B

sobota, 16 października 2021

informacja

Drodzy,

Na samym wstępie bardzo Was przepraszam za moją przeciągającą się nieobecność. Problemy zdrowotne wyeliminowały mnie z bloga na dłuższy czas.

Dziś wstawiłam dwa rozdziały ‘Niebezpiecznej gry’, tym samym kończąc tę opowieść.

A teraz krótkie ogłoszenie parafialne, które przeczytajcie proszę w całości…

Bardzo wierzyłam w to, że te nieprzyjemne przepychanki, hejterskie komentarze, bezczelne wiadomości prywatne mam już za sobą. Bardzo wierzyłam w to, że ta spirala niechęci, nieprawdy a czasami wręcz nienawiści, która dotknęła mnie kilka lat temu już więcej się nie powtórzy. Bardzo chciałam od tego uciec i zamknąć ten rozdział definitywnie. Bardzo wierzyłam w to, że nawet jeśli się ze sobą nie współpracuje, to można obok siebie funkcjonować. Naiwnie łudziłam się, że sieć to tak pojemne miejsce by pomieścić wszystkich, że obok siebie mogą funkcjonować dwie autorki prezentujące różne pomysły i różne style. Nie rywalizujące ze sobą, nie szkodzące sobie nawzajem, tylko wzajemnie się akceptujące. Bardzo chciałam wierzyć w to, że osoba stawiająca się w roli ofiary rzeczywiście dostała rykoszetem, a cała sytuacja jest nakręcona przez jedną czy dwie anonimowe hejterki, które tak naprawdę nawet naszych blogów nie czytają. Dziś wiem, że bardzo się myliłam, a wszystko to, zostało zręcznie wykreowane by stawiając się w roli ofiary zyskać sympatię, zbić kapitał i wyeliminować konkurencję, która w istocie nigdy konkurencją nie była i być nie powinna.

W przeszłości wiele razy czytałam ‘zazdroszczę ci pomysłów / kreatywności’. Nie odbierałam tego negatywnie. Byłam przekonana, że to taka zdrowa i potrzebna zazdrość, która pozytywnie wpływa na proces twórczy. Ot, taka kokieteria, które nie jest destrukcyjna, a motywująca do zdrowej rywalizacji i działania. Bardzo długo łudziłam się, że ludzie są dobrzy z natury i naprawdę mogą się akceptować nie konkurując ze sobą za wszelką cenę. Z perspektywy czasu wiem, że bardzo długo nie chciałam słuchać tych, którzy mówili ‘to nie jest przypadek’.

Dziś po raz kolejny zastanawiam się nad tym, że wpis, który pojawił się kilkanaście dni temu na moim blogu nie był przypadkowy. Zawierał słuszną uwagę, że nie publikuję regularnie, ale nie sądzę, by był autorstwa osoby, która czyta moje opowiadania i rzeczywiście się niecierpliwi. Była to chęć wbicia mi szpili i rozpoczęcia kolejnej kampanii hejtu. To prawda, że czasami brakuje mi czasu na bloga, że mocno ograniczyłam ilość publikowanych wpisów. Ale niestety mój czas jest mocno ograniczony. Nie jestem na emeryturze, od dawna nie jestem nastolatką, która po ‘odbębnieniu’ lekcji od popołudnia ma czas wolny by pisać i realizować swoje pasje. Ponad pisaniem zawsze stoją obowiązki i to jest naturalne, gdy jest się dorosłą i odpowiedzialną osobą. Mam wrażenie, że ten wpis miał na celu zestawić mnie, osobę mającą rzeczywiście problem z regularnością, z tymi którzy dysponują większą ilością czasu, by pokazać, że mniej mi zleży. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Choć rzeczywiście nie mogę dyskutować z argumentem, że brakuje mi regularności i czasami nie udaje mi się dotrzymać zadeklarowanych terminów.

Ale to nie jedyny problem, który najbardziej mnie dotknął i uderzył. Najbardziej niesprawiedliwe jest stwierdzenie, które padło kilka dni temu, że ‘podłapałam pomysł’ na opowiadanie, a raczej na pewien wątek tego opowiadania. Zamiast uciąć temat stwierdzeniem ‘to po prostu przypadek’, nakręcana jest kolejna fala… Zarzuca mi się podkradanie pomysłu, choć wszelkie fakty świadczą na moją korzyść. Doprawdy nie wiem, jak miałabym wykorzystać cudzy pomysł, skopiować go, skoro pojawia się on na innym blogu we wrześniu, a moje opowiadanie bazuje na tym pomyśle od przełomu grudnia i stycznia. Naprawdę mogłam podłapać ten pomysł? Nawet jeśli opowiadanie publikowane od września zostało napisane rok czy dwa lata wcześniej…  Za chwilę przeczytam, że włamałam się do komputera i stamtąd zaczerpnęłam pomysł, albo użyłam tajemnych mocy by czytać w cudzych myślach. To bym bardziej przykre, że cios ten zadaje osoba, która kilka lat temu, przez wiele miesięcy kreowała się na koleżankę, nawiązywała prywatną znajomość. I podczas tej prywatnej korespondencji pozyskiwała informacje z mojego życia, które później pojawiały się w perfidnych mailach, które otrzymywałam. Ja bardzo długo łudziłam się, a w zasadzie bardzo chciałam się łudzić, że to przypadek. Ale naprawdę za dużo już tych przypadków, za dużo zbiegów okoliczności. Już dawno przestałam wierzyć w niewinność i zrozumiałam, że osoba chcąca być odbierana jako ofiara nagonki i hejtu de facto jest jej kreatorem bezpośrednio lub posługując się przy tym osobami trzecimi. Trudno z tym walczyć i dyskutować, skoro problem niczym bumerang powraca co jakiś czas.

Mnie szkoda już na to wszystko zdrowia, czasu i sił. Jestem tym zmęczona i nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki. Porzuciłam naiwne myślenie, że to się kiedyś skończy, wyciszy i zapanuje trwały spokój. Jeśli nie można funkcjonować obok siebie czas powiedzieć pas. Mam już dość brzydulowych opowieści, które przestały przynosić frajdę, a zaczęły nieść ze sobą cały pakiet negatywnych emocji.

Wierzę, że moją decyzję zrozumiecie i uszanujecie. Proszę Was, żebyście nie protestowali i nie nakłaniali mnie do powrotu. To bardzo mocno przemyślana decyzja, choć w istocie podjęta niedawno. Proszę Was również, żebyście nie stawali w mojej obronie, nie atakowali i włączali się w tą nieprzyjemną retorykę. Nie idźcie tą drogą, bądźcie ponad to.

‘Niebezpieczna gra’ jest ostatnim opowiadaniem, które tutaj opublikowałam. Lubię pisać i będę to robić dalej. W bliższej lub dalszej przyszłości będzie to już inne miejsce i inna tematyka.

Dziękuję Wam za każde dobre słowo i za ten entuzjazm, z jakim przyjmowaliście moje historie. Dziękuję za te wszystkie wspólnie spędzone lata. Nie mówię żegnajcie. Mówię Wam do zobaczenia. Zapewne prędzej czy później spotkamy się gdzieś w sieci!

Amicus