B

poniedziałek, 14 marca 2016

Miniaturka XXXI 'Zostańmy przyjaciółmi'

Z inspiracji K.


 
Od kilku tygodni dzielnie ją wspierał. Robił, co mógł. Pisał raporty, sumowa tabelki, oddzwaniał szwalnie, przygotowywał promocję. Sam się sobie dziwił, że potrafi tak solidnie pracować. Ale miał silną motywację. Chciał zyskać kilka punktów u pani prezes. I najwyraźniej udawało mu się, że zaczęła podchodzić do niego nieco łagodniej, rozmawiała z nim normalnie. A potem znów coś się stało, coś zrobił źle, tylko kompletnie nie widział co i wrócili do punktu wyjścia. Znów zbierał ochrzany, znów wiał od niej chłód, znów jechała po nim równo. A on powoli miał dość. Był bezsilny. A najgorsze było to, że nawet nie mógł się tłumaczyć, bo nie wiedział, czym ją wyprowadził z równowagi. A ona po kilku godzinach od ich kolejnej sprzeczki, zupełnie nieoczekiwanie zadzwoniła do niego z prośbą o chwilę rozmowy. Spotkali się w parku, a ona przeprosiła go. W jego serce znów wlała się nadzieja, że nie wszystko jeszcze skończone. Postanowił wykorzystać szansę i zaproponować, żeby usiedli na ławce i porozmawiali. Ot tak, o czymkolwiek, byleby tylko mógł spędzić z nią trochę więcej czasu
- To powiesz mi za kogo oberwałem? – zapytał niby poważnie, ale oczy mu się śmiały. Był szczęśliwy, że tak sobie siedzą w parku i rozmawiają
- Nie
- To może chociaż za co?
- Też nie – pokręciła głową
- Szkoda. Niemniej cieszę się, że są na tym świecie większe kanalie – rzekł uśmiechając się jednym kącikiem ust
- Daj spokój, głupio mi, że tak na ciebie naskoczyłam – była wyraźnie zażenowana
- Dobrze wiesz, że mi się należało. Nawet jeśli nie teraz, to za wcześniejsze grzechy – odparł ostrożnie, chcąc tym zdaniem rozpocząć rozmowę o przeszłości. Czuł, że to być może dobra okazja, żeby jej wszystko wyjaśnić, prosić o wybaczenie i błagać, żeby do niego wróciła. Próbował w myślach szybko ułożyć to wszystko, co chce jej powiedzieć, gdy go zaskoczyła
- Myślisz, że między nami mogłoby się jeszcze poukładać? – w pierwszej chwili sądził, że się przesłyszał. Był niemal pewny, że to wyobraźnia płata mu figla, że usłyszał to, co bardzo chciał usłyszeć. I na potwierdzenie wcześniejszych słów dodał – Że mogłoby być między nami normalnie – miał ochotę wstać i zatańczyć z tej radości krakowiaka albo chociaż poruszać biodrami w rytmie salsy. Radość wlała się w jego serce, a na ustach wykwitł szeroki uśmiech
- A chcesz? – odparł, wciąż nie mogąc wyciszyć w swoim wnętrzu tej ekscytacji i euforii
- Tak. Chciałabym, żebyśmy znów byli przyjaciółmi – uśmiech momentalnie mu zrzedł, a cała energia uleciała. Poczuł, jakby dostał w twarz. Nie ma nic gorszego niż przyjaźń między osobami, które się kochają. Przez dłuższą chwilę milczał. Zastanawiał się, co ma jej odpowiedzieć. Że marzy o tym, żeby się z nią przyjaźnić? Że chce wysłuchiwać zachwytów nad Piotrem, opowieści z ich kolejnej randki, planów na przyszłość. Bo przecież na tym polega przyjaźń. Nie, nie chodzi o to, że nie chciałby jej szczęścia. Po prostu nie zniósłby jej szczęścia u boku innego faceta. Nie dałby rady. Po prostu jest na to za słaby.
- Ta przyjaźń nam się nie uda – rzekł zdecydowanie. Podjął decyzję, że nie będzie kolejny raz brnął w kłamstwo. Nie będzie się cieszył na pokaz i deklarował czegoś, czego nie będzie mógł jej dać. Seba kiedyś powiedział, że ‘prawda nas wyzwoli’. To była jego chwila prawdy.
- Dlaczego? – obrzuciła go zdziwionym spojrzeniem – Przecież kiedyś potrafiliśmy być dobrymi przyjaciółmi. Ja wiem, że między nami wiele się wydarzyło. Zwłaszcza tych złych rzeczy i po części to jest moja wina, ale wierzę, że przy odrobinie dobrych chęci mogłoby się jeszcze wszystko poukładać – tłumaczyła. W jego głowie narodziła się myśl, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. I tak w istocie było, bo przyjaźń z nią byłaby dla niego piekłem na ziemi. Nie potrafiłby być dobrym przyjacielem, bo wciąż chciałby czegoś więcej, a ona w efekcie czułaby się osaczona w tej przyjaźni.
- Bo niemożliwa jest przyjaźń, gdy jedna ze stron jest zaangażowana emocjonalnie – spuściła wzrok. Miał wrażenie, że unika jego spojrzenia, bo ma świadomość, że ją przejrzał. Punkt dla niego. Teraz miał stu procentową pewność, że ona wciąż… - A gdy obie coś do siebie czują, to już w ogóle. Dwie osoby nie mogą się przyjaźnić, gdy się kochają – rzekł wreszcie i poczuł ulgę. Gwałtownie podniosła głowę i wlepiła w niego zaskoczony wzrok – A ja wiem, że ty wciąż mnie kochasz. I ja ciebie też. Od dawna, tylko wcześniej nie dałaś mi szansy tego powiedzieć – pokręciła głową z niedowierzaniem. Ewidentnie była w szoku.
- Nie Marek, nie – szeptała pod nosem – Po raz kolejny grasz. Po raz kolejny to jakiś twój plan, którego ja nie rozumiem. Nie, nie – jakby mówiła do siebie, ale on doskonale to słyszał – Ja nie dam się wciągnąć w tę układankę. To na pewno nie jest szczere z twojej strony
- A może jednak jest? Czy największa kanalia na świecie nie ma prawa do miłości? Czy świnia, a nie kanarek, nie może się zakochać? Wiem, że zwykle podejrzewasz mnie o najgorsze intencje i masz do tego pełne prawo, ale tym razem są one uczciwe i szczere. Przemyśl to, co powiedziałem. Ale nigdy więcej nie proś mnie o przyjaźń. Wszystko, albo nic – wstał z ławki i wolnym krokiem ruszył w kierunku parkingu. Mimo, iż ta rozmowa nie przybrała takiego kształtu, jakby najbardziej chciał, to jednak poczuł ulgę. Powiedział jej w końcu prawdę. Przez kolejne trzy dni nie pojawiał się w firmie. Pozwolił jej od siebie odpocząć, zgodnie z tym co ustalili jeszcze przed tą rozmową w parku.

- Cześć – przywitał się z Danielem, który segregował pocztę – Jest coś dla mnie?
- Dwa zaproszenia – wręczył mu koperty – I pani prezes prosiła, byś do niej wpadł, jak tylko się pojawisz
- Dzięki – posłał mu blady uśmiech. Szedł do jej gabinetu, jak na ścięcie. Do wyboru były dwa scenariusze. Albo odejdzie i przekaże mu stanowisko prezesa, albo każe jemu odejść dopóki nie zakończy swojej misji.
- Szukałaś mnie – oderwała wzrok od laptopa i spojrzała na swojego gościa. Posłała mu niewyraźny uśmiech i wskazała na sofę, na której kilka sekund później sama się znalazła
- Długo myślałam o naszej rozmowie w parku. I po raz kolejny muszę cię przeprosić. Znów poniosły mnie emocje, znów zbyt szybko cię oceniłam. Gniew i żal nie są najlepszymi z doradców – uśmiechnął się z odrobiną ulgi – Muszę ci przyznać rację. Przyjaźń by nam się nie udała. To był głupi pomysł. Cierpielibyśmy oboje, tak, jak ja cierpiałam, gdy przyjaźniliśmy się, a ty byłeś w związku z Pauliną. Ale zaproponowałam tę przyjaźń po to, by ostatecznie nie wyrzucać cię z mojego życia, by wciąż mieć z tobą kontakt, gdy odejdę już z firmy. Bo wiedziałam, że będę za tobą tęsknić – patrzył jej prosto w oczy i czuł, jak ponownie do jego serca wlewa się nadzieja i szczęście – Masz rację, nie przestałam cię kochać. I czułam, że ty kochasz mnie, chociaż nie chciałam przyjąć tego do wiadomości z obawy, że znów mnie skrzywdzisz, że nam się nie uda.
- Nie potrafiłbym cię już skrzywdzić. Za bardzo mi na tobie zależy. I żałuję tylko jednego, że tak późno to zrozumiałem – splótł palce ich dłoni w mocnym uścisku
- Dlatego spróbujmy. Ale pamiętaj o jednym, trzeciej szansy nie będzie
- Nie będzie potrzebna. Nie zepsuję tego – miał wrażenie, że jego serce właśnie w tym momencie wykonało fikołka – Czy możemy ten nowy początek uczcić koncertem poezji śpiewanej w teatrze i kolacją – wyjął z kiszeni jego z zaproszeń, które chwilę wcześniej wcisnął mu Daniel
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł panie Dobrzański – odparła rozbawiona. Nie zwracając uwagi na odsłonięte żaluzje zachłannie wpił się w jej usta. Był szczęśliwy. Oboje byli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz