Kolejny rozdział za tydzień ;)
Budapeszt. Pokój 329.
Gdy tylko uchyliła drzwi pchnął
je zdecydowanym ruchem, odstawił w kąt walizkę i zamknął ją w swoich ramionach.
Wpił się gwałtownie w jej usta i napierając na jej ciało, poprowadził w głąb
pokoju. Był wyjątkowo stęskniony. Nie widzieli się prawie dwa tygodnie.
Najpierw ona przez kilka dni przebywała w Rysiowie, bo jej ojciec skręcił
kostkę i orteza uniemożliwiała mu normalne funkcjonowanie, później on jechał
służbowo na trzy dni do Sztokholmu. Nie mogła mu towarzyszyć, bo podpisywał
kontrakt wart wiele milionów i zmuszony był zabrać ze sobą Aleksa.
Miał rację przewidując, że pokaz
który odbył się już miesiąc temu będzie strzałem w dziesiątkę. Kolekcja w kraju
rozchodziła się jak świeże bułeczki, kreacje Pshemko zaczęły pojawiać się na
coraz rynkach kilku europejskich stolic, a szum medialny wokół ich sukcesu
przyciągnął zainteresowanie zagranicznych firm, które pragnęły rozpocząć z nimi
współpracę. Dobrzańskiemu udało się podpisać już kilka ciekawych kontraktów, a
przy tym miał okazję do częstych podróży. W ciągu pierwszych dwóch tygodni udało
mu się z Ulą odwiedzić Wiedeń, Bratysławę i Londyn.
Schemat był taki sam. Wysyłał jej
maila z terminem, miejscem i wybranym hotelem. Rezerwowała dwuosobowy pokój na
swoje nazwisko. Przylatywała na miejsce zwykle w godzinach popołudniowych dzień
wcześniej. Dołączał do niej zwykle na dwa dni i jedną noc. Wyjątkiem stanowił
Londyn, gdzie spędzili trzy dni. Wracał zwykle porannym rejsem, by zdążyć
jeszcze jechać do firmy i nadrobić zaległości. Ona wracała wieczorem lub
rankiem kolejnego dnia. Za granicą nie musieli tak bardzo się pilnować. Nie
było takiego zagrożenia. Mogli wyjść razem na spacer czy na kolację do
hotelowej restauracji. Ta swoboda obojgu była bardzo potrzebna. Owszem, gdy się
udawało wpadał do niej na Żoliborz, ale starali się te wizyty ograniczyć do
minimum z uwagi na przyjaciółkę Pauli, która mieszkała w pobliżu. Sprawiali
wrażenie, że obecny układ im prasuje. Oboje chcieli więcej, choć nie mówili o
tym głośno.
Przytulony do jej pleców poruszał
biodrami w przód i w tył. Całował ją po karku, ramionach, oddychał ciężko
wprost do jej ucha. Oparta o wielkie okno, za którym rozpościerał się
przepiękny widok na Dunaj i zachodzące słońce, kompletnie nie zwracała uwagi na
krajobraz i wyjątkowe położenie hotelu. Była całkowicie skupiona na rozkoszy
jaką jej dawał. Wyszedł z niej na krótką chwilę wywołując w niej rozczarowanie
i dezorientację. Nim się zorientowała wziął ją na ręce i poprowadził w kierunku
krzesła ustawionego przy drewnianej, stylowej toaletce. Posadził ją sobie na
biodrach i pozwolił jej nadawać tempo. Jak urzeczony wpatrywał się w jej
falujący biust, by raz po raz łapać te dwie cudowne półkule w usta.
- Mamo – westchnął –
rozmawialiśmy już na ten temat. Wydawało mi się, że na samym początku
wyjaśniłem się w tej kwestii dość jasno – zapatrzony w oświetlone licznymi
latarniami miasto prowadził rozmowę z Dobrzańską. Nawet nie zauważył, że jego
towarzyszka skończyła brać prysznic i otulona frotowym szlafrokiem wyszła z
łazienki – Mamo, nie wydaje mi się, żeby rozmowa o moim potomku była
najwłaściwsza przez telefon. Zresztą za pół godziny jem biznesową kolację z
Węgrami i muszę się przygotować…… Dobrze. Do zobaczenia – zakończył połączenie
i odwrócił się, napotykając jej pytające spojrzenie.
- Jest coś, o czym chciałbyś mi
powiedzieć? – wytarła ociekającą wodę z końcówek włosów i odrzuciła ręcznik na
łóżko
- Moi rodzice bardzo naciskają,
żebyśmy mieli z Paulą dziecko. Potrzebny im dziedzic – pokiwała głową za zrozumieniem.
Tego można było się spodziewać. Nie wydawała się zła, ani zawiedziona – Jeszcze
przed ślubem zapowiedziałem Paulinie, że o dzieciach nie może być mowy i zdania
nie zmieniłem. Matka nie bardzo potrafi się z tym pogodzić
- Nie chciałbyś być ojcem? –
podeszła do niego, opierając się bokiem o zimną taflę szkła i przypatrując mu
się z uwagą
- Chciałbym - odparł zgodnie z prawdą – Tylko, że matką
mojego dziecka mogłabyś być tylko ty, a nie Paula – wpatrywał jej się prosto w
oczy. Pod wpływem tego spojrzenia spuściła na moment wzrok.
- Wiesz, że się nie zgodzę na
dziecko
- Wiem – czyżby w jego głosie
można było się doszukać noty rozczarowania?
- Jeśli twoim rodzicom bardzo na
tym zależy i twoja żona będzie zdecydowana, to… - urwała na chwilę próbując
ubrać swoje przypuszczenia w odpowiednie słowa. Doskonale odgadł jej myśli
- Myślisz, że będą chcieli mnie
postawić przed faktem dokonanym? – zaśmiał się pod nosem – Paulina niby cały
czas bierze tabletki. Ale to tylko słowa, więc wole się zabezpieczać
- Ja też twierdzę, że biorę
tabletki i się nie zabezpieczasz – spojrzała mu w oczy
- Tobie ufam, jej nie. Musiałby
być idiotą, żeby tak ważną kwestię zostawić w rękach mojej żony, która szantażem
doprowadziła mnie przed ołtarz. Zresztą doskonale wiesz, że chciałbym mieć z
tobą dziecko. Ale szanuję to, że w obecnej sytuacji mówisz nie.
Berlin. Pokój 641.
Oczekiwała go niecierpliwie
Nerwowo spoglądała na zegarek. Sprawdziła w Internecie, że samolot z Okęcia
wylądował planowo. Przed jej oczami zaczęły przewijać się czarne scenariusze.
Miała nadzieję, że taksówka, którą jechał z lotniska nie uczestniczyła w żadnym
wypadku. Postanowiła wyjść z pokoju i poczekać na niego w holu. Przy okazji
będzie miała okazję sprawdzić jak wygląda sytuacja na głównej drodze przed
hotelem. Być może całą winę za jego przedłużająca się nieobecność ponoszą
wieczorne korki. Wychodziła właśnie z windy, gdy dostrzegła go w drzwiach
wejściowych. Dostrzegł ją i z oddali posłał przepraszające spojrzenie. Tuż za
nim dumnym krokiem weszła roześmiana Febo. Sytuacja była jasna. Nie spoglądając
już w ich kierunku, by nie wzbudzić podejrzeń Włoszki, skierowała się ponownie
w stronę widny. Godzinę później usłyszała pukanie. Sądziła, że to kelner z
kolacją, którą zamówiła dwa kwadranse wcześniej. W drzwiach stał jednak
Dobrzański z miną zbitego psa. Spojrzała na niego ze smutkiem i wpuściła do
środka.
- Przepraszam – szepnął siadając
na skraju łóżka – Zaskoczyła mnie. Bez zapowiedzi pojawiła się na lotnisku
twierdząc, że zarezerwowała bilet na ten sam lot, że chce jechać ze mną…. –
tłumaczył się lekko zdenerwowany – Że spędzimy trochę czasu razem. Sprawdza
mnie. Nie miałem jak się z tego wykręcić. Nawet nie miałem jak cię powiadomić.
Na lotnisku nie odstępowała mnie na krok, a w toalecie nie było zasięgu. Tak
strasznie mi przykro. I tak bardzo cię przepraszam.
- Mówi się trudno – wzruszyła
ramionami i posłała mu blady uśmiech. Starała się robić dobrą minę do złej gry.
Prawda była taka, że to Febo miała prawo być tu z nim, nie ona. Poza raz
kolejny rozległo się pukanie. Odebrała tacę i postawiła ją na stoliku –
Zamówiłam kolację. Nie chciałam was spotkać na dole – spuścił głowę, czując się
jeszcze gorzej – O której masz jutro to spotkanie?
- O dziesiątej – mruknął
- Postaram się przebukować bilet
i wyjechać przed południem. Ona się pewnie wybierze na zakupy, gdy ciebie nie
będzie. Koło jedenastej opuszczę hotel. Zresztą nawet jeśli się miniemy nie sądzę,
żeby mnie poznała - wzruszyła ramionami
- Jest mi tak cholernie głupio –
wstał i zbliżył się do niej dwa kroki
- Zupełnie niepotrzebnie.
Powinniśmy byli przewidzieć, że taka sytuacja może mieć miejsce.
- Przepraszam – chciał ją objąć,
ale się odsunęła
- Daj spokój, jeszcze poczuje od
ciebie moje perfumy – zrezygnowany wyszedł z jej pokoju. Nawet nie wiedział, co
mógłby jej więcej powiedzieć. Że jest dla niego najważniejsza? W tej sytuacji
słowa kompletnie nie mogły iść w parze z czynami.
Wydaje mi się że jeszcze trochę i Ula będzie chciała go mieć tylko dla siebie. Nawet mi się zrobiło smutno że ta flądra tam pojechała bo to miały być ich wyjazdy. Marek chce dziecka Ulka jeszcze nie ale pewnie się to zmieni. Niech on odejdzie on Pauli. ;)
OdpowiedzUsuńta flądra jest jego żoną i jak najbardziej ma prawo mu towarzyszyć ;)
UsuńKochana wróć do Umowy. Marek pantoflarz i drugi Dulski zaczyna być denerwujący. Wrobią go w dziecko i nawet nie będzie wiedział kiedy. A Ula sama nie wie czego chce. Chyba tylko chce rozwalić jego małżeństwo. Na szczęśliwe zakończenie nie liczę. Pozdrawiam i liczę na szybki koniec. Iza
OdpowiedzUsuńUmowa powraca już niebawem, cierpliwości! Zgodnie z Waszymi wskazówkami chcę zakończyć to opowiadanie, by wrócić do Umowy, która jest dopiero na etapie początkowym i jeszcze wiele rozdziałów przed nami. 'Zakazany..' powoli dobiega końca.
UsuńPozdrawiam
Jednak Paulina wkracza do akcji, na razie jeszcze nic nie wie ale podejrzewa i kontroluje. A kontrola to najwyższa forma zaufania. Chociaż zaufanie w tym małżeństwie jest chyba na niskim poziomie! Mam wrażenie, że Ulka bardziej dostrzega powagę sytuacji i to Marek jest tym któremu zależy bardziej. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Robi się coraz poważniej i sytuacja nabiera rumieńców. Byle do weekendu kolejnego może się coś wyjaśni. Pozdrawiam. KaEm.
OdpowiedzUsuńPaula trzyma rękę na pulsie. Może coś jej się wydaje, może coś czuje... Pozdrawiam
UsuńNiewiele brakowało a Ulka spotkałaby szczęśliwych małżonków i to za granicą a nie w Warszawie. Paula jednak coś podejrzewa i stara się być blisko Marka, chociaż to chyba normalne że żona chce być z mężem. A Marek jest między młotem a kowadlem i musi kombinować. Szkoda, że znowu kosztem Uli chociaż sama wiedziała w co się pakuje i tak naprawdę nie może mieć pretensji. Czekam na dalsze części. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW przypadku Pauli i Marka to raczej umiarkowane szczęście.
UsuńProwadzenie podwójnego życia łatwe nie jest i zazwyczaj kosztuje dużo nerwów, trzeba być dobrym strategiem i umieć perfekcyjnie planować.
Pozdrawiam
Można się było spodziewać że na tych wyjazdach coś złego się wydarzy. I proszę Paula zaczęła być podejrzliwa i postanowiła lecieć z Markiem. Dobrze że nie zauważyła Ulki. Zastanawiam się dlaczego Ulka nie chce mieć z Dobrzańskim dziecka..
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście Marek musi teraz wybierać. Mam nadzieję że na następny wyjazd Paula nie będzie chciała lecieć.
Pozdrawiam ;*
Z całą pewnością gdyby minęły się na hotelowym korytarzu Febo by nie skojarzyła. Pamiętajmy, że Ula się zmieniła i sam Marek był pod wrażeniem tej zmiany. Co innego, gdyby zobaczyła Marka w towarzystwie Uli. Być może wtedy zaczęłaby dodawać dwa do dwóch.
UsuńMoże dlatego, że Marek jest formalnie mężem innej kobiety? I nie mógłby być obecny w życiu jej i dziecka w 100%...
Pozdrawiam
zaczynają się kłopoty w raju. Ula zaczyna strzelać fochy i chyba dostrzegać beznadziejność sytuacji w jaką się wpakowała. Rewelacja. Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńpodwójne życie w pewnym momencie zaczyna się komplikować. Taki jego urok. To foch przejściowy. Po prostu było jej przykro. Pozdrawiam
UsuńZnowu świetnie i znowu zaskakująco. Paula czuwa nad swoim małżeństwem a Markowi coraz trudniej mieć ciastko i jest ciastko. Chyba na dłuższą metę metoda "podróże" też się nie sprawdzi. I znowu Marek ratuje swój tyłek kosztem Ulki mimo, że wiedziała że wchodzi w relacje z żonatym facetem trochę mi jej szkoda, bo Marek gra na jej uczuciach. Mimo, że wydaje się być skruszony niewiele to daje. Zobaczymy jak wybrną z tej sytuacji. Ania.
OdpowiedzUsuńPaula odkąd została jego żoną faktycznie przeszła lekką przemianę i stara się, by ich małżeństwo było w miarę udane. Zdaje sobie sprawę, że idealnie nigdy nie będzie z uwagi na przeszłość, ale skoro są razem, to pracuje nad tym, by ich relacje były dobre.
UsuńJakby nie patrzeć, Ula rozbija małżeństwo. To ona jest tą trzecią, więc w tej sytuacji bardziej szkoda Pauli.
Pozdrawiam
Marek jednak nie jest tak dobrym strategiem jakby się mogło wydawać. Paula go jednak dość szybko wykiwała i zaskoczyła. Musi jeszcze trochę popracować nad udoskonaleniem swoich genialnych planów. Szczególnie, że nie oszukujmy wyjątkowo genialne to one nie były! A do tego wszystkiego pojawia się temat, który już dawno wywołałam - w sumie to jakoś nieświadomie wywołuje u nich problemy. Zupełnie niechcący. A mianowicie temat dziedziców, na razie jednego dziedzica! W sumie temat wydawał się nieunikniony i wcześnie czy później musiał się pojawić. Dobrzańscy chcą wnuka (wyjątkowo się im nie dziwię, skoro potulny Marek wziął ślub pod dyktando mamusi i tatusia to może i mieć dziecko skoro poproszą!), Paula też kolejną smyczą na Marka nie pogardzi i zacznie nalegać, prowokować i kombinować. Może ma nadzieję, że dzięki potomkowi Marek przestanie wyjeżdżać i chodzić na basen! Chociaż nie może mieć pewność, że ewentualne dziecko zatrzyma go przy niej na stałe skuteczniej niż firma. No i zapomniałam, że Paula jeszcze nie wie, że Marek pracuje nad dziedzicem, ale w innym towarzystwie. Dobrzański niech wcale nie będzie taki pewny, że tatusiem nie zostanie mimo braku jego zgody i chęci. Mężem też został, a nie chciał. Może znowu Seniorzy go będą szantażować, że albo dziecko albo firma i znając heroizm Marka wybierze "mniejsze zło" czyli stanie na wysokości zadania i będzie dziedzic z prawego łoża. Żałosny jest trochę ten Mareczek, taka coraz większa ofiara losu i rodziców! Jak chce mieć pewność, że Paula go nie oszukuje proponuję wstrzemięźliwość, najstarszy i najskuteczniejszy sposób! Swoją drogą ma facet tupet, że wyznając Uli miłość i de facto żyjąc z nią nadal sypia z Paulą! Chyba, że tym jakże prostym sposobem stwarza pozory dobrego męża! Świat zwariował. Ulce też się trochę dziwię, że jej te kilka momentów z nim wystarcza i nie ma wobec niego żadnych wymagań. Nic od niego nie chce byleby ją tylko parę razy przeleciał wszystko jedno gdzie. Byleby go mieć na chwilę. Nie przeszkadza jej to, że musi się z nim dzielić!? Nie przeszkadza jej to, że gorliwie wypełnia wszystkie obowiązki małżeńskie?! Chyba, że czegoś nie wiem, Marek nie wywiązuje się z łóżkowych zobowiązań i stąd te "delikatne" naciski Seniorów! Ale wówczas ta rozmowa z Ulką o tabletkach Pauli nie miałaby sensu! Biedny, pogubiony Mareczek! Ale za to z kondycją maratończyka :D! Pozostając w temacie dzieci. Otwarcie deklaruje, że dzieci może mieć tylko z Ulką - dobra wierzę, ale jednocześnie nie robi nic, żeby to potencjalne dziecko miało jako taki normalny dom! Będzie Tatusiem dwa, trzy razy w tygodniu a pozostały czas będzie spędzać z Paulą? Dzieciak się będzie wychowywał w hotelach, trochę tu, trochę tam. Będzie latał z Ulą po świecie, żeby spotkać Tatusia? Czy w sytuacji gdyby okazało się, że Ulka jest w ciąży zdecydowałby się wreszcie na rozwód i uczciwość wobec ich obu? Wątpię, aż takim hero nie jest! I dobrze, że Ulka jeszcze zachowuje trochę rozsądku, albo znowu jej ten rozsądek wraca i nie zgadza się na dziecko. Bo miałoby ono przekichane życie. I chociaż na początku podejrzewałam ją, że o dziecko jakąś cząstkę Marka jej chodzi to teraz odkąd miewa Marka coraz częściej widzę, że zaczyna myśleć i dostrzegać minusy tej sytuacji! Bo plusy ciężko znaleźć. Ulka dostrzega (mam nadzieję!) absurdalność tej sytuacji i mimo, że sama zaczęła romans i pokazała taką ewentualność Markowi tak teraz chyba zaczyna ją to męczyć. I słusznie, może ta niezapowiedziana wizyta Pauli, ta jej chęć towarzyszenia (pilnowania Marka) otrzeźwią trochę Ulkę i zauważy w jakim bagnie tkwi. Bagnie bez perspektyw dopóki Marek się na coś nie zdecyduje. A w końcu będzie musiał się na coś zdecydować, a właściwie na którąś. Na dłuższą metę nie da się prowadzić tak intensywnego podwójnego życia. Co prawda raz już się niby zdecydował, ale nawet roku nie wytrwał w postanowieniu więc teraz też nie jest powiedziane, że będzie umiał podjąć właściwą decyzję. Ulka powinna się już przyzwyczaić, że od kilku lat słowa Marka nie idą w parze z czynami, to żadna nowość! Pozdrawiam. Zbulwersowana!
OdpowiedzUsuńUuu, ostro! Dobrze, że nie masz Marka pod ręką, bo jeszcze byłabyś gotowa go udusić! :D
UsuńMasz jeszcze jakiś pomysł na problemy? Powiem Ci, czy uda się wcielić w ich życie! :P
Oficjalnie Marek wyjeżdża dla dobra firmy, by większe zyski wpływały również na konto Pauli, więc nawet nie mogłaby liczyć na ograniczenie wyjazdów z uwagi na dziecko. Co innego basen! W sumie to mógłby zabierać dziecko ze sobą. W sumie są zajęcia dla takich maluchów na wielu pływalniach. :D
Stwarza pozory, nie da się ukryć. I doskonale wie, że Ula zdaje sobie z tego sprawę, więc mówi o tym wprost. Jedyny plus, że przynajmniej jej w tej kwestii nie oszukuje. Z całą pewnością Paula szybko by się kapnęła, gdyby nagle zaczął jej unikać.
Oj drażni Cię Marek w tym opowiadaniu! Ciekawa jestem, jak będziesz reagować na Marka z 'Umowy'.
Pozdrowienia
Padają tu takie słowa,jak małżeństwo,wierność,dziecko a dla mnie zwykły kontrakt,strach i jak można mieć dziecko ,jak nie ma się jaj.Lecz takie jest życie.Ulka też powinna być bardziej jednorodna,ale to twoją wizję powinniśmy poznać .A ja jestem wredota i czekam na 'wbrew'.
OdpowiedzUsuńmasz tutaj nowe opowiadanie, którego nie znasz, a wciąż wolisz wracać do 'Wbrew'? oddam niebawem! Jak widzisz oprócz braku 'wbrew' na tym blogu jeszcze wiele elementów brakuje. A mnie wciąż brakuje czasu, żeby nad nimi popracować. Wolę te kilkanaście minut kiedy jestem zalogowana poświęcić na wstawienie nowej części. Wszystko w swoim czasie.
UsuńPozdrawiam
Zgadzam się z Izą we wszystkim. (Chociaż kiedyś byłam za tym a nie Umową.) Marek nic nie zrobi, żeby uwolnić się od Pauli i matki a jeśli dobrze pamiętam to ma rozdzielność majątkową , Ulę spłacił i mógłby już dawno rozwieść się. Tylko te wygodne życie. I ono chyba wygra niestety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
To opowiadanie chyba nie może skończyć się dobrze. Ale na pewno nadal intryguje.
OdpowiedzUsuńMarek mówi że nie da się wrobić w dziecko kobiecie, która szantażem zmusiła go do ślubu. Ale udawać normalne małżeństwo to może. Sama nie wiem kto z tego trójkąta jest najbardziej pokręcony. Chyba stanowią zgrany zespół. Niech zamieszkają we trójkę i będą szczęśliwi ;)
OdpowiedzUsuńNo i się posypało.Jeszcze trochę i prawda wyjdzie na jaw i myślę ,że wcale dobrze się to nie skończy. Dla żadnej ze stron. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa tam wierzę że będzie happy end dla Uli i Marka.
OdpowiedzUsuńZ powodów techniczno_logistycznych notka dopiero we wtorek. W pozdrawiam, amicus
OdpowiedzUsuńSzkoda. ;(
OdpowiedzUsuńAmicus już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńBędzie dziś nowa część? ;)
OdpowiedzUsuńTak mnie wciągnęło to opowiadanie, że dziś chyba 20sty raz zaglądam tu wypatrując nowej notki. Amicus co Ty robisz z ludźmi???? :);)
OdpowiedzUsuń