Do końca dnia dosyć zręcznie jej
unikał. Prawdę mówiąc większość czasu spędził w swoim gabinecie, by przypadkowo
nie spotkać jej na korytarzu lub w bufecie. Przez kolejne dwa dni również się
nie spotykali. Chodził wściekły. Pracownicy zaczęli snuć domysły dlaczego
zachowuje się jak chmura gradowa. Oberwało się nawet Sebastianowi, tylko
dlatego, że zaproponował prezesowi wypad do klubu. Nie miał ochoty na zabawę,
nie był w nastroju.
W czwartkowe przedpołudnie do jej
gabinetu zapukała Violetta
- Marek prosił bym ci przyniosła
– podała jej plik zszytych kartek – Przeczytaj i jeśli nie masz uwag podpisz –
wyjaśniła i wyszła. Sosnowska spojrzała na okładkę i westchnęła ciężko.
Pobieżnie przejrzała dokumenty. Nie musiała się wczytywać. Miała do niego
zaufanie. Zresztą tak, jak on do niej. Niemal od samego początku tworzyli
zgrany duet i działali razem na korzyść firmy, przeciwko Febo. Złożyła swój
podpis na pierwszej i ostatniej stronie i już miała poprosić Dorotę, jednak zrezygnowała w
ostatniej chwili. Postanowiła iść osobiście, choć nie do końca wiedziała, co
chce mu powiedzieć. Wiedziała jedno. Nie da rady długo pracować w takiej
atmosferze.
- Cześć – rzekła słabym głosem i
niepewnym krokiem podeszła do sofy. Nie czekając na jego zaproszenie usiadła po
lewej stronie kanapy.
- Cześć – odpowiedział i obrzucił
ją krótkim spojrzeniem. Nie widzieli się trzy dni. Chyba trochę tęsknił.
- Podpisany – wymownie spojrzała
na kartki w czarnej obwolucie. Nie bardzo wiedziała od czego zacząć ich rozmowę
- Dziękuję. Połóż na ławie.
Później się tym zajmę – nawet na nią nie spojrzał. Uparcie wpatrywał się w
arcyciekawe wykresy na ekranie laptopa
- Teraz tak będą wyglądały nasze
relacje? – zapytała smutno. Obrzucił ją krótkim, pytającym spojrzeniem
- Znaczy jak?
- Będziemy się unikać, odpowiadać
sobie półsłówkami i bez słowa mijać się na korytarzu
- Czego ode mnie oczekujesz? –
zapytał z nutą zaciekawienia, zamykając klapę laptopa
- Normalności – szepnęła
- Ja również oczekuję normalności
i nie mogę się doczekać – spojrzał na nią i ku jej zaskoczeniu wstał, by po
chwili zająć miejsce obok niej – Ula, ja nie jestem typem mężczyzny, który
będzie się konsekwentnie narzucał wbrew twojej woli – na moment zatonął w jej
oczach. Miał cholerną ochotę pocałować ją. Powstrzymał się – A wracając do
naszych kontaktów w pracy… Nie jestem w stanie udawać w nieskończoność, że nic
się nie dzieje – chciał kontynuować, ale przerwały mu jej słowa… Słowa, które
bardziej kierowała do siebie niż do niego
- Właśnie tego się obawiałam
wchodząc w ten romans. Bałam się, że po rozstaniu nie będziemy potrafili razem
pracować – wymierzyła mu tymi słowami cios prosto w serce. Dopóki nie przyszła
miał jeszcze nadzieję, że może jednak się zastanowi, może jednak się zdecyduje... Miał nadzieję, że jest dla niej ważny.
- Aha…. – westchnął zagryzając
dolną wargę z bólem – czyli jednak mówimy o rozstaniu – rzekł gorzko – Świetnie,
zdarza się – zaśmiał się nerwowo i choć chciał ukryć, jak bardzo go to
zabolało, to nie potrafił. Zerwał się z miejsca i stając do niej tyłem szepnął
krótkie – Wybacz, za chwilę mam spotkanie – wyszła bez słowa.
Znowu wszystko spieprzyła, znów
się wycofała. Przecież nie poszła tam, by zakończyć tę relację. Raczej, by
spróbować załagodzić sytuację, udobruchać go. A jednak z jej ust padły te
jednoznaczne słowa. Znów spanikowała. Tak samo, jak spanikowała w sobotę, gdy
Marek stanął twarzą w twarz z dzieciakami. Bała się. Cholernie się bała, że nic
z tego nie wyjdzie. Bała się, że się zaangażuje, że pozwoli mu odgrywać zbyt ważną
wolę w życiu całej trójki, później się rozstaną, a ona zostanie z cierpieniem,
a dzieci będą rozczarowane. Miała nadzieję, że ta bajka potrwa jeszcze trochę.
Przecież czuła się przy nim szczęśliwa. Czuła, że wreszcie znalazła
odpowiedniego mężczyznę. Jednak strach okazał się silniejszy. Bała się
zaangażowania, które sprowadziłoby ją na przegraną pozycję. On odszedłby do
młodszej, a ona zostałaby ze złamanym sercem i paczką chusteczek. ‘Weź się w
garść! Romanse mają to do siebie, że zaczynają się niespodziewanie, a kończą
się jeszcze bardziej niespodziewanie’. Do końca dnia nie potrafiła skupić się
na pracy. Z niecierpliwością co chwilę spoglądała na zegarek. Urwała się pół
godziny wcześniej. Odebrała dzieci ze szkoły, zwolniła wcześniej do domu panią
Halinę. Zabrała dzieciaki do kina, zajęła się kolacją. Robiła wszystko, by
zająć głowę czymś innym i nie myśleć o Marku. Położyła dzieci spać, przeczytała
Mai bajkę i wreszcie mogła zaszyć się w sypialni. Miała wrażenie, że druga
poduszka wciąż pachnie perfumami Dobrzańskiego.
- No stary, wreszcie
przypomniałaś sobie o kumplu – rzekł Sebastian wchodząc do domu prezesa w
towarzystwie butelki whisky
- Mam ochotę się napić, a w tej
kwestii zawsze można na ciebie liczyć
- Można, można – zaśmiał się
głupkowato – Mam wrażenie, że jesteś w jakimś podłym nastroju – zagadnął
rozsiadając się na sofie – To powiedz swojemu przyjacielowi, która piękność
dała ci kosza. Lena? Ta nowa brunetka? Czekaj… jak jej było? – zamyślił się –
Sandra, a może Sonia? No w każdym razie ta z miseczką E – Dobrzański spojrzał
na przyjaciela z politowaniem
- Seba, Seba, bardzo cię proszę
weź sobie na wstrzymanie
- No co? Jestem po prostu
ciekawy. Ona naprawdę wyglądała na łatwą, a skoro tobie się nie udało… Ty, a
może to lesbijka? Co ty myślisz? – Marek westchnął zrezygnowany
- Nie interesuje mnie to- wzruszył ramionami
- Ale nie mów, że nie miałaś
ochoty jej przelecieć. Parę razy jechałem z nią windą. Boże, jak ja się
modliłem, żeby się ta cholerna winda zacięła! – w tym momencie żałował, że
zaprosił kumpla. ‘Trzeba było pić w samotności’.
- A może to nie chodzi tylko o
to, żeby którąś przelecieć, co? Zaliczanie kolejnych chętnych panienek w pewnym
momencie staje się męczące – Olszański przełknął duży łyk bursztynowego trunku
i spojrzał na Marka z niedowierzaniem
- Gdzie jest mój kumpel i co z
nim zrobiłeś? – na ten idiotyczny komentarz zareagował milczeniem. Coraz
bardziej miał dość tej dyskusji – Dobra, pogadajmy na poważnie. Ostatnio miałem
wrażenie, że jesteś trochę w innym świecie. Ten uśmieszek, świecące oczka. Nic
nie chciałeś powiedzieć, ale to nie oznacza, że ja niczego się nie domyślałem.
Nie miałeś czasu na mecz, na klub, na wódkę po pracy, a jeśli już to dwa razy w
miesiącu w weekend. Ja się nawet zacząłem zastanawiać, czy ty nie masz
dzieciaka, a panna przywozi ci go na widzenia – zaśmiał się, ale widząc wzrok
przyjaciela, szybko spoważniał – O twojej drace z Klaudią doniosła mi Violka,
więc coraz bardziej zastanawiam się kto to. Bo był ktoś, prawda? A sądząc po
twojej dzisiejszej minie zaczęły się problemy w raju.
- Wiesz co – westchnął – Nie chce
mi się o tym gadać. Nie obraź się, ale wolałbym jednak zostać sam. Zamówię ci
taksówkę
Wzięła dzień na żądanie. Jakoś
nie była gotowa na spotkanie z Markiem. Doskonale widziała jego wczorajszą
reakcję. Widziała, że zabolały go jej słowa, tak samo, jak zabolało go
stwierdzenie ‘to mój szef’. Miał rację. Od dawna nie był dla niej tylko szefem.
Ba, nie był tylko kochankiem. ‘Więc kim był? Kim jest? Przyjacielem, partnerem?
Przecież nim nie był, bo ja tego nie chciałam’. Miała ogromną ochotę na rozmowę
z przyjaciółką. Chwyciła w dłoń komórkę i wystukała sms’a. ‘Rozstaliśmy się.
Zadzwoń po pracy, chcę pogadać’. Na reakcję Marty nie musiała długo czekać. ‘Za
30 min na Skype’ie’.
O umówionej godzinie wzięła na
kolana laptopa i siadając na sypialnianym łóżku włączyła okienko rozmowy.
- A to sukinsyn! Najpierw zabiera
cię na romantyczny, urodzinowy wypad, a po chwili z tobą zrywa? – oburzała się
blondynka – Co za palant! Co, znalazł sobie nowy towar? – Ulka zaśmiała się
serdecznie. Tak bardzo tęskniła za tą żywiołową kobietą.
- A może by tak zacząć rozmowę od
‘cześć Ula, jak miło cię widzieć’?
- Miło cię widzieć – bąknęła
szybko – Więc? – ponaglała
- A czemu ty w zasadzie jesteś w
domu?
- Stasiek wstał z gorączką. Byłam
z nim rano u lekarza. Angina. Jestem do końca przyszłego tygodnia na zwolnieniu
– wyjaśniła – A ty? – dociekała, widząc, że przyjaciółka jest w swojej
sypialni, a nie w biurze – Tylko mi nie mów, że ten fiut nie dość, że cię
rzucił, to jeszcze zwolnił z pracy! Osobiście oberwę mu jaja, jak tylko dojadę
do tej Warszawy – nakręcała się
- To nie będzie koniecznie –
chrząknęła lekko rozbawiona – w zasadzie to nie on mnie rzucił… yyyy bardziej ja jego – szepnęła i czekała, aż
przyjaciółka każe jej się puknąć w głowę
- Poligamia?
- Nie. Akurat tego jestem pewna
- Więc jaki był powód?
- Stchórzyłam – szepnęła z bólem
spuszczając wzrok
- Możesz jaśniej? Bo ja się
zatrzymałam na etapie bransoletki i waszego namiętnego weekendu na Lubelszczyźnie – rzekła lekko zdezorientowana i zaczęła słuchać opowieści o
propozycji poznania dzieci, sobotnim wieczorze i ich ostatnich rozmowach, a w
zasadzie kłótniach
- Ty to masz jednak szczęście –
te słowa padły z głośników komputera
- Słucham? – zapytała zdziwiona
- Masz szczęście, że jestem
kilkaset kilometrów dalej, bo gdybym siedziała teraz obok ciebie miałabym
ochotę cię udusić! Dziewczyno, weź się ogarnij! Facet ci mówi, że zwykły romans
to dla niego za mało. Chce związku, chce poznać twoje dzieci, a ty mówisz mu,
że to koniec?! Puknij się w łeb! Masz świadomość, że osiemdziesiąt procent,
baaa dziewięćdziesiąt osiem procent facetów na jego miejscu chciałoby by wasza
relacja do śmierci opierała się na niezobowiązującym seksie? I przynajmniej
trzy czwarte chciałoby, byś odesłała dzieci tatusiowi i poświęcała czas tylko
im
- Wiem – szepnęła cicho – ale…
- Ale, ale… Nie ma żadnego ale!
‘Chciałabym, a boję się’, czyż nie?
- Właśnie – westchnęła
- To przestań się bać. Facet jest
ewidentnie w tobie zadurzony. Inna na twoim miejscu by się nawet nie
zastanawiała. Niewiele ryzykujesz…
- No właśnie chyba wiele
- To znaczy? – dociekała
- Znów zostanę ze złamanym
sercem, jak znajdzie sobie dziewczynę w swoim wieku
- On już miał dziewczynę w swoi
wieku i jakoś ślubu z tego nie było. Ewidentnie jest mu z tobą dobrze… A co do
cierpienia… Rozstaliście się, teoretycznie po krótkim, płomiennym romansie..
Powinno to po tobie spłynąć, jak po kaczce, a ty siedzisz w domu rozkładając tę
sytuację na drobne kawałki, analizując i zadręczając się. Tęsknisz za nim.
Rozstanie teraz, czy po pięcioletnim, normalnym związku będziesz przeżywać tak
samo
- Są jeszcze dzieci…
- Dzieci, dzieci. Dzieciom się
krzywda nie dzieje. Nie masz jeszcze czterdziestki. Masz zamiar do końca życia
być sama, czy dopóki Maja się nie usamodzielni? Dzieci założą własne rodziny, a
ty zostaniesz sama. Mareczek nie traktuje ich, jak powietrze, więc nie wiem w
czym jest problem
- Nie mam pewności, czy będę z
nim do starości…
- I nie będziesz miała dopóki nie
spróbujesz! Weź się w garść i zajmij się swoim życiem! Rozkwitłaś przy nim.
Warto zaryzykować choćby dla kilku lat. Przestań się bać i analizować! Żyj
chwilą i ciesz się tą miłością.
Czytam to opowiadanie po raz pierwszy siedząc z rozdziawioną buzią. Czytam pochłaniając każde zdanie na wskroś i wspak. Marek w tej wersji mega mi się podoba! Czytam i zachwycam się po raz enty Twoimi literkami Amicus. Dziś nawet mogłabym oddać całe złoto i mirrę i kadzidło temu, kto uchyli rąbka tajemnicy i ujawni co będzie dalej. Na samą myśl, że muszę czekać do końca stycznia na finał, aż mnie ściska ;) Pozdrawiam Cię serdecznie. Al.ka
OdpowiedzUsuńJak to do końca stycznia? To Zakazany owoc dopiero w lutym? Amicus stałe czytelniczki wiedzą co będzie dalej i dla mnie czytanie tego opowiadania przyjemności nie sprawia w sensie co będzie dalej. W przeciwieństwie do dwóch rozpoczętych.
UsuńPozdrawiam gorąco. Marta.
A mi jako stałej czytelniczce wcale nie przeszkadza, że "Wbrew..." pojawia się od nowa i z chęcią sobie je przypominam! I to w takim tempie kiedyś czekałyśmy zdecydowanie dłużej. A skoro jest 23 rozdziały to łatwo policzyć, że do końca stycznia będzie "Wbrew". Wszystkim dogodzić się nie da, o czym Amicus wspominała pod poprzednim rozdziałem. A i następny rozdział to mój zdecydowanie ulubiony. Pozdrawiam. Ania.
OdpowiedzUsuńJa także wiem co będzie dalej ale i tak czytam. Mam nadzieję że Amicus przeczytałaś moją odpowiedź pod poprzednim rozdziałem i się nie gniewasz. Czekam na kolejne piękne części tego opowiadania. Gosia :-D
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetna część. Czekam ba kolejną z ogromna niecierpliwościią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MM
Uwielbiam <3 ♡♡♡
OdpowiedzUsuńPamiętam tą historię i bardzo ją lubię i tylko zakończenia nie mogę sobie przypomnieć.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJustynka naprawdę nie pamiętasz zakończenia? :-D��
UsuńA ja właśnie najlepiej pamiętam zakończenie :D
UsuńTo opowiadanie to moje ulubione <3 mimo, że czytałam już kilka razy to uwielbiam czekać na nastepną część tak jakby to było coś nowego czego nie znam :D świetnie oderwanie od obowiązków :) tylko takiej miłości szukać w życiu ;) pozdrawiam gorąco :*
OdpowiedzUsuńOj dajcie już spokój. Ważne że Amicus publikuje. Mniej ważne co. Ja też znam tą historię ale miło do niej wrócić. A po niej będzie kontynuacja rozpoczętych opowiadań i nnie to pasuje. Nowe rozdziały co dwa dni. Kiedy nie wejdę mam co czytać. Ja nie mam zastrzeżeń wręcz jestem wdzięczna. Pozdro
OdpowiedzUsuń