B

czwartek, 6 lutego 2014

'Zapomnij o mnie' VII

Leżeli przytuleni wśród kobaltowej, zmiętej pościeli. Gładził kciukiem jej nagie ramię. Oboje mieli przymknięte oczy. Napawali się swoim ciepłem, zapachem, obecnością.
- Dobrze mi z tobą – szepnęła, by nie mącić tej spokojnej chwili. Uśmiechnął się pod nosem, ale nic nie odpowiedział. Jemu też było z nią dobrze. Nawet bardzo. Złożył krótki pocałunek na czubku jej głowy. Od kilku minut intensywnie się nad czyś zastanawiał. W końcu postanowił się odezwać. Ubiegła go – Wprowadź się do mnie – wziął głęboki oddech i jakby ignorując jej propozycję rzekł
- Gdy byłem w RPA dzwoniła do mnie matka – poruszyła się nieco nerwowo i odsunęła od niego nieznacznie, by móc bez przeszkód patrzeć w jego oczy – ojciec czuje się coraz lepiej – wstrzymała na chwilę oddech - W przyszłym tygodniu wracają do Polski.
Kiwnęła jedynie głową. Nie potrafiła się cieszyć z tej informacji. Oczywiście, życzyła Krzysztofowi jak najlepiej, ale wiedziała, że jego pełen powrót do zdrowia najprawdopodobniej będzie wiązał się ze zniknięciem Marka z firmy. Odsunęła się od niego i wlepiła wzrok w bliżej nieokreślony punkt na swoim białym suficie. Chciał coś powiedzieć, dodać, ale nie bardzo wiedział, co chciałby jej przekazać w kilku krótkich słowach. Zwinęła się w kłębek na skraju łóżka. Wiedziała, że tej nocy już nie zaśnie. Wszystkie jej myśli będzie zajmował przystojny brunet, z którym dzieliła teraz łóżko. Przysunął się do niej i przytulając do jej pleców szepnął
- Ula, zależy mi na tobie

Całą noc rozmyślała o ich przedziwnej relacji. Jeszcze nigdy nie była w tak pokręconym związku. O ile w ogóle można było to nazwać związkiem. Gdyby ktoś jeszcze dwa, trzy tygodnie temu zapytał co ich naprawdę łączy bez zastanowienia odparłaby, że seks. Ale z czasem wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać. Coraz bardziej jej na nim zależało. Początkowa przygoda zaczęła się przeradzać w uczucie. Wtedy, gdy zdecydowała się iść z nim do łóżka nie myślała o przyszłości. Po tamtej nocy wiedziała, że to tylko przelotny romans. Chciała tak do tego podchodzić, wiedziała, że tak będzie łatwiej. Ale z każdym dniem Dobrzański odgrywał coraz ważniejszą rolę w jej życiu. Zastanawiała się czy Marek potrafi być w prawdziwym związku. Nigdy nie sobą nie rozmawiali o przeszłości. O przyszłości także.
Marek tej nocy też miał problemy ze snem. Zmrużył oczy raptem na godzinę, by jeszcze przed północą obudzić się i rozmyślać. Sam nie wiedział, co o tym wszystkim sądzić. Zależało mu na tej perfekcjonistycznej pani dyrektor. I wiedział, że jej też na nim zależy. Inaczej nie zaproponowałaby wspólnego mieszkania i nie miała by mu za złe, że wyjeżdża do pracy z jej urodziny. Nie powiedziała mu tego wprost, ale czuł to. Po raz kolejny wyrzucał sobie, że zachował się idiotycznie. Zaproponowała mu, żeby się do niej wprowadził, a on wyskoczył z tekstem o powrocie rodziców. Nie ma co, wybrał najodpowiedniejszy moment. Z drugiej strony odkładanie tego w nieskończoność i tak nie miało sensu. Dobrzańscy mieli wrócić lada dzień, a na niego czekały intratne propozycje. Czy był gotowy na trwały i stały związek? Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Żył z dnia na dzień. Nie snuł planów na przyszłość. Nie wiedział, gdzie będzie za miesiąc, rok, dwa. Tak naprawdę słowo ‘przyszłość’ tyczyło się wyłącznie jego kariery zawodowej. Wiele razy zastanawiał się, co jeszcze uda mu się osiągnąć, z kim współpracować, jaką nagrodę dostać. Życie prywatne toczyło się własnym rytmem i w zasadzie zależne było od przypadku. Pamiętał doskonale swoją wypowiedź sprzed kilku lat, gdy jeden z francuskich pismaków dopytywał się o jego związki. ‘Nie lubię zobowiązań i chyba nie jestem stworzony do stałych związków’. Ale czy aby na pewno wciąż tak było?

Było tak zwyczajnie. Tak, jakby tamtego wieczora zupełnie nie było, jakby z obu stron nie padły te konkretne słowa. Grali przed sobą, udawali. Żyli dniem dzisiejszym, wykorzystując go do końca. Wszystko toczyło się swoim rytmem do momentu powrotu Dobrzańskich. Ku ogromnemu szczęściu Heleny, Krzysztof wrócił w świetnej formie. Ktoś, kto nie usłyszał kilka miesięcy temu tych tragicznych wieści, nawet nie mógł mieć pojęcia, że ten sympatyczny, siwy mężczyzna otarł się o śmierć. Senior tryskał energią i dobrym humorem. Prosto z lotniska przyjechał z żoną do firmy. Nie mógł sobie odpuścić tej wizyty. Został powitany przez załogę kwiatami i gromkimi brawami. Miał pewność, że wszyscy dobrze mu życzą i czekają na jego powrót. Marek przywitał się z matką wylewnie. Z ojcem uścisnął sobie przelotnie dłoń. Prezes po wymienieniu uprzejmości z kilkoma pracownikami zaprosił syna wraz z panią dyrektor do sali konferencyjnej. Ula na samym wstępie podała mu kilkustronicowy raport przedstawiający aktualny stan finansów firmy. Krzysztof przejrzał go pobieżnie i nawet bez zbędnego wczytywania widział, że dom mody ma się świetnie.
- Chciałem wam bardzo podziękować. Widzę, że wyniki firmy są lepsze niż przed moją nieobecnością. Czytałem recenzje kolekcji z Fashion Week. Świetnie się spisaliście.
- To Ula się świetnie spisała. Wyniki firmy to wyłącznie zasługa jej ciężkiej pracy – odezwał się milczący dotąd Marek, który spoglądał na ojca z dużym dystansem
- Bardzo dziękuję pani Urszulo – pocałował jej dłoń – zatrudnienie pani w tej firmie było moją najlepszą decyzją. Najwyraźniej sprawdza się pani świetnie nie tylko w roli specjalisty od finansów, ale także lidera załogi i prezesa firmy. Rozmawiałem z Pshemko kilka dni temu przez telefon i wypowiadał się o pani w samych superlatywach, a to nie zdarza mu się często – posłał jej serdeczny uśmiech – Tobie synu też dziękuję. Dziękuję, że przyjechałeś i stanąłeś na czele firmy, która nosi nasze nazwisko – chciał kontynuować, ale Marek mu przerwał
- Możemy darować sobie tę akademię? – zapytał nieco zirytowany
- Oczywiście – rzekł obrzucając syna karcącym spojrzeniem – Mam jednak nadzieję, że te kilka miesięcy, które tu spędziłeś nie poszły na marne. Poznałeś strukturę firmy, jak sądzę pani Ula wprowadziła cię w – po raz kolejny junior wszedł mu w słowo
- Do czego zmierzasz? – splótł ręce na torsie i przyjrzał się ojcu z zainteresowaniem.
- Ja nie wrócę już na długo. Bardzo brakowało mi firmy, ale dłużej jak pół roku nie dam rady pracować na takich obrotach. Skoro się już wprowadziłeś, to nie widzę przeszkód, abyś przejął po mnie stery – Marek zaśmiał się szyderczo
- Ty wciąż nic nie rozumiesz – pokiwał głową w pobłażliwym geście i wyszedł z konferencyjnej trzaskając drzwiami.
- Przepraszam, że była pani tego świadkiem – Krzysztof zwrócił się do siedzącej po drugiej stronie stołu Uli
- Nie się nie stało. Pójdę już – posłała mu niepewny uśmiech i pospiesznie opuściła pomieszczenie.
Prosto z konferencyjnej udała się do gabinetu Marka, ale nie było go tam. Dowiedziała się od Ani, że wyszedł chwilę wcześniej. Chwyciła za komórkę i wybrała jego numer. Odebrał niemal natychmiast, ale nie pozwolił jej dojść do głosu. Rzucił krótkie ‘proszę cię, nie teraz. Przyjadę wieczorem’ i najzwyczajniej w świecie się rozłączył. Miała złe przeczucia. Do końca dnia nie potrafiła skupić się na pracy. Pojechała do domu pół godziny wcześniej. Nigdy jej się to nie zdarzało. Zwykle wychodziła jako ostatnia. On już czekał. Siedział na schodach nieopodal jej drzwi.
- Musimy porozmawiać – rzucił, nim zdążyła otworzyć górny zamek. Teraz miała pewność, co za chwilę usłyszy. Ten niepokój, który odczuwała od południa, za chwilę stanie się uzasadniony. Weszli do środka i od razu skierowali się do salonu. Usiadł na sofie, ona stanęła przed drzwiami balkonowymi wpatrzona w panoramę miasta
- Nie pojawię się już w firmie. Mam nadzieję, że to rozumiesz
- Staram się – szepnęła cicho
- W przyszłym tygodniu wracam do Paryża. Intensywnie pracowałaś przez ostatnie miesiące, myślę że ojciec nie będzie robił trudności i da ci kilka tygodni urlopu. W lipcu lecę na dwa miesiące do Japonii. Może do tego czasu pojedziemy na jakiś egzotyczny urlop, co ty na to? – zapytał, a ona miała ochotę krzyczeć. Najpierw mówi jej o tym, że wyjeżdża na stałe z Polski, by po chwili jak gdyby nigdy nic zaproponować jej urlop.
- Rok akademicki się jeszcze nie skończył – rzuciła od niechcenia
- A no tak, zapomniałem – zamyślił się na chwilę. Podszedł do niej i stanął tuż za nią – No to może przyjedziesz do mnie na weekend, a na urlop pojedziemy później. W końcu Warszawę i Paryż dzielą raptem dwie godziny podróży – pokiwała głową i gwałtownie się odwróciła stając z nim twarzą w twarz
- Ty naprawdę myślisz, że to się uda? – spojrzał na nią pytająco, najwyraźniej nie bardzo wiedząc o co jej chodzi – związek na odległość…
- To jedź ze mną do Francji – zaśmiała się ironicznie
- Jasne – pokręciła głową z niedowierzaniem – Ja zapomniałam, że rozmawiam z artystą. Artystą, który żyje w swoim własnym świecie. Dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Mam jechać na drugi koniec Europy, bo masz taki kaprys. W ogóle nie liczysz się z tym, że ja mam tu pracę, swoich studentów, rodzinę i przyjaciół. Dwa miesiące w Japonii, pół roku na drugim końcu świata – pokiwała przecząco głową – ekonomistka i artysta. Dwa zupełnie odrębne światy.
- Może warto spróbować choćby dla kilku miesięcy – rzucił, ale po chwili pożałował tych słów. Miał świadomość, jak to zabrzmiało
- Mam przekreślić całe swoje dotychczasowe życie dla kilku miesięcy? No tak, przecież ty nie jesteś stworzony do stałych związków – odeszła kilka kroków i otwierając drzwi balkonowe wyszła na taras. Marek miał świadomość, że czytała tamten wywiad sprzed kilku lat.
- Posłuchaj…- zaczął, ale nie pozwoliła mu dokończyć
- Decydując się na ten dziwny układ miałam świadomość, że to dla ciebie tylko przygoda. Byłeś moją piękną przygodą Marku Dobrzański, ale każda przygoda ma to do siebie, że kiedyś się kończy – widział w jej oczach ból. Nawet nie próbowała go ukryć.
- Po co kończyć coś, co jeszcze może trwać? – zapytał i przybliżył swoje wargi do jej ust. Pozwoliła mu na krótki pocałunek i opierając swoje czoło o jego szepnęła niemal wprost w jego usta
- Zapomnij o mnie – szybkim krokiem weszła do mieszkania zatrzaskując się w łazience. Jasno dała mu do zrozumienia, że powinien już pójść. Nie chciała, by widział jej łzy.
- Masz rację, tak będzie lepiej. Prościej – szepnął do siebie i opuścił jej mieszkanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz