B

wtorek, 2 czerwca 2015

'Dwa plus dwa' VI

W koprodukcji z KaEm!   



Pani Wanda była z dzieciakami w kinie, gdy oni wolnym krokiem przemierzali kolejne metry parku w Wilanowie.
- Opowiesz mi o ojcu Tosi? – zapytał zerkając na jej profil. Od dawna miał ochotę poruszyć ten temat. Wiedział od Janka, że ojciec dziewczynki wyjechał i szybko nie wróci, ale tak naprawdę słowa syna niewiele mu wyjaśniały. Musiał wiedzieć.
- Nie lubię o tym mówić, bo nie bardzo jest się czym chwalić – powiedziała gorzko, patrząc w dal
- Rozumiem – rzekł cicho
- Ale liczyłam się z tym, że w pewnym momencie zapytasz albo ja będę musiała ci o tym opowiedzieć – spojrzała mu w oczy. Czyżby to był jasny sygnał, że również myślała o nim poważnie? Zresztą czy gdyby tak nie było, wychodziłaby z nim chętnie na kolacje, spacery, tak często spędzałaby z nim czas? Westchnęła ciężko i zaproponowała, by usiedli na pobliskiej ławce. Nerwowo splotła swoje dłonie i siadając nieco bokiem spojrzała na niego, by ostatecznie wbić wzrok w jego granatowe, szyte na miarę buty – Z Norbertem poznaliśmy się na imprezie. Moja koleżanka z roku, Kaśka, zorganizowała w domu rodziców pod Warszawą przyjęcie z okazji obrony. Nigdy nie przepadałam za takim hucznym świętowaniem, ale stwierdziłam, że na koniec studiów mogę sobie pozwolić na odrobinę zabawy. Było nawet całkiem miło. Jakieś dwadzieścia, trzydzieści osób z naszej grupy, część z partnerami, kilkoro znajomych Kaśki z liceum, jej starszy o cztery lata brat Tomek i właśnie Norbert, kuzyn, który mieszkał w sąsiednim budynku. Starszy ode mnie o dwa lata. Przyczepił się do mnie tego wieczoru. Zaczęliśmy rozmawiać, tańczyć. Miły i sympatyczny blondyn o intrygującym spojrzeniu. Podobał mi się. Kilka spotkań i zanim skończyły się wakacje zostaliśmy parą. Jego pasją były samochody, a marzeniem otwarcie własnego warsztatu. Jakoś na przełomie zimy i wiosny wreszcie znalazł odpowiedni budynek na Żoliborzu i razem z kolegą stworzyli autoryzowany serwis znanej marki. Nie było sensu, żeby dojeżdżał codziennie z Piaseczna na Żoliborz. Znalazł w pobliżu mieszkanie i zaproponował, żebym się wprowadziła – Dobrzański słuchał jej z uwagą, bez słowa – Byłam zakochana, a on był cudownym partnerem i dlatego po niespełna siedmiu miesiącach zamieszkaliśmy razem. W rocznicę naszego poznania oświadczył się, a rok później wzięliśmy ślub. Bardzo chciał mieć rodzinę. Ja chciałam jeszcze poczekać z rok, półtora. To on naciskał na dziecko. Z jednej strony czułam, że mamy jeszcze czas, z drugiej bardzo mi imponowało, że zamiast prowadzić beztroskie życie i podróżować po świecie woli zostać ojcem. Gdy miałam dwadzieścia siedem lat urodziłam Antosię. Śmiało mogę powiedzieć, że przez dwa pierwsze miesiące Norbert oszalał. Chciał maksymalnie dużo czasu spędzić z małą, nie odstępował jej na krok. Oddał warsztat w ręce przyjaciela i skupił się na rodzinie. Ale z każdym miesiącem jego entuzjazm słabł. Coraz więcej czasu zaczął spędzać w pracy, a dziecko było dla niego problemem nawet w weekendy. Początkowo to bagatelizowałam, sądziłam, że jest po prostu zmęczony masą dodatkowych obowiązków, które nagle na niego spadły. Przeszkadzało mu, że nie może się wyspać w nocy, bo Tosia płacze, że nie może iść z kolegą na drinka, bo mała jest chora i trzeba przy niej czuwać i mogłabym tak jeszcze długo – głos grzązł jej w gardle - Zaczęły się kłótnie, zaczął nocować w warsztacie. Mała miała półtora roku, gdy mi zakomunikował, że ma dość takiego życia, że potrzebuje swobody, że mnie przeprasza, bo doszedł do wniosku, że rodzina jednak nie jest dla niego – z ledwością hamowała łzy, a Marek słysząc jej słowa mocniej zacisnął pięść – Złożył pozew o rozwód. Przez pierwsze trzy, może cztery miesiące raz na dwa, trzy tygodnie przyjeżdżał zobaczyć córkę. Później dał sobie spokój, odsprzedał swoją część firmy koledze i wyjechał. Od tego czasu ani razu nie przyjechał do małej, ani razu nie zadzwonił, by zapytać, jak się ma. Od jego przyjaciela Pawła dowiedziałam się, że gdy jeszcze formalnie byliśmy małżeństwem spotykał się z inną kobietą. I to z nią wyjechał. Wiem, że mieszka teraz w Szczecinie i otworzył kolejną działalność. Jest szczęśliwym mężem i ojcem rocznych bliźniaków. Na Tosię co miesiąc przychodzi przelew w wysokości ośmiuset złotych, bo twierdzi, że warsztat nie przynosi wielkich zysków. Płaci na dziecko chyba tylko dlatego, żeby rodzina nie miała do niego pretensji, że całkowicie się od córki odwrócił. Nie chce mi się szarpać z nim o pieniądze, nic chcę go oglądać. Tosi powiedziałam, że tatuś wyjechał i szybko nie wróci, bo nie miałam sumienia powiedzieć, że jej nie chciał, a zajmuje się jej przyrodnimi braćmi – rozpłakała się, a on bez chwili zastanowienia przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Jedynym jego komentarzem w tym momencie, było cicho rzucone pod nosem słowo ‘skurwiel’. Gdy nieco się uspokoiła odsunął się lekko i wciąż obejmując jednym ramieniem, podał chusteczkę.
- I właśnie w takich momentach, jak ten, słysząc takie opowieści, wstyd mi, że też jestem facetem. Ja nie wyobrażam sobie życia bez Jaśka – spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Gdyby Norbert był taki, jak Dobrzański wciąż byłaby szczęśliwą żoną, a jej córka miała by ojca przy sobie. Jej były mąż okazał się nie wart jej miłości i zaufania, jakim go obdarzyła. Nie był też wart nazywania siebie ojcem Tosi. W zestawieniu z blondynem Marek był aniołem. Dlatego bardzo go podziwiała, że po śmierci żony tak bardzo poświęcił się synowi – Wstawaj – podniósł się podając jej rękę. Splótł ich palce i nie zamierzał puścić jej dłoni przez dalszą drogę – Zabieram cię na kawę, ciacho, albo jakiś obrzydliwie słodki deser, który wywoła w twoim ciele masę endorfin. Tylko ani słowa dzieciakom – pogroził jej palcem - Jasiek to ogromny łasuch, oczywiście po dziadku – dodał śmiesznym tonem, czym wołał na jej twarzy cień uśmiechu.

- Janek – zawołał syna, gdy tylko pozbył się marynarki po powrocie z pracy – pozwól do mnie na chwilę – chłopiec przydreptał i wskoczył na jasną sofę – Jak ci minął dzień?
- Dobrze – odparł – Byłem z panią Wandą na placu zabaw. Jutro mamy iść do parku, żebym mógł pojeździć na hulajnodze. Teraz pozwoliła mi pograć dwie godziny na komputerze. Poprosiłem ją o naleśniki na podwieczorek
- Przecież robiłem ci wczoraj na kolacje – zmarszczył brwi wzdychając ciężko. Nie miał czasami siły do tego małego łasucha.  Całe szczęście, że chłopiec miał dobrą przemianę materii i chętnie się ruszał, więc nie stał się jeszcze uroczą kluseczką – Synku, nie możesz jeść non stop słodkich rzeczy
- Wiem – mruknął – obiecuję, że to ostatni raz w tym miesiącu - Dobrzański wybuchnął śmiechem
- Ty mały cwaniaku – pokręcił głową rozbawiony – przecież sierpień rozpoczyna się za cztery dni
- A to już nie jest moja wina – posłał ojcu łobuzerski uśmiech
- A propos sierpnia. W piątek lecę na tydzień do Barcelony. Będzie pokaz, będę miał kilka spotkań, ale też sporo wolnego czasu. Chciałbym, żebyś poleciał ze mną. Pozwiedzamy trochę, pokażę ci parę fajnych miejsc, które lubiła twoja mama, a gdy będę musiał pracować, będzie się tobą zajmować ciocia Violetta, co ty na to?
- Wolałbym zostać – odparł, czym wprawił ojca w konsternację
- Dlaczego? Proponowałem ci krótką wycieczkę w ramach prezentu urodzinowego, nie chciałeś jechać, teraz lecę służbowo i przy okazji moglibyśmy odpocząć i poznać nowy kraj. Nie masz szkoły, całymi dniami się nudzisz siedząc w domu
- Nie nudzę się. Chodzę na zajęcia plastyczne i hiszpański
- No właśnie, na hiszpański… - zauważył – W Barcelonie ludzie mówią po hiszpańsku. Osłuchałbyś się, zobaczyłbyś ile już umiesz – zachęcał – Poznał kraj, którego językiem będziesz się posługiwał, hmmm? – brak entuzjazmu był zadziwiający - Chodzi o Tosię? – Jan kiwnął głową
- A może ona i jej mama mogłyby lecieć razem z nami – zaproponował, a na jego twarzy malowała się duma z pomysłu na jaki wpadł
- Synku – westchnął – rozmawialiśmy już na ten temat – spojrzał na niego wymownie
- Pamiętam, ale przecież lubisz ciocię Ulę .
- To prawda, lubię – przyznał
- No widzisz. Przecież moglibyśmy razem jechać na wycieczkę. Byliśmy razem w ZOO, w parku, na łódce, to możemy razem jechać i do Hiszpanii
- Po pierwsze to ja tam mimo wszystko jadę do pracy – zaczął wymieniać - Po drugie to, że ty lubisz Tosię, a ja panią Ulę nie znaczy, że zawsze musimy spędzać razem całe dnie
- Ale ja je lubię i lubię spędzać z nimi czas – fuknął
- Ja też, ale one mają swoje życie. To jest tydzień. Rozmawiałem kiedy z mamą Tosi i wiem, że pracuje, a jej szef nie chce dawać urlopu. Chyba nie chcesz, żeby przez naszą wycieczkę straciła pracę – chłopiec pokręcił głową – No właśnie. A poza tym to powiem ci tak szczerze, że bardzo je lubię i lubię spędzać z nimi czas, ale trochę mi brakuje tych naszych męskich wypadów. Tylko ty i ja. Ojciec i syn. Teraz mamy na to okazję, to jak będzie?
- Zgoda
- Cieszę się – cmoknął chłopca w czubek głowy – Mądrego mam syna – uśmiechnął się, by szybko zmienić wyraz twarzy na groźny – I będę cię pilnował z tymi słodyczami – obaj roześmiali się głośno

‘Barcelona zachwyca – pogodą, kuchnią, architekturą. Ale i tak Jasiek nie może doczekać się powrotu do Polski. Kilka razy dziennie pada imię Twojej córki. Nie dość, że ja przegrywam z Tosią, to teraz nawet Hiszpania ;)’ pewnego wieczoru otrzymała od niego sms’a.
‘Tosia siedzi, jak na szpilkach dopytując się, kiedy będzie niedziela, w którą wraca Janek z wujkiem. Obaj Dobrzańscy całkowicie podbili serce mojej małej córeczki :)’ odpisała, a po chwili przyszła kolejna wiadomość
‘A Twoje?’ to pytanie kompletnie ją zaskoczyło. Przed oczami znów stanęła jego twarz, ich ostatnie spotkanie i pocałunek. Pierwszy, a zarazem tak magiczny i wyjątkowy.
‘Moje chyba też’ uśmiechnęła się pod nosem wysyłając tę wiadomość. Wiele by oddała, by widzieć jego twarz, gdy będzie ją czytał. Czy oczy znów zabłysnął radością? Czy uśmiechnie się szeroko, a na jego policzkach pojawią się urocze dołeczki, które miała ochotę pieścić ustami.
‘Jaśkowi brakuje Tosi, a ja tęsknię za Twoim uśmiechem, głosem, spojrzeniem…. i ustami. Chyba zaczyna mi coraz bardziej zależeć. Dobrze, że niedziela już tuż, tuż. Przylecimy wcześniejszym rejsem. Zjemy we czwórkę niedzielny obiad w Łazienkach?’
‘Nie mogę się doczekać. I obiadu i Waszego powrotu’ i szybko wysłała kolejną wiadomość ‘Ty dla mnie też jesteś coraz ważniejszy’.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz