B

wtorek, 27 grudnia 2016

'Wbrew całemu światu' IV



Nie miała nawet czasu na lunch. Dwa dni temu wrócili z Mediolanu, a jej biurko wciąż uginało się od stosu dokumentów. Rezygnowała z wszelkiego rodzaju przerw by nie tracić czasu. Zaległości było sporo, a jej bardzo zależało na punktualnym opuszczaniu biura. Około piętnastej do jej gabinetu wkroczył Marek. W jednej dłoni dzierżył plik dokumentów, w drugiej sałatkę z bufetu.
- Domyślam się, że dzisiaj również nie miałaś czasu na lunch – spojrzał na nią z troską i postawił naprzeciw niej plastikową miseczkę po brzegi wypełnioną kolorowymi warzywami. Pokręciła przecząco głową – Jedz – zachęcił – Muszę o ciebie dbać – ta czułość i troska ze strony mężczyzny była dla niej czymś nienaturalnym, a jednocześnie tak rozczulającym i miłym. Piotr nawet na początku ich związku nie zachowywał się w ten sposób. Nie troszczył się o nią, nie dbał, nie nadskakiwał. ‘Związku? Jakiego związku! To zwykły romans, a nie związek! Poza tym w ogóle nie powinnam porównywać Piotra i Marka. To dwie zupełnie odrębne historie!’
- Dziękuję – szepnęła, na co on czule musnął jej usta. Prosiła o dyskrecję, jednak w zaciszu jej gabinetu mogli się czuć swobodnie.
- Spotkamy się wieczorem? – zapytał, bezceremonialnie siadając na kancie jej biurka
- Nie mogę – westchnęła – Mam wywiadówkę u syna – powiedziała zgodnie z prawdą. Liczyła się z tym, że ten romans długo nie potrwa. On był wolny, swobodny, chciałby mieć ją na wyłączność. Ona była matką odpowiedzialną za dwójkę małych dzieci, które również potrzebowały jej czasu i uwagi. Tego typu relacje są bardzo trudne i z góry skazane na niepowodzenie.  
- Rozumiem – kciukiem pogładził ją po policzku, niby przypadkiem zahaczając o dolną wargę -  A jutro? – zaczesał jej niesforny kosmyk włosów za ucho
- Dobrze wiesz, że przez wyjazd do Mediolanu nie było mnie kilka dni w domu. Nie mogę pozwolić, by dzieciaki wychowywała opiekunka. Bardzo mi pomaga, ale to ja jestem ich matką. Może gdyby w Warszawie mieszkał mój były mielibyśmy łatwiej –  zabrał dłoń i spuścił wzrok. Nie ukrywał, że liczył na wieczór tylko we dwoje – Ale – zaczęła z delikatnym uśmiechem pod nosem, uważnie go obserwując  – Pojutrze zabiera je ojciec  – momentalnie się ożywił – Jeśli tylko chcesz możemy spędzić cały weekend razem – zachłannie wpił się w jej usta, na co zareagowała śmiechem. Jego spontaniczne reakcje niejednokrotnie ją zaskakiwały i bawiły.
- Porywam cię w piątek wieczorem do siebie i nie wypuszczę z łóżka przez czterdzieści osiem godzin – spojrzał na nią sugestywnie
- To groźba? – zaśmiała się
- Nie – zaprzeczył stanowczo – Obietnica – szepnął zmysłowym głosem i kąsając ją lekko w szyję wyszedł z gabinetu. Mimo, iż opuścił już pomieszczenie, jej twarz wciąż przyozdabiał uśmiech. Dzięki niemu śmiała się coraz częściej. Ten przystojny brunet z uroczymi chochlikami w oczach wprowadził do jej życia wiele radości, a dzięki niemu świat znów zaczął nabierać barw. Marta miała rację. Po rozwodzenie przestała wierzyć w siebie. Piotr potraktował ją jak niechciany przedmiot w swoim życiu, który po kilku latach można oddać na złom. Straciła pewność siebie. W swoich oczach przestała być atrakcyjna, mimo tego, iż zawsze bardzo dbała o siebie. Nawet tuż po urodzeniu dzieci. A teraz spotkała ją znajomość, która co prawda nie będzie trwała wiecznie, ale która przywróciła jej wiarę w siebie i pozwoliła zrozumieć, że wciąż potrafi być atrakcyjna dla mężczyzn. Również dla młodszych mężczyzn. Nie szukała znajomości, a jednak znalazła. Jasno określiła swoje oczekiwania i sprecyzowała warunki. Podstawą była dyskrecja. Nie chciała plotek w pracy, nie chciała sensacji wśród znajomych, których kilkoro zyskała już w Warszawie, choćby za sprawą podstawówki syna. Od tej relacji oczekiwała przyjemności. Chciała w ramionach Marka choć na chwilę oderwać się od swojego szarego życia. Chciała dzięki niemu poczuć się atrakcyjna i pożądana i tak właśnie się czuła.

- Cześć – w drzwiach jej mieszkania stanął Piotr, z którym przywitała się cmoknięciem w policzek
- Cześć. Wejdź – gestem dłoni zaprosiła go do środka – Dzieciaki są prawie gotowe. Maja od rana nie mogła się ciebie doczekać. Damian pakuje jeszcze książki. Ma pracę domową z plastyki. Musi namalować jesień. Proszę żebyś tego dopilnował
- Oczywiście – odparł, choć miała wrażenie, że nie bardzo wie na co się zgadza i co powiedziała chwilę wcześniej. Odkąd przyszedł nawet na moment nie oderwał od niej wzroku. Delikatny makijaż, idealnie upięte włosy i bordowa sukienka tuż przed kolano świetnie podkreślały jej urodę. Prawda była taka, że już od dwóch godzin szykowała się na weekend z Dobrzańskim – Mogę ci zadać osobiste pytanie? – zaczął i nie czekając na jej reakcję powiedział – Masz kogoś? – obrzuciła go lekko zaskoczonym spojrzeniem
- A skąd takie pytanie?
- Kwitniesz, promieniejesz. Oczy ci się śmieją – uśmiechnęła się lekko pod nosem i chcąc uniknąć jasnej odpowiedzi na pytanie krzyknęła
- Dzieciaki, tata już na was czeka.

Ta niezobowiązująca relacja zaczęła sprawiać jej coraz więcej frajdy. Chwilę przed dziewiętnastą wybrała numer kochanka, informując go, że jest już gotowa. Dwa kwadranse później parkował pod blokiem, by zabrać ją wreszcie do siebie. Swoje czarne Audi zaparkował na podjeździe dużego, nowoczesnego domu usytuowanego na przedmieściach Warszawy.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba – rzucił, otwierając przed nią dębowe drzwi – Będziesz tu teraz spędzać dużo czasu – nie zdążyła się nawet rozejrzeć po przestronnym holu, bo gdy tylko odstawił w kąt jej czarną walizeczkę, od razu zaatakował jej usta zachłannym pocałunkiem – Nie mogłem się już doczekać – szepnął wprost do jej ucha i musnął wargami jego poduszeczkę. Przyciągnęła go bliżej siebie, wplatając drobne palce w jego kruczoczarne włosy. Ich gorące powitanie przerwał dźwięk domofonu. Odsunęła się od niego gwałtownie i obrzuciła lekko spanikowanym spojrzeniem. Nie wyobrażała sobie, że ktokolwiek z jego rodziny lub znajomych zastanie ją w tym domu o tak późnej porze.
- Spokojnie – odparł ciepło – Kompletnie zapomniałem o kurierze. Chciałem cię zabrać na kolację, ale skoro mamy się ukrywać, kolacja musiała przyjechać do nas. Za minutę wracam – i po raz ostatni muskając jej wargi wyszedł przed dom.

W jeden z listopadowych wieczorów w jej sypialni rozległ się dźwięk komórki. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się szeroko.
- Hej – odebrała radośnie
- Co słychać w raju? – zagadnęła przyjaciółka
- W raju chyba może być tylko bosko. I jest – odparła z lekkim rozmarzeniem. Ich romans trwał w najlepsze od ponad dwóch miesięcy – Kiedy wreszcie przyjedziesz do nas? Dzieciaki wciąż się o ciebie dopytują.
- Najszybciej między świętami, a Nowym Rokiem. Nie bardzo mogę wziąć urlop. A poza tym wiesz dobrze, że Stasiek nie lubi, gdy wyjeżdżam na długo. Mój syn jest najwyraźniej ode mnie uzależniony
- Czekamy tutaj na ciebie. Mam ci dużo do opowiedzenia
- No ja myślę! – zaśmiała się serdecznie – Zapewne nie poznam go osobiście, ale chętnie posłucham całonocnej opowieści o nim przy lampce Rieslinga. Muszę przyznać, że ilekroć wygooglam sobie jego zdjęcie, sama mam grzeszne myśli – zaśmiały się w tym samym momencie – Widzisz, jak dobrze jest słuchać rad cioci Marty?
- Widzę – przyznała Ulka – Ta relacja to póki co najlepsza przygoda w moim życiu

7 komentarzy:

  1. Super część. Jak zawsZE świetnie.
    Czekam na kolejne, kiedy wstawisz, bo juz nie moge sie doczekac?
    Pozdrawiam MM

    OdpowiedzUsuń
  2. Amicus na początku pisała że będzie publikować to opowiadanie co trzy dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Która z nas nie miała grzesznych myśli po wygooglowaniu Marka Dobrzańskiego :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. No chyba każda by miała. Nawet teraz pan Filip B. jest mega przystojny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Amicus - rozdział jak zwykle kapitalny. Czytałam kiedyś to opowiadanie i gdy go skasowałaś bardzo mi go brakowało. Chyba najlepsze w twoim wykonaniu. Przynajmniej moje ulubione. I choć bardzo podobała mi się Brzydula to uważam że w polskim filmie jest kilku przystojniejszych aktorów którzy mogli zagrać Marka. Mam nadzieję że fanki Filipa nie będą miały mi za złe że uważam że nie jest mega przystojny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy ma inny gust. Ja jak pisałam uważam że jest i to był świetny wybór do tej roli.

    OdpowiedzUsuń
  7. Filip w roli Marka był wporządku, ale mógłby być bardziej postawny a nie takie chuchro

    OdpowiedzUsuń