B

niedziela, 8 stycznia 2017

'Wbrew całemu światu' IX



Dochodziła dziewiętnasta, gdy zaparkował auto na podjeździe. Był zmęczony i głodny. I jeszcze ta pogoda. Jak on nie cierpiał zimy! Tę śnieżną porę roku najchętniej spędziłby nie wychodząc z ciepłego domu, a najchętniej ze swojej sypialni. ‘A obok mnie byłaby Ula’ przemknęło mu przez głowę, ale szybko odgonił od siebie tę myśl i klnąc pod nosem na pierwsze przymrozki wysiadł z auta. Szybko pozbył się płaszcza i ruszył w kierunku kuchni. Rozejrzał się po pomieszczeniu i szybko stwierdził, że nie ma siły i ochoty na gotowanie choćby wody na herbatę. Z górnej szuflady wyciągnął plik ulotek. Nie zdążył się nawet zorientować w menu, gdy usłyszał dzwonek domofonu. Niechętnie ruszył do holu. Miał nadzieję, że to jakaś wolontariuszka zbierająca datki na chore dzieci lub Świadkowie Jehowy mający ochotę na krótką pogawędkę o życiu. Tych z pewnością udałoby się szybko spławić. Na niezapowiedzianą wizytę przyjaciela nie miał ochoty. Zresztą liczył na to, że po wczorajszym wieczorze Seba nie będzie się narzucał. Ku ogromnemu zaskoczeniu na monitorze zobaczył Ulę. Bez słowa wcisnął guzik odblokowujący furtkę i stanął w drzwiach zaciekawiony jej nagłą wizytą. Podeszła kilka kroków i stanęła naprzeciw niego. Stał oparty o futrynę w ciemnych, garniturowych spodniach i białej koszuli z podwiniętymi rękawami. Spojrzała mu w oczy i w tym momencie przypomniała sobie cytat z książki swojego ulubionego autora ‘Miłość zjawia się niespodziewanie jak włamywacz. W jednej chwili wszystko znika, życie przenosi się w inny wymiar. Nagle topnieje strach.’. Te trzy krótkie zdania świetnie obrazowały kilka ostatnich miesięcy jej życia. Marek w jej życiu pojawił się niespodziewanie. Ich romans dla niej samej był zaskoczeniem. Przy nim czuła się szczęśliwa, jak jeszcze nigdy przedtem, a teraz, gdy patrzyła mu prosto w te smutne oczy wiedziała, że nie chce się już bać. Chciała być szczęśliwa i była gotowa o to szczęście walczyć. Przede wszystkim dzięki rozmowie z Martą. Przyjaciółka w kilku jasnych i wręcz bezczelnych zdaniach uświadomiła jej jak powinna żyć. ‘Porozmawiaj z nim. Jedź do niego i staraj się odkręcić tę cholerną rozmowę w jego gabinecie. Daj mu szansę i otwórz się przed nim. Zaryzykuj, a zyskasz naprawdę wiele. Aaaaa i nie zapomnij o koronkowej bieliźnie na wypadek gdybyście doszli do tych samych wniosków’.
- Czemu zawdzięczam twoją wizytę? – odezwał się w końcu.
- Chciałabym z tobą porozmawiać – szepnęła. Miała świadomość, że to nie będzie łatwa rozmowa, że on nie będzie jej ułatwiał tego zadania. Miał prawo. Ona pewnie zachowywałaby się podobnie. O ile w ogóle by otworzyła.  
- Wejdź. Nie będziemy rozmawiać w progu. Strasznie dziś wieje – przesunął się nieco i zrobił jej miejsce. Weszła do środka pewnym krokiem.
- Byłam tu już godzinę temu, ale najwyraźniej cię nie było – zagadnęła zdejmując płaszcz. Chciała nieco rozluźnić atmosferę. W chwili obecnej powietrze w przestronnym holu, w którym bywała wielokrotnie można by kroić nożem
- Trzeba było wejść do środka. Przecież dałem ci klucze – zauważył przytomnie
- Tak, dałeś – pomyślała o pęku, który znajdował się w lewej kieszeni jej jesiennego płaszcza – Nie wiedziałam, czy wypada, żebym ich użyła - spojrzał na nią przelotnie i ruszył w kierunku kuchni
- Zjesz ze mną? – rzekł nawet na nią nie spoglądając – Chciałem właśnie zamówić sushi. Nie miałem czasu na lunch. Mój dyrektor finansowy na kilka dni przed zarządem postanowił wziąć wolne – starał się jej dopiec. Liczyła się z tym. Wciąż był rozżalony – To, co zwykle? – kiwnęła potakująco głową. Wystukał numer, a ona w tym czasie wróciła pamięcią do wspomnień. Ile razy raczyli się tym japońskim przysmakiem, wygłupiając się i karmiąc wzajemnie. Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Z zamyślenia wyrwał ją jego głos
- Dostawca będzie za pół godziny. Wina, czy jesteś samochodem? – wyciągnął z niewielkiej lodóweczki butelkę alkoholu
- Chętnie – odparła i westchnęła zbierając się w sobie. ‘Nie możesz się bać!’ powtarzała w myślach słowa Marty – Chciałam cię przeprosić – obrzucił ją zaciekawionym spojrzeniem
- Za dzisiejszą nagłą nieobecność? – zapytał, ale nawet nie dał jej szansy na odpowiedź – W porządku. Tylko bardzo cię proszę, nie zostawiaj mnie nigdy więcej na pastwę losu tuż przed zarządem i pokazem. W spokojniejszych okresach możesz brać tyle urlopu, ile sobie życzysz.
- Za to też. Potrzebowałam tej chwili tylko dla siebie, by wszystko przemyśleć. Chcę cię głównie przeprosić za to, co powiedziałam wczoraj. Żałuję tego. Rozstanie w ten sposób nie było z mojej strony w porządku, zresztą… – mówiła spokojnie, ale nie dał jej dokończyć, ostro się wtrącając
- Jasne! – rzucił z kpiną – Zaraz mi powiesz, że chcesz, żebyśmy zostali przyjaciółmi – zaśmiał się nerwowo – Wiesz co, ja nie mam ochoty na tę rozmowę – rzucił i ostentacyjnie wyszedł z pomieszczenia zostawiając ją samą pośrodku przestronnej kuchni. Zirytował ją! Nawet nie dał jej dokończyć… Szybkim krokiem ruszyła za nim. Nalewał właśnie whisky
- Jesteś nieznośny i cholernie irytujący! – usłyszał za plecami. Odwrócił się i wlepił w nią swoje szare spojrzenie – Nie chcę przyjaźni! Bałam się! Mam prawo po tym, co już przeszłam w życiu. Nie mam dwudziestu lat i nie wierzę w bajki ‘i żyli długo i szczęśliwie’. Bałam się zranienia, kolejnego miłosnego zawodu i tego, że po jakimś czasie moje życie znów legnie w gruzach, gdy znajdziesz sobie młodszą ode mnie – zaczęła wyliczać zdenerwowana – Ale nie chcę się już bać! Jestem gotowa na normalny związek, bo kocham cię ty irytujący gówniarzu! – przez chwilę trwał w bezruchu, najwyraźniej analizując słowa, które padły z jej ust. Ona czekała w napięciu na jego reakcję. Jego twarz zaczęła jaśnieć nieokreślonym blaskiem, a oczy śmiać się do niej. Podszedł kilka kroków stając przed nią. Czuła jego ciepły oddech na swoich wargach, woń jego perfum odurzała ją. Tak bardzo tęskniła przez ostatnie dni za tym zapachem
- Nie chcę młodszej. Chcę ciebie i tylko ciebie – ich twarze dzieliły milimetry. Szczęście rozlewało się w sercach obojga – Ja ciebie też – szepnął wprost w jej wargi – Zresztą chyba wiesz…
- Wiem – uśmiechnęła się krótko i szybko go pocałowała. Chwycił ją za pośladki i podniósł do góry. Po chwili opadł na kanapę sadzając sobie Ulkę na kolanach. Zaczęła rozpinać guziki jego białej koszulki, ale schwycił w dłonie jej nadgarstki.
- Za chwilę przyjedzie sushi – zauważył i zszedł z pocałunkami na szyję Sosnowskiej
- Tak bardzo cię pragnę – szepnęła z ewidentnym zawodem. Odsunął się lekko i spojrzał na nią uważnie
- Nie musimy się spieszyć. Mamy przed sobą całe życie – rzekł wpatrując się w jej błękitne oczy - Zostaniesz na noc, czy musisz wracać do dzieci?
- Nocuje dzisiaj z nimi pani Halina – uśmiechnęła się szeroko
- Mądrze – szepnął z uznaniem i delikatnie chwycił w zęby jej dolną wargę – Więc wiele godzin przed nami. Poczekamy teraz na jedzenie, rozpalę w kominku i posiedzimy sobie z butelką wina. Chcę cię tulić w swoich ramionach i po prostu cieszyć się twoją obecnością. A później – spojrzał na nią wymownie – będziesz się wielokrotnie oddawać swojemu partnerowi… bo chyba mogę tak o sobie mówić… – w jego głosie było słychać nutę nadziei. Od dawna nie chciał być tylko jej kochankiem. Chciał być jej mężczyzną, partnerem. Wreszcie miał na to szansę.
- Możesz – czule pogładziła jego policzek – A co do nocy… Cudowna perspektywa – szepnęła mu do ucha i pocałowała namiętnie.

6 komentarzy:

  1. Cudowna nocia. Ulka wreszcie przestala sie bac i zaryzykowala. Irytujacy gowniarzu - ten tekst mnie rozwalil. :) Odliczam juz minuty do nastepnej czesci. Al.ka

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie Ulka zrozumiała, że ona też ma prawo być szczęśliwa a nie zamykać się na uczucia. Tak jak Piotr i ona ma do tego prawo. Oby tylko Marek znalazł dobry kontakt z jej dziećmi, bo to też jest bardzo ważne.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze bardzo dobra część.
    Czekam dalej..
    PozdRawiam MM

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tą część! Gosia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To zdecydowanie mój najulubieńszy rozdział! Mimo, że najkrótszy, ale nie ilość się liczy tylko jakość. A tu treść zdecydowanie wszystko rekompensuje! Wszystko! No i dwa moje ulubione cytaty :D. Wiemy co jest najlepsze! Wiemy! Pozdrawiam ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja ulubiona część. Odważna Ulka i zakochany Marek idealnie. Ania.

    OdpowiedzUsuń