W długiej sukni w kolorze
czerwonego wina prezentowała się zjawiskowo. Do tego idealnie dobrane dodatki i
wieczorowy makijaż. Marek ubrany w czarny smoking już na nią czekał. U jego
boku miała reprezentować na dzisiejszym pokazie firmę. Tak, piątkowy wieczór
miał być w Mediolanie dniem firmy Febo&Dobrzański. Wraz z prezesem witała
przybyłych gości, wśród których znalazła się również była twarz firmy z
partnerem. Marek przywitał ją cmokając w policzek, niechętnie wyciągnął rękę w
stronę Fabio. Panie natomiast wymieniły się tylko sztucznymi uśmiechami, Włoch
uścisnął wyciągniętą rękę Cieplak. Pokaz przebiegł zgodnie z planem, kolekcja
została przyjęta bardzo entuzjastycznie, a Pshemko z udawaną skromnością
kłaniał się na scenie, wśród gromkich braw. Przez następne czterdzieści minut
Dobrzański wraz z Mistrzem udzielali wywiadów zagranicznym mediom modowym. Uli
towarzystwa dotrzymywał Dawid, dyrektor PR, niewiele od niej starszy,
roześmiany blondyn. Pili razem wino, dyskutując na przeróżne tematy i zajadając
się przygotowanymi przekąskami. Dawid był ciekawym rozmówcą i dobrym
słuchaczem, a jak się okazało również świetnym tancerzem. Marek wciąż szczerzył
się do kamery, gdy blondyn wyciągnął ją na parkiet. Wirowała, czując się
zupełnie beztrosko. Wtem usłyszała ‘odbijany’ i wylądowała w ramionach
Dobrzańskiego. Przycisnął ją mocno do siebie, jakby pragnąc zaznaczyć stan
posiadania. ‘Typowy samiec’ przemknęło
jej przez myśl. Dobrzański wpatrywał się w jej oczy z nieodgadnionym wyrazem
twarzy. Przez dość długą chwilę mierzyli się spojrzeniami. Aż wreszcie ją
pocałował. Całował czule, niespiesznie, jakby delektując się tą chwilą.
Zawładną jej ciałem i umysłem. Nie wiedziała, czy zrobił to, bo Klaudia była w
pobliżu, czy z innych pobudek i w tym momencie naprawdę nie chciała się nad tym
zastanawiać. Na moment kompletnie straciła głowę. ‘Ślicznie dzisiaj wyglądasz’
szepnął wprost do jej ucha, gdy wreszcie oderwał się od jej czerwonych warg. Nie
wiedziała, czy przytuleni tańczyli kilka minut, czy kilkanaście. Aż nagle
przyszło zmęczenie i potrzebowała chwili oddechu. Zaprowadził ją w stronę baru
zamawiając dwa kieliszki szampana. Dołączył do nich rozradowany Pshemko.
- Ach, jak ja jestem szczęśliwy! Naprawdę nie spodziewałem się takiego gorącego przyjęcia. Ale najważniejsze, że Pshemko znów pokazał klasę, że nikt o Pshemko nie zapomni! I niech się wstydzą te wszystkie pismaki, które wróżyły mi koniec, że jest nic nie potrafię, że nie mam świeżego spojrzenia, że nie potrafię wyznaczać trendów. I co? Ha! - aż podskoczył - Victoria! Ale dość o mnie, bo ja jestem z natury skromnym człowiekiem. Urszula wygląda dzisiaj zjawiskowo! Naprawdę, ta kreacja prezentuje się na Urszuli idealnie, jakby wprost była stworzona dla Urszuli. Ma Urszula świetny gust!
- To Marek wybierał - była wyraźnie speszona tymi zachwytami
- Marek ma świetny gust! I nie chodzi mi tylko o kreację - wymownie spojrzał na prezesa, który uśmiechnął się z satysfakcją
- Ach, jak ja jestem szczęśliwy! Naprawdę nie spodziewałem się takiego gorącego przyjęcia. Ale najważniejsze, że Pshemko znów pokazał klasę, że nikt o Pshemko nie zapomni! I niech się wstydzą te wszystkie pismaki, które wróżyły mi koniec, że jest nic nie potrafię, że nie mam świeżego spojrzenia, że nie potrafię wyznaczać trendów. I co? Ha! - aż podskoczył - Victoria! Ale dość o mnie, bo ja jestem z natury skromnym człowiekiem. Urszula wygląda dzisiaj zjawiskowo! Naprawdę, ta kreacja prezentuje się na Urszuli idealnie, jakby wprost była stworzona dla Urszuli. Ma Urszula świetny gust!
- To Marek wybierał - była wyraźnie speszona tymi zachwytami
- Marek ma świetny gust! I nie chodzi mi tylko o kreację - wymownie spojrzał na prezesa, który uśmiechnął się z satysfakcją
- Przepraszam was na moment.
Muszę pokręcić się wśród gości, żeby nie czuli się zaniedbani – posłał im
przepraszający uśmiech – Zaraz wracam – szepnął w stronę Uli. Zniknął pośród
tłumu.
- Urszula z Markiem pięknie razem wyglądają. Para jak z obrazka. Pasujecie do siebie idealnie! Dobrzańscy wiedzą, co dobre. Krzysztof, ojciec Marka też wybrał wyjątkową kobietę. Urszula oczywiście zna Krzysztofa i Helenę - przyjrzał jej się badawczo. Chrząknęła
- Nie miałam jeszcze okazji - uśmiechnęła się niewyraźnie
- Wszystko przed Urszulą. Marek pewnie chciał się nacieszyć swoim szczęściem, trochę ukryć go dla siebie, tak zwykle bywa na początku. Ale widzę, jak się tobą szczyci, widzę, jak na ciebie patrzy. Pokazał się tutaj z tobą, więc kwestią czasu jest, jak przedstawi Urszulę rodzicom - wyrokował - Urszula rozkochała w sobie Marka! 'Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz'. Posłała projektantowi wymuszony uśmiech. Na szczęście Mistrz został poproszony o jeszcze jeden wywiad i mogła wreszcie odetchnąć.
Przedłużająca się nieobecność Marka zaczęła ją niepokoić. Wspinając się na palce powiodła wzrokiem po sali i dostrzegła go po drugiej stronie. Tańczył z Klaudią.
- Urszula z Markiem pięknie razem wyglądają. Para jak z obrazka. Pasujecie do siebie idealnie! Dobrzańscy wiedzą, co dobre. Krzysztof, ojciec Marka też wybrał wyjątkową kobietę. Urszula oczywiście zna Krzysztofa i Helenę - przyjrzał jej się badawczo. Chrząknęła
- Nie miałam jeszcze okazji - uśmiechnęła się niewyraźnie
- Wszystko przed Urszulą. Marek pewnie chciał się nacieszyć swoim szczęściem, trochę ukryć go dla siebie, tak zwykle bywa na początku. Ale widzę, jak się tobą szczyci, widzę, jak na ciebie patrzy. Pokazał się tutaj z tobą, więc kwestią czasu jest, jak przedstawi Urszulę rodzicom - wyrokował - Urszula rozkochała w sobie Marka! 'Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz'. Posłała projektantowi wymuszony uśmiech. Na szczęście Mistrz został poproszony o jeszcze jeden wywiad i mogła wreszcie odetchnąć.
Przedłużająca się nieobecność Marka zaczęła ją niepokoić. Wspinając się na palce powiodła wzrokiem po sali i dostrzegła go po drugiej stronie. Tańczył z Klaudią.
- Cieplak wykonała zadanie,
Cieplak może odejść – mruknęła do siebie pod nosem. Zamówiła kolejny kieliszek
alkoholu. Mimo wszystko postanowiła się tego wieczoru dobrze bawić. Nieocenione
okazało się towarzystwo Dawida, który bardzo szybko do niej dołączyć. Najpierw
przy barze, a później znów na parkiecie. Pośród tłumu nie próbowała już
odszukać Marka. I on jej nie szukał. Gdy chwilę po północy, na lekkim rauszu,
wróciła do ich apartamentu jego jeszcze nie było. Zasnęła w ubraniu.
- Widzę, że świetnie się wczoraj
bawiłaś – rzucił z nutą kpiny, gdy w pogniecionych ubraniach i potarganych
włosach znalazła się w saloniku w poszukiwaniu butelki wody. Dobrzański
wypoczęty, po prysznicu i przebrany w jeansy i koszulę w kratę pił sok owocowy.
Odgarnęła dłonią grzywkę i stanęła w walecznej pozie
- Ty chyba też – wycelowała w
niego palcem – Bo jak wróciłam, to cię jeszcze nie było
- Oho, zaczynają się teksty
zazdrosnej żony po pięciu latach pożycia – zironizował. Kompletnie nie
potrafiła go rozgryźć i nawet nie próbowała
- Nie. Rób sobie co chcesz –
machnęła ręką - Tylko jak się na coś umawiasz, to dotrzymuj słowa – rzekła z
żalem - Poszłam tam z tobą, a później poczułam się, jak zbędny przedmiot. Tak
się po prostu nie robi – lekko się skrzywił
- Faktycznie, trochę głupio
wyszło – przyznał – Przepraszam
- Głupio wyszło, gdy wepchniesz
się w kolejkę przed kobietę w ciąży albo honorowym krwiodawcą. Po raz kolejny mnie poniżyłeś. Jestem
niepotrzebnym przedmiotem, który sobie używasz, gdy masz taki kaprys, a później
wyrzucasz, gdy ci się już nie przyda. A ja też mam jakieś uczucia – mruknęła i
chwytając butelkę wody ruszyła w stronę łazienki. Nie odzywał się już, bo
wiedział, że ma sporo racji. Jej rola od początku była jasno określona, jednak
zachowywał się w stosunku do niej mało taktownie.
Gdy schodziła na śniadanie,
zobaczyła, że Dobrzański rozmawia z Klaudią w holu. Pewnym krokiem ruszyła w ich kierunku
- Tu jesteś kochanie – podeszła do
nich wpijając się w jego usta. Był kompletnie zaskoczony, ale odwzajemnił
pocałunek – Wszędzie ciebie szukam. Zamek w walizce mi się zaciął, pomożesz mi?
– zapytała przesłodkim głosikiem
- Jasne – wydukał zdezorientowany.
Ostentacyjnie chwyciła się go pod ramię i nie pozwalając pożegnać się z Klaudią
zaciągnęła na górę, zajmując jakąś bezsensowną rozmową. Już w połowie schodów odzyskał rezon i zatrzymał się
obrzucając ją złowrogim spojrzeniem
- Co to miało być? – syknął
- Sam mówiłeś, że odrobina
zazdrości wyjdzie tylko na dobre – zrobiła minę niewiniątka
- Miałaś mi pomóc ją odzyskać, a
nie przeszkadzać – wyartykułował
- Sam nie wiesz, czego chcesz – wzruszyła
ramionami i poszła przed siebie. Miał rację, chciała przeszkodzić. Chciała
zrobić mu na złość i pokazać swoją wyższość nad Klaudią. Udało się jedno i drugie, punkt dla
niej.
- Wychodzisz gdzieś? – zapytał
zdziwiony, gdy tuż po śniadaniu zaczęła wyraźnie przygotowywać się do wyjścia
- Ten wyjazd miał być dla mnie
pracą, ale i przyjemnością. Nie zamierzam całymi dniami siedzieć w hotelu.
Zgodnie z twoją sugestią chcę trochę zwiedzić miasto. Nigdy jeszcze nie byłam
we Włoszech – wyjaśniła wrzucając do niewielkiej torebki błyszczyk i telefon.
- To chodź, oprowadzę cię –
zadeklarował chcąc nieco załagodzić sytuację – Spotkanie mam dopiero o
czternastej, więc jest jeszcze trochę czasu – zaskoczyła ją ta propozycja, ale
postanowiła skorzystać. Może podczas tego spaceru dowie się czegoś ciekawego. W
głębi duszy musiała przyznać, że intrygowała ją ta jego niejednoznaczność.
Potrafił być bezczelnym chamem, by po chwili zmienić się w milutkiego
dżentelmena. Poza tym skłamałaby, gdyby powiedziała, że kompletnie nie
interesuje jej ta pokręcona relacja Dobrzański-Nowicka. Gdy tylko wyszli z
pokoju chwycił ją za rękę. Obrzuciła go gniewnym spojrzeniem – No co? Pshemko
po śniadaniu też się miał wybrać na spacer. Nie wiadomo na kogo trafimy –
wąskimi uliczkami prowadził ją w kierunku Katedry Mediolańskiej opowiadając o mijanych
budynkach i znanej sobie historii miasta.
- Skąd tak dobrze znasz to
miejsce? – zapytała, będąc pod wrażeniem, jak dobrym jest przewodnikiem
- W dzieciństwie często
przyjeżdżałem tu z rodzicami na wakacje. Mieszkali tu ich przyjaciele, rodzina
Febo, która w końcu przeniosła się do Warszawy i tam razem otworzyli dom mody.
Poza tym w ubiegłym roku mieszkała tu Klaudia. Dość często ją odwiedzałem. W
tym roku podpisała kontrakt w Paryżu
- To wy byliście razem na
odległość? – zdziwiła się. Spojrzał na nią zaskoczony jej reakcją
- A co w tym dziwnego? Ona miała
swoje życie, ja swoje. Spotykaliśmy się wtedy, gdy się za sobą – chrząknął
wymownie - stęskniliśmy. Chyba tak jest najlepiej. Nie ograniczaliśmy się, nie
przytłaczaliśmy swoją obecnością. Układ idealny.
- No właśnie. Układ, a nie
prawdziwy związek – mruknęła
- O co ci chodzi? – naskoczył na
nią
- O nic. Po prostu jak się z kimś
jest, to chcesz z tą osobą spędzać każdą chwilę, tęsknisz, gdy nie widzisz jej
dłużej niż kilka godzin, zastanawiasz się, czy będąc daleko jest szczęśliwa,
czy czuje się dobrze – przysłuchiwał się jej ze zmarszczonymi brwiami – Kochasz
ją? – kompletnie zaskoczyła go tym pytaniem. Milczał dłuższą chwilę
- Jeszcze wczoraj powiedziałbym
ci, że tak
- A teraz?
- A teraz nie
wiem. Bo ja chyba tak naprawdę nie wiem, czym jest miłość – szepnął zamyślony –
Chyba jej się oświadczę. Co o tym myślisz? – zapytał obrzucając jej twarz wciąż
lekko nieobecnym wzrokiem
- Kobieta cię
zostawiła, teraz ostentacyjnie obściskuje się na twoich oczach z innym, a ty
zamierzasz się jej oświadczyć? – zapytała będąc wciąż w głębokim szoku. ‘Pierwszy raz spotykam faceta, który
praktycznie w jednym zdaniu stwierdził, że chyba nie kocha kobiety, której
zamierza się oświadczyć. Albo ja jestem nienormalna, albo z nimi jest coś nie
halo’ – Powiesz mi, dlaczego cię zostawiła? – wlepiła w niego swoje
przenikliwe spojrzenie. Chwile milczał nim rozpoczął swoją opowieść
- Klaudia uznała, że nie jest dla
mnie ważna, że mi na niej nie zależy, że się nie stęskniłem – odparł,
przysiadając na betonowych schodach i przeczesał dłonią włosy – Nie widzieliśmy
się prawie dwa miesiące. Ja miałem gorący okres w firmie, ona kalendarz
wypełniony sesjami. Zbliżały się jej urodziny. Umówiliśmy się, że spędzimy ten
weekend razem. Mieliśmy lecieć na dwa dni do Barcelony. Już byłem spakowany,
prawie w drodze na lotnisko, gdy zadzwoniła mama, że ojciec trafił do szpitala.
Od lat choruje na serce – wyjaśnił – Zamiast w Barcelonie wylądowałem na
oddziale kardiologii. Zadzwoniłem do niej, ale nie chciała słuchać wyjaśnień.
Ponoć ją zwiodłem i szukałem tylko wykrętu. Poleciała sama, oznajmiając mi, że
to koniec. Ja naprawdę chciałem tam z nią jechać – westchnął
- Dlaczego z nią byłeś, skoro nie
jesteś pewny, czy ją kochasz? – zapytała siadając obok
- Łączą nas wspólne plany i
wspólna przeszłość. Jesteśmy razem prawie cztery lata. Co prawda ostatnie trzy
na odległość, ale zwykle czas rozłąki nadrabialiśmy intensywnie w łóżku.
- Aha, i twoim zdaniem wspólne
plany i przeszłość są najważniejsze
- Mam już trzydzieści pięć lat.
To już powoli ten moment, kiedy wypada mieć żonę. Planowałem się z nią ożenić
za rok, może półtora. Teraz się zastanawiam, czy tego nie przyspieszyć.
- A może to wcale nie jest ta
kobieta? – zapytała zasiewając w jego umyśle ziarno niepewności
- Dobrze nam razem w łóżku,
względnie się dogadujemy, kiedy jesteśmy razem. Każdą małą sprzeczkę potrafię
załagodzić złotą bransoletką lub kolczykami. Czego chcieć więcej? – wzruszył
ramionami
- Może miłości?
- Nie wierzę w miłość. Te
wszystkie motyle w brzuchu to jakaś tania opera mydlana – prychnął – Skoro do
tej pory żadnej nie pokochałem, a z Klaudią wytrzymałem najdłużej… -
zastanawiał się, jakby chcąc na siłę utwierdzić się w przekonaniu, że dobrze
robi
- Zostawiła cię, znalazła sobie
kochanka, a ty wciąż chcesz z nią być? – dziwiła się. Miała na końcu języka
pytanie, czy mężczyźni naprawdę lubią używane modele, ale darowała sobie.
Otworzył się przed nią, nie chciała tej rozmowy zepsuć jakąś złośliwą uwagą.
Pierwszy raz rozmawiali ze sobą tak szczerze.
- Po co niszczyć coś, do
stosunkowo dobrze funkcjonuje od lat? Ten pocieszyciel to jej próba odegrania
się na mnie, ukarania za to, że wtedy nie przyjechałem do niej. To nic
poważnego, widzę to
- Wiesz, gdzie wtedy było jej
miejsce? U twojego boku, na szpitalnym korytarzu. Powinna rzucić wszystko i
przyjechać do ciebie, bo jej wtedy potrzebowałeś. I dziwię się, że chcesz być z
kobietą, która nie widzi nic więcej, poza czubkiem własnego nosa – rzuciła i
nie zwracając na niego uwagi ruszyła wolnym krokiem przed siebie. Tą rozmową
dała mu dużo do myślenia. Wrócili do hotelu oddzielnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz