Ula Cieplak leżała wygodnie
rozłożona na sofie i czytała najnowszą powieść swojego ulubionego autora. Jej przyjaciółka,
a zarazem współlokatorka Patrycja szykowała się właśnie do wyjścia na wieczorną
imprezę
- No chodź – namawiała – Będzie fajnie.
Zabawimy się, potańczymy
- Nie mam nastroju – mruknęła przekręcając
stronę
- A kiedy będziesz mieć? Na
emeryturze? – kpiła – Ulka, masz dwadzieścia sześć lat, czas wreszcie wyjść z
domu!
- Wychodzę. Przecież nie siedzę
tutaj zamknięta – prychnęła poirytowana
- Taaaaa, do pracy, do Rysiowa i dwa razy w tygodniu po zakupy do pobliskich delikatesów – wyliczała na palcach
jednej ręki – A no i raz w miesiącu na kawę z tymi wszystkimi rozwódkami z
twojego banku, które dawno już są po czterdziestce. No rzeczywiście, masz
rację, nie mam się czego czepiać – z zapałem zaczęła tuszować rzęsy –
Dziewczyno, życie ci przecieka przez palce! Wyszłabyś, zabawiła się, może byś
wreszcie kogoś poznała
- Ale klub to kompletnie nie moja
bajka. Poza tym kogo ja tam mogę spotkać? Kolesia na jedną noc? Dzięki,
postoję. Takie znajomości mnie kompletnie nie interesują
- A tych chcesz od razu takiego
do ślubu – zaśmiała się lekceważąco
- Nie, ale takiego, który będzie
dobrze rokował i będę mogła liczyć na kilkanaście spotkań. Nie szukam takiego,
który zaciągnie mnie do łóżku, zrobi papa i za tydzień będę go widziała z nową
zdobyczą.
- Nie wszyscy faceci są tacy
- Ale większość jest - stwierdziła butnie
- Dobra, większość, ale nie
wszyscy – zgodziła się dla załagodzenia sytuacji – No nie daj się prosić. Chodź
tam ze mną. Będzie mi raźniej – przekonywała – Mam nadzieję, że spotkam
Sebastiana
- Aha i mam robić za przyzwoitkę?
- Przyzwoitka nie jest mi do
niczego potrzebna – wywróciła oczami
- Poza tym napalasz się na
faceta, którego widziałaś tam do tej pory dwa razy
- I świetnie się bawiłam w jego
towarzystwie, dlatego zamierzam kontynuować tę znajomość. A ty z pewnością nie
będziesz się nudzić, może będzie z kolegą. Raz był z takim jednym przystojnym
brunetem, spodobałby ci się.
- Świetnie – bąknęła zirytowana,
a jednocześnie znudzona tą dyskusją. Rzuciła książkę na stolik i niechętnie
wstała z sofy – Ale ostrzegam, pierwszy i ostatni raz
- Jesteś kochana – posłała jej
powietrznego buziaka i biegiem ruszyła w stronę szafy – Znajdę ci jakąś szałową
sukienkę
- Oby taką, która więcej zakrywa
niż odkrywa – mruknęła pod nosem
Ula do środka weszła
zdegustowana. Głośna muzyka, kolorowe światła i obmacujące się na korytarzu
pary to kompletnie nie były jej klimaty. Od zawsze wolała małe knajpki, z
nastrojową muzyką, niż tętniące życiem modne kluby. Postanowiła, że wypije
jednego drinka, zatańczy chwilę z Pati i szybko wróci do domu. ‘Jak ona chce, niech sobie zostaje nawet do
rana’. Zamówiły przy barze po kolorowym drinku, a Patrycja zaczęła
poszukiwania obiektu swoich zainteresowań.
- O jest – wskazała na jedną z
loży po prawej stronie. Ula spojrzała w tamtym kierunku dostrzegając
pucołowatego blondyna – I masz szczęście, bo jest z tym kolegą
- Daj mi spokój. Ja naprawdę nie
przyszłam tutaj szukać na siłę towarzystwa – pokręciła głową z lekką rezygnacją.
Panowie najwyraźniej również je dostrzegli, bo ruszyli w ich kierunku.
- Cześć Patrycja. Fajnie, że
jesteś – cmoknął policzek blondynki – Miałem nadzieję, że cię tu dzisiaj spotkam
- Ja też się cieszę. Poznajcie
moją przyjaciółkę Ulę Cieplak – wskazała na swoją towarzyszkę
- Sebastian Olszański – uścisnął
wyciągniętą dłoń Cieplakówny
- A ja jestem Marek. Marek
Dobrzański – brunet uśmiechnął się, ukazując w pełnej krasie dwa urocze
dołeczki
- To co, idziemy na parkiet? – zapytał
Sebastian i już po chwili wirowali z Pati pośród innych par
- Nigdy wcześniej cię tutaj nie
widziałem – Dobrzański usiadł na barowym krześle
- Prawdę mówiąc jestem tu
pierwszy raz – przyznała lekko zakłopotana. Wyraźnie widziała, że brunet jest
nią oczarowany. Faktem było, że panna Cieplak była bardzo atrakcyjną dziewczyną
– Nie moje klimaty, nie moja muzyka, nie moje towarzystwo
- Może jednak nie będzie tak źle.
Zatańczymy? – wyciągnął dłoń, którą niezbyt entuzjastycznie ścisnęła. Nie
chodziło o to, że Dobrzański nie był w jej guście. Był, miała słabość do
brunetów zwłaszcza o tak hipnotyzującym spojrzeniu i uroczym uśmiechu. Mniej od
zawsze uważała, że w takim miejscu jak klub nie można spotkać porządnego
faceta. A takiego właśnie szukała. Wbrew pozorom z Markiem bawiła się
fantastycznie. Była nim pozytywnie zaskoczona. Dobrzański okazał się świetnym
tancerzem, ale również zabawnym facetem. Patrycja już dawno zniknęła jej z pola
widzenia, ale specjalnie się tym nie przejmowała. Dość szybko przyznała Pati
rację, że wieczorne wyjście to miłe urozmaicenie nudnych, letnich wieczorów. Porzuciła
również plan szybkiego powrotu do domu. Bawiła się świetnie, a na dodatek był
piątek. Nie musiała jutro wcześnie wstawać do pracy. Postanowiła ten wieczór
wykorzystać do maksimum. Kilkanaście minut po pierwszej miała dość. Miała
wrażenie, że stopy jej zaraz odpadną, a buty na niezbyt wysokim obcasie okazały
się porażką. Dobrzański początkowo wyglądał na niepocieszonego, ale szybko
zaproponował, że wyjdzie z nią i dotrzyma jej towarzystwa w oczekiwaniu na
taksówkę.
- Nawet nie przypuszczałam, że
będę się tak dobrze bawić – uśmiechnęła się do niego, gdy byli już na zewnątrz –
To chyba twoja zasługa – roześmiał się serdecznie
- Dzięki. Polecam się na przyszłość.
Ja z tobą również dobrze się bawiłem i bardzo się cieszę, że cię poznałem –
spojrzał jej w oczy i nim się zorientowała, krótko musnął jej usta swoimi
wargami – Masz piękne oczy
- Dziękuję – szepnęła lekko
speszona i zdezorientowana i nerwowo zaczęła rozglądać się za taksówką. Auto
wreszcie podjechało pod klub i już miała wsiadać, gdy tuż koło ucha usłyszała
pytanie, które kompletnie wyprowadziło ją z równowagi
- To może pojedziemy do mnie? –
musnął wargami poduszeczkę jej ucha i z rozmarzonym wyrazem twarzy oczekiwał na
jej reakcję. Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Z całej siły strzeliła go w
twarz i szybko wskoczyła do eleganckiego samochodu. Zostawiła wyraźnie
zaskoczonego Dobrzańskiego na środku parkingu, a sama skuliła się na tylnym
siedzeniu. ‘Znów się pomyliłam. A już
myślałam, że trafiłam wreszcie na fajnego faceta. Tak dobrze się zapowiadało. Wszyscy
są tacy sami i chodzi im tylko o jedno’ słona kropla spłynęła po jej
policzku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz