B

piątek, 6 marca 2015

Miniaturka XXII 'Gala'


Kolekcja przygotowana pod presją czasu i z ograniczonym budżetem okazała się strzałem w dziesiątkę. Pshemko przez wiele tygodni zbierał gratulacje, unosząc się niemal kilka centymetrów nad ziemią. Febo wyjechali nie mogąc znieść sukcesu firmy pod rządami ‘tej Cieplak’, a samo Febo&Dobrzański kwitło odbierając coraz to nowe propozycje współpracy i licząc zyski płynące z zamówień. Ula odniosła spektakularny sukces. Młody Dobrzański w pewnym sensie również. Dzień po pokazie ojciec pogratulował mu trafnej decyzji o wyborze Uli na prezesa i oddaniu jej stanowiska. Cieszył się ze słów ojca, ale nade wszystko cieszył się, że Ula została, że dalej pracuje w FD mimo tego, co było. Sosnowski namawiał ją na odejście. Chciał nawet wyjechać z nią do Berlina. Zaproponowano mu stanowisko zastępcy ordynatora. Namawiała go do wyjazdu, namawiała go, by nie rezygnował z tej propozycji. Ona wiedziała, że zostanie. Musi zostać. Dla rodziny, dla stanowiska, dla siebie. ‘Dla Marka?’ – pytała nieraz samą siebie. ‘Nie, nie dla Marka. Zostaję dla rodziny i przyjaciół’ powtarzała uparcie. Dwa tygodnie po pokazie zwołała zebranie zarządu. Chciała odejść, chciała oddać fotel Markowi. Dobrzańscy zaproponowali jej trzyletnią kadencję i atrakcyjne wynagrodzenie. Zgodziła się. Dla pieniędzy, dla prestiżu, ale przede wszystkim dla siebie. Tak, Urszula Cieplak wciąż podświadomie chciała być blisko Marka. Odpychała go od siebie, odtrącała wyraźnie dając do zrozumienia, że nie chce go w swoim życiu, ale tak naprawdę nie potrafiła odejść i odciąć się od niego.

- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie mogę tam pójść z tobą – emocjonował się Piotr, gdy poinformowała go, że najbliższy piątek spędzi w Hotelu Double Tree by Hilton na obrzeżach Warszawy. Dostała zaproszenie na Galę Biznesu.
- Piotr – westchnęła zmęczona tą bezsensowną dyskusją – Tłumaczyłam ci już, że jako firma dostaliśmy jedno podwójne zaproszenie – starała się, by jej głos brzmiał spokojnie, ale powoli wpadała we wściekłość. Miała serdecznie dość nakładania mu do głowy, jak pięciolatkowi, wszystkich argumentów. Miała po dziurki w nosie to manifestowanie zazdrości - Wypadałoby, żebym tam była z racji tego, że jestem nominowana do nagrody ‘Menedżer Roku’. Firma nominowana jest w kategorii ‘Najlepsze Średnie Przedsiębiorstwo’. Nie jest przesądzone, ale być może dostaniemy tę nagrodę. Trzeba być przygotowanym na taką ewentualność, a ja nie zamierzam jej odbierać. Z bardzo prostej przyczyny – zawiesiła na chwilę głos – nie jestem właścicielem. Tę nagrodę powinien obierać Febo albo Dobrzański, a nie Cieplak, to chyba naturalne. Tak, jak naturalne jest to, że w tej sytuacji muszę iść tam z Markiem. Ja również nie jestem z tego powodu zadowolona, ale nic na to nie poradzę – pogodziła się z tym. Dobrzański musiał jej towarzyszyć i nie można było tego uniknąć. Zresztą nie była w stu procentach pewna, czy ten pomysł jej się nie podoba. Sosnowski zachowywał się jednak tak, jakby zamiast na oficjalną galę jechała z Dobrzańskim na miesięczną wyprawę na bezludną wyspę.
- On ma takie znajomości – wciąż nie ustawał w szukaniu rozwiązania, by pójść tam ze swoją dziewczyną – Nie może załatwić sobie dodatkowego zaproszenia? Mógłby wtedy pójść z Pauliną albo jakąś modelką – stwierdził, uważnie obserwując twarz pani prezes. Na dźwięk słowa ‘modelka’ skrzywiła się nieznacznie.
- Taka propozycja z mojej strony byłaby nie na miejscu – odparła, siadając za biurkiem. Zajęła ręce segregowaniem poczty, by mieć chwilę na zebranie myśli. Piotr irytował ją niemiłosiernie i chciała jak najszybciej zakończyć ten dialog – Piotr, posłuchaj. Ja nie mogę mu tego zaproponować. To byłoby nie w porządku. To dzięki Dobrzańskim nie mając trzydziestki piastuję stanowisko prezesa. Wiesz, jak wiele drzwi mi to otworzy, gdy stąd odejdę? Poza tym zarabiam kwoty, o jakich w życiu nie śniłam. W ciągu roku zarobiłam tyle, ile mogłabym przez trzy lata, gdybym została w banku, w którym odbywałam staż. Mojej rodzinie żyje się lepiej, a mój ojciec nie musi wreszcie dorabiać, tylko może skupić się na swoim zdrowiu. Poza tym odkąd zamieniliśmy się rolami nie mogę nic Markowi zarzucić. Pracuje rzetelnie, nie nawala, nie narzuca mi się. To jest tylko biznesowa gala – ostatnie zdanie wypowiedziała oddzielając każde słowo dłuższą pauzą – Idę tam z Markiem, czy ci się to podoba czy nie. I tę dyskusję uważam za zakończoną i proszę cię, byśmy nie wracali do tego tematu – powiedziała stanowczym tonem. Aż się sama sobie dziwiła, że było ją na to stać. Piotr wyraźnie zaskoczony pokiwał głową dając tym samym znak, że odpuszcza. ‘Po co ja z nim jestem?’ wciąż krążyło jej po głowie. Ostatnio coraz trudniej było jej się z nim dogadać, a sama obecność kariologa irytowała ją niemiłosiernie. Ten pseudozwiązek uwierał ją coraz bardziej i postanowiła w najbliższym czasie dokonać dogłębnej analizy, czy chce go dalej ciągnąć.
Godzina rozpoczęcia gali zbliżała się wielkimi krokami. Kreacja projektu Pshemko w kolorze karmazynowym wisiała w pokrowcu czekając na ‘godzinę zero’ jak mawiał mistrz. Odpowiednio dobrane dodatki tworzyły spójną całość. Zmierzała w kierunku windy, gdy usłyszała za plecami jego głos
- Idziesz już do domu? – zaciekawił się. Tak naprawdę polował na to z pozoru przypadkowe spotkanie od rana. Chciał się z nią umówić, a zarazem nie narzucać
- Tak. Muszę się przygotować – posłała mu serdeczny uśmiech – Pshemko by mi nie wybaczył, gdybym wyglądała nie tak, jak sobie wymyślił – wywróciła oczami
- Cały mistrz – zaśmiał się pod nosem – Przyjadę po ciebie o osiemnastej trzydzieści – zmarszczyła brwi zdziwiona – O tej porze mogą być jeszcze korki, a my się musimy przebić przez całą Warszawę – wciąż przyglądała mu się uważnie  - No nie patrz tak na mnie. I tak mamy jedno zaproszenie i bez sensu, żebyśmy przyjechali oddzielnie – wyjaśnił i ruszył przed siebie rzucając krótkie – Do zobaczenia
Pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem, ale mimowolnie się uśmiechnęła.

- Wyglądasz jak księżniczka – zachwycała się Beatka oglądając siostrę, która poprawiała makijaż. Rzeczywiście, pani prezes Cieplak prezentowała się tego dnia wyjątkowo.
- Ty kiedyś też założysz taką wyjątkową suknię – pogłaskała siostrzyczkę po głowie i spoglądając na zegarek zdała sobie sprawę, że Marek zaraz będzie. Użyła swoich ulubionych perfum z nutą drzewa sandałowego i ruszyła w stronę swojej sypialni po torebkę, w której udało jej się zmieścić jedynie telefon komórkowy, dwie chusteczki higieniczne, szminkę i paczkę miętówek. Punktualnie o osiemnastej trzydzieści rozległ się dzwonek, a już po chwili na środku przedpokoju stał elegancki Dobrzański. Czarny smoking i mucha w kolorze jej sukienki sugerowała celową ingerencję Pshemko. Wyglądał jak marzenie. Swoim uwodzicielskim spojrzeniem i lekko tajemniczym uśmiechem spowodował, że zmiękły jej kolana, gdy tylko go ujrzała. On również wydawał się porażony jej dzisiejszym wyglądem. Głośno przełknął ślinę, czując, że zasycha mu w gardle i nie mogąc oderwać od niej wzroku szepnął jedynie
- Przepięknie wyglądasz – zarumieniła się, choć zarówno Beatka, jak i Jasiek z ojcem powtarzali jej ten komplement od godziny. Nawet Maciek, który wpadł na chwilę stwierdził, że wygląda szałowo.
- Ty też świetnie się prezentujesz – posłała mu delikatny uśmiech i chwytając ramię, które jej podał ruszyła z nim w kierunku wyjścia. Na podwórku spotkali jeszcze Józefa, który ten wieczór postanowił spędzić na odrestaurowanie zabytkowego roweru.
- Bawcie się dobrze – rzekł uprzejmie, choć do Dobrzańskiego wciąż podchodził z należnym dystansem.
Gdy tylko znaleźli się na czerwonym dywanie, po obu stronach którego kłębił się tłum fotoreporterów, Marek chwycił jej dłoń ściśle splatając ich palce. Nie protestowała. Była bardzo zestresowana, a ten z pozoru nic nieznaczący gest odebrała w kategoriach próby dodania jej otuchy. Nie znosiła tego przepychu, sztucznych uśmiechów i kurtuazyjnych konwersacji. Dziennikarze z pism branżowych, ale i plotkarskich prześcigali się w zadawaniu pytań. ‘Czy dostaniecie dziś nagrodę? Marek, czy rozstanie z Pauliną jest ostateczne? Czy jesteście parą? Jak długo ukrywacie swój związek?’ Ten gwar ją przytłaczał. Konsekwentnie milczeli posyłając dziennikarzom jedynie wymuszone uśmiechy numer jeden i cztery. Szybko przemknęli przez ten tłum medialnych hien i znaleźli się w środku. Tam również panował gwar i tłok, ale nikt na nich nie napadał, nie atakował pytaniami. Wybrani fotoreporterzy krążyli po przestronnym hollu, w którym witano gości i prowadzono grzecznościowe rozmowy. Dobrzański wyjątkowo chętnie pozował do zdjęć z panią prezes. Sypał anegdotami, jak z rękawa, chcąc ją nieco rozluźnić. Wreszcie otwarto drzwi sali, w której odbywała się gala. Wymieniając uprzejmości z zarządem konkurencji ruszyli do przodu, by pośród setek krzeseł zająć miejsce w drugim rzędzie. Już samo usadzenie sugerowało, że któreś z nich będzie odbierać nagrodę. Eleganccy goście, ociekający przepychem wystrój sali, kwartet smyczkowy i para prowadzących, którzy każdego ranka są gospodarzami w telewizji śniadaniowej. Czuła się niepewnie. Na szczęście obecność Dobrzańskiego dodawała jej otuchy. Po krótkich przemowach prezesa Rady Biznesu i kilku sponsorów nastąpiła ceremonia wręczenia nagród. Kolejni zwycięzcy odbierali swoje statuetki, wygłaszając krótkie podziękowania. Przyszedł czas na kategorię ‘menedżer roku’. Spięła się jeszcze bardziej. Dobrzański posłał jej ciepły uśmiech i czule pogładził po dłoni. ‘Uśmiechnij się’ poprosił szeptem. W tym czasie na scenę wyszedł niski, łysiejący pan w eleganckim garniturze.
- Szanowni państwo, w tym roku jest mi niezmiernie miło wręczać tę oto statuetkę dla najlepszego menedżera. Z pośród kilkunastu nominowanych osób jury wybrało tę najlepszą. I okazało się, że laureat lub laureatka będzie najmłodszym posiadaczem tego wyróżnienia. To wielka sztuka osiągnąć tak wiele, w tak młodym wieku. Jeszcze kilka lat temu na tej takich galach statuetki otrzymywali wyłącznie mężczyźni. Z roku na rok w naszym gronie pojawia się coraz więcej kobiet i drodzy panowie, nie ma się co oszukiwać, coraz częściej panie są od nas lepsze – przyznał z uśmiechem pucołowaty mężczyzna, a po Sali rozległ się cichy śmiech – lepiej zarządzają, lepiej planują i generują większe zyski. Szanowni państwo, w tym roku nagrodę w kategorii menedżer roku otrzymuje Urszula Cieplak, prezes Febo&Dobrzański – rozległy się gromkie brawa, a ona oszołomiona spojrzała na Marka. Uśmiechał się szeroko i patrzył na nią z satysfakcją. Nim wstała zdążył jeszcze szepnąć jej na ucho ‘a nie mówiłem, że jesteś najlepsza. Gratuluję’. Ruszając z zajmowanego miejsca w stronę sceny skupiła na sobie uwagę wszystkich zgromadzonych. Starała się o tym nie myśleć. Nie znosiła takich wystąpień, ale nie miała wyjścia. Odebrała szklaną statuetkę i gratulacje i stanęła przed mikrofonem, przełykając nerwowo ślinę. Czuła, że zasycha jej w gardle.
- Kompletnie się nie spodziewałam, że dane mi będzie stać tutaj przed Państwem – zaczęła niepewnym głosem, starają cię podczas je krótkiej chwili zebrać myśli, by zbudować kilka sensownych zdań – Chciałabym bardzo serdecznie podziękować jury za to wyróżnienie. To wielki zaszczyt otrzymać tę nagrodę de facto na samym początku zawodowej kariery – błądząc wzrokiem po sali dostrzegła wpatrzonego w nią Dobrzańskiego, który całą swoją postawą, sposobem siedzenia i wyrazem twarzy manifestował, że jest dumny, jak paw. Uśmiechnęła się w duchu – Z pewnością nie byłoby mnie tutaj dzisiaj, gdyby nie ludzie, którzy dali mi szansę. Chcę bardzo podziękować Markowi i Krzysztofowi Dobrzańskim za to, że uwierzyli we mnie i moją koncepcję rozwoju firmy, że pozwolili mi rozwinąć skrzydła, że doradzali i wspierali. Dziękuję bardzo – posłała widowni uroczy uśmiech i zeszła ze sceny. Gdy ponownie znalazła się obok Dobrzańskiego chwycił jej dłoń i z czcią pocałował
- To ja dziękuję tobie, że zgodziłaś się zostać – utonęli na chwilę w swoich oczach. Mieli wrażenie, że świat zewnętrzny nie istnieje, że są tylko oni. Ceremonia trwała dalej, a oni ocknęli się dopiero, gdy ponownie usłyszeli nazwę swojej firmy
- Nagrodę odbierze współwłaściciel firmy, pan Marek Dobrzański – padło ze sceny. Spojrzeli na siebie zaskoczeni. O ile jej nagrody był niemal pewien, tak wyróżnienia dla FD jako najlepszej firmy przerosło najśmielsze oczekiwania. Poderwał się z miejsca i sprężystym krokiem ruszył przed siebie, wzbudzając zachwyt damskiej części publiczności.
- Dobry wieczór państwu – rzekł uśmiechając się czarująco. On w przeciwieństwie do niej na scenie czuł się jak ryba w wodzie. Nie było po nim widać grama zdenerwowania – Bardzo dziękuję za przyznanie firmie Febo&Dobrzański tytułu najlepszej firmy średniej wielkości. Ja mam przyjemność reprezentować firmę i odbierać tę nagrodę, ale jest to nagroda wszystkich naszych pracowników, którzy tworzą zgrany zespół, którzy każdego dnia pracują na sukces FD. Naszej firmy by nie było, gdyby nie nasz genialny projektant Pshemko, który od piętnastu lat tworzy dla naszych klientów prawdziwe działa sztuki. Tej nagrody by nie było, gdyby nie właściwa osoba, na właściwym miejscu. I mówię tu oczywiście o naszej pani prezes. Nawet mój ojciec podkreśla, że ta młoda dama jest najlepszym menedżerem w historii firmy, a nagroda, którą przed chwilą odebrała jest tylko potwierdzeniem tej tezy. Ula – zwrócił się do siedzącej naprzeciw niego Cieplakówny – dziękuję ci. Dzięki tobie moja firma jest na szczycie. I dziękuję za to, że pokazałaś mi jak należy zarządzać firmą – spojrzał jej prosto w oczy - ale przede wszystkim, jak należy żyć – na moment zapomniała o oddychaniu. Pospiesznie analizowała jego słowa i zastanawiała się, jak je interpretować – Życzę państwu udanego wieczoru - gdy usiadł obok niej nawet nie niego nie zerknęła. Bała się tego, co mogłaby zobaczyć w jego oczach. Zerknął na nią ukradkiem i uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Ceremonia się skończyła, a goście zostali zaproszeni na uroczystą kolację. Kosztując wybornych dań i wesoło dyskutując z czterema innymi parami, z którymi dzielili stolik, znów nieco się rozluźniła. Kolacja dobiegała końca, a na scenę wyszedł znany zespół przygrywając taneczne kawałki. Po chwili Marek wyciągnął do niej rękę z malującą się na twarzy prośbą. Ruszyła z nim na parkiet. Pewnym ruchem przyciągnął ją do siebie. Prowadził, co rusz zmniejszając dzielący ich dystans. Poddała się. Uwielbiała z nim tańczyć. Uwielbiała od pierwszego razu, gdy miała okazję sunąć z nim w takt muzyki podczas bankietu po pokazie. Przytulił policzek do jej skroni i szepnął to, co chciał powiedzieć jej od dawna. ‘Kocham cię’. Czuł, że właśnie teraz musi jej to powiedzieć, czuł, że teraz jest właściwy moment, że tym razem nie ucieknie. Zatrzymała się na chwilę i odsunęła lekko głowę, by spojrzeć w jego oczy. Dostrzegła w nich szczerość i prawdziwe uczucie. Bez słowa wtuliła się w niego ponownie i kontynuowała taniec, jakby się nic nie stało. Musiał przyznać, że był zaskoczony. Spodziewał się, że albo na niego naskoczy, albo odpowie podobnym wyznaniem. Nic takiego nie miało miejsca. Utwór się skończy a ona pod pretekstem wizyty w toalecie się ulotniła. Znalazł ją po kwadransie na hotelowym patio. Stała z kieliszkiem wina wpatrzona w usłane gwiazdami niebo. Stanął za nią i milczał przez chwilę próbując ułożyć sobie to, co chce jej powiedzieć.
- Spróbuj mi wybaczyć i wróć do mnie – wykonała niewielki ruch głową, ale się nie odwróciła – Wiem, że cię skrzywdziłem, bardzo tego żałuję, że przeze mnie cierpiałaś, ale… - zawahał się – gdybym miał teraz wybierać, postąpiłbym tak samo. Dałbym się skusić na tę intrygę – wreszcie się odwróciła, wpatrując się w niego swoimi wielkimi, błękitnymi oczami - Bo dzięki niej cię lepiej poznałem i pokochałem. Gdyby nie nasze spotkania, początkowo tylko dla weksli, zapewnie nigdy bym nie dostrzegł jak wspaniałą kobietą jesteś – podszedł jeszcze krok bliżej – Wiem, że nie kochasz Piotra. Daj mi jeszcze jedną szansę, a obiecuję ci, że jej nie zmarnuję – zapewnił. Wciąż milczała. Jej jedyną reakcją był czuły pocałunek, który złożyła na jego ustach.

- Jak się spało? – zapytał, całując jej obojczyk, gdy wciąż zaspana zaczęła otwierać oczy
- Strasznie wygodne to łóżko - przeciągnęła się
-  W końcu to Hilton - pogładził ją po policzku
- Ale co tam łóżko. Towarzystwo jeszcze lepsze – z miłością przeczesała jego ciemną czuprynę. Podparł głowę na łokciu i wpatrywał się w nią. W czarnej, koronkowej bieliźnie wyglądała jak marzenie, ale postanowił na nią nie naciskać - Będziemy trochę dziwnie wyglądać wracając przed południem w wieczorowych ciuchach – zaśmiała się
- To najlepsza gala, na jakiej byłem – zapewnił
- Tak? – udała zdziwienie – Bo dostałeś statuetkę? – zapytała zaczepnie, spoglądając w jego oczy prowokująco
- Nie. Bo odzyskałem miłość swojego życia – rzekł szczerze, muskając ustami czubek jej nosa
- Kocham cię – wreszcie to usłyszał. Przyciągnął ją do siebie, pozwalając by wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz