http://www.youtube.com/watch?v=TuFNxF1bywA
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
Zaatakował jej wargi pocałunkiem pełnym pasji, rozpoczynając tym samym namiętną
grę dwojga spragnionych siebie ciał. Niczego innego teraz nie pragnął, jak
całować tę kobietę do utraty tchu. Nie pozostawała mu dłużna. Oddawała tę
pieszczotę z równie wielkim zaangażowaniem. Nawet na chwilę nie zaprzestając
tańca ich języków, szybko pozbył się marynarki. Przyciągnął ją bliżej siebie.
Przez cienki materiał koszuli lepiej czuł jej ciepło, jej ciało, jej obecność.
Jednym ruchem rozpiął zamek jej sukienki, która niemal bezszelestnie
opadła na zimne płytki posadzki. Czuł na swoim torsie jej piersi, okryte
jedynie koronowym stanikiem. Wplotła palce w jego włosy. Opuszkami zaczęła
masować skórę głowy. Ta drobna, z pozoru niewiele znacząca pieszczota, stopniowo
doprowadzała go do obłędu. Mocno chwytając w dłonie pośladki, uniósł ją do
góry. Instynktownie oplotła jego biodra swoimi nogami. Podczas tej krótkiej
podróży do sypialni, jej drobne palce rozpoczęły masaż jego karku. Wydarzenia
ostatnich dni sprawiały, że był niezwykle spięty. Ale to nie miało teraz
znaczenia. Wiedział, że potrzebuje jeszcze chwili, a rozluźni się totalnie.
Wpadnie wreszcie w ten stan, za którym tęsknił od dawna. Stan absolutnej
błogości. Postawił ją na miękkim, puchatym dywaniku, tuż obok łóżka. Jej drobne
dłonie szybko rozpinały kolejne guziki lawendowej koszuli. Energicznym ruchem
rzuciła ją w kąt pokoju. Uwodził ją swoim przenikliwym i rozpalonym do granic
możliwości spojrzeniem. Klęknął, by pomóc jej pozbyć się szpilek. Gdy ponownie
jego twarz znalazła się naprzeciw jej, dostrzegł w jej oczach bezbrzeżne
pokłady miłości, czułości, szczęści i ku jego ogromnemu zadowoleniu, również
pożądania. I znów łapczywie wpił się w jej usta. Tak bardzo za nimi tęsknił.
Poczuł, że rozpoczęła walkę z klamrą jego paska. Nie miała jeszcze wielkiego
doświadczenia w pozbywaniu się męskich spodni i nie ukrywał, że bardzo go to
cieszyło. Pomógł jej i szybko pozbył się zbędnej części garderoby. Jej dłonie
wsunęły się pod bokserki. Nieznacznie odsunął biodra i chwycił jej nadgarstki w
dłonie. Przecząco kiwając głową spojrzał w jej zdziwione błękitne tęczówki. Nie
chciał, by tej nocy coś działo się szybko. Chciał powoli ją rozpalać,
stopniować rozkosz. Chciał delektować się tym zbliżeniem.
Lubię,
kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy
w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy
jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i
wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.
Gwałtownym
ruchem obrócił ją
placami do siebie i w takiej pozycji, lekko pchnął na łóżko. Zawisł tuż
nad nią, opierając się na jednym ręku. Jego dłoń zaczęła masować jej
pośladki,
otulone prześwitującym materiałem. Usta rozpoczęły wędrówkę po jej
plecach.
Schodził od karku, aż po krzyż, znacząc linię wzdłuż kręgosłupa. Ciepły
oddech
przyjemnie drażnił jej skórę. Zapięcie stanika puściło. Wreszcie
przekręcił ją
na plecy. Wariowała, gdy nie mogła patrzeć na niego, gdy ich spojrzenia
nie
mogły się spotkać, gdy nie wiedziała jego figlarnego uśmiechu. Przywarł
do jej
piersi. Językiem zataczał kółka wokół brodawek, delikatnie je
przygryzając
od czasu do czasu. Jego ręka powędrowała w stronę koronkowych majtek.
Przez
cienki materiał dotknął jej kobiecości. Wskazującym palcem zaczął
delikatnie drażnić to najwrażliwsze miejsce. Podciągnęła jego głowę do
góry.
Pożerał ją wzrokiem. Znów pieścił jej wargi, drażniąc językiem
podniebienie. Przygryzała jego dolną
wargę. Gdy choć na chwilę schodził z pocałunkami na jej szyję, szalała,
łapczywie szukając jego ust. Powoli stawała się wilgotna. Oddychała
coraz
ciężej. Jego czarne z pożądania oczy patrzyły na nią z satysfakcją.
Odsunął się
od niej na chwilę, by uwolnić ich ciała z ostatnich części garderoby.
Uniosła
lekko biodra, by ułatwić mu zadanie. Złożył na jej łonie krótki
pocałunek. Uważnie
obserwowała każdy jego ruch, gdy pozbywał się granatowych bokserek, pod
którymi
rysowała się wyraźnie pobudzona męskość. Zapach jego rozgrzanej skóry,
połączony z ulubionymi perfumami, odurzał ją. Zawisł nad nią, opierając
się na przedramieniu.
Drugą ręką wodził po skórze jej szyi, policzków, pieszcząc z atencją
wrażliwe
miejsce za uchem, obrysowując kontur jej warg. Znów zawładnął jej
ustami. Jej dłoń powędrowała w kierunku jego przyrodzenia. Gdy jej
zgrabne palce zaczęły wodzić po nim w górę i w dół zamknął oczy
i głośno wciągnął powietrze do płuc. Po chwili dołączyła druga dłoń,
która intensywnie zaczęła masować jego pośladki. Jęknął.
Niemal szalał z rozkoszy, ale miał dość. Pragnął połączyć się z nią wreszcie w
jedno ciało. Na moment klęknął między jej nogami rozkładając jej ręce na wysokości
głowy. Wiedziała, że za chwilę poczuje go w sobie. Ten moment ekscytacji
odejmował jej jasność myślenia. Tonąc w jej błękitnym spojrzeniu wsunął się do
środka. Splótł palce ich dłoni w intymnym geście i zaczął poruszać się w
jej wnętrzu. Powoli, acz zdecydowanie. Serce przyspieszyło. Oddychała krótkim, urywanym
oddechem wprost w jego rozchylone usta, które co chwila łapały jej wargi w
swoje. Poczuł jej pierwsze skurcze zaciskające się na nim. Uwielbiał
ten moment, gdy jej oczy zachodziły mgłą. Znieruchomiał, dając jej tym samym krótką
chwilę wytchnienia. Z zamkniętymi oczami szukała jego ust, dając mu znak, że
jest gotowa na ich dalszą podróż po meandrach rozkoszy. Oplotła jego biodra
nogami, mocniej przyciskając go do siebie. Chciała poczuć go głębiej, jeszcze
intensywniej. Kontynuowali swoją podróż, ponownie odnajdując wspólny rytm. Gardłowym
głosem wypowiadała jego imię. Ciepły oddech drażnił skórę jej ucha, gdy błagał,
by szeptała do niego, by jego imię nie schodziło z jej ust. Oddychał coraz głośniej, ciężej. Czuł, że za chwilę nadejdzie
spełnienie. Przyspieszył, masując miejsce ich zespolenia kciukiem. Paznokciami przyjechała
po skórze jego pleców, kreśląc na nich czerwone ślady. Doszedł. Chwilę później
i jej mięśnie spięły się gorączkowo. Pomieszczenie wypełniły tłumione pocałunkami
krzyki rozkoszy. Scałowywał to miłosne upojenie z jej ust, powiek, linii
żuchwy.
I
lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać,
że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza
ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy
szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Wyczerpani
opadli na satynową pościel ciasno
spleceni. Długo leżeli obok siebie bez ruchu, najbliżej, jak było to
możliwe. Delikatne uśmiechy błądziły po ich twarzach. Zawstydzona nieco
tym przeżytym uniesieniem, spuściła wzrok. Podniósł kciukiem jej
podbródek tak, by mógł zatonąć w jej spojrzeniu. W
jego oczach widziała miłość. W jej malowało się bezkresne oddanie i
szczęście.
Miał wiele kobiet w swoim życiu.
Bardzo wiele. Imion większości z nich nawet nie pamiętał. Ale wiedział jedno.
To, co przeżywał z tamtymi było tylko namiastką. Namiastką prawdziwej rozkoszy.
Szybki seks w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb. Działanie niemal
instynktowne. Przy niej czuł się zupełnie inaczej. Przy niej nawet najmniejszy
gest jego ciało odbierało ze zdwojoną siłą. Jeszcze nigdy zbliżenie nie dawało
mu tak wiele przyjemności i satysfakcji. To przy niej zrozumiał, jaka piękna
może być gra dwóch nagich ciał. Teraz już wiedział, że urodził się po to, by
zasypiać tuląc ją w swoich ramionach. By budzić się o poranku, a dzień
rozpoczynać od wyznania miłości. By co noc tonąć w bezkresnych falach rozkoszy.
By słyszeć, jak w chwilach absolutnej ekstazy, gardłowym głosem wypowiada jego
imię. By to miłosne upojenie, które zaznał dopiero przy niej, towarzyszyło mu
do końca jego dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz