B

niedziela, 10 stycznia 2016

'Teatrzyk' IV

Przejrzała się w lustrze i stwierdziła, że efekt jest imponujący. Sukienka leżała idealnie. Tuż przed kolano, z dekoltem w kształcie litery V i subtelnym rozcięciem na plecach. Musiała przyznać, że Marek ma świetny gust, chociaż miała ochotę zgłosić zastrzeżenia widząc w walizce dwie bardzo skąpe sukienki. Postanowiła jednak nie robić draki i nie dyskutować na zapas. ‘Może wcale nie będę musiała ich zakładać. Przecież nie pójdę w takiej mini na bal zamykający całą tę maskaradę’. Dobrała do tego czarne szpilki, o których Marek również pomyślał, założyła na nadgarstek skromną srebrną bransoletkę, którą dostała od rodziców na osiemnaste urodziny i wykonała delikatny makijaż. Zdziwiła się, gdy w walizce, którą jej wręczył znalazła nawet kosmetyczkę wyładowaną po brzegi szminkami w różnych kolorach, pudrami, cieniami i podkładami. Ona zabrała ze sobą jedynie dwa lakiery do paznokci, czarny tusz do rzęs i bezbarwny błyszczyk. Jednak już na miejscu zdała sobie sprawę, że sama ze sobą będzie się źle czuła pośród tych wszystkich wyfiokowanych kobiet. Musiała o siebie zadbać.
- Ślicznie wyglądasz – skomplementował ją, gdy tylko wyszła z łazienki. Już na nią czekał w czarnym garniturze, białej koszuli i krawacie w kolorze jej sukienki – Panie przodem – przepuścił ją w drzwiach i splótł ich dłonie w mocnym uścisku. Gdy zjechali na partner przed salą, w której miała odbywać się kolacja powitalna panował tłok i gwar. Widziała, że próbował w tłumie wyszukać swoją eks, ale postanowiła się nie wtrącać. Jej zdaniem obrał złą taktykę, ale to było jego życie i jego związek. Ona miała odegrać w nim tylko epizodyczną rolę. Przedstawił ją kilku osobom, które mijali. Jakie to szczęście, że biegle znała angielski. Przynajmniej nie musiała się kompromitować i jedynie głupkowato uśmiechać nie rozumiejąc słowa. Dostrzegła kilka zachwyconych męskich spojrzeń i damskie, pełne zazdrości i zawiści. Rzeczywiście u boku Marka prezentowała się zjawiskowo. I wtem wyrosła przed nimi atrakcyjna blondynka uwieszona na ramieniu śniadego i dobrze zbudowanego bruneta.
- Witaj Marco – rzekła przesłodkim głosem i obrzuciła Ulę spojrzeniem pełnym pogardy
- Klaudia? – perfekcyjnie odegrał zaskoczenie – Nie sądziłem, że też tutaj będziesz. Byłem przekonany, że w związku ze zmianami w życiu prywatnym – spojrzał na Włocha z wyraźną niechęcią – będziesz wypoczywać w jakimś egzotyczny kraju, a nie męczyć się tutaj
- Doskonale wiesz, że uwielbiam takie imprezy. Nie mogę wypaść z obiegu, a to najważniejszy event modowy w tej części Europy.
- Ooo, przepraszam za mój brak kultury. Nie przedstawiłem was sobie. Kochanie, poznaj proszę Klaudię Nowicką, twarz kolekcji Febo&Dobrzański dwa tysiące jedenaście i dwanaście. A to Ula Cieplak – mocniej przycisnął ją do swego boku. Ula wyciągnęła rękę, którą modelka niechętnie uścisnęła krzywiąc się w czymś, na kształt uśmiechu. Ula za to promieniała. Nowicka w rewanżu przedstawiła im Fabia, który wydawał się być znudzony tą krótką konwersacją w języku, którego kompletnie nie znał – Wybaczcie, Pshemko czeka – posłał im szeroki uśmiech i przepuszczając Ulę przodem ruszył w stronę właściwego stolika
- Szybko się pocieszyłeś – usłyszał za sobą głos Klaudii. Przystanął na moment i uśmiechając się półgębkiem rzucił
- Nie szybciej, niż ty.
Wbrew wcześniejszym obawom cały wieczór doskonale się bawiła. Zarówno w towarzystwie Dobrzańskiego, który nadmiernie jej nadskakiwał wiedząc, że jest bacznie obserwowany przez blondynkę z sąsiedniego stolika, jak i jego współpracowników. Świetnie odnalazła się wśród pracowników Febo&Dobrzański. Pshemko spoglądał na nią z wyraźną sympatią, a widząc ją w tej śliwkowej sukience przebąkiwał nawet, że Ula będzie jego muzą przy tworzeniu nowej kolekcji. Marek czuł wyraźną dumę, że dobrze wybrał i zdecydował się na zatrudnienie Ulki do tego przedstawienia. Po części oficjalnej kolacji dj zaczął puszczać nieco głośniej muzykę zachęcając do tańca. Marek niezwłocznie wyciągnął ją na parkiet. Kładąc dłonie zdecydowanie niżej, niż powinien przyciągnął ją do siebie.
- Zerknij, czy nam się przygląda – wyszeptał do jej ucha, przy okazji muskając wargami jej szyję. Mruknęła potwierdzając jego przypuszczenia. Dłużej nie zwlekł. Najpierw krótko cmoknął jej usta, dając wyraźny sygnał, by przygotowała się na ciąg dalszy. Po chwili złączył ich wargi w namiętnym pocałunku, wplatając dłonie w jej idealnie ułożone włosy. Dobrze, że trzymał ją w ramionach, bo aż zakręciło jej się w głowie. Jeszcze nikt, nigdy jej tak nie całował. Przestali poruszać się w takt muzyki. Stali pośrodku parkietu całując się żarliwie, przyciągając uwagę zebranych gości. Gdy oderwał się od niej, oddychała ciężko i rozbieganym wzrokiem powiodła po sali. Ciężko jej było skupić myśli na tym, co działo się w koło. Pociągnął ją za rękę w stronę wyjścia. Klaudia odprowadziła ich do drzwi spojrzeniem ciskającym piorunami.

Gdy zamknęły się drzwi od ich apartamentu ściągnął marynarkę i poluzował krawat.
- Zaliczyliśmy bardzo udany debiut – uśmiechnął się szeroko – Wychodząc widziałem minę Klaudii. Była wściekła – zaśmiał się po nosem – Niemniej chyba będziemy musieli poćwiczyć, bo słabo się angażujesz w te pocałunki.
- Chciałbyś. Nic nie będę z tobą ćwiczyć – prychnęła – Podobno w pokoju miałam być nietykalna – zauważyła
- Swoją drogą widziałaś tego jej Fabio? – rzekł z wyraźną niechęcią, szukając w braku ulubionych trunków – Skąd ona go wytrzasnęła? – nalał sobie szklaneczkę – Chcesz?
- Nie, dziękuję, mam słabą głowę. Dzisiejsze wino do kolacji mi wystarczy – mruknęła ściągając szpilki i bransoletkę
- Na kilometr widać, że to jakiś figurant – pokręcił głową - Między nimi nie ma chemii. Wytrzasnęła go pewnie, tak, ja ciebie, żeby mi zrobić na złość. Zawsze chciała, żebym był o nią zazdrosny – Ula naprawdę nie miała ochoty na roztrząsanie sprawy ich związku i przystojnego Włocha, który pojawił się u boku blondynki. Stwierdziła, że lepiej dla niej, jeśli nie będzie się mieszać. Odegra swoją rolę, weźmie pieniądze i zniknie, a oni niech się kiszą we własnym sosie. ‘Co to za poroniony pomysł, żeby przed sobą grać, by wzbudzać zazdrość. Czy na tym polega miłość?’
- Pozwolisz, że pójdę pierwsza pod prysznic – zręcznie zmieniła temat – Jestem wykończona po podróży - kiwnął potakująco głową. Po dwudziestu minutach wyszła z łazienki w nieco za dużej, flanelowej piżamie w różowe słonie. Długo zastanawiała się w domu, co zabrać i padło na to. Nie miała nic bardziej aseksualnego. Marek widząc ją, parsknął śmiechem
- Ile ty masz lat, żeby spać w czymś takim? Pięć?
- Ja się nie wtrącam, w czym ty będziesz spał – odgryzła się
- A to cieszę się, bo ja lubię spać nago – obrzucił ją wzrokiem pełnym rozbawienia i prowokacji. Zapowietrzyła się na krótką chwilę i oblała się szkarłatnym rumieńcem, ale nie straciła rezonu  
- Czyli jednak wybierasz kanapę? – uśmiechnęła się do niego złośliwie
- Już się tak nie denerwuj, bo złość piękności szkodzi – wciąż śmiał się pod nosem – Jak dobrze poszukam, to może znajdę jakiś t-shirt i bokserki.
- I ani mi się waż zbliżać się do mnie w nocy! – pogroziła palcem i wsunęła się pod kołdrę.

Zeszli razem na śniadanie. Na sali, oprócz Klaudii i Fabio nie dostrzegli nikogo znajomego, więc zajęli dwuosobowy stolik tuż przy oknie.
- Zrobić ci kawę? – zapytał spoglądając w kierunku ekspresu
- Poproszę. Z mlekiem bez cukru – rzekła i ruszyła w stronę lady z sałatkami owocowymi i słodkimi wypiekami. Po chwili tuż obok niej znalazła się Klaudia
- Sądzisz, że przez jego łóżko załatwisz sobie wstęp na wybieg? – syknęła. Ula roześmiała się ostentacyjnie. Ta blond piękność od samego początku wybitnie działała jej na nerwy
- Widzisz, problem w tym, że ja nie jestem modelką – udała zasmucenie i ignorując Nowicką zaczęła wybierać sobie najbardziej czerwone kawałki arbuza, by po chwili na jej talerzyku wylądowały dwa kawałki ciasta czekoladowego i babeczka z kremową czapą  
- Chyba powinnaś przystopować. Marek lubi zgrabne kobiety, a ty przy takiej diecie niebawem nie zmieścisz się w drzwi.
- Dzięki za troskę, ale jestem jeszcze bardzo młoda – wyraźnie zaakcentowała przedostatnie słowo – i mam dobrą przemianę materii. A co do zgrabnych kobiet, to masz rację. Dlatego wymienił cię na nowszy model – puściła jej oczko i wróciła do stolika, z którego Marek z nutą niepokoju je obserwował
- Co mówiła? – dopytywał, gdy tylko zajęła swoje miejsce
- Wymieniałyśmy uwagi na temat wyższości włoskich owoców nad tymi importowanymi do Polski – posłała mu szeroki uśmiech i poderwała się z miejsca, by nie drążył tematu – Przyniosę sobie jeszcze jajecznicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz