B

sobota, 17 września 2016

'Umowa' II

- No to pochwal się przyjacielowi, jak tam twoje poszukiwania żony? – Olszański ewidentnie się z niego naśmiewał
- Nijak – bąknął, upijając łyk wódki z colą
- To może idź do programu ‘Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie’
- Bardzo śmieszne! Naprawdę, ubaw po pachy! – odgryzł się – A czasu coraz mniej – mruknął bardziej do siebie – Obliczyłem, że do moich urodzin zostało siedem i pół miesiąca. Muszę ogarnąć jakąś dziewczynę, przedstawić rodzinie, oświadczyć się i dopiero wziąć ślub. Jak wytrzasnę jakąś pannę i się z nią hajtnę po miesiącu, to babka w życiu nie kupi tej historyjki – skrzywił się – Potrzebuje minimum pół roku.
- No nie zazdroszczę. A nie masz na oku żadnej kandydatki?
- No nie bardzo. W ubiegłym tygodniu odnowiłem nawet znajomość z Judytą
- Jaką Judytą? – zastanawiał się
- Wysoka blondynka, poznaliśmy ją wtedy w Sopocie. Była z tą swoją koleżanką, Martą, czy tam Mariką…
- Ta co reklamowała te rajstopy?
- Nie – jęknął – Tamta to była Jowita! Judyta maluje te wszystkie gwiazdy w tym serialu o tym zakonniku i psie. Byłem z nią na twoich urodzinach w ubiegłym roku
- Aaaa, no to trzeba było tak od razu. Ta z miseczką E
- W rzeczywistości to co najwyżej C – wywrócił oczami – No nie ważne. Umówiłem się z nią i stary… myślałem, że nie wytrzymam od tego jej trajkotania – pokręcił głową z powątpiewaniem - Aż mi się odechciało jechać z nią do hotelu.
- A może trzeba poszukać bliżej. Zresztą sam mówiłeś, że babcia nie popierała twoich dotychczasowych wyborów, więc przydałby się ktoś nowy – zastanawiał się - Ktoś, kto ma trochę oleju w głowie, a nie tylko nogi i cycki
- Kogo masz na myśli? – zaciekawił się
- Choćby którąś z naszej firmy – spojrzał na niego wymownie
- No proszę cię – skrzywił się – Niby kogo? Aśka jest mężatką, Patrycja jest zaręczona, Daria jest rozwódką z nastoletnią córką – wyliczał na palcach - ta stażystka Baśka jest zdecydowanie za młoda. Ledwie skończyła dwadzieścia lat. Z Natalią próbowałem na początku, ale jakoś nie grało.
- A Marta?
- Marta chyba jest lesbijką – Olszański zrobił wielkie oczy – Rzadko bywasz w firmie, to nie wiesz
- No a ta, co robi nam grafikę?
- Sonia? Kompletnie nie jest w moim guście – pokręcił głową z dezaprobatą - W końcu będę musiał się z nią męczyć przez rok, więc powinny być jakieś pozytywne wibracje. Żebyśmy się nie pozabijali po miesiącu. No jest jeszcze Ulka… – zamyślił się
- Ta księgowa? – Dobrzański pokiwał głową, intensywnie się nad czymś zastanawiając – No nie jest zbyt urodziwa
- Może i jest trochę zaniedbana, ale nad tym można popracować. Wystarczyłaby modna fryzura i zamiana tych rozciągniętych swetrów i za dużych spodni na kilka seksownych sukienek. W gruncie rzeczy nie jest taka brzydka. Ma piękne oczy i całkiem niezłą figurę. Chociaż wątpię, żeby się zgodziła – skrzywił się – Niby czasem żartujemy, dobrze nam się rozmawia, ale ewidentnie traktuje mnie z dystansem.
- Pewnie ma cię za podrywacza – roześmiał się na całe gardło, a brunet spiorunował go wzrokiem – Ale co ci szkodzi spróbować
- Porozmawiam z nią. Chociaż nie wiem, czy ona przypadkiem nie jest w związku. Kiedyś słyszałem, jak rozmawiała z Aśką o jakimś Bartku.
- Kto pyta, ten pije szampana – uniósł szklankę w górę – Pani księgowa, inteligentna, rozgarnięta, babcia byłaby zachwycona.


- Słucham? – szatynka zakrztusiła się owocową lemoniadą – Ty sobie ze mnie żartujesz? Jestem w ukrytej kamerze? – zaśmiała się. Nie sądziła, że podczas tego lunchu usłyszy taką propozycję. W ogóle to wszystko było dziwne. Już samo wyjście na wspólny posiłek było niecodzienne, nigdy razem nie jadali.
- Nie, nie żartuję – jej reakcja go zirytowała. Słysząc te słowa nagle spoważniała. Wreszcie dotarło do niej, że on rzeczywiście proponuje jej małżeństwo
- Moment. Ja muszę sobie to poukładać, bo chyba dobrze nie zrozumiałam. Mam wciąć z tobą ślub, żebyś ty mógł zgarnąć pieniądze babci, tak? – przyjrzała mu się uważnie
- Tak! Zresztą to nie są moje fanaberie, tylko mojej babki
- Jasne. Ale może warto byłoby pomyśleć o tym choć ciut na poważnie. Może powinieneś znaleźć kandydatkę na prawdziwą żonę, a nie bawić się w małżeństwo na papierze tylko po to, by zyskać trochę pieniędzy
- To nie jest trochę pieniędzy, ale nie będę się zagłębiać w szczegóły. Poza tym na małżeństwo jestem zdecydowanie za młody
- Za młody? – zrobiła wielkie oczy – No nie powiedziałabym – popatrzyła na niego dziwnie – Poza tym latka lecą. Nim się obejrzysz, czterdziestka na karku – ewidentnie się z niego podśmiewała
- Dobrze, skończ! – uciął rozgniewany - Wchodzi w to, czy nie?
- Przecież to jest jakiś chory pomysł! Mam przed twoją rodziną, przyjaciółmi udawać twoją dziewczynę, narzeczoną, a później żonę. Mamy wziąć ślub, później się elegancko rozwiedziemy i każdy pójdzie w swoją stronę.
- Nie jesteś teraz w związku, to co ci szkodzi? Dostaniesz swoją część. Kupisz sobie mieszkanie bez konieczności brania jakiegoś horrendalnego kredytu. Zamierzasz do emerytury wynajmować jakąś kawalerkę na obrzeżach miasta? Poza tym tak, jak mówiłem, jako twój narzeczony i mąż będę cię utrzymywał. To, co będziesz w tym czasie zarabiać, odłożysz, pomożesz bratu. Kiedyś mówiłaś, że studiuje i pracuje w Kanadzie, tak? – potwierdziła skinieniem głowy – No właśnie. Poza tym pomogę ci nawiązać ciekawe kontakty. Przedstawię kilku osobom. Rozwiniesz działalność, może nawet zatrudnisz kogoś, otworzysz duże biuro rachunkowe. Same korzyści.
- Ale ja nie do końca to miałam na myśli. Przecież nikt nam w to nie uwierzy. Nie pasuję do obrazu twoich poprzednich partnerek – umiejętnie nawiązała do swojego wyglądu.
- Moich poprzednich partnerek babcia kompletnie nie akceptowała. Jeszcze by zeszła na zawał, gdyby dowiedziała się, że zamierzam ożenić się z jedną z nich – zaśmiał się pod nosem. Tą uwagą rozładował nieco atmosferę – A poza tym wydaje mi się, że jesteś zbyt krytyczna w stosunku do siebie – uwagę o kompleksach postanowił sobie darować - Mówiąc wprost, gdybyś podcięła włosy i zmieniła te luźne bluzki i dresowe sukienki na rzeczy bardziej podkreślające twoją urodę, bez problemu przyćmiłabyś je wszystkie - jego słowa ją zaskoczyły. Miło zaskoczyły.Nigdy nie myślała o sobie, że mogłaby się równać z tymi wszystkimi modelkami, celebrytkami z pierwszych stron gazet.
- Dobrze – westchnęła
- Zgadzasz się? – zapytał z lekkim niedowierzaniem, ale i satysfakcją
- Nie, jeszcze nie – odparła szybko - Nie wiem – zamyśliła się na chwilę - A jakby to wyglądało, gdybym się zdecydowała?
- Zacząłbym przebąkiwać w gronie rodziny, że w moim życiu pojawił się wreszcie ktoś warty uwagi. Przedstawiłbym cię rodzicom i babci. Za jakiś miesiąc byś się do mnie przeprowadziła. Jeszcze przed świętami ogłosilibyśmy zaręczyny. Później szybki ślub. Tyle.
- I wiesz o tym, że musiałbyś zmienić swoje życie – rzekła poważnie. Zmarszczył brwi nie bardzo rozumiejąc, o co jej chodzi – Wiem, jaki tryb prowadziłeś do tej pory. Przeglądam czasami kolorowe gazety. Byłabym twoją narzeczoną, żoną…. Nie pozwoliłabym się zdradzać. Nie chciałabym być pośmiewiskiem całego miasta – przez chwile przyglądał jej się bez słowa, by wreszcie rzucić krótkie
- Ok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz