Odeszła z firmy. Nie dała się
namówić na podpisanie kolejnego kontraktu, nie chciała rozpoczynać pełnej
kadencji na stanowisku prezesa. Na nic się zdały jego zapewniania, że nie
będzie wchodził jej w drogę, ani prośby Krzysztofa. Podjęła decyzję i nie
chciała jej zmieniać. Wiedziała, że jeśli teraz ulegnie nigdy nie uwolni się od
Dobrzańskiego. Nie mogła i nie chciała stać w miejscu. Musiała iść do przodu
bez Marka. Zresztą on zdawał się odbudowywać swój związek z Pauliną. Tuż przed
pokazem coraz częściej widywała ich razem. Nie chciała na to patrzeć, tak samo,
jak nie chciała krzywdzić Pauliny. Dwa dni po pokazie zwołała zebranie zarządu
i przekazała fotel prezesa Markowi. Dwa tygodnie po pokazie miała lecieć z
Sosnowskim do Bostonu. Nie wiedziała, czy tego właśnie chce, ale z drugiej
strony nie miała innego pomysłu na życie. Piotr dawał jej poczucie
bezpieczeństwa. Może będzie z nim szczęśliwa? Zawsze po cichu wyśmiewała swoje
koleżanki, które wyznawały zasadę ‘lepszy taki, niż żaden’. Ona teraz
zachowywała się identycznie.
Wszedł do bufetu w środowe
przedpołudnie. Od dwóch dni prawie nie spał. Od pokazu minął miesiąc, a do
firmy wciąż napływały nowe zamówienia, propozycje współpracy, zaproszenia na
pokazy i targi. Miał tysiące spraw na głowie, ale starał się podołać. Ula
wyprowadziła firmę na prostą i nie mógł zaprzepaścić tej szansy. Nie mógł
zmarnować jej pracy. Brakowało mu jej. Przede wszystkim brakowało mu jej jako
kobiety, ale również jako asystentki, dyrektora finansowego i prezesa. To
stanowisko było dla niej stworzone. Teraz został sam na placu boju. Ania bardzo
się starała, ale nie była Cieplakówną.
Bufet był prawie pusty. Nieliczni
pracownicy siedzieli sącząc soki, czy jedząc kanapki. Przy jednym ze stolików
siedziały jej trzy przyjaciółki. Wszystkie z nietęgimi minami dyskutowały o
czymś cicho. Nawet nie zauważyły, gdy podszedł bliżej. Obrzucił je uważnym
spojrzeniem.
- Wciąż jest bez zmian – rzekła
najstarsza z nich ocierając spływającą po policzku łzę
- Podjadę tam dzisiaj po pracy.
Leszek zostanie z małą
- Co z przeszczepem? Wytypowali
dawcę? – przysłuchiwał się uważnie
– Nie. Zresztą przeszczep i tak
nie jest teraz możliwy. Jej stan jest zbyt poważny – bufetowa pokiwała głową ze
zrozumieniem i wtedy dostrzegła Dobrzańskiego, który wpatrywał się w ich stolik
marszcząc brwi. Pospiesznie wstała i stanęła za ladą. Kupił kanapkę i jabłko i
obrzucając po raz ostatni ich stolik spojrzeniem wrócił do gabinetu. Wciąż
myślał o tej podsłuchanej rozmowie. Zastanawiał się o kim mogły rozmawiać. W
głębi duszy czuł jakiś irracjonalny strach, że być może chodziło o Ulę.
Przecież wszystkie trzy się z nią przyjaźniły. ‘E tam, może sąsiadka którejś,
albo siostra, przyjaciółka’ starał się przekonywać sam siebie, ale jego myśli
uparcie krążyły wokół Cieplak. Następnego dnia wpadł na Milewską w recepcji.
Nie wyglądała najlepiej. Podkrążone oczy, smutny wzrok. Musiał z nią
porozmawiać, inaczej będzie go to męczyło przez następne dni.
- Alicja, możesz wpaść do mnie na
chwilę?
- To coś ważnego? Nie bardzo mam
teraz czas. Sebastian prosił o te zestawienia na cito – sugestywnie spojrzała
na plik trzymanych kartek
- Nie zajmę ci wiele czasu.
Zapraszam – gestem dłoni wskazał swój gabinet
Usiadła na fotelu i spojrzała na
szefa.
- Nie będę owijał w bawełnę –
zajął miejsce niemal naprzeciw niej – Słyszałem wczoraj fragment waszej rozmowy
w bufecie – spuściła wzrok – Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale o kim
rozmawiałyście? – milczała, co tylko zaczęło potwierdzać jego podejrzenia –
Alicja, odpowiesz mi? – niepokój rósł w nim z każdą kolejną sekundą – Od
wczoraj towarzyszy mi dziwny niepokój, że chodzi o Ulę. Jest chora? Miała
wypadek? Jest w szpitalu? – zdenerwowany zasypywał ją gradem pytań, a ona wciąż
uciekała wzrokiem. Przecież obiecała, że nic mu nie powie – Alicja, do cholery,
powiedź coś! Zaprzecz! – podniósł głos zdenerwowany. Odważyła się na niego
spojrzeć. Na jego twarzy malowało się autentyczne przerażenie.
- Ula miała wypadek – szepnęła
cicho. Zamarł. Wpatrywał się w nią tępym wzrokiem starając się przyswoić te
‘rewelacje’.
- W którym jest szpitalu? – zapytał,
gdy odzyskał rezon
- Marek, nie powinnam – zaczęła
niepewnie, kręcąc głową
- W którym!? – przeszywał ją
przenikliwym wzrokiem
- Posłuchaj, i tak nic nie
pomożesz… - próbowała go zniechęcić. Miała mu nie mówić…
- Chcę ją tylko zobaczyć –
szepnął błagalnym tonem. Na jej twarzy malowało się wahanie, jednak po chwili
wstała i spojrzała na niego ciepło. ‘Czyżby naprawdę mu na niej zależało?’
- Dobrze, pojedziemy po pracy.
Poczekam na ciebie – już chciała wychodzić, gdy zatrzymał ją jego głos
- Teraz! – rzekł stanowczo
wpatrując się w jej twarz
- Nie mogę, Sebastian czeka –
machnęła mu kartkami
- Pieprzyć Sebastiana. Chodź –
chwytając ją za ramię wyprowadził z gabinetu – Który szpital?
- Bielański
- Co jej jest? – dopytywał, gdy
ruszył z firmowego parkingu
- Dwa tygodnie temu, tuż przed
wylotem do Stanów mieli wypadek z Piotrem. On miał więcej szczęścia. Skończyło
się na złamanej ręce, lekkim wstrząśnieniu mózgu i kilku siniakach. Pijany
kierowca uderzył ich auto od strony pasażera – zauważyła, że mocniej zacisnął
ręce na kierownicy – Miała liczne obrażenia wewnętrzne, również wstrząśnienie
mózgu. Utrzymują ją w śpiączce farmakologicznej dopóki obrzęk się nie zmniejszy
- Dlaczego wcześniej mi nie
powiedziałaś? – zapytał z pretensją parkując przed budynkiem szpitala. Sam się
dziwił, że dojechali tak szybko.
- Ula chciała się od ciebie
odciąć – spojrzała na niego. Spuścił wzrok – Stwierdziła, że musi o tobie
zapomnieć. Poza tym Piotr mnie prosił. Jemu bardzo na niej zależy.
- Mnie też – szepnął. Usłyszała
- Robi wszystko, żeby była
szczęśliwa i żeby z tego wyszła. Ściągnął najlepszych medyków – stanęli przed
jej salą. Mogli jedynie patrzeć przez szybę na jej obandażowane ciało. Blada
cera, dziesiątki kabli i aparatury pilnującej jej parametrów. Zaszkliły mu się
oczy. Splótł dłonie na karku, przyciskając łokcie do skroni. Tak bardzo
chciałby ulżyć jej w cierpieniu.
- Jakie są rokowania? – spojrzał z
przerażeniem na Milewską. Widziała, że mu zależy.
- Gdy zmniejszy się obrzęk mózgu
będą ją wybudzać. Miała krwotok wewnętrzny. Usunęli jej śledzionę. Wątroba jest
w opłakanym stanie. Będzie potrzebowała przeszczepu. Szukają wśród rodziny.
Józef odpada ze względu na chorobę serca. Beatka jest zbyt mała. Najprawdopodobniej
będzie to Jasiek, ale jeszcze nie ma wyników wszystkich badań – wyjaśniła –
Jeśli nie on, będzie musiała czekać na dawcę niespokrewnionego, zmarłego.
- Cześć – usłyszeli za plecami i
jak na komendę odwrócili się w stronę Piotra
- Cześć – odparł Dobrzański
wyciągając w stronę kardiologa rękę.
- Co ty tu robisz? – zapytał lekko
nieprzyjemnym tonem
- Kilkadziesiąt minut temu siłą
wyciągnąłem od Alicji, że Ula tu leży – wyjaśnił. Nie miał ochoty na sprzeczki
z lekarzem
- Pójdę do ordynatora. Upewnię
się, że stan się nie pogorszył – z gipsem na przedramieniu ruszył korytarzem.
- Może mógłbym coś zrobić, pomóc –
zaoferował spoglądając na Milewską smutnym wzrokiem
- Nic nie można zrobić. Trzeba
czekać
- Dziękuję – obrzuciła go zaskoczonym
spojrzeniem – dziękuję, że mi powiedziałaś.
- Oboje wiemy, że nie dałbyś mi
spokoju – odparła z lekkim uśmiechem – Choć Ula z pewnością nie będzie
zadowolona – wiedziała, że sprawi mu tym przykrość, ale wielogodzinne rozmowy z
Ulą uświadomiły jej, że musi postawić sprawę jasno. Ona bardzo chciała zacząć
nowy rozdział w swoim życiu, w którym nie będzie Marka, nie będzie przeszłości
i złych wspomnień. On doskonale zdawał sobie sprawę, jak mocno ją skrzywdził.
Gdzieś tam, z tyłu głowy tliła się nadzieja, że może kiedyś mogliby być jeszcze
razem szczęśliwi, ale z drugiej strony… Ciosy zadane prosto w serce nie goją
się tak łatwo. Gdyby tylko wcześniej potrafił zdefiniować swoje uczucia, gdyby
potrafił być z nią szczery.
- Za dwa dni powtórzą jeszcze
tomografię i spróbują ją wybudzić – rzekł Sosnowski stając z prezesem ramię w
ramię przed szybą OIOM’u.
- Pójdę już – szepnął brunet
spoglądając na twarz ukochanej po raz ostatni – Pozwolę sobie przyjść na chwilę
jutro
- Marek – westchnęła Alicja – ja nie
wiem, czy to jest dobry pomysł
- Na chwilę – jęknął błagalnie –
Obiecuję, że gdy upewnię się, że jej stan ulega poprawie i że z tego wyjdzie
zniknę. Nie chcę jej ranić – zapewnił i szybkim krokiem skierował się w stronę
schodów. Milewska i Sosnowski odprowadzili go wzrokiem.
Nie mógł znaleźć sobie miejsca.
Nie mógł zasnąć. Wciąż przed oczami widział ją poturbowaną w szpitalnej
pościeli. Wyrzucał sobie, że gdyby nie był taki głupi nie poznałaby
Sosnowskiego, nie odeszła z FD, a tym samym nie doszłoby go wypadku. Widział,
że sobie nie daruje, gdy ona nie wróci do pełni sprawności. W duchu modlił się
by młody Cieplak mógł być dawcą wątroby. Miał świadomość, jak trudno jest w
Polsce o organy. Czytał całkiem niedawno duży reportaż na ten temat w jednym z poczytnych
tygodników.
- Dzień dobry – przywitał się z
Cieplakiem i Sosnowskim, gdy tuż po pracy znalazł się na szpitalnym korytarzu.
- Dzień dobry – rzekł zmartwiony
Józef. Wypadek córki odbił się również na jego zdrowiu. Leki uspokajające
niewiele potrafiły zdziałać. Stres źle wpływał na jego serce.
- I jak? Bez zmian?
- U Uli bez – odparł chłodno
Piotr wciąż wpatrując się w twarz swojej dziewczyny – Nie mamy dawcy
- A Jasiek? – zmarszczył brwi
- O ile następne badania
potwierdzą diagnozę lekarzy, Jaś nie może zostać dawcą – głos seniorowi grzązł
w gardle – przez przypadek odkryto u niego początki cukrzycy. To go całkowicie wyklucza –
w jego oczach stanęły zły – Nie dość, że moja córka walczy o życie, to na
dodatek syn ma przewlekłą chorobę. Wcześniej zmarła mi żona. Co jeszcze złego
spotka naszą rodzinę? – słona kropla spłynęła po jego policzku. We trzech stali
teraz wpatrując się w jeden punkt. Minęły minuty, a być może dziesiątki minut. Każdy
z nich pogrążony we własnych myślach
- Ja będę dawcą – odezwał się w
końcu Dobrzański, a pozostała dwójka wlepiła w niego zaskoczone spojrzenie –
mamy z Ulą taką samą grupę krwi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz