- No
proszę pan właściciel we własnej osobie – odezwał się Dobrzański, gdy
przyjaciel ledwo zdążył przekroczyć próg jego gabinetu - Dobrze że jesteś bo
jest od cholery pracy – wyraźnie niezadowolony omiótł spojrzeniem zawalone
stertą segregatorów i teczek biurko
- Ale
daj spokój każdemu należy się urlop – przeciągnął się na krześle i splótł
dłonie na karku - Violka od dawna wierciła
mi dziurę o tę Majorkę. Obiecałem jej już w zeszłym roku. A teraz po tych
zaręczynach naprawdę głupio było mi odmawiać. A poza tym należało mi się
kilkanaście dni laby na plaży i drinki z parasolkami.
- To
świetnie, że urlop się udał, ale bierz się za robotę. Możesz jechać już do drukarni,
odebrać zamówienie, musisz ogarnąć technicznych na sobotę. Trzeba ich
poustawiać na sensowne godziny. I generalnie mam dla ciebie zadania na cały
dzień – wyszczerzył się w złośliwym uśmiechu
- A co
ty jesteś taki zestresowany? Zrelaksuj się, wyluzuj – Olszański wciąż w
urlopowym nastroju zupełnie nie przejmował się pracą - Robota nie zając –
odrzucił na biurko dokumenty, które chwilę wcześniej wcisnął mu brunet – Jesteś
taki spięty – stwierdził – Co, dalej pościsz? – wyraźnie się z niego nabijał.
Dobrzański w pierwszych chwili spiorunował go wzrokiem, by ostatecznie
rozpocząć dyskusję o swoim życiu erotycznym
- Nawet
wczoraj miałem okazję przestać – mruknął, wzdychając
- Ulka
jest dla ciebie milsza? – wyraźnie się ożywił, mając nadzieję na jakąś pikantną
opowieść
- Nie
– pokręcił głową - ta małolata, która wynajmuje moje mieszkanie – czyżby wydawało
się Olszańskiemu, czy przyjaciel rzeczywiście się skrzywił?
- Żartujesz?
- Nie,
ściągnęłam mnie na Bemowo bo podobno zapchał jej się zlew. Tłumaczyłem, że nie jestem
hydraulikiem i kompletnie się na tym nie znam – tłumaczył znudzony - Upierała
się, żebym przyjechał, że nie chce załatwiać nic sama, pod nieobecność właściciela.
Na miejscu okazało się, że wcale nie potrzebowała hydraulika i nie chodziło o
przepchanie zlewu. Zdecydowanie o coś innego
- Ale
akcja – Sebastian był wyraźnie podekscytowany - No i co? - w charakterystycznym
geście poruszył brwiami – Nie trzeba było dziewczyny zostawiać na pastę
losu, skoro była w potrzebie
- Zwariowałeś? – zapytał z pretensją - Nie jestem
idiotą. Nie zamierzam pakować się w jakiś dziwny układ. Po pierwsze wcale mi
się nie podoba, nie lubię rudych. A po drugie, cholera wie, czy tam nie miała
jakiś ukrytych kamer. Nie chcę mieć
problemów
- Boisz się Ulki – bardziej stwierdził, niż
zapytał, śmiejąc się przy tym otwarcie
- Raczej nie mam ochoty po raz kolejny być
bohaterem tych brukowców. Babka by się dowiedziała, to wysadziła by mnie
dachem. A Ulka to już w ogóle nie chciałaby słyszeć o ślubie.
- A jak tam z nią?
- Sam nie wiem – wzruszył ramionami
- A
możesz jaśniej?
- Nie
wiem, co jest grane. Najpierw mnie prowokuje, odpowiada na moje zaczepki i
wyraźne aluzje, a później traktuje jak powietrze. Kompletnie nie wiem, co o tym
sądzić - westchnął
- Rozumiem
że jeszcze nie wkupiłeś się z łaski i dalej macie osobne sypialnie
- A co
mam zrobić? Za włosy i do jaskini? – wyraźnie się zirytował – Jest cholernie
skomplikowana i trudna do rozgryzieni. Ostatnio już prawie się witałem z gąską,
a koniec końców – pyknął ustami – doprowadzi mnie do to obłędu
-
Przynajmniej się z nią nie nudzisz – zaśmiał się pod nosem
- A to
prawda - przyznał
- Muszę
ci powiedzieć że teraz naprawdę dobrze wygląda. Jeszcze pół roku temu taka
szara myszka, a teraz nie ma faceta który by się za nią nie obejrzał.
- Przecież
ci mówiłem że jest po prostu trochę zaniedbana. Zaczęła bardziej zwracać uwagę
na to co i jak nosi, no i proszę. Wiem co dobre – spojrzał na kumpla z
wyższością. Ich rozmowę przerwał dźwięk komórki Dobrzańskiego. Na wyświetlaczu
dostrzegł imię swojej narzeczonej i pospiesznie odebrał połączenie. Rzadko
kiedy dzwoniła do niego bez powodu.
- Halo
- Cześć
kochanie – zaczęła, czym wprawiła go w totalne osłupienie. Nigdy się tak do
niego nie zwracała
- Cześć
- odparł nie wiedząc, co jest grane
- Gdzie jesteś? – zapytała słodkim głosem. Czyżby
znów zamierzała go prowokować? Będzie teraz flirtować z nim przez telefon?
Doprowadzi go do wrzenia, by później szybko zakończyć połączenie, a po jego
powrocie do domu będzie udawać, że nic się nie stało?
- W biurze – odparł, chrząkając cicho
- A kiedy będziesz?
- Nie wiem. Pewnie koło osiemnastej – próbował przypomnieć
sobie wszystkie sprawy, które powinien jeszcze dziś dopiąć - Ma parę tematów do
ogarnięcia, później spotkanie z Gąbczyńską – wyjaśniał – Jedziemy z Darią
ustalić z nią szczegóły imprezy. A coś się stało? – chciał wreszcie poznać
powód tego telefonu i całej tej dziwnej rozmowy. W tle usłyszał jakby dźwięk
zamykanych drzwi, a jej ton głosu zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni
-Masz natychmiast przyjechać do domu – niemal wycedziła
- Ale co się stało? – zaniepokoił się
- Twoja babcia postanowiła nas odwiedzić
- Ale, że co? – poczuł, że ręce zaczynają mu się
pocić.
- Czy ja mówię niewyraźnie? – syknęła – Twoja babka
pije kawę w salonie. Dwa kwadranse temu otworzyłam drzwi, a ona stała w progu z
walizką. Czego nie rozumiesz? Mam ci telegram wysłać w tej sprawie?
- Przecież była w Berlinie – zerwał się z miejsca
i nerwowo zaczął krążyć po gabinecie, czym wzbudził ogromne zainteresowanie
przyjaciela
- No, była ale wróciła – chciała jeszcze coś
powiedzieć, ale przerwał jej
– I jak to z walizką? – wrzasnął – To ona
przepraszam zamierza u nas zostać? – był wyraźnie spanikowany. Niezapowiedziana
wizyta była ostatnią rzeczą, której teraz potrzebował. Jeden nieodpowiedni ruch
i cały ich plan mógł szlag trafić.
- A ty każesz jej spać pod mostem, czy odeślesz
do Berlina? Jeśli tak, to beze mnie. Sam to załatw – wizyta kobiety i jej nie
była na rękę, ale bezduszne wystawienie walizek za drzwi, w dodatku staruszce,
nie było w jej stylu - Ponoć zapomniała, że twoi rodzice wracają z urlopu
dopiero w poniedziałek rano.
- Jasne - mruknął wściekły – Co za przebiegła
żmija – powiedział bardziej do siebie, niż do niej – Przyjechała nas sprawdzić.
Doskonale wiedziała, że wracają dopiero za cztery dni. Konferuje z moją matką
minimum raz dziennie przez telefon – wszystko wskazywało na to, że Genowefa
Brzeska przechytrzyła swojego wnuka. Takiej niespodzianki z jej strony
kompletnie się nie spodziewał.
- Wspominała, że dzięki sklerozie będzie mogła
spędzić z nami trochę czasu
- Ja pierdolę – był wściekły. Na babkę i na
sytuację, w jakiej ich postawiła - to jest jakiś cyrk. Teraz będziemy jadać
wspólne obiadki? – kręcił głową w geście rezygnacji - Wiedziałem, że problemy
się dopiero zaczną.
- Miło się gawędzi – rzuciła z kpiną – Ale konkrety.
Kiedy będziesz? Mam masę roboty i nie mam czasu jej zabawiać. Poza tym to twoja
babka.
- Przyjadę maksymalnie za dwadzieścia minut –
oświadczył zbierając się do wyjścia
- Dobra – westchnęła - postaram się robić dobrą
minę do złej gry
- Ulka, czekaj! – powstrzymał ją przed
zakończeniem połączenia. Mimo zdenerwowania starał się myśleć logicznie - Teraz
mnie uważnie posłuchaj. Gdy przyjdę zaczniesz coś wspominać, że masz za godzinę
spotkanie i musisz wyjść. Pójdziesz do sypialni się przebrać, a w tym czasie
przyniesiesz wszystkie swoje rzeczy do mojego pokoju – instruował
- No chyba zwariowałeś
- Przecież będzie u nas nocować! – huknął –
Gwarantuje ci, że przez te kilka dni sprawdzi każdy kąt w tym mieszkaniu. Łącznie
z tym, jakich gumek używamy. Możesz mnie oświecić, jak jej wytłumaczysz, że
mamy osobne sypialnie? – wycedził przez zaciśnięte zęby - Nie pogryzę cię,
przez te kilka dni.
- Nie o to chodzi. Tego jest sporo. Przecież to
się nie zmieści – wyjaśniała rzeczowo
- Fakt – mruknął - To przenieś kosmetyki, trochę
ubrań i najpotrzebniejsze rzeczy. Jakby się pytała, wytłumaczę, że trudno było
nam się pomieścić i podzieliliśmy się szafami.
- Marusiu, jak miło cię widzieć – uśmiechnęła się
do niego uroczo, gdy tylko pojawił się w salonie
- Co za niespodzianka – powiedział nie kryjąc
sarkazmu – Mogłaś nas uprzedzić – rzekł całując ją w policzek – Cześć kochanie –
musnął usta narzeczonej, która z nietęgą miną siedziała po drugiej stronie sofy
- Tak strasznie was przepraszam. Już tłumaczyłam
Uleńce, że wszystko mi się pomieszało – perfekcyjnie odgrywała zasmucenie –
Starość nie radość. Umysł już nie ten. W moim wieku ty też będziesz miał
problemy z pamięcią
- Raczej nie dożyję tego wieku – mruknął siadając
obok brunetki – bo mnie wykończysz – dodał pod nosem. Ulka usłyszała, z trudem
hamując śmiech.
- Kompletnie mi się pomieszało, kiedy przylatuje
Helenka z Krzysztofem. Miałam wrócić do Niemiec, ale pomyślałam sobie, że skoro
przyjechałam to was odwiedzę i spędzimy razem kilka dni. Wiem, że jesteście zajęci.
Ja absolutnie nie chcę przeszkadzać. Zachowujcie się tak, jakby mnie tu nie
było – Dobrzański zaśmiał się pod nosem z wyraźną złośliwością – A jak rodzice
wrócą, to przeniosę się do nich
- Ja przepraszam bardzo, ale za trzy kwadranse
mam spotkanie z klientem – Ula podniosła się z zajmowanego miejsca i ruszyła w
stronę schodów – przebiorę się, a przy okazji przygotuję pokój i komplet
ręczników – posłała staruszce ciepły uśmiech
- Dziękuję ci moje dziecko. Prawdziwy z ciebie
anioł
- Kochanie – w połowie schodów zatrzymał ją głos
mężczyzny – O której wrócisz? Może wyjdziemy we trójkę na kolacje do tej gruzińskiej
knajpki na Sadybie.
- Powinnam być po szóstej – odparła i udała się
do sypialni, próbując zatuszować ślady ich oddzielnego bytowania