B

niedziela, 29 listopada 2015

'W chmurach' XII

W koprodukcji z K.!


Wyjątkowo późna godzina szybko wykończyła Marysię i już po kilkunastu minutach od powrotu taty i otrzymaniu od niego czarnego, pluszowego byczka, któremu nadała mało hiszpańskie imię ‘Fredek’ zasnęła tuląc do siebie maskotkę. Cichutko wyszli na korytarz i gdy tylko Ula zamknęła za sobą drzwi, Dobrzański przypadł ją do ściany i zachłannie wpił się w jej usta.
- Wreszcie się mogę z tobą normalnie przywitać – wydyszał próbując wyrównać oddech – Dla ciebie też mam prezent - w samych skarpetkach, żeby nie robić hałasu zbiegł na dół i wrócił po chwili z niewielkich rozmiarów torebeczką – Mam nadzieję, że trafiłem z rozmiarem – rzekł z szelmowskim uśmiechem, gdy wyjęła ze środka komplet seksownej bielizny – Liczę, że za chwilę przymierzysz i że będę mógł jeszcze dzisiaj ją z ciebie zdjąć – uniósł do góry lewy kącik ust w czymś na kształt cwaniackiego uśmiechu. Roześmiała się cicho i pokręciła głową z pobłażaniem
- Przypominam ci, że za tymi drzwiami śpi twoja córka
- No właśnie – chrząknął – Moja córka jest baaardzo do mnie podobna – delikatnie przygryzł skórę jej szyi - Mamy równie mocny sen – rzekł prowadząc ją w stronę pokoju, który od kilku dni zajmowała – A ja wróciłem bardzo spragniony swojej cudownej kobiety
- A co będzie rano, gdy zobaczy, że wychodzimy z jednej sypialni? – upewniała się
- Nastawię sobie budzik w komórce na wpół do szóstej i wrócę do siebie. Marysia najwcześniej wstaje koło siódmej – postanowiła się poddać i pociągnęła go za krawat w stronę łóżka.

Marysia czuła się na tyle dobrze, że Marek opatulając ją uprzednio w ciepły szlafrok i frotowe skarpetki pozwolił zejść na dół na śniadanie. Zjedli je wspólnie żartując i relacjonując sobie przebieg ostatnich trzech dni.
- Ula, zrobisz mi tej pysznej herbatki z sokiem malinowym? – zapytała dziewczynka kierując się w stronę schodów
- Oczywiście kochanie, zaraz ci przyniosę – uśmiechnęła się do niej ciepło i wróciła do kuchni, w której Marek wkładał brudne naczynia do zmywarki
- Daj – zabrał jej kubek – ja jej zaniosę. I tak muszę z nią porozmawiać – chrząknął lekko zdenerwowany – A ty poczekaj na mnie proszę w salonie – niepewnym krokiem ruszył na górę. Obserwując jego dziwne zachowanie już miała zapytać, czy coś się stało, ale postanowiła poczekać do jego powrotu. Obrzuciła spojrzeniem wiszący na ścianie czarny zegar, który wskazywał dziesiątą trzydzieści. Postanowiła, że zostanie do obiadu, a później wróci do siebie. Kolację u Dobrzańskich i tak trzeba było przełożyć, bo mała była wciąż osłabiona i pokasływała, a pogoda na zewnątrz była wyjątkowo paskudna. Ewidentnie zbierało się na pierwsze w tym roku opady śniegu. Wsunął się do pokoju i postawił kubek na nocnej szafce. Ułożył się w nogach jej łóżka i uśmiechnął się niewyraźnie.
- Jak się czujesz myszko?
- Lepiej. Gardło mnie już nie boli. Tylko chce mi się jeszcze trochę kasłać – skrzywiła się
- Musisz jeszcze pobrać syrop kilka dni. I jak będziesz się czuć coraz lepiej, to w poniedziałek zawiozę cię do szkoły, zgoda? – dziewczynka kiwnęła głową. Lubiła się uczyć i lubiła swoje koleżanki, dlatego z chodzeniem do szkoły nie było większego problemu, od kiedy Patryk przestał jej dokuczać – A jak było przez te trzy dni mojej nieobecności? Dogadywałyście się z Ulą?
- Tak. Jest bardzo fajna. Opiekowała się mną, siedziała ze mną, czytała mi książki. Ugotowała pyszny rosołek – dziewczynka rozpromieniła się na wspomnienie swojej ulubionej zupy
- Cieszę się, że ją polubiłaś i zaakceptowałaś. Fajnie, że Ula zgodziła się z tobą zostać, gdy ja musiałem jechać do pracy – chrząknął cicho, jakby podczas tej krótkiej chwili próbował poukładać sobie dalszą część rozmowy – Wiesz, że cię kocham, prawda? Najmocniej na świecie.
- Ja też cię kocham tatusiu – zmarszczyła nosek szczerząc się
- I musisz wiedzieć, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Ale Ula też jest dla mnie bardzo ważna. Ją też kocham – Marysia przypatrywała mu się uważnie – Co prawda inaczej, niż ciebie. Bardziej tak, jak mężczyzna kocha kobietę. I chciałbym mieć was obie blisko siebie. Mówiąc wprost chciałbym, że Ula już z nami została, żeby z nami zamieszkała, o ile oczywiście ty się zgodzisz – dziewczynka milczała dłuższą chwilę najwyraźniej przyswajając, to co usłyszała od ojca. A dla niego te sekundy były godzinami męki i niepewności
- Ula będzie twoją żoną?
- Na pewno nie teraz, za jakiś czas pewnie tak. Bardzo bym tego chciał – szepnął z błąkającym się na twarzy delikatnym uśmiechem na myśl, że będzie mógł się kiedyś nazywać mężem Uli
- Będzie twoją żoną tak, jak mama? – zmarszczyła brwi intensywnie myśląc o tym, jakie zmiany szykują się w jej życiu
- Wiesz, że ja i mama rozstaliśmy się wiele lat temu. Jesteśmy po rozwodzie, mama ma nowego męża i nigdy już nie będziemy razem. Mam wspaniałą córkę, którą kocham ponad wszystko, ale chciałbym mieć również przy sobie kobietę, która jest dla mnie ważna. Chciałbym byś ty, ja i Ula byli normalną rodziną. A pierwszym krokiem do rodziny jest wspólne mieszkanie.
- I Ula będzie spała z tobą w pokoju?
- Mama też spała ze mną w tym samym łóżku – zauważył
- Ale wciąż będziesz miał dla mnie czas? Będziesz mnie odbierał ze szkoły i będziemy chodzić do kina i na ślizgawkę? – upewniała się
- Obiecuję ci, że nic się w tej kwestii nie zmieni
- Zgadzam się – przysunął się bliżej i mocno do siebie przytulił
- Dziękuję skarbie – cmoknął ją w czubek głowy
Niemal zbiegł po schodach z szerokim uśmiechem na twarzy, co jakby kłóciło się z jego postawą, gdy wchodził na górę. Stojąca przy wyjściu na taras Ula obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem. Momentalnie znalazł się przy niej i chwytając w ramiona obrócił się dwukrotnie wokół własnej osi. Zaskoczona objęła go mocno za szyję, tłumiąc pisk
- Matko kochana, co ci się stało? – zapytała, gdy wylądowała już na ziemi
- Mam wspaniałą córkę – rzekł z nieskłamaną dumą – Bardzo mądrą. Ona już dała się namówić, teraz tylko ty musisz się zgodzić, ale myślę, że z tobą będzie mniejszy problem – wyszczerzył się
- O czym ty mówisz? – była zdezorientowana, nie miała pojęcia o czym on mówi
- Szczerze mówiąc, gdyby nie Marysia zaproponowałbym ci to już dawno, ale musiałem liczyć się również z jej uczuciami. Teraz dała nam zielone światło. Zostań z nami już na zawsze – poprosił – Wprowadź się do nas, wprowadź się do mojej sypialni.
- Naprawdę się zgodziła? – zapytała z delikatnym uśmiechem. Od dawna miała ochotę z nim zamieszkać, jednak wiedziała, że tę decyzję będą musieli odłożyć w czasie z uwagi na jego córkę. Nie sądziła, że jeszcze przed świętami zyska jej pełną akceptację
- I nawet nie musiałem jej specjalnie namawiać. Wystarczy, że zapewniłem, że między nią a mną nic się nie zmieni, krótko mówiąc, że wprowadzając się tutaj nie zabierzesz jej mnie – krótko musnął jej usta – Swoją drogą zgodziła się nawet na to, żebyś została moją żoną – uśmiechnął się z satysfakcją
- Co ty nie powiesz – cmoknęła go w policzek i szczęśliwa wtuliła się w jego ramiona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz