B

poniedziałek, 1 marca 2021

'Niebezpieczna gra' VI

‘Znasz firmę Tessuto albo kogoś o nazwisku Esposito i Rosso?’ sms’a o takie treści przeczytał we wtorkowe przedpołudnie. Zamiast odpisywać pospiesznie wybrał jej numer.

- Cześć Marek – odebrała już po pierwszym sygnale

- Hej. Tessuto to firma z okolic Neapolu, od której kupowaliśmy część materiałów. Potrzebujesz namiary na sprawdzonych dostawców? – nie czekając na jej odpowiedź ciągnął dalej – Kilka lat temu to był przyzwoita firma, ale zdaje się, że natłok zamówień spowodował, że przestali dotrzymywać terminów a i cenowo można było znaleźć coraz więcej konkurencyjnych ofert.

- A te dwa nazwiska? – dopytywała

- O ile mnie pamięć nie myli, to nie znam nikogo o nazwisku Rosso, to drugie gdzieś chyba słyszałem, ale nie pamiętam. Mogę dopytać mamę, może ona coś kojarzy – wyraźnie się zastanawiał – Może to jacyś znajomi ojca. A o co chodzi?

- To nie jest rozmowa na telefon. Za pół godziny w Procesie Kawki. Do zobaczenia - i nim się zorientował rozłączyła się. Jej zachowanie totalnie go zdziwiło, ale postanowił pójść.

 

- Przyznam, że trochę nie rozumiem, o co chodzi – przyjrzał się jej uważnie, gdy kelnerka postawiła przed nimi dwie filiżanki z aromatycznym espresso – Twój poranny telefon był co najmniej dziwny. O co chodzi z tymi nazwiskami?

- Przepraszam, może działam trochę zbyt pospiesznie – zaczęła wyjaśniać – Po prostu uznałam, że może będziesz chciał wiedzieć, albo inaczej, że powinieneś wiedzieć. Co prawda nie mam jeszcze pewności, ale wszystko wskazuje na to, że nasze przypuszczenia potwierdzą się w dokumentach

- Jakie nasze? Nie mam pojęcia do czego zmierzasz – był coraz bardziej zdezorientowany

- Rozmawiałeś z mamą o tym nazwisku? Esposito?

- Moment – słyszała w jego głosie wyraźną irytację. Tę, jaka bardzo często pojawiała się na początku ich znajomości – Odpowiadasz pytaniem na pytanie. Albo mówisz mi o co chodzi, albo wracam do swojej roboty. Mnie zabawy w zgaduj zgadula zupełnie nie interesują. Zachowujesz się od rana co najmniej dziwnie i ja nie mam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Wypytujesz o dziwne rzeczy.

- Przepraszam, masz rację, jestem dziś trochę chaotyczna – wzięła głęboki oddech - Mam małe zamieszanie w firmie, a jednocześnie chciałam od razu z tobą porozmawiać. Już mówię, o co chodzi. Byliśmy wcześniej zajęci uruchamianiem firmy, bieżącymi sprawami. Kilka dni temu zaczęliśmy porządkować pomieszczenia w podziemiach, które będą potrzebne do magazynowania materiałów i dodatków, których Pshemko nie będzie używał w najbliższych dniach – słuchał jej z uwagą, licząc na to, że wreszcie dowie się jakiś konkretów – Tam pomiędzy jakimiś rupieciami była teczka. Nic szczególnego, kilka starych faktur, potwierdzeń z banku, jakieś zestawienia finansowe sprzed kilku lat. Mój dyrektor finansowy jest bardzo skrupulatny, zaczął to analizować z czystej ciekawości i na podstawie tego, co znalazł, zaczął przyglądać się finansom. Jego uwagę przykuła właśnie firma Tessuto i nazwiska Rosso i Esposito. Dokładne dane będzie miał jutro, może pojutrze, ale przelewy na te trzy konta opiewały na znaczne kwoty. O ile wspominałeś, że od Tessuto kupowaliście materiały, o tyle te dwa nazwiska nie są powiązane w dokumentach z Febo&Dobrzański – brunet przez dłuższą chwilę milczał, próbując poukładać te rewelacje

- A mówisz mi o tym bo? – chrząknął wymownie

- Bo wstępnie wszystko wskazuje na to, że sytuacja finansowa firmy nie była efektem twojego złego zarządzania tylko wyprowadzania z firmy pieniędzy. Skoro nie kojarzysz tych dwóch nazwisk, to znaczy, że oficjalnie nie mieliście wobec tych osób żadnych zobowiązań. Działanie na szkodę firmy – chciała ciągnąć dalej, ale wszedł jej w słowo

- To tak naprawdę nie ma teraz wielkiego znaczenia. Firma jest w twoich rękach, ja swoje udziały sprzedałem – mruknął, z uwagą obserwując jej kierowcę, który wysiadł z auta i zaczął przechadzać się wzdłuż ogrodzenia kawiarni – Z Aleksem nie mam kontaktu. Bóg jeden raczy wiedzieć, gdzie on teraz jest. Zresztą gdybym wiedział, jedyne co mógłbym zrobić to obić mu gębę, a tak naprawdę taką kreaturą szkoda sobie brudzić ręce.

- Uznałam, że powinieneś wiedzieć. Widzę, jak bardzo wciąż to przeżywasz, jak obwiniasz się o to, że zawiodłeś rodzinę i pracowników – rzekła z troską – a tobie ktoś bardzo pomógł w tych kłopotach finansowych firmy

- On tak zawsze wszędzie z tobą jeździ? – nieoczekiwania zmienił temat, wskazując ruchem głowy na postawnego mężczyznę w eleganckim garniturze, który aktualnie polerował białą ściereczką lewy reflektor auta

- Wymysł mojego męża – odparła z wyraźnym niezadowoleniem – Mimo tego, że mam prawo jazdy od studiów. Stwierdził, że tak będzie bezpieczniej. Plus jest taki, że nie muszę się martwić o miejsca postojowe i nosi za mną siatki podczas zakupów  - zaśmiała się pod nosem

- A mąż nie woli cię sam odwieźć?

- Jest w Rosji. Ja mam biznes tu, on ma interesy tam – wyjaśniła - Będę bardzo bezczelna, jeśli zapytam, czy zgodzisz się przyjść na prezentację naszych pierwszych kreacji? – spojrzała na niego niepewnie. Westchnął ciężko

- Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie – obrzucił ją wymownym spojrzeniem, ale postanowiła się nie poddawać

- To prawda. Ale nie ukrywam, że zarówno mnie, jak i Pshemko zależy na twojej ocenie. Mini pokaz. Pół godzinki – złożyła ręce w geście prośby

- Ula – westchnął - Nie jestem gotowy na wizytę w firmie, na spotkanie z pracownikami – wypowiadając te słowa kręcił głową w geście rezygnacji - na te powitania, spojrzenia, pytania. Nie jestem gotowy stanąć twarzą w twarz z tymi dziesiątkami ludzi, których zaufanie zawiodłem.  

- Nie będziesz musiał. Ta prezentacja będzie po godzinach pracy. Dzisiaj o dwudziestej. Będzie Pshemko, jego asystent, dwie krawcowe i fotograf. Nikt więcej. No i ja jeszcze będę – uśmiechnęła się szeroko – Bardzo mi zależy na twojej opinii. Przemyśl to proszę – wstała zbierając się do wyjścia - Liczę na to, że spotkamy się dzisiaj wieczorem na Lwowskiej – wypowiadając ostatnie zdanie położyła mu dłoń na ramieniu.


Od kwadransa siedział w aucie zaparkowanym vis a vis firmy. Wskazówki zegarka ustawiły się na godzinie dziewiętnastej pięćdziesiąt pięć. Zarzucał sobie w myślach, że wobec tej kobiety jest zdecydowanie zbyt uległy. W ciągu ostatnich kilku miesięcy złamał wiele swoich postanowień wyłącznie na jej prośbę i z powodu tych niezwykle błękitnych oczu. Najgorsze, że czuł w kościach, iż prędzej czy później będzie tego żałował. Energicznie wysiadł z auta i stanął naprzeciw budynku z którym wiązało się tak wiele wspomnień. Dobrych i złych. Ile on by dał, żeby można było za pomocą gumki myszki wymazać te złe i bolesne. Wszedł do holu i pierwsze co zobaczył to okazały szyld ‘Dobrzański Fashion’ z użyciem identycznej czcionki, jaką wybrał jego ojciec.

- Dobrrry wieczór panie pre, pre, prezesie – usłyszał za plecami. Nawet nie musiał się odwracać. Tego jąkającego się, acz poczciwego człowieka poznałby na końcu świata.

- Dobry wieczór panie Władku – uścisnął dłoń ochroniarza – I już nie prezesie. Teraz prezeską jest pani Rybakow. Mów mi Marek. Pshemko u siebie?

- Właa, Władek – kiwnął głową – Taa, tak. Na trzecim piętrze – oznajmił. Trochę się zdziwił, bo zawsze pracownia mistrza znajdowała się na pierwszym piętrze, bo projektant nie znosił wind i chadzał schodami. Najwyraźniej wraz ze zmianą właściciela, zmieniło się rozlokowanie pomieszczeń. Wjechał widną na właściwe piętro i skierował się w stronę sali, która niegdyś była konferencyjną. Wszedł Została przerobiona na pracownię z mini wybiegiem i pojedynczą garderobą dla modelek. Wszedł niepostrzeżenie, rozglądając się z uwagą. Jakiś młodziutki chłopaczek biegał od światła do światła, ustawiając je właściwie i sprawdzając podłączenie sprzętu. Dwie modelki trajkotały o najnowszym kolorze lakieru do paznokci promowanym przez znaną instagramerkę.

- Dlaczego są jeszcze niegotowe? – projektant o marnym wzroście, za to wielkim ego, aż tupał ze wściekłości – Na co czekają? Na oklaski? Przebierać mi się i to już. Zaraz zaczynamy. Ja nie mam zamiaru siedzieć tu do rana. Tik tak, tik tak. Mają dwie minuty! Oszaleję! – Dobrzański zaśmiał się pod nosem. Wieńczysław Wycior zawsze był irytujący, ale darzył go szczerą sympatią – Marco! – wyraźnie się ucieszył widząc bruneta stojącego przy drzwiach i zawisł na jego szyi – Jak dobrze, że jesteś! Wreszcie jakaś normalna osoba wśród tej bandy nieudaczników! Dla tych dwóch jakieś malowidło na paznokcie jest ważniejsze niż moje działa, wyobrażasz sobie?

- To jest skandal! – udał oburzenie, co rozbawiło projektanta – Za to ja przyszedłem tutaj tylko dla twoich kreacji.

- Oh Marku, nawet nie wiesz, jak się cieszę. Urszula zrobiła mi ogromną niespodziankę. Minutka i zaczynamy. Gabriela – zawołał krawcową, która niemal przybiegła z garderoby – Czy osoby są już gotowe?

- Potrzebuję jeszcze dwie minuty. W tej granatowej zaciął się suwak – wyszeptała, nie chcąc ściągnąć na siebie gniewu autora kolekcji

- Jak to się zaciął? Toż to żart! Izabela! Gdzie jest Izabela?! – darł się i w tej właśnie chwili w drzwiach pracowni pojawiła się prezes Rybakow w towarzystwie Izabeli i mężczyzny po trzydziestce w koszuli w kratę i gładkim krawacie. Z całą pewnością nie był to jednak mąż Uli, który na zdjęciach w Internecie wyglądał zupełnie inaczej- Izabelo, ratunku!

- Cześć – uśmiechnął się niepewnie do przybyłych. Iza podeszła pierwsza, przytulając Dobrzańskiego na powitanie

- Marek, jak miło cię widzieć. Świetnie wyglądasz – krawcowa była wyraźnie miło zaskoczona tym spotkaniem

- Ciebie również – posłał jej ciepły uśmiech. Od zawsze lubił Gajdę i podziwiał ją za to, że potrafiła wytrzymać z tym histerykiem osiem godzin dziennie - Jak Wojtuś? – zapytał ze szczerym zainteresowaniem

- A dziękuję, bardzo dobrze. Chodzi już do drugiej klasy. I doczekał się wreszcie siostry. Amelka skończyła w lipcu dwa lata

- Gratuluję. Pozdrów Leszka

- Dzięki. A ty panią Helenkę – pokiwał głową z geście podziękowania

- Jednak przyszedłeś – rzekła z wyraźną ulgą i radością – Dziękuję – wypowiedziała te słowa niemal bezgłośnie, patrząc mu prosto w oczy – Poznajcie się. Maciek – wskazała na swojego towarzysza – mój przyjaciel od czasów dzieciństwa a obecnie dyrektor finansowy

- Marek Dobrzański – wyciągnął do niego dłoń

- Maciej Szymczyk. Miło poznać

- Szymczyk? – brunet zmarszczył brwi, przyglądając mu się z uwagą – Arek Szymczyk to może jakaś twoja rodzina?

- Kuzyn – oznajmił, na co Dobrzański zaśmiał się pod nosem

- Ten świat jest jednak mały. Studiowałem z Arkiem na jednym roku – Ula tej wymianie zdań przysłuchiwała się z wyraźnym zaciekawieniem

- Serio? Muszę mu koniecznie powiedzieć, że cię poznałem

- A co u niego? Pracuje gdzieś w Warszawie?

- Wyjechał parę lat temu. Osiadł w Norwegii. Przylatuje raz w roku w wakacje albo święta. Ale gadamy czasem przez Messengera.

- To pozdrów go ode mnie

- Attenzione! – na niewysoki podest wmaszerował Pshemko – Może ja państwu przeszkadzam?! Możemy wreszcie zacząć?! 

22 komentarze:

  1. Wow! W końcu! Marek jest coraz bardziej zauroczony Ulą i coraz bardziej angażuje się w pracę firmy. Już słyszę to Attenzione Pschemko ;) Czekam na następny rozdział i rozwinięcie sytuacji Uli i Marka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauroczony? hmmm, sama nie wiem. W tym rozdziale to bardziej go zadziwiła tym swoim rozedrganiem, niż zauroczyła. Pshemko będzie się jeszcze pojawiał ;) następny rozdział w II połowie miesiąca

      Usuń
  2. Marek jest pod wrażeniem Uli i chyba Ona też trochę pod Jego....mam nadzieję że zbliżą sie do siebie nie dlugo... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna część. Żal mi Marka, że Aleks bezczelnie pozbawił go firmy. I jestem bardzo ciekawa tego męża Uli. Pojawi się w opowiadaniu? Pozdrawiam, A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Cię! Dziękuję za tak szybkie wstawienie notki <3 Mam coraz większe wrażenie, że Uli małżeństwo jest czysto biznesowe. Jestem ciekawa, czy ona już nie jest zauroczona w Marku, bo że on jest to jestem niemal pewna.
    Do kolejnego posta,
    Moli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam się ;) Zauroczona? Mężatkom to nie przystoi ;) pozdrawiam

      Usuń
    2. Druga połowa marca już jest. Czy na dniach pojawi się notka? :D
      Moli

      Usuń
  5. Świetne :) uwielbiam Cię czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Też uwielbiam!

      Usuń
    2. dzięki. Bardzo miło mi to czytać. serdeczności :)

      Usuń
  6. Ciekawa jestem co z tym mężem. Też mam wrażenie, że są sobą zauroczeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mąż będzie, oczywiście, że będzie. Istnieje naprawdę i jest bardzo przystojny ;)

      Usuń
  7. Mało! Mało! Mało. A, że świetnie to inna sprawa.
    Czekam.
    Pozdrawiam.
    KaEm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie można mieć wszystkiego na raz. Cierpliwości ;) pozdrawiam

      Usuń
  8. Fantastyczna część. No i pojawił się Pshemko, którego tak bardzo mi brakuje w Brzyduli 2. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i Pshemko będzie się jeszcze pojawiał od czasu do czasu. Pozdrawiam

      Usuń
  9. Czekam na kolejny rozdział i na iskry między tą dwójką. Pozdrawiam serdecznie, Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejny rozdział w II połowie marca. Pozdrawiam

      Usuń
  10. Dziesięć dni po opublikowaniu, ale jestem. Dzisiejszy dzień jednak nie okazał się taki beznadziejny. Koniecznie poczęstuj nas nową częścią! Już się nie mogę doczekać, żeby ,,spotkać" męża Ulki. Ciekami mnie, kim jest ten Rusek.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny!
    Zuz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też bardzo ciekawi ten mąż. W poprzednim rozdziale było, że ma być przystojny. Ciekawe kiedy dowiemy się o nim więcej i łączącej go z Ulą relacji. Pozdrawiam

      Usuń