w niej
widziałem? Nogi i cycki!’
Wyrywając się z zamyślenia
skierował swój wzrok na zegarek. Krótsza i dłuższa wskazówka nachodziły na
siebie zwiastując południe. Ula już dawno powinna skończyć spotkanie i czekać
na niego w gabinecie. Szybko ruszył na trzecie piętro.
- Pani dyrektor prosiła, by nikt
jej nie przeszkadzał – usłyszał głos Doroty, gdy miał przekręcić gałkę
- Nawet ja? – zapytał z
czarującym uśmiechem – Miała zarezerwować dla mnie godzinę. Zbliża się zarząd –
sugestywnie spojrzał na plik trzymanych kartek
- Wyraźnie powiedziała, że nie ma
jej dla nikogo – szepnęła nieco speszona Rabkowska
- Biorę to na siebie – puścił jej
oczko i wsunął się do środka
- Prosiłam, by nikt mi nie
przeszkadzał – rzekła dość nieprzyjemnym tonem, nawet nie odwracając się od
okna
- Tyle, że my byliśmy umówieni –
ten niski głos zwykle doprowadzał ją do wrzenia. Nie tym razem. Obrzuciła go
smutnym spojrzeniem. Od kilkudziesięciu minut zastanawiała się, czy szalejące w
jej wnętrzu burza jest wynikiem zazdrości, czy raczej faktu, że o niczym nie
miała pojęcia. Jego dobry nastrój i uśmiech, który zwykle powodował miękkość
kolan, w tym momencie nieprzeciętnie ją irytowały. Dobrzański przyjrzał jej się
uważnie i dostrzegł, że coś się zmieniło. Po porannym dobrym nastroju nie było
już śladu. Nie sądził, że był to efekt nieudanych negocjacji. Praca zwykle nie
miała wpływu na ich relację - Coś się stało? – stanął obok,
wlepiając w nią wyczekujące spojrzenie. Omiotła wzrokiem każdy skrawek jego
twarzy, garderoby. Szczególną uwagę przykuły jego włosy i krawat. Zastanawiała
się, czy rano był zawiązany w identyczny sposób, czy jego ułożenie może świadczyć
o ingerencji osób trzecich. Nie potrafiła sobie przypomnieć również, czy włosy
od początku miał w takim nieładzie, czy to pamiątka po namiętnych chwilach z
dziewczyną. Wzbierała w niej wściekłość, ale za wszelką cenę starała się ją
stłumić. Westchnęła w końcu głośno i tonem pełnym żalu powiedziała wreszcie
- Myśmy się na nic nie umawiali.
Chciałam relacji bez zobowiązań. Nie wymagałam od ciebie wierności, jednak
szczerość byłaby takim minimum przyzwoitości – zmarszczył brwi nie bardzo
rozumiejąc, o co jej chodzi – Oszukałeś mnie Marek, a obok tego nie mogę przejść
obojętnie. Rozmawialiśmy kilkakrotnie o naszym życiu. Zapewniałeś, że jesteś
wolny, a dziś dowiaduję się o istnieniu twojej dziewczyny. Tak się po prostu
nie robi – szepnęła i odeszła w drugi kąt pokoju. W błyskawicznym tempie
próbował ułożyć sobie w głowie wypowiedziane przez nią słowa. Gdy Nowicka
pojawiła się w progu jego gabinetu nie sądził, że skomplikuje to jego relację z
Sosnowską. Miał nadzieję, że pani dyrektor pozwoli sobie wyjaśnić
- Nie oszukałem cię – powiedział
pewnie, zbliżając się do niej kilka kroków – Od samego początku jestem z tobą
szczery. Nie wiem, kto ci naopowiadał tych głupot, że Klaudia jest moją
dziewczyną
- Byłam pod twoim gabinetem, gdy
tylko skończyłam rozmowę z Krzemińskim – wyjaśniła – wówczas się kłóciliście,
ale chyba szybko zaczęliście się godzić – teraz nutę zazdrości było słychać aż
nad to
- Jestem z tobą szczery – rzekł
zdecydowanie – Sypiam tylko z tobą. To prawda, nie umawialiśmy się na wierność,
ale jesteś jedyna. Nie wiem, co sobie wyobrażała Klaudia przyjeżdżając tutaj
dzisiaj. Rozstaliśmy się cztery miesiące temu – mówiąc to patrzył prosto w
jej oczy. Chciała wierzyć, że mówi prawdę – Gdy tylko zaczęłaś tutaj pracę ja
wyjechałem na urlop, pamiętasz? Wyjechałem wówczas z Klaudią. Rozstaliśmy się
tego samego dnia, w którym wróciliśmy do Warszawy. Chyba trochę przez ciebie –
spojrzała na niego zaskoczona – od pierwszego dnia, gdy zobaczyłem cię na
korytarzu, gdy powitałem cię w naszej firmie, miałem ochotę mieć cię w swoim
łóżku. Konsekwentnie do tego dążyłem. A Klaudia jest co najwyżej moją byłą
dziewczyną, która notabene kompletnie do mnie nie pasowała – szepnął i
delikatnie przygryzając jej dolną wargę rozpoczął czuły i leniwy pocałunek.
Ukoił jej duszę. Przesunął się w stronę kanapy i opadł na nią ciężko, sadzając
ją sobie na kolanach. Dyrektorska sofa miała być po raz kolejny świadkiem
wybuchu ich namiętności, jednak w ostatniej chwili zrezygnował odrywając się od
jej ust.
- Nie tutaj. Wstawaj – nakazał.
Zaskoczona zeszła z niego – Za kwadrans wyjedziesz z biura i powiesz Dorocie,
że jedziesz do banku, a później na spotkanie. Mimochodem rzucisz, że możesz już
dziś nie wrócić. Zanim wyjdziesz wstąp do mojego gabinetu – ostatni raz czule
musnął jej usta i nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony pospiesznie
opuścił biuro. Postępując zgodnie z jego wskazówkami zebrała swoje rzeczy i
wjechała na piąte piętro. Czekał już na nią
- Wyjdę jakieś pół godziny po
tobie – oznajmił – Tutaj masz pilota do bramy, klucz do drzwi wejściowych i kod
do alarmu – wręczył jej małe przedmioty – adres znasz. Jedź już, bo myślę o
tobie nagiej od rana – zostawił mokry ślad na skórze jej szyi
- Przyjedź szybko – poprosiła i
spojrzała na niego z pożądaniem. Posłał jej cwaniacki uśmiech i wrócił za
biurko.
Dysząc ciężko opadł na poduszkę
obok.
- Jesteś boska – rzekł z uznaniem
i objął ją ramieniem – chyba muszę częściej wyjeżdżać – zaśmiał się pod nosem.
Leżąc z nią u boku w zmiętej pościeli czuł, że niczego więcej nie potrzebuje do
szczęścia.
- Ani mi się waż! – odparła
groźnie, dźgając go wskazującym palcem w klatkę piersiową. Przejechał wilgotną dłonią
po jej nagich plecach. Chwyciła w dłoń komórkę i z niezadowoleniem odkryła, że
jest już po szesnastej. Przy nim kompletnie traciła poczucie czasu – Będę się
powoli zbierać – odgarnęła włosy do tyłu i już chciała wstać, gdy mocniej
przycisnął ją do siebie
- Zostań jeszcze – poprosił
- Damian ma dzisiaj basen.
Powinnam go odwieźć – szepnęła zrezygnowana
- Pani Halina go odprowadzi.
Zawieziesz go w przyszłym tygodniu – zagryzła lekko wargę w geście
zastanowienia. Uwielbiał, gdy tak robiła - Nie rób tak, bo nie wypuszczę
cię stąd do rana – rzekł przeciągle i złożył pocałunek na jej prawej piersi
- Mogę zostać najwyżej godzinę –
jęknęła cicho
- Wystarczy – uśmiechnął się
znacząco i przygniótł ją swoim ciałem.
Zapinała właśnie guziki
koszulowej bluzki, gdy stanął za nią w samych bokserkach
- Możesz poprosić panią Halinę,
żeby została z dzieciakami w przyszłym tygodniu z piątku na sobotę? Chciałbym
cię porwać na jeden dzień za miasto
- Marek – westchnęła. Zauważyła,
że zaczyna mu coraz bardziej ulegać. Pragnęła spędzać z nim jak
najwięcej czasu, ale nie kosztem dzieci
- Proszę. To tylko jeden dzień.
Obiecuję, że w sobotę przed wieczorem wrócimy – zapewnił, gładząc opuszkami
palców jej policzek – W poniedziałek masz urodziny. Wiem, że wtedy będziesz do
dyspozycji rodziny, przyjaciół, znajomych, więc chcę z tobą spędzić chociaż tę
sobotę – spojrzał na nią w taki sposób, że nie potrafiła mu odmówić.
- Dobrze – uśmiechnęła się i
zatonęła w jego szarych tęczówkach – Dokąd mnie zabierasz?
- Niespodzianka – szepnął jej do
ucha i pocałował namiętnie.
Zapięła płaszcz i już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o znajdującym się w jej torebce kluczu. Wyjęła go i wyciągnęła w stronę Dobrzańskiego.
- Jest twój - rzekł wprawiając ją w totalne osłupienie - Już dawno powinienem był ci go dać. Znacznie ułatwi nam to życie - nie wiedziała, co w tej sytuacji odpowiedzieć. W odpowiedzi krótko musnęła jego usta i wyszła z jego domu
No proszę do pana Dobrzańskiego odzywa się przeszłość. Lecz mam nadzieję, że to nie skomplikuje zbytnio relacji tych obojga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Julita
ich relacja jeszcze nie raz się skomplikuje. Swoją drogą witaj na moim blogu. Chyba jakoś wcześniej nie było okazji, mimo, że komentujesz od pewnego czasu ;) Pozdrawiam
UsuńJak zawsze świetnia część. Dobrze że to wszystko przyspieszysz. Już nie mogę się doczekać kolejnych części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MM
już jutro! ;) Cały styczeń spędzicie z tym opowiadaniem. Jest dość długie. Pozdrawiam
UsuńBardzo lubię te opowiadanie i choć wiem co będzie dalej to czytam każdą dodaną część. Cieszę się że przyspieszyłaś i części będą pojawiać się co 2 dni. Z tego co pamiętam to jest dość długie opowiadanie chyba najdłuższe twoje więc jeszcze sporo części przed nami. Czekam na kolejne części i na dokończenie Zakazanego i Umowy.
OdpowiedzUsuńprzyznam, że to moje ulubione ;)
UsuńCały styczeń będzie publikowane. Pozdrawiam
Moje ulubione opowiadanie. Zdecydowanie Twoje najlepsze. Z przyjemnością czytam kolejne rozdział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnieskromnie powiem, że w pełni się z Twoją opinią zgadzam. Też uważam, że to moje najlepsze. Pozdrawiam
UsuńTo "Przyspieszamy" podoba mi się najbardziej ;).
OdpowiedzUsuńTrochę mnie dziwi czemu tak mało komentarzy jest pod każdą z tych części. Choć wiem że to nie jest nowe opowiadanie to ja czytam i staram się choć krótki komentarz zostawić.Uwielbiam te twoje opowiadania Amicus. ;-)
OdpowiedzUsuńJa też je uwielbiam ;)
Usuńuwielbiam to opowiadanie <3 mam nadzieję, że skończy się happy :) Cyśka
OdpowiedzUsuńjako, że większość i tak wie, jak się skończy, to nie mogę budować napięcia i już teraz mogę Cię zapewnić, że skończy się szczęśliwie. Pozdrawiam
Usuń