B

niedziela, 28 lutego 2016

'Teatrzyk' XII

Od dwóch dni poszukiwała w Internecie czegoś pobudzającego wyobraźnię, ale niezbyt wyzywającego. Przez moment chciała nawet poprosić o pomoc Kaśkę, ale stwierdziła, że nie ma ochoty wysłuchiwać jej komentarzy. W środę przed zajęciami postanowiła podjechać do sklepu z bielizną w centrum handlowym. Poszukiwania w sieci nic nie dały. Wciąż nie wiedziała czego chce, więc postanowiła zdać się na porady fachowca. Wyszła z butiku z niewielką, papierową torebką, skrywającą w swym wnętrzu komplet koronkowej bielizny w kolorze grafitowym. Zachodziła w głowę, jak za takie dwa skrawki materiału, które więcej odsłaniały, niż zakrywały, można zapłacić trzysta dwadzieścia złotych. Do tej pory swoją bieliznę kupowała na halach wielkich marketów, nie wydając na nią więcej niż kilkadziesiąt złotych. ‘Oby chociaż podobała się Markowi.’ Wiedziała, że zbliżenia nie może wiecznie odciągać. Nie mogła i nie chciała. Coraz bardziej go pragnęła. Chciała wreszcie poczuć, jak to jest być z mężczyzną. I wiedziała, że Marek jest odpowiednim kandydatem. Zawsze sobie powtarzała, że jak seks, to tylko z miłości. Kochała Dobrzańskiego i wiedziała, że on kocha ją. Gdyby tak nie było, już dawno próbowałby zaciągnąć ją do łóżka, a jeśli by mu się nie udało, szybko znalazłby za nią zastępstwo. Ich wyjazd do Berlina miał być tym przełomowym momentem w ich relacjach.

W czwartkowe popołudnie podjechał po nią na uczelnię. Jej walizkę zabrał od Kaśki wracając z pracy. Wreszcie ją dostrzegł, gdy wychodziła z nowoczesnego gmachu w towarzystwie wysokiego blondyna. Rozmawiali jeszcze chwilę, po czym mężczyzna nachylił się, całując policzek swojej towarzyszki i gładząc dłonią jej plecy. Mocniej zacisnął ręce na kierownicy. ‘Co to za pajac?’ Zgrabnie wskoczyła do wnętrza jego auta i szybko musnęła jego usta.
- Cześć kochanie. Nie mogę się doczekać tego wyjazdu. Zabrałeś moją walizkę? – pospiesznie zapięła pas i spojrzała na niego. Siedział z zaciętym wyrazem twarzy i kompletnie ignorując jej pytanie odezwał się wreszcie
- Kto to był? – wlepił w nią wyczekujące spojrzenie
- Ale kto? – nie bardzo wiedziała, o co mu chodzi.
- Ten fircyk, z którym wyszłaś
- Aaaaa – machnęła ręką – Darek, kolega z grupy – wyjaśniła
- Wszyscy twoi koledzy żegnają się z tobą tak wylewnie? – mocniej zacisnął szczęki. Na jej twarz wypłynął delikatny uśmiech
- Jesteś zazdrosny? – to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie. Przez dłuższą chwilę milczał, by ostatecznie przyznać jej rację
- Jestem. Jestem cholernie o ciebie zazdrosny. Jesteś cudowną, piękną i inteligentną dziewczyną, koło której kręcą się młode chłopaki. Mam prawo być zazdrosny i czuć zagrożenie.
- Jestem bardzo stała w uczuciach – rzekła patrząc mu prosto w oczy i delikatnie gładząc jego kark – Jedźmy już, bo spóźnimy się na lotnisko

- Zarezerwowałem nam hotel w samym centrum Berlina – tłumaczył, gdy znaleźli się już w taksówce – Jak dobrze pójdzie, to z okna powinniśmy widzieć Bramę Brandenburską. Jutro po spotkaniu zabiorę cię na spacer. Zobaczymy katedrę, Bundestag, Pomnik Ofiar Holocaustu, który ponoć jest jedyny w swoim rodzaju przez niezliczoną ilość labiryntów między betonowymi blokami. Mam nadzieję, że pływają jeszcze statki po Sprewie. Czytałem, że podczas kilkudziesięciominutowego rejsu można zobaczyć najważniejsze punkty miasta. Dziś jest już późno – krytycznie spojrzał na zegarek, który wskazywał dwudziestą drugą – więc zjemy w hotelu, ale jutro zabieram cię na currywurst.
- Widzę, że zaplanowałeś sobie ten wyjazd w najdrobniejszych szczegółach – pogładziła jego dłoń
- Chcę, żebyśmy wykorzystali te kilka dni do maksimum i żebyś była zadowolona – posłał jej uroczy uśmiech
 - Sądzę, że ty będziesz zadowolony bardziej – szepnęła. Już miał dopytać, co miała na myśli, ale taksówka zatrzymała się przed wejściem do hotelu. Podał kierowcy dwa banknoty i pomógł wysiąść swojej towarzyszce, odbierając od Niemca walizki.
- Ha! Miałem rację, że będziemy stąd widzieć Bramę Brandenburską – cieszył się, jak dziecko – Jeśli chcesz, to biegnij się odświeżyć. Za kwadrans idziemy na kolację. Umieram z głodu
Zasyceni treściwą kolacją wracali na górę wesoło gawędząc o mało wdzięcznym i dźwięcznym języku niemieckim. Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Dobrzański rzucił się na łóżko podkładając sobie ręce pod głowę
- Miałem dziś paskudny dzień. Najpierw Pshemko do południa doprowadzał mnie do szewskiej pasji tym, że nasza firma nie dysponuje odpowiednim kolorem wieszaków dla jego kreacji – westchnął –Później nasz księgowy zawracał mi głowę jakimiś bzdurnymi fakturami za papier do ksero, który ponoć był o całe złoty osiemdziesiąt droższy od poprzedniego zamówienia. Zwariować można w tej firmie. Mam nadzieję, że ci Niemcy nie będą podobnymi dziwakami, bo mnie chyba szlag trafi. Boże, jaki jestem zmęczony – przetarł oczy i twarz chcąc się nieco rozbudzić – Idź pierwsza pod prysznic
- Hmmm, miałam nadzieję, że pójdziemy razem – mruknęła cicho - a potem… A zresztą nie ważne – Dobrzański jak na komendę zerwał się do pozycji siedzącej - Skoro jesteś zmęczony, to faktycznie powinieneś odpocząć przed jutrzejszym spotkaniem – udawała, że intensywnie czegoś szuka w walizce
- Nie, nie, nie. Co potem? Zaczęłaś, to bardzo ciebie proszę skończ – wolnym krokiem ruszył w jej kierunku. Miał wrażenie, że właśnie spełnia się jedno z jego marzeń
- Miałam nadzieję, że po wspólnym prysznicu będziemy się kochać – lekko zagryzła wargę – Ale skoro musisz odpocząć – wzruszyła ramionami – To trudno. Co się odwlecze… - przyciągnął ją do siebie, zachłannie wpijając się w usta
- Nie mam zamiaru czekać nawet sekundy dłużej – powoli zaczął ściągać z niej bluzkę – Czekałem prawie trzy miesiące. To wystarczająco długo
- Ale przecież  byłeś zmęczony – drażniła się z nim, delikatnie gładząc jego tors, okryty cienkim materiałem koszuli
- W sekundę mnie rozbudziłaś – posłał jej cwaniacki uśmiech – A w zasadzie pobudziłaś – krótko musnął jej usta, biorąc na ręce i kierując się w stronę łazienki. Kolejne elementy ich garderoby lądowały na błękitnych kaflach podłogi. Całował ją zachłannie, badając dłońmi kolejne centymetry jej odsłoniętego ciała. Wreszcie stała przed nim naga, lekko zawstydzona, z zaróżowionymi policzkami. Ściągnął bokserki i pociągnął ją  w stronę kabiny.  Po ich nagich ciałach zaczęła spływać ciepła woda.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem – rzekł szczerze. Niejedna modelka mogłaby jej zazdrościć figury, piersi i kształtnych pośladków. Do tej pory te cuda oglądał jedynie w opakowaniu bawełnianej piżamki. Teraz mógł je gładzić, całować i pieścić. Rozprowadzał po jej skórze waniliowy żel pod prysznic, przy okazji ucząc się jej kształtów. Naśladowała jego ruchy. Raz po raz sięgał do jej ust, miażdżąc jej wargi zachłannymi pocałunkami. Wreszcie spłukał z nich pianę i puchatym ręcznikiem zaczął ususzać ich ciała. Wciąż lekko zakłopotana obserwowała, jak dosłownie pożerał ją wzrokiem. Był bardzo czuły i delikatny. Znów wziął ją na ręce, niosąc w stronę łóżka. Położył ją delikatnie i obrzucił jej ciało zachwyconym spojrzeniem. Wreszcie się doczekał. Jego cierpliwość już za chwilę miała zostać wynagrodzona. Wrócił jeszcze na moment do łazienki, by wrócić z białym ręcznikiem, który podłożył jej pod pośladki. Napotykając jej pytające spojrzenie szybko wyjaśnił
- To na wszelki wypadek – omiótł gorącym oddechem jej usta i nos – Obsługa hotelowa nie musi wiedzieć, że miałem zaszczyt być tym pierwszym. To będzie nasza tajemnica – obcałowywał całe jej ciało, rozpalając ich powoli. Nie zamierzał się spieszyć. Chciał celebrować tę chwilę. Gdy dotarł ustami do jej kobiecości, gwałtownie wciągnęła powietrze, zaciskając dłonie na białym prześcieradle. Zaczęła cicho pojękiwać, a te odgłosy tylko zachęcały go do dalszych pieszczot. Gdy uznał, że oboje są gotowi odsunął się na moment, intensywnie szukając portfela, w którym zawsze nosił prezerwatywę.
- Nie potrzeba. Biorę tabletki – obrzucił ją zaskoczonym spojrzeniem – Reguluję gospodarkę hormonalną – wyjaśniła szybko, by jednocześnie go uspokoić. Posłał jej szeroki uśmiech i znów wrócił do pieszczot jej warg. Językiem badał każdy zakamarek jej ust. Wreszcie poczuła jego twardą męskość między nogami. Już miał się w niej zanurzyć, gdy odepchnęła go lekko
- Poczekaj
- Co się dzieje? – zmarszczył brwi, klnąc w myślach. ‘Jeśli teraz każe mi się wycofać, to chyba strzelę sobie w łeb’
- Boję się – szepnęła
- Czego? – pogłaskał ją kciukiem po policzku
- Że nie sprostam twoim oczekiwaniom – szepnęła. Unikała jego przenikliwego wzroku - Masz pewnie duże doświadczenie, a ja… - chrząknęła zmieszana
- Nie myśl teraz o tym… Nie rób nic na siłę. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa… - rzekł wbrew sobie.
- Jestem. Chcę się z tobą kochać – rzekła pewnie
- Ja też mam tremę – delikatnie uśmiechnął się pod nosem, czym nieco rozładował atmosferę - Nigdy nie byłem z dziewicą, a to duża odpowiedzialność być dla kogoś tym pierwszym. Od tego, co ci teraz dam zależy jaki zbudujesz sobie obraz zbliżenia z mężczyzną. Chciałbym, żeby to był piękny obraz i żebyś ty była szczęśliwa – tymi słowami rozwiał wszelkie jej wątpliwości. Przyciągnęła go bliżej siebie, jednocześnie rozkładając szerzej nogi. Zdecydowanym ruchem wszedł w nią. Zacisnęła usta i powieki, a jej twarz wykrzywiła się w grymasie. Zamarł na kilka chwil, by mogła się do  niego przyzwyczaić.
- To zaraz minie – szepnął uspokajającym głosem i próbując odciągnąć jej uwagę od chwilowego dyskomfortu znów powrócił do całowania jej warg. Po kilku chwilach dała mu znak, że jest gotowa na dalszą podróż ku krainie spełnienia. Zaczął się wolno poruszać. Może był nawet zbyt ostrożny, ale chciał, żeby od teraz czuła tylko rozkosz, a nie ból. Powoli doprowadził ich oboje do szczęśliwego finału. Ciężko dyszała w jego ramionach.
- Od teraz będzie już tylko lepiej i przyjemniej. Obiecuję – szepnął, przytulając ją do siebie. Zasnęła w jego ramionach spełniona i szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz