- Pani Urszulo, proszę mi na
spokojnie, krok po kroku opowiedzieć, co zdarzyło się tamtego wieczora –
usłyszała łagodny głos siedzącej przed nią blondynki. Patrzyła na kobietę
pustym wzrokiem próbując zebrać myśli i zrozumieć sens wypowiedzianych przed chwilą
słów. Wszystko, jakby działo się obok niej. Miała nadzieję, że to tylko zły
sen, z którego niebawem się obudzi. Poczuła na ramieniu dłoń towarzyszącego jej
mężczyzny. Uśmiechnął się do niej czule chcąc dodać jej otuchy. W ostatnich
tygodniach był dla niej nieocenionym wsparciem. Pamięcią starała się wrócić do
wydarzeń sprzed trzech tygodni. Tak bardzo chciała zapomnieć o tym wieczorze i poranku,
ale nie potrafiła. Tak bardzo chciała cofnąć czas. Czy to by coś pomogło? Nie
miała pewności. Być może jedynie dłużej żyłaby złudzeniami. Teraz, wydawało się
jej, że ostatnie kilka lat jej życia to jedno wielkie złudzenie. Że jej życie
to bajka, którą sama napisała i w którą chciała wierzyć. Ale ta bajka okazała
się nie mieć szczęśliwego zakończenia.
Trwał
właśnie w najlepsze bankiet z okazji dwudziestolecia firmy. Niespełna
cztery lata temu z Febo&Dobrzański przekształciła się w
Dobrzański Fashion. Wspólnie z Heleną i Krzysztofem ustalili, że nie
będą
organizować niebywale hucznej imprezy. Postanowili zaprosić najbliższych
kontrahentów, najważniejszych pracowników i najwierniejszych klientów.
Pięćdziesiąt osób w sobotni wieczór bawiło się w ogrodzie w
podwarszawskim Zalesiu Górnym. Ula z
Markiem udostępnili swój dom i ogromny ogród, pośrodku którego stanął
biały
namiot. Lipcowe upały kilka dni temu ustąpiły miejsca nieco niższym
temperaturom, dzięki czemu wieczorne powietrze było przyjemne. Muzyka
taneczna
i szmery rozmów rozbrzmiewały po okolicy. Dobrzańscy we czwórkę krążyli
po
ogrodzie zabawiając przybyłych gości. Tak, Ula również była Dobrzańska.
Niespełna pół roku po pamiętnym pokazie powiedziała Markowi ‘tak’ w
obecności
rodziny i najbliższych przyjaciół. Za kilka miesięcy mieli świętować
swoją
czwartą rocznicę ślubu. Owocem ich miłości był trzyletni Roch, który ten
wieczór spędzał u dziadka w Rysiowie. Wirowała na parkiecie w ramionach
męża.
Był świetnym tancerzem. Oboje potrzebowali takiej odskoczni. Oboje
potrzebowali takiej chwili, gdy w rytm muzyki mogli tulić się w
ramionach. W ostatnich tygodniach wszystko kręciło się wokół ich synka i
firmy. Mimo gorącej aury mały często się przeziębiał, a oni
naprzemiennie całą swoją uwagę poświęcali opiece nad nim. Nie mieli
czasu dla siebie. Gdy Ula zajmowała się zakatarzonym trzylatkiem, Marek
całe dnie i wieczory spędzał w firmie przygotowując imprezę jubileuszową
i kreśląc plany kolejnego pokazu, przewidzianego na wrzesień. To był
bardzo intensywny i męczący okres. Jednak ten wieczór był początkiem
chwili wytchnienia. Za kilka dni mieli lecieć na upragniony i wyczekany
urlop na Maderze. A ten wieczór i noc należały do nich. To był naprawdę
szampański czas do momentu, aż na
horyzoncie nie zobaczyła Nowickiej. Marek również wydawał się szczerze
zaskoczony jej obecnością. Jak się później okazało przyszła razem z
właścicielką
sieci butików, z której firmą DF współpracowało od lat. Starając się nie
zwracać na Klaudię uwagi tonęła w ramionach Marka. Jednak odnosiła
wrażenie, że
małżonek cały czas wodzi za modelką wzrokiem. Zerkał na nią ukradkiem
starając się
nie wzbudzać podejrzeń żony i gości. Ona dostrzegła zmianę jego
zachowania.
Widziała, że w mgnieniu oka stał się bardziej spięty, może nawet
nerwowy. Jej dobry nastrój
uleciał. Była kochanka męża wywoływała u niej dziwny niepokój.
Dochodziła
dwudziesta druga, gdy w tłumie gości odnalazła sylwetkę swojego męża,
który żywo dyskutował z blondynką. Wyglądało, jakby się kłócili. Gdy
tylko dostrzegł żonę pospiesznie wyminął modelkę i ruszył w jej
kierunku. Stanęła przed nim z nieco zmartwioną miną.
- Muszę jechać do Rysiowa – Dobrzański zmarszczył brwi
-
Stało się coś? Coś z małym? – dopytywał, wyraźnie próbując skupić myśli
na rozmowie z żoną. Jego wzrok wciąż był lekko rozbiegany.
- Strasznie marudzi. Tata nie może go uspokoić. Nie chce spać. Miałam
nadzieję, że nie będzie problemów, ale… - westchnęła. Złapał jej dłoń i splótł
ze swoją – Opieka nad Rochem to zbyt duże obciążenie dla taty – brunet kiwnął
głową ze rozumieniem
- Mogliśmy jednak zdecydować się na pomoc pani Steni. Powinna była
zostać z nim tutaj
- I tak by nie zasnął słysząc ten gwar i muzykę – wyjaśniła – Pójdę po
torebkę – ruszyła w stronę domu, a on za nią.
- Nie pomyśleliśmy. Mógł przecież zostać z nią w domu u moich rodziców.
Pojadę z tobą – zadeklarował, choć widziała, że nie miał na to specjalnej
ochoty. Uwielbiał imprezy w gronie przyjaciół.
- Daj spokój. Ktoś z nas musi tu zostać- uśmiechnęła się blado
- Są moi rodzice. Weźmiemy młodego i przywieziemy tutaj, a ja później
odwiozę ich z Rochem do Konstancina – rzekł mało przekonująco
- Piłeś – zauważyła przytomnie. Dobrze, że ona unikała alkoholu, jakby
przeczuwając, że musi być w pogotowiu – Zostań. Zajmij się gośćmi. Przenocuję
dziś w Rysiowie. Przyjedziemy przed południem. O dziewiątej ma przyjść firma
sprzątająca. Mam nadzieję, że do południa opanują ten chaos, który jest w
naszym salonie i kuchni. Wracaj do ogrodu – chwyciła do ręki kluczyki i
przylgnęła do ust męża
- Będę tęsknił – szepnął i odprowadził ją do auta
Chwilę przed dziewiątą zaparkowała na podjeździe. Miała przyjechać później, ale od samego światu synek domagał się zabawy z tatą. Obudził ją kwadrans przed siódmą dopominając się obecności ojca. Zapakowała chłopca do auta i ruszyła w stronę domu. Wcześniejszy powrót uznała za dobry pomysł. Marek zajmie się małym, a ona dopilnuje pracowników firmy sprzątającej, by wszystko było tak, jak należy. Niosąc syna na rękach zajrzała najpierw do salonu, gdzie zastała dziesiątki brudnych szklanek i talerzy. Kuchnia prezentowała się jeszcze gorzej. Powtarzała w myślach, że ma wielkie szczęście, iż nie będzie musiała sprzątać tego sama. Gdyby nie miała pewności, że wynajmą pracowników, nigdy nie zgodziłaby się na przyjęcie w domu. Asekurując małego pozwoliła wdrapać mu się na schody. Uwielbiał tę wspinaczkę po drewnianych stopniach. Niemal biegiem ruszył w kierunku sypialni rodziców chcąc przytulić się do taty. Pomogła otworzyć synowi drzwi i stanęła jak wryta. Marek smacznie spał w zmiętej pościeli, a na nią z satysfakcją patrzyła naga Klaudia, leżąca u jego boku. Chłopiec w jednej chwili rozpłakał się głośno. Jakby rozumiał, że obca pani nie powinna leżeć koło jego tatusia, że zawsze w tym łóżku spali jego rodzice. Płacz dziecka obudził Marka. Zmęczony przetarł powieki i powoli otworzył oczy. Pierwszą osobą, którą dostrzegł była Nowicka. W moment otrzeźwił go szloch dziecka. Odwrócił głowę w drugą stronę i spojrzał na Ulę, która tuliła do siebie ich synka, starając się trzymać małego tak, by nie patrzył w stronę łóżka. Z przerażeniem wpatrywał się w oczy żony. Te dwa błękity przepełnione były teraz bólem i rozpaczą.
- Ula – rzekł gardłowym głosem i chciał wstać, ale zatrzymała go
- Nie fatyguj się. Zaoszczędź tych widoków swojemu dziecku – w jej
oczach gromadziły się łzy, ale za wszelką cenę starała się przy nich nie
rozpłakać. Wystarczy, że Roch był roztrzęsiony.
- Posłuchaj – zaczął żałosnym tonem – To nie tak....
- No powiedz jej, że sypiasz ze mną od tygodnia - Nowicka odważnie spojrzała mu w oczy. Gwałtownie nabrał powietrza do płuc. Wyglądał tak, jakby miał ochotę udusić w tej chwili blondynkę.
- No powiedz jej, że sypiasz ze mną od tygodnia - Nowicka odważnie spojrzała mu w oczy. Gwałtownie nabrał powietrza do płuc. Wyglądał tak, jakby miał ochotę udusić w tej chwili blondynkę.
- Chcę rozwodu – przerwała mu ostrym tonem i zatrzaskując drzwi
sypialni szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Ponownie usadowiła
płaczącego syna w foteliku i z piskiem opon odjechała swoją czarną Giuliettą. Wyjeżdżając
z posesji dostrzegła we wstecznym lusterku swojego męża, który bez koszuli, w
szarych spodniach dresowych wybiegł przed dom. Docisnęła pedał gazu.
-
Taak – westchnęła Aneta
Nec-Himmel, która miała reprezentować Ulę podczas sprawy rozwodowej –
Mamy
tutaj do czynienia z klasyczną zdradą. Szkoda trochę, że nie miała pani
świadka, dziecko jest jeszcze za małe, ale sądzę, że w tej sytuacji mąż
nie
będzie się wypierał. Jeśli będzie trzeba, poszukamy innego rozwiązania,
dotrzemy do ewentualnych świadków. Może ktoś ich widział. Rozumiem, że
priorytetem jest rozwód – spojrzała uważnie na swoją klientkę, która
jedynie
kiwnęła głową
- Nie do końca – odezwał się
milczący dotąd Szymczyk – Zależy nam również na tym, by zabezpieczyć finansowo
Ulę i jej syna, a także ograniczyć do minimum kontakt Marka z Rochem
- Maciek – jęknęła Ula, jakby
starając się przywołać przyjaciela do porządku
- No co? – spojrzał na Dobrzańską
– Nie pierwszy raz cię skrzywdził i powinien wreszcie za to zapłacić
- Nie zamierzam go karać
posługując się dzieckiem – skarciła go wzrokiem
- A jaki on mu daje przykład? –
wzburzył się. Oboje przez chwilę zapomnieli o obecności pani mecenas, która
przysłuchiwała się tej rozmowie z zaciekawieniem – Rozmawiałem dziś pół nocy z
Anią. Ona nie jest zagorzałym przeciwnikiem Marka, ale też uważa, że to, co
dzieje się teraz z Rochem jest wynikiem tego, co zafundował mu tatuś. Te
nocne spazmy i pytania o panią, z którą leżał ojciec. Co mu będziesz mówić, gdy
będzie pytał o kolejne kobiety przewijające się przez jego łóżko?- zapytał z nutą pretensji
- Nie przesadzaj - mruknęła - Za miesiąc o
tym zapomni – miała nadzieję, że tak się stanie. Nie chciała nic mówić, ale
coraz bardziej martwiła się o syna. Rozważała nawet, czy nie będzie musiała
udać się z nim do psychologa.
- Albo i nie - zauważył
- Jeśli państwo pozwolą –
wtrąciła się urocza blondynka – Jeśli zachowanie syna zmieniło się po tym
feralnym dniu, uważam, że powinna pani skonsultować sprawę z psychologiem –
położyła przed nią prostokątny kartonik – To jeden z lepszych w Warszawie
psychologów dziecięcych. Być może to chwilowy stres związany ze zmianą
sytuacji, być może jakaś poważniejsza trauma. Warto to sprawdzić. Dzieci różnie
reagują. Z uwagi na dobro dziecka źle się stało, że chłopiec był świadkiem tej
sytuacji – uśmiechnęła się ciepło – Wracając do sprawy… Rozumiem, że pani mąż z
panią – zerknęła na kartkę z notatkami – Nowicką znali się wcześniej. Czy coś
ich łączyło?
- Byli kochankami – wyszeptała,
czując uwierającą ją w gardle gulę – Można powiedzieć, czy była jego
nieoficjalną partnerką, gdy był jeszcze zaręczony z Pauliną Febo, ówczesną współwłaścicielką
firmy.
- Rozumiem – kiwnęła głową – Czy
sądzi pani, że mogli utrzymywać intymne relacje przez cały okres trwania waszego małżeństwa?
- Nie, nie sądzę – pokiwała
przecząco głową
- A może nic nie zauważyłaś?
Pamiętaj, że ma doświadczenie w prowadzeniu podwójnego życia. Paulinę zdradzał
latami – Maciej spojrzał na nią jednoznacznie. Zaczęła się zastanawiać, czy
rzeczywiście mogła czegoś nie zauważyć. Może zaślepiona miłością nie
dostrzegała wszystkiego. Ale przecież wydawało się, że się zmienił…
- Nie wiem… - wzruszyła ramionami
- Marek twierdzi, że to – nie dane jej było dokończyć, bo pani adwokat weszła
jej w słowo
- Skupmy się na tym, co sądzi i
czuje pani, a nie co twierdzi pani mąż. Jego zeznaniami będziemy się zajmować
na posiedzeniu sądu – uśmiechnęła się chcąc dodać jej otuchy – Widziała się
pani z mężem po tym incydencie? Rozmawialiście?
-
Nie. Wyprowadziłam się do
przyjaciół – spojrzała na Maćka – O tym, że romans trwał tydzień wiem od
Klaudii. Nie miałam siły się z nim spotkać – załamana spuściła
głowę
- Czy pani jest pewna, że chce
pani tego rozwodu? Widzę, że wciąż bardzo pani kocha męża. Może warto byście
porozmawiali, może uda wam się dojść do porozumienia? – zapytała. Musiała mieć
pewność, że jej klientka jest do rozwodu przekonana w stu procentach.
- Nie potrafię już z nim być.
Zbyt mocno mnie skrzywdził – szepnęła i pospiesznie starła spływającą po
policzku łzę
- Przygotuję stosowne dokumenty i
pełnomocnictwa. Odezwę się w ciągu dwóch dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz