Wyjątkowo późna godzina szybko
wykończyła Marysię i już po kilkunastu minutach od powrotu taty i otrzymaniu od
niego czarnego, pluszowego byczka, któremu nadała mało hiszpańskie imię ‘Fredek’
zasnęła tuląc do siebie maskotkę. Cichutko wyszli na korytarz i gdy tylko Ula
zamknęła za sobą drzwi, Dobrzański przypadł ją do ściany i zachłannie wpił się
w jej usta.
- Wreszcie się mogę z tobą
normalnie przywitać – wydyszał próbując wyrównać oddech – Dla ciebie też mam
prezent - w samych skarpetkach, żeby nie robić hałasu zbiegł na dół i wrócił po
chwili z niewielkich rozmiarów torebeczką – Mam nadzieję, że trafiłem z
rozmiarem – rzekł z szelmowskim uśmiechem, gdy wyjęła ze środka komplet
seksownej bielizny – Liczę, że za chwilę przymierzysz i że będę mógł jeszcze
dzisiaj ją z ciebie zdjąć – uniósł do góry lewy kącik ust w czymś na kształt cwaniackiego
uśmiechu. Roześmiała się cicho i pokręciła głową z pobłażaniem
- Przypominam ci, że za tymi
drzwiami śpi twoja córka
- No właśnie – chrząknął – Moja córka
jest baaardzo do mnie podobna – delikatnie przygryzł skórę jej szyi - Mamy
równie mocny sen – rzekł prowadząc ją w stronę pokoju, który od kilku dni zajmowała
– A ja wróciłem bardzo spragniony swojej cudownej kobiety
- A co będzie rano, gdy zobaczy,
że wychodzimy z jednej sypialni? – upewniała się
- Nastawię sobie budzik w komórce
na wpół do szóstej i wrócę do siebie. Marysia najwcześniej wstaje koło siódmej –
postanowiła się poddać i pociągnęła go za krawat w stronę łóżka.
Marysia czuła się na tyle dobrze,
że Marek opatulając ją uprzednio w ciepły szlafrok i frotowe skarpetki pozwolił
zejść na dół na śniadanie. Zjedli je wspólnie żartując i relacjonując sobie
przebieg ostatnich trzech dni.
- Ula, zrobisz mi tej pysznej
herbatki z sokiem malinowym? – zapytała dziewczynka kierując się w stronę
schodów
- Oczywiście kochanie, zaraz ci
przyniosę – uśmiechnęła się do niej ciepło i wróciła do kuchni, w której Marek wkładał
brudne naczynia do zmywarki
- Daj – zabrał jej kubek – ja jej
zaniosę. I tak muszę z nią porozmawiać – chrząknął lekko zdenerwowany – A ty
poczekaj na mnie proszę w salonie – niepewnym krokiem ruszył na górę.
Obserwując jego dziwne zachowanie już miała zapytać, czy coś się stało, ale
postanowiła poczekać do jego powrotu. Obrzuciła spojrzeniem wiszący na ścianie
czarny zegar, który wskazywał dziesiątą trzydzieści. Postanowiła, że zostanie
do obiadu, a później wróci do siebie. Kolację u Dobrzańskich i tak trzeba było
przełożyć, bo mała była wciąż osłabiona i pokasływała, a pogoda na zewnątrz
była wyjątkowo paskudna. Ewidentnie zbierało się na pierwsze w tym roku opady
śniegu. Wsunął się do pokoju i postawił kubek na nocnej szafce. Ułożył się w
nogach jej łóżka i uśmiechnął się niewyraźnie.
- Jak się czujesz myszko?
- Lepiej. Gardło mnie już nie
boli. Tylko chce mi się jeszcze trochę kasłać – skrzywiła się
- Musisz jeszcze pobrać syrop
kilka dni. I jak będziesz się czuć coraz lepiej, to w poniedziałek zawiozę cię
do szkoły, zgoda? – dziewczynka kiwnęła głową. Lubiła się uczyć i lubiła swoje
koleżanki, dlatego z chodzeniem do szkoły nie było większego problemu, od kiedy
Patryk przestał jej dokuczać – A jak było przez te trzy dni mojej nieobecności?
Dogadywałyście się z Ulą?
- Tak. Jest bardzo fajna. Opiekowała
się mną, siedziała ze mną, czytała mi książki. Ugotowała pyszny rosołek –
dziewczynka rozpromieniła się na wspomnienie swojej ulubionej zupy
- Cieszę się, że ją polubiłaś i
zaakceptowałaś. Fajnie, że Ula zgodziła się z tobą zostać, gdy ja musiałem
jechać do pracy – chrząknął cicho, jakby podczas tej krótkiej chwili próbował
poukładać sobie dalszą część rozmowy – Wiesz, że cię kocham, prawda? Najmocniej
na świecie.
- Ja też cię kocham tatusiu –
zmarszczyła nosek szczerząc się
- I musisz wiedzieć, że zawsze
będziesz dla mnie najważniejsza. Ale Ula też jest dla mnie bardzo ważna. Ją też
kocham – Marysia przypatrywała mu się uważnie – Co prawda inaczej, niż ciebie.
Bardziej tak, jak mężczyzna kocha kobietę. I chciałbym mieć was obie blisko
siebie. Mówiąc wprost chciałbym, że Ula już z nami została, żeby z nami
zamieszkała, o ile oczywiście ty się zgodzisz – dziewczynka milczała dłuższą
chwilę najwyraźniej przyswajając, to co usłyszała od ojca. A dla niego te
sekundy były godzinami męki i niepewności
- Ula będzie twoją żoną?
- Na pewno nie teraz, za jakiś
czas pewnie tak. Bardzo bym tego chciał – szepnął z błąkającym się na twarzy
delikatnym uśmiechem na myśl, że będzie mógł się kiedyś nazywać mężem Uli
- Będzie twoją żoną tak, jak
mama? – zmarszczyła brwi intensywnie myśląc o tym, jakie zmiany szykują się w
jej życiu
- Wiesz, że ja i mama rozstaliśmy
się wiele lat temu. Jesteśmy po rozwodzie, mama ma nowego męża i nigdy już nie
będziemy razem. Mam wspaniałą córkę, którą kocham ponad wszystko, ale chciałbym
mieć również przy sobie kobietę, która jest dla mnie ważna. Chciałbym byś ty,
ja i Ula byli normalną rodziną. A pierwszym krokiem do rodziny jest wspólne
mieszkanie.
- I Ula będzie spała z tobą w
pokoju?
- Mama też spała ze mną w tym
samym łóżku – zauważył
- Ale wciąż będziesz miał dla
mnie czas? Będziesz mnie odbierał ze szkoły i będziemy chodzić do kina i na
ślizgawkę? – upewniała się
- Obiecuję ci, że nic się w tej
kwestii nie zmieni
- Zgadzam się – przysunął się
bliżej i mocno do siebie przytulił
- Dziękuję skarbie – cmoknął ją w
czubek głowy
Niemal zbiegł po schodach z
szerokim uśmiechem na twarzy, co jakby kłóciło się z jego postawą, gdy wchodził
na górę. Stojąca przy wyjściu na taras Ula obrzuciła go zaskoczonym
spojrzeniem. Momentalnie znalazł się przy niej i chwytając w ramiona obrócił
się dwukrotnie wokół własnej osi. Zaskoczona objęła go mocno za szyję, tłumiąc
pisk
- Matko kochana, co ci się stało?
– zapytała, gdy wylądowała już na ziemi
- Mam wspaniałą córkę – rzekł z
nieskłamaną dumą – Bardzo mądrą. Ona już dała się namówić, teraz tylko ty
musisz się zgodzić, ale myślę, że z tobą będzie mniejszy problem – wyszczerzył się
- O czym ty mówisz? – była zdezorientowana,
nie miała pojęcia o czym on mówi
- Szczerze mówiąc, gdyby nie
Marysia zaproponowałbym ci to już dawno, ale musiałem liczyć się również z jej
uczuciami. Teraz dała nam zielone światło. Zostań z nami już na zawsze –
poprosił – Wprowadź się do nas, wprowadź się do mojej sypialni.
- Naprawdę się zgodziła? –
zapytała z delikatnym uśmiechem. Od dawna miała ochotę z nim zamieszkać, jednak
wiedziała, że tę decyzję będą musieli odłożyć w czasie z uwagi na jego córkę.
Nie sądziła, że jeszcze przed świętami zyska jej pełną akceptację
- I nawet nie musiałem jej
specjalnie namawiać. Wystarczy, że zapewniłem, że między nią a mną nic się nie
zmieni, krótko mówiąc, że wprowadzając się tutaj nie zabierzesz jej mnie –
krótko musnął jej usta – Swoją drogą zgodziła się nawet na to, żebyś została
moją żoną – uśmiechnął się z satysfakcją
- Co ty nie powiesz – cmoknęła go
w policzek i szczęśliwa wtuliła się w jego ramiona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz