B

poniedziałek, 3 czerwca 2013

'Spotkanie po latach' I

Wraz z prezesem najlepszej agencji reklamowej w Dublinie w środowe przedpołudnie pojawiła się w siedzibie „FD Fashion’. To miało być nowe wyzwanie dla firmy. Byli dobrzy w branży, plasowali się na 7 miejscu najlepszych firm reklamowych w Europie, ale jeszcze nigdy nie prowadzili kampanii reklamowej domu mody i powstającej właśnie kolekcji. Simon zdecydował się głównie ze względu na nią. Firma mogła dużo zarobić, to prawda, ale ważniejsza była swoistego rodzaju podróż sentymentalna. Wiedział, że tęskni za krajem, za rodziną, a i on nie ukrywał, że chętnie pozna Polskę, którą znał dotąd jedynie z opowiadań Uli. Już od progu zostali przywitani przez ambasadora FD.
- Paulina Febo, bardzo mi miło, że mogę państwa powitać w naszej firmie. Jestem zaszczycona, że odwiedził nas sam prezes – powiedziała uprzejmie
- Simon Inis, a to moja narzeczona Ula Cieplak.
‘Całe szczęście, że przez te wszystkie lata nauczył się wymawiać moje nazwisko. I po raz kolejny to samo – narzeczona. Przecież ja nie jestem jego narzeczoną. Nigdy mi się nie oświadczył, nawet mi pierścionka nie dał, a wszystkim przedstawia mnie jako swoją narzeczoną’. Nie ukrywała, że Simon zawsze ją drażnił tym swoim tytułowaniem jej narzeczoną. Wolała być po prostu Ulą Cieplak. 'No tak, chociaż co ma powiedzieć, Ula Cieplak - moja konkubina?'
- Miło mi – powiedziała Ula w ojczystym języku i uścisnęła dłoń pięknej brunetki
- Nie ukrywam, że postanowiłem przyjechać osobiście ze względu na narzeczoną. Nigdy nie byłem jeszcze w Polsce, a teraz nadarzyła się ku temu świetna okazja.
- Zapraszam państwa do konferencyjnej – wskazała ręką dalszą część korytarza, rozpoczynając w tym samym czasie konwersację z Ulą - Pani jest Polką, jak miło. Nie wiedziałam, że ‘Inis Agency’ jest połączeniem polsko-irlandzkim.
- Nie jest – odpowiedziała zdecydowanie - Nie jestem pracownikiem firmy. Przyjechałam odwiedzić przyjaciół, rodzinę. A i Simonowi nieco ułatwię pobyt tutaj. Doskonale zdaje sobie pani sprawę, że nie wszyscy w Polsce znają angielski.
- Istotnie.
- Nawet teraz w taksówce mieliśmy przykład nieznajomości języka. I kto by pomyślał, że jesteśmy częścią zjednoczonej Europy.
- Ale z każdym rokiem jest coraz lepiej. Zapraszam – rzuciła otwierając drzwi przestronnego pomieszczenia.
Ula zajęła miejsca wraz z Simonem po jednej stronie stołu tyłem do drzwi. Paulina usiadła naprzeciwko. Po chwili w środku znalazła się urocza brunetka proponując im ciepłe napoje.
- Aniu, Marek już skończył?
- Powiedział, że jeszcze 5 minut – odparła dziewczyna o południowej urodzie
- Państwo wybaczą to opóźnienie, ale wcześniejsze spotkanie nieco się przeciągnęło. Rozumiem, że ustalimy dzisiaj harmonogram państwa działania i podpiszemy umowę
- Tak, nasi prawnicy co do jej treści nie zgłaszali zastrzeżeń. Kilka szczegółów odnośnie naszego działania ustaliłem już z prezesem mailowo, resztą zajmą się od poniedziałku moi ludzie.
- Tak, mąż wspominał, że kształt kampanii jest już wstępnie stworzony – w tym momencie usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi – Kochanie, jesteś wreszcie – zwróciła się do przybysza Febo
- Państwo wybaczą to spóźnienie – rzucił płynnym angielskim mężczyzna. Ten głos, ta barwa. ‘Nie, niemożliwe, wyobraźnia płata mi figla’. Gwałtownie odwróciła głowę i zamarła. Stał przed nią, a na jego twarzy malowało się zaskoczenie, ale i radość.
- Marku poznaj panią Urszulę ..- nie skończyła, bo przerwał jej głos Dobrzańskiego
- Witaj Ula. Miło cię widzieć – powiedział i pocałował jej dłoń
- Witaj – odparła z radością w głosie. Tak, cieszyła się, że go spotkała. Zupełnie się tego nie spodziewała, ale to było miłe zaskoczenie. Jadąc tutaj nie sądziła, że właśnie dzisiaj dane będzie znów go spotkać. – Nic się nie zmieniłeś
- Za to ty jesteś jeszcze piękniejsza – odparł ukazując swoje dołeczki. Uścisnął dłoń Simonowi i zajął miejsce obok Pauliny.
Febo scenie powitania przyglądała się z wielkim zdziwieniem. Skąd jej mąż może znać tą kobietę? Co gorsza widziała, że znają się bardzo dobrze. ‘Czyżby to jego dawna kochanka?’- przemknęło jej przez głowę. Postanowiła się nad tym dłużej nie zastanawiać. ‘Przyjechała, to i pojedzie. Nie ma się czym przejmować’. Spotkanie przebiegało w miłej atmosferze. Panowie dość szybko wszystko ustalili i podpisali umowy. Marek starał się skupić na pracy, ale i tak co chwila wymieniał spojrzenia i delikatne uśmiechy z Ulą. Nie mógł uwierzyć, że ona tu jest, jest w jego firmie. Była ostatnią osobą, której się spodziewał, a jednak się pojawiła. Teraz, gdy siedziała przed nim zrozumiał, że przez te wszystkie lata czekał na to spotkanie.
- Odprowadzę państwa – odparł uprzejmie licząc na chwilę rozmowy z Ulą – Na długo przyjechaliście?- zapytał po polsku, gdy oczekiwali na windę
- Ja na tydzień, Simon wylatuje w piątek wieczorem
- Znajdziesz dla mnie chwilę czasu? Kolacja, lunch? - zapytał mając na dzieję na twierdzącą odpowiedź
- Do piątku nie bardzo, chcę pokazać Simonowi Warszawę, ale później czemu nie. Odezwę się – rzuciła, gdy drzwi widny się otworzyły. Pożegnali się i zjechali windą w dół zostawiając Marka na piątym piętrze. Gdy tylko stanął przy recepcji, tuż obok niego zjawiła się Paulina.
- Czy możesz mi wytłumaczyć skąd wy się znacie? – zapytała tym swoim lodowatym tonem
- Nie teraz, porozmawiamy w domu, muszę teraz iść do Sebastiana- odarł i niemal biegiem udał się w kierunku gabinetu dyrektora HR. ‘Zaczyna się. Teraz nie da mi spokoju. Nie będę jej nic tłumaczył. Ula, to Ula i tyle. Sebastian, gdzie jest Sebastian…’ Wpadł do gabinetu przyjaciela niczym błyskawica
- Seba nie uwierzysz, kogo przed chwilą spotkałem – rzucił od progu Marek
- Ja też się cieszę, że cię widzę i miło, że zapukałeś – Olszański niechętnie oderwał wzrok od monitora
- Ula tu była! – był tak rozentuzjazmowany, że nawet nie zauważył krytycznego spojrzenia kolegi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz