Z serdecznymi pozdrowieniami dla Anonima i Gośki Pomarańczy ;)
Do drewnianego, piętrowego domku
tuż przy jeziorze Niegocin w sobotnie przedpołudnie dotarli jako ostatni. Na
miejscu byli już Łukasz z Aśką, Mateusz, Marcin z narzeczoną, których poznała
na niedawnym przyjęciu urodzinowym oraz przyjaciółka Violki, Ola z chłopakiem
Williamem. Violetta ewidentnie promieniała z dumą prezentując swój pierścionek.
Sebastian przyjmował gratulacje wyraźnie z siebie zadowolony. Towarzystwo
spędziło niemal cały dzień na jachcie wynajętym na tę okazję przez
Olszańskiego. W świetnych nastrojach po nocnym ognisku rozeszli się do
przygotowanych pokoi.
- Śpisz na podłodze –
zawyrokowała Ula, gdy tylko weszli do sypialni. Oprócz niewielkiej szafy i
małżeńskiego łóżka nie było innych mebli. Szczerze wolałaby, żeby został im
przydzielony niewielki pokój na dole, pełniący rolę gabinetu i biblioteczki, w
którym zostały ustawione dwa rozkładane łóżka polowe. Tamten pokój przypadł niestety
Marcinowi.
- No chyba sobie żartujesz –
parsknął bardziej rozbawiony, niż poirytowany
- A wyglądam, jakbym żartowała?
- Daj spokój – mruknął,
przeszukując walizkę w poszukiwaniu bokserek i kosmetyczki - Nie zachowuj się,
jak dziecko.
- Wcale się nie zachowuję, jak
dziecko. Albo śpisz na podłodze, albo wracam do Warszawy.
- Ciekawe jak? – spojrzał na nią
z wyższością – Pekaesem? Piłaś wino. Zachowujesz się, jak cnotka albo
zakompleksiona członkini kółka różańcowego. Jesteśmy dwójką dorosłych ludzi,
którzy mogą spać na jednym materacu. Nie chcesz, to cię nawet nie dotknę. Chociaż,
jak półnaga leżałaś na jachcie to jakoś nie protestowałaś, gdy cię dotykałem –
bezczelnie spojrzał jej prosto w oczy - Ba, sama chciałaś, bym ci ten cholerny
olejek wsmarował w plecy. I wydawałaś się wybitnie zrelaksowana, a nie spięta –
zauważył zgodnie z prawdą
- Miałam poprosić Violkę? –
prychnęła, splatając na piersiach ręce w charakterystycznej pozie - Przecież
przed twoimi znajomymi też odstawiamy tę szopkę.
- To nie rozumiem po co teraz
robisz aferę… - westchnął wyraźnie zmęczony tą dyskusją – Przyjąłem do
wiadomości, że nie chcesz uprawiać ze mną seksu. Spokojnie, nie zgwałcę cię w
nocy – oświadczył i zgarniając swoje rzeczy udał się do łazienki. Postanowiła
się poddać. Zdała sobie sprawę, że faktycznie zachowuje się, jak dzikuska i
robi z siebie idiotkę. Gdy wróciła po prysznicu on już smacznie spał.
Zgodnie ze swoimi planami udało
jej się ściągnąć do Warszawy ojca. Wspólny obiad w jednej z przytulnych knajpek
miał być świetną okazją, by obaj panowie się poznali. Cieplak do bruneta
podchodził z wyraźną rezerwą. Całe spotkanie bacznie mu się przyglądał, uważnie
słuchał i obserwował jego zachowanie w stosunku do córki. Dopytywał o kwestie
zawodowe i rodzinne, co niejednokrotnie spotykało się ze sprzeciwem Uli. W jej mniemaniu
ojciec prowadził przesłuchanie gorsze, niż babcia Marka. Po deserze Marek
zaproponował, że odwiezie Józefa do domu, ale Ula zaprotestowała i zarządziła,
żeby mężczyzna wracał do domu. Sama postanowiła odwieźć ojca, by po drodze z
nim porozmawiać.
- Nie wydaje mi się, żeby to był
dla ciebie odpowiedni partner – oświadczył Cieplak, gdy odjechali ledwie dwie
przecznice od restauracji
- A to niby dlaczego? – była bardzo
ciekawa opinii ojca. W jej ocenie Marek zrobił dobre wrażenie. Starał się być
miły, uprzejmy, nadskakiwał jej na każdym kroku
- Choćby dlatego, że zbyt wiele
was dzieli
- Mówisz o kwestiach
materialnych? - zaciekawiła się
- Między innymi. Matka prowadzi
galerię, ojciec spore przedsiębiorstwo. To bardzo zamożni ludzie. Jeśli teraz
nie zwracacie uwagi na te różnice, to w pewnym momencie zaczniecie. Nawet jeśli
nie wy, to jego rodzina.
- Póki co to ty zwracasz na to
uwagę. Jego rodzina przyjęła mnie bardzo ciepło. Są mną oczarowani. Przyjęli
mnie dużo lepiej niż ty Marka – wytknęła mu jego dzisiejszą, chłodną postawę
- Ja po prostu nie lubię udawać.
W przeciwieństwie do niego. Wyczuwam w nim pewien fałsz – Ula spięła się – Obym
się mylił. Poza tym dzieli was podejście do życia – ku uciesze dziewczyny
nakierował rozmowę na wygodniejsze dla niej tory. Sądziła, że odgrywają swoje
role perfekcyjnie. Jego rodzina się nie zorientowała – Wydawało mi się, że
gustujesz w dojrzałych i ułożonych mężczyznach. No tego o nim powiedzieć nie
można. Ma trzydzieści pięć lat.
- Trzydzieści cztery –
podkreśliła – I właśnie próbuje sobie ułożyć życie ze mną.
- Jakieś pięć lat za późno –
mruknął pod nosem
- Oj daj spokój – westchnęła - Czasy
się zmieniły. Ja wiem, że ty w jego wieku miałeś już żonę i dwójkę dzieci w tym
jedno w podstawówce, ale żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Wszystko się
przesuwa w czasie. Poza tym może szukał odpowiedniej kobiety – powtórzyła
tekst, który kilka tygodni wcześniej usłyszała od Dobrzańskiego. Uwagę o
próbowaniu i testowaniu już sobie darowała
- Taak – rzucił z przekąsem –
Szukał, szukał. Dąbrowska przyniosła mi kilka gazet, w których były opisane te
jego poszukiwania. Już pomijam fakt, że nigdy nie sądziłem, iż moja córka
stanie się bohaterką tej prasy niewysokich lotów.
- Skończmy tę dyskusję, bo ona do
niczego nie prowadzi – postanowiła uciąć te temat – Jesteś do niego uprzedzony.
Mam nadzieję, że gdy lepiej się poznacie zmienisz zdanie i się polubicie, tak,
jak mnie polubiła jego rodzina
- Moim zdaniem nie powinnaś na
niego marnować czasu, bo nic z tego nie będzie. Wspomnisz moje słowa
- Lepiej powiedz, co tam na
wizycie u kardiologa – zmieniła temat – Jedziesz w końcu do tego sanatorium?
Dobrzański zastosował się do
uwagi Uli i sam wybrał pierścionek. Skromny, ale ładny, z dwukolorowego złota z
niewielkim brylantem. Nie było romantycznej kolacji w restauracyjnym ogrodzie,
jak w przypadku Olszańskiego i Kabasińskiej. Nie było klękania i tradycyjnego ‘wyjdziesz
za mnie?’. Przecież odpowiedź na to pytanie została zapisana wiele tygodni temu
w umowie. Była za to skromna róża zakupiona u dziewczyny, która sprzedając
kwiaty pośród parkowych alejek dorabiała sobie na studia. Pierścionek podarował
jej podczas wieczornego spaceru, na który zdarzało im się razem wychodzić od
czasu do czasu by omówić kwestie służbowe lub ustalić strategię wobec
Brzeskiej. Czy czuła się zawiedziona tymi oświadczynami? Trochę tak. Inaczej to
sobie wyobrażała, ale powtarzała w duchu, że jeszcze kiedyś przyjdzie czas na
romantyczne chwile, klękanie i niepewność w oczach ukochanego, gdy będzie
udawać, że zastanawia się nad odpowiedzią.
Również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLiczyłam na nieco bardziej wyczerpujący komentarz...
UsuńCóż stwierdziłam, że nie warto się odzywać. Nie daj Boże rozpęta się jakaś niepotrzebna burza.
Usuńkonstruktywna krytyka mile widziana. Śmiało! ;) Pod poprzednim rozdziałem pisałaś, że blog nie jest tylko dla autora. Autor publikuje rozdział i otrzymuje informację zwrotną od Czytelników. Dlatego bardzo chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego opowiadania.
UsuńI pięknie, kolejny krok za nimi. Chcemy więcej :)
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć, czy te zaręczyny to krok w przód, czy w tył ;)
UsuńTata Cieplak z babcią Brzeską mogą stworzyć mieszankę wybuchową i chyba w jednej drużynie grać nie będą. Zdecydowanie się różnią w podejściu do tego związku, babcia bierze w ciemno wszystko i chcę więcej, Józef najchętniej jak najszybciej pozbył się Marka z pola widzenia i w sumie obojgu nie ma się co dziwić, że mają takie podejście. Ale nadal mam nadzieję, że jednak będą z tego dzieci, prawdziwe oświadczyny, nie ze względu na umowę i przyzwyczajenie, ale z miłości. Ale to na razie daleka, bardzo daleka przyszłość. Niezmiennie zachwycona. Pozdrawiam, KaEm.
OdpowiedzUsuńTata Cieplak jest daleko, a babcia Brzeska jest na miejscu ;)
UsuńPozdrawiam
Józef wyczuł bardzo szybko, że tu coś nie gra. Zauważył to iż oboje udają. Może i chce być ostrożny i przestrzega Ulę przed popełnieniem błędu. Ale ona jest dorosła i sama o sobie stanowi. No i oczywiście cała Dąbrowska, która musi wścibiać nos tam gdzie nie trzeba.
OdpowiedzUsuńTe ich utarczki słowne są niesamowite. Mam nadzieję na to iż w niedalekiej albo dalekiej przyszłości dojdzie do prawdziwych zaręczyn tych obojga. Powiadają "kto się czubi ten się lubi"
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Jednym słowem muszą popracować nad tym, by być bardziej przekonujący ;)
UsuńDzięki za wizytę i wpis. Pozdrawiam :)
Byłam, czytałam, muszę przemyśleć.
OdpowiedzUsuńDziś tylko tyle, bo mam więcej wątpliwości niż wszyscy Cieplakowie plus Marek razem wzięci. Ale ja takie wątpliwości mieć mogę, Ulka już nie! Pozdrawiam.
Idź za przykładem babci Brzeskiej. Ona nie ma wątpliwości ;)
UsuńSerdeczności
Józef jednak jest spostrzegawczy, chyba Marek jest mało przekonujący. Liczyłam na szerszy opis tego wyjazdu i spania w jednym łóżku. Kiedy oni w końcu zaczną na siebie inaczej patrzeć? Oświadczyny słabe Marek się nie postarał a przecież szansy na poprawę mieć nie będzie bo oni wezmą ślub a o rozwodzie nie może być mowy. Chyba że oświadczy się jeszcze raz przed ślubem kościelnym bo teraz to będzie cywilny? ;-) G
OdpowiedzUsuńMoże nigdy nie zaczną? ;)
UsuńŚlubu kościelnego z całą pewnością nie będzie.
Pozdrawiam
Brakuje tylko babci, która jest najlepszy motywatorem dla Marka, przy niej zachowuje się konkretniej a pod jej obserwacją jakby bardziej mu się chce, bardziej się stara. Cała nadzieja w babci bez niej obydwoje są jacyś bezradni. A tata Cieplak też nie pomaga w tym przedstawieniu. Zobaczymy co z tego wyniknie. Czekam na jakieś cieplejsze gesty. Ania.
OdpowiedzUsuńCieplejsze gesty już w kolejnym odcinku. W końcu będzie kolacja zaręczynowa z udziałem babci ;) Pozdrawiam
UsuńŚwietna część. Marek sfrustrowany i zmęczony ma chyba powoli dość. Takie wrażenie odnoszę, że go ta umowa dużo kosztuje. Rzecz jasna, że abstynencja seksualna to dla niego stan nowy. Trochę jakby mu ktoś skrzydła (albo coś innego) podciął. Cieplaka nie przekonał do siebie. Przy babce zdecydowanie korzystniej prezentuje swój wachlarz aktorskich umiejętności. W Ulce jakby coś pękło. Zaczyna odpuszczać, mięknie, przełamuje nieufność, zaczyna się z Markiem oswajać. Jej uczucie zawodu po zaręczynach też sporo mówi. Na moje oko, oni są już o krok od ... no własnie od czego? ;) :) pozdrawiam. alka
OdpowiedzUsuńDzięki! :) Sporo go kosztuje, ale ile zarobi ;) Rachunek jest zdecydowanie na plus. Trochę nerwów w zamian za wymarzony apartament ;)
UsuńKrok od wojny domowej? :D
Pozdrawiam
Myślałam że,oświadczyny Marka będą inaczej wyglądać :( Szkoda że nie odbyły się w rodzinnym gronie. Oby po ślubie tata Uli zmienił zdanie o Marku. Niech przyleci babcia Marka. Na pewno będzie zawiedziona że Marek nie oświadczył się gdy ona jest w Polsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Wszyscy tak myśleli :D W rodzinnym gronie będzie przyjęcie pozaręczynowe ;)
UsuńBabcia już jest na miejscu. Już się szykuje na kolację z wnukami.
Pozdrowienia
Kiedy cd?
OdpowiedzUsuńStało się. Wreszcie wylądowali w jednym łóżku i mogło być cudownie. A tu nic! Zwyczajnie nic! Nawet zabierania kołdry nie było. Wojny na poduszki też nie. Nawet jednego przytulenia przez sen. Nic. Ja protestuję. Ja nie chcę żadnych udawanych ciepłych gestów na pokaz przy babce. Ja chcę coś między nimi na serio! ;)Przecież tak dłużej nie może być!:) Już co poniektórzy się zorientowali, że grają. Jeszcze doniosą babci i będzie draka! Proszę weź to mocno pod uwagę w przyszłości. :D ;)
OdpowiedzUsuń-Serdecznie pozdrawiam - Patka
Kiedy coś dodasz?
OdpowiedzUsuńAmicus myślała że utrze mi i Gosi pomarańczy nosa dodając notkę w terminie ha ha . A na kolejna musimy czekać kolejny miesiąc bo dwa rozdziały w miesiącu to za dużo. Na tym blogu tak porostu jest rozdział i później miesiąc czekania na następny.
OdpowiedzUsuńNic nie musisz. Nikt ci nie każe czekać. Wygląda na to, że zaglądasz tu tylko po to, żeby się czepiać. Daj sobie spokój - będzie lepiej i milej dla wszystkich. A
Usuń