- Wybacz, ale wolałbym zostać sam
– powiedział słabym głosem. Spojrzała w jego przekrwione oczy. Tak bardzo mu
współczuła. Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Wiem, że masz do mnie żal. Nie
chcę się usprawiedliwiać, ale chcę żebyś wiedział, że do samego końca
próbowałam ją odwieźć od jej planu. Wiem, że to powinno inaczej wyglądać i ona
też miała tego świadomość. Ale taka była jej decyzja, a my musimy ją uszanować.
Bardzo ci współczuję.
-
Mam gdzieś twoje współczucie – powiedział
ostro - Jedyne co możesz dla mnie zrobić, to spraw, by moja żona do mnie
wróciła! - Chciał zamknąć jej drzwi przed nosem, ale w ostatniej chwili
wyciągnęła
w jego kierunku rękę z białą kopertą.
- Prosiła, bym ci to dała właśnie
dzisiaj – niepewnym ruchem chwycił papier i zatrzasnął drzwi. Ruszył do salonu
i położył kopertę na stole. Nerwowo przemierzał pomieszczenie w tę i z powrotem
nie spuszczając wzroku z białego przedmiotu. Nalał sobie kolejnego drinka.
Chciał dodać sobie odwagi, czy uśmierzyć ból? To było w tej chwili nieistotne.
Zebrał się w końcu w sobie i szybkim ruchem rozerwał kopertę wyciągając z niej
błękitną kartkę papieru starannie zapełnioną jej pismem. Nim jeszcze zaczął
czytać samotna łza spłynęła po jego policzku. Jej śladem poszły kolejne z
każdym następnym czytanym przez niego słowem.
Drogi Marku,
Tak wiele chcę Ci powiedzieć, tak
wiele wyjaśnić, a tak naprawdę nie wiem od czego zacząć. Mam świadomość, jak
bardzo Cię skrzywdziłam. Przepraszam. Mam nadzieję, że pewnego dnia będziesz
potrafił mi wybaczyć… W przeciwieństwie do mnie… Zawsze uważałeś mnie za osobę
najlepszą na świecie. Wielu ludzi tak o mnie myślało. Ale ja nie jestem
idealna, skoro nie potrafiłam Ci wybaczyć, mimo tego, że z Tobą byłam, że Cię
poślubiłam.
Tak, zrobiłam to z premedytacją. Z
premedytacją Cię wykorzystałam. Pamiętasz, jak tamtego wieczora przyszłam do
Twojego mieszkania… gdy powiedziałam, że chcę spróbować, że chcę z Tobą być, że
wybaczyłam? Kłamałam. Nie wybaczyłam. Nie potrafiłam wybaczyć i zapomnieć. A
mimo to chciałam z Tobą być. Już wtedy wiedziałam. Tydzień wcześniej
dowiedziałam się o chorobie i stopniu jej zaawansowania. ‘Rok, może półtora’
brzmiało jak wyrok. Chciałam przez te kilkanaście miesięcy zaznać szczęścia.
Szczęścia, które tylko Ty potrafiłeś mi dać. I byłam szczęśliwa, jak nigdy
wcześniej. Stąd moje naciski na szybki ślub. Mimo, że nie wybaczyłam, to nigdy
nie żałowałam swojej decyzji i tego, że pozwoliłam w końcu byśmy byli razem. To,
że nie potrafiłam Ci wybaczyć, to nie do końca Twoja wina. Widziałam jak się
starasz, jak bardzo żałujesz tego, co zrobiłeś, jak bardzo Ci zależy. Problem
tkwił we mnie. I w żaden sposób nie mogłam sobie z nim poradzić. Pewnie się
zastanawiasz, czy gdybym nie wiedziała, że umrę, że zostało mi niewiele, czy
spróbowałabym z Tobą być. Szczerze muszę powiedzieć, że nie. Nie spróbowałabym.
I teraz wiem, że popełniłabym błąd. Mimo tego, co było kiedyś, byłeś jedynym
mężczyzną, z którym mogłabym być. Pokochałam Cię całym sercem i całą duszą.
Tak, jak wiem, że Ty kochałeś mnie.
Umieram ze świadomością, że Cię
skrzywdziłam. Wiem, że bardzo ciężko będzie Ci się z tego podźwignąć.
Przepraszam. Mam nadzieję, że pewnego dnia będziesz w stanie wybaczyć mi mój
egoizm. Bo to był egoizm najbardziej wyrafinowany i perfidny.
Przepraszam Cię również za to, że
Ci nie powiedziałam, że nie potrafiłam być z Tobą szczera. Uznałam, że tak
będzie lepiej. Lepiej dla Ciebie. Nie chciałam, żebyś przez to wszystko
przechodził, byś się zadręczał. Chciałam, byś czerpał maksymalnie najwięcej
radości z tego, że jesteśmy razem. Wystarczy, że ja łzy szczęścia mieszałam ze
łzami rozpaczy. Płakałam tak, byś tego nie widział. Każdego dnia w łazience
podczas prysznica, kąpieli. Ból był nie do zniesienia. Nie potrafiłam znieść myśli,
że już niedługo będziemy musieli się rozstać. Rozstać na zawsze. Że już nigdy
nie usłyszę tego, jak wypowiadasz moje imię, jak śmiejesz się, jak mruczysz
przez sen, że nie poczuję, jak smakują Twoje pocałunki i nie poczuję dotyku
Twoich dłoni, które po obłędnym seksie gładzą moje rozpalone ciało.
Proszę Cię, żebyś nie miał żalu
do Alicji. Ona nie jest niczemu winna. Próbowała mnie przekonać, że powinieneś wiedzieć,
że to Ty powinieneś przy mnie być. Ale ja tego nie chciałam. Stąd pod pretekstem
babskiego urlopu wyjechałam do kliniki w Gdyni. Nie chciałam byś patrzył na to,
jak gasnę, jak śmierć coraz bardziej jest widoczna w moich oczach.
Chciałam, żebyś zapamiętał mnie pełną sił i radości z życia. Nie chciałam, by
obrazek mnie w szpitalnej pościeli, z podkrążonymi oczami, prześladował Cię do
końca życia. Nie chciałam umierać w Twoich ramionach. Chciałam byśmy oboje
ciepło ramion tej ukochanej osoby kojarzyli z momentem miłosnego uniesienia, a
nie agonii. Wielokrotnie chciałam chwycić za telefon i błagać byś przyjechał,
bym mogła po raz ostatni zatonąć w Twoich oczach, bym mogła po raz ostatni
powiedzieć, że Cię kocham. Ale nie zrobiłam tego i uwierz, że tak jest lepiej.
Dziękuję Ci za te cudowne
trzynaście miesięcy, które razem spędziliśmy. Dziękuję za to, że mogłam być
Twoją żoną, że uszczęśliwiałeś mnie każdego dnia. Dziękuję za romantyczne
kolacje, namiętne poranki, za Twój uśmiech i Twoją miłość.
Przepraszam za wszystko. Za to,
że nie potrafiłam wybaczyć, powiedzieć Ci prawdy i za to, że Cię wykorzystałam.
Bądź szczęśliwy! Wierzę, że
będziesz jeszcze w stanie ułożyć sobie życie.
Twoja na zawsze, Ula
PS. Kocham Cię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz