B

środa, 26 sierpnia 2015

'Przypomnij mi' VIII

Jej telefon zadzwonił po raz kolejny w ciągu ostatnich trzech dni. Natręt po drugiej stronie był wyjątkowo uparty, a ona konsekwentnie odrzucała połączenia lub udawała, że nie słyszy wesołej melodyjki. Gdy komórka dała o sobie znać po raz drugi tego wieczora, Dobrzański nie wytrzymał i wyciągnął dłoń w jej kierunku. Z nutą obawy podała mu urządzenie i wlepiła w niego wyczekujące i lekko spanikowane spojrzenie.

- Halo? – odebrał mało przyjemnym tonem – Nie, nie będziesz mógł. Posłuchaj, to, że od kilku dni Ula nie odbiera twoich telefonów powinno być dla ciebie jasnym sygnałem, że nie chce z tobą rozmawiać. Ona nie ma na to ochoty, a i ja sobie nie życzę pogaduszek z moją żoną, rozumiesz? ….. Na twoje nieszczęście przypomniała sobie – załgał – I przypomniała sobie również dlaczego się rozstaliście, więc się nie kompromituj… Nie będzie się z tobą spotykać, ani rozmawiać. Potrzebuje spokoju… Owszem, czuje się świetnie, ale jest w ciąży i stres nie jest jej potrzebny – spojrzał żonie prosto w oczy - I jeśli jeszcze raz do niej zadzwonisz, to porozmawiam sobie z tobą osobiście! Żegnam – rozłączył się i oddał jej aparat – Jeśli wciąż nie będzie ci dawał spokoju, załatwię ci nowy numer. Mam go już po dziurki w nosie – wpatrywała się w niego osłupiała – I wybacz, że skłamałem, ale inaczej by się nie odczepił. Mam nadzieję, że to podziała. Faceci zwykle nie mają ochoty na wychowywanie nie swoich dzieci

- Wolałbyś chłopca czy dziewczynkę?

- Najpierw syna, potem córkę. Dziewczynki uwielbiają mieć starszych braci, którzy bronią ich własną piersią

- Trzeba będzie wybrać jakiś uniwersalny kolor

- Zielony, a może beżowy?

- Beżowy

- Zajmę się tym po wakacjach.

Zmarszczyła brwi i po chwili się odezwała - To wszystko przez ojca – westchnęła – Podał mu mój telefon. Ja nie wiem, czego on ode mnie chce. Już pomijając fakt, że jestem mężatką… Chyba nie sądzi, że po tym wszystkim byłabym w stanie do niego wrócić

- Chyba tak właśnie myśli. Albo po prostu brakuje mu seksu i próbuje odnawiać stare znajomości – upił kolejny łyk drinka i przerzucił stronę gazety sportowej



- W przyszłym tygodniu kończy się moje zwolnienie – zaczęła podczas niedzielnego śniadania – Z jednej strony chciałabym wrócić do pracy, mam już dość siedzenia w domu, ale z drugiej nie wiem, jak to będzie. Kompletnie nie pamiętam, co robiłam, jaka jest sytuacja firmy, a poza tym zaczną się pytania. Sam mówiłeś, że nie wspominałeś nikomu o mojej amnezji.

- Jeśli będziesz nalegać po powrót, przygotuję załogę, na to, że będziesz ich poznawać od nowa. Co do sytuacji firmy, to mogę ci jutro przynieść część dokumentów, byś w zaciszu domowym mogła się z nimi zapoznać. Jednak wolałbym, żebyś swój powrót skonsultowała najpierw z lekarzem, a później z panią psycholog. Chcę uniknąć takiej sytuacji, jaka miała miejsce z twoim ojcem – z troską pogładził jej dłoń – Wiem, że się nudzisz, ale nie wiem, czy jesteś już gotowa na powrót do życia na pełnych obrotach. Lepiej wrócić do pracy później, niż za wcześnie. Jeśli lekarz podejmie decyzję o przedłużeniu zwolnienia, to obiecuję ci, że będę bywał częściej w domu. Postaram się jeździć do biura tylko na kilka godzin, a resztę spraw załatwiać z domu.

- Boże, trafił mi się ideał – rzekła z uśmiechem i krótko musnęła jego usta

- Do ideału, to mi jeszcze daleko – spojrzała na niego z powątpiewaniem – Tak, tak. Nie patrz tak. Chrapię w nocy, jestem bałaganiarzem – zaczął wyliczać na palcach - terroryzuję cię zimą, wyciągając na siłę w góry, bo mam fioła na punkcie nart. A, no i jeszcze nie chce mi się golić przez weekend. A ty strasznie tego nie lubiłaś, bo cię drapałem.

- To ostatnie akurat można przekuć w zaletę. W rozczochranych włosach i brodzie wyglądasz w niedzielne poranki cholernie seksownie – głośno się roześmiał



Popijając mrożoną herbatę zapoznawała się z zawartością kolejnych segregatorów. Raporty z kwartalnych posiedzeń zarządu, zestawiania zysków, prognozy na najbliższe półrocze, kosztorysy ostatnich pokazów, kampanii reklamowych, imprez promocyjnych. Setki, a nawet tysiące zadrukowanych kartek, których treść powinna znać, bo pod większością z nich widniał jej podpis.

-Sytuacja firmy jest dobra. Przewiduję wzrost w stosunku do poprzedniego kwartału o pięć procent. Uzyskane środki rekomenduję zainwestować w modernizację linii produkcyjnej i materiały wyższej jakości. Pshemko z pewnością będzie zachwycony, a przede wszystkim będzie to generować większe zyski z nowej kolekcji

Potrząsnęła głową i zaczęła masować sobie skronie. Od tej sterty papierów zaczęła ją boleć głowa. Szybko doszła do wniosku, że Marek miał rację. Nie była jeszcze w pełni sił, by wrócić do pracy na sto procent.

- Kto to jest Pshemko? – zapytała przy kolacji

- Nasz główny projektant – spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem – A czemu pytasz?

- Przeczytałam w jednym z dokumentów i zastanawiałam się, kto to jest – odpowiedziała lekko zmieszana – Chcesz jeszcze sałatki? – szybko zmieniła temat

- Chętnie – podstawił talerz, na który nałożyła porcję zieleniny

- Umówiłam na jutro konsultację u neurologa – odłożył sztućce i zmarszczył brwi

- Gorzej się czujesz?

- Nie – unikała jego spojrzenia – Po prostu kończy mi się zwolnienie i muszę coś postanowić

- Ale na tę wizytę miałaś iść w piątek razem ze mną – rzekł podejrzliwie – Jutro mam kilka ważnych spotkań i nie bardzo mogę je odwołać, mówiłem ci kilka dni temu

- Zapomniałam – skłamała – Ale nie martw się, zamówię taksówkę i pojadę sama. To tylko krótka wizyta, wręcz formalność. Wiesz, że nie lubię zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Przedłużę sobie L4. Nie zdążyłam jeszcze zapoznać się z całą dokumentacją, którą przywiozłeś, więc tydzień wolnego jeszcze mi się przyda – chciała, żeby jej uśmiech wyglądał jak najbardziej naturalnie – Nic się nie martw. Wszystko jest w porządku



- Jak się pani czuje?

- Generalnie dobrze, ale zdarzają mi się silne bóle głowy, gdy dłużej się nad czymś skupiam. Przygotowywałam się przez ostatnie kilka dni do powrotu do pracy i prawie codziennie musiałam być na środkach przeciwbólowych, które mi pan zalecił

- Rozumiem. Zrobimy w przyszłym tygodniu kontrolne CT głowy – zanotował coś w jej dokumentacji – A jakieś inne objawy? Zaburzenia widzenia, równowagi?

- Nie. Tylko… - zaczęła z wahaniem, ale urwała.

- Tylko – ponaglił ją – Śmiało

- Słyszę w głowie głosy. Nie potrafię zidentyfikować do kogo należą i jakich sytuacji dotyczą, ale kilka razy, całkiem niespodziewanie, zaczyna się coś pojawiać w mojej głowie

- Badanie nam pokaże, czy to coś niepokojącego. Ale proszę się nie martwić, to nie musi oznaczać nic groźnego. A głosy mogą być takim początkiem procesu powracania pamięci.

- Chciałabym, żeby tak było

- Mąż się pewnie nie może doczekać – przypomniał sobie bruneta, który z wielką troską opiekował się żoną, gdy leżała jeszcze na oddziale

- Nic mu nie mówiłam. Nie chcę go martwić na zapas, albo co gorsza robić niepotrzebnych nadziei. I proszę pana o dyskrecję, dopóki się wszystko nie wyjaśni

- Naturalnie

wtorek, 18 sierpnia 2015

'Przypomnij mi' VII

Leżał z dłońmi splecionymi pod głową i wpatrywał się w sufit. W ostatnich miesiącach źle sypiał. Nie potrafił zasnąć, gdy prawa strona łóżka była pusta. Chyba za bardzo przyzwyczaił się, że zawsze jest obok, że zasypiając czuje jej ciepło i zapach. Pamięcią wrócił do ich dzisiejszego wieczoru. Wiedział, że świetnie się bawiła. Ten śmiech, ta radość na jej twarzy i roześmiane oczy mówiły wszystko. Przez ostatnie miesiące i jemu brakowało tych wspólnych wyjść. A przecież tuż po ślubie stworzyli kolejną, małą tradycję i randkowali raz w tygodniu. Zwykle w piątki lub soboty. Najczęściej spędzali wieczory tradycyjnie, w kinie lub w knajpie, ale od czasu do czasu starał się ją zaskakiwać zabierając na rejs łódką po Wiśle, czy tańce w winiarni nad jeziorem. Raz nawet wylądowali na polu golfowym, gdzie udzielał jej kilku lekcji, zmysłowo wodząc dłońmi po jej ciele i szepcząc seksownym głosem wprost do ucha, że źle trzyma kij. A ten dzisiejszy wieczór byłby jeszcze lepszy, gdyby nie pewne niefortunne spotkanie, którego kompletnie się nie spodziewał rezerwując stolik w jednej z ich ulubionych knajpek na Starym Mieście.

Kończyli właśnie deser, gdy po drugiej stronie sali dostrzegł zmierzającą w stronę wyjścia byłą narzeczoną z mężem. Ona również zauważyła Marka i ciągnąc ukochanego za rękę ruszyła w kierunku ich stolika. Musiał przyznać, że odkąd Paula ułożyła sobie życie z bogatym biznesmenem z Małopolski, ich relacje były poprawne, żeby nie powiedzieć dobre. Febo wyzbyła się żalu do Marka, a i do Uli zaczęła podchodzić z nutą uprzejmości.
- Cholera – rzekł stłumionym głosem, próbując zachować normalny wraz twarzy – Paula tutaj idzie. Nie wie, że straciłaś pamięć – nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo para stanęła już nad ich stolikiem.
- Witajcie – uśmiechnęła się przesadnie słodko – Miło cię wiedzieć Ula. Cieszę się, że czujesz się już dobrze
- Was również miło widzieć – odparł Marek – Kompletnie nie spodziewaliśmy się was tutaj spotkać
- Jerzy swoim kontrahentom postanowił pokazać Starówkę. Pojechali już do hotelu, a my się trochę zasiedzieliśmy
- Kiedy wracasz do firmy? – zwróciła się do Dobrzańskiej
- Mam zwolnienie do końca miesiąca, ale być może je przedłużę. Chcę wrócić do pracy zregenerowana i w pełni sił – odparła wpatrując się w oczy męża, jakby szukając w nich ratunku
- Taka pracoholiczka i długie zwolnienie? Marek, coś ty z nią zrobił? – zażartowała
- Każdy musi kiedyś odpocząć, a teraz jest dobry moment
- Czekam na twój powrót. Musimy ustalić budżet dorocznego balu. Adam kompletnie nie rozumie mojej koncepcji
- Obiecuję, że zajmiemy się tym zaraz po moim powrocie – uśmiechnęła się uprzejmie, starając się zachować pozory
- Świetnie
- Wybaczcie, że nie zapraszamy was do stolika, ale w zasadzie miałem już prosić o rachunek. Trochę się spieszymy, bo jestem jeszcze umówiony z Sebastianem na wieczorny jogging - gładko skłamał
- Daj spokój, właśnie wychodziliśmy – odezwał się milczący dotąd szpakowaty szatyn z kozią bródką – Chodź kochanie – chwycił za rękę Paulę – Do zobaczenia
- Ufff – wypuścił powietrze – Całe szczęście, że sobie poszli. Nie chciałem jej wtajemniczać w nasze życie i problemy. Zresztą pracownicy wiedzą o twoim wypadku bez szczegółów i sądzą, że powoli wracasz do formy. Całą prawdę znają tylko moi rodzice i Sebastian, ale prosiłem ich o dyskrecję. To jest nasze życie, o którym nie mam ochoty opowiadać na prawo i lewo – wyjaśnił. 

Z zamyślenia wyrwało go ciche skrzypnięcie drzwi i ujrzał w nich postać żony w cienkiej, satynowej koszulce sięgającej połowy uda.
-Śpisz? – zapytała szeptem
- Nie – odparł głośniej – Ale sądziłem, że ty już dawno zasnęłaś. Dochodzi pierwsza.
- Jakoś nie mogę spać – przysiadła na skraju łóżka – Marek? – zaczęła z pewnym wahaniem – Mogę się do ciebie przytulić? – uśmiechnął się szeroko. Mimo, iż pokój pogrążony był w ciemności, widziała go doskonale
- Wydaje mi się, że zadajesz głupie pytania – przesunął się w prawo, robiąc jej miejsce. Wsunęła się pod kołdrę i wtuliła głowę w jego ramię. Po kilku chwilach nie słyszał nic więcej, prócz jej spokojnego, miarowego oddechu. Wreszcie i on zasnął mając ją w swoich ramionach.
Obudził się pierwszy, czując jak obejmuje go w pasie i przytula się do jego pleców. Delikatnie, żeby jej nie zbudzić, wyswobodził się z jej uścisku i przekręcił na drugi bok, by móc bez przeszkód ją obserwować. Spała w pozycji embrionalnej, z lekko rozchylonymi ustami i zaróżowionymi policzkami. Delikatnie pogładził jej policzek. Poruszyła się niespokojnie i po chwili wpatrywały się w niego dwa błękity.
- Dzień dobry
- Bardzo dobry – odpowiedział wyraźnie zadowolony z faktu, że wreszcie obudzili się razem, obok siebie
- Chciałabym, żebyś dzisiaj wrócił do naszej sypialni. Od dawna nie spałam tak dobrze – przyznała szczerze
- Od kilku tygodni o niczym innym nie marzę – odparł zgodnie z prawdą i musnął ustami jej czoło – Kocham cię – uśmiechnęła się do niego lekko zakłopotana. Jej jeszcze nie było stać na podobne wyznanie – Za dwadzieścia minut zapraszam do jadalni na sałatkę z tuńczyka i grzanki z dżemem


- Ula? – krzyknął, gdy po powrocie z pracy nie zastał jej w salonie. Drzwi na taras były zamknięte, więc nie mogła spędzać popołudnia w ogrodzie – Ula? – ponownie ją zawołał wbiegając na górę i sprawdzając sypialnię. Tam również było pusto. Był zdenerwowany. Nie uprzedzała go, że gdzieś będzie wychodzić. Zszedł wolnym krokiem i skierował się w stronę gabinetu. Nie miał pojęcia, gdzie mogła pójść. Wizytę u ojca wykluczył, po tym, jak od dwóch tygodni konsekwentnie nie odbierała od Cieplaka telefonów. – Wszędzie ciebie szukam – rzekł z wyraźną ulgą, gdy zastał ją siedzącą za biurkiem – Wołałem cię
- Przepraszam, nie słyszałam, zamyśliłam się. Znalazłam album ze zdjęciami i sobie przeglądam – stanął obok, opierając się o skraj biurka i spojrzał na fotografie
- Tutaj jest tylko mały fragment z fotorelacji naszego życia. Wywołałem te najlepsze. Dużo więcej mam na laptopie. Nasze pierwsze, wspólne święta – uśmiechnął się pod nosem – Oficjalnie jeszcze jako przyjaciele, chociaż zdążyłaś mnie przed tą fotką pocałować. Weekend w Mikołajkach – wskazał na kolejną stronę – Sesja narzeczeńska. Zdjęcia robił Mikołaj, firmowy fotograf – wyjaśnił – A tu z ostatniego pobytu w Alpach. Wreszcie udało mi się ciebie namówić do założenia nart na nogi. Szło ci całkiem nieźle, co widać na załączonym obrazku – przyglądała się zdjęciom z zaciekawieniem. Oboje byli na nich wyraźnie szczęśliwi.


Przeglądał pocztę na tablecie, leżąc na łóżku w białym podkoszulku i prążkowanych bokserkach, gdy wyszła z łazienki otulona cienkim szlafroczkiem. Z niemałym zdziwieniem zarejestrował, że jest pod nim naga. Spojrzała mu prosto w oczy szepcząc
- Chcę się z tobą kochać – w pierwszej chwili sądził, że się przesłyszał, że to wyobraźnia płata mu figla, że to tylko jego fantazje, a nie rzeczywistość. Jednak, gdy zrzuciła z ramion materiał i odkładając urządzenie na nocną szafkę wpiła się w jego usta, uświadomił sobie, że to wszystko dzieje się naprawdę. Mimo rosnącego pożądania odsunął ją od siebie
- Jesteś tego pewna? – zapytał przeszywając ją wzrokiem – Nie chcę, byś robiła to na siłę, żebyś później żałowała. Może jest jeszcze za wcześnie? – pokręciła głową przecząco i pomogła mu zdjąć t-shirt. Ubóstwiał ją i dawał temu wyraz nawet w najkrótszym spojrzeniu, pocałunku, dotyku. W jego ramionach czuła się, jak bogini. Żaden z jej dotychczasowych partnerów nie dał jej tyle czułości, co Marek. Miała wrażenie, że dopiero teraz poznaje prawdziwy smak uprawiania miłości.

niedziela, 2 sierpnia 2015

'Przypomnij mi' VI

Kilkanaście minut po pożegnaniu z przyjacielem wciąż siedziała zamyślona. Próbowała poukładać wszystko w głowie i wciąż chodziła do tych samych wniosków. Wolnym krokiem ruszyła w kierunku gabinetu. Bezgłośnie nacisnęła klamkę i spojrzała na swojego męża. Siedział tyłem do drzwi wpatrzony w ciemność za szybą. Zastanawiała się, o czym on w tej chwili myśli. A jej mąż analizował, jak bardzo zmieniło się ich życie w ciągu ostatnich miesięcy.  Przeklinał dzień, w którym pojechała na te cholerne zakupy. Gdyby nie wypadek, być może odliczaliby już dni do porodu ich dziecka. Przecież podjęli decyzję o powiększeniu rodziny, mieli wszystko zaplanowane w najdrobniejszym szczególe. Teraz pierwsze dziecko, za dwa lata drugie. Dziś nie wiedział, co czeka go w przyszłości, jak będzie wyglądało ich życie za miesiąc, rok, a przede wszystkim czy wciąż będą razem, czy ona będzie chciała z nim być. Spostrzegł ją dopiero, gdy stanęła przed nim.
- Potrzebujesz czegoś? – zmarszczył brwi i obrzucił ją zatroskanym spojrzeniem – Zbladłaś – zauważył
- Maciek właśnie mi przypomniał, dlaczego rozstałam się z Piotrem, a przede wszystkim dlaczego zerwałam kontakt z ojcem – lekko pokiwał głową w geście zrozumienia – Potrzebuje pogadać. Mam wrażenie, czuję – poprawiła się - że oprócz Maćka, jesteś jedyną osobą, z którą mogę to zrobić naprawdę szczerze
- Cieszę się, że tak myślisz – uśmiechnął się ciepło – Siadaj i słucham – sugestywnie wskazał na stojący w rogu pomieszczenia fotel
- Wolałabym iść na taras. Nalejesz nam po lampce wina?
- Oczywiście. Daj mi chwilę – ruszył do piwniczki.
Podał jej kieliszek i usiadł obok, na rattanowej sofie wyłożonej miękkimi poduchami w kolorze piasku pustyni.
- Miałeś rację – zaczęła – powinnam była jeszcze się wstrzymać ze spotkaniem z ojcem. Powinnam była najpierw przypomnieć sobie, albo dowiedzieć się o naszych relacjach z przeszłości. Ty wiedziałeś, prawda? – spojrzała na niego wyczekująco
- Tak. Nie chciałem, żeby to wyglądało.. – zaczął, ale wtrąciła się
- Jakbyś celowo odciągał mnie od rodziny
- I izolował w obawie przed odrodzeniem się uczuć do Piotra
- Żałuję, że widziałam się z ojcem, że wie, gdzie mieszkamy i że wysłałam cię do niego. Bardzo mi go brakuje, ale widzę, że on wciąż wierzy, że ja kiedyś do Piotrka wrócę. Jakby nic nie robił sobie z tego, że w moim życiu jesteś ty. I przepraszam cię, że byłeś świadkiem tych żałosnych zachwytów nad moim byłym – objął ją ramieniem i przytulił do swojego boku – Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało
- Mogę ci odpowiedzieć tym samym – czule musnął ustami jej skroń – I cieszę się, że już przede mną nie uciekasz
- Choć do normalnego życia jeszcze daleko, co? – czyżby spojrzała na niego z nutą  prowokacji?
- Wszystko musi się toczyć swoim rytmem. W przyszły weekend zabieram cię na wycieczkę – rzucił radośnie
- Dokąd? – zaciekawienie malowało się na jej twarzy
- Na Kaszuby
- Tam, gdzie się poznaliśmy?
- Dokładnie tam. Udało mi się zarezerwować nawet te same pokoje – był wyraźnie z siebie zadowolony. Uwielbiała obserwować tę radość w jego oczach – Moi rodzice chcieli wpaść, ale powiedziałem im, że wyjeżdżamy. To nawet lepiej. Chyba jest jeszcze za wcześnie na rodzinne obiadki. Byłabyś skrępowana – spojrzała na niego z wdzięcznością. Rzeczywiście nie miała jeszcze ochoty na spotkanie z teściami. Nie miała pewności, czy byliby tak wyrozumiali, jak jej mąż
- A jakie miałam z nimi relacje?
- Dobre – odparł bez chwili zawahania - Ojciec cię uwielbia. Podbiłaś jego serce nie tylko urodą i wdziękiem, ale przede wszystkim talentem ekonomicznym. Twierdzi, że nigdy nie miał tak genialnego dyrektora finansowego w firmie. Mama podchodziła do ciebie początkowo z wyczuwalnym dystansem. Miała nadzieję, że moją żoną zostanie Paula. Zresztą, mówiłem ci już o tym – machnął ręką – Ale gdy lepiej cię poznała polubiłyście się. Nawet zaprosiła cię do kapituły w swojej fundacji, a to wiele znaczy – roześmiał się, a ona mocnej wtuliła się w jego ramię.
- Dobrze mi tu z tobą – czuł, jak w jego sercu rozlewa się ciepło – Jak lubiliśmy spędzać wieczory?
- Latem, właśnie tak, jak teraz. Zimą przed kominkiem. Uwielbiałaś czytać książki z głową na moich kolanach
- Chyba nic się w tej kwestii nie zmieni – posłała mu szeroki uśmiech. Odpowiedział jej tym samym.

Weekendowe spotkanie z Adą przebiegło szybko i nieco sztucznie. Choć widziała wyraźną troskę i radość z poprawy jej stanu zdrowia, na twarzy koleżanki, to nie potrafiła pozbyć się wyraźnego dystansu w stosunku do blondynki. O ile zaakceptowała w swoim życiu Marka, o tyle z innymi osobami, których nie pamiętała, miała problem. Ada widząc bijący od Dobrzańskiej chłód i spojrzenie Marka, który wysyłał jej niemą prośbę o wyrozumiałość szybko się pożegnała, podkreślając, że będzie trzymała kciuki za szybki powrót pamięci.

- Tutaj się poznaliśmy – rzekł zatrzymując się na środku mostku. Rozglądała się zaciekawiona.
- Pięknie tu. Pójdziemy tam? – wskazała na niewielką polankę po drugiej stronie rzeki. Wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą mocno chwyciła – Mamy cudowną przeszłość. Szkoda, że jej nie pamiętam. Ty pewnie masz cudowne wspomnienia – wyszeptała idąc wolnym krokiem
- Mam. Ale chcę mieć jeszcze tysiące pięknych wspomnień z tobą w roli głównej. I mam nadzieję, że mi na to pozwolisz – spojrzał na nią niepewnie. Każdego dnia zadawał sobie pytanie ‘co dalej’.
- Nie zamierzam odchodzić, bo tego się boisz prawda? – kiwnął głową jednocześnie ją spuszczając. Stanęła naprzeciw niego – Jesteś cudownym facetem. Takim, o jakim marzą miliony kobiet. Nawet jeśli sobie nie przypomnę, to nie zrezygnuję z ciebie. Chyba powoli zaczynam się w tobie zakochiwać od nowa – pogładziła dłonią jego policzek - Pytanie, czy ty będziesz potrafił zaakceptować fakt, że dla mnie nasze wspólne życie zaczęło się dopiero całkiem niedawno.
- Nie ważne kiedy. Po prostu chcę się przy tobie zestarzeć – bez słowa się do niego przytuliła. A po spacerze było prawie tak, jak wtedy. Prawie, bo wtedy kolację jedli osobno, teraz przy jednym stoliku, naprzeciw siebie, śmiejąc się, żartując i dyskutując. A później był drink i tym razem odprowadził ją pod same drzwi pokoju. Podziękowała mu za ten wieczór pocałunkiem w policzek. Nie wymagał wiele. Brał tyle, ile mu dawała i cierpliwie czekał na to, aż będzie gotowa na kolejne kroki.

We wtorkowe popołudnie wpadł po powrocie z firmy rozpromieniony, z bukietem kwiatów.
- Zabieram cię dziś na randkę – krzyknął od progu
- Dokąd? – nie kryła, że podobała jej się perspektywa wieczornego wyjścia
- Klasycznie. Kino, kolacja i spacer. Bądź gotowa na dziewiętnastą trzydzieści – puścił jej oczko i szybkim krokiem wbiegł na górę