- No to pochwal się
przyjacielowi, jak tam twoje poszukiwania żony? – Olszański ewidentnie się z
niego naśmiewał
- Nijak – bąknął, upijając łyk
wódki z colą
- To może idź do programu
‘Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie’
- Bardzo śmieszne! Naprawdę, ubaw
po pachy! – odgryzł się – A czasu coraz mniej – mruknął bardziej do siebie –
Obliczyłem, że do moich urodzin zostało siedem i pół miesiąca. Muszę ogarnąć
jakąś dziewczynę, przedstawić rodzinie, oświadczyć się i dopiero wziąć ślub.
Jak wytrzasnę jakąś pannę i się z nią hajtnę po miesiącu, to babka w życiu nie
kupi tej historyjki – skrzywił się – Potrzebuje minimum pół roku.
- No nie zazdroszczę. A nie masz
na oku żadnej kandydatki?
- No nie bardzo. W ubiegłym
tygodniu odnowiłem nawet znajomość z Judytą
- Jaką Judytą? – zastanawiał się
- Wysoka blondynka, poznaliśmy ją
wtedy w Sopocie. Była z tą swoją koleżanką, Martą, czy tam Mariką…
- Ta co reklamowała te rajstopy?
- Nie – jęknął – Tamta to była
Jowita! Judyta maluje te wszystkie gwiazdy w tym serialu o tym zakonniku i
psie. Byłem z nią na twoich urodzinach w ubiegłym roku
- Aaaa, no to trzeba było tak od
razu. Ta z miseczką E
- W rzeczywistości to co najwyżej
C – wywrócił oczami – No nie ważne. Umówiłem się z nią i stary… myślałem, że
nie wytrzymam od tego jej trajkotania – pokręcił głową z powątpiewaniem - Aż mi
się odechciało jechać z nią do hotelu.
- A może trzeba poszukać bliżej.
Zresztą sam mówiłeś, że babcia nie popierała twoich dotychczasowych wyborów,
więc przydałby się ktoś nowy – zastanawiał się - Ktoś, kto ma trochę oleju w
głowie, a nie tylko nogi i cycki
- Kogo masz na myśli? –
zaciekawił się
- Choćby którąś z naszej firmy –
spojrzał na niego wymownie
- No proszę cię – skrzywił się –
Niby kogo? Aśka jest mężatką, Patrycja jest zaręczona, Daria jest rozwódką z nastoletnią
córką – wyliczał na palcach - ta stażystka Baśka jest zdecydowanie za młoda.
Ledwie skończyła dwadzieścia lat. Z Natalią próbowałem na początku, ale jakoś
nie grało.
- A Marta?
- Marta chyba jest lesbijką –
Olszański zrobił wielkie oczy – Rzadko bywasz w firmie, to nie wiesz
- No a ta, co robi nam grafikę?
- Sonia? Kompletnie nie jest w
moim guście – pokręcił głową z dezaprobatą - W końcu będę musiał się z nią męczyć
przez rok, więc powinny być jakieś pozytywne wibracje. Żebyśmy się nie
pozabijali po miesiącu. No jest jeszcze Ulka… – zamyślił się
- Ta księgowa? – Dobrzański
pokiwał głową, intensywnie się nad czymś zastanawiając – No nie jest zbyt
urodziwa
- Może i jest trochę zaniedbana,
ale nad tym można popracować. Wystarczyłaby modna fryzura i zamiana tych
rozciągniętych swetrów i za dużych spodni na kilka seksownych sukienek. W
gruncie rzeczy nie jest taka brzydka. Ma piękne oczy i całkiem niezłą figurę.
Chociaż wątpię, żeby się zgodziła – skrzywił się – Niby czasem żartujemy,
dobrze nam się rozmawia, ale ewidentnie traktuje mnie z dystansem.
- Pewnie ma cię za podrywacza –
roześmiał się na całe gardło, a brunet spiorunował go wzrokiem – Ale co ci
szkodzi spróbować
- Porozmawiam z nią. Chociaż nie
wiem, czy ona przypadkiem nie jest w związku. Kiedyś słyszałem, jak rozmawiała
z Aśką o jakimś Bartku.
- Kto pyta, ten pije szampana – uniósł
szklankę w górę – Pani księgowa, inteligentna, rozgarnięta, babcia byłaby
zachwycona.
- Słucham? – szatynka zakrztusiła
się owocową lemoniadą – Ty sobie ze mnie żartujesz? Jestem w ukrytej kamerze? –
zaśmiała się. Nie sądziła, że podczas tego lunchu usłyszy taką propozycję. W
ogóle to wszystko było dziwne. Już samo wyjście na wspólny posiłek było
niecodzienne, nigdy razem nie jadali.
- Nie, nie żartuję – jej reakcja
go zirytowała. Słysząc te słowa nagle spoważniała. Wreszcie dotarło do niej, że
on rzeczywiście proponuje jej małżeństwo
- Moment. Ja muszę sobie to
poukładać, bo chyba dobrze nie zrozumiałam. Mam wciąć z tobą ślub, żebyś ty
mógł zgarnąć pieniądze babci, tak? – przyjrzała mu się uważnie
- Tak! Zresztą to nie są moje fanaberie,
tylko mojej babki
- Jasne. Ale może warto byłoby
pomyśleć o tym choć ciut na poważnie. Może powinieneś znaleźć kandydatkę na
prawdziwą żonę, a nie bawić się w małżeństwo na papierze tylko po to, by zyskać
trochę pieniędzy
- To nie jest trochę pieniędzy,
ale nie będę się zagłębiać w szczegóły. Poza tym na małżeństwo jestem
zdecydowanie za młody
- Za młody? – zrobiła wielkie
oczy – No nie powiedziałabym – popatrzyła na niego dziwnie – Poza tym latka
lecą. Nim się obejrzysz, czterdziestka na karku – ewidentnie się z niego
podśmiewała
- Dobrze, skończ! – uciął rozgniewany
- Wchodzi w to, czy nie?
- Przecież to jest jakiś chory
pomysł! Mam przed twoją rodziną, przyjaciółmi udawać twoją dziewczynę,
narzeczoną, a później żonę. Mamy wziąć ślub, później się elegancko rozwiedziemy
i każdy pójdzie w swoją stronę.
- Nie jesteś teraz w związku, to
co ci szkodzi? Dostaniesz swoją część. Kupisz sobie mieszkanie bez konieczności
brania jakiegoś horrendalnego kredytu. Zamierzasz do emerytury wynajmować jakąś
kawalerkę na obrzeżach miasta? Poza tym tak, jak mówiłem, jako twój narzeczony
i mąż będę cię utrzymywał. To, co będziesz w tym czasie zarabiać, odłożysz, pomożesz
bratu. Kiedyś mówiłaś, że studiuje i pracuje w Kanadzie, tak? – potwierdziła skinieniem
głowy – No właśnie. Poza tym pomogę ci nawiązać ciekawe kontakty. Przedstawię
kilku osobom. Rozwiniesz działalność, może nawet zatrudnisz kogoś, otworzysz
duże biuro rachunkowe. Same korzyści.
- Ale ja nie do końca to miałam
na myśli. Przecież nikt nam w to nie uwierzy. Nie pasuję do obrazu twoich
poprzednich partnerek – umiejętnie nawiązała do swojego wyglądu.
-
Moich poprzednich partnerek
babcia kompletnie nie akceptowała. Jeszcze by zeszła na zawał, gdyby
dowiedziała się, że zamierzam ożenić się z jedną z nich – zaśmiał się
pod
nosem. Tą uwagą rozładował nieco atmosferę – A poza tym wydaje mi się,
że
jesteś zbyt krytyczna w stosunku do siebie – uwagę o kompleksach
postanowił
sobie darować - Mówiąc wprost, gdybyś podcięła włosy i zmieniła te luźne
bluzki
i dresowe sukienki na rzeczy bardziej podkreślające twoją urodę, bez
problemu przyćmiłabyś
je wszystkie - jego słowa ją zaskoczyły. Miło zaskoczyły.Nigdy nie
myślała o sobie, że mogłaby się równać z tymi wszystkimi modelkami,
celebrytkami z pierwszych stron gazet.
- Dobrze – westchnęła
- Zgadzasz się? – zapytał z
lekkim niedowierzaniem, ale i satysfakcją
- Nie, jeszcze nie – odparła szybko
- Nie wiem – zamyśliła się na chwilę - A jakby to wyglądało, gdybym się zdecydowała?
- Zacząłbym przebąkiwać w gronie
rodziny, że w moim życiu pojawił się wreszcie ktoś warty uwagi. Przedstawiłbym
cię rodzicom i babci. Za jakiś miesiąc byś się do mnie przeprowadziła. Jeszcze
przed świętami ogłosilibyśmy zaręczyny. Później szybki ślub. Tyle.
- I wiesz o tym, że musiałbyś
zmienić swoje życie – rzekła poważnie. Zmarszczył brwi nie bardzo rozumiejąc, o
co jej chodzi – Wiem, jaki tryb prowadziłeś do tej pory. Przeglądam czasami kolorowe
gazety. Byłabym twoją narzeczoną, żoną…. Nie pozwoliłabym się zdradzać. Nie
chciałabym być pośmiewiskiem całego miasta – przez chwile przyglądał jej się
bez słowa, by wreszcie rzucić krótkie
- Ok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz