Przed przyjazdem córki na wakacje
zdążył jeszcze wynająć mieszkanie. Miał już dość nocowania w hotelu. Znalazł
przytulną kawalerkę w bliskiej odległości mieszkania Uli. Tłumaczył, że chce
być blisko, że Kuba będzie mógł do niego wpadać w drodze ze szkoły.
Leżeli przytuleni na sofie w jego
mieszkaniu. Chwilę wcześniej Ula z zaciekawieniem rozglądała się po tym pokoju
połączonym z aneksem kuchennym. Zsunął ze stóp pantofle i przekręcił się na
bok, by mieć lepszy widok na twarz żony.
- Cieszę się, że czujesz się już
lepiej. Bałem się, że to jakaś infekcja – czule pogładził jej policzek,
schodząc palcami na szyję
- To chyba przez tą pogodę. Raz
muszę chodzić w prochowcu, a po dwóch dniach przychodzą tropikalne upały. Źle
znoszę taką huśtawkę. Pocałuj mnie – mnie musiała go dwa razy prosić. Powoli,
wręcz leniwie zaczął muskać jej wargi, by stopniowo pogłębiać pocałunek –
Dobrze mi z tobą
- To pozwól mi wrócić na stałe –
spuściła wzrok i szybko zmieniła temat
- Rozmawiałeś z rodzicami? Będą?
- Tak – westchnął – Będą. Kilka
dni temu rozmawiałem też z Sebastianem. Wpadną z chłopakami.
- No to dobrze. Wczoraj do mnie
dzwonili z tej knajpki potwierdzić ostateczną liczbę gości. Myślę, że Zosia się
ucieszy. Pojedziemy po nią razem na lotnisko?
- Pewnie – ucieszył się, że to
zaproponowała – Już się nie mogę doczekać. I muszę wreszcie się dowiedzieć co
to z William – zaśmiał się – I powiem im o rozwodzie z Sandrą. Rodzicie już
wiedzą. Mama nie kryła swojego zadowolenia – spojrzał na nią z miłością –
Jesteś jej ulubioną synową. Przebiłaś nawet Paulinę
- Chciałam cię prosić –
chrząknęła jakby lekko zakłopotana - żebyś się pilnował podczas tej kolacji.
Póki co nie chcę, żeby ktokolwiek o nas wiedział. I mam nadzieję, że nie
powiedziałeś rodzicom?
- Nie, spokojnie. Będzie tak, jak
zechcesz.
- Dziękuję – złożyła krótki
pocałunek na jego szorstkim policzku
- I mam nadzieję, że Sandra cię
już nie nachodzi
- Nie. Wtedy pod Klifem
widziałyśmy się po raz ostatni
- Całe szczęście. Nie chcę, żeby
cię nękała. Wystarczy, że ja będę miał z nią krzyż pański – uniósł oczy do góry
i pokręcił z rezygnacją głową
- O czym ty mówisz?
- Nie ważne. To są moje problemy
i muszę sobie poradzić z nimi sam, żebym mógł na ciebie czekać z czystym kontem
- Chce orzeczenia o winie, a
powodem rozpadu waszego małżeństwa jestem ja, prawda?
- Po prostu chce mnie oskubać z
kasy. No trudno, za kryzys wieku średniego trzeba płacić – mruknął i wtulił się
w nią
Jesteś coraz bliżej celu. Coraz bliżej połączenia przeszłości z
przyszłością. Doskonale wiesz, że ona się boi, że się asekuruje. To, że nie
powiedziała ci jeszcze ‘kocham cię’ nie jest efektem tego, że nie jest pewna,
co do ciebie czuje. Po prostu boi się, że te słowa będą wiążące, że później nie
będzie się mogła wycofać, a ona jeszcze nie wie, czy chce ponownie chodzić w
ten związek. Boi się ponownie ci zaufać. Boi się, że ponownie ją zawiedziesz,
zdradzisz i zostawisz. Ale ty dobrze wiesz, że drugi raz nie popełniłbyś tego
błędu. Nie potrafiłbyś od niej odejść. Wreszcie się przekonałeś, że twoje miejsce
jest tylko przy niej, że ona jest całym twoim światem. Z każdym dniem żałujesz
coraz bardziej, że byłeś taki głupi. Teraz już wiesz, że twój romans z Sandrą,
a później małżeństwo było największym błędem twojego życia. Co za ironia, że
twoja druga żona była tak bardzo podobna do byłej narzeczonej, kobiety od
której uciekłeś. Dobrze, że wreszcie zrozumiałeś, że to nie jest kobieta, z
którą potrafisz być szczęśliwy. Szkoda, że tak późno przekonałeś się, jaka jest
naprawdę. Byłeś naprawdę zaślepiony, że kupowałeś każdy kit, który ci wciskała,
że pozwoliłeś sobą manipulować. Żałujesz, że w czasie próby nie walczyłeś o
swoje małżeństwo. Przecież Ula była tego warta. Wasza przeszłość była tego
warta. Spędziliście przecież wiele wspólnych, ociekających szczęściem lat.
Macie cudowne dzieci, z których jesteś dumny. Jak dobrze, że teraz wreszcie
nikt ci nie będzie robił wyrzutów o kontakty z dziećmi. Znów będziesz mógł być
ojcem na cały etat. Już i tak nie nadrobisz tego, co straciłeś. Zosia jest już
kobietą, ale Kuba wciąż był nastolatkiem, który potrzebował kontaktu z ojcem. Postanowiłeś
całą uwagę skupić teraz na żonie i synu. Po raz kolejny przekonujesz się, że
twoja żona jest prawdziwym aniołem. Mimo tego, że ją zraniłeś, że nie ma się co
oszukiwać, złamałeś jej serce, ona wciąż cię kocha. Bo kocha. Nie potrafi i
chyba nie chce tego ukryć. Teraz musisz zrobić wszystko, by ponownie ci
zaufała, by uwierzyła, że nigdy już jej nie zostawisz, że już zawsze będziesz
obok, że będziesz jej wierny. I będziesz na nią czekał tyle, ile zechce.
Usiedli przy jednym ze stolików
ustawionych w ogrodzie, nieco oddaleni od bawiącego się towarzystwa.
- Cieszę się, że wreszcie
przyjechałaś na dłużej – pogładził ją po ramieniu – Masz jakieś plany na
wakacje? Może jakaś wycieczka? Co by ci sprawiło radość? Ja wiem, że już
pytałem, ale ostatnio nie miałaś sprecyzowanych planów.
- Najbliższe dwa, trzy tygodnie
chciałaby spędzić w Warszawie. Później będę chciała wrócić na dwa tygodnie do
Londynu – Dobrzański zmarszczył brwi
- Czyżby z powodu Williama? –
Zosia wydawała się lekko zaskoczona – Mama coś wspominała. Ale bez szczegółów,
dlatego pytam ciebie. To jakiś porządny chłopak? Mam się o co martwić?
- Nie, raczej nie. William to mój
chłopak. Nie chciałam ci mówić przez skypa bo nie wiedziałam, jak zareagujesz.
Porządny facet, który wie, czego w życiu chce. Jestem z nim szczęśliwa. Bardzo
się o mnie troszczy
- To może zamiast jechać do niego
do Londynu zaprosisz go do Polski? Chętnie bym go poznał. Mama z pewnością też.
A ty pokazałabyś mu kawałek swojej ojczyzny. Moglibyście jechać do Krakowa,
Trójmiasta. W czasie roku akademickiego nie będziecie mieć szans na takie
wycieczki. Ja chętnie pokryję koszty.
- Dzięki tatusiu – przytuliła się
do niego – Jesteś najlepszy – cmoknęła jego policzek – Porozmawiam z Williamem.
Myślę, że będzie zachwycony. I dziękuję za to przyjęcie. Mama wspominała, że to
twój pomysł
- Ale jej organizacja – zaznaczył
- I dziękuję, że przyszedłeś sam,
bez Sandry
- Rozstaliśmy się. Złożyłem już
pozew o rozwód – spojrzał na córkę – Widzę, że jesteś zaskoczona
- Bo wydawało mi się, że ona tak
łatwo nie odpuści – rzekła szczerze – Ale cieszę się – posłała ojcu szeroki
uśmiech – Nigdy za nią nie przepadałam i dziwiłam się, jak ty z nią
wytrzymujesz. I dzięki, że nigdy ani mnie, ani Kuby nie zmuszałeś do kontaktów
z nią
- Daj spokój. Ten związek to mój
największy błąd. Żałuję, że rozbiłem naszą rodzinę
- Odpowiesz mi szczerze na jedno
pytanie? – zapytała z nutą niepewności
- No jasne
- Czy twój rozwód z Sandrą ma coś
wspólnego z tym, że cały dzisiejszy wieczór wodzisz tęsknym wzrokiem za mamą? –
zaskoczony był jej spostrzegawczością. Dostrzegła to, co bardzo starał się
ukryć
- Poniekąd. Tak naprawdę zrozumiałem,
że mój związek z Sandrą nie ma sensu i nie ma co tego ciągnąć. Co nie oznacza,
że mama do mnie wróci. Bardzo bym chciał wszystko naprawić, ale nie wiem, czy
to jeszcze możliwe. Czasami mam nadzieję, że tak, ale czasami dociera do mnie,
że zbyt wiele złego się wydarzyło.
- Chciałabym, żeby mama znów była
szczęśliwa. A chyba tylko z tobą potrafi być. Bo przecież gdyby potrafiła żyć
bez ciebie, już dawno znalazłaby sobie jakiegoś faceta. Trzy lata to kupa
czasu. A ona na dobrą sprawę nawet nie zaczęła szukać
- Obyś miała rację córeczko –
objął ją ramieniem i przytulił do swego boku – Za przyszłość – uniósł w górę
swój kieliszek.
- Za przyszłość. Moją na
Oxfordzie i waszą wspólną – stuknęła swoim kieliszkiem w jego szkło.
Pojawiła się w jego kawalerce w
jeden z lipcowych wieczorów. Zaskoczyła go swoją wizytą, ale ucieszył się
widząc ją w progu. Zaprosił do środka, zaproponował herbatę lub wino, ale
odmówiła. Widział, że jest spięta. Przysiadła na brzegu sofy i nerwowo bawiła
się palcami
- Przepraszam cię Marek, ale ja
chyba nie dam rady. Dobrze wychodzi nam przyjaźń, jest nam fajnie w łóżku, ale
ja chyba nie potrafię do ciebie wrócić w stu procentach – słuchał jej w
napięciu – O ile serce jest pewne, to nie potrafię sobie poradzić z rozumem.
Boję się i nie potrafię tego strachu przezwyciężyć. I coraz mocniej uświadamiam
sobie, że nie poradzę sobie z tym ani za tydzień, ani za miesiąc, ani za rok.
Ja cały czas będę się bała. A nie można ciągle żyć w strachu. Każdy twój służbowy
wyjazd będzie napawał mnie strachem. Każda głupia kłótnia będzie potęgować
rozterki, czy aby nie pójdziesz na skróty, czy nie będziesz szukał czegoś
innego, gdzie będzie łatwiej. Marek – widział, jak jej było ciężko. Miała to
wymalowane na twarzy – chciałabym, ale chyba nie potrafię.
- Błagam cię – klęknął u jej stóp
– dajmy sobie więcej czasu
- Nie wiem, czy to ma sens –
pokręciła głową – Czy cokolwiek da
- Proszę cię, nie odgradzaj się
ode mnie
- To się nie uda. Przykro mi – nie czekając
na jego reakcję, szybko wyszła z mieszkania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz