Z inspiracji K.
Od kilku tygodni dzielnie ją
wspierał. Robił, co mógł. Pisał raporty, sumowa tabelki, oddzwaniał szwalnie,
przygotowywał promocję. Sam się sobie dziwił, że potrafi tak solidnie pracować.
Ale miał silną motywację. Chciał zyskać kilka punktów u pani prezes. I
najwyraźniej udawało mu się, że zaczęła podchodzić do niego nieco łagodniej, rozmawiała
z nim normalnie. A potem znów coś się stało, coś zrobił źle, tylko kompletnie
nie widział co i wrócili do punktu wyjścia. Znów zbierał ochrzany, znów wiał od
niej chłód, znów jechała po nim równo. A on powoli miał dość. Był bezsilny. A
najgorsze było to, że nawet nie mógł się tłumaczyć, bo nie wiedział, czym ją
wyprowadził z równowagi. A ona po kilku godzinach od ich kolejnej sprzeczki,
zupełnie nieoczekiwanie zadzwoniła do niego z prośbą o chwilę rozmowy. Spotkali
się w parku, a ona przeprosiła go. W jego serce znów wlała się nadzieja, że nie
wszystko jeszcze skończone. Postanowił wykorzystać szansę i zaproponować, żeby
usiedli na ławce i porozmawiali. Ot tak, o czymkolwiek, byleby tylko mógł
spędzić z nią trochę więcej czasu
- To powiesz mi za kogo
oberwałem? – zapytał niby poważnie, ale oczy mu się śmiały. Był szczęśliwy, że
tak sobie siedzą w parku i rozmawiają
- Nie
- To może chociaż za co?
- Też nie – pokręciła głową
- Szkoda. Niemniej cieszę się, że
są na tym świecie większe kanalie – rzekł uśmiechając się jednym kącikiem ust
- Daj spokój, głupio mi, że tak
na ciebie naskoczyłam – była wyraźnie zażenowana
- Dobrze wiesz, że mi się
należało. Nawet jeśli nie teraz, to za wcześniejsze grzechy – odparł ostrożnie,
chcąc tym zdaniem rozpocząć rozmowę o przeszłości. Czuł, że to być może dobra
okazja, żeby jej wszystko wyjaśnić, prosić o wybaczenie i błagać, żeby do niego
wróciła. Próbował w myślach szybko ułożyć to wszystko, co chce jej powiedzieć,
gdy go zaskoczyła
- Myślisz, że między nami mogłoby
się jeszcze poukładać? – w pierwszej chwili sądził, że się przesłyszał. Był
niemal pewny, że to wyobraźnia płata mu figla, że usłyszał to, co bardzo chciał
usłyszeć. I na potwierdzenie wcześniejszych słów dodał – Że mogłoby być między
nami normalnie – miał ochotę wstać i zatańczyć z tej radości krakowiaka albo chociaż
poruszać biodrami w rytmie salsy. Radość wlała się w jego serce, a na ustach
wykwitł szeroki uśmiech
- A chcesz? – odparł, wciąż nie
mogąc wyciszyć w swoim wnętrzu tej ekscytacji i euforii
- Tak. Chciałabym, żebyśmy znów
byli przyjaciółmi – uśmiech momentalnie mu zrzedł, a cała energia uleciała.
Poczuł, jakby dostał w twarz. Nie ma nic gorszego niż przyjaźń między osobami,
które się kochają. Przez dłuższą chwilę milczał. Zastanawiał się, co ma jej
odpowiedzieć. Że marzy o tym, żeby się z nią przyjaźnić? Że chce wysłuchiwać zachwytów
nad Piotrem, opowieści z ich kolejnej randki, planów na przyszłość. Bo przecież
na tym polega przyjaźń. Nie, nie chodzi o to, że nie chciałby jej szczęścia. Po
prostu nie zniósłby jej szczęścia u boku innego faceta. Nie dałby rady. Po
prostu jest na to za słaby.
- Ta przyjaźń nam się nie uda –
rzekł zdecydowanie. Podjął decyzję, że nie będzie kolejny raz brnął w kłamstwo.
Nie będzie się cieszył na pokaz i deklarował czegoś, czego nie będzie mógł jej
dać. Seba kiedyś powiedział, że ‘prawda nas wyzwoli’. To była jego chwila
prawdy.
- Dlaczego? – obrzuciła go
zdziwionym spojrzeniem – Przecież kiedyś potrafiliśmy być dobrymi przyjaciółmi.
Ja wiem, że między nami wiele się wydarzyło. Zwłaszcza tych złych rzeczy i po
części to jest moja wina, ale wierzę, że przy odrobinie dobrych chęci mogłoby
się jeszcze wszystko poukładać – tłumaczyła. W jego głowie narodziła się myśl,
że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. I tak w istocie było, bo przyjaźń
z nią byłaby dla niego piekłem na ziemi. Nie potrafiłby być dobrym
przyjacielem, bo wciąż chciałby czegoś więcej, a ona w efekcie czułaby się osaczona
w tej przyjaźni.
- Bo niemożliwa jest przyjaźń,
gdy jedna ze stron jest zaangażowana emocjonalnie – spuściła wzrok. Miał
wrażenie, że unika jego spojrzenia, bo ma świadomość, że ją przejrzał. Punkt
dla niego. Teraz miał stu procentową pewność, że ona wciąż… - A gdy obie coś do
siebie czują, to już w ogóle. Dwie osoby nie mogą się przyjaźnić, gdy się
kochają – rzekł wreszcie i poczuł ulgę. Gwałtownie podniosła głowę i wlepiła w
niego zaskoczony wzrok – A ja wiem, że ty wciąż mnie kochasz. I ja ciebie też.
Od dawna, tylko wcześniej nie dałaś mi szansy tego powiedzieć – pokręciła głową
z niedowierzaniem. Ewidentnie była w szoku.
- Nie Marek, nie – szeptała pod
nosem – Po raz kolejny grasz. Po raz kolejny to jakiś twój plan, którego ja nie
rozumiem. Nie, nie – jakby mówiła do siebie, ale on doskonale to słyszał – Ja nie
dam się wciągnąć w tę układankę. To na pewno nie jest szczere z twojej strony
- A może jednak jest? Czy
największa kanalia na świecie nie ma prawa do miłości? Czy świnia, a nie
kanarek, nie może się zakochać? Wiem, że zwykle podejrzewasz mnie o najgorsze
intencje i masz do tego pełne prawo, ale tym razem są one uczciwe i szczere. Przemyśl
to, co powiedziałem. Ale nigdy więcej nie proś mnie o przyjaźń. Wszystko, albo
nic – wstał z ławki i wolnym krokiem ruszył w kierunku parkingu. Mimo, iż ta
rozmowa nie przybrała takiego kształtu, jakby najbardziej chciał, to jednak
poczuł ulgę. Powiedział jej w końcu prawdę. Przez kolejne trzy dni nie pojawiał
się w firmie. Pozwolił jej od siebie odpocząć, zgodnie z tym co ustalili jeszcze
przed tą rozmową w parku.
- Cześć – przywitał się z
Danielem, który segregował pocztę – Jest coś dla mnie?
- Dwa zaproszenia – wręczył mu
koperty – I pani prezes prosiła, byś do niej wpadł, jak tylko się pojawisz
- Dzięki – posłał mu blady uśmiech.
Szedł do jej gabinetu, jak na ścięcie. Do wyboru były dwa scenariusze. Albo
odejdzie i przekaże mu stanowisko prezesa, albo każe jemu odejść dopóki nie
zakończy swojej misji.
- Szukałaś mnie – oderwała wzrok
od laptopa i spojrzała na swojego gościa. Posłała mu niewyraźny uśmiech i
wskazała na sofę, na której kilka sekund później sama się znalazła
- Długo myślałam o naszej
rozmowie w parku. I po raz kolejny muszę cię przeprosić. Znów poniosły mnie
emocje, znów zbyt szybko cię oceniłam. Gniew i żal nie są najlepszymi z
doradców – uśmiechnął się z odrobiną ulgi – Muszę ci przyznać rację. Przyjaźń
by nam się nie udała. To był głupi pomysł. Cierpielibyśmy oboje, tak, jak ja cierpiałam,
gdy przyjaźniliśmy się, a ty byłeś w związku z Pauliną. Ale zaproponowałam tę
przyjaźń po to, by ostatecznie nie wyrzucać cię z mojego życia, by wciąż mieć z
tobą kontakt, gdy odejdę już z firmy. Bo wiedziałam, że będę za tobą tęsknić –
patrzył jej prosto w oczy i czuł, jak ponownie do jego serca wlewa się nadzieja
i szczęście – Masz rację, nie przestałam cię kochać. I czułam, że ty kochasz
mnie, chociaż nie chciałam przyjąć tego do wiadomości z obawy, że znów mnie
skrzywdzisz, że nam się nie uda.
- Nie potrafiłbym cię już skrzywdzić.
Za bardzo mi na tobie zależy. I żałuję tylko jednego, że tak późno to
zrozumiałem – splótł palce ich dłoni w mocnym uścisku
- Dlatego spróbujmy. Ale pamiętaj
o jednym, trzeciej szansy nie będzie
- Nie będzie potrzebna. Nie
zepsuję tego – miał wrażenie, że jego serce właśnie w tym momencie wykonało
fikołka – Czy możemy ten nowy początek uczcić koncertem poezji śpiewanej w
teatrze i kolacją – wyjął z kiszeni jego z zaproszeń, które chwilę wcześniej
wcisnął mu Daniel
- Myślę, że to bardzo dobry
pomysł panie Dobrzański – odparła rozbawiona. Nie zwracając uwagi na odsłonięte
żaluzje zachłannie wpił się w jej usta. Był szczęśliwy. Oboje byli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz