B

poniedziałek, 18 grudnia 2017

'Umowa' XXIII


Życzę Wam udanych Świąt! Spędźcie je tak, jak lubicie! ;) 

- Tak w ogóle to chciałem ci podziękować – zaczął rozmowę, gdy o zachodzie słońca siedzieli w prywatnym jacuzzi, usytuowanym na tarasie ich domku. Drugi dzień spędzili niemal cały na plaży. Dopiero wieczorem zdecydowali się na krótki spacer po kurorcie – za ślub, ale przede wszystkim za to, jak fajnie dogadujesz się z moją rodziną. Dziękuję ci, że z wielka klasą i cierpliwością znosisz wszystkie dziwaczne pomysły mojej babki – wywrócił oczami na wspomnienie staruszki – I że mimo różnych niesnasek między nami jesteś bardzo wiarygodna. Wiem, że odgrywanie roli mojej żony nie jest dla ciebie łatwe. I chciałem cię przeprosić. Zdaję sobie sprawę, że w pewnym momencie zacząłem traktować cię instrumentalnie. Kompletnie na to nie zasługujesz – pokiwała głową, nie bardzo wiedząc, co mogłabym mu w tej sytuacji odpowiedzieć. Nie zamierzała zaprzeczać i mówić czegoś wbrew sobie tylko po to, by poprawić mu samopoczucie. Nie chciała również rozpoczynać dyskusji, która z pewnością zakończyłaby się wzajemnymi docinkami. Dziś znów było między nimi całkiem miło i zależało jej, żeby ta atmosfera utrzymała się jak najdłużej, a już na pewno do ich powrotu do Polski. Dziś znów zaczęli prowadzić pewnego rodzaju grę, której motywem przewodnim było ekscytujące napięcie – Nie mówię tego, żeby zyskać w twoich oczach. Po prostu zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście masz rację. Zachowywałem się jak palant.

- Cóż za samokrytyka – nie potrafiła pozbyć się tej odrobiny złośliwości

- Szczera i przemyślana – upił łyk szampana, dając sobie tym samym chwilę na pozbieranie myśli. Przyglądała mu się uważnie, zastanawiając się, czy to kolejna maska. Jeszcze kilka godzin temu to on nie spuszczał z niej wzroku na plaży, teraz to ona świdrowała go wzrokiem – Nie ukrywam, że chciałabym się jeszcze kiedyś z tobą kochać, ale skoro ty nie chcesz, to nie zamierzam cię do niczego zmuszać – oświadczył. Sprawdzał ją? Prowokował? Czy postanowił dać jej przestrzeń i nie wymuszać na niej decyzji? A może wyczuł, że to ona znów zaczęła prowokować jego, wysyłać sygnały? To zaproszenie do jacuzzi było chytrym planem, czy spontanicznym pomysłem?

- Kto ci powiedział, że nie chcę? – zapytała ze stoickim spokojem, wpatrując się w jego oczy, w których malowało się zaskoczenie.

- Przecież uciekasz przede mną, przywołujesz do porządku za każdym razem, gdy chcę się do ciebie zbliżyć. Miałem wrażenie, że żałujesz tamtej nocy

- Trzymałam cię na dystans, bo mnie wkurzałeś – oświadczyła poważnym tonem

- A teraz też cię wkurzam? –zapytał z tajemniczym uśmieszkiem

- Nie. Od kilku dni jesteś całkiem znośny – mówiła z udawaną niechęcią i lekceważeniem – Aż jestem zadziwiona

- A coś byś zrobiła, gdybym cię teraz pocałował? – zapytał uwodzicielskim głosem. Jacuzzi było z pewnością miejscem, które sprzyjało bliskości.

- Nie wiem. Spróbuj – prowokująco spojrzała mu w oczy. Drugiej zachęty nie potrzebował. Przysunął się bliżej niej i zaatakował wargi. Nie był to pocałunek czuły, delikatny niczym muśnięcie motyla. Był głęboki, zachłanny, przepełniony pożądaniem. Zwinnym ruchem posadził ją sobie na kolanach i łapczywie pieścił jej usta.

- Nasz układ nigdy nie będzie elementem umowy – mówiła, gdy zeszedł z pocałunkami na jej szyję i dekolt. Nim się spostrzegła, sprytnie pozbył się górnej części jej bikini.

- Yhym – mruknął, kontynuując pieszczoty. Pod powierzchnią wody jego dłonie sunęły po biodrach i pośladkach, ugniatając je lekko.

- Nigdy nie będę dziewczyną na każde twoje skinienie, spełniającą twoje zachcianki. Nie będę twoją zabawką. Rozumiesz? – starała się ustalić te kwestie, nim do czegokolwiek dojdzie. Dobrzański wymruczał coś na kształt zgody, potwierdzenia, że jej słowa do niego dotarły. Tak naprawdę doskonale zdawała sobie sprawę, że w tym momencie skupiony na rosnącym pożądaniu, zgodziłby się na wszystko. Gdyby mu podsunęła umowę, w której zobowiązuje się do sprzedaży swojej firmy za symboliczne pięć złotych, podpisałby bez mrugnięcia okiem. Zdecydowanie miał ochotę na kontynuację tych miłosnych igraszek w wannie wypełnionej bąbelkami. Poddawała się jego pieszczotom do momentu, aż poczuła, że próbuje pozbyć się jej majtek. Wtedy nastąpiło otrzeźwienie i brutalne zakończenie tej gry wstępnej. Momentalnie zeskoczyła z jego kolan, wywołując kompletną dezorientację bruneta. Oddychał krótkim, urywanym oddechem, próbując skupić rozbiegany wzrok na niej i najwyraźniej włączyć myślenie.

- My już zdaje się rozmawialiśmy na temat zabezpieczenia – spojrzała na niego wymownie i nie czekając na odpowiedź zniknęła we wnętrzu domku. W głębi duszy miała przyznać, że miała niebywałą ochotę na kontynuację tej miłosnej gry, ale mimo wszystko musiała zachować resztki rozsądku. Umowa dobiegnie końca za kilka miesięcy, a tym samym ich układ, a konsekwencje w postaci małego człowieka tylko komplikowałyby i tak już pogmatwaną relację. Wiedziała jednak, że tylko rozbudziła w Marku apetyt i szybko będzie dążył do kolejnego zbliżenia. Nie myliła się.



Miażdżąc co chwilę jej wargi i dysząc wprost do ucha, intensywnie pracował biodrami. Powoli dochodzili, oznajmiając światu orgazm numer dwa przeciągłym jękiem. Tak w zasadzie tego wieczoru osiągnęła szczyt trzykrotnie. Pierwszy raz, nim Marek zdążył się pozbyć jeszcze swoich bokserek. Pieścił ją ustami i opuszkami palców tak intensywnie i umiejętnie, iż sama była zaskoczona, że potrafi dojść tak szybko i mocno. Obserwując jej szczytowanie był z siebie wyraźnie zadowolony.

Ciężko dysząc opadł na poduszkę obok. Patrzył na nią, szczerząc się szeroko, ukazując przy tym swoje dołeczki w pełnej krasie.

- Mam nadzieję, że tym razem nie jesteś zawiedziona – stwierdził, podpierając głowę na ramieniu – Spełniłem twoje oczekiwania? – posłał jej cwaniacki uśmiech.

- Uuuu, widzę, że strasznie cię to ubodło – zaśmiała się złośliwie – Moje słowa śnią ci się po nocach? Jeszcze będziesz miał traumę – udała przerażenie

- Tym razem nie dasz rady skłamać, że nie było ci ze mną dobrze

- Zaraz wybiegniesz przed domek i zaczniesz krzyczeć ‘ktoś widział moje ego’?. Ja widziałam, jechało na rowerze – przypomniała sobie zasłyszany cytat, który świetnie pasował do tego przekonanego o swojej wyjątkowości faceta. Wywrócił oczami.

- Potrafimy się świetnie dopasować nie tylko na herbatce u mojej matki, ale również w łóżku – mruknął, układając się wygodniej i przygotowując do snu

- Uważaj, bo jeszcze się zakochasz - zadrwiła

- Chciałabyś – sama nie wiedziała, czy brzmiało to jak stwierdzenie, czy bardziej jak pytanie

- Absolutnie – zaśmiała się – Owszem, od kilku dni mniej mnie denerwujesz, ale wciąż uważam, że masz paskudny charakter – oświadczyła – Jesteś ogromnym egoistą, egocentrykiem, zakochanym w sobie paniczem – wyliczała i z pewnością ciągnęłaby dalej, gdyby jej nie przerwał

- No bez przesady! – obruszył się

- Już dzisiaj była odrobina samokrytyki, ale warto byłoby podążać tą drogą – rzekła lekko rozbawiona, starając się zachowywać poważny ton – Musisz dostrzegać potrzeby kobiety. Mówię to w trosce o twoją przyszłość.

- Dziś bardzo skupiłem się na twoich potrzebach – spojrzał na nią wymownie.

- Nie mówię tylko o seksie – wywróciła oczami – Ale o całokształcie. Może kiedyś spotkasz taką, z którą będziesz chciał być naprawdę, a nie tylko na niby, żeby zgarnąć pieniądze babci – przysłuchiwał jej się z uwagą - Może spotkasz taką, w której się wreszcie zakochasz i wtedy musisz robić wszystko, żeby jej nie stracić. To taka darmowa lekcja na przyszłość. Może kiedyś twoja przyszła żona będzie mi za to wdzięczna.

- Powiem jej, że to dzięki mojej byłej żonie – szepnął

- Tylko błagam, nie każ mi się z nią przyjaźnić – oboje się głośno zaśmiali.


Egzotyczny urlop szybko minął i nim się spostrzegli siedzieli w samolocie lecącym w kierunku Warszawy. Ula przeglądała kalendarz, przypominając sobie o wszystkich zobowiązaniach, które czekały na nią w najbliższym czasie. Do pracy wracała ledwie na dwa dni, by znów wyjechać na króciutki urlop. Jeszcze podczas pobytu na Dominikanie zadzwoniła do Marka Genia, informując ich, że z pewnością mieli okazję się sobą nacieszyć, więc zamierza im towarzyszyć podczas weekendu na Mazurach. Najwyraźniej zżerała ją ciekawość i nie wyobrażała sobie, żeby miała czekać na relację z ich podróży poślubnej kolejny tydzień. Oboje byli niezadowoleni i żałowali, że nie wybrali się tam przed ślubem.

- Wychodzi na to, że w marcu będziesz mógł złożyć pozew o rozwód – powiedziała, analizując kalendarz w swoim smartphonie

-Chyba tak – mruknął zaskoczony tematem, który rozpoczęła – A czemu pytasz?

- Gdy Jasiek był w Polsce ustaliliśmy, że polecę do niego wiosną na krótki urlop. Nigdy jeszcze nie byłam w Kanadzie. Zastanawiam się, jak to wszystko zaplanować, żeby mój wyjazd nie pokrył się ze sprawą rozwodową. W grę wchodzi kwiecień, ewentualnie początek maja. Nie chcę siedzieć mu na głowie tuż przed sesją – wyjaśniła.  

- Pieniądze zgodnie z umową powinny wpłynąć w połowie marca. Wtedy mój prawnik złoży pozew. Nie chcę robić tego wcześniej, na wypadek gdyby coś się dostało do mediów. Pójdzie plotka i babka się dowie. Dopiero by było, jakby się wycofała w ostatniej chwili – zaśmiał się pod nosem – Myślę, że pod koniec kwietnia będziesz już rozwódką – spojrzał na nią

- Z tego umownego pół roku zrobił się rok

- Chyba nie jest tak do końca stracony – mruknął

- Zawsze mogło być gorzej – puściła mu oczko i znów skupiła całą swoją uwagę na wirtualnym planie zbliżających się tygodni - Trzeba będzie po weekendzie zrobić bilans zysków za serię imprez integracyjnych dla Majewskiego - kiwnął porozumiewawczo głową