Po powrocie ze śniadania zajęła
się czytaniem książki. Całe szczęście, że zabrała dwie dość obszerne lektury,
bo inaczej zanudziłaby się tu, jak mops. On posiedział chwilę na sofie z
tabletem, by później skupić się na pliku dokumentów, które przywiózł ze sobą.
Chwilę przed dwunastą zadeklarował, że wychodzi na spotkanie do hotelowej kawiarni.
Wydał jej również polecenie, żeby przygotowała się na wieczór, bo będą jeść
kolację z jego trzema kontrahentami. Lektura szybko ją znudziła i postanowiła
przejść się i zwiedzić najbliższą okolicę. Wychodząc z budynku minęła ogródek
hotelowej kawiarni. Przy jednym ze stolików dostrzegła Marka w towarzystwie
Klaudii. Poczuła w środku dziwne ukłucie. Na pewno nie była to zazdrość.
Bardziej żal, że ją oszukał. ‘Przecież
doskonale wiem, po co tu przyjechaliśmy. Po co mnie oszukuje? Jaki ma w tym
cel?’ Gdy wróciła po dwóch godzinach wyciągnięty na sofie czytał włoskie
wydanie gazety ekonomicznej.
- Jak się udało spotkanie? –
zapytała z pozoru od niechcenia
- Dziękuję, bardzo udane –
mruknął nawet na nią nie spoglądając – Ubierz się jakoś seksownie. Od tej
kolacji wiele zależy.
Nie zamierzała ubierać tych
skąpych sukienek, które dla niej przywiózł. Wybrała małą czarną ze swojej walizki.
Krótka, do połowy uda, zabudowana z przodu, za to z obiecującym rozcięciem na
plecach, sięgającym od szyi aż do pasa. Dobrzański spojrzał na nią z uznaniem,
kiwając głową z aprobatą, że akceptuje jej wybór.
Gdy podjechali taksówką do
śródziemnomorskiej, eleganckiej restauracji w centrum Mediolanu, jego
towarzysze już czekali. Trzech mężczyzn w eleganckich garniturach - dwóch
Włochów i Rosjanin. Czuła się skrępowana, widząc trzy pary wlepionych w nią
oczu. Wszyscy trzej witając się z nią mieli niemal na twarzy wypisane, że gdyby
mogli najchętniej rozebraliby ją na środku tego lokalu. Posłała nawet
Dobrzańskiemu błagalne spojrzenie, ale udał, że go nie widzi. Co gorsza zamiast
zatrzymać ją przy sobie, specjalnie posadził ją pomiędzy Pablo i Saszą. Odetchnęła
z ulgą, gdy po krótkiej kurtuazyjnej konwersacji w języku angielskim, w której
niezbyt chętnie brała udział, panowie skupili się na interesach. Niestety
wszystkie kwestie ustalili podczas przystawki i dania głównego. Gdy nadszedł
czas na deser atmosfera wyraźnie się rozluźniła, a uwaga mężczyzn znów skupiła
na niej. Sasza w dość nachalny sposób jej się narzucał, opowiadając jakieś
durne historyjki opierając się jedną ręką o jej krzesło i od czasu do czasu
niby przypadkiem zahaczając wskazującym palcem o jej szyję i nagie plecy.
Początkowo to ignorowała i z wymuszonym uśmiechem prowadziła z nim konwersację,
ale gdy jego dłoń pod osłoną obrusa znalazła się na jej łydce, i zaczęła sunąć
w górę nie wytrzymała i jak oparzona zerwała się z miejsca. Przeprosiła
towarzystwo i oznajmiła, że musi przypudrować nosek. Nim odeszła zdążyła
jeszcze posłać Dobrzańskiemu wściekłe spojrzenie. Spuścił wzrok, jakby
przyznając się do winy. Na szczęście jej męki nie trwały długo. Po powrocie z
ulgą stwierdziła, że na stoliku nie pojawiła się nowa butelka alkoholu, a Marek
poprosił obsługę o przygotowanie rachunku. Niezbyt miło pożegnała jego
towarzyszy i zniecierpliwiona oczekiwała na zamówioną taksówkę, gdy on
regulował należność. Przez całą drogę nie odezwała się do niego słowem. Prawie
się trzęsła ze zdenerwowania. Doskonale wiedział, że wybuchnie, gdy zamknął się
za nimi drzwi apartamentu
- Wykorzystałeś mnie! – krzyknęła
od samego progu i strzeliła go w pysk. Wiedział, że mu się należało - Nie dość,
że początkowo czułam się jak kwiatek do kożucha, to później ten oblech zaczął
się do mnie ostentacyjnie przystawiać i dobierać! A ty nie reagowałeś! –
wrzasnęła z ogromnym żalem i rozczarowaniem. Unikał jej spojrzenia. Nie miał
się nawet jak bronić. We wszystkim miała rację. Wiedział, że zachował się jak
ostatni sukinsyn, ale te kontrakty naprawdę były wiele warte - Na to się nie
umawialiśmy! – syknęła – Miałam udawać przed Klaudią, ale nie robić za
dziewczynę do towarzystwa! Za kogo ty mnie masz? – pokręciła głową z
rezygnacją. Nawe nie próbowała ukryć, że miała łzy w oczach - Pozwoliłbyś, żeby
tak obmacywali Klaudię?
- Przepraszam – szepnął cicho ze
spuszczoną głową
- W dupie mam twoje przeprosiny!
– prychnęła - Doskonale wiedziałeś w jakim charakterze mnie tam zabierasz.
Potraktowałeś mnie, jak tanią dziwkę, która nie zasługuje na odrobinę szacunku!
Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył – starła słoną kroplę, która spłynęła po jej
policzku. Widząc jej łzy poczuł się jak ostatni palant – Nawet nie chce mi się
na ciebie patrzeć, więc bądź łaskaw spać dzisiaj na kanapie – wchodząc do
łazienki trzasnęła drzwiami. Pokornie zabrał swoją poduszkę i ulokował ją na
sofie. Miał wyrzuty sumienia, że tak ją potraktował, i że nie reagował w czasie
kolacji, gdy posyłała mu błagalne spojrzenia. Miała być jego tajną bronią.
Piękna, inteligentna, która miała oczarować jego towarzyszy. A później to
wszystko wymknęło się spod kontroli. Jak mało która dziewczyna zasługiwała na
szacunek.
Po przebudzeniu na miejscu jego
poduszki leżał duży bukiet białych róż. Przyglądała się kwiatom beznamiętnym
wzrokiem. Po kilku minutach usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Pojawił się w
progu.
- Przyniosłem ci śniadanie, bo
pewnie nie będziesz miała ochoty zejść na dół – położył tacę na pościeli i
przysiadł na skraju łóżka – Chciałem cię jeszcze raz bardzo przeprosić.
Zachowałem się, jak ostatni dupek.
- Chciałabym, żebyś zarezerwował
mi bilet do Polski – rzekła zachrypniętym głosem – Oddam ci pieniądze, które mi
dałeś. Za podróż ci nie zwrócę, bo mnie po prostu na to nie stać – usiadła,
podkulając nogi
- Proszę cię zostań – przykrył
jej dłoń swoją – Obiecuję, że taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy. Mam
jeszcze jedno spotkanie, ale pójdę na nie sam. Będziesz mi towarzyszyć tylko
podczas spotkań z ludźmi z FD i Klaudią. Proszę cię – przez chwilę przyglądała
mu się bez słowa, smutnym wzrokiem – Nawet nie zwiedziłaś jeszcze Mediolanu –
zachęcał
- Ok – westchnęła - ale dzisiaj
chcę zostać w łóżku
- Dobrze. Zamówimy sobie obiad do
pokoju – wszedł na łóżko, siadając obok niej i opierając się o wezgłowie – Może
obejrzymy jakiś film?
- A ty nie masz żadnych spotkań?
– zaciekawiła się upijając łyk kawy
- Dziś nie – odparł kradnąc jej
małe gronko winogron
- A Klaudia?
- Klaudia nie zając, nie ucieknie
– uśmiechnął się do niej
Spędzili całkiem udane kilka
godzin. Dla rozluźnienia atmosfery wybrał angielską komedię, o której później
długo rozmawiali. Dobrzański okazał się całkiem zabawnym i inteligentnym
towarzyszem dyskusji. Złość powoli jej przechodziła i choć w głębi duszy wciąż
czuła się skrzywdzona, to postanowiła już nigdy nie wracać do tego incydentu.
W drodze na śniadanie dopadł ich
Pshemko, który nawet nie pytając o pozwolenie, dosiadł się. Pałaszując swój
jogurt ze świeżymi kawałkami truskawek i bananów rozwodził się nad pokazem,
który miał się odbyć wieczorem. Marek starał się go uspokajać, że wszystko
przebiegnie zgodnie z planem, a on po raz kolejny będzie święcił triumfy.
Trochę to wyciszyło skołatane nerwy Mistrza, który nade wszystko ubolewał, że
Włosi nie potrafią przyrządzić dla niego odpowiedniej gorącej czekolady ze
szczyptą chilli, co źle wpływało na jego samopoczucie i pracę. Ula tymczasem
przysłuchiwała się rozmowom prowadzonym przy sąsiednim stoliku, który zajmowały
modelki FD i Klaudia. Blondynka celowo postanowiła się dosiąść do koleżanek. Miała
nadzieję, że gdy prezes ze swoją lubą opuszczą już jadalnię uda jej się dopytać
modelki o brunetkę i jej relację z Dobrzańskim. Tymczasem paplała bez ładu i
składu o głupotach, a Ula słysząc tę denną konwersację sąsiadek tylko wywracała
oczami. Blondynka przechwalała się, jaka to jest rozchwytywana we Francji, jak
to wszystkie domy mody chcą z nią współpracować. Na pytanie o partnera
szczebiotała, że Fabio jest strasznym śpiochem i wypoczywa po ich gorącej nocy.
Ula z trudem powstrzymywała się od parsknięcia śmiechem i w głębi serca
cieszyła się, że Marek, zajęty uspokajaniem Pshemko, tego nie słyszał. Jeszcze
by się biedak zakrztusił sokiem grejpfrutowym, który właśnie dopijał. Nowicka
ignorując pytania koleżanek o najnowsze trendy w manicure, swoim piskliwym
głosikiem kontynuowała zachwyty nad nowym kochankiem i jego koneksjami. Ula
darowała sobie dalsze podsłuchiwanie tej żenującej konwersacji. Utwierdziła się
tylko w przekonaniu, że jej pierwsze wrażenie było jak najbardziej słuszne.
Klaudia nie była głupią blondynką. Klaudia idealnie odzwierciedlała
stereotypową modelkę, która jest pusta, głupiutka i interesowna. Coraz bardziej
dziwiła się, że Marek wybrał właśnie ją. Nowicka nie reprezentowała sobą nic
więcej oprócz seksownego ciała, a przecież sam podkreślał, że lubi inteligentne
kobiety. Blondynka z pewnością do takich nie należała. Postanowiła zapytać go o
to, w windzie.
- Powiedziałeś mi na początku
znajomości, że lubisz inteligentne kobiety
- Bo to prawda – odparł nie
bardzo wiedząc do czego zmierza
- To dziwię się, dlaczego
wybrałeś Klaudię – skupił na niej swój wzrok – Przysłuchiwałam się jej rozmowie
podczas śniadania – zaśmiała się pod nosem – Jej IQ jest na poziomie małpy –
widziała, jak się w nim zagotowało
- Nie płacę ci za to, żebyś ją
obrażała, ale za to, żebyś pomogła mi ją odzyskać – syknął przez zaciśnięte
zęby i pierwszy wyszedł z windy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz