B

piątek, 20 grudnia 2013

Miniaturka XIII 'PS. Kocham Cię'

Wszedł do ich mieszkania głośno zatrzaskując drzwi. Nie potrafił inaczej myśleć o tych czterech ścianach, jak o ich wspólnych. To prawda kupił je zanim jeszcze byli razem, ale ten stu metrowy apartament zaczął traktować w kategoriach domu, dopiero gdy się do niego wprowadziła. Miał nadzieję doczekać się tutaj dzieci. Tak bardzo pragnął mieć z nią dziecko. Rozwiązał krawat, który kiedyś od niej dostał i rzucił na stół w salonie. Marynarka zaczęła ciążyć mu na ramionach. Szybko się jej pozbył i rozpiął kilka początkowych guzików białej koszuli. Nalał sobie whisky i wypił duszkiem. Palący płyn nie przyniósł ukojenia. Miał tyle planów. Chciał w tyle miejsc ją zabrać, tyle rzeczy pokazać, tyle chwil z nią przeżyć. A jej tak po prostu przy nim nie ma. Spojrzał na swoją dłoń, na której błyszczała platynowa obrączka. Doskonale pamiętał moment, w którym ją kupił. Wrócił do domu podekscytowany. Od razu popędził do niej, by pochwalić się swoją zdobyczą. Wciąż w uszach dudniło mu  jej niedowierzanie i nuta pretensji w głosie, gdy oglądając swój krążek niemal krzyknęła ‘kupiłeś obrączki za siedemnaście tysięcy?’. Cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy na te wspomnienia. Jego była zwykła, prosta, ale i tak najpiękniejsza na świecie, bo włożona na jego palec przez nią. Jej była wysadzana trzema malutkimi brylancikami. Zaczął okręcać przedmiot. ‘Powinienem ją zdjąć’ przemknęło mu przez głowę. Nie potrafił tego zrobić. Było za wcześnie. Jeszcze nie pogodził się z obecnym stanem rzeczy i wiedział, że długo się jeszcze nie pogodzi. Miał świadomość, że powinien zrobić coś więcej, cokolwiek. Powinien był się domyślić. Przecież widział jej dziwne zachowanie. Zbagatelizował. Wierzył w jej zapewnienia, że nic się nie dzieje. Przegapił ten ważny moment. Był z nią taki szczęśliwy. Najszczęśliwszy. Jego rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Niechętnie wstał z kawowej sofy i ruszył do przedpokoju. W drzwiach stała Alicja, jej najlepsza przyjaciółka. Spojrzała na Dobrzańskiego z troską i przejęciem. Wiedziała, jak wiele go kosztuje ta sytuacja, jak bardzo ją przeżywa. Miała świadomość, że ten ból spowodowany jest ogromną miłością, jaką darzy Cieplakównę. Wspierała swoją przyjaciółkę cały czas, choć nie do końca rozumiała i popierała jej decyzje i wybory. Wielokrotnie próbowała uświadomić swojej młodej przyjaciółce, że rani swojego męża, że on nie zasłużył na takie traktowanie. Nie chciała jej słuchać. Miała również świadomość, że Dobrzański ma do niej żal. Miał prawo. W końcu to ona miesiąc temu wywiozła jego żonę na drugi koniec kraju i to ją Ula poprosiła o przekazanie mu wszelkich informacji, bo jej zabrakło odwagi. Wciąż przed oczami miała wyraz jego twarzy, sposób w jaki na nią patrzył, gdy powiedziała mu, gdy była posłańcem tych najgorszych dla niego wiadomości. Stanęła wtedy przed jego biurkiem i nie wiedziała jakich słów użyć. On miał nadzieję, że wreszcie wróciły, że Ula czeka na niego w domu. Nie czekała.
- Wybacz, ale wolałbym zostać sam – powiedział słabym głosem. Spojrzała w jego przekrwione oczy. Tak bardzo mu współczuła. Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Wiem, że masz do mnie żal. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale chcę żebyś wiedział, że do samego końca próbowałam ją odwieźć od jej planu. Wiem, że to powinno inaczej wyglądać i ona też miała tego świadomość. Ale taka była jej decyzja, a my musimy ją uszanować. Bardzo ci współczuję.
- Mam gdzieś twoje współczucie – powiedział ostro - Jedyne co możesz dla mnie zrobić, to spraw, by moja żona do mnie wróciła! - Chciał zamknąć jej drzwi przed nosem, ale w ostatniej chwili wyciągnęła w jego kierunku rękę z białą kopertą.
- Prosiła, bym ci to dała właśnie dzisiaj – niepewnym ruchem chwycił papier i zatrzasnął drzwi. Ruszył do salonu i położył kopertę na stole. Nerwowo przemierzał pomieszczenie w tę i z powrotem nie spuszczając wzroku z białego przedmiotu. Nalał sobie kolejnego drinka. Chciał dodać sobie odwagi, czy uśmierzyć ból? To było w tej chwili nieistotne. Zebrał się w końcu w sobie i szybkim ruchem rozerwał kopertę wyciągając z niej błękitną kartkę papieru starannie zapełnioną jej pismem. Nim jeszcze zaczął czytać samotna łza spłynęła po jego policzku. Jej śladem poszły kolejne z każdym następnym czytanym przez niego słowem.


Drogi Marku,

Tak wiele chcę Ci powiedzieć, tak wiele wyjaśnić, a tak naprawdę nie wiem od czego zacząć. Mam świadomość, jak bardzo Cię skrzywdziłam. Przepraszam. Mam nadzieję, że pewnego dnia będziesz potrafił mi wybaczyć… W przeciwieństwie do mnie… Zawsze uważałeś mnie za osobę najlepszą na świecie. Wielu ludzi tak o mnie myślało. Ale ja nie jestem idealna, skoro nie potrafiłam Ci wybaczyć, mimo tego, że z Tobą byłam, że Cię poślubiłam.

Tak, zrobiłam to z premedytacją. Z premedytacją Cię wykorzystałam. Pamiętasz, jak tamtego wieczora przyszłam do Twojego mieszkania… gdy powiedziałam, że chcę spróbować, że chcę z Tobą być, że wybaczyłam? Kłamałam. Nie wybaczyłam. Nie potrafiłam wybaczyć i zapomnieć. A mimo to chciałam z Tobą być. Już wtedy wiedziałam. Tydzień wcześniej dowiedziałam się o chorobie i stopniu jej zaawansowania. ‘Rok, może półtora’ brzmiało jak wyrok. Chciałam przez te kilkanaście miesięcy zaznać szczęścia. Szczęścia, które tylko Ty potrafiłeś mi dać. I byłam szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Stąd moje naciski na szybki ślub. Mimo, że nie wybaczyłam, to nigdy nie żałowałam swojej decyzji i tego, że pozwoliłam w końcu byśmy byli razem. To, że nie potrafiłam Ci wybaczyć, to nie do końca Twoja wina. Widziałam jak się starasz, jak bardzo żałujesz tego, co zrobiłeś, jak bardzo Ci zależy. Problem tkwił we mnie. I w żaden sposób nie mogłam sobie z nim poradzić. Pewnie się zastanawiasz, czy gdybym nie wiedziała, że umrę, że zostało mi niewiele, czy spróbowałabym z Tobą być. Szczerze muszę powiedzieć, że nie. Nie spróbowałabym. I teraz wiem, że popełniłabym błąd. Mimo tego, co było kiedyś, byłeś jedynym mężczyzną, z którym mogłabym być. Pokochałam Cię całym sercem i całą duszą. Tak, jak wiem, że Ty kochałeś mnie.

Umieram ze świadomością, że Cię skrzywdziłam. Wiem, że bardzo ciężko będzie Ci się z tego podźwignąć. Przepraszam. Mam nadzieję, że pewnego dnia będziesz w stanie wybaczyć mi mój egoizm. Bo to był egoizm najbardziej wyrafinowany i perfidny.

Przepraszam Cię również za to, że Ci nie powiedziałam, że nie potrafiłam być z Tobą szczera. Uznałam, że tak będzie lepiej. Lepiej dla Ciebie. Nie chciałam, żebyś przez to wszystko przechodził, byś się zadręczał. Chciałam, byś czerpał maksymalnie najwięcej radości z tego, że jesteśmy razem. Wystarczy, że ja łzy szczęścia mieszałam ze łzami rozpaczy. Płakałam tak, byś tego nie widział. Każdego dnia w łazience podczas prysznica, kąpieli. Ból był nie do zniesienia. Nie potrafiłam znieść myśli, że już niedługo będziemy musieli się rozstać. Rozstać na zawsze. Że już nigdy nie usłyszę tego, jak wypowiadasz moje imię, jak śmiejesz się, jak mruczysz przez sen, że nie poczuję, jak smakują Twoje pocałunki i nie poczuję dotyku Twoich dłoni, które po obłędnym seksie gładzą moje rozpalone ciało.

Proszę Cię, żebyś nie miał żalu do Alicji. Ona nie jest niczemu winna. Próbowała mnie przekonać, że powinieneś wiedzieć, że to Ty powinieneś przy mnie być. Ale ja tego nie chciałam. Stąd pod pretekstem babskiego urlopu wyjechałam do kliniki w Gdyni. Nie chciałam byś patrzył na to, jak gasnę, jak śmierć coraz bardziej jest widoczna w moich oczach. Chciałam, żebyś zapamiętał mnie pełną sił i radości z życia. Nie chciałam, by obrazek mnie w szpitalnej pościeli, z podkrążonymi oczami, prześladował Cię do końca życia. Nie chciałam umierać w Twoich ramionach. Chciałam byśmy oboje ciepło ramion tej ukochanej osoby kojarzyli z momentem miłosnego uniesienia, a nie agonii. Wielokrotnie chciałam chwycić za telefon i błagać byś przyjechał, bym mogła po raz ostatni zatonąć w Twoich oczach, bym mogła po raz ostatni powiedzieć, że Cię kocham. Ale nie zrobiłam tego i uwierz, że tak jest lepiej.

Dziękuję Ci za te cudowne trzynaście miesięcy, które razem spędziliśmy. Dziękuję za to, że mogłam być Twoją żoną, że uszczęśliwiałeś mnie każdego dnia. Dziękuję za romantyczne kolacje, namiętne poranki, za Twój uśmiech i Twoją miłość.

Przepraszam za wszystko. Za to, że nie potrafiłam wybaczyć, powiedzieć Ci prawdy i za to, że Cię wykorzystałam.

Bądź szczęśliwy! Wierzę, że będziesz jeszcze w stanie ułożyć sobie życie.


Twoja na zawsze, Ula


PS. Kocham Cię!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz