Czerwona sukienka opadła na
miękką wykładzinę dywanową w kolorze kawy z mlekiem. Jej ciało otulała teraz
jedynie czarna, koronkowa bielizna. Wstrzymał oddech, gdy jego wzrok spoczął na
jej pełnych piersiach. Miał ochotę pieścić je do utraty tchu. Zaśmiała się
cicho obserwując jego reakcję. Spojrzał w jej oczy. Dostrzegł w nich figlarne
iskierki. Chwyciła go za jego ulubioną, błękitną, kraciastą koszulę i
gwałtownym ruchem przyciągnęła do siebie. Czyżby chciała dominować? Wiedział,
że jej na to nie pozwoli. Zachłannie wpił się w jej usta. Smakowała tak słodko,
niczym pierwsze, majowe truskawki. Nim się spostrzegła, uwolnił jej piersi.
Miał wprawę. Czarna koronka wylądowała gdzieś w kącie hotelowego pokoju. Czuł,
jak uśmiecha się podczas pocałunku. Wplotła palce w jego czarne włosy. To ich
zbliżenie pełne było gwałtowności, namiętności, szaleństwa. Bardzo mu się to
podobało. Jej drobne palce zaczęły odpinać kolejne guziki koszuli. Dłońmi
zaczęła badać skórę pleców. Czyżby chciała zapamiętać każdy centymetr jego ciała?
Jej rześkie, cytrusowe perfumy oszałamiały go. Po raz kolejny tego wieczoru
zatonął w jej błękitnym spojrzeniu. Oczy mówiły wszystko. Była mu całkowicie
poddana. Jej wzrok mówił ‘zrób ze mną co tylko zechcesz’. Z satysfakcją zaśmiał
się pod nosem unosząc prawy kącik ust w charakterystycznym geście. Miał nad nią
całkowitą kontrolę. Była mu poddana i zamierzał w pełni to wykorzystać.
Przycisnął ją mocniej do siebie i napierając na nią spowodował, że opadli na
satynową, zimną pościel. Po ich rozgrzanych ciałach przeszedł dreszcz. Przez
głowę przebiegło mu, czy to dreszcz podniecenia, czy zwykła różnica temperatur.
Choć tak naprawdę w tej chwili nie było to istotne. Obsypywał jej ciało
pocałunkami, które można było porównać do ciepłego, letniego deszczu. Oddychała
coraz głośniej, szybciej. On też był już wystarczająco pobudzony. Pozbył się
ostatnich części ich garderoby. Jej koronkowe majtki wraz z jego bokserkami
wylądowały gdzieś pod łóżkiem. Wreszcie miało nastąpić to, na co czekał tak
długo. Wszedł w nią. Obudził się, gwałtownie zrywając się do pozycji siedzącej.
Oddychał łapczywie. Był spocony. Niechętnie wstał z łóżka i podszedł do lodówki.
Nalał sobie szklankę zimnej wody i wypił duszkiem. ‘To jakiś obłęd.’ Czyżby
zaczynał fiksować? Już wcześniej kilkakrotnie łapał się na tym, że w nocy szukał
jej ciała po drugiej stronie łóżka chcąc się przytulić, wybierał białe wino,
którego przez lata nie cierpiał, bo ona takie wolała. Teraz jeszcze ten sen. Cieszył
się, że jutro wylatuje na trzy dni do Barcelony. Chociaż niewątpliwie Hiszpania
nieodłącznie kojarzyła mu się z Madrytem. Z Fashion Week, z Ulą i z faktem, że
to właśnie tam udało mu się ją zdobyć. Kolejne sesje, zlecenia nie przynosiły
efektu. Wciąż miał nadzieję, że gdy zajmie się pracą jego umysł przestanie podsyłać
mu takie dziwne obrazy z nią w roli głównej. To było trudniejsze niż
przypuszczał.
Z samego rana spakował się w
niewielką walizkę. Większy bagaż stanowił jego sprzęt. Kilkanaście obiektywów,
dwa statywy, lampy, filtry. Trochę tego było. Odetchnął z ulgą, gdy samolot
wystartował. Czyżby miał nadzieję, że ucieknie od wspomnień, uczuć? Sam się nad
tym zastanawiał. Miał nadzieję, że to stan przejściowy, pewien rodzaj wyrzutów
sumienia, że potraktował ją nieco przedmiotowo. Był z nią, sypiał, gdy było mu
to wygodne. A później szybko spakował się i wrócił do domu, zupełnie nie licząc
się z jej uczuciami. A przecież proponowała mu wspólne mieszkanie. Nie mógł być
jej obojętny. Nigdy nie rozmawiali o uczuciach, ale przecież widział, że jej
zależy. Nigdy nie powiedziała mu 'kocham', bo i nigdy tego od niego nie
usłyszała. ‘Ale czy ja ją rzeczywiście kocham?’. Odgonił od siebie te myśli.
Wylądował. Od razu pojechał na miejsce sesji. Piękna pogoda, piękne samochody i
piękne kobiety. Migawka wydawała charakterystyczny dźwięk. Robił zdjęcie jedno
za drugim. Był w swoim żywiole. Trzeciego dnia odbyła się impreza na koniec
sesji. Przedstawiciele motoryzacyjnego koncertu zorganizowali dyskotekę na
plaży. Styliści, fryzjerzy, modelki. Wszyscy bawili się w rytm muzyki
puszczanej przed DJ'a. Alkohol lał się strumieniami. Dużo bardziej lubił takie
kameralne, acz szalone imprezy, niż wystawne bankiety. Dość szybko wylądował w
swoim hotelowym pokoju w towarzystwie pięknie opalonej blondynki. Zadziałał
instynkt. Wyłączył myślenie. Jego towarzyszka smacznie spała. Nawet nie
pamiętał, jak ma na imię. Zresztą przecież było to bez znaczenia. Nie pierwszy
raz zdarzała mu się taka przygoda. Ale pierwszy raz czuł się dziwnie. Odczuwał
coś na kształt poczucia winy po tym gorącym seksie z nieznajomą. Znów nie spał
całą noc. Ilekroć chciał zamknąć oczy widział twarz Uli.
Miał serdecznie dość tego obłędu.
Nie potrafił normalnie pracować. Psuł sobie renomę i nazwisko. Jego agent był
wściekły, bo kolejni kontrahenci mieli zastrzeżenia do jego pracy. Wiedział, że
tak długo nie pociągnie. Przekreślić swoją karierę można w pięć sekund, a smród
się ciągnie latami. Potrzebował urlopu. Postanowił przed wylotem do Japonii
lecieć na tydzień do Polski. Miał nadzieję, że rozmowa z Ulą pomoże mu dojść ze
sobą do ładu. ‘Może gdy porozmawiamy przestaną mnie dręczyć jej obrazy? To z pewnością
tylko wyrzuty sumienia, że zostawiłem ją z dnia na dzień. Ma od mnie żal, a ja
to czuję’ przekonywał sam siebie.
Liczył na to, że nie pojechała na
żaden egzotyczny urlop. W gruncie rzeczy z jego obliczeń wynikało, że rok akademicki
dobiega końca, ale z drugiej strony znał Ulę na tyle, by wiedzieć, że to
pracoholiczka. Nie poinformował o przyjeździe Dobrzańskich. Chciał zadzwonić do
matki, gdy będzie już na miejscu. I tak nie zmierzał nocować u rodziców. Chciał
sobie zaoszczędzić spotkań z ojcem i prowadzenia bezsensownych dyskusji.
Wystarczająco dobrze wiedział, jakie zdanie ma o nim Krzysztof. A i jego
ostatnia ucieczka z pewnością nie zostanie przez ojca doceniona. Miał nadzieję,
że nie dojdzie do zbyt ostrej wymiany zdań.
Dzień przed wylotem postanowił wysłać jej sms’a. Długo się zastanawiał nad jego treścią i słusznością tego czynu. Przecież może go kompletnie zignorować. Postanowił zaryzykować. Przynajmniej będzie wiedział, czy jest sens tam lecieć, czy będzie chciała z nim rozmawiać. ‘Musimy porozmawiać. Jutro będę w Warszawie. Proszę, spotkaj się ze mną’ wystukał na ekranie najnowszego modelu smartfona. Przyglądał się treści przez ładnych kilka minut. Skasował w sekundę. Wróciła właśnie z pracy, gdy jej komórka zabrzęczała, informując ją o przyjściu sms’a. Nie mogła uwierzyć, gdy na ekranie przeczytała ‘Marek’. Chwilę się wahała, nim ciekawość pomieszana z nadzieją zwyciężyła. ‘Nie potrafię o Tobie zapomnieć’. Bez zastanowienia odpisała ‘Tęsknię. Nawet nie wiesz, jak bardzo’. Nie wiedziała czy dobrze zrobiła odpisując i co ma oznaczać ta wiadomość. Nie odzywał się przez tyle tygodni i raptem ni stąd ni zowąd wysyła jej wiadomość o treści, którą można interpretować jednoznacznie. Odzyskała pozorny spokój i znów zamieszał jej w życiu. Postanowiła ukoić pragnienia i wspomnienia butelką wina.
Następnego dnia wczesnym popołudniem Airbus linii Air France wylądował na warszawskim Okęciu. Prosto z lotniska pojechał do hotelu Polonia Palace. Uwielbiał Śródmieście. Te korki, hałas, tłok, dawały mu namiastkę Nowego Jorku, w którym zaczynał swoją karierę. Wynajęty samochód już na niego czekał. Pojechał prosto na Saską Kępę. Jej auta jeszcze nie było na parkingu. Spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę szesnastą. Było za wcześnie. Doskonale wiedział, że nie miała zwyczaju zrywać się z pracy wcześniej. Postanowił poczekać w kawiarni vis a vis jej osiedla. Zamówił espresso, które miał nadzieję postawi go na nogi. Zajął strategiczny stolik przy oknie, by móc obserwować podjeżdżające samochody. Dopijał właśnie swoją kawę, gdy po drugiej stronie ulicy zatrzymał się samochód. Wysiadł z niego młody mężczyzna i szybko okrążając samochód otworzył drzwi pasażera. Ku jego zaskoczeniu wysiadła z niego Ula. Po chwili oplótł jej drobną sylwetkę swoimi ramionami i mocno do siebie przytulił. Stali tak przez chwilę. Wypuścił ją ze swoich objęć i skierował się do auta. Nim wsiadł krzyknął coś jeszcze za nią, na co ona zareagowała szerokim uśmiechem. Pomachała mężczyźnie i skierowała się do furtki. Marek siedział wbity w fotel. Miał wrażenie, że zaraz trafi go szlak.
Dzień przed wylotem postanowił wysłać jej sms’a. Długo się zastanawiał nad jego treścią i słusznością tego czynu. Przecież może go kompletnie zignorować. Postanowił zaryzykować. Przynajmniej będzie wiedział, czy jest sens tam lecieć, czy będzie chciała z nim rozmawiać. ‘Musimy porozmawiać. Jutro będę w Warszawie. Proszę, spotkaj się ze mną’ wystukał na ekranie najnowszego modelu smartfona. Przyglądał się treści przez ładnych kilka minut. Skasował w sekundę. Wróciła właśnie z pracy, gdy jej komórka zabrzęczała, informując ją o przyjściu sms’a. Nie mogła uwierzyć, gdy na ekranie przeczytała ‘Marek’. Chwilę się wahała, nim ciekawość pomieszana z nadzieją zwyciężyła. ‘Nie potrafię o Tobie zapomnieć’. Bez zastanowienia odpisała ‘Tęsknię. Nawet nie wiesz, jak bardzo’. Nie wiedziała czy dobrze zrobiła odpisując i co ma oznaczać ta wiadomość. Nie odzywał się przez tyle tygodni i raptem ni stąd ni zowąd wysyła jej wiadomość o treści, którą można interpretować jednoznacznie. Odzyskała pozorny spokój i znów zamieszał jej w życiu. Postanowiła ukoić pragnienia i wspomnienia butelką wina.
Następnego dnia wczesnym popołudniem Airbus linii Air France wylądował na warszawskim Okęciu. Prosto z lotniska pojechał do hotelu Polonia Palace. Uwielbiał Śródmieście. Te korki, hałas, tłok, dawały mu namiastkę Nowego Jorku, w którym zaczynał swoją karierę. Wynajęty samochód już na niego czekał. Pojechał prosto na Saską Kępę. Jej auta jeszcze nie było na parkingu. Spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę szesnastą. Było za wcześnie. Doskonale wiedział, że nie miała zwyczaju zrywać się z pracy wcześniej. Postanowił poczekać w kawiarni vis a vis jej osiedla. Zamówił espresso, które miał nadzieję postawi go na nogi. Zajął strategiczny stolik przy oknie, by móc obserwować podjeżdżające samochody. Dopijał właśnie swoją kawę, gdy po drugiej stronie ulicy zatrzymał się samochód. Wysiadł z niego młody mężczyzna i szybko okrążając samochód otworzył drzwi pasażera. Ku jego zaskoczeniu wysiadła z niego Ula. Po chwili oplótł jej drobną sylwetkę swoimi ramionami i mocno do siebie przytulił. Stali tak przez chwilę. Wypuścił ją ze swoich objęć i skierował się do auta. Nim wsiadł krzyknął coś jeszcze za nią, na co ona zareagowała szerokim uśmiechem. Pomachała mężczyźnie i skierowała się do furtki. Marek siedział wbity w fotel. Miał wrażenie, że zaraz trafi go szlak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz