Minęły cztery godziny od momentu
w którym wybiegł z jej domu. Odchodziła od zmysłów. Bała się, że po alkoholu
wylądował na jakiejś latarni lub w rowie. ‘Nigdy sobie tego nie wybaczę’
powtarzała w myślach. Podjęła kolejną próbę dodzwonienia się do niego. Znów
nic. ‘Błagam, daj mi chociaż znak, że nic Ci nie jest. Martwię się’ wysłała
kolejną tego dnia wiadomość.
- Gdzie twój luby? – rzuciła ze
śmiechem Marta. Posłała jej mordercze spojrzenie. Chociaż nie. Więcej w nim
było smutku, niż gniewu.
- Mamusia! – słysząc głos
rodzicielki Stasiek wpadł do przedpokoju, jak burza
- Cześć słońce. Bardzo za tobą
tęskniłam. Daj buziaka. Dobrze się bawiłeś? – mały pokiwał głową rozpromieniony
- Chodź, pokażę ci jaki fajny
samochód ma Damian. Taki na pilota – emocjonował się
- Za chwilę. Muszę porozmawiać z
ciocią – obrzuciła Ulkę spojrzeniem pełnym troski – Pokaż najpierw tacie.
Kochanie, musimy pogadać – zwróciła się do męża - idź do dzieci. Zajmij ich
czymś. Jakieś warcaby, monopol, czy co tam będą chciały – musnęła usta Roberta
i ruszyła za przyjaciółką do kuchni.
- Pokłóciliśmy się – szepnęła
robiąc kawę dla przyjaciół
- No to akurat oczywiste patrząc
na twoją minę i nieobecność księcia z bajki. Pytanie brzmi o co poszło? –
blondynka stanęła obok i spojrzała wyczekująco
- Zarzuca mi, że nie traktuję go
poważnie… - zaczęła – A tak o ogóle, to słyszał naszą wczorajszą rozmowę –
dokończyła szeptem
- Tę o dziecku? – zapytała z
obawą. Była niemal pewna, że przyjaciółka potwierdzi. Sosnowska tylko kiwnęła
głową – O ja pieprze!
- I się wściekł – dokończyła
pocierając nerwowo czoło
- No ja się mu nie dziwię –
powiedziała bardziej do siebie, ale Ulka słyszała doskonale
- Pokłóciliśmy się, trzasnął
drzwiami i wyszedł. Najgorsze jest to, że zabrał kluczyki, a teraz nie odbiera
moich telefonów. Ja mam nadzieję, że nie strzeliło mu do głowy nic głupiego –
zdenerwowana krążyła po pomieszczeniu
- Z tego co mówiłaś wcześniej, to
ma całkiem dobrze poukładane w głowie. A to milczenie to element kary dla
ciebie. Jest rozgoryczony.
- Znowu wszystko spieprzyłam –
spuściła głowę. Lewandowska pocieszająco pogładziła jej plecy by po chwili
objąć ją ramieniem
- No nie będę ukrywać, że facet
nie ma z tobą lekko. Nie można was na pół dnia samych zostawić! – obie się
zaśmiały – A tak na poważnie… ja byłam wczoraj zdziwiona, gdy mi powiedziałaś,
że on nic nie wie, o tym ciążowym alarmie. Ja rozumiem, gdybyś mu nie
powiedziała na etapie waszego płomiennego romansu, seksu bez zobowiązań, ale prezesik sam dążył do związku. A dobrze
wiesz, że związek rządzi się innymi prawami. Poza tym nawet lepiej, że alarm
był fałszywy. Za to była to dobra okazja, żeby wybadać grunt i sprawdzić jaki
on ma stosunek do kwestii dzieci.
- No tak, ale miałam do niego
zadzwonić w czasie świąt? A gdyby mamusia usłyszała, albo gdyby sam jej powiedział?
Dopiero by sobie zaczęła używać, że próbuję go zatrzymać przy sobie dzieckiem.
- O mamusi to myśmy już
rozmawiały. Jest taki wyraz na cztery litery, zaczyna się na ‘d’ i właśnie tam,
powinnaś mieć szanowną panią Dobrzańską. Ona cię nie znosi, on uwielbia –
posłała jej jednoznaczne spojrzenie – Poza tym to on miałby cię zapłodnić, a
nie mamunia, więc jego zdanie jest w tym momencie ważniejsze i jakże odmienne
od jej. I sądzę, że z uwagi na to, jak bardzo jest na ciebie napalony, Hela nie
miałaby wiele do powiedzenia.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła? –
spojrzała z wdzięcznością przytulają się do blondynki
- Zginęłabyś marnie, a Mareczek
osiwiałby przedwcześnie – zaśmiała się upijając łyk espresso – Ja wiem, że
przez ostatnie lata nie miałaś wielkiego oparcia w Piotrze. I że przez ostatnie
kilkanaście miesięcy w ogóle byłaś zdana sama na siebie, ale masz teraz fajnego
faceta i pozwól mu tym facetem się poczuć. Już nie musisz być silna. Mężczyźni z
reguły uwielbiają słabe istotki, którymi mogą się opiekować, a najwyraźniej pan
Dobrzański też tak ma. Jest młodszy i być może potrzebuje bardziej zaakcentować
to, że potrafi być odpowiednim partnerem dla nieco starszej kobiety z bagażem
doświadczeń i dziećmi. Musisz przeczekać, aż jego rozgoryczenie minie i będzie
chciał z tobą rozmawiać. A wtedy musisz mu wszystko wyjaśnić i trochę odpuścić,
by zostawić w swoim życiu większe miejsce dla niego.
- Chciał z nami zamieszkać.
Rozmawialiśmy o tym w czasie powrotu z Wisły
- No i bosko! Pozwól mu na to.
Widocznie coraz bardziej się angażuje i chce mieć normalny dom. Myślę, że
dzieciaki nie będą protestować. Damian jest nim zachwycony, a Maja chyba też ma
coraz większą śmiałość do niego.
- Mam tylko nadzieję, że będzie
chciał rozmawiać – szepnęła lekko zrezygnowana, splatając nerwowo palce.
- Oj Ulka! – próbowała sprowadzić
ją do pionu – On jest zakochany! Miłość nie znika od tak po jednej kłótni i
jesteś na tyle dużą dziewczynką, żeby o tym wiedzieć. Cierpliwości, dogadacie
się – uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Przed dwudziestą jej telefon
zasygnalizował nadejście sms’a. Niemal rzuciła się na urządzenie wzbudzając
zainteresowanie oglądającego program przyrodniczy Damiana. ‘Żyję i mam się
rewelacyjnie’ przeczytała na ekranie smartfona. Odetchnęła z ulgą. Widziała, że
ta ociekają ironią treść świadczy o tym, że wciąż jest bardzo rozżalony.
Zrezygnowała z dzwonienia. Postanowiła, że próbę rozmowy podejmie jutro.
Wysłała tylko kilka krótkich słów. ‘Żałuję tego, co się stało. Dziękuję, że się
odezwałeś. Pamiętaj, że bardzo mi na tobie zależy’.
Od rana była zirytowana.
Wczorajsza kłótnia z Markiem kompletnie ją rozbiła. Chciała porozmawiać z nim z samego rana, ale gdy była w jego
sekretariacie o dziewiątej Violka poinformowała ją, że prezes się spóźni.
Przyszła do pracy z bólem głowy. Większość nocy nie spała układając sobie w
głowie możliwe scenariusze ich rozmowy. A żeby tego było mało, jej biurko
uginało się od stosu napływających dokumentów. ‘Chyba się wściekli od samego
początku roku’ powtarzała w myślach, gdy przed dziesiątą Dorota przyniosła jej
kolejny plik faksów, a jej skrzynka mailowa wypełniona była nowymi fakturami i
wiadomościami od dyrektorów szwalni. Po godzinie pracy miała serdecznie dość
tego dnia i modliła się o wybicie godziny siedemnastej. A rozmowa z Dobrzańskim
wciąż była przed nią, co nie poprawiało jej samopoczucia. Wolałaby mieć już ją
za sobą i mieć poczucie, że chociaż w jej związku wszystko jest na swoim
miejscu. Przed jedenastą zadzwoniła jej komórka i gdy na wyświetlaczu zobaczyła
imię byłego męża rzuciła pod nosem ciche przekleństwo. Rozmowa z Piotrem była
ostatnią rzeczą na którą miała teraz ochotę, zwłaszcza, że miała pewne
podejrzenia odnośnie jej tematu. Nie pomyliła się.
- Cześć Piotr. Czemu zawdzięczam
twój telefon?.... Tak, dzieciaki zadowolone. Przez kilka dni będzie z nimi
jeszcze Staś. Marta wraca do Krakowa dopiero za kilka dni…. Nie no Damian
normalnie chodzi do szkoły. Wizyta przyjaciela to nie jest powód, żeby robił
sobie wagary. Niemniej będą mieć z Mają towarzystwo popołudniami i pani Halina
nie będzie tak zaangażowana w zabawianiem ich…. Tak, wypisałam go z basenu,
oczywiście na jego wyraźne życzenie. Nasz syn chce się nauczyć teraz grać w
tenisa. Niech się dziecko rozwija, poznaje nowe dyscypliny. Powinieneś być z
niego dumny – dyskusja z byłym małżonkiem tak ją pochłonęła, że nawet nie
zauważyła, że od kilku chwil nie jest w gabinecie sama. Stała przed biurkiem,
tyłem do drzwi, a gość zachowywał się na tyle cicho, że nie usłyszała jego
wejścia. Przybysz stanął cicho przy regale z segregatorami i z uwagą
przysłuchiwał się dalszej konwersacji pani dyrektor - Tak, dokładnie ten sam,
którego poznałeś…. Jesteś śmieszny. Ten szczeniak, jak byłeś łaskaw go nazwać,
jest sto razy bardziej dojrzały i odpowiedzialny od ciebie. Opiekuje się twoimi
dziećmi i znajduje dla nich czas, więc wypadałoby, że jeśli nawet nie stać się
na podziękowanie, to chociaż powinieneś się pohamować od tego typu
komentarzy!.... No on w przeciwieństwie do ciebie nie składa im obietnic, z
których później niewiele wynika. Te twoje tłumaczenia, że musiałeś zostać w
szpitalu, że ratujesz życie. Naprawdę cudownie, że chcesz być profesorem Religą
w ich oczach, ale oboje dobrze wiemy, że te twoje dyżury i umierający pacjenci
to kolejna długonoga pielęgniarka, stażystka, czy za kim ty się tam teraz
uganiasz. Zresztą Damian jest coraz starszy i jeszcze rok, dwa i przestanie
kupować te bajki... Tak, jak nie twoja wina, że ja wyprowadziłam się do
Warszawy, tak samo nie jest moją winą to, że chciałeś rozwodu, rodzina
przestała się dla ciebie liczyć i zacząłeś posuwać rezydentkę ze swojego
szpitala!... Ja też mam prawo ułożyć sobie życie! Wiesz co – zaśmiała się – Ty
mu nawet do pięt nie dorastasz. Czuję się przy nim bezpieczna, szczęśliwa.
Trzeba przyznać, że ten gówniarz, jak lubisz go określać, daje mi wszystko to,
czego nie mogłam zaznać od ciebie przez ostatnie kilka lat! I dzieci też się
świetnie z nim dogadują... Powinieneś być mi wdzięczny, że mój facet nie
traktuje twoich dzieci jak zbędny balast, że chce się nimi opiekować. Ma do
nich zupełnie inny stosunek niż twoja Katarzyna, która najchętniej wsadziłaby
je w rakietę i wystrzeliła w kosmos. Szybko znudziła jej się rola super cioci.
Dzieci to czują i mi później opowiadają… Wiesz co, przestań odstawiać ten swój
teatrzyk zazdrości i pseudo troski o dzieci. Dzieci mają się świetnie,
uwielbiają Marka i wiedzą, że mogą na nim polegać. Bo jak im obiecał kino, to
je tam zabrał, a nie tłumaczył się pokrętnie dyżurem… Ty jesteś ostatnią osobą,
która może mnie oceniać i organizować mi życie – rozłączyła się i rzuciła
telefon na biurko, opierając się na rozłożonych rękach o mebel – Palant! Boże,
co ja w nim widziałam! – westchnęła głośno i odwróciła się chcąc przysiąść na
kancie mahoniowego blatu. Zaskoczona dostrzegła wpatrującego się w nią
Dobrzańskiego, który od dobrych kilku minut podpierał ścianę, a w ręku ściskał
plik dokumentów.
- Marek – rzuciła ledwie
słyszalnie – Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę – podeszła kilka
kroków, stając przed nim. Miała ochotę się przytulić, ale świadomość, że
wczorajsza kłótnia wciąż nad nimi wisi skutecznie wygasiła te pragnienia.
Powinni najpierw porozmawiać. Wpatrywał się w nią z nieodgadnionym wyrazem
twarzy, jednak nie odczytała z niej złości. – Chciałam cię przeprosić.
Popełniłam błąd. Powinnam była ci powiedzieć o swoich podejrzeniach, powinniśmy
byli porozmawiać na ten temat. Jeśli nawet nie w święta, to później podczas
wyjazdu. Żałuję tego, co się stało i chcę żebyś wiedział, że nie traktuję cię,
jak gówniarza. Jeśli tak się czułeś, również przepraszam – dodała ze skruchą -
Jesteś najcudowniejszym mężczyzną, jakiego w życiu spotkałam - tonęła w jego
spojrzeniu oczekując reakcji. A on, jakby odczytując jej pragnienia przyciągnął
ją do siebie i zamknął w ramionach.
- Nienawidzę się z tobą kłócić –
szepnął wprost do jej ucha delektując się jednocześnie zapachem jej cytrusowych
perfum marki Burberry. Po chwili odsunął się lekko i wciąż trzymając dłonie na
jej biodrach spojrzał głęboko w oczy – Wiesz, że musimy porozmawiać i wiele sobie
wyjaśnić – kiwnęła potakująco głową – Po pracy, ok? Na mieście? – nie
proponował swojego domu, bo miał świadomość, że zamiast rozmawiać wylądowaliby
w łóżku.
- Może u mnie? Dzieciaki się
wczoraj o ciebie dopytywały. Wyślę je na poobiedni spacer z panią Haliną.
Będziemy mieć trochę czasu na spokojną rozmowę
- Ok – musnął ustami jej czoło i
odsunął się chwytając z półki dokumenty, które przyniósł – Świeża dostawa. Miłego dnia.
Odetchnęła z ulgą, choć
wiedziała, że od przebiegu wieczornej rozmowy będzie zależała przyszłość jej
związku. Jedno wiedziała na pewno, nie mogła stracić Dobrzańskiego.
Dobra jak nikt jeszcze nic nie napisał to ja to zrobię. Co do treści to wiem co dalej ale pamiętam jak czytałam po raz pierwszy to zastanawiałam się czy ten związek dalej przetrwa bo Helena jej nie akceptowała, Ulka też nie ułatwiała bo było jej ciężko się przystosować do tego że Marek jest inny niż Piotr i on chce się nią także opiekować, jej dziećmi także. Ulka była dość trudną partnerką. Ale wiadomo że zawsze U&M muszą być razem bez względu na wszystko. Przynajmniej ja tak uważam. ;-) Gosia
OdpowiedzUsuńBez przesady, że bez względu na wszystko! Zawsze może się zdarzyć opowiadanie w którym autor/autorka poruszy temat zdrady, przemocy, kłamstwa czy po prostu braku miłości i łączenie bohaterów tylko dlaczego, że to Ula i Marek jest bezzasadne i sztuczne. W opowiadaniu, jak w życiu może być różnie i nic na siłę. A że wszystkie chcemy happy endów szczęśliwych Dobrzańskich bez problemów, kłopotów, zakochanych po uszy aż do grobowej deski to inna sprawa. W tym opowiadaniu Ulka pełna złych wspomnień nie potrafi do końca zaufać, boi się zranienia, a to że wszyscy wokół, z wyjątkiem Marty, wątpią w szczerość ich uczucia nie ułatwiało jej sprawy. Nie jest łatwo bez akceptacji przyjaciół i rodziny wejść w związek z dużo młodszym partnerem czy partnerką (młodsza kobieta w związku też nie ma łatwiej, zazwyczaj pojawiają się opinie, że szuka sponsora i leci na kasę) i nawet jeśli obu stronom bardzo zależy wcale nie musi im się udać przetrwać. Zawsze znajdzie się ktoś życzliwy, kto wbiję szpilę i zasieje ziarno niepewności i nawet najbardziej zakochani nie dają rady. Świetne opowiadanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHejka. Amicus, czy byłaby możliwość jakiegoś bonusa w postaci miniaturki dla "starych"(wiesz w jakim sensie) czytelników? Ja wiem, że i tak często teraz wstawiasz części „Wbrew..." i uwielbiam te opowiadanie, ale też nudno, jak nie ma nic nowego. Codziennie sprawdzam w nadzieji, ze ukaze sie cos nowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzez pomyłkę usunęłam, więc dodaję jeszcze raz:
UsuńNotka najwyższych lotów. Amicus genialnie wydobywa i opisuje emocje bohaterów. Rewelacyjna postać przyjaciółki Marty, wspierającej i dopingującej parę kochanków od początku. Wątek różnicy wieku w związku od zawsze budził wiele kontrowersji. Ulka zraniona wewnętrznie po związku z Piotrem ma ewidentny problem, żeby zaufać i wpuścić Mareczka do swojego życia na 100%. Na szczęście prawdziwa miłość obroni się wbrew przeszłości, wbrew ludzkiemu gadaniu i wbrew całemu światu, na to bardzo liczę :) Jestem uzależniona od tego opowiadania. Pozdrawiam stare i nowe Fanki tej wciągającej historii. AlKa.
To opowiadanie urzeka coraz bardziej z każdym kolejnym rozdziałem :)
OdpowiedzUsuńGenialne! Najlepsza historia ever. Super napisana! :)
OdpowiedzUsuńMimo, że nie jest to dla mnie nowe opowiadanie to czekam na kolejne rozdziały i zachwycam się na nowo. Nieukrywam, że jest to nr 1 wsrod moich ulubionych opowiadan twojego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam tego Marka. I Ulka zaczyna się przekonywać. Przy okazji wygarniania mężowi pokazała jak ważny jest dla niej Marek. Wreszcie! Oby się dogadali
OdpowiedzUsuń