Od dwóch dni poszukiwała w
Internecie czegoś pobudzającego wyobraźnię, ale niezbyt wyzywającego. Przez moment
chciała nawet poprosić o pomoc Kaśkę, ale stwierdziła, że nie ma ochoty
wysłuchiwać jej komentarzy. W środę przed zajęciami postanowiła podjechać do
sklepu z bielizną w centrum handlowym. Poszukiwania w sieci nic nie dały. Wciąż
nie wiedziała czego chce, więc postanowiła zdać się na porady fachowca. Wyszła
z butiku z niewielką, papierową torebką, skrywającą w swym wnętrzu komplet
koronkowej bielizny w kolorze grafitowym. Zachodziła w głowę, jak za takie dwa
skrawki materiału, które więcej odsłaniały, niż zakrywały, można zapłacić trzysta
dwadzieścia złotych. Do tej pory swoją bieliznę kupowała na halach wielkich
marketów, nie wydając na nią więcej niż kilkadziesiąt złotych. ‘Oby chociaż podobała się Markowi.’
Wiedziała, że zbliżenia nie może wiecznie odciągać. Nie mogła i nie chciała.
Coraz bardziej go pragnęła. Chciała wreszcie poczuć, jak to jest być z
mężczyzną. I wiedziała, że Marek jest odpowiednim kandydatem. Zawsze sobie
powtarzała, że jak seks, to tylko z miłości. Kochała Dobrzańskiego i wiedziała,
że on kocha ją. Gdyby tak nie było, już dawno próbowałby zaciągnąć ją do łóżka,
a jeśli by mu się nie udało, szybko znalazłby za nią zastępstwo. Ich wyjazd do
Berlina miał być tym przełomowym momentem w ich relacjach.
W czwartkowe popołudnie podjechał
po nią na uczelnię. Jej walizkę zabrał od Kaśki wracając z pracy. Wreszcie ją
dostrzegł, gdy wychodziła z nowoczesnego gmachu w towarzystwie wysokiego
blondyna. Rozmawiali jeszcze chwilę, po czym mężczyzna nachylił się, całując
policzek swojej towarzyszki i gładząc dłonią jej plecy. Mocniej zacisnął ręce
na kierownicy. ‘Co to za pajac?’
Zgrabnie wskoczyła do wnętrza jego auta i szybko musnęła jego usta.
- Cześć kochanie. Nie mogę się
doczekać tego wyjazdu. Zabrałeś moją walizkę? – pospiesznie zapięła pas i
spojrzała na niego. Siedział z zaciętym wyrazem twarzy i kompletnie ignorując
jej pytanie odezwał się wreszcie
- Kto to był? – wlepił w nią
wyczekujące spojrzenie
- Ale kto? – nie bardzo wiedziała,
o co mu chodzi.
- Ten fircyk, z którym wyszłaś
- Aaaaa – machnęła ręką – Darek,
kolega z grupy – wyjaśniła
- Wszyscy twoi koledzy żegnają
się z tobą tak wylewnie? – mocniej zacisnął szczęki. Na jej twarz wypłynął
delikatny uśmiech
- Jesteś zazdrosny? – to było
bardziej stwierdzenie, niż pytanie. Przez dłuższą chwilę milczał, by
ostatecznie przyznać jej rację
- Jestem. Jestem cholernie o
ciebie zazdrosny. Jesteś cudowną, piękną i inteligentną dziewczyną, koło której
kręcą się młode chłopaki. Mam prawo być zazdrosny i czuć zagrożenie.
- Jestem bardzo stała w uczuciach
– rzekła patrząc mu prosto w oczy i delikatnie gładząc jego kark – Jedźmy już,
bo spóźnimy się na lotnisko
- Zarezerwowałem nam hotel w
samym centrum Berlina – tłumaczył, gdy znaleźli się już w taksówce – Jak dobrze
pójdzie, to z okna powinniśmy widzieć Bramę Brandenburską. Jutro po spotkaniu
zabiorę cię na spacer. Zobaczymy katedrę, Bundestag, Pomnik Ofiar Holocaustu,
który ponoć jest jedyny w swoim rodzaju przez niezliczoną ilość labiryntów
między betonowymi blokami. Mam nadzieję, że pływają jeszcze statki po Sprewie.
Czytałem, że podczas kilkudziesięciominutowego rejsu można zobaczyć
najważniejsze punkty miasta. Dziś jest już późno – krytycznie spojrzał na
zegarek, który wskazywał dwudziestą drugą – więc zjemy w hotelu, ale jutro
zabieram cię na currywurst.
- Widzę, że zaplanowałeś sobie
ten wyjazd w najdrobniejszych szczegółach – pogładziła jego dłoń
- Chcę, żebyśmy wykorzystali te
kilka dni do maksimum i żebyś była zadowolona – posłał jej uroczy uśmiech
- Sądzę, że ty będziesz zadowolony bardziej –
szepnęła. Już miał dopytać, co miała na myśli, ale taksówka zatrzymała się
przed wejściem do hotelu. Podał kierowcy dwa banknoty i pomógł wysiąść swojej
towarzyszce, odbierając od Niemca walizki.
- Ha! Miałem rację, że będziemy
stąd widzieć Bramę Brandenburską – cieszył się, jak dziecko – Jeśli chcesz, to
biegnij się odświeżyć. Za kwadrans idziemy na kolację. Umieram z głodu
Zasyceni treściwą kolacją wracali
na górę wesoło gawędząc o mało wdzięcznym i dźwięcznym języku niemieckim. Gdy
tylko drzwi się za nimi zamknęły, Dobrzański rzucił się na łóżko podkładając
sobie ręce pod głowę
- Miałem dziś paskudny dzień.
Najpierw Pshemko do południa doprowadzał mnie do szewskiej pasji tym, że nasza
firma nie dysponuje odpowiednim kolorem wieszaków dla jego kreacji – westchnął
–Później nasz księgowy zawracał mi głowę jakimiś bzdurnymi fakturami za papier
do ksero, który ponoć był o całe złoty osiemdziesiąt droższy od poprzedniego
zamówienia. Zwariować można w tej firmie. Mam nadzieję, że ci Niemcy nie będą
podobnymi dziwakami, bo mnie chyba szlag trafi. Boże, jaki jestem zmęczony –
przetarł oczy i twarz chcąc się nieco rozbudzić – Idź pierwsza pod prysznic
- Hmmm, miałam nadzieję, że
pójdziemy razem – mruknęła cicho - a potem… A zresztą nie ważne – Dobrzański
jak na komendę zerwał się do pozycji siedzącej - Skoro jesteś zmęczony, to
faktycznie powinieneś odpocząć przed jutrzejszym spotkaniem – udawała, że
intensywnie czegoś szuka w walizce
- Nie, nie, nie. Co potem?
Zaczęłaś, to bardzo ciebie proszę skończ – wolnym krokiem ruszył w jej
kierunku. Miał wrażenie, że właśnie spełnia się jedno z jego marzeń
- Miałam nadzieję, że po wspólnym
prysznicu będziemy się kochać – lekko zagryzła wargę – Ale skoro musisz
odpocząć – wzruszyła ramionami – To trudno. Co się odwlecze… - przyciągnął ją
do siebie, zachłannie wpijając się w usta
- Nie mam zamiaru czekać nawet
sekundy dłużej – powoli zaczął ściągać z niej bluzkę – Czekałem prawie trzy miesiące.
To wystarczająco długo
- Ale przecież byłeś zmęczony – drażniła się z nim,
delikatnie gładząc jego tors, okryty cienkim materiałem koszuli
- W sekundę mnie rozbudziłaś –
posłał jej cwaniacki uśmiech – A w zasadzie pobudziłaś – krótko musnął jej
usta, biorąc na ręce i kierując się w stronę łazienki. Kolejne elementy ich
garderoby lądowały na błękitnych kaflach podłogi. Całował ją zachłannie,
badając dłońmi kolejne centymetry jej odsłoniętego ciała. Wreszcie stała przed
nim naga, lekko zawstydzona, z zaróżowionymi policzkami. Ściągnął bokserki i
pociągnął ją w stronę kabiny. Po ich nagich ciałach zaczęła spływać ciepła
woda.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą,
jaką kiedykolwiek widziałem – rzekł szczerze. Niejedna modelka mogłaby jej
zazdrościć figury, piersi i kształtnych pośladków. Do tej pory te cuda oglądał
jedynie w opakowaniu bawełnianej piżamki. Teraz mógł je gładzić, całować i
pieścić. Rozprowadzał po jej skórze waniliowy żel pod prysznic, przy okazji
ucząc się jej kształtów. Naśladowała jego ruchy. Raz po raz sięgał do jej ust,
miażdżąc jej wargi zachłannymi pocałunkami. Wreszcie spłukał z nich pianę i
puchatym ręcznikiem zaczął ususzać ich ciała. Wciąż lekko zakłopotana
obserwowała, jak dosłownie pożerał ją wzrokiem. Był bardzo czuły i delikatny.
Znów wziął ją na ręce, niosąc w stronę łóżka. Położył ją delikatnie i obrzucił
jej ciało zachwyconym spojrzeniem. Wreszcie się doczekał. Jego cierpliwość już
za chwilę miała zostać wynagrodzona. Wrócił jeszcze na moment do łazienki, by
wrócić z białym ręcznikiem, który podłożył jej pod pośladki. Napotykając jej
pytające spojrzenie szybko wyjaśnił
- To na wszelki wypadek – omiótł gorącym
oddechem jej usta i nos – Obsługa hotelowa nie musi wiedzieć, że miałem
zaszczyt być tym pierwszym. To będzie nasza tajemnica – obcałowywał całe jej
ciało, rozpalając ich powoli. Nie zamierzał się spieszyć. Chciał celebrować tę
chwilę. Gdy dotarł ustami do jej kobiecości, gwałtownie wciągnęła powietrze,
zaciskając dłonie na białym prześcieradle. Zaczęła cicho pojękiwać, a te
odgłosy tylko zachęcały go do dalszych pieszczot. Gdy uznał, że oboje są gotowi
odsunął się na moment, intensywnie szukając portfela, w którym zawsze nosił
prezerwatywę.
- Nie potrzeba. Biorę tabletki –
obrzucił ją zaskoczonym spojrzeniem – Reguluję gospodarkę hormonalną –
wyjaśniła szybko, by jednocześnie go uspokoić. Posłał jej szeroki uśmiech i
znów wrócił do pieszczot jej warg. Językiem badał każdy zakamarek jej ust. Wreszcie
poczuła jego twardą męskość między nogami. Już miał się w niej zanurzyć, gdy
odepchnęła go lekko
- Poczekaj
- Co się dzieje? – zmarszczył
brwi, klnąc w myślach. ‘Jeśli teraz każe
mi się wycofać, to chyba strzelę sobie w łeb’
- Boję się – szepnęła
- Czego? – pogłaskał ją kciukiem
po policzku
- Że nie sprostam twoim
oczekiwaniom – szepnęła. Unikała jego przenikliwego wzroku - Masz pewnie duże
doświadczenie, a ja… - chrząknęła zmieszana
- Nie myśl teraz o tym… Nie rób
nic na siłę. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa… - rzekł wbrew sobie.
- Jestem. Chcę się z tobą kochać –
rzekła pewnie
- Ja też mam tremę – delikatnie
uśmiechnął się pod nosem, czym nieco rozładował atmosferę - Nigdy nie byłem z
dziewicą, a to duża odpowiedzialność być dla kogoś tym pierwszym. Od tego, co
ci teraz dam zależy jaki zbudujesz sobie obraz zbliżenia z mężczyzną.
Chciałbym, żeby to był piękny obraz i żebyś ty była szczęśliwa – tymi słowami
rozwiał wszelkie jej wątpliwości. Przyciągnęła go bliżej siebie, jednocześnie
rozkładając szerzej nogi. Zdecydowanym ruchem wszedł w nią. Zacisnęła usta i
powieki, a jej twarz wykrzywiła się w grymasie. Zamarł na kilka chwil, by mogła
się do niego przyzwyczaić.
- To zaraz minie – szepnął uspokajającym
głosem i próbując odciągnąć jej uwagę od chwilowego dyskomfortu znów powrócił
do całowania jej warg. Po kilku chwilach dała mu znak, że jest gotowa na dalszą
podróż ku krainie spełnienia. Zaczął się wolno poruszać. Może był nawet zbyt
ostrożny, ale chciał, żeby od teraz czuła tylko rozkosz, a nie ból. Powoli
doprowadził ich oboje do szczęśliwego finału. Ciężko dyszała w jego ramionach.
- Od teraz będzie już tylko
lepiej i przyjemniej. Obiecuję – szepnął, przytulając ją do siebie. Zasnęła w
jego ramionach spełniona i szczęśliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz