B

sobota, 16 stycznia 2016

'Teatrzyk' VI

W długiej sukni w kolorze czerwonego wina prezentowała się zjawiskowo. Do tego idealnie dobrane dodatki i wieczorowy makijaż. Marek ubrany w czarny smoking już na nią czekał. U jego boku miała reprezentować na dzisiejszym pokazie firmę. Tak, piątkowy wieczór miał być w Mediolanie dniem firmy Febo&Dobrzański. Wraz z prezesem witała przybyłych gości, wśród których znalazła się również była twarz firmy z partnerem. Marek przywitał ją cmokając w policzek, niechętnie wyciągnął rękę w stronę Fabio. Panie natomiast wymieniły się tylko sztucznymi uśmiechami, Włoch uścisnął wyciągniętą rękę Cieplak. Pokaz przebiegł zgodnie z planem, kolekcja została przyjęta bardzo entuzjastycznie, a Pshemko z udawaną skromnością kłaniał się na scenie, wśród gromkich braw. Przez następne czterdzieści minut Dobrzański wraz z Mistrzem udzielali wywiadów zagranicznym mediom modowym. Uli towarzystwa dotrzymywał Dawid, dyrektor PR, niewiele od niej starszy, roześmiany blondyn. Pili razem wino, dyskutując na przeróżne tematy i zajadając się przygotowanymi przekąskami. Dawid był ciekawym rozmówcą i dobrym słuchaczem, a jak się okazało również świetnym tancerzem. Marek wciąż szczerzył się do kamery, gdy blondyn wyciągnął ją na parkiet. Wirowała, czując się zupełnie beztrosko. Wtem usłyszała ‘odbijany’ i wylądowała w ramionach Dobrzańskiego. Przycisnął ją mocno do siebie, jakby pragnąc zaznaczyć stan posiadania. ‘Typowy samiec’ przemknęło jej przez myśl. Dobrzański wpatrywał się w jej oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przez dość długą chwilę mierzyli się spojrzeniami. Aż wreszcie ją pocałował. Całował czule, niespiesznie, jakby delektując się tą chwilą. Zawładną jej ciałem i umysłem. Nie wiedziała, czy zrobił to, bo Klaudia była w pobliżu, czy z innych pobudek i w tym momencie naprawdę nie chciała się nad tym zastanawiać. Na moment kompletnie straciła głowę. ‘Ślicznie dzisiaj wyglądasz’ szepnął wprost do jej ucha, gdy wreszcie oderwał się od jej czerwonych warg. Nie wiedziała, czy przytuleni tańczyli kilka minut, czy kilkanaście. Aż nagle przyszło zmęczenie i potrzebowała chwili oddechu. Zaprowadził ją w stronę baru zamawiając dwa kieliszki szampana. Dołączył do nich rozradowany Pshemko.
- Ach, jak ja jestem szczęśliwy! Naprawdę nie spodziewałem się takiego gorącego przyjęcia. Ale najważniejsze, że Pshemko znów pokazał klasę, że nikt o Pshemko nie zapomni! I niech się wstydzą te wszystkie pismaki, które wróżyły mi koniec, że jest nic nie potrafię, że nie mam świeżego spojrzenia, że nie potrafię wyznaczać trendów. I co? Ha! - aż podskoczył - Victoria! Ale dość o mnie, bo ja jestem z natury skromnym człowiekiem. Urszula wygląda dzisiaj zjawiskowo! Naprawdę, ta kreacja prezentuje się na Urszuli idealnie, jakby wprost była stworzona dla Urszuli. Ma Urszula świetny gust!
- To Marek wybierał - była wyraźnie speszona tymi zachwytami
- Marek ma świetny gust! I nie chodzi mi tylko o kreację - wymownie spojrzał na prezesa, który uśmiechnął się z satysfakcją 
- Przepraszam was na moment. Muszę pokręcić się wśród gości, żeby nie czuli się zaniedbani – posłał im przepraszający uśmiech – Zaraz wracam – szepnął w stronę Uli. Zniknął pośród tłumu.
- Urszula z Markiem pięknie razem wyglądają. Para jak z obrazka. Pasujecie do siebie idealnie! Dobrzańscy wiedzą, co dobre. Krzysztof, ojciec Marka też wybrał wyjątkową kobietę. Urszula oczywiście zna Krzysztofa i Helenę - przyjrzał jej się badawczo. Chrząknęła
- Nie miałam jeszcze okazji - uśmiechnęła się niewyraźnie
- Wszystko przed Urszulą. Marek pewnie chciał się nacieszyć swoim szczęściem, trochę ukryć go dla siebie, tak zwykle bywa na początku. Ale widzę, jak się tobą szczyci, widzę, jak na ciebie patrzy. Pokazał się tutaj z tobą, więc kwestią czasu jest, jak przedstawi Urszulę rodzicom - wyrokował - Urszula rozkochała w sobie Marka! 'Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz'. Posłała projektantowi wymuszony uśmiech. Na szczęście Mistrz został poproszony o jeszcze jeden wywiad i mogła wreszcie odetchnąć.
Przedłużająca się nieobecność Marka zaczęła ją niepokoić. Wspinając się na palce powiodła wzrokiem po sali i dostrzegła go po drugiej stronie. Tańczył z Klaudią.
- Cieplak wykonała zadanie, Cieplak może odejść – mruknęła do siebie pod nosem. Zamówiła kolejny kieliszek alkoholu. Mimo wszystko postanowiła się tego wieczoru dobrze bawić. Nieocenione okazało się towarzystwo Dawida, który bardzo szybko do niej dołączyć. Najpierw przy barze, a później znów na parkiecie. Pośród tłumu nie próbowała już odszukać Marka. I on jej nie szukał. Gdy chwilę po północy, na lekkim rauszu, wróciła do ich apartamentu jego jeszcze nie było. Zasnęła w ubraniu.

- Widzę, że świetnie się wczoraj bawiłaś – rzucił z nutą kpiny, gdy w pogniecionych ubraniach i potarganych włosach znalazła się w saloniku w poszukiwaniu butelki wody. Dobrzański wypoczęty, po prysznicu i przebrany w jeansy i koszulę w kratę pił sok owocowy. Odgarnęła dłonią grzywkę i stanęła w walecznej pozie
- Ty chyba też – wycelowała w niego palcem – Bo jak wróciłam, to cię jeszcze nie było
- Oho, zaczynają się teksty zazdrosnej żony po pięciu latach pożycia – zironizował. Kompletnie nie potrafiła go rozgryźć i nawet nie próbowała
- Nie. Rób sobie co chcesz – machnęła ręką - Tylko jak się na coś umawiasz, to dotrzymuj słowa – rzekła z żalem - Poszłam tam z tobą, a później poczułam się, jak zbędny przedmiot. Tak się po prostu nie robi – lekko się skrzywił
- Faktycznie, trochę głupio wyszło – przyznał – Przepraszam
- Głupio wyszło, gdy wepchniesz się w kolejkę przed kobietę w ciąży albo honorowym krwiodawcą.  Po raz kolejny mnie poniżyłeś. Jestem niepotrzebnym przedmiotem, który sobie używasz, gdy masz taki kaprys, a później wyrzucasz, gdy ci się już nie przyda. A ja też mam jakieś uczucia – mruknęła i chwytając butelkę wody ruszyła w stronę łazienki. Nie odzywał się już, bo wiedział, że ma sporo racji. Jej rola od początku była jasno określona, jednak zachowywał się w stosunku do niej mało taktownie.

Gdy schodziła na śniadanie, zobaczyła, że Dobrzański rozmawia z Klaudią w holu. Pewnym krokiem ruszyła w ich kierunku
- Tu jesteś kochanie – podeszła do nich wpijając się w jego usta. Był kompletnie zaskoczony, ale odwzajemnił pocałunek – Wszędzie ciebie szukam. Zamek w walizce mi się zaciął, pomożesz mi? – zapytała przesłodkim głosikiem
- Jasne – wydukał zdezorientowany. Ostentacyjnie chwyciła się go pod ramię i nie pozwalając pożegnać się z Klaudią zaciągnęła na górę, zajmując jakąś bezsensowną rozmową. Już w połowie schodów odzyskał rezon i zatrzymał się obrzucając ją złowrogim spojrzeniem
- Co to miało być? – syknął
- Sam mówiłeś, że odrobina zazdrości wyjdzie tylko na dobre – zrobiła minę niewiniątka
- Miałaś mi pomóc ją odzyskać, a nie przeszkadzać – wyartykułował
- Sam nie wiesz, czego chcesz – wzruszyła ramionami i poszła przed siebie. Miał rację, chciała przeszkodzić. Chciała zrobić mu na złość i pokazać swoją wyższość nad Klaudią. Udało się jedno i drugie, punkt dla niej.  

- Wychodzisz gdzieś? – zapytał zdziwiony, gdy tuż po śniadaniu zaczęła wyraźnie przygotowywać się do wyjścia
- Ten wyjazd miał być dla mnie pracą, ale i przyjemnością. Nie zamierzam całymi dniami siedzieć w hotelu. Zgodnie z twoją sugestią chcę trochę zwiedzić miasto. Nigdy jeszcze nie byłam we Włoszech – wyjaśniła wrzucając do niewielkiej torebki błyszczyk i telefon.
- To chodź, oprowadzę cię – zadeklarował chcąc nieco załagodzić sytuację – Spotkanie mam dopiero o czternastej, więc jest jeszcze trochę czasu – zaskoczyła ją ta propozycja, ale postanowiła skorzystać. Może podczas tego spaceru dowie się czegoś ciekawego. W głębi duszy musiała przyznać, że intrygowała ją ta jego niejednoznaczność. Potrafił być bezczelnym chamem, by po chwili zmienić się w milutkiego dżentelmena. Poza tym skłamałaby, gdyby powiedziała, że kompletnie nie interesuje jej ta pokręcona relacja Dobrzański-Nowicka. Gdy tylko wyszli z pokoju chwycił ją za rękę. Obrzuciła go gniewnym spojrzeniem – No co? Pshemko po śniadaniu też się miał wybrać na spacer. Nie wiadomo na kogo trafimy – wąskimi uliczkami prowadził ją w kierunku Katedry Mediolańskiej opowiadając o mijanych budynkach i znanej sobie historii miasta.
- Skąd tak dobrze znasz to miejsce? – zapytała, będąc pod wrażeniem, jak dobrym jest przewodnikiem
- W dzieciństwie często przyjeżdżałem tu z rodzicami na wakacje. Mieszkali tu ich przyjaciele, rodzina Febo, która w końcu przeniosła się do Warszawy i tam razem otworzyli dom mody. Poza tym w ubiegłym roku mieszkała tu Klaudia. Dość często ją odwiedzałem. W tym roku podpisała kontrakt w Paryżu
- To wy byliście razem na odległość? – zdziwiła się. Spojrzał na nią zaskoczony jej reakcją
- A co w tym dziwnego? Ona miała swoje życie, ja swoje. Spotykaliśmy się wtedy, gdy się za sobą – chrząknął wymownie - stęskniliśmy. Chyba tak jest najlepiej. Nie ograniczaliśmy się, nie przytłaczaliśmy swoją obecnością. Układ idealny.
- No właśnie. Układ, a nie prawdziwy związek – mruknęła
- O co ci chodzi? – naskoczył na nią
- O nic. Po prostu jak się z kimś jest, to chcesz z tą osobą spędzać każdą chwilę, tęsknisz, gdy nie widzisz jej dłużej niż kilka godzin, zastanawiasz się, czy będąc daleko jest szczęśliwa, czy czuje się dobrze – przysłuchiwał się jej ze zmarszczonymi brwiami – Kochasz ją? – kompletnie zaskoczyła go tym pytaniem. Milczał dłuższą chwilę
- Jeszcze wczoraj powiedziałbym ci, że tak
- A teraz?
- A teraz nie wiem. Bo ja chyba tak naprawdę nie wiem, czym jest miłość – szepnął zamyślony – Chyba jej się oświadczę. Co o tym myślisz? – zapytał obrzucając jej twarz wciąż lekko nieobecnym wzrokiem
- Kobieta cię zostawiła, teraz ostentacyjnie obściskuje się na twoich oczach z innym, a ty zamierzasz się jej oświadczyć? – zapytała będąc wciąż w głębokim szoku. ‘Pierwszy raz spotykam faceta, który praktycznie w jednym zdaniu stwierdził, że chyba nie kocha kobiety, której zamierza się oświadczyć. Albo ja jestem nienormalna, albo z nimi jest coś nie halo’ – Powiesz mi, dlaczego cię zostawiła? – wlepiła w niego swoje przenikliwe spojrzenie. Chwile milczał nim rozpoczął swoją opowieść
- Klaudia uznała, że nie jest dla mnie ważna, że mi na niej nie zależy, że się nie stęskniłem – odparł, przysiadając na betonowych schodach i przeczesał dłonią włosy – Nie widzieliśmy się prawie dwa miesiące. Ja miałem gorący okres w firmie, ona kalendarz wypełniony sesjami. Zbliżały się jej urodziny. Umówiliśmy się, że spędzimy ten weekend razem. Mieliśmy lecieć na dwa dni do Barcelony. Już byłem spakowany, prawie w drodze na lotnisko, gdy zadzwoniła mama, że ojciec trafił do szpitala. Od lat choruje na serce – wyjaśnił – Zamiast w Barcelonie wylądowałem na oddziale kardiologii. Zadzwoniłem do niej, ale nie chciała słuchać wyjaśnień. Ponoć ją zwiodłem i szukałem tylko wykrętu. Poleciała sama, oznajmiając mi, że to koniec. Ja naprawdę chciałem tam z nią jechać – westchnął
- Dlaczego z nią byłeś, skoro nie jesteś pewny, czy ją kochasz? – zapytała siadając obok
- Łączą nas wspólne plany i wspólna przeszłość. Jesteśmy razem prawie cztery lata. Co prawda ostatnie trzy na odległość, ale zwykle czas rozłąki nadrabialiśmy intensywnie w łóżku.
- Aha, i twoim zdaniem wspólne plany i przeszłość są najważniejsze
- Mam już trzydzieści pięć lat. To już powoli ten moment, kiedy wypada mieć żonę. Planowałem się z nią ożenić za rok, może półtora. Teraz się zastanawiam, czy tego nie przyspieszyć.
- A może to wcale nie jest ta kobieta? – zapytała zasiewając w jego umyśle ziarno niepewności
- Dobrze nam razem w łóżku, względnie się dogadujemy, kiedy jesteśmy razem. Każdą małą sprzeczkę potrafię załagodzić złotą bransoletką lub kolczykami. Czego chcieć więcej? – wzruszył ramionami
- Może miłości?
- Nie wierzę w miłość. Te wszystkie motyle w brzuchu to jakaś tania opera mydlana – prychnął – Skoro do tej pory żadnej nie pokochałem, a z Klaudią wytrzymałem najdłużej… - zastanawiał się, jakby chcąc na siłę utwierdzić się w przekonaniu, że dobrze robi
- Zostawiła cię, znalazła sobie kochanka, a ty wciąż chcesz z nią być? – dziwiła się. Miała na końcu języka pytanie, czy mężczyźni naprawdę lubią używane modele, ale darowała sobie. Otworzył się przed nią, nie chciała tej rozmowy zepsuć jakąś złośliwą uwagą. Pierwszy raz rozmawiali ze sobą tak szczerze.
- Po co niszczyć coś, do stosunkowo dobrze funkcjonuje od lat? Ten pocieszyciel to jej próba odegrania się na mnie, ukarania za to, że wtedy nie przyjechałem do niej. To nic poważnego, widzę to
- Wiesz, gdzie wtedy było jej miejsce? U twojego boku, na szpitalnym korytarzu. Powinna rzucić wszystko i przyjechać do ciebie, bo jej wtedy potrzebowałeś. I dziwię się, że chcesz być z kobietą, która nie widzi nic więcej, poza czubkiem własnego nosa – rzuciła i nie zwracając na niego uwagi ruszyła wolnym krokiem przed siebie. Tą rozmową dała mu dużo do myślenia. Wrócili do hotelu oddzielnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz