B

niedziela, 13 października 2013

'Dwa oblicza tego samego' V

Zyskał w jej oczach podczas tego wyjazdu. Zaimponował jej nie jeden raz. Musiała przyznać, że zyskiwał przy bliższym poznaniu. Już podczas podróży do Krakowa dużo rozmawiali. Również na tematy prywatne. Dopytywał o jej siostrę, której zbliżały się urodziny, o ojca. Ku jej ogromnemu zdziwieniu okazało się, że potrafi być całkiem zabawnym facetem. W jednej chwili potrafił rozbawić ją niemal do łez. Obawiała się, czy przypadkiem ten wyjazd nie będzie męczący dla obojga, a na dodatek, czy znów nie zaczną prowadzić wojny na słowa. Nic z tych rzeczy. Było całkiem miło. No może nie do końca, ale to akurat nie wina Marka, a ich potencjalnego kontrahenta. Problemy zaczęły się od samego wjazdu do Krakowa. Wciąż jej się wierzyć nie chciało, że świat biznesu może być tak bezwzględny, że trzeba być czujnym na każdym kroku, a ludziom nie można ufać. Sądziła, że wszyscy są dorosłymi ludźmi i poważnie podchodzą do sprawy. Myliła się. Pamięcią wróciła do momentu ich przyjazdu.
Zaparkował pod niewielkim budynkiem. Obrzucił hotel sceptycznym spojrzeniem i niechętnie wysiadł. Otwierając jej drzwi rzucił jedynie
- Ja mam nadzieję, że albo mój GPS kłamie, albo im się coś pomyliło – rzekł zniechęcony. Niestety GSP się nie mylił. Przed budynkiem pojawił się przedstawiciel ‘Best Moda’.
- Dobry wieczór, Michał Wielicki – przywitał się z nimi uprzejmie – Mam nadzieję, że mieli państwo udaną podróż – uśmiechnął się życzliwie – Zapraszam – wskazał na budynek o wątpliwym standardzie
- To jest jakiś żart? – odezwał się chłodno Dobrzański
- Nie rozumiem… - zdziwił się mężczyzna
- Państwo naprawdę zarezerwowali nam nocleg w tej ruderze? – z niedowierzaniem pokręcił głową – To jest jakiś skandal! Nie przywykłem do zatrzymywania się w hotelu, który nie ma przynajmniej trzech gwiazdek – powiedział z pogardą – A tym bardziej nie pozwolę, by w takich warunkach przyszło nocować damie, która mi towarzyszy – spojrzał na Ulę – Pani dyrektor, zbieramy się stąd – otworzył jej drzwi auta
- Ale… - usłyszeli za plecami przeciągły jęk zaskoczonego pracownika ‘Best Moda’ – Co z jutrzejszym spotkaniem?
- Pojawimy się w siedzibie firmy, choć nie ukrywam, że ta dzisiejsza pomyłka – ironicznie zaakcentował ostatnie słowo – niezbyt dobrze rokuje naszej współpracy. Kto by pomyślał, że jesteście państwo firmą na światowym poziomie. Żegnam – rzucił i z piskiem opon ruszył z parkingu.
- Matoł! – mruknął wściekły, gdy zmierzał już w kierunku Hotelu Starego, mieszczącego się nieopodal krakowskiego rynku.  
Z jednej strony mogłaby powiedzieć, że zachował się jak rozkapryszony panicz, ale z drugiej… Fakt, wtedy w bufecie zachował się nieelegancko, ich utarczki słowne też były charakterystyczne, ale… Już dawno to zauważyła, że miał w sobie coś z dżentelmena z dawnych czasów. W swoim zachowaniu, sposobie bycia i traktowaniu wszystkich kobiet w firmie, niezależnie od zajmowanego stanowiska, różnił się od większości współczesnych mężczyzn. Musiała przyznać, że jej się to podobało. Maniery z poprzedniego wieku w połączeniu z jego elegancją i dostojnością idealnie współgrały. Był inny, a przez to ciekawy.
Później było tylko gorzej. Następnego dnia była kolejna niemiła sytuacja, podczas której, pozytywnie ją zaskoczył. Potrafił panować nad emocjami. To, co działo się w jego środku, nie ujawniał w nieodpowiednich momentach. Potrafił zachować kamienną twarz, nawet jeśli coś wyprowadzało go z równowagi. Posiadał też umiejętność, która chyba swoje zakorzenienie miała w inteligencji. Potrafił powiedzieć coś dosadnie, tak żeby poszło w piąty, ale nikt nie mógł zarzucić mu chamstwa. Pojechali na te negocjacje. Wszystko przebiegało bez zarzutu. Z nieukrywanym zachwytem obserwowała, jak umiejętnie prowadził negocjacje, by dla FD zyskać jak najkorzystniejsze warunki. Był świetnym negocjatorem i musiała przyznać, że wiele mogła się od niego nauczyć. Miał wtedy rację mówiąc, że siedzi w tej branży bardzo długo i zna się na swojej pracy. Rzeczywiście tak było. Nawet się trochę dziwiła, że krakowski właściciel senior przystał na propozycje Dobrzańskiego, przecież Marek nie miał o nim najlepszego zdania. I gdy przyszło podpisywać umowę, okazało się, że to wszystko to tylko gra. Chciano ich oszukać. Tuż przed podpisaniem umowy Marek wnikliwie ją przeglądał. I dopatrzył się nieścisłości. Nieścisłości, które wiele by ich kosztowały. Zrozumiała, że niekiedy przecinek w niewłaściwym miejscu lub jedno zero mogą przesądzić o przyszłości ogromnej firmy. Gdyby nie jego ostrożność, wnikliwość i ograniczone zaufanie, podczas tego wyjazdu, doprowadziliby FD do bankructwa. Dobrzański się wściekł i miał rację. W dość dosadnych słowach powiedział krakowskiemu biznesmenowi co o nim sądzi i wyprowadził ją z firmy. Te wyjazd nie przyniósł korzyści ich firmie, ale z pewnością przyniósł wiele dobrego dla samej dyrektor Cieplak. To była dla niej cenna lekcja. Teraz wiedziała, że w biznesie trzeba być czujnym. Mówią jedno, robią drugie i tylko od twojego zaangażowania i skupienia zależy czy dasz się nabić w butelkę, czy nie. Czasem jedno słowo przesądza o przyszłości. W tej sytuacji przesądzałoby o przyszłości FD. Na szczęście wyszli z tej próby obronną ręką.

- I jak? – zapytał Tomek od progu
- Dobrze – odparła, odkładając książkę na stolik – Co prawda kontrakt okazał się jednym wielkim oszustwem, który miał pogrążyć firmę, ale za to Marek w drodze powrotnej cierpliwie wysłuchał kilku moich propozycji – uśmiechnęła się szczęśliwa
- Marek? – blondyn zmarszczył brwi
- Przeszliśmy na ‘ty’,  a to milowy krok w naszych relacjach. Chyba doszedł do wniosku, że nie jestem największym przekleństwem jego firmy. Oczywiście kilka pomysłów od razu spiorunował, że niby w FD to nie przejdzie, ale dwie postanowił od razu wdrożyć w życie. Dzięki nim jeszcze do czasu pokazu zaoszczędzimy jakieś pięćdziesiąt, może siedemdziesiąt tysięcy.
- Widzisz, mówiłem ci, że się na tobie pozna. Moja ty zdolna pani dyrektor – musnął jej usta i zmęczony zniknął za drzwiami łazienki. Uśmiechnęła się pod nosem.

Zaczął ją zabierać na wszystkie spotkania. Chciał, by jak najlepiej i jak najszybciej poznała biznesowe realia i wdrożyła się w ten negocjacyjny klimat. Powoli zaczynała się odnajdywać. Wciąż śmiał się pod nosem na wspomnienie spotkania w konferencyjnej z Pawłem Kierpińskim z firmy ‘Świat tkanin’, który miał dla FD sprowadzać najwyższej jakości materiały z Bliskiego Wschodu.
Od początku zauważył, że Ula wpadła Pawłowi w oko. Znał go doskonale. Wiedział jaki jest i wiedział, że zrobi wszystko, by się z nią umówić i by ją zdobyć. Ona najwyraźniej nie była zainteresowana. Widział jej zdegustowaną minę, gdy tylko dołączył do nich w konferencyjnej. Posłała mu wdzięczne spojrzenie, że wreszcie się pojawił. Najwyraźniej miała dość zalotów i jednoznacznych aluzji Kierpińskiego. Ustalili szczegóły współpracy, terminy przelewów i dostaw. Spotkanie powoli dobiegało końca. Mężczyzna wciąż bacznie obserwował każdy ruch Cieplakówny, gdy zaczęła zbierać swoje dokumenty niespokojnie poruszył się na miejscu.
- Pani Urszulo, może jednak zgodzi się pani – zaczął brunet po trzydziestce, ale Marek nie pozwolił mu dokończyć i gwałtownie wszedł mu w słowo spoglądając wymownie na Ulę
- Kochanie – obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem i przez chwilę zapomniała o oddychaniu – Dorota prosiła, bym ci przypomniał, że o trzynastej masz spotkanie w banku – posłał jej uroczy uśmiech. Kierpińskiego zamurowało i nieco speszony spuścił wzrok. Ula uśmiechnęła się pod nosem obserwując reakcję nowo poznanego mężczyzny
- Na śmierć zapomniałam – odparła nieco teatralnie – Uciekam w takim razie. Do widzenia panie Pawle – rzuciła i skierowała się w stronę drzwi. Nim wyszła Dobrzański zdążył jeszcze zapytać kolegę
- Na co niby miała się zgodzić moja narzeczona, co? – obrzucił go złowrogim spojrzeniem. Kierpiński zakrztusił się własną śliną
- Nie wiedziałem, że jesteście razem – odparł unikając wzroku Marka
- To teraz już wiesz i dobrze ci radzę, żebyś nieco pohamował swoje zapędy. Ciebie i Ulę będą łączyć wyłącznie sprawy zawodowe, jasne?
- Jasne – mruknął
- Cieszę się – uśmiechnął się złośliwie. Uścisnął jego dłoń i wyszedł, kierując się do gabinetu pani dyrektor.
Zapukał i wolnym krokiem wszedł do środka.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe – zaczął
- Nie – odparła – w zasadzie to powinnam ci podziękować. Nie znoszę takich namolnych facetów, którzy nie rozumieją słowa ‘nie’ – odpadła na fotel
- Paweł niestety taki jest. Byłby gotowy wystawać całymi dniami pod firmą, byś tylko zgodziła się z nim umówić. A ja wiem, że przecież jesteś w związku – dodał mrużąc lekko prawe oko i uważnie ją obserwując
- Właśnie – szepnęła – tym bardziej dziękuję – uśmiechnęła się uroczo
- Ale dzięki temu, że ma do ciebie słabość udało nam się uzgodnić korzystniejsze dla nas terminy wypłat – spojrzał na nią rozbawiony
- Jeszcze się okaże, że będę twoją tajną bronią
- Już nią jesteś – oboje się roześmieli

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz