Wrócił do firmy z tygodniowego
urlopu. Razem z Olszańskim spędzili fantastyczny czas na Ibizie. Szmaragdowe
morze, piaszczyste plaże i piękne widoki opalonych, zgrabnych ciał. Każdy
wieczór i pół nocy spędzili na imprezie, by niejednokrotnie wylądować w
hotelowym łóżku z kolejną szukającą wrażeń panienką. Byli młodzi, beztroscy i
musieli się wyszumieć.
Jechał windą na piąte piętro i
skierował kroki do swojego gabinetu. Od momentu ukończenia studiów, czyli od
czterech lat był dyrektorem promocji w rodzinnej firmie. Violetta, jego
sekretarka obrzuciła go zachwyconym spojrzeniem. Piękna opalenizna świetnie kontrastowała
z białą koszulą.
- Cześć – rzucił radośnie
- Cześć. Jak urlop
- Nieziemsko – odparł lekko
rozmarzonym głosem i kluczem otworzył drewniane drzwi – Jest coś do mnie?
- Tak, tutaj masz pocztę.
Posegregowałam ją. Nieaktualne zaproszenia wylądowały w koszu.
- Dzięki
- A i ojciec na ciebie czeka.
Prosił byś przyszedł do niego, jak tylko się pojawisz – zmarszczył brwi i
stawiając tuż za drzwiami teczkę ruszył na czwarte piętro do gabinetu prezesa,
rzucając jeszcze w przelocie
- Dziękuję Viola. Zrób mi w
międzyczasie kawy, ok.?
Energicznie zapukał i wszedł do
środka
- Witaj tato, chciałeś mnie
widzieć
- Cześć – uścisnął dłoń syna –
widzę, że urlop się udał. Opalony, wypoczęty. Tryskasz energią. I bardzo
dobrze, bo przed nami trudny okres. Siadaj – wskazał krzesło przed swoim biurkiem
– Podczas twojej nieobecności zaszły pewne zmiany. Aleks powiadomił mnie, że
nie wróci już do Polski, a tym samym do firmy. Ponoć podczas tej wizyty u
rodziny na wschodzie Włoch, poznał piękną Annę dla której stracił kompletnie
głowę – Marek zaśmiał się serdecznie.
- No proszę. Aleks nam się
zakochał
- Na to wygląda. Zdecydował, że
na stałe osiądzie w Mediolanie by mieć do niej bliżej. W przyszłości chce
otworzyć swój niewielki biznes. I tutaj pojawił się wakat na stanowisku
dyrektora finansowego
- Ja popytam wśród znajomych,
może znajdzie się ktoś zaufany – wtrącił się Marek
- Nie ma takiej potrzeby.
Znaleźliśmy już odpowiednią kandydatkę
- Kandydatkę – zaciekawił się
- Tak. Polecił mi ją Stefan
Koziemski. Była u niego szeregowym pracownikiem, bo jak wiesz finansami zajmuje
się tam jego córka, ale podobno pani Urszula Cieplak to wybitny talent
ekonomiczny i szkoda, by marnowała się na stanowisku asystentki. Ściągnąłem ją
do nas i od dwóch dni zapoznaje się z naszą dokumentację i wprowadza się przy
pomocy Adama. Zresztą poznasz ją jutro. Postanowiłem od tego momentu
organizować cotygodniowe spotkania kadry zarządzającej, by omawiać
najważniejsze sprawy i poprawić przepływ informacji. Przygotowujemy się teraz
do targów, więc z pewnością przyda się wprowadzenie pełnej gotowości i
mobilizowanie pracowników. I tutaj druga kwestia. Dostałem zaproszenie na
prestiżowy kongres przedsiębiorców Europy Środkowej. Chciałbym na niego
polecieć. Odbędzie się w drugiej połowie września i potrwa tydzień. Wtedy też
będą te targi i będziemy musieli się rozdzielić. Ty z panią Cieplak będziesz
reprezentował firmę w Londynie, a ja w tym czasie polecę na kongres do
Budapesztu.
- Ok. Nie ma problemu
- Świetnie. W takim razie widzimy
się jutro o dziesiątej w konferencyjnej. Mam nadzieję, że będziesz miał już
jakiś szkic kampanii na te targi.
- Wstępny zarys już jest. Jutro
będę mógł przedstawić główne założenia.
- Cieszę się.
- Wracam do pracy
- Marek – gdy kierował się w
stronę drzwi zatrzymał go głos ojca – Może byś wpadł dzisiaj na kolację. Mama bardzo
się ucieszy. Dziewiętnasta?
- Dobrze. Do zobaczenia
Kilka minut przed dziesiątą
pojawił się w konferencyjnej. Krzysztof już był, a także dyrektorzy IT i
sprzedaży. Usiadł tuż obok ojca po raz ostatni rzucając okiem na opracowane
przez siebie dokumenty. Po chwili drzwi się otworzyły i weszła około
trzydziestoletnia kobieta. Marek automatycznie zamierzył ją od góry do dołu.
Niewysoka, na oko jakieś metr sześćdziesiąt pięć, brunetka o ładnej twarzy. Jej
znakiem rozpoznawczym najwyraźniej był piękny uśmiech i wyjątkowo niebieskie
oczy, bo to właśnie na nie pierwsze uwagę zwrócił Dobrzański. Czarna sukienka
tuż przed kolano dyskretnie tuszowała ponadprogramowe kilogramy. Nie można było
powiedzieć, że jest gruba, ale lekka nadwaga była ewidentna. Skinieniem głowy
przywitała się z Krzysztofem i już chciała zająć miejsce tuż przy drzwiach, gdy
usłyszała głos prezesa
- Pani Urszulo, zapraszam obok
siebie – wskazał na miejsce naprzeciw Marka. Wolnym krokiem ruszyła do przodu.
Rozłożyła dokumenty na stole i spojrzała przed siebie – Wy się jeszcze nie
znacie. To jest mój syn Marek, jak pani wspominałem zajmuje się promocją. A to
właśnie pani Urszula Cieplak, nowy dyrektor finansowy – junior wstał i podszedł
do niej z czcią całując jej dłoń
- Ula
- Marek – już chciał rozpocząć
kurtuazyjną konwersację, ale usłyszał głos ojca
- Dobrze, chyba możemy zaczynać. Jesteśmy
już w komplecie – wracając na swoje miejsce rozejrzał się po pomieszczeniu.
Najwidoczniej w międzyczasie dołączył Olszański i Tomek, dyrektor zaopatrzenia.
Zjawiła się nawet Paula, ambasadorka firmy. Spotkanie przebiegało sprawnie.
Słuchając jej wypowiedzi bacznie jej się przyglądał. Musiał przyznać, że
intrygowała go. Miała w sobie coś takiego, co nie pozwalało przejść mu obok
niej obojętnie. Trochę się sobie dziwił. Była ewidentnym zaprzeczeniem jego
ideału kobiety. Zawsze gustował w wysokich, szczupłych blondynkach.
Kolejne tygodnie mijały, a on
coraz lepiej ją poznawał. Fascynowała go jej inteligencja, fachowość, podejście
do życia. Mimo tego, że na co dzień była twardo stąpającą po ziemi ekonomistką,
to najwyraźniej w życiu prywatnym była typem marzycielki. Dzięki niej inaczej
patrzył na świat. Zastanawiał się, czy to zbliżająca się trzydziestka, czy jej
wpływ spowodował, że przestał mieć ochotę na całonocne imprezy, litry alkoholu
i przygodne znajomości.
Nigdy głośno się do tego nie
przyznawała, ale w głębi duszy czekała na wielką miłość, taką z powieści
romantycznej i księcia na białym koniu. Spotkała go na swojej drodze w osobie Dobrzańskiego.
Był jej ideałem, ale nie dawała tego po sobie poznać. Słyszała na jego temat
wiele plotek. Najwyraźniej był Playboyem, który gustuje w zgrabnych modelkach.
Wiedziała, że nie może liczyć na nic więcej oprócz przyjaźni. I rzeczywiście chyba
się zaprzyjaźnili. Oprócz kontaktów służbowych kilka razy byli na kawie,
lunchu, nawet raz na spacerze w niedzielne popołudnie. Oboje wciąż zachowywali dystans
charakterystyczny dla koleżeńskiej relacji.
Do czasu. Do czasu wyjazdu do
Londynu. Trzeciego dnia pobytu, po uroczystym bankiecie wylądowali w łóżku. Kilka
kieliszków szampana i przesycony erotyzmem taniec najwyraźniej rozpalił ogień
namiętności. Promienie słoneczne wpadające do pokoju przez niezasłonięte okna
uniemożliwiały jej dalszy sen. Przeciągając się lekko leniwie otworzyła oczy. W
pierwszym momencie nie bardzo wiedziała, gdzie jest. Dopiero po chwili zdała
sobie sprawę, że jest w jego hotelowym pokoju. Do jej świadomości zaczęły
powracać obrazy minionego wieczoru i nocy. Opierając się na łokciach uniosła
się lekko do góry i napotkała jego spojrzenie. Siedział na fotelu obok łóżka w
samych bokserkach. Wyżej podciągnęła kołdrę chcąc zakryć pewne niedoskonałości
jej ciała.
- Dzień dobry – rzekł z
błąkającym się na ustach delikatnym uśmiechem
- Daj mi dziesięć minut. Zaraz
się ogarnę i wrócę do siebie – zaśmiał się nerwowo
- Chyba nie bardzo rozumiem.
Liczyłem raczej na jakiś powitalny całus i wspólne śniadanie. Ucieczka chyba
nie jest w twoim stylu – obrzucił ją
uważnym spojrzeniem
- Marek, było cudownie, ale ja
mam świadomość, że to była tylko jednorazowa przygoda – wstał z fotela i
przeniósł się na łóżko. Przybliżył się do niej i patrząc jej w oczy wyszeptał
- Nie z mojej strony. Chyba się w
tobie zadurzyłem na amen – mówiąc to z czułością musnął jej usta
- Powinieneś sobie znaleźć
partnerkę, która będzie do ciebie pasować. Masz wokół siebie tyle pięknych
kobiet. Zgrabnych, atrakcyjnych – włączyły się jej kompleksy
-
Nic mnie to nie obchodzi, iż
uważasz, że powinienem być z jakąś anorektyczną blondyną, której iloraz
inteligencji
jest równy małpy. Kiedyś rzeczywiście taki był mój ideał, a później
poznałem ciebie i się zakochałem. I czy ci się to podoba, czy nie
i tak się z tobą ożenię – uśmiechnęła się radośnie i przyciągnęła go do
siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz