B

wtorek, 12 stycznia 2016

'Teatrzyk' V

Po powrocie ze śniadania zajęła się czytaniem książki. Całe szczęście, że zabrała dwie dość obszerne lektury, bo inaczej zanudziłaby się tu, jak mops. On posiedział chwilę na sofie z tabletem, by później skupić się na pliku dokumentów, które przywiózł ze sobą. Chwilę przed dwunastą zadeklarował, że wychodzi na spotkanie do hotelowej kawiarni. Wydał jej również polecenie, żeby przygotowała się na wieczór, bo będą jeść kolację z jego trzema kontrahentami. Lektura szybko ją znudziła i postanowiła przejść się i zwiedzić najbliższą okolicę. Wychodząc z budynku minęła ogródek hotelowej kawiarni. Przy jednym ze stolików dostrzegła Marka w towarzystwie Klaudii. Poczuła w środku dziwne ukłucie. Na pewno nie była to zazdrość. Bardziej żal, że ją oszukał. ‘Przecież doskonale wiem, po co tu przyjechaliśmy. Po co mnie oszukuje? Jaki ma w tym cel?’ Gdy wróciła po dwóch godzinach wyciągnięty na sofie czytał włoskie wydanie gazety ekonomicznej.
- Jak się udało spotkanie? – zapytała z pozoru od niechcenia
- Dziękuję, bardzo udane – mruknął nawet na nią nie spoglądając – Ubierz się jakoś seksownie. Od tej kolacji wiele zależy.

Nie zamierzała ubierać tych skąpych sukienek, które dla niej przywiózł. Wybrała małą czarną ze swojej walizki. Krótka, do połowy uda, zabudowana z przodu, za to z obiecującym rozcięciem na plecach, sięgającym od szyi aż do pasa. Dobrzański spojrzał na nią z uznaniem, kiwając głową z aprobatą, że akceptuje jej wybór.
Gdy podjechali taksówką do śródziemnomorskiej, eleganckiej restauracji w centrum Mediolanu, jego towarzysze już czekali. Trzech mężczyzn w eleganckich garniturach - dwóch Włochów i Rosjanin. Czuła się skrępowana, widząc trzy pary wlepionych w nią oczu. Wszyscy trzej witając się z nią mieli niemal na twarzy wypisane, że gdyby mogli najchętniej rozebraliby ją na środku tego lokalu. Posłała nawet Dobrzańskiemu błagalne spojrzenie, ale udał, że go nie widzi. Co gorsza zamiast zatrzymać ją przy sobie, specjalnie posadził ją pomiędzy Pablo i Saszą. Odetchnęła z ulgą, gdy po krótkiej kurtuazyjnej konwersacji w języku angielskim, w której niezbyt chętnie brała udział, panowie skupili się na interesach. Niestety wszystkie kwestie ustalili podczas przystawki i dania głównego. Gdy nadszedł czas na deser atmosfera wyraźnie się rozluźniła, a uwaga mężczyzn znów skupiła na niej. Sasza w dość nachalny sposób jej się narzucał, opowiadając jakieś durne historyjki opierając się jedną ręką o jej krzesło i od czasu do czasu niby przypadkiem zahaczając wskazującym palcem o jej szyję i nagie plecy. Początkowo to ignorowała i z wymuszonym uśmiechem prowadziła z nim konwersację, ale gdy jego dłoń pod osłoną obrusa znalazła się na jej łydce, i zaczęła sunąć w górę nie wytrzymała i jak oparzona zerwała się z miejsca. Przeprosiła towarzystwo i oznajmiła, że musi przypudrować nosek. Nim odeszła zdążyła jeszcze posłać Dobrzańskiemu wściekłe spojrzenie. Spuścił wzrok, jakby przyznając się do winy. Na szczęście jej męki nie trwały długo. Po powrocie z ulgą stwierdziła, że na stoliku nie pojawiła się nowa butelka alkoholu, a Marek poprosił obsługę o przygotowanie rachunku. Niezbyt miło pożegnała jego towarzyszy i zniecierpliwiona oczekiwała na zamówioną taksówkę, gdy on regulował należność. Przez całą drogę nie odezwała się do niego słowem. Prawie się trzęsła ze zdenerwowania. Doskonale wiedział, że wybuchnie, gdy zamknął się za nimi drzwi apartamentu
- Wykorzystałeś mnie! – krzyknęła od samego progu i strzeliła go w pysk. Wiedział, że mu się należało - Nie dość, że początkowo czułam się jak kwiatek do kożucha, to później ten oblech zaczął się do mnie ostentacyjnie przystawiać i dobierać! A ty nie reagowałeś! – wrzasnęła z ogromnym żalem i rozczarowaniem. Unikał jej spojrzenia. Nie miał się nawet jak bronić. We wszystkim miała rację. Wiedział, że zachował się jak ostatni sukinsyn, ale te kontrakty naprawdę były wiele warte - Na to się nie umawialiśmy! – syknęła – Miałam udawać przed Klaudią, ale nie robić za dziewczynę do towarzystwa! Za kogo ty mnie masz? – pokręciła głową z rezygnacją. Nawe nie próbowała ukryć, że miała łzy w oczach - Pozwoliłbyś, żeby tak obmacywali Klaudię?
- Przepraszam – szepnął cicho ze spuszczoną głową
- W dupie mam twoje przeprosiny! – prychnęła - Doskonale wiedziałeś w jakim charakterze mnie tam zabierasz. Potraktowałeś mnie, jak tanią dziwkę, która nie zasługuje na odrobinę szacunku! Nikt nigdy mnie tak nie upokorzył – starła słoną kroplę, która spłynęła po jej policzku. Widząc jej łzy poczuł się jak ostatni palant – Nawet nie chce mi się na ciebie patrzeć, więc bądź łaskaw spać dzisiaj na kanapie – wchodząc do łazienki trzasnęła drzwiami. Pokornie zabrał swoją poduszkę i ulokował ją na sofie. Miał wyrzuty sumienia, że tak ją potraktował, i że nie reagował w czasie kolacji, gdy posyłała mu błagalne spojrzenia. Miała być jego tajną bronią. Piękna, inteligentna, która miała oczarować jego towarzyszy. A później to wszystko wymknęło się spod kontroli. Jak mało która dziewczyna zasługiwała na szacunek.

Po przebudzeniu na miejscu jego poduszki leżał duży bukiet białych róż. Przyglądała się kwiatom beznamiętnym wzrokiem. Po kilku minutach usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Pojawił się w progu.
- Przyniosłem ci śniadanie, bo pewnie nie będziesz miała ochoty zejść na dół – położył tacę na pościeli i przysiadł na skraju łóżka – Chciałem cię jeszcze raz bardzo przeprosić. Zachowałem się, jak ostatni dupek.
- Chciałabym, żebyś zarezerwował mi bilet do Polski – rzekła zachrypniętym głosem – Oddam ci pieniądze, które mi dałeś. Za podróż ci nie zwrócę, bo mnie po prostu na to nie stać – usiadła, podkulając nogi
- Proszę cię zostań – przykrył jej dłoń swoją – Obiecuję, że taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy. Mam jeszcze jedno spotkanie, ale pójdę na nie sam. Będziesz mi towarzyszyć tylko podczas spotkań z ludźmi z FD i Klaudią. Proszę cię – przez chwilę przyglądała mu się bez słowa, smutnym wzrokiem – Nawet nie zwiedziłaś jeszcze Mediolanu – zachęcał
- Ok – westchnęła - ale dzisiaj chcę zostać w łóżku
- Dobrze. Zamówimy sobie obiad do pokoju – wszedł na łóżko, siadając obok niej i opierając się o wezgłowie – Może obejrzymy jakiś film?
- A ty nie masz żadnych spotkań? – zaciekawiła się upijając łyk kawy
- Dziś nie – odparł kradnąc jej małe gronko winogron 
- A Klaudia?
- Klaudia nie zając, nie ucieknie – uśmiechnął się do niej
Spędzili całkiem udane kilka godzin. Dla rozluźnienia atmosfery wybrał angielską komedię, o której później długo rozmawiali. Dobrzański okazał się całkiem zabawnym i inteligentnym towarzyszem dyskusji. Złość powoli jej przechodziła i choć w głębi duszy wciąż czuła się skrzywdzona, to postanowiła już nigdy nie wracać do tego incydentu.

W drodze na śniadanie dopadł ich Pshemko, który nawet nie pytając o pozwolenie, dosiadł się. Pałaszując swój jogurt ze świeżymi kawałkami truskawek i bananów rozwodził się nad pokazem, który miał się odbyć wieczorem. Marek starał się go uspokajać, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem, a on po raz kolejny będzie święcił triumfy. Trochę to wyciszyło skołatane nerwy Mistrza, który nade wszystko ubolewał, że Włosi nie potrafią przyrządzić dla niego odpowiedniej gorącej czekolady ze szczyptą chilli, co źle wpływało na jego samopoczucie i pracę. Ula tymczasem przysłuchiwała się rozmowom prowadzonym przy sąsiednim stoliku, który zajmowały modelki FD i Klaudia. Blondynka celowo postanowiła się dosiąść do koleżanek. Miała nadzieję, że gdy prezes ze swoją lubą opuszczą już jadalnię uda jej się dopytać modelki o brunetkę i jej relację z Dobrzańskim. Tymczasem paplała bez ładu i składu o głupotach, a Ula słysząc tę denną konwersację sąsiadek tylko wywracała oczami. Blondynka przechwalała się, jaka to jest rozchwytywana we Francji, jak to wszystkie domy mody chcą z nią współpracować. Na pytanie o partnera szczebiotała, że Fabio jest strasznym śpiochem i wypoczywa po ich gorącej nocy. Ula z trudem powstrzymywała się od parsknięcia śmiechem i w głębi serca cieszyła się, że Marek, zajęty uspokajaniem Pshemko, tego nie słyszał. Jeszcze by się biedak zakrztusił sokiem grejpfrutowym, który właśnie dopijał. Nowicka ignorując pytania koleżanek o najnowsze trendy w manicure, swoim piskliwym głosikiem kontynuowała zachwyty nad nowym kochankiem i jego koneksjami. Ula darowała sobie dalsze podsłuchiwanie tej żenującej konwersacji. Utwierdziła się tylko w przekonaniu, że jej pierwsze wrażenie było jak najbardziej słuszne. Klaudia nie była głupią blondynką. Klaudia idealnie odzwierciedlała stereotypową modelkę, która jest pusta, głupiutka i interesowna. Coraz bardziej dziwiła się, że Marek wybrał właśnie ją. Nowicka nie reprezentowała sobą nic więcej oprócz seksownego ciała, a przecież sam podkreślał, że lubi inteligentne kobiety. Blondynka z pewnością do takich nie należała. Postanowiła zapytać go o to, w windzie.
- Powiedziałeś mi na początku znajomości, że lubisz inteligentne kobiety
- Bo to prawda – odparł nie bardzo wiedząc do czego zmierza
- To dziwię się, dlaczego wybrałeś Klaudię – skupił na niej swój wzrok – Przysłuchiwałam się jej rozmowie podczas śniadania – zaśmiała się pod nosem – Jej IQ jest na poziomie małpy – widziała, jak się w nim zagotowało
- Nie płacę ci za to, żebyś ją obrażała, ale za to, żebyś pomogła mi ją odzyskać – syknął przez zaciśnięte zęby i pierwszy wyszedł z windy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz