B

poniedziałek, 22 marca 2021

'Niebezpieczna gra' VII

 - No i co? – zapytał z wyraźną dumą, trzymając głowę maksymalnie w górze. Wyglądało to trochę tak, jakby obserwując jarzeniówki próbował dodać sobie kilka centymów wzrostu.

- Jak dla mnie rewelacja – odparła i niecierpliwie oczekiwała reakcji Dobrzańskiego. Miał większe doświadczenie i bardzo liczyła na jego ocenę. Wiedział co się sprzeda, co nie zyska aprobaty klientów.  

- Jestem absolutnie zakochany w tej granatowej. To będzie hit hitów – rzekł z pełnym przekonaniem - Co prawda to dopiero element kolekcji i nie wiem, czym nas jeszcze zaskoczysz, ale zastanawiałbym się, czy tej nie zostawić na finał. Zmieniłbym jednak modelkę, bo ta kreacja by jeszcze zyskała, gdyby prezentowała ją blondynka

-  Ależ ja się domagam blondynki – obruszył się projektant – Ale widzisz, przyszło co przyszło – rozłożył ręce w geście bezradności - przecież im nie przefarbuję włosów w sekundę

- To moja wina – zaczęła tłumaczyć się Rybakow - Dzisiejsza prezentacja jest taką roboczą, ściągnęliśmy tylko dwie dziewczyny. Od przyszłego tygodnia rozpoczynamy poszukiwania konkretnych modelek, z którymi w tym sezonie będziemy współpracować na stałe – Marek kiwnął głową na znak zrozumienia

- Ja je będę wybierał! – podkreślił dobitnie autor kolekcji

- Ależ oczywiście. Twoje zdanie będzie decydujące.

- Natomiast jeśli mógłbym o tej fuksji – Pshemko wyraźnie się zainteresował, co były prezes ma jeszcze do powiedzenia – Nie myślałeś o tym, by dół zrobić nieco lżejszy? – rozmówca zmarszczył brwi, najwyraźniej intensywnie analizując jego słowa – Suknia ma bardzo ciekawy krój – próbował nieco łagodzić sytuację – Myślę, że zachwyci rzeszę kobiet, jednak w mojej ocenie można by spróbować zmienić tkaninę dołu na bardziej zwiewną – Wieńczysław przyglądał się mu z nieodgadnionym wyrazem twarzy – Pamiętasz kolekcję Emmy&Mill z targów w Berlinie w dwa tysiące dwunastym? Oni tam wtedy pokazali taką koralową z czarnymi wstawkami. Powiedziałeś, że krój oryginalny, ale…

- Przytłaczający dół – dokończył projektant przypominając sobie o kreacji, którą omawiał z Markiem podczas lotu Berlin-Warszawa.

- Właśnie. W Twoim projekcie nie uważam, żeby dół mocno przytłaczał, ale mam takie przeczucie, że ta suknia zyska jeszcze więcej jeśli zmienicie materiał. Spróbujcie – zachęcał – To ty jesteś fachowcem. Zobaczysz jak to będzie wyglądać. Może ja się kompletnie nie znam – wzruszył ramionami, posyłając Pshemko przepraszający uśmiech

- Znasz się, znasz – pogroził mu palcem – Może batyst? – powiedział do siebie – Tak! Izabello? – bez słowa porzucił swoich rozmówców i pobiegł do garderoby w poszukiwaniu krawcowej

- No brawo, nie zabił cię, ani nie połamał wieszaków – zaśmiał się Szymczyk – To wielka umiejętność. Ja bym się bał mu powiedzieć, że modelka zapomniała zapiąć guzika, a co dopiero sugerować, że coś trzeba zmienić w projekcie

- Lata znajomości – wzruszył ramionami robiąc przy tym minę niewiniątka

- Podejdziecie do mnie? – zapytał, gdy po zakończonej prezentacji całą trójką ruszyli do wyjścia – Dokonałem już wstępnych podsumowań. Ciekawa sprawa z tą firmą Tessuto, bo o ile na półtora roku znalazłem oficjalnych zamówień na coś koło ośmiuset pięćdziesięciu tysięcy, to faktur jest prawie na milion, a podsumowując przelewy wychodzi już kwota milion dwieście – Ula kątem oka zerknęła na Dobrzańskiego, który intensywnie analizował te informacje 

- Myśmy rzeczywiście część rzeczy kupowali bez oficjalnego zamówienia, więc kwoty tych faktur w istocie mogą się nie pokrywać z udokumentowanym zapotrzebowaniem. Pshemko w ostatniej chwili zmieniał koncepcję, potrzebował jakiejś ekstra beli, więc zamawialiśmy to przez telefon. Zwłaszcza, gdy miał już do nas wychodzić transport, a on sobie coś wymyślił – wywrócił oczami - Oficjalne zamówienie wiązałoby się nie tylko z dodatkowymi kosztami dostawy ale przede wszystkim z dodatkowym, minimum tygodniowym czasem oczekiwania. Nie wiem natomiast skąd brak tych dwustu tysięcy. Wszystko co kupowaliśmy zawsze było na fakturę. Mnie nigdy nie przyszło do głowy kupować nic pod stołem. Zresztą zawsze ojciec mnie przestrzegał. Jakaś kontrola, jakieś niezgodności i się później tłumaczysz przez pół roku – dotarli do gabinetu Szymczyka, który podał mu świeżo zadrukowane kartki

- Ja jeszcze to będę sprawdzał. Zresztą zostało mi jeszcze kilka miesięcy do prześledzenia. To w sumie są symboliczne kwoty i na większość przelewów chociaż są faktury. Nie potrafię jednak rozgryźć Ernesto Rosso i tego Esposito. Czekajcie, tu gdzieś miałam pełne dane – intensywnie przerzucał papiery na biurku

- Antonio Esposito – odparł Marek, czym skupił na sobie pytający wzrok dwójki swoich towarzyszy 

- Znasz go? – wtrąciła się Ula

- Nie – odparł krótko – I co z nimi? – zwrócił się do Maćka

- Tym pierwszym to się dopiero zajmę w przyszłym tygodniu, pani prezes zrzuciła na mnie kupę roboty – spojrzał na Ulkę z wyrzutem – natomiast jeśli chodzi o Esposito, to nie ma żadnych faktur, nie ma żadnych umów, a póki co doliczyłem się przelewów na kwotę sześćset tysięcy – na twarzy Marka wymalowane były zaskoczenie

- No – chrząknął próbując sprawić, by jego głos brzmiał normalnie – Nie jest to mała kwota

- Euro – Maciek, niczym zawodowy bokser tą informacją zadał mu ostateczny cios, który powalił go na deski

- Euro – Dobrzański powtórzył pod nosem, wciąż nie mogąc uwierzyć, że pod jego nosem dokonano wałka na ponad dwa i pół miliona złotych. Przez tyle miesięcy wyprowadzano z firmy pieniądze workami, a on się nawet nie zorientował. Wypuścił głośno powietrze

- Przepraszam was, ale chyba muszę się przejść. Trochę mi chyba brakuje świeżego powietrza – jego wzrok stał się rozbiegany – Odezwę się za parę dni, bo jestem ciekawy tych rewelacji w związku z tym drugim milionerem, który się dorobił na mojej firmie – prychnął pod nosem – Dzięki Maciek – uścisnął dłoń Szymczyka i spoglądając na Ulę rzucił – Cześć

- Poczekaj, odprowadzę cię – brunetka ruszyła jego śladem – Ty znasz tego Esposito, prawda? – przyjrzała mu się uważnie, gdy wciskał guzik przywołujący windę

- Nie, ja nie. W życiu go na oczy nie widziałem – mruknął wchodząc do windy, nieoczekiwanie wsiadła razem z nim

- Przejdziemy się razem – oświadczyła tonem nieznoszącym sprzeciwu.

- Wiesz, ja muszę chwilę ochłonąć – w nerwowym geście potarł dłonią czoło

- Dobrze – kiwnęła głową na znak zgody - Wiem, że to nazwisko nie jest ci obce. Znałeś imię nim Maciek zdążył cokolwiek powiedzieć, ale nie musisz mi się tłumaczyć. To twoja przeszłość i twoje byłe problemy. Mnie to nie dotyczy. Ale jesteś zdenerwowany i nie powinieneś być teraz sam – wyjaśniła, gdy znaleźli się przed budynkiem i ruszyli w stronę bramy parku, znajdującego się dwieście metrów dalej. Z zaparkowanego pod firmą auta wysiadł kierowca i momentalnie znalazł się trzy kroki za nimi. Rybakow dała mu znać gestem dłoni, by zostawił im większą przestrzeń. Wolnym krokiem podążał ich śladem, jednak teraz trzymał znacznie większy dystans.

- Masz rację, że znam to nazwisko – mruknął pod nosem, wlepiając wzrok w czubki swoich butów. Przez kilka minut spacerowali po pustym o tej porze parku, aż wreszcie zdecydował się odezwać – Albo inaczej… Poznałem je kilka godzin temu. Zapytałem mamę o tego człowieka. Gdy tylko zadzwoniłaś to wydawało mi się, że gdzieś już kiedyś słyszałem to nazwisko. Antonio Esposito to wuj Aleksa – jej przypuszczenia się potwierdziły – Mama widziała go raptem raz w życiu na pogrzebie Febo. Nawet go dobrze nie pamięta. Ale jest pewna, że Antonio był bratem matki Aleksa – kątem oka dostrzegł, że splotła ręce na wysokości piersi i próbowała dłońmi okryć odkryte ramiona. Była końcówka września i nawet jeśli zdarzały się jeszcze upalne dni, to nocą temperatura osiągała maksymalnie dwanaście stopni. Zanim zdążyła się zorientować, okrył ją swoją marynarką. Uśmiechnęła się pod nosem, posyłając mu wdzięczne spojrzenie. Wyjście o tej porze do parku w cienkiej sukience na grube ramiączka nie był najlepszym pomysłem

- To drugie nazwisko pewnie też nie jest przypadkowe

- Pewnie nie – westchnął – Pojadę jutro do mamy, porozmawiam. Może coś jeszcze skojarzy – wzruszył ramionami - Jakim trzeba być człowiekiem, by okradać własną firmę i dziedzictwo rodziców doprowadzić do kompletnego upadku? – zacisnął mocno pięść – Jakim ja byłem durniem, że przez tyle miesięcy nic nie zauważyłem – dodał gorzko

- To był sprytny plan. Febo bardzo się starał byś nie dotarł do tych danych. Maciek mówi, że te przelewy były na małe kwoty. Po kilka, maksymalnie kilkanaście tysięcy, za to systematycznie. Prowadząc działalność obraca się dużą gotówką. Gdyby w jednym miesiącu z konta firmy zniknęło pół miliona z całą pewnością byś się zorientował. Jeśli jednak to było trzydzieści tysięcy mogło ci to umknąć. Zwłaszcza, jeśli zaufaniem darzyłeś dyrektora finansowego.

- To i tak teraz nic nie zmienia. Szarpię się z tym, męczy mnie to, a przecież czasu nie cofnę, nie odbuduję reputacji, nie cofnę życia mojemu ojcu, który do samego końca bardzo to wszystko przeżywał

- Ale przynajmniej masz świadomość, że go nie zawiodłeś. A co do załogi, to mówiłam ci już, że masz bardzo dobrą reputację. Oni od początku za całą tę sytuację obwiniali Febo, o tobie wypowiadając się naprawdę bardzo dobrze. Chodź, wracamy – ruchem głowy wskazała wyjście z parku – Sprawa jest rozwojowa. Dajmy Maćkowi jeszcze kilka dni.


Była już osiemnasta, gdy przemierzał puste korytarze firmy. To była jego druga wizyta w ciągu dwóch tygodni. Ponownie oswoił się  z tym budynkiem, jednak wciąż nie był gotowy na spotkanie z byłymi pracownikami. Dlatego też odwiedzał firmę poza oficjalnymi godzinami pracy. Minął pusty sekretariat i cicho zapukał do drzwi. Zanim usłyszał zaproszenie pociągnął za klamkę, a do jego uszu dobiegł strzępek rozmowy toczącej się w środku

- Niby czemu mam to zrobić?

- Bo cię o to proszę – stwierdziła Ula i dopiero teraz zorientowała się, że w drzwi się uchyliły – Marek? – była ewidentnie zaskoczona tą niezapowiedzianą wizytą. Dobrzański przyjrzał jej się przelotnie by całą uwagę skupić na siedzącym na sofie mężczyźnie. Z założoną nogą na nodze przeglądał segregator z dokumentami by w jednej chwili przenieść wzrok na nieoczekiwanego gościa i zmierzyć go od stóp do głów.

- Przepraszam, że wparowałem, nie wiedziałem, że masz spotkanie – chrząknął lekko zakłopotany – I przepraszam, że tak bez zapowiedzi. Szukam Maćka. Sądziłem, że go u ciebie znajdę, bo jego gabinet jest zamknięty.

- Tak. Wyszedł wcześniej. Jego synek się źle poczuł i o piętnastej musiał zabrać go z przedszkola. Pewnie zapomniał, że byliście umówieni. Powiem mu, że byłeś to się do ciebie jutro odezwie.

- Dzięki. Nie przeszkadzam – posłał jej przepraszający uśmiech i zrobił już krok w tył, gdy odezwał się siedzący w gabinecie mężczyzna

- Nie przedstawisz nas? – zapytał z lekkim wschodnim akcentem, wstając z zajmowanego miejsca i stanął tuż obok niej

- Przepraszam, zagapiłam się. Mój mąż, Mikołaj – spojrzała na przystojnego bruneta z kilkudniowym zarostem – Marek Dobrzański – wskazała na swojego gościa. Panowie uścisnęli sobie dłonie, przyglądając się sobie bacznie i wymieniając zdawkowe uprzejmości.

- Uciekam, nie zawracam już głowy. Miłego wieczoru – skinął głową na pożegnanie i szybko zniknął z gabinetu.  

- Pan Dobrzański ma tutaj jakieś sprawy? – przyjrzał się żonie zaciekawiony

- Jak widzisz przyszedł do Maćka, więc jego powinieneś pytać. Wracając do naszej rozmowy niewielka darowizna nie będzie wielkim uszczerbkiem dla firmy – szybko zmieniła temat

- Ale ja nie jestem organizacją charytatywną by ciągle przekazywać jakieś datki – wywrócił oczami

- Przecież ja od ciebie nie oczekuję jakiś oszałamiających sum. Takie organizacje mogą pomagać tylko dzięki datkom. Te dwadzieścia pięć tysięcy raz na kwartał może uratować kilkoro dzieci. Chcesz się rozwijać na polskim rynku. Z pewnością PR’owo będzie to dobrze wyglądać – puściła mu oczko

- Niech ci będzie, ale robię to tylko dla ciebie – posłała mu powietrznego buziaka  




PS. Specjalnie dla Was - Nikołaj Rybakow ;) 



22 komentarze:

  1. Po co ten mąż Uli przyjechał, było tak fajnie bez niego. Biedny Marek teraz pewnie będzie się jeszcze bardziej obwiniać za to że firma upadła po tych rewelacjach od Maćka. Ulka musisz go pocieszyć😉
    PS. Mi się nie podoba ten mąż Uli. Marek jest przystojniejszy 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieje, więc prędzej czy później musiał się pojawić ;) I tak biedaczka ominęło sześć rozdziałów ;)
      Widzę, że zaczynają tworzyć się obozy. Co prawda nie liczy się tylko wygląd, ale i charakter... Ale jak dla mnie Nikołaj wygrywa ;)

      Usuń
    2. Wiadomo że sam wygląd to mało ale przecież Twój Marek(w opowiadaniu) to jest na pewno super gość. 😉

      Usuń
  2. Cos mi się wydaje że małżeństwo Uli jest czysto biznesowe, ale moge sie mylić... biedny Marek dowiedział się o wszystkim od Maćka mam nadzieję że Ula bedzie go wspierać .. czekam na kolejną część :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś posądzała Ulę o wyrachowanie i czysto materialne pobudki? ;) pozdrawiam

      Usuń
  3. Rywalizacja o Ulkę w Panem Rybakowem to będzie niebezpieczna gra bez wątpliwości :D. Ale już na nią czekam i się cieszę. Dzieje się, oj dzieje. Czekam! KaEm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czekasz! :) Marek ma godnego przeciwnika. Nie tam jakiś doktorek ;)

      Usuń
  4. Jak dla mnie Mikołaj jest od Marka bardziej pociągający. Pytanie tylko jaki ma charakter i czy z Ulą łączy go miłość czy układ. Czekam na szybki ciąg dalszy! A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wreszcie ktoś, kto też jest #teamNikołaj :D Ciąg dalszy po świętach ;) pozdrawiam

      Usuń
  5. W końcu poznaliśmy Mikiego. Niestety pod względem urody Marek bije go na głowę (w mojej ocenie) ;) Czekam na więcej.
    Pozdrawiam,
    Moli

    PS. Nie myślałaś nad udostępnieniem opowiadań na wattpadzie? W związku z popularnością serialu wiele osób zaczęło tam tworzyć. Moim zdaniem więcej osób powinno poznać twoją twórczość, dlatego pytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czego to Mikołajowi brakuje? :P ;)

      Dałaś mi do myślenia z tym Wattpadem. Za moich czasów (OMG, zabrzmiało jakby miała 50lat :D ) było forum serialowe, gdzie wstawiane były wszelkiej maści opowiadania. Nie do końca zależy mi na ogromnej ilości Czytelników, bardziej na ich jakości i wzajemnej interakcji, stąd staram się znów publikować w miarę regularnie i w miarę możliwości odpowiadać na Wasze komentarze. Dziś trochę ogarnęłam tę platformę, nawet sobie założyłam konto wrzucając jeden czy dwa rozdziały... ale nie wiem do końca, czy to moje klimaty, czy się tam odnajdę. Ja jednak większą wagę przywiązuję do treści i generalnie nie wiem czy chcę spędzać czas na 'opakowaniu' moich opowiadań w piękne okładki, grafiki. Ja nie do końca dobrze odnajduję się w kwestiach graficznych, a wattpad trochę wymaga tej większej uwagi od strony estetycznej. Niemniej dzięki za propozycję. Nie jestem teraz na bieżąco ;)

      Usuń
    2. Ja mogę pomoc od tej strony graficznej :D Podeślę Ci na maila propozycje kilku okładek i wtedy mi napiszesz, czy Ci się podobają.

      Usuń
    3. Możesz sprawdzić maila. Wysłałam 5 okładek.
      Moli

      Usuń
  6. Oj Pan Rybakow chyba nie będzie zadowolony z faktu że Marek pomaga Ulce ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no, ciekawie się robi. Czekam na ,,mocne" akcje pomiędzy Markiem a Nikołajem i na kolejny rozdział z niecierpliwością. Może na święta? Pamiętam, kiedyś dodałaś coś w Wielkanoc i narzekałaś na zawodzące babcie w berecikach od 6 rano :D Widzę, że tworzą nam się grupy Team Marek i Team Nikołaj :D
    PS. Czy wam też troszeczkę Nikołaj przypomina Piotra Sosnowskiego?
    Love always,
    Zuz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serio? Kompletnie tego nie pamiętam... :D W tym roku spotkamy się po świętach. Inne zobowiązania nie pozwolą mi publikacje w okolicach okołoświątecznych. Musicie zatem uzbroić się w cierpliwość ;)
      Ciekawa uwaga... A w czym Tobie Mikołaj przypomina Piotra? Bardzo mnie to ciekawi, bo ja jakoś nie dostrzegam podobieństwa . Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Robi się coraz ciekawiej. Jestem ciekawa rywalizacji obu panów. Kwiecień tuż tuż :D
    Ps. Z tym wattpadem super pomysł. Dasz się przekonać? Bardzo tam Ciebie brakuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jest nas więcej w sprawie wattpada :D
      Moli

      Usuń
    2. Zobaczymy... może się przekonam, może muszę do tego dojrzeć... A może po prostu to nie dla mnie i będziemy się spotykać wyłącznie tu ;) pozdrawiam

      Usuń
  9. super rozdział, wreszcie pojawił się tajemniczy mąż :)

    OdpowiedzUsuń