- Kończysz już? – zapytała
wchodząc z torebką do jego gabinetu
- Tak, moment. Uprzątnę jeszcze
ten bajzel, bo się jutro nie rozeznam, co gdzie leży – omiótł wzrokiem walające
się sterty dokumentów – Ale ty możesz już jechać. Ja wyjdę zaraz po tobie
- Poczekam, wyjdziemy razem –
powiedziała tonąc w jego oczach. Czyżby dostrzegła w nich zaskoczenie
pomieszane z radością?
- Czy… - zaczął niepewnie. Doskonale
wiedziała, o co chce zapytać. Nie miała zamiaru rozpoczynać ich rozmowy w
biurze, więc odparła nieco wymijająco
- Chciałeś ze mną zamieszkać.
Naturalne, że będziemy czasami razem wychodzić i przychodzić do biura. Tak
samo, jak będą zdarzały się dni, kiedy będziemy przyjeżdżać jednym autem –
uśmiechnął się do niej delikatnie. Czyli jednak była gotowa powiedzieć o nich
światu. Ta świadomość przepełniała go radością, ale i pewnego rodzaju dumą. Nie
było ważne, że zaczną się plotki, że Febo zacznie knuć, doszukiwać się spisku i
wysuwać w ich kierunku gorsze podejrzenia niż senior. Najważniejsze było to, że
zdecydowała się na jawny związek z nim również w pracy. Gdy tylko zamknął drzwi
gabinetu i schował klucz do teczki chwyciła go pod ramię. Nie zwracali uwagi na
ciekawskie spojrzenia nielicznych pracowników, którzy kręcili się jeszcze po
firmowych korytarzach. Dla nich liczyło się w tej chwili to, że razem zmierzają
do nowego, lepszego życia, którego początkiem miała być jedna z najważniejszych
rozmów w ich związku.
- Cześć mamo – usłyszała głos
syna, który słysząc otwierające się drzwi wbiegł do przedpokoju – Marek? –
zapytał mile zaskoczony obecnością Dobrzańskiego. Rodzicielka w sekundę zeszła
na dalszy plan – skleisz ze mną ten model?
- No jasne. Przecież obiecałem –
potargał włosy chłopca
- Skleicie, ale po kolacji –
wtrąciła się Sosnowska. Chyba chciała się zabezpieczyć na wypadek gdyby ich
rozmowa nie przebiegała po jej myśli, a urażony prezes znów miałby ochotę
szybko opuścić jej mieszkanie – A teraz pójdziecie z panią Haliną na spacer
albo do kina, co ty na to?
- Ale nie ma pani Haliny – odparł
- Jak to nie ma? To wy jesteście
sami? – zdenerwowała się.
- Ciocia Marta przyjechała ze
Stasiem. Pomaga się przebrać Mai, bo zalała bluzkę sokiem – jak na
potwierdzenie tych słów Lewandowska pojawiła się w zasięgu ich wzroku.
Spojrzała najpierw na Dobrzańskiego, później na przyjaciółkę posyłając jej
znaczące spojrzenie.
- Cześć Wam – uśmiechnęła się –
Trochę się szarogęszę po twoim mieszkaniu. Panią Halinę zwolniłam wcześniej.
Stwierdziłam, że należy jej się jedno popołudnie wolne, a ja sama przecież mogę
ogarnąć całą trójkę.
- W porządku. Tylko chciałam,
żeby zabrała ich do kina. Chcemy z Markiem porozmawiać w spokoju
- Aaaa, to nie ma problemu. Ja
ich mogę zabrać. Zwłaszcza, że i tak Robert mnie porzucił. Pojechał do
przyjaciółki matki, czy jakiejś tam dalekiej kuzynki – machnęła ręką - która
mieszka po drugiej stronie Warszawy. Miał dla niej paczkę, wróci wieczorem.
Dzieciaki, idziemy do kina – zawołała w stronę pokoju Damiana – Zabiorę je na film, później na jakieś naleśniki czy zapiekanki. Przywiozę koło
dwudziestej, tylko musisz mi dać swoje auto
- Dzięki – uśmiechnęła się Ula i
spojrzała na Marka. Damian zakładając zimową czapkę spojrzał z nadzieją na
bruneta, by po chwili zadać matce pytanie, które miało go upewnić w
przekonaniu, że model jeszcze dziś będzie zdobił półkę jego pokoju
- Ale na pewno skleimy dziś?
- Skleicie, nie martw się –
cmoknęła go w policzek i zamknęła drzwi za całą czwórką. Chwyciła Dobrzańskiego
za rękę i pociągnęła w stronę salonu – Kawy, wina?
- Kawy. Muszę mieć jasny umysł –
rzekł zdejmując marynarkę i siadając na sofie.
Stawiając filiżanki z parującym
napojem usiadła obok niego i uważnie przyjrzała się jego twarzy. Był zamyślony
i spięty.
- Jestem trudną partnerką,
prawda? – przewrotnie zaczęła od samokrytycznego pytania skupiając na sobie jego
uwagę.
- Owszem – odparł szczerze –
Niejednokrotnie odniosłem wrażenie, że traktujesz mnie jak swoje trzecie
dziecko. Nie znoszę, gdy ktoś traktuje mnie, jak smarkacza.
- Przepraszam – szepnęła gładząc
kciukiem jego dłoń, która spoczywała na jasnej tapicerce mebla - Nie chciałam,
żebyś tak się poczuł.
- Ponadto od samego początku
czuję, że zależy mi bardziej – spojrzał jej prosto w oczy – Na romans zgodziłaś
się stosunkowo szybko i łatwo. Gdy wspomniałem o związku zaczęłaś się wycofywać
i wydaje mi się, że do tej pory nie jesteś w pełni przekonana do związku ze mną
na stop procent – dodał ciszej bojąc się tego, co może za chwilę usłyszeć. Wprawdzie,
to co powiedziała dzisiaj Piotrowi świadczyło o tym, że chce związku, że jest
on dla niej ważny, ale być może to była zagrywka taktyczna. Może powiedziała
tak tylko po to, by odegrać się na byłym mężu?
- Jestem. Teraz już wiem, że
jestem. Jesteś dla mnie bardzo ważny i nie chcę cię stracić – zapewniła –
Owszem, na początku traktowałam to w kategoriach krótkotrwałej znajomości. Ty
zresztą też. Nie chciałam związku, nie chciałam zobowiązań z bardzo prostej
przyczyny, bałam się. Nie byłam gotowa na poważną relację po tym, co przeżyłam
z Piotrkiem. Bałam się, że jeśli zacznę się angażować znów ktoś mnie skrzywdzi
– opowiadała szczerze – A jeśli nie ma uczuć, jest tylko seks, przyjemność bez
deklaracji, to nawet jeśli się mną znudzisz i zostawisz, nie będę cierpieć. Zresztą
nie sądziłam, że ktoś taki jak ty, będzie chciał ze mną być. A później… -
westchnęła – później bałam się, że dzieci cię nie zaakceptują, że twoja rodzina
będzie przeciwko i zdaje się, że w tym się nie pomyliłam – spojrzała na niego
smutnym wzrokiem – i byłam się ludzi, gadania, że matka dzieci, stateczna
kobieta prowadza się z młodym chłopakiem
- Życie jest takie, że nie da się
wszystkim dogodzić – zaczął nieco filozoficznie – Patrz na to, czego ty chcesz,
co jest dobre dla ciebie, a nie na to, co mówią inni. Jeśli chcemy być razem
nie możemy patrzeć na to, że cały świat jest przeciwko. Jesteśmy dla siebie i
tylko to się liczy
- Masz rację. Zresztą mówisz, jak
Marta – zaśmiał się
- To bardzo mądra kobieta. Czyli
co, mogę liczyć na to, że zostawisz dla mnie trochę miejsca w swoim życiu? –
zapytał z nadzieją
- Już zostawiłam. Postaram się
tylko bardziej to podkreślać i pozwalać ci się mną opiekować – uśmiechnął się
- Jesteś bardzo samodzielna i
niezależna i o wszystkim decydujesz sama - zauważył
- Wiem – przyznała, nerwowo
splatając palce – Przez ostatnie kilka lat musiałam nauczyć się tej
samodzielności. Nie miałam oparcia w moim byłym mężu już od dawna.
Najważniejsza była dla niego praca, gdzieś tam dalej były dzieci. Ja byłam
zdana sama na siebie. Nie liczył się ze mną. Z moimi potrzebami, aspiracjami.
Ale zdaje się, że spotkałam wreszcie odpowiedniego człowieka.
- Dobrze – westchnął – Przejdźmy
do najważniejszego… Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- O swoich ciążowych
podejrzeniach? – zapytała, choć doskonale wiedziała, że do tego pije – Bałam
się jak zareagujesz. Nie umawialiśmy się na dzieci – spojrzała na niego
- Co nie oznacza, że nie możemy
ich mieć – zauważył, a ona obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem
- Jesteśmy razem od niedawna. De
facto niewiele osób o nas wie… a tu miałoby pojawić się dziecko… - zamyśliła
się, by po chwili przyjrzeć mu się uważnie - Chciałbyś być ojcem?
- A ty chciałabyś być po raz
trzeci matką? Liczę się z tym, że mogę nim nigdy nie zostać. Masz już dwójkę
dzieci i zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała kolejnego – jego odpowiedź ją
zaskoczyła.
- Chciałabym. Chcę dać ci dziecko
– pocałował wewnętrzną stronę jej dłoni – ale wszystko po kolei. Najpierw
razem zamieszkamy i będziemy oficjalnie. Koniec z ukrywaniem się. A później
przyjdzie czas na dziecko. Wiem, że nie dogodzę całemu światu i nie wyzbędę się
plotek, ale wolę nie być posądzana, że złapałam cię na dziecko – na myśl
przyszła jej Helena Dobrzańska
- Będzie jak zechcesz.
Najważniejsze, że sobie to wyjaśniliśmy. Nie ukrywam, że było mi przykro, że mi
nie powiedziałaś - mruknął
- Wiem. Przepraszam – pogładziła
z czułością jego policzek
- Czy jest jeszcze coś, czego mi
nie powiedziałaś, a co powinienem wiedzieć?
- Hmmm – udała zamyślenie – Wiesz
o tym, ale dawno ci tego nie mówiłam… Bardzo cię kocham – szepnęła tonąc w jego
spojrzeniu
- Ja ciebie też – zapewnił
przygarniając ją do siebie i zamykając w ramionach
- Chcę żebyś został dzisiaj na
noc. Na razie jeszcze na kanapie, ale jutro porozmawiam z dziećmi. Przywieziesz
swoje rzeczy i przeniesiesz się do mojej sypialni. Chcę żeby już zawsze twoje
kapcie stały obok moich – zachłannie wpił się w jej usta
Siedzieli przytuleni, napawając
się swoją obecnością, gdy przypomniała sobie o jednym ważnym szczególe
- Gdy się kłóciliśmy
powiedziałeś, że twoja mama twierdzi, że pomyliłeś romans z miłością – zaczęła,
a on momentalnie się spiął – Nie akceptuje mnie, prawda? – to nie było pytanie,
to było stwierdzenie
- Nie – odparł szczerze i widząc
jej skwaszona minę szybko dodał – Ale nie zamierzam się tym przejmować. Na
początku miałem nadzieję, że może jakoś to wszystko pójdzie gładko – nerwowo
przeczesał czuprynę - Po świętach wiem, że łatwo obecnego stanu rzeczy nie
zaakceptuje… ale będzie musiała. Może z czasem, gdy zrozumie, że ja z ciebie
nie zrezygnuję… - sam chciał w to wierzyć
Wspólnie zjedli lekką kolację. Marek zajął się klejeniem modelu z Damianem, ona przeczytała Mai bajkę. Od tego wieczora zaczynali zachowywać się jak normalna rodzina i oboje byli z tego powodu bardzo szczęśliwi.
Jest! Nareszcie odważna decyzja! Wreszcie razem zamieszkają i jeszcze zdecydowali sie na dziecko. Bomba. Dobrzańska tego nie zniesie ;) Pozdrawiam, Hana
OdpowiedzUsuńFantastyczne jak zawsze. Czekam na dalsze losy tych dwojga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MM
Ulka szczera, odważna i konkretna. super! Dobra zmiana. Przedsmak sielanki już mamy. Pozostaje jeszcze tylko chyba ostatnie starcie z babcią Helą ;) Czekam niecierpliwie na kolejny fragment. Pozdrawiam. AlKa
OdpowiedzUsuńZdradzę Wam odrobinę, Hela jest trudnym przeciwnikiem i łatwo nie podda. Ten typ tak ma po prostu.Szalona kobieta. Ania.
OdpowiedzUsuńRewelacja, że Ula wreszcie poszła po rozum do głowy i dopuściła do głosu serce. Rodzinna sielanka kwietnie. Buziaki
OdpowiedzUsuń