- Kochanie, co ty na to, żebyśmy
spędzili weekend z dala od Warszawy? Tylko ty i ja w jakimś spokojnym miejscu.
Może mają jeszcze wolne pokoje w tym kompleksie SPA, w którym byłam z Grażyną –
zaczęła podczas czwartkowej kolacji – Zaraz zadzwonię i zapytam, czy jest
szansa coś zarezerwować
- Ale ja jutro wyjeżdżam i wracam
dopiero w sobotę wieczorem – odparł całą swoją uwagę skupiając na zielonym
groszku, który ganiał widelcem po talerzu
- Jak to wyjeżdżasz? – nie kryła
swojego zdziwienia – Dokąd?
- Do szwalni. Mówiłem ci w
ubiegłym tygodniu
- Gdybyś mówił, to bym pamiętała
– syknęła poirytowana, że jej plany spaliły na panewce. Wzięła głęboki oddech i
kontynuowała – Kompletnie nie mamy dla siebie czasu ostatnio. Albo jesteś z
dziećmi, albo jesteś w pracy. Nie możemy nigdzie razem wyjechać, ba coraz
rzadziej ze sobą rozmawiamy, jadamy posiłki. Marek, oddalamy się od siebie –
przysunęła się bliżej i przykryła jego dłoń swoją
- Zauważyłem – spojrzał na żonę i
dodał – Pozwolisz jednak, że o naszym małżeństwie porozmawiamy po moim powrocie.
Muszę się jeszcze spakować – wytarł usta serwetką i udał się w kierunku
garderoby. Wrzucając kolejne rzeczy do walizki wysłał jeszcze sms’a Uli –
‘jeszcze 18h i wreszcie Cię zobaczę’
Pod pretekstem spotkania na
mieście urwał się z firmy już w południe. Violka przyglądała mu się dziwnie,
ale postanowił tego nie komentować i nie drążyć tematu. Doskonale wiedział, że
jego sekretarka jest specyficzna. Zaparkował pod swoim starym mieszkaniem i
przeskakując po dwa stopnie ruszył na górę. Szkoda mu było czasu na windę.
- Cześć – rzucił wchodząc do
środka – Kuba w szkole? – upewniał się, czy są sami. Zagryzając kokieteryjnie
wargę potakująco kiwnęła głową.
- Ma jechać prosto do twoich
rodziców i będzie u nich nocował – wyjaśniła. Przyciągnął ją do siebie,
łapczywie wpijając się w jej wargi. Jej drobne palce szybko odnalazły guziki
jego koszuli. Odsunął się lekko, zaskoczony, a jednocześnie szczęśliwy
- Mieliśmy jechać – przypomniał
jej, wodząc niecierpliwie dłońmi po jej biodrach i pośladach
- Pół godziny nas nie zbawi –
odparła i wróciła do przerwanej czynności. Nie ukrywał, że jej pomysł bardzo mu
się podobał. Całując się namiętnie ruszyli w kierunku sofy.
- Jest tak, jak wtedy – szepnął
jej do ucha, gdy z butelką wina siedzieli przytuleni na drewnianym pomoście.
Wpatrzeni w gładką taflę jeziora oboje powracali pamięcią do swojego pierwszego
wypadu w to miejsce. Siedemnaście lat temu, w zaciszu tego kompleksu SPA rodził
się ich związek. To tutaj zrozumiał, że ją kocha.
- Wtedy było trochę cieplej –
zaśmiała się, widząc zaskoczone spojrzenia mijających ich nastolatków. Młodzież
najwyraźniej uważała, że w ich wieku nie wypada już tak ostentacyjnie okazywać
sobie uczuć. Nie zwracali na to uwagi.
- Fakt. Wtedy była połowa
czerwca. Ale i tak nie dałaś się namówić na wspólną kąpiel w jeziorze.
- Bo chciałeś się kąpać nago –
odparła z nutą pretensji w głosie, na co roześmiał się serdecznie i mocniej
przytulił się do jej pleców.
- Kocham cię – szepnął, licząc,
że usłyszy to samo. Uparcie milczała w tej kwestii – Dobrze mi tu z tobą
- Mnie z tobą też – splotła palce
ich dłoni
- Mój prawnik przygotowuje już
pozew. Mam nadzieję, że w grudniu kwestie formalne będą już uregulowane – urwał
na chwilę, by wrócić do tematu, który nie dawał mu spokoju. Nie znosił tej
niewiedzy, na czym stoi, ale jednocześnie doskonale rozumiał swoją byłą żonę –
Myślałaś o nas? Pozwolisz mi do siebie wrócić?
- Nie wiem – szepnęła po dłuższej
chwili milczenia – Potrzebuję więcej czasu
- Ok. Nie będę naciskał – musnął
ustami jej skroń – Wiem, że ta sytuacja jest dla ciebie trudna. Przejdziemy się
kawałek?
- No witam w domu – rzekła kpiąco,
gdy w niedzielny wieczór przekroczył próg ich mieszkania. Było im z Ulą tak
dobrze, że postanowili ukraść jeszcze jeden dzień dla siebie. Walizkę od razu
zostawił w aucie. Noszenie jej w tę i z powrotem nie miało sensu – Cieszę się,
że wreszcie raczyłeś wrócić i mam nadzieję, że wyjaśnisz mi, czym byłeś tak
zajęty, że przez całe trzy dni miałaś wyłączony telefon!
- Wejdźmy do salonu, musimy
porozmawiać – rzekł poważnym tonem
- Odchodziłam od zmysłów! Miałeś
być wczoraj i nawet nie dałeś mi znaku życia! – mówiła wzburzona, idąc za nim w
kierunku sofy – I nie wmówisz mi, że szwalnie otwarte są również w niedziele, a
ty miałeś spotkania biznesowe w dzień wolny!
- Nawet nie będę próbował, bo ja
nie byłem w szwalni – chciała coś powiedzieć, ale ubiegł ją – Posłuchaj, między
nami od dawna się nie układa…
- Od momentu powrotu twojej byłej
żony – wtrąciła
- Proszę cię, nie zwalaj winy na
Ulę. Wypaliło się to, co było na początku i…
- Zaraz, zaraz – zmarszczyła brwi
– Co ty mi chcesz powiedzieć?
- Jutro składam pozew o rozwód.
Nie chcę i nie potrafię dłużej z tobą być. Nie pasujemy do siebie
- Chyba sobie ze mnie żartujesz!
Na żaden rozwód się nie zgadzam! – krzyknęła wściekła - Nie pasujemy do siebie?
– prychnęła – I mówisz mi to po trzech latach małżeństwa? Każde małżeństwo
przechodzi kryzys – nieco spuściła z tonu – Ale to nie powód, żeby się od razu
rozwodzić.
- To jest powód. Pamiętasz, co mi
mówiłaś, gdy byłem jeszcze z Ulą? Że tego się nie da uratować, że będzie coraz
gorzej. U nas jest dokładnie tak samo. Skończyła się fascynacja, wygasła
namiętność. A nasz związek tylko na tym był zbudowany. Chyba przede wszystkim
zabrakło w nim miłości. Dwoje ludzi potrafi być ze sobą latami, gdy jest między
nimi uczucie. Gdy go nie ma, związek nie ma przed sobą przyszłości.
- Chyba naczytałeś się za dużo
poradników dla perfekcyjnych pań domu! Brakuje ci miłości, ale cały czas mnie
odtrącasz! Jak mam do ciebie dotrzeć? – próbowała ratować sytuację. Nie
spodziewała się, że ta ich dzisiejsza rozmowa będzie miała taki przebieg. Od
dawna nie było między nimi dobrze, ale nie spodziewała się, że będzie chciał
rozwodu
- Sandra, posłuchaj… To już nie
ma sensu. Nie chcę już z tobą być
- Ale ja cię kocham – bąknęła nieco
zaskoczona tym, co przed chwilą usłyszała.
- Chyba nie – pokręcił głową – A ja
ciebie na pewno nie kocham. Przykro mi, że nasz związek ma taki finał, ale nie
potrafię inaczej. Chcę wreszcie żyć w zgodzie sam ze sobą. Chcę być znowu
szczęśliwy
- I kto ci niby da to szczęście,
co? Wymieniasz kolejną żonę? – pytała oskarżycielsko. Milczał czekając, aż
nieco ochłonie - To powiesz mi, gdzie byłeś przez te trzy dni? A w zasadzie nie
gdzie, a z kim?
- Z Ulą – odpowiedział patrząc
jej prosto w oczy. Roześmiała się nerwowo.
- Chcesz mi powiedzieć, że
zostawiasz mnie dla byłej żony? Przecież to jest jakaś farsa!
- Zrozumiałem, że tylko ją
kochałem naprawdę. I wciąż ją kocham.
- Nie, nie, nie – kręciła głową
jak w amoku – To jakiś zły sen, z którego zaraz się obudzę
- Przepraszam – rzekł i po chwili
wstał
- Przepraszasz mnie? Dobre sobie –
zatrzymała go w połowie drogi – Miałam rację, to przez nią to wszystko. Ta dziwka wpieprzyła się w nasze
życie z buciorami!
- Nigdy więcej nie waż się tak o
niej mówić! – ostatnie zdanie podziałało na niego, jak płachta na byka.
- I co, zamierza się na mnie
odegrać? – również wstała i nerwowo zaczęła krążyć po salonie – Na tobie chyba
też! Chce cię ukarać! Pobawi się tobą i cię zostawi. Zostaniesz sam, jak palec,
bo kobiety nie wybaczają zdrady! Jeszcze będziesz skomlał u moich drzwi, jak pies
– rzuciła z pogardą
- Spakuje swoje rzeczy – zniknął
w drzwiach sypialni darując sobie komentarz. Gdy znalazł się na dole, ze
spakowanymi walizkami, wreszcie mógł odetchnąć z ulgą.
Wreszcie twoje życie wraca na właściwe tory – pomyślał jadąc w kierunku
hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz