B

poniedziałek, 5 października 2020

'Zabawka' X

 Izabela obserwowała przyjaciółkę z uwagą. Była przekonana o tym, że od kilku minut Cieplakówna jej nie słucha. Niby kiwała głową i mruczała na znak zrozumienia, niby patrzyła się na nią, ale myślami była gdzieś daleko.

- Leszek powiedział, że w przyszłym tygodniu bierze tydzień urlopu. Dostali telegram, że będzie lądował koło nich statek UFO, a wszyscy w koło będą narażeni na szkodliwe promieniowanie

- Yhym – mruknęła pod nosem, upijając łyk zimnej już kawy

- A poza tym boi się, żeby w drodze powrotnej nie zabrali go ze sobą. Dasz wiarę?

- Aha

- Ulka, co się dzieje? – dopiero, gdy krawcowa położyła swoją dłoń na jej przedramieniu powróciła na ziemię

- Nic

- Właśnie widzę – przyjrzała się jej wyraźnie zmartwiona – Opowiadam ci głupoty, a ty nie reagujesz. Jesteś w swoim świecie. Coś się stało?

- Nie – pokręciła głową – To co z tym Leszkiem? – próbowała szybko zmienić temat

- Coś cię gryzie. Jeśli nie chcesz mówić, to ok, nie będę naciskać, ale widzę, że cię coś martwi. Jeszcze kilka dni temu chodziłaś radosna, roześmiana. Sądziłam, że dobrze wam się układa z Markiem

- Bo dobrze nam się układa – wzruszyła ramionami

- Dziś jakoś tego nie widać. Nie chciałam być wścibska. Po prostu się martwię. Gdybyś chciała pogadać, to wiesz, gdzie mnie szukać – dodała zbierając się do wyjścia

- Dzięki

 

Dobrzański siedział zamyślony na sofie w gabinecie. Nawet nie zwrócił uwagi, że od dobrych kilkunastu sekund nie jest w pomieszczeniu sam.

- Wszystko w porządku? – na ziemię sprowadził go głos Dobrzańskiej, która stała nad nim z zatroskaną miną

- Mama – zerwał się na równe nogi – Co ty tutaj robisz? – odebrał od niej płaszcz i podszedł do karafki z wodą

- Byłam na chwilę u Pshemko i postanowiłam zajrzeć do ciebie. Pukałam, ale najwyraźniej nie słyszałeś. Jakieś problemy w firmie, o których powinniśmy z ojcem wiedzieć?

- Nie. Wszystko idzie zgodnie z planem – usiadł obok matki, stawiając przed nią szklankę wody

- Mam rozumieć, że coś złego dzieje się między tobą a Ulą? – brunet zmarszczył brwi i przez chwilę intensywnie się nad czymś zastanawiał

- W zasadzie to nie. Układa nam się całkiem fajnie. Zacząłem nawet szukać większego mieszkania, bo to Ulki dla dwójki ludzi jest trochę ciasne. Dziś przy śniadaniu mieliśmy rozmowę, która trochę zbiła mnie z tropu i nie bardzo wiem, co mam o tym wszystkim myśleć – wzruszył ramionami. Niby chciał się wygadać, może nawet usłyszeć jakąś radę od osoby z długim stażem związku, a z drugiej strony nie chciał wdawać się w szczegóły. Nie był do końca pewny, czy na tym etapie powinien w ich prywatne sprawy wciągać matkę

- A Ula nie chce się przeprowadzić? – dociekała - Chyba dobrze wam się układa. Mieszkacie razem już ponad pół roku. Przecież nie musi sprzedawać swojego mieszkania, jeśli boi się utraty poczucia bezpieczeństwa. Można wynająć

- To nie chodzi o mieszkanie – mruknął – Zaproponowałem Uli, żebyśmy mieli dziecko – wypalił nagle. Dobrzańska wydawała się szczerze zdumiona

- Przy śniadaniu – dopytywała, próbując te wszystkie rewelacje poukładać sobie w głowie

- A co to za różnica, czy przy śniadaniu czy przy kolacji? – lekko się zirytował

- Masz rację. Chociaż nie uważam momentu, pomiędzy tostem z serem a szybkim wyjściem do pracy, za najodpowiedniejszy do dyskusji o powiększeniu rodziny. Nie ważne - machnęła ręką – I co Ula na to?

- Powiedziała, że to nie jest dobry moment

- Na dyskusję czy na dziecko?

- Oczywiście, że na dziecko – obruszył się – A ja sądziłem, że będzie szczęśliwa – zaczął nerwowo krążyć po gabinecie – Jeszcze pół roku temu uważała, że nie traktuję jej poważnie, a teraz… - westchnął – Dziecko to przecież poważna sprawa. Sądziłem, że chce zostać matką 

- A ty chcesz zostać ojcem? Czy porostu chcesz udowodnić sobie i jej, że traktujesz wasz związek poważnie?

- Jedno nie wyklucza drugiego – rozłożył ręce w zabawnym geście

- Synku, wy mężczyźni czasem bywacie tak bardzo nieporadni w relacjach damsko-męskich – spojrzała na niego z lekkim pobłażaniem, wymownie przy tym wzdychając – Wydaje mi się, że to nie chodzi o to, że Ula nie chce mieć z tobą dzieci – poklepała miejsce koło siebie, by usiadł obok i spokojnie jej wysłuchał – I zgadzam się z nią, że to nie jest najlepszy moment. Jeszcze osiem miesięcy temu była jedynie twoją prawą ręką – spojrzał na matkę ukradkiem, szybko spuszczając wzrok. Postanowił nie zagłębiać jej w szczegóły ich długiego i intensywnego romansu – Jesteście ze sobą pół roku, mieszkacie razem, ale przyznasz, że to dość krótki staż – pokiwał głową na znak zgody – Myślę, że ona nie jest do końca pewna swojego miejsca w twoim życiu. My kobiety lubimy wiedzieć, mieć pewność – zaakcentowała - Decyzja o posiadaniu dziecka jest dla kobiety poważna. Chcemy mieć dziecko z mężczyzną, co do którego mamy pewność, że to ten właściwy i że nasz związek jest trwały – Dobrzański zmarszczył brwi, z uwagą przysłuchując się matce. Już chciał coś powiedzieć, ale nie dała mu dojść do głosu kontynuując swój wywód – I żebyś mnie dobrze zrozumiał. Ja nie twierdzę, że Ula cię nie kocha, albo, że nie czuje się przez ciebie kochana. Po prostu jesteście w związku krótko. Niektórzy takich związków w czasie trwania życia mają wiele. Zaczynają się i jeszcze szybciej kończą… Sam wiesz, jak jest. Ona jest twoją partnerką. Nie chcę cię do niczego nakłaniać, ale…  Sądzę, że powinniście się chwilę wstrzymać, a ty powinieneś zacząć działać po kolei. Najpierw pierścionek, oświadczyny i dopiero potem dziecko. Być może w między czasie ślub, ale to już wasza decyzja. Ja się nie zamierzam wtrącać. Ale z całą pewnością Ula musi poczuć się pewnie u twojego boku. Przemyśl to na spokojnie – musnęła ustami jego policzek i opuściła pomieszczenie.