- Jak byłem mały, to naprawdę się
jej bałem – zaśmiał się pod nosem. Spacerowali nad Zalewem Zegrzyńskim – W
liceum nawet miałem jechać do niej na miesiąc wakacji. Znalazłem sobie pracę, żebym
tylko do tego wyjazdu nie doszło. Wmówiłem rodzicom, że wszyscy koledzy z klasy
będą zarabiać w myjni. Oczywiście to było kłamstwo. Dorabiał tam jeden mój
kumpel Romek, który później krył mnie przed rodzicami. Popracowałem tydzień i
zwiałem stamtąd. Rodzice do tej pory nie wiedzą, że nie przepracowałem całego
okresu. Za to byli ze mnie dumni, że chcę zarabiać, że jestem przedsiębiorczy i
nie chcę całymi dniami siedzieć przed telewizorem – ciągnął swoją opowieść,
której przysłuchiwała się z zainteresowaniem. Trzeba przyznać, że podczas tego
weekendu dowiedziała się o nim kilku ciekawych rzeczy. O nim i o jego rodzinie.
Z pewnością te szczegóły mogły jej pomóc w późniejszym okresie. Początkowo była
przeciwna temu wyjazdowi. Nie rozumiała po co mają jechać do Serocka tylko po
to, by dowiedzieć się czegoś o sobie i doprecyzować historię ich znajomości.
Przecież równie dobrze mogli o tym porozmawiać na miejscu w Warszawie. Marek
upierał się, że gdy będą skazani na siebie dwadzieścia cztery godziny na dobę
lepiej się poznają i oswoją ze sobą. Od samego przyjazdu kręciła nosem, gdy
dowiedziała się, że Dobrzański zarezerwował jeden pokój z dwoma łóżkami. Nie
przyznawała się do tego głośno, ale coraz bardziej zaczynała żałować swojej
decyzji. Klamka zapadła i nie było już odwrotu. Umowa została podpisana. A jej
nie pozostało nic innego, jak zmienić swoje nastawienie i zacząć podchodzić do
całej tej sytuacji na luzie, bawiąc się przy tym w najlepsze. Zawsze do życia
podchodziła zbyt serio. Może czas zmienić podejście?
- Ale nie będzie jej tym razem na
kolacji? – dopytywała. Wolała być psychicznie przygotowana.
- No coś ty – zrobił wielkie oczy
- Już wystarczająco będę zestresowany spotkaniem z rodzicami. Jeszcze mi babka
do szczęścia potrzebna. Prosiłem mamę, żeby jej nie informowała. Gdyby się
dowiedziała, przyleciałaby pierwszym rejsem na Okęcie. Na jej przesłuchanie
przyjedzie jeszcze czas.
- Z pewnością jest urocza, tylko
jesteś uprzedzony
- Jasne – prychnął na samą myśl o
wizerunku uroczej staruszki – Chyba jak śpi. Zresztą dosyć o niej. Poznasz ją
to wtedy porozmawiamy. Przejdźmy do kolejnego punktu naszego wyjazdu – spojrzał
na nią z wyższością. Znała to spojrzenie. Świadczyło o tym, że za chwilę nastąpi
coś, co jej się nie spodoba.
- A to my mamy jakiś harmonogram?
Plan? – zapytała – Szkoda, że go dla mnie nie wydrukowałeś – zakpiła – No to co
wymyśliłeś
- Pocałuj mnie – to nie była
prośba. Bardziej brzmiało to, jak rozkaz.
- Słucham? – parsknęła nie bardzo
wiedząc, czy ma się śmiać, czy na szybko przypominać sobie chwyty, które
poznała na kursie samoobrony w liceum.
- Pocałuj mnie – powtórzył patrząc
jej bezczelnie prosto w oczy. Znów ją badał, znów prowadził z nią grę.
Najwyraźniej droczenie się z nią dawało mu dziką satysfakcję.
- Chyba sobie żartujesz – niemal przeliterowała
i ruszyła przed siebie nie zwracając na niego uwagi. Nie zamierzała się z nim
całować. Znaczy zamierzała. Jakby nie patrzeć pocałunki, przytulanie, czułe
gesty były elementem jej nowej roli, ale w zdecydowanie innych okolicznościach.
Mieli grać zakochaną parę przed jego znajomymi, rodziną, a nie w środku lasu,
pięćdziesiąt kilometrów od domu tylko dlatego, że on ma taki kaprys. Nie
wiedziała, czy celowo ją prowokuje, czy chce ją podstępem podebrać. Jeden pocałunek,
drugi, trzeci, a później już poleci. Może ma nadzieję, że będzie nie tylko
udawać jego żonę, ale i umilać mu wieczory. W końcu w momencie podpisywania intercyzy
rzucił uwagę o wypełnianiu wszystkich małżeńskich obowiązków. W sumie
zdecydowana większość facetów do seksu nie potrzebuje miłości. Ba, nie
potrzebuje nawet cienia sympatii, a nawet tego, żeby dziewczyna była ładna. Nie
zwracają uwagę na to z kim, ważne, żeby zaspokoić popęd i rozładować napięcie. O
nie, na to z pewnością się nie pisała. Nie to, żeby była jakąś średniowieczną cnotką.
Z pełnym przekonaniem mogła powiedzieć, że nie należy do tych, co to po bożemu
z małżonkiem, oczywiście po ślubie kościelnym, raz w tygodniu przy zgaszonym
świetle. I może w innych okolicznościach by się zdecydowała, ale z pewnością
nie w tym przypadku. Facet musiał ją pociągać. I choć Dobrzański był przystojny
i podobał się z pewnością niejednej kobiecie, to jego urodę przekreślał
charakter i podejście do życia. A poza tym sypiając z nim czułaby się jak panienka
do towarzystwa. Miałaby poczucie, że tę niemałą sumkę bierze nie za odgrywanie
idealnej narzeczonej i żony, a za usługi seksualne, które świadczy na każde
skinienie. Jego niedoczekanie! Podbiegł trzy kroki i zaszedł jej drogę.
- Nie żartowałem – oświadczył z
poważną miną – Mamy być przekonujący. Myślisz, że nikt nie zauważy, że jesteśmy
niepewni, że dopiero badamy grunt?
- To po to mnie tu ściągnąłeś? –
splotła ręce w bojowej pozie
- Nie. Chciałem, żebyśmy się ze
sobą oswoili. Coraz częściej będziemy się razem pokazywać i musimy być wobec
siebie śmiali i naturalni. I głównie ty masz z tym problem.
- Z niczym nie mam problemu –
syknęła, po czym niespodziewanie wpiła się w jego usta. Musiałby skłamać, gdyby
powiedział, że go nie zaskoczyła. Pocałunek był gwałtowny, zachłanny…. namiętny.
Równie niespodziewanie się odsunęła i spojrzała na niego mając niemal wypisane
na twarzy ‘no i co?’.
- Świetnie całujesz – rzekł z
uznaniem
- Dzięki za komplement – odparła
jak gdyby nigdy nic.
Spotkanie w posiadłości
Dobrzańskich przebiegło w miłej atmosferze. Dziewczyna w sukience wybranej
przez Marka prezentowała się niezwykle atrakcyjnie. Senior był nią ewidentnie
oczarowany, a Helena nie kryła swojej radości, że syn wreszcie znalazł
odpowiednią partnerkę. Błyskotliwą, zaradną, inteligentną, a przy tym skromną i
uroczą. Ula zyskała jeszcze kilka punktów w oczach przyszłej teściowej
odpytując o działalność jej fundacji.
- ufff – odetchnął, gdy wsiedli
wreszcie do samochodu – Już myślałem, że matka każe nam nocować – pokręcił głową
z powątpiewaniem – Wiedziałem, że totalnie ich kupisz, ale nie sądziłem, że
zwariują – zaśmiał się pod nosem
- Daj spokój, było bardzo miło –
uśmiechnęła się do niego. Rzeczywiście spodziewała się, że będzie gorzej. A
jego rodzice okazali się naprawdę sympatyczną parą.
- Wiesz, wielkie wydarzenie w
rodzinie. Pierwszy raz przyprowadziłem dziewczynę – spojrzał na nią znacząco
- Ojej, jaka ja się czuję
wyróżniona – stwierdziła z nutą kpiny – Rozumiem, że poprzednie miałeś do
innych celów, niż rodzinne kolacyjki – prowokowała go. Uwielbiała te ich słowne
utarczki.
- O co ci chodzi? – przeszył ją
wzrokiem – Przychodziły i odchodziły. Nie było sensu ich przedstawiać rodzinie.
Jeszcze by sobie bóg wie co wyobrażały.
- No tak, bo przecież ty jesteś
za młody na poważny związek. Masz jeszcze czas – zironizowała, śmiejąc się przy
tym głośno
- Żadna nie zwróciła mojej uwagi
na tyle, by być z nią dłużej niż dwa miesiące
- Casanova z Ursynowa – pokiwała
głową z uznaniem. Doskonale wiedział, że z niego kpi
- Szukam, testuję, próbuję. Ja
rozumiem, że ty jesteś z tych, co to jeden i na całe życie – postanowił się
odegrać – Z Bartkiem ci nie wyszło, więc teraz siedzisz i się umartwiasz, a
życie przecieka ci przez palce. Ja się jeszcze nie ożeniłem, bo nie wychodzę z
założenia, że facet powinien sobie zakładać GPS’a na palec po liceum i spędzić
życie z jedną kobietą. To kompletna nuda. Ty nie wyjdziesz za mąż przed
czterdziestką, bo czekasz na księcia na białym koniu. I najlepiej jeszcze żeby
był prawiczkiem – wyszczerzył się
- A skąd ty wiesz, na co ja
czekam? – przyjrzała mu się z wyższością
- No takie sprawiasz wrażenie.
Pouczasz mnie, że nie potrafię się ustatkować, a sama również nie jesteś
szczęśliwą mężatką z gromadką dzieci i kredytem we frankach.
- Uważam, że nie ma się czym
chwalić, że nie wytrzymałeś z żadną
dłużej niż kwartał. Albo inaczej, że żadna z tobą nie wytrzymała. Nie twierdzę,
że jeden i na całe życie. Nie twierdzę, że trzeba się żenić ze szkolną
miłością. Nie twierdzę, że zawsze musi się udać, ale facet w twoim wieku
powinien mieć na swoim koncie jakiś długotrwały związek. Rok, dwa. Nie zawsze
się trzeba dobrać. Inne priorytety, coś nam jednak nie pasuje, ale odrobina
stałości świadczy o naszej dojrzałości. Ty nie jesteś dojrzały, skoro zmieniasz
dziewczyny, jak rękawiczki i o zgrozo to jest dla ciebie powód do dumy.
Chełpienie się tym na prawo i lewo jest mało eleganckie i u większości ludzi
wzbudza litość a nie uznanie – wreszcie wygarnęła mu, co o nim myśli
- A ty mi teraz będziesz prawić
gadki umoralniające? – był wyraźnie poirytowany
- Nie. Po prostu warto żebyś się
nad sobą zastanowił i przemyślał, czego od życia chcesz. Kiedyś trzeba
dorosnąć, a nie bawić się w trzydziestopięcioletniego singla, który odstawia
przed babcią przedstawienie, żeby zgarnąć jej majątek
- A ty zapomniałaś, że też w tym
uczestniczysz? Przypominam ci, że bierzesz czynny udział w tym przedstawieniu
- Nie próbuj zrzucać na mnie
odpowiedzialności. To był twój autorski pomysł.
Jak ja za nimi tęskniłam! Świetni są! A iskrzy, że hohoho! Uwielbiam takie utarczki, złośliwości i iskry, w myśl zasady kto się lubi... a oni mam nadzieję są na dobrej drodze do polubienia. Pierwsze kroki za nimi. Na razie jest dobrze i wszystko przed nimi i Babcią :D. Pozdrawiam, KaEm.
OdpowiedzUsuńpowrócili! i będą Was męczyć przez kilkanaście następnych tygodni! ;P
UsuńMówisz tak, jak Sebastian ;)
Pozdrawiam
Super, że wstawiłaś kolejną część. Te ich utarczki słowne są świetne. Mam nadzieję, że z czasem oboje zapałają do siebie wielką miłością.
OdpowiedzUsuńRodzice Marka ją zaakceptowali ciekawe jak przyjmie ją babcia Gienia.
Zastanawiam się czy Marek będzie wierny Ulce.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
spotkanie z babcią już niedługo. Przyjedzie! ;)
UsuńPozdrawiam
Aż musiałam sobie przypomnieć o czym jest to opowiadanie ;) Ulka potrafi postawić na swoim. To mi się podoba ;) Fajnie że rodzice Marka polubili Ulkę. Bardzo jestem ciekawa co się wydarzy dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
przerwa rzeczywiście była długa, ale teraz już będzie jedno opowiadanie aż do finału.
UsuńPozdrawiam
Fiu,fiu..to się koty ścierają..Mam nadzieję,że nasza pięknotka nie postawi Marka pod ścianą i o zgrozo.. zerwie umowę..Bidoka Mareczek...widzę go jakie starania czyni wprzeprosinach...hahaha/moja fantazja/. Jejku..już czekam na następne wejście.
OdpowiedzUsuńPozdrówka MT
po majówce ;)
UsuńPozdrawiam
Niezmiernie uwielbiam, mimo długiej przerwy! Ich poznawanie i docieranie zawsze budzi emocje szczególnie ich utarczki słowne i nietylko słowne. Już czekam na więcej spięć i iskier, bo te od początku są. Zapewne jeszcze wiele emocji i nieprzewidzianych sytuacji przed nimi a to tylko frajda dla nas. Czekam na więcej bo to jedno z moich ulubionych opowiadań! Ania.
OdpowiedzUsuńi jeszcze trochę będzie ;)
Usuńpozdrawiam
Jak Babcię kocham, umarłam właśnie ze śmiechu !!!! :) :) No i wreszcie trafiła kosa na kamień! Na kilometr czuć, że tylko taka bystra, charakterna i zadziorna Ulka będzie w stanie ustawić Casanovę z Ursynowa do pionu. Już od wstępu go rozpracowała i odważnie w kilku konkretnych zdankach rzuciła mu niewygodną prawdą w twarz. Co prawda panicz Dobrzański jest jeszcze wielce oburzony i pewnie jakieś "blond-biuściaste" głupstwo na boku popełni, zanim zrozumie o co chodzi, ale ostatecznie przyzna Ulce rację i siłą rzeczy dojrzeje przy niej i dla niej. Wiele można by temu aktualnemu Mareczkowi bawidamkowi i lekkoduchowi zarzucić. Mimo to przyznać trzeba, że na umowną żonę wybrał sobie najlepszy egzemplarz jaki mógł :) Cała nocia po prostu cudzik !! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy iskier, wiórów, gromów, złości, a potem mam nadzieję namiętności i miłości. Pozdrawiam. Alka
OdpowiedzUsuńproszę nie umierać na moim blogu! Sebastian podpowiedział, żeby szukał wśród współpracowników i metodą eliminacji padło na Ulę ;) nie będzie miał z Ulką lekko i niebawem zacznie żałować swojej decyzji
UsuńPozdrawiam
Iskrzy między nimi bardzo, będzie ciekawie. Pewnie jeszcze nie jedna „kłótnia” przed nimi. Czekam aż do akcji wkroczył babcia. Jeden pokój, dwa łóżka czemu to? Nie łatwiej by było zamówić z jednym przecież są dorośli a pewnie kiedyś sytuacja ich do tego zmusi więc by się mogli przyzwyczaić. G ;-)
OdpowiedzUsuńmają mieć dwie oddzielne sypialnie więc Marek wolał nie ryzykować wspólnym łóżkiem :P
UsuńPozdrawiam
Chciałoby się rzec nareszcie! Doczekałam się po tylu miesiącach, utyskiwaniach i dopominaniach - tak musiałam Ci to przypomnieć raz jeszcze :). Mam tylko jedno, no w zasadzie dwa pytania: kiedy ciąg dalszy to raz. A dwa, kiedy pojawi się urocza Babcia Gienia? Mam uzasadnione podejrzenia, że z nią Markowi i Ulce nie pójdzie tak łatwo. To będzie godny przeciwnik w tej maskaradzie! Z Seniorami Dobrzańskimi poszło szybko, gładko i nad wyraz spokojnie, chociaż ciekawe co by było gdyby jednak Helena nalegała na nocleg, co wtedy? Czy taki scenariusz został opracowany? Mam wrażenie, że wiele opcji nie wzięli pod uwagę, ale to wypłynie z czasem bo przecież jest jeszcze urocza Babcia, a można przypuszczać, że ona będzie bardzo podejrzliwa i przeprowadzi nie jeden test na znajomość i zgodność charakterów młodych. W końcu chodzi o jej majątek nie ma się co dziwić :D. I chociaż pewnie będzie wścibska, złośliwa i ciekawska to i tak czekam na jej pojawienie się i testowanie młodych. Wiem, jestem wredna prawie jak Gienia w mniemaniu Marka. Swoją drogą wyobrażenie sobie Marka bojącego się Babci Staruszeczki jest naprawdę rozkosznym widokiem. Twierdzi, że bał się jej za młodu mam wrażenie, że do dzisiaj nic się nie zmieniło. I nawet walka o majątek i pieniądze nie jest w stanie tego strachu pokonać. Marek nie boi się tego, że sprawa się wyda i przedstawienie zostanie zdemaskowane, on się boi Babci, po prostu. Dorosły facet a boi się poczciwej staruszki ;). A może on jest uprzedzony i przesadza tak jak twierdzi Ula, a Gienia okaże się miłą, poczciwą starszą panią z klasą. Będzie się jeszcze działo. Właściwie to już się dzieje, Ulka nie jest pierwszą, lepszą panną, która pozwoli sobie wejść Markowi na głowę i do łóżka przy okazji. Trafiła się Markowi wymarzona partnerka, która już podbiła serce Seniorów, pewnie pod jej wrażeniem będzie też Babcia i oczywiście Markowi najwięcej czasu zajmie zrozumienie jaki skarb ma tuż obok, bo przecież on szuka, testuje, próbuje - kurde jakby mówił o ciastkach w cukierni!!! Samiec alfa od siedmiu boleści! Ale zanim coś oboje zrozumieją, bo pewnie oboje się wielu rzeczy od siebie wzajemnie nauczą o dowiedzą jeszcze nie jedna sprzeczka przed nimi, nie jedna burza z piorunami, bo w czym jak w czym ale w kłótniach są bardzo wiarygodni, przynajmniej na razie. Iskry czuć, a jak są iskry to są emocje i przede wszystkim uczucia na razie mało romantyczne, ale od czegoś trzeba zacząć. A nic tak dobrze nie działa ja wspólne mieszkanie nawet w osobnych pokojach. Pierwszy weekend i pierwsze etapy za nimi, ale najlepsze wciąż przed nami i nimi co mnie niezmiernie cieszy! Ich droczenie, przekomarzanie i kłótnie jak na razie największa frajdę sprawia mi :D. Apeluję o więcej! Niezmiennie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńlepiej późno, niż jeszcze później :P
Usuń1 - po majówce
2 - babcia przyleci niebawem. I nie, nie na miotle! Samolotem rejsowym!
bardzo Cię proszę nie prowokuj mnie ciastkami w cukierni!!! :P
wiesz, jakby nie patrzeć syn właściciela sieci cukierni :P
Pozdrawiam
Brakowało mi tego opowiadania. Ulka z ciętym języczkiem i Marek ze swoim ego tworzą świetny duet. Bedzie się działo jak stworzą tercet z babcią. Czekam na cd
OdpowiedzUsuńtercet egzotyczny ;)
Usuńpozdrawiam
Świetne opowiadanie. Ulka ma kawał charakteru a Marek chyba jeszcze nie do końca zdaje sobie z tego sprawę i może będzie jeszcze żałował. A to sprawia, że jest ciekawie. Pewnie jeszcze będą kłótnie i emocje. Czekam na więcej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpierwsze chwile zwątpienia przyjdą już w kolejnym rozdziale ;)
Usuńpozdrawiam
Kiedy będzie cd?
OdpowiedzUsuńBłagam wrzuć dziś rozdział D:
OdpowiedzUsuń