B

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

'Umowa' XVI


- Mógłbyś mieć troszkę większe wyczucie w obecności naszych rodzin – mruknęła, gdy wracali wieczorem do domu

- Nie rozumiem – nawet na chwilę nie oderwał wzroku od przedniej szyby

- Chodzi mi o ten pocałunek na wejście. Całe szczęście, że nie wpakowałeś mi do ust swojego języka – spojrzała na niego znacząco, gdy na chwilę na nią zerknął z cwaniackim uśmieszkiem – Mój ojciec był nieco zdegustowany

- Ale babka była zachwycona – zauważył zgodnie z prawdą - Uwielbia przyglądać się tej naszej miłości – przy ostatnim wyrazie w charakterystycznym geście uniósł brwi do góry

- Niemniej takie cyrki możemy fundować twoim znajomym. Przy rodzinie proszę cię o nieco więcej subtelności. Czuję się speszona, gdy twoja rodzina z uwagą obserwuje każdy ruch naszych ust

- Masz załatwione. A ojcem się nie przejmuj. W końcu będzie musiał mnie zaakceptować – wzruszył ramionami na wspomnienie Cieplaka, który wciąż podchodził do niego z wyczuwalnym dystansem. Za to wszystko wskazywało na to, że znalazł nić porozumienia z Krzysztofem. Panowie zawzięcie dyskutowali przez połowę kolacji zarówno o wytwarzaniu nalewek, jak również o jednostce wojskowej mieszczącej się w Dęblinie. Jak się okazało służyli w tym samym miejscu z trzyletnią różnicą. Wspólne tematy z Dobrzańskim zarówno Uli, jak i Markowi były na rękę, bo zminimalizowały dyskusję Józefa z Genią. Brzeska już podczas przystawki zaczęła rozpływać się zarówno nad zbliżającym się ślubem młodych, jak również nad swoim wnukiem. W pewnym momencie dość zdecydowanie musiał zasugerować matce, że czas na zmianę tematu. Babka zajadając się carpaccio z buraka zachwalała Józefowi swojego wnuka, a wprawy mógłby jej pozazdrościć niejeden komiwojażer – Ale musisz przyznać, że babka miała mega pomysł z tym weekendem. Ostatnio w tym hotelu było zgrupowanie polskich piłkarzy. Miejsce prawdziwy sztos.

- Sztos? – zaśmiała się z wyraźnym politowaniem – A ty masz czternaście lat, czy trzydzieści cztery? Bo używasz słownictwa rodem z gimnazjum

- A ty uważasz, że jestem zramolałym starcem, któremu na kolejne urodziny trzeba będzie kupić balkonik, paczkę pampersów i sztuczną szczękę? Powinien powiedzieć raczej czarowny, niepospolity, kongenialny, feeryczny?

- Nie – rzekła poważnym tonem, ale nie atakującym lub złośliwym – Ale nie próbuj na siłę się odmładzać. Najbardziej pociągający mężczyźni to ci, którzy potrafią zachowywać się stosownie do wieku. A ci, którzy łysiejąc kupują sobie skórzaną kurtkę, spodnie z dziurami na kolanach i zaczynają używać języka nastolatków są raczej żałośni, a nie interesujący.

- Chcesz powiedzieć, że jak wyrzucę swoje nowe spodnie, które kupiłem za osiem stów, to będę dla ciebie pociągający? – spojrzał na nią prowokująco, korzystając z faktu, że na skrzyżowaniu z Puławską zapaliło się czerwone światło.

- A chcesz być? – postanowiła podjąć tę grę i siląc się na powagę, która całkiem nieźle jej wychodziła, świdrowała go wzrokiem – Fantazjujesz o mnie? – zapytała wprost. Szczerze mówiąc była ciekawa. Przecież już kilkakrotnie jasno się określał, że chętnie przeniósłby ten układ biznesowy do sypialni – Gdy zamykasz oczy przed zaśnięciem widzisz, jak unoszę się nad tobą i opadam, a przed twoją twarzą falują moje piersi otulone jedynie czarnym, koronkowym stanikiem? – w tej grze był bez szans i ta myśl dawała jej dziką satysfakcję. Doskonale widziała, że zaczął inaczej oddychać, a ręce mocniej zacisnęły się na kierownicy. Dźwięk klaksonu obojgu uświadomił, że znajdują się na środku skrzyżowania, a światło już dawno zmieniło barwę. Ruszył z piskiem opon i zręcznie zmienił temat.

- A wracając do prezentu babki – odchrząknął, próbując nakierować myśli na właściwe tory – w najbliższy weekend idziemy na mecz, ale potwierdzę rezerwację na kolejny.  

- Mowy nie ma – zaprotestowała – Będę mieć masę roboty. Przypadają wtedy wszystkie miesięczne rozliczenia. Szybciej utonę w tych zestawieniach niż w jeziorze.

- No to przesuniemy to jeszcze o tydzień – wzruszył ramionami i zaparkował auto na wyznaczonym miejscu.



Sobotniego, słonecznego popołudnia udali się na nowoczesny stadion jednej ze stołecznych drużyn piłkarskich. Sport jakoś nigdy jej nie kręcił, ale po pierwsze wypadało, by towarzyszyła Markowi, po drugie impreza miała bardziej wydźwięk charytatywny niż sportowy. Dziennikarze jednej ze stacji telewizyjnych mieli rozegrać godzinny mecz z przedstawicielami świata muzyki. Cel był szczytny, bo dochód z eventu miał zostać przeznaczony na remont jednego z domów dziecka. Dobrzański w sportowych spodniach, kraciastej koszuli z podwiniętymi rękawami i okularach przeciwsłonecznych prezentował się niezwykle atrakcyjnie. Ona w zwiewnej sukience w kolorze kości słoniowej i sandałach na koturnie przyciągała uwagę mężczyzn, których mijali w drodze na trybuny. Z kieliszkami szampana, które otrzymali przy wejściu udali się do loży vipowskiej, w której miała się bawić śmietanka warszawskich biznesmenów, artystów i polityków. Dobrzański prowadząc ją za rękę witał się z niektórymi skinieniem głowy, przy nielicznych przystawał przedstawiając swoją narzeczoną. Szybko się okazało, że wśród zaproszonych gości jest również Łukasz z żoną, co Ula przyjęła z wielką ulgą. Nie cierpiała tych kurtuazyjnych rozmów z ludźmi, których widziała pierwszy raz na oczy i których z pewnością szybko nie zobaczy. Podobnie, jak nie cierpiała imprez, na których nikogo nie znała. Całe szczęście brunet nie odstępował jej na krok i sącząc wino w czwórkę oglądali popisy na boisku. Okazji do zabawnych komentarzy ze strony panów nie brakowało z racji tego, że po murawie biegali amatorzy, którzy częściej się wywracali i pudłowali, niż strzelali bramki. W przerwie udała się do toalety, a po powrocie nie mogła zlokalizować ani Asi z Łukaszem, ani Marka. W końcu go dostrzegła kilka rzędów niżej zabawiał wpatrzoną w niego, jak w obrazek, atrakcyjną blondynkę przed czterdziestką. Najpierw miała ochotę tam podejść i ostentacyjnie powiesić mu się na szyi, ale ostatecznie stwierdziła, że nie będzie z siebie robiła słodkiej idiotki pokroju blondyny, która właśnie perliście się śmiała. Postanowiła zagrać mu na nosie i do tego celu potrzebny był jej przystojny blondyn, którego wzrok czuła na sobie odkąd tylko pojawili się z Markiem w loży. Już wcześniej zauważyła, że ów blondyn przybył na mecz w towarzystwie dwóch kolegów. Powiodła wzrokiem po sąsiednich rzędach i wreszcie na niego trafiła. Sącząc drinka bacznie ją obserwował. Posłała mu szeroki uśmiech i jak gdyby nigdy nic odwróciła się do niego tyłem, sącząc wino zapatrzyła się w boisko, na którym trwał właśnie występ artystyczny dzieci. Zgodnie z jej przypuszczeniami kilkanaście sekund później już się jej przedstawiał. Pogrążona w rozmowie nawet nie zauważyła, że zaczęła się druga połowa meczu. Wzdrygnęła się zaskoczona, czując dłoń, która niespodziewanie wylądowała na jej biodrze i usta, które zostawiły wilgotny ślad na jej karku.

- Jak się bawisz kochanie? – tuż przy uchu usłyszała jego głos i poczuła muśnięcie warg na poduszeczce ucha. Nie zdejmując ręki z jej biodra, jakby w ten sposób zaznaczając swoje posiadanie, obrzucił blondyna dość chłodnym spojrzeniem i posyłając mu nieszczery uśmiech wyciągnął w jego kierunku drugą dłoń – Marek Dobrzański

- Maks Bobrowski

- Świetnie – odezwała się wreszcie – Wyobraź sobie, że Maks prowadzi w Warszawie, Gdańsku i Wrocławiu studia tatuażu.

- Chcesz sobie wytatuować moje imię? – zapytał z pozoru rozbawiony, całując jej odsłonięte ramię.

- Zwariowałeś – zaśmiała się – Rozmawialiśmy o interesach. Maks nie jest zadowolony z biura rachunkowego, które obecnie zajmuje się jego rozliczaniem

- Dlatego chętnie nawiążę współpracę z profesjonalistką, która będzie rzetelna i terminowa – wyszczerzył się w kierunku Cieplakówny

- Wykluczone. Nie będziesz brać pod swoje skrzydła nowej firmy – zawyrokował – I tak jesteś przemęczona i masz mnóstwo pracy. Kolejna firma, kolejne obowiązki – tłumaczył – W końcu w ogóle nie będziemy mieć dla siebie czasu. A ślub za pasem – z wyższością spojrzał na Bobrowskiego. W duchu śmiała się z tego typowo samczego zachowania, które było dość typowe, gdy na horyzoncie pojawiało się zagrożenie, potencjalna konkurencja – Sorry, musisz sobie znaleźć inną księgową.

- Gdybyś jednak zmieniła zdanie – z tylnej kieszeni jeansów wyciągnął wizytówkę i wręczył ją Uli – Miło było cię poznać – z nieskłamaną przyjemnością po raz ostatni zatonął w jej oczach – Bawcie się dobrze – rzucił od niechcenia w kierunku Marka i wrócił do swoich kolegów.

- Co to za pajac? – spytał z nutą pretensji

- Bardzo sympatyczny facet, który dotrzymał mi towarzystwa, gdy ty byłeś zajęty nowymi znajomościami – prowokująco spojrzała mu w oczy. Odsunęła się nieco, ale on wcale nie zdjął swojej dłoni, wręcz przesunął ją nieco niżej

- Jesteś zazdrosna? – zmniejszył dystans, który przed chwilą utworzyła. Na policzku doskonale czuła jego gorący oddech

- Zazdrosna? – zapytała udając zdziwienie

- Nie bój się, nie umówiłem się z nią na szybki numerek w kiblu – wyszeptał niemal wprost w jej usta. Znów zaczynał prowadzić z nią grę. Prowokował. Postanowiła nie być mu dłużna.

- Nie? A już myślałam, że będę miała okazję zerwać umowę – szepnęła, a on uśmiechnął się cwaniacko. Zaczęła przeczesywać palcami jego włosy.  

- Nic z tego. I choć ostatnio czuję się zaniedbany, a moje nasienie domaga się uwolnienia, to ja nie pozwolę uwolnić się tobie – rzekł zmysłowo. Prowadzili tę szeptaną wymianę zdań kompletnie nie zwracając uwagi na otaczającą ich rzeczywistość i fakt, że właśnie padła kolejna bramka, a stadion wiwatował.

- Wyglądała na taką, która chętnie by się tobą zajęła, byś nie czuł się zaniedbany – miał wrażenie, że celowo otarła się udem o jego nogę.

- Nie prowokuj mnie – odsunął się pół kroku, czując, że za chwile spodnie nie zdołają ukryć jego pobudzenia – Nie jestem nią zainteresowany. Zresztą ona mną też – z tacy kelnera, który ich właśnie mijał porwał szklankę wódki z colą i upił łyk, który przyjemnie ochłodził jego ciało – To żona Gąbczyńskiego

- Tadeusza Gąbczyńskiego? – zapytała z lekkim niedowierzaniem, przypominając sobie znanego aktora z ulubionych filmów jej ojca. Kiwnął potakująco głową – Przecież on dobiega siedemdziesiątki – stwierdziła z lekkim niedowierzaniem, że tak atrakcyjna kobieta zainteresowała się siwym dziadkiem z dużą ilością nadprogramowych kilogramów.

- Ale ma pokaźne konto w banku i wciąż wpływają na nie znaczne sumy. Ponoć teraz kręci film w Czechach. A ja właśnie namówiłem ją, żeby powierzyła nam organizację ich piątej rocznicy ślubu – był z siebie wyraźnie zadowolony – Znając jej zamiłowanie do przepychu spokojnie zarobimy na czysto dziesięć tysięcy.

37 komentarzy:

  1. Ulka prowokuje Marką ale on nie pozostaje jej dłużny. Podczas rozmowy w samochodzie i na stadionie biedny Maruś ledwie się opanował. Podobają mi się te ich prowokacje, ciekawe kto pierwszy się zakocha? Fajnie jakby się na siebie rzucili po jednej z takich rozmów, oczywiście niech to będzie w domu lub w hotelu. G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę prowokacje już dawno temu zaczął Marek. Ula po prostu podjęła wyzwanie ;)
      W domu albo hotelu powiadasz... A w firmie nie może być? ;) Pozdrawiam

      Usuń
    2. Firma też dobra ale ja chcę aby im wygodnie było. G :-D

      Usuń
  2. Nie rozumiem jak stary facet może kochać młodą kobietę. Przeciez to widać że leci na jego kasę. Uwielbiam te gierki słowne między Ulą a Markiem.
    Pozdrawiam
    Ulaimarek69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocha to chyba za dużo powiedziane, tu chyba bardziej chodzi o transakcję barterową. On coś jej, ona coś jemu. Ma młodą, ładną pannę na pokaz. Wszyscy go podziwiają i zazdroszczą (z reguły inni mężczyźni). Wybrał ją, bo czuje się przy niej młodziej, a i rano mu milej popatrzeć na młódkę :D

      Świetny rozdział Amicus. Widzimy jak ciśnienie rośnie. Tylko czekać, aż balonik namiętności pęknie i wszystko się skomplikuje. Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
      Pozdrawiam, Zuz :)

      Usuń
    2. anaa_xxxx Zazwyczaj bywa tak, że kocha jej młodość, za którą sam tęskni. Coraz częściej zarówno wśród par hetero, jak i homo, powtarza się schemat sporej różnicy wieku. Czasem rzeczywiście jest to odpowiednie dobranie się i prawdziwe uczucie. Czasem jednak jest tak, jak pisze Zuz. Ta starsza strona jest zakochana, bo czuje się w takim związku świetnie. Młodszy partner to podziw otoczenia, a poza tym można się dowartościować, że zwrócił na nas uwagę ktoś 10-15-20 lat młodszy. A druga strona jest zakochana w życiu, które nam ten związek daje. Zazwyczaj jest to życie na dużo wyższym standardzie niż nasze.

      ZuZ, kolejna część najpewniej jutro. I to na tyle dobrych wiadomości, bo będzie to ostatnia część w sierpniu. Kolejna dopiero w ok. 8 września.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Pomyślałam sobie, że sprawdzę jeszcze, czy jest nowa notka, zanim wyłączę komputer i pójdę spać. I jest, piękny prezent urodzinowy mi zrobiłaś, Amicus, biegnę czytać i dziękuję! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przeczytane! Zastanawiam się, na ile wydarzenia na linii Marek-Ula są wynikiem zwykłej złośliwości i chęci utarcia nosa drugiej stronie, a na ile mają w sobie prawdy. Bo wydaje mi się, że sytuacja obojgu wymyka się spod kontroli, chociaż może oni jeszcze o tym nie wiedzą albo wiedzą? Kto wie? Jeszcze raz dziękuję za prezent, pozdrawiam serdecznie.
      Marg.

      Usuń
    2. spóźnione życzenia urodzinowe! Lwy są najlepsze! ;)
      No Markowi coraz trudniej kontrolować swój popęd... :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jakże uwielbiam takie poniedziałki! I okazuje się, że całkiem nieźle młodzi Dobrzańscy radzą sobie i bez babci, co prawda na razie więcej w tym złośliwości, ale to w końcu też emocje. Lepsze to niż wzajemne ignorowanie i niechęć, od czegoś trzeba zacząć, a biorąc pod uwagę, że Mazury przed nimi, nasienie Marka prosi o litość, a Ulka prowokuje wyjazd może się naprawdę skończyć zaskakująco gorąco. Byle nie w jeziorze lub osobnych pokojach, bo nie takie zaskoczenie mi/nam chodzi. Chyba, że oni tak tylko przed publicznością, to może dobrze żeby Gienia z nimi pojechała? Piękna z nich para, zastanawiam się tylko gdzie jest granica między udawaniem a uczuciami? Na pewno niedaleko. Pozdrawiam. Miłego tygodnia! KaEm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym powiedziała, że to jednak złośliwość wymieszana z odrobiną sympatii. Ich wymiany zdań jednak zmieniły nieco charakter i wydźwięk. Wcześniej jawnie sobie dogryzali, teraz w dość wdzięczny sposób grają sobie na nerwach ;)
      O osobnych pokochaj nie może być mowy - wyjazd wybrała babcia, do nich należy tylko potwierdzenie terminu ;)
      Seks w jeziorze mógłby być ciekawy ;) szkoda, że na to nie wpadłam :D
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie wszystko stracone, możesz nadrobić! Jezioro na pewno nie będzie protestować :D. Z dogryzaniem jest zawsze tak samo kto się lubi ten się czubi i muszą być iskry! I przyjemne pożary :). Pozdrawiam, KaEm.

      Usuń
    3. od pewnego czasu mam zasadę, że nie zmieniam rozdziałów w opowiadaniach, które zaczęłam już publikować. To jest dobra zasada, żeby nie dawać Wam się podpuszczać ;P
      W 'Dwa oblicza' też początkowo były mało sympatyczne iskry ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Bardzo ciekawa część, te ich prowokujące rozmowy... Zastanawiam się tylko kiedy słowa zamienią na czyny i skonsumują swój związek? Liczę że to nastąpi już niedługo, bo przecież okazji jest dużo
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okazje okazjami, ale jeszcze muszą być chęci z obu stron ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  6. Te ich utarczki słowne są świetne. A ta rozmowa w samochodzie boska. Ale tak jak w powyższych komentarzach również mam nadzieję, że słowo ciałem się stanie.
    Czy mnie się tylko wydaje, czy Ulka robi się zazdrosna o Marka.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mi się udała ;)
      wydaje Ci się!
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Iskry są, podtekst erotyczny też, tylko czekać na wybuch pożaru. Ulka go próbuje uwieść, czy tylko się z nim droczy? I dlaczego on się odsuwa i mówi, żeby go nie prowokowała? Niech prowokuje, a on powinien się dać sprowokować ;) A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy rozdział ;) Rozmowy Marka i Ulki są interesujące i śmieszne ;) Oboje są o siebie zazdrośni. :D Dobrze że Józef znalazł wspólny temat z tatą Marka.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! :)
      pytanie czy to autentyczna zazdrość, czy tylko taka udawana ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Przeczytałyśmy wszystkie twoje story i jednogłośnie stwierdzamy, że Umowa jest najbardziej zmysłowym i erotycznym opowiadaniem, choć nie było w nim jeszcze seksu. Dialogi przesycone pożądaniem i prowokacją ruszają nas za każdym razem, tak, że zacieszamy do monitora :D
    Ulka powoli zaczyna wchodzić w gierki Marka, zaczyna się nim bawić. Dlaczego? Może dlatego,że w pewnym sensie wygrała? Może czuje, że ma przewagę? Może po prostu szykuje sobie grunt pod ich udane małżeństwo? A może dotarło do niej, że prowokacja to jedyny sposób na Marusia? Jak widać baaardzo skuteczny! Babcia również szuka sposobu na wnusia. Ona też ma plan i konsekwentnie go realizuje. Oprócz planu ma także przewagę strategiczną w postaci kobiecej intuicji. Genia wcale nie jest taka naiwna jak wnuczusiowi się zdaje. Brzeska ma po prostu nosa. Wtyka go często w nie swoje sprawy, ale przede wszystkim nosem przeczuwa, że z tej mąki będzie chleb. Potrzeba tylko stworzyć odpowiednie warunki ku temu. Dlatego właśnie młodzi w prezencie zamiast kolejnego zegarka, drogich perfum czy biżuterii dostali wyjazd na Mazury. Wszak babcia doskonale wie, co narzeczeni mogą robić sam na sam w hotelowym pokoju. Właśnie! Będą tam sami, bez przyjaciół, bez znajomych, bez zmęczenia, bez pracy i bez babki. Absolutnie wszystko może się wydarzyć, bo wreszcie będą mogli być do spodu prawdziwi. Pytanie tylko czy będą potrafili, czy będą chcieli?
    Tak czy owak wnioskujemy o szczerą rozmowę między nimi taką na 100% o uczuciach, o marzeniach, o obawach, po prostu o nich samych! Wnioskujemy, by Ulka przetestowała Marka silną wolę do granic wytrzymałości, bo zakładamy, że jeszcze odrobinkę biedak wytrzyma ;P Wnioskujemy też by ta wielka iskrząca chemiczna kula, która wisi w powietrzu koniec końców wreszcie przekroczyła granice i eksplodowała! A tak! Bo wnioskować przecież możemy! :)
    Sama widzisz Amicus, że Genowefa, podobnie jak my, ma prawo dużo spodziewać się po mazurskim wyjeździe. Mazury od zawsze były i są cudem natury. W napięciu czekamy zatem na cud, bo czekać przecież możemy! ;) Pozdrowienia znad rześkiego Bałtyku. Alka&Patka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rześkiego? Słyszałam, że niemal mroźnego... Niemniej w sumie od miejsca ważniejsze jest towarzystwo! ;) Najbardziej zmysłowe i erotyczne? Serio? Przy jednej z wcześniejszych historii już były takie głosy, ale mnie się generalnie nie wydaje...
      Musi się jeszcze męczyć kilka miesięcy, więc dlaczego nie może do tego podejść bez spiny, dlaczego nie może mieć zabawy. Już wcześniej przekonywała sama siebie, że nie może podchodzić do tego zadania zbyt poważnie, bo ciągły stres nic nie da. Zdecydowanie bardziej skłaniam się ku dwóm pierwszym powodom, niż kolejnym, które przedstawiacie ;)

      Pozdrawiam obie! :)

      Usuń
  10. Odnoszę wrażenie, że Marek poddawany jest systematycznym torturom! Jak nie Babcia go męczy, to Ulka się nad nim znęca! Dosłownie. Ileż ten facet musi przetrwać żeby osiągnąć cel - czyli spadek! Chociaż mam nadzieję, że cel i priorytety w niedługim czasie mu się zmienią! Oby. Zastanawia mnie jedno czy oni oboje nie udają, nie grają również przed sobą. A jeśli tak, to po co? Czy tylko po to, żeby sprawdzić cierpliwość drugiej strony? Wygrać? Ale co? Tylko satysfakcję? Mocno wątpliwe. Coś tu się kroi grubszego, tylko jeszcze nie wiem co!? Szczególnie, że Ulka w doprowadzaniu Marka do wrzenia jest mistrzynią! Doskonale zna jego słabe punkty i precyzyjnie z premedytacją je wykorzystuje. Marek natomiast jest liderem rankingu na prowokatora roku, nie przewidział jednak, że Ulka podejmie grę i wykorzysta jego broń przeciwko jemu samemu. Obojgu ta gra coraz bardziej się podoba! Naprawdę godni siebie przeciwnicy! Dla dobra obojga powinni się zmierzyć w łóżku, na podłodze lub pod prysznicem - pełna dowolność jeśli chodzi o miejsce, byle rozładować napięcie i potwierdzić dominację :)! Pożar jest raczej nieunikniony i ofiary, jak to zwykle bywa, też! Byle tylko nie Babcia.

    A tak w ogóle to zastanawiam się czy na początku Uli, decydującej się na tę współpracę, Marek był całkiem obojętny? Czy nie czuła do niego chociaż nici sympatii? Przecież zapewne zdawała sobie sprawę na czym ten ich układ, ta gra ma polegać? Musiała wiedzieć jakie będą kolejne kroki i ich konsekwencje? Nawet całowanie się i odgrywanie szopki przed bliskimi (i nietylko) z obcym facetem, a już tym bardziej z takim wkurzającym facetem nie jest warte takiej kasy. Czy jest? Naprawdę tylko chęć posiadania
    kasy nią kierowała? Jeśli tak to niewiele różni się od Dobrzańskiego. Tym bardziej są godnymi przeciwnikami. Szczególnie teraz kiedy sprawy zaczynają się posuwać, a przecież ostateczne posunięcie jeszcze przed nimi :D. Prawda? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakim torturom? No nie mówi, że Ci go szkoda!
      Ulka się nad nim znęca? No co Ty! :D
      I nie spadek, a darowiznę. Babcia się jeszcze na tamten świat nie wybiera. Proszę Genowefy nie próbować uśmiercać, bo opowiadanie straci na barwności, a ona jeszcze ostatniego słowa nie powiedziała. Ona im jeszcze nie raz podniesie ciśnienie. Obojgu!

      Czy była nić sympatii? Może tak. Czasem fajnie im się gawędziło, czasem pożartowali, ale generalnie miała go za sympatycznego lowelasa. Generalnie polecam wrócić na moment do pierwszych rozdziałów, gdy ta współpraca się krystalizowała.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Pierwsze iskry są bez babci i nie dla babci, raczej dla prasy. Ale przynajmniej wiemy, że Marek ma bujną fantazję, oby fantazje umiał przekuć w rzeczywistość. Żeby mu się nietylko śniło, ale i zdarzyło. I to nie raz :). Świetna część, zresztą jak całe opowiadanie, pełne oczekiwania! Pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas takich imprez prasa nie jest obecna cały czas, żeby goście mogli się czuć swobodnie, więc tym razem nie dla prasy ;)
      Cieszę się, że Ci się podoba!
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Niech oni jak najszybciej jadą na te mazury do wspólnej sypialni!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do wspólnej sypialni Mazury wcale nie są potrzebne ;)

      Usuń
  13. Napiszę krótko. Nie mogę się doczekać kolejnej części :)) Hana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do kolejnej części możesz już zacząć odliczać godziny ;)

      Usuń
  14. Ta część jest The best �� ah te iskry między nimi ��

    OdpowiedzUsuń
  15. Małe sprostowanie - w jednej z odpowiedzi na Wasze komentarze napisałam, że rozdział pod koniec tygodnia. Niestety się nie wyrobię. Nowy rozdział w poniedziałek późnym wieczorem. Miłego weekendu Wam życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. To zrozumiałe. Ulka z Markiem dopiero co zajechali na Mazury. Relacja z wydarzeń musi być po! ;) Udanego weekendu! :) Patka

    OdpowiedzUsuń
  17. No I jak o której można się spodziewać części ?

    OdpowiedzUsuń