B

czwartek, 4 września 2014

Miniaturka XX 'Prawdziwej miłości nie udowodni się słowami' I

Odeszła z firmy. Nie dała się namówić na podpisanie kolejnego kontraktu, nie chciała rozpoczynać pełnej kadencji na stanowisku prezesa. Na nic się zdały jego zapewniania, że nie będzie wchodził jej w drogę, ani prośby Krzysztofa. Podjęła decyzję i nie chciała jej zmieniać. Wiedziała, że jeśli teraz ulegnie nigdy nie uwolni się od Dobrzańskiego. Nie mogła i nie chciała stać w miejscu. Musiała iść do przodu bez Marka. Zresztą on zdawał się odbudowywać swój związek z Pauliną. Tuż przed pokazem coraz częściej widywała ich razem. Nie chciała na to patrzeć, tak samo, jak nie chciała krzywdzić Pauliny. Dwa dni po pokazie zwołała zebranie zarządu i przekazała fotel prezesa Markowi. Dwa tygodnie po pokazie miała lecieć z Sosnowskim do Bostonu. Nie wiedziała, czy tego właśnie chce, ale z drugiej strony nie miała innego pomysłu na życie. Piotr dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Może będzie z nim szczęśliwa? Zawsze po cichu wyśmiewała swoje koleżanki, które wyznawały zasadę ‘lepszy taki, niż żaden’. Ona teraz zachowywała się identycznie.

Wszedł do bufetu w środowe przedpołudnie. Od dwóch dni prawie nie spał. Od pokazu minął miesiąc, a do firmy wciąż napływały nowe zamówienia, propozycje współpracy, zaproszenia na pokazy i targi. Miał tysiące spraw na głowie, ale starał się podołać. Ula wyprowadziła firmę na prostą i nie mógł zaprzepaścić tej szansy. Nie mógł zmarnować jej pracy. Brakowało mu jej. Przede wszystkim brakowało mu jej jako kobiety, ale również jako asystentki, dyrektora finansowego i prezesa. To stanowisko było dla niej stworzone. Teraz został sam na placu boju. Ania bardzo się starała, ale nie była Cieplakówną.
Bufet był prawie pusty. Nieliczni pracownicy siedzieli sącząc soki, czy jedząc kanapki. Przy jednym ze stolików siedziały jej trzy przyjaciółki. Wszystkie z nietęgimi minami dyskutowały o czymś cicho. Nawet nie zauważyły, gdy podszedł bliżej. Obrzucił je uważnym spojrzeniem. 
- Wciąż jest bez zmian – rzekła najstarsza z nich ocierając spływającą po policzku łzę
- Podjadę tam dzisiaj po pracy. Leszek zostanie z małą
- Co z przeszczepem? Wytypowali dawcę? – przysłuchiwał się uważnie
– Nie. Zresztą przeszczep i tak nie jest teraz możliwy. Jej stan jest zbyt poważny – bufetowa pokiwała głową ze zrozumieniem i wtedy dostrzegła Dobrzańskiego, który wpatrywał się w ich stolik marszcząc brwi. Pospiesznie wstała i stanęła za ladą. Kupił kanapkę i jabłko i obrzucając po raz ostatni ich stolik spojrzeniem wrócił do gabinetu. Wciąż myślał o tej podsłuchanej rozmowie. Zastanawiał się o kim mogły rozmawiać. W głębi duszy czuł jakiś irracjonalny strach, że być może chodziło o Ulę. Przecież wszystkie trzy się z nią przyjaźniły. ‘E tam, może sąsiadka którejś, albo siostra, przyjaciółka’ starał się przekonywać sam siebie, ale jego myśli uparcie krążyły wokół Cieplak. Następnego dnia wpadł na Milewską w recepcji. Nie wyglądała najlepiej. Podkrążone oczy, smutny wzrok. Musiał z nią porozmawiać, inaczej będzie go to męczyło przez następne dni.
- Alicja, możesz wpaść do mnie na chwilę?
- To coś ważnego? Nie bardzo mam teraz czas. Sebastian prosił o te zestawienia na cito – sugestywnie spojrzała na plik trzymanych kartek
- Nie zajmę ci wiele czasu. Zapraszam – gestem dłoni wskazał swój gabinet
Usiadła na fotelu i spojrzała na szefa.
- Nie będę owijał w bawełnę – zajął miejsce niemal naprzeciw niej – Słyszałem wczoraj fragment waszej rozmowy w bufecie – spuściła wzrok – Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale o kim rozmawiałyście? – milczała, co tylko zaczęło potwierdzać jego podejrzenia – Alicja, odpowiesz mi? – niepokój rósł w nim z każdą kolejną sekundą – Od wczoraj towarzyszy mi dziwny niepokój, że chodzi o Ulę. Jest chora? Miała wypadek? Jest w szpitalu? – zdenerwowany zasypywał ją gradem pytań, a ona wciąż uciekała wzrokiem. Przecież obiecała, że nic mu nie powie – Alicja, do cholery, powiedź coś! Zaprzecz! – podniósł głos zdenerwowany. Odważyła się na niego spojrzeć. Na jego twarzy malowało się autentyczne przerażenie.
- Ula miała wypadek – szepnęła cicho. Zamarł. Wpatrywał się w nią tępym wzrokiem starając się przyswoić te ‘rewelacje’.
- W którym jest szpitalu? – zapytał, gdy odzyskał rezon
- Marek, nie powinnam – zaczęła niepewnie, kręcąc głową
- W którym!? – przeszywał ją przenikliwym wzrokiem
- Posłuchaj, i tak nic nie pomożesz… - próbowała go zniechęcić. Miała mu nie mówić…
- Chcę ją tylko zobaczyć – szepnął błagalnym tonem. Na jej twarzy malowało się wahanie, jednak po chwili wstała i spojrzała na niego ciepło. ‘Czyżby naprawdę mu na niej zależało?’
- Dobrze, pojedziemy po pracy. Poczekam na ciebie – już chciała wychodzić, gdy zatrzymał ją jego głos
- Teraz! – rzekł stanowczo wpatrując się w jej twarz
- Nie mogę, Sebastian czeka – machnęła mu kartkami
- Pieprzyć Sebastiana. Chodź – chwytając ją za ramię wyprowadził z gabinetu – Który szpital?
- Bielański
- Co jej jest? – dopytywał, gdy ruszył z firmowego parkingu
- Dwa tygodnie temu, tuż przed wylotem do Stanów mieli wypadek z Piotrem. On miał więcej szczęścia. Skończyło się na złamanej ręce, lekkim wstrząśnieniu mózgu i kilku siniakach. Pijany kierowca uderzył ich auto od strony pasażera – zauważyła, że mocniej zacisnął ręce na kierownicy – Miała liczne obrażenia wewnętrzne, również wstrząśnienie mózgu. Utrzymują ją w śpiączce farmakologicznej dopóki obrzęk się nie zmniejszy
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? – zapytał z pretensją parkując przed budynkiem szpitala. Sam się dziwił, że dojechali tak szybko.
- Ula chciała się od ciebie odciąć – spojrzała na niego. Spuścił wzrok – Stwierdziła, że musi o tobie zapomnieć. Poza tym Piotr mnie prosił. Jemu bardzo na niej zależy.
- Mnie też – szepnął. Usłyszała
- Robi wszystko, żeby była szczęśliwa i żeby z tego wyszła. Ściągnął najlepszych medyków – stanęli przed jej salą. Mogli jedynie patrzeć przez szybę na jej obandażowane ciało. Blada cera, dziesiątki kabli i aparatury pilnującej jej parametrów. Zaszkliły mu się oczy. Splótł dłonie na karku, przyciskając łokcie do skroni. Tak bardzo chciałby ulżyć jej w cierpieniu.
- Jakie są rokowania? – spojrzał z przerażeniem na Milewską. Widziała, że mu zależy.
- Gdy zmniejszy się obrzęk mózgu będą ją wybudzać. Miała krwotok wewnętrzny. Usunęli jej śledzionę. Wątroba jest w opłakanym stanie. Będzie potrzebowała przeszczepu. Szukają wśród rodziny. Józef odpada ze względu na chorobę serca. Beatka jest zbyt mała. Najprawdopodobniej będzie to Jasiek, ale jeszcze nie ma wyników wszystkich badań – wyjaśniła – Jeśli nie on, będzie musiała czekać na dawcę niespokrewnionego, zmarłego.
- Cześć – usłyszeli za plecami i jak na komendę odwrócili się w stronę Piotra
- Cześć – odparł Dobrzański wyciągając w stronę kardiologa rękę.
- Co ty tu robisz? – zapytał lekko nieprzyjemnym tonem
- Kilkadziesiąt minut temu siłą wyciągnąłem od Alicji, że Ula tu leży – wyjaśnił. Nie miał ochoty na sprzeczki z lekarzem
- Pójdę do ordynatora. Upewnię się, że stan się nie pogorszył – z gipsem na przedramieniu ruszył korytarzem.
- Może mógłbym coś zrobić, pomóc – zaoferował spoglądając na Milewską smutnym wzrokiem
- Nic nie można zrobić. Trzeba czekać
- Dziękuję – obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem – dziękuję, że mi powiedziałaś.
- Oboje wiemy, że nie dałbyś mi spokoju – odparła z lekkim uśmiechem – Choć Ula z pewnością nie będzie zadowolona – wiedziała, że sprawi mu tym przykrość, ale wielogodzinne rozmowy z Ulą uświadomiły jej, że musi postawić sprawę jasno. Ona bardzo chciała zacząć nowy rozdział w swoim życiu, w którym nie będzie Marka, nie będzie przeszłości i złych wspomnień. On doskonale zdawał sobie sprawę, jak mocno ją skrzywdził. Gdzieś tam, z tyłu głowy tliła się nadzieja, że może kiedyś mogliby być jeszcze razem szczęśliwi, ale z drugiej strony… Ciosy zadane prosto w serce nie goją się tak łatwo. Gdyby tylko wcześniej potrafił zdefiniować swoje uczucia, gdyby potrafił być z nią szczery.
- Za dwa dni powtórzą jeszcze tomografię i spróbują ją wybudzić – rzekł Sosnowski stając z prezesem ramię w ramię przed szybą OIOM’u.
- Pójdę już – szepnął brunet spoglądając na twarz ukochanej po raz ostatni – Pozwolę sobie przyjść na chwilę jutro
- Marek – westchnęła Alicja – ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł
- Na chwilę – jęknął błagalnie – Obiecuję, że gdy upewnię się, że jej stan ulega poprawie i że z tego wyjdzie zniknę. Nie chcę jej ranić – zapewnił i szybkim krokiem skierował się w stronę schodów. Milewska i Sosnowski odprowadzili go wzrokiem.
Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Nie mógł zasnąć. Wciąż przed oczami widział ją poturbowaną w szpitalnej pościeli. Wyrzucał sobie, że gdyby nie był taki głupi nie poznałaby Sosnowskiego, nie odeszła z FD, a tym samym nie doszłoby go wypadku. Widział, że sobie nie daruje, gdy ona nie wróci do pełni sprawności. W duchu modlił się by młody Cieplak mógł być dawcą wątroby. Miał świadomość, jak trudno jest w Polsce o organy. Czytał całkiem niedawno duży reportaż na ten temat w jednym z poczytnych tygodników.
- Dzień dobry – przywitał się z Cieplakiem i Sosnowskim, gdy tuż po pracy znalazł się na szpitalnym korytarzu.
- Dzień dobry – rzekł zmartwiony Józef. Wypadek córki odbił się również na jego zdrowiu. Leki uspokajające niewiele potrafiły zdziałać. Stres źle wpływał na jego serce.
- I jak? Bez zmian?
- U Uli bez – odparł chłodno Piotr wciąż wpatrując się w twarz swojej dziewczyny – Nie mamy dawcy
- A Jasiek? – zmarszczył brwi
- O ile następne badania potwierdzą diagnozę lekarzy, Jaś nie może zostać dawcą – głos seniorowi grzązł w gardle – przez przypadek odkryto u niego początki cukrzycy. To go całkowicie wyklucza – w jego oczach stanęły zły – Nie dość, że moja córka walczy o życie, to na dodatek syn ma przewlekłą chorobę. Wcześniej zmarła mi żona. Co jeszcze złego spotka naszą rodzinę? – słona kropla spłynęła po jego policzku. We trzech stali teraz wpatrując się w jeden punkt. Minęły minuty, a być może dziesiątki minut. Każdy z nich pogrążony we własnych myślach
- Ja będę dawcą – odezwał się w końcu Dobrzański, a pozostała dwójka wlepiła w niego zaskoczone spojrzenie – mamy z Ulą taką samą grupę krwi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz