B

środa, 2 września 2020

'Zabawka' VIII

 Do wynajętej sali bankietowej restauracji Noble w podwarszawskim Konstancinie dotarli z dwudziestominutowym spóźnieniem. Droga wjazdowa od miasteczka w godzinach popołudniowo-wieczornych często była zakorkowana, a rozpoczynający się weekend tylko ten wzmożony ruch potęgował. Na szczęście nie tylko oni napotkali utrudnienia na trasie i gdy dojechali na miejsce zobaczyli sporą grupę zaproszonych gości dopiero zmierzających w kierunku wejścia. Elegancko ubrani Helena i Krzysztof w wyśmienitych nastrojach przyjmowali życzenia, gratulacje i upominki. 

- Pięknie wyglądasz - szepnął jej na ucho, przepuszczając w drzwiach. Posłała mu czarujący uśmiech. 

Młody Dobrzański tuż po przekroczeniu progu restauracji chwycił w mocnym uścisku dłoń swojej towarzyszki i nie puścił jej nawet w momencie składania życzeń rodzicom. Uwolnił jej dłoń dopiero, gdy wręczał matce okazały bukiet jej ulubionych piwonii.

- Ja oczywiście również dołączam się do życzeń i serdecznie państwu gratuluję tak pięknego jubileuszu. W dzisiejszych czasach tak długoletnie związki są mało popularne, a szkoda. Państwu udało się stworzyć związek pełen miłości i przyjaźni

- I w tym właśnie tkwi sekret – spod wąsa zaśmiał się senior – odpowiedni balans pomiędzy gorącym uczuciem, a trwałą przyjaźnią.

- Fajerwerki w każdym związku kończą się prędzej czy później – wtrąciła Helena – Oczywiście relację cały czas trzeba pielęgnować, płomień miłości podsycać, ale nie oszukujmy się, oprócz ognia ważne są mocne fundamenty i towarzysz życia, z którym chcemy kroczyć w dobrych i złych momentach. Związki oparte na przyjaźni są trwalsze i szczęśliwsze. 

- Jest kilka ról do odegrania w związku. Trzeba być kochankiem, przyjacielem, powiernikiem. Trzeba się odpowiednio dobrać - dodał Krzysztof 

- I ja wreszcie kogoś takiego znalazłem – ni stąd ni zowąd oświadczył Marek, spoglądając na swoją zaskoczoną partnerkę – Jestem z Ulą

- Bardzo się cieszymy i gratulujemy – odparł Dobrzański – Odkąd pojawiła się pani w firmie nasz syn ewidentnie spoważniał – Cieplakówna posłała jubilatom jedynie niemrawy uśmiech, a od dalszej konwersacji wybawiła ich kolejna z zaproszonych par, podchodząc do gospodarzy.

 

- Jestem z Ulą – zacytowała go, gdy po skończonej kolacji wsiedli do jego auta i ruszyli w kierunku Warszawy – Byłbyś łaskaw mi to jakoś wytłumaczyć? – wściekła świdrowała go wzrokiem

- Uważałaś, że nie traktuję cię poważnie, więc miałem okazję pokazać, że się mylisz. Zresztą moi rodzice prędzej czy później i tak by się o nas dowiedzieli

- Cudownie! – zakpiła – tylko, że z tego co pamiętam, to my nie jesteśmy razem! – wysyczała przez zaciśnięte zęby – Poszłam tam tylko dlatego, że lubię i szanuję Twoich rodziców, a nie żeby coś komuś zamanifestować. Gdy liczyłam na to, że będę dla ciebie kimś więcej, traktowałeś mnie jak kochankę i nie pisnąłeś nikomu słowa, że jestem tobie bliska, że ci na mnie zależy, a teraz, gdy nie wiem, czy jednak mogę ci zaufać, oświadczasz wszem i wobec, że jesteśmy razem. Co to ma być? Stawienie przed faktem dokonanym? Bo się panicz Dobrzański wreszcie zdecydował? – wreszcie dała upust całej frustracji, jaka w niej wzbierała od tygodni – Za kogo ty się uważasz? Pieprzony pępek świata. Tylko ja i ja. Teraz chcesz związku, to sobie ten związek stworzysz, wcześniej chciałeś seksu, więc sobie brałeś co chciałeś.

- Posłuchaj – westchnął, czując, że jest na przegranej pozycji, a Ulka nawet nie będzie chciała zamienić monologu na rozmowę

- Nie, to ty mnie posłuchaj. Jeśli rzeczywiście chcesz mnie traktować poważnie, to zamień ‘ja’ na ‘my’. Przestań myśleć o czubku własnego nosa i popatrz czego ja chcę i czego potrzebuję. Poukładaj relacje ze mną i dopiero wtedy, gdy będziemy mieć jasną sytuację i oboje będziemy potrafili zdefiniować łączącą nas relację, będziesz mógł sobie zacząć o tym komunikować światu.

- Ok. Masz rację – przyznał nie dla świętego spokoju i żeby przestała suszyć mu głowę, ale rzeczywiście dotarło do niego, że może mieć sporo racji. Tak naprawdę nie byli razem, nie tworzyli związku, a on jak idiota palnął o tym przy rodzicach. Chciał jej pokazać, że traktuje ją poważnie, bo mówi o tym rodzicom? Wyszło trochę nieudolnie. Chciał pokazać rodzicom, że spoważniał, że tworzy poważny związek z poukładaną i mądrą dziewczyną? Trochę tak. Chciał zyskać w ich oczach – Przepraszam

 

Przez weekend się nie widzieli. Nie dzwonił. Uznał, że przyda im się chwila oddechu po tym, jak ją w piątek wkurzył. Od poniedziałku praca układała im się jak zwykle bez zarzutu. Zanotowała ostatnie punkty w kalendarzu i już miała wychodzić, gdy usłyszała z jego ust padło

- Zjemy juto razem kolację?

- Umówiłam się z Izą na zakupy. Potrzebuje sukienki na wesele.

- Jasne. A w środę?

- W środę mam dentystę. Uprzedzając twoje kolejne pytanie w czwartek obiecałam tacie, że przyjadę do nich po pracy na kilka godzin – pokiwał głową zdając sobie sprawę, że nic nie wskóra, a ona tylko szuka pretekstu, żeby się z nim nie spotkać – Nie, nie szukam wymówek – podniósł gwałtownie głowę do góry zastanawiając się, czy Cieplakówna posiadła już umiejętność czytania w myślach. Jego reakcja nawet lekko ją rozbawiła – Muszę to wszystko załatwić skoro w weekend ma mnie nie być w Warszawie

- Czyli jedziemy – bardziej stwierdził niż zapytał

- Ależ oczywiście, że tak. Kilka godzin w łóżku to nie to samo, co kilka dni tylko we dwoje z dala od codzienności. Zobaczymy czy z tobą wytrzymam – puściła mu oczko. Najwyraźniej weekendowa złość już lekko jej przeszła – Kawy chcesz?

- Dzięki. Mam zaraz spotkanie w kawiarni na dole z fotografem od nowego folderu

20 komentarzy:

  1. Cieszę się że wróciłaś 🙂 rozdział przeczytany, ale chyba muszę sobie początek przypomnieć 😉 czekam na kolejny 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam na jednym tchu i chcę więcej!
    Ja nie wiem jak ty to robisz, ale Twoje opowiadania wciągają na maksa :D
    Poproszę dłuższe notki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo miło mi to czytać. dłuższe notki będą w zależności od treści. pozdrawiam

      Usuń
  3. Super, że piszesz dalej. Ta część jeszcze bardziej podkreca atmosferę. Kobieto zlituj się i coś wyjaśnij pomiędzy nimi, bo zacznę z nerwów obgryzać paznokcie. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia, no i oczywiście czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyjazd wiele wyjaśni. będzie czas na rozmowy ;) pozdrawiam

      Usuń
  4. Cieszę się bardzo, że do nas wróciłaś :) rozdział oczywiście się bardzo dobrze czyta. Chętnie wróciłam do początku. Ciekawe, co z tego dalej wyniknie. Czy Marek naprawdę się zmienił? Zobaczymy.
    Pozdrawiam serdecznie
    Magda M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też się cieszę, chociaż wypadłam z rytmu i brakuje mi systematyczności. pozdrawiam

      Usuń
  5. Super, że dodałaś wpis, bardzo ciekawy! Czekam co dalej się wydarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj mam zły dzień, więc sobie pomarudzę :D Za mało, za krótko, za szybko się skończyło :( To oczywiście jest w formie żartu, co nie zmienia faktu, że nie mogę się doczekać dalszych części.
    Ciekawi mnie, czy dojdą ze sobą jakoś do ładu.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Zuz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) wszystko co dobre szybko się kończy. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Super część , czekam z utęsknieniem na więcej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Mareczek już prawie witał się z gąską i nagle Ulka ściągnęła go z obłoków na ziemię swoją przemową. Świetna część. Sadzę że jesteśmy od jakiegoś czasu świadkami stawiania Dobrzańskiego na odpowiednie tory. Mam nadzieję, że się to uda, kto wie może już nawet niedługo. Pozdrowienia i czekam z niecierpliwością na ich wyjazd. Zuzka

    OdpowiedzUsuń
  9. Wróciłaś!!!! To i ja wracam. Muszę się na nowo nauczyć pisać komentarze - tak dawno mnie to nie było.
    Cieszę się, że jesteś! Idę czytać od początku bo już niewiele pamiętam. Pozdrawiam, KaEm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło z Twojej strony. Brakowało mi tu Ciebie! Pozdrawiam

      Usuń
  10. Super hit te opowiesci sa bardzo wciogajace

    OdpowiedzUsuń