Leżał na hotelowym łóżku i
obserwował ją. Pogrążona we śnie wyglądała, jak anioł. Od godziny zastanawiał
się, co powinien zrobić i wciąż nie wiedział. Starał się wybrać najlepsze wyjście,
ale to wcale nie było takie łatwe. Nie było dobrego wyjścia. Nie mógł wybrać
drogi, dzięki której nikt nie będzie cierpiał. Czekało go arcytrudne zadanie.
Nie kłamał mówiąc jej
dzisiejszego wieczoru, że ją kocha. Kochał. Po raz pierwszy naprawdę, całym
sobą. Do tej pory żył w przekonaniu, że miłość to jakaś bujda, coś
wyimaginowanego, o czym lubią opowiadać ludzie z głową w chmurach. Aż wreszcie
na jego drodze stanęła ta niepozorna dziewczyna i stało się. Uchodziła za brzydulę,
a dla niego była nieskończenie piękna. Przede wszystkim piękna wewnętrznie. Tak
różna od tych kobiet, które znał do tej pory. Te, które znał wcześniej,
uchodziły za piękności, wzbudzały zachwyt każdego mężczyzny, ale jakoś żadna
nie potrafiła rozkochać go w sobie. Jej się to udało. Nawet nie musiała bardzo
się starać. Po prostu była sobą. I ta nieopisana radość w jej oczach, gdy
wyznawał jej miłość, była wprost nieprawdopodobna. Będąc z nią odkrywał w sobie
ogromne pokłady czułości, o jakie nigdy by się nie podejrzewał.
Obiecał jej, że po zarządzie nie
zobaczy już Pauliny, że się jej pozbędzie ze swojego życia. Wiedział, że to nie
będzie proste zadanie, ale musiał dotrzymać słowa. Przecież jej to obiecał. Nie
mógł jej zawieść. Wierzyła mu i cierpliwie czekała. Czekała, z pokorą
obserwując każdego dnia jego i Paulinę. Musiał poczekać do zarządu, by zyskać
głos Pauli. A później wreszcie zakończy coś, co od początku nie miało sensu. Przecież
do ślubu zostało dwanaście dni. Nie mógł ożenić się z Febo, gdy kocha inną
kobietę.
- Jeszcze tylko dwa dni. Po
zarządzie z nią porozmawiam – mówił szeptem wpatrując się w jej błękitne oczy –
A później wyjedziemy na kilka dni odpocząć od tego wszystkiego – czule musnął
jej usta – Może Portugalia? Co ty na to? Lizbona?
- Wszystko jedno – wzruszyła ramionami
– Może być nawet domek w Serocku, bylebym tylko nie musiała się dłużej tobą
dzielić – to krótkie zdanie uświadomiło mu, jak bardzo musi cierpieć, gdy
odwozi ją do Rysiowa, a sam wraca do noc do Pauliny
- Nie będziesz musiała. Będę
tylko twój. Jestem tylko twój – poprawił się – Bardzo cię kocham – mówił szczerze,
muskając ustami czubek jej nosa – Wiem, Madera! – gwałtownie zerwał się z
miejsca i siadając za biurkiem uruchomił wyszukiwarkę – Tylko ty, ja, biały
piasek, błękitne niebo i szum morza – roztaczał przed nią wizję wspólnego wyjazdu
– Hotel tuż przy plaży z dużym łóżkiem i tak przez siedem dni. Hmmm?
- Jesteś niemożliwy – pokręciła głową,
śmiejąc się pod nosem
- Jestem zakochany – odparł poważnym
tonem
Mieli szczęście. Ula przedstawiła
podrasowany raport, a zarząd jednogłośnie go przyjął. Marek utrzymał stanowisko
prezesa. Senior Dobrzański może nie był w pełni usatysfakcjonowany wynikami,
ale rozumiał ogólnoświatową tendencję. Życzył synowi powodzenia w wypracowywaniu
lepszych wyników. Opuszczając konferencyjną usłyszał za sobą głos narzeczonej
- Marco, przypominam ci, że o
piętnastej mamy ostatnie spotkanie z organizatorką ślubu. Trzeba ostatecznie
zaakceptować rozmieszczenie kwiatów w katedrze i restauracji.
- Pamiętam – westchnął
- Już dzisiaj się nie wykręcisz
przygotowaniami do zarządu – rzekła słodkim głosikiem, pstrykając go palcem w
nos na środku korytarza
- Nie zamierzam – chrząknął – Ale
najpierw chciałbym z tobą porozmawiać. Masz jeszcze coś ważnego?
- Nie, chciałam jechać już do
domu
- Świetnie. W takim razie będę za
godzinę – uśmiechnął się niewyraźnie i nie całując jej na pożegnanie udał się w
kierunku gabinetu Cieplak.
- Uratowałaś mnie, dziękuję –
krótko musnął jej usta
- Daj spokój. Nie było innego
wyjścia. Czasem trzeba wybrać mniejsze zło – westchnęła. Wciąż niezbyt
komfortowo czuła się z kłamstwem, którego się dopuściła – Miałeś rację mówiąc,
że twój ojciec nie zrozumie tych złych wyników, że nie będzie wyrozumiały.
Dotarło to do mnie, gdy razem z Aleksem wzięli mnie w krzyżowy ogień pytań,
dopytując o każdą złotówkę.
- Pewnie gdyby na moim miejscu
był Aleks wyniki byłyby dużo lepsze – mruknął, siadając na białej sofie – I ojciec
może byłby wreszcie dumny. Wiesz, czasem się zastanawiam, czy to właśnie nie
Febo powinien być jego synem. Ja wciąż nie jestem wystarczająco dobry
- Przestań tak mówić – wtrąciła się
ostro – Jesteś bardzo dobrym prezesem, a przede wszystkim dobrym człowiekiem –
czule pogładziła jego kark – Jesteś najcudowniejszym mężczyzną, jakiego znam –
cmoknęła jego policzek. Uśmiechnął się, by po chwili przybrać poważny wyraz
twarzy
- Gdybyś wiedziała wszystko…. –
mruknął pod nosem – Gdybyś wiedziała o mnie wszystko, twoje zdanie byłoby zgoła
inne – dodał z goryczą
- Przeszłość nie ma znaczenia.
Liczy się przyszłość
- A propos naszej wspólnej przyszłości,
to za chwilę jadę do domu. Muszę wyjaśnić tę sprawę z Pauliną. Nie chciałem
robić tego w firmie, żeby nie wzbudzać sensacji. Lepiej żeby rzucała talerzami domu,
a nie na firmowym korytarzu – zaśmiał się ponuro
- Wiem, że to nie będzie dla
ciebie łatwe. Dla niej zresztą też – szepnęła
- To jest niesamowite, że ty
zawsze myślisz o wszystkich, a na końcu o sobie – przyjrzał jej się z uznaniem –
Jesteś aniołem. Moim prywatnym aniołem – musnął jej wargi, by rozpocząć
pocałunek pełen miłości i pożądania
- Powodzenia – usłyszał, gdy był
już przy drzwiach
- Zadzwonię wieczorem
- Jak to odwołać ślub? – Paulina zmarszczyła
brwi – Chciałeś powiedzieć przełożyć – uśmiechnęła się do niego sztucznie i nie
pozwalając sobie przerwać kontynuowała – Szczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego.
Sytuacja w firmie jest stabilna, Krzysztof czuje się dobrze, więc nie rozumiem
- Paulina – westchnął zbierając w
sobie całe pokłady odwagi – Nie mówię o przełożeniu uroczystości. Chcę ją odwołać
- Chyba sobie żartujesz! –
zerwała się z miejsca i nerwowo zaczęła krążyć po salonie – Znowu masz romans!
Kto tym razem?
- To nie jest tak, jak myślisz –
pokręcił głową – Porozmawiajmy spokojnie
- Masz rację, porozmawiajmy
spokojnie – wzięła głęboki oddech – Z kim spędziłeś ostatni weekend? – to przedłużające
się milczenie doprowadzało ją do furii, ale starała się trzymać nerwy na wodzy –
Więc?
- Z Ulą – odpowiedział wreszcie,
patrząc jej prosto w oczy. Wybuchła drwiącym śmiechem
- Chcesz mi powiedzieć, że
przespałeś się z Cieplak? – spuścił głowę – Nawet Brzyduli nie przepuściłeś!? –
krzyknęła – Brzydkie są lepsze w łóżku?
- Proszę cię, hamuj się!
- To ty się hamuj! – wycedziła przez
zęby – Upokorzyłeś mnie na tydzień przed ślubem! Myślisz, że zawsze będę ci
wybaczać? – świdrowała go wzrokiem
- Nie, wcale tak nie myślę. Posłuchaj…
- zaczął, ale weszła mu w słowo
- Dobrze – zamknęła na krótką
chwilę oczy by się uspokoić – Wiem, że chcesz mnie przeprosić
- Tak – pokiwał głową – Masz rację.
Chcę ciebie bardzo przeprosić.
- Z uwagi na dobro naszego
związku jestem ci w stanie wybaczyć. Rozumiem, że czujesz się winny i dlatego
chcesz odwołać ślub – miał zamiar się wtrącić, ale gestem dłoni dała mu znak,
by pozwolił jej skończyć – Rzeczywiście twój romans bardzo mnie zranił, ale
wierzę, że wyciągnąłeś wnioski i zrozumiałeś, co jest dla ciebie ważne
- To prawda, wiem co jest dla
mnie ważne
- Właśnie. Dlatego ci wybaczam i
postaram się zapomnieć o tym przykrym incydencie
- Paula, ty nic nie rozumiesz –
pokręcił głową – Chcę odwołać ślub, bo to nie był zwykły romans – Febo wlepiła
w niego wściekłe spojrzenie – Tu chodzi o coś więcej…. Kocham ją – wreszcie powiedział
to głośni i wyraźnie. Poczuł ulgę
- Kochasz ją? – prychnęła – Kpisz
sobie ze mnie? Chcesz mi powiedzieć, że kochasz Cieplak? – zaśmiała się
szyderczo – Przecież to jest niedorzeczne! Boisz się ślubu, zobowiązań i
wymyślasz jakieś głupoty!
- Nic sobie nie wymyślam – i jego
ta rozmowa zaczęła wyprowadzać z równowagi
- Nie bądź śmieszny! Nie
zamierzam przekreślać swoich planów i marzeń z powodu twojej przygody z tą
pokraką! – wycedziła przez zęby
- Paula! – nie mógł słuchać, jak
Włoszka obraża jego słodką dziewczynkę, jak zwykł nazywać ją w myślach – Ślubu nie
będzie!
- Ślub się odbędzie, czy ci się
to podoba czy nie! Gwarantuje ci, że za tydzień będziesz już moim mężem! –
szybkim krokiem ruszyła w stronę drzwi
- Paula! – zawołał za nią, ale w
odpowiedzi usłyszał tylko trzask drzwi wejściowych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz