B

poniedziałek, 2 stycznia 2017

'Wbrew całemu światu' VI

Przyspieszamy. Kolejne rozdziały co drugi dzień!



Nie mógł skupić się na pracy. Co trzydzieści sekund spoglądał na leniwie przesuwające się wskazówki zegarka. Całkowicie się od niej uzależnił. Trochę wbrew sobie. Przysłaniała mu jasność myślenia. Przysłaniała mu cały świat. Początkowo miała to być krótka zabawa, chwila przyjemności. Nie sądził, że wciągnie się w tę relację tak bardzo. Sypiali razem trzy miesiące, a on nie wyobrażał sobie, żeby z dnia na dzień mogli to skończyć. Ten romans stał się nieodłączną częścią jego życia. Ona stała się nierozerwalnym elementem jego życia. I póki co nie chciał tego kończyć. Ula była cudowną kochanką. Świetnie się dopasowali. Wzajemnie potrafili bezbłędnie odczytać i zaspokoić swoje potrzebny, pragnienia. Musiał przyznać, że w przeciwieństwie do wcześniejszych dziewczyn, panią dyrektor darzył ogromnym szacunkiem. Może dlatego, że nie była naiwną, zapatrzoną w niego gówniarą, która sądziła, iż robiąc mu dobrze stanie się automatycznie panią Dobrzańską, dziedziczką fortuny i będzie całe dnie spędzać na kąpielach w mleku i winie. Sosnowska była inteligentna, rozsądna i nie wywierała na nim presji, nie oczekiwała deklaracji. Do ich relacji podchodziła tak, jak on. Chciała z niej czerpać jak najwięcej przyjemności. Tylko, że jego podejście od momentu rozmowy w wannie zaczęło się nieco zmieniać. Od pewnego czasu nie chodziło mu wyłącznie o seks, ale także o nią. Chciał, by była szczęśliwa, by los wynagrodził jej upokorzenie, które zaznała od męża. Takie refleksje nachodziły go zwłaszcza rankiem, gdy patrzył na tę wyjątkową kobietę, która spokojnie spała w jego łóżku, gdy szykując się do wyjścia patrzył na ich wspólne odbicie w łazienkowym lustrze. Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Niechętnie zaprosił gościa do środka. Nie miał ochoty na podpisywanie durnych papierków czy użeranie się z Pshemko, który ostatnio zdziwaczał jeszcze bardziej.
- Witaj kochanie. Tak bardzo za tobą tęskniłam – usłyszał od progu przesłodzony głos swojej byłej dziewczyny
- Co ty tutaj robisz? – zapytał kompletnie zaskoczony jej wizytą
- Przyjechałam do ciebie. Kontrakt mi się skończył i wreszcie będę mogła poświęcić ci więcej czasu – uśmiechnęła się do niego uroczo i odstawiając walizkę na bok podeszła bliżej biurka, by nim się zorientował, usiąść mu na kolanach. Zerwał się z miejsca szybko, o mały włos nie zrzucając Nowickiej na podłogę. Postawił ją na ziemi i odsunął się kilka kroków.
- Co ty sobie wyobrażasz? – w jego głosie słychać było wyrzut – Przecież się rozstaliśmy! – podkreślił ostatnie słowo
- Mareczku, ja wiem, że między nami ostatnio nie było najlepiej. Przechodziliśmy kryzys, ale takie problemy zdarzają się nawet w najlepszych związkach. Grunt to umieć sobie wybaczać i mieć świadomość, że ta miłość, związek są dla nas najważniejsze. Dlatego postanowiłam przyjechać, gdy tylko pozwoliły mi na to zobowiązania. Będę mogła się teraz tobą zająć i odbudujemy to, co zaczęło się rozsypywać – spojrzała na niego maślanymi oczami.

Ula chcąc jak najszybciej skończyć spotkanie z Krzemińskim skupiła się na konkretach. Na szczęście kontrahent nie był marudny i szybko doszli do porozumienia. Po niespełna trzydziestu minutach odprowadziła mężczyznę do windy. Wracając do swojego gabinetu postanowiła zajść do sekretariatu Marka. Nie mogła się już doczekać momentu, gdy doprowadzi ją na szczyt rozkoszy. Z błąkającym się na ustach tajemniczym uśmiechem wkroczyła do sekretariatu chcąc poinformować go, że za pięć minut czeka na niego u siebie w związku z przygotowaniami do zbliżającego się zarządu. Bez słowa ominęła biurko Violki i już chciała otworzyć drzwi, gdy Kubasińska niemal się na nią rzuciła.
- Nie teraz! – rzuciła konspiracyjnym szeptem
- Niby dlaczego? – odparła zaskoczona
- Przyjechała do niego dziewczyna – wyjaśniła. Oczy Sosnowskiej powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów
- Dziewczyna? – chrząknęła. Poczuła, że zasycha jej w gardle. ‘Przecież powiedział, że jest wolny..’ Rzeczywiście za drzwiami słychać było rozmowę dwóch osób. Kobiety i mężczyzny. Dość głośną rozmowę.
- Tak. Modelka. Pracuje we Włoszech – ‘Włochy’ przeleciało Ulce przez głowę i zaczęła powoli układać sobie całą historię w głowie – Dawno jej u nas nie było, ale taki już jest ten ich związek. Długie rozstania i namiętne powroty – paplała w swoim stylu - Teraz się kłócą, ale za chwilę będą się godzić – zaśmiała się głupkowato – Aż się boję. Jak się godzili jakieś pół roku temu, jej jęki było słychać po drugiej stronie korytarza. Nie dość, że nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, to nie wiedziałam jak zablokować tę część skrzydła przed wścibskimi pracownikami. Przecież oni się bzykali przy odsłoniętych żaluzjach! – Ulka poczuła uścisk w żołądku. Musiała jak najszybciej stamtąd wyjść. Irytowała ją gadanina Violki, ale nade wszystko wściekła się o to, co działo się za tymi drzwiami. Miała dość.
- To ja wpadnę później – szepnęła niemrawo i nie czekając na reakcję sekretarki odwróciła się na pięcie i ruszyła do swojego biura pędem błyskawicy. ‘Nie ma mnie dla nikogo’ tylko tyle rzuciła w stronę zaskoczonej jej zachowaniem Doroty i zatrzasnęła szklane drzwi. Duszkiem wypiła szklankę zimnej wody.

- Kryzys? – zaśmiał się szyderczo – O czym ty do cholery mówisz?! Rozstaliśmy się po powrocie z Madery – przypomniał jej - Ja sądziłem, że wyraziłem się wtedy wystarczająco jasno! Jeśli nie, powtórzę to raz jeszcze. Nie pasujemy do siebie i nie ma sensu tego dalej ciągnąć.
- Ale kochanie, przecież było nam razem dobrze – zaczęła znów nieznacznie się przybliżając. Chciała złapać go za krawat. Wiedziała, że może zatrzymać go przy sobie tylko w jeden sposób. Zwykle się udawało.
- Masz rację. Było. A było, to czas przeszły – odparł stanowczo i usiadł za biurkiem
- Marek, kocham cię – rzekła piskliwym głosem
- Ale ja ciebie nie - spojrzał na nią beznamiętnym wzrokiem – A teraz bardzo cię proszę opuść moje biuro. Mam nadzieję, że to było nasze ostatnie spotkanie. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia i proszę cię, byś mnie więcej nie nachodziła.
- Jeszcze sam do mnie przyjdziesz – syknęła wściekła, energicznie chwytając swoją walizkę. Liczyła na to, że Dobrzański załatwi jej nowy kontrakt. Włosi zerwali go z dnia na dzień tłumacząc swoją decyzję jej zbyt rozrywkowym trybem życia. Została na lodzie.
- Żebyś się nie zdziwiła. Żegnam – obrzucił ją lodowatym spojrzeniem i udał, że przegląda leżące na biurku papiery. Wyszła oburzona solidnie przy tym trzaskając drzwiami. Zdenerwowany wizytą byłej dziewczyny głośno wypuścił powietrze z płuc. ‘Co ja w niej widziałem? Nogi i cycki!’
Wyrywając się z zamyślenia skierował swój wzrok na zegarek. Krótsza i dłuższa wskazówka nachodziły na siebie zwiastując południe. Ula już dawno powinna skończyć spotkanie i czekać na niego w gabinecie. Szybko ruszył na trzecie piętro.
- Pani dyrektor prosiła, by nikt jej nie przeszkadzał – usłyszał głos Doroty, gdy miał przekręcić gałkę
- Nawet ja? – zapytał z czarującym uśmiechem – Miała zarezerwować dla mnie godzinę. Zbliża się zarząd – sugestywnie spojrzał na plik trzymanych kartek
- Wyraźnie powiedziała, że nie ma jej dla nikogo – szepnęła nieco speszona Rabkowska
- Biorę to na siebie – puścił jej oczko i wsunął się do środka
- Prosiłam, by nikt mi nie przeszkadzał – rzekła dość nieprzyjemnym tonem, nawet nie odwracając się od okna
- Tyle, że my byliśmy umówieni – ten niski głos zwykle doprowadzał ją do wrzenia. Nie tym razem. Obrzuciła go smutnym spojrzeniem. Od kilkudziesięciu minut zastanawiała się, czy szalejące w jej wnętrzu burza jest wynikiem zazdrości, czy raczej faktu, że o niczym nie miała pojęcia. Jego dobry nastrój i uśmiech, który zwykle powodował miękkość kolan, w tym momencie nieprzeciętnie ją irytowały. Dobrzański przyjrzał jej się uważnie i dostrzegł, że coś się zmieniło. Po porannym dobrym nastroju nie było już śladu. Nie sądził, że był to efekt nieudanych negocjacji. Praca zwykle nie miała wpływu na ich relację - Coś się stało? – stanął obok, wlepiając w nią wyczekujące spojrzenie. Omiotła wzrokiem każdy skrawek jego twarzy, garderoby. Szczególną uwagę przykuły jego włosy i krawat. Zastanawiała się, czy rano był zawiązany w identyczny sposób, czy jego ułożenie może świadczyć o ingerencji osób trzecich. Nie potrafiła sobie przypomnieć również, czy włosy od początku miał w takim nieładzie, czy to pamiątka po namiętnych chwilach z dziewczyną. Wzbierała w niej wściekłość, ale za wszelką cenę starała się ją stłumić. Westchnęła w końcu głośno i tonem pełnym żalu powiedziała wreszcie
- Myśmy się na nic nie umawiali. Chciałam relacji bez zobowiązań. Nie wymagałam od ciebie wierności, jednak szczerość byłaby takim minimum przyzwoitości – zmarszczył brwi nie bardzo rozumiejąc, o co jej chodzi – Oszukałeś mnie Marek, a obok tego nie mogę przejść obojętnie. Rozmawialiśmy kilkakrotnie o naszym życiu. Zapewniałeś, że jesteś wolny, a dziś dowiaduję się o istnieniu twojej dziewczyny. Tak się po prostu nie robi – szepnęła i odeszła w drugi kąt pokoju. W błyskawicznym tempie próbował ułożyć sobie w głowie wypowiedziane przez nią słowa. Gdy Nowicka pojawiła się w progu jego gabinetu nie sądził, że skomplikuje to jego relację z Sosnowską. Miał nadzieję, że pani dyrektor pozwoli sobie wyjaśnić
- Nie oszukałem cię – powiedział pewnie, zbliżając się do niej kilka kroków – Od samego początku jestem z tobą szczery. Nie wiem, kto ci naopowiadał tych głupot, że Klaudia jest moją dziewczyną
- Byłam pod twoim gabinetem, gdy tylko skończyłam rozmowę z Krzemińskim – wyjaśniła – wówczas się kłóciliście, ale chyba szybko zaczęliście się godzić – teraz nutę zazdrości było słychać aż nad to
- Jestem z tobą szczery – rzekł zdecydowanie – Sypiam tylko z tobą. To prawda, nie umawialiśmy się na wierność, ale jesteś jedyna. Nie wiem, co sobie wyobrażała Klaudia przyjeżdżając tutaj dzisiaj. Rozstaliśmy się cztery miesiące temu – mówiąc to patrzył prosto w jej oczy. Chciała wierzyć, że mówi prawdę – Gdy tylko zaczęłaś tutaj pracę ja wyjechałem na urlop, pamiętasz? Wyjechałem wówczas z Klaudią. Rozstaliśmy się tego samego dnia, w którym wróciliśmy do Warszawy. Chyba trochę przez ciebie – spojrzała na niego zaskoczona – od pierwszego dnia, gdy zobaczyłem cię na korytarzu, gdy powitałem cię w naszej firmie, miałem ochotę mieć cię w swoim łóżku. Konsekwentnie do tego dążyłem. A Klaudia jest co najwyżej moją byłą dziewczyną, która notabene kompletnie do mnie nie pasowała – szepnął i delikatnie przygryzając jej dolną wargę rozpoczął czuły i leniwy pocałunek. Ukoił jej duszę. Przesunął się w stronę kanapy i opadł na nią ciężko, sadzając ją sobie na kolanach. Dyrektorska sofa miała być po raz kolejny świadkiem wybuchu ich namiętności, jednak w ostatniej chwili zrezygnował odrywając się od jej ust.
- Nie tutaj. Wstawaj – nakazał. Zaskoczona zeszła z niego – Za kwadrans wyjedziesz z biura i powiesz Dorocie, że jedziesz do banku, a później na spotkanie. Mimochodem rzucisz, że możesz już dziś nie wrócić. Zanim wyjdziesz wstąp do mojego gabinetu – ostatni raz czule musnął jej usta i nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony pospiesznie opuścił biuro. Postępując zgodnie z jego wskazówkami zebrała swoje rzeczy i wjechała na piąte piętro. Czekał już na nią
- Wyjdę jakieś pół godziny po tobie – oznajmił – Tutaj masz pilota do bramy, klucz do drzwi wejściowych i kod do alarmu – wręczył jej małe przedmioty – adres znasz. Jedź już, bo myślę o tobie nagiej od rana – zostawił mokry ślad na skórze jej szyi
- Przyjedź szybko – poprosiła i spojrzała na niego z pożądaniem. Posłał jej cwaniacki uśmiech i wrócił za biurko.

Dysząc ciężko opadł na poduszkę obok.
- Jesteś boska – rzekł z uznaniem i objął ją ramieniem – chyba muszę częściej wyjeżdżać – zaśmiał się pod nosem. Leżąc z nią u boku w zmiętej pościeli czuł, że niczego więcej nie potrzebuje do szczęścia. 
- Ani mi się waż! – odparła groźnie, dźgając go wskazującym palcem w klatkę piersiową. Przejechał wilgotną dłonią po jej nagich plecach. Chwyciła w dłoń komórkę i z niezadowoleniem odkryła, że jest już po szesnastej. Przy nim kompletnie traciła poczucie czasu – Będę się powoli zbierać – odgarnęła włosy do tyłu i już chciała wstać, gdy mocniej przycisnął ją do siebie
- Zostań jeszcze – poprosił
- Damian ma dzisiaj basen. Powinnam go odwieźć – szepnęła zrezygnowana
- Pani Halina go odprowadzi. Zawieziesz go w przyszłym tygodniu – zagryzła lekko wargę w geście zastanowienia. Uwielbiał, gdy tak robiła - Nie rób tak, bo nie wypuszczę cię stąd do rana – rzekł przeciągle i złożył pocałunek na jej prawej piersi
- Mogę zostać najwyżej godzinę – jęknęła cicho
- Wystarczy – uśmiechnął się znacząco i przygniótł ją swoim ciałem.

Zapinała właśnie guziki koszulowej bluzki, gdy stanął za nią w samych bokserkach
- Możesz poprosić panią Halinę, żeby została z dzieciakami w przyszłym tygodniu z piątku na sobotę? Chciałbym cię porwać na jeden dzień za miasto
- Marek – westchnęła. Zauważyła, że zaczyna mu coraz bardziej ulegać. Pragnęła spędzać z nim jak najwięcej czasu, ale nie kosztem dzieci
- Proszę. To tylko jeden dzień. Obiecuję, że w sobotę przed wieczorem wrócimy – zapewnił, gładząc opuszkami palców jej policzek – W poniedziałek masz urodziny. Wiem, że wtedy będziesz do dyspozycji rodziny, przyjaciół, znajomych, więc chcę z tobą spędzić chociaż tę sobotę – spojrzał na nią w taki sposób, że nie potrafiła mu odmówić.
- Dobrze – uśmiechnęła się i zatonęła w jego szarych tęczówkach – Dokąd mnie zabierasz?
- Niespodzianka – szepnął jej do ucha i pocałował namiętnie. 
Zapięła płaszcz i już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o znajdującym się w jej torebce kluczu. Wyjęła go i wyciągnęła w stronę Dobrzańskiego.
- Jest twój - rzekł wprawiając ją w totalne osłupienie - Już dawno powinienem był ci go dać. Znacznie ułatwi nam to życie - nie wiedziała, co w tej sytuacji odpowiedzieć. W odpowiedzi krótko musnęła jego usta i wyszła z jego domu

13 komentarzy:

  1. No proszę do pana Dobrzańskiego odzywa się przeszłość. Lecz mam nadzieję, że to nie skomplikuje zbytnio relacji tych obojga.
    Pozdrawiam serdecznie Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ich relacja jeszcze nie raz się skomplikuje. Swoją drogą witaj na moim blogu. Chyba jakoś wcześniej nie było okazji, mimo, że komentujesz od pewnego czasu ;) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Jak zawsze świetnia część. Dobrze że to wszystko przyspieszysz. Już nie mogę się doczekać kolejnych części.
    Pozdrawiam MM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już jutro! ;) Cały styczeń spędzicie z tym opowiadaniem. Jest dość długie. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Bardzo lubię te opowiadanie i choć wiem co będzie dalej to czytam każdą dodaną część. Cieszę się że przyspieszyłaś i części będą pojawiać się co 2 dni. Z tego co pamiętam to jest dość długie opowiadanie chyba najdłuższe twoje więc jeszcze sporo części przed nami. Czekam na kolejne części i na dokończenie Zakazanego i Umowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznam, że to moje ulubione ;)
      Cały styczeń będzie publikowane. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Moje ulubione opowiadanie. Zdecydowanie Twoje najlepsze. Z przyjemnością czytam kolejne rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieskromnie powiem, że w pełni się z Twoją opinią zgadzam. Też uważam, że to moje najlepsze. Pozdrawiam

      Usuń
  5. To "Przyspieszamy" podoba mi się najbardziej ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę mnie dziwi czemu tak mało komentarzy jest pod każdą z tych części. Choć wiem że to nie jest nowe opowiadanie to ja czytam i staram się choć krótki komentarz zostawić.Uwielbiam te twoje opowiadania Amicus. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam to opowiadanie <3 mam nadzieję, że skończy się happy :) Cyśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jako, że większość i tak wie, jak się skończy, to nie mogę budować napięcia i już teraz mogę Cię zapewnić, że skończy się szczęśliwie. Pozdrawiam

      Usuń