B

czwartek, 17 września 2020

'Zabawka' IX

 Przyjrzała się profilowi Dobrzańskiego, który w skupieniu śledził to, co dzieje się na drodze przed ich autem. Już zmierzchało, a on chciał dotrzeć do hotelu pod Piszem jak najszybciej, a przy tym jak najbezpieczniej. Obserwowała go dłuższą chwilę, zastanawiając się, jak zmieniło się jej życie w ciągu ostatniego roku. Z wzdychającej do przystojnego współwłaściciela dziewczyny, zamieniła się najpierw w kochankę, a teraz w partnerkę. Deklaracja z jego strony była jasna, a kolacja u jego rodziców była tego przypieczętowaniem. Przez te kilka miesięcy łącząca ich relacja zmieniła się diametralnie. Ale nade wszystko zmieniła się ona. Z wystraszonej, kochającej w skrytości, całkowicie mu poddanej dziewczyny, stała się pewną siebie kobietą. Nie tylko pewną swej kobiecości, ale również zdecydowaną i potrafiącą stawiać na swoim. To dzięki temu pokrętnemu układowi, w który początkowo dała się wmanipulować, stała się pewna siebie i nauczyła się artykułować swoje potrzeby i oczekiwania. Można by rzecz, że zamienili się miejscami. Teraz to Marek z pewną dozą niepewności oczekiwał na to, co ona mu da. Przestał być tym, który nie patrząc na uczucia innych, nie licząc się z konsekwencjami, żyje chwilą i bierze to, co czego chce. Ona się zmieniła, ale on również. Wciąż nie wiedziała, czy ta jego przemiana jest tylko na chwilę. Czy za miesiąc, dwa, on się nie zmęczy, nie znudzi go ta rutyna, nie będzie szukał nowych wrażeń. Sam przyznał, że nigdy w żadnym nie był. I nawet jeśli obie strony wciąż się starają, pracują nad podsycaniem żaru, dbają o tę relację, to jest to monotonia. Jednych to poczucie stabilizacji cieszy, innych męczy i nudzi. Może gdyby go nie znała wcześniej, może gdyby nie wiedziała, jak żył, może gdyby nie uwikłała się w ten trwający miesiącami biurowy romans, potrafiłaby wejść w ten związek z większą wiarą i zaufaniem. Każdy związek niesie ze sobą ryzyko. Nic nie jest na pewno, na zawsze i na wieczność. Nawet piękne, z pozoru niezwykle trwałe relacje szybko potrafią odejść w zapomnienie. A ona bała się kolejnego ciosu, cierpienia i faktu, że znów zaślepiona miłością stanie się po raz kolejny zabawką w jego rękach.

- Jesteśmy na miejscu – z zamyślenia wyrwał ją głos Marka – Myślałaś o mnie, prawda? – w jego oczach nuta triumfu mieszała się z odrobiną czułości – Teraz zamiast myśleć, będziemy mieć dwa dni żeby  dużo rozmawiać. Mam nadzieję, że to wiele między nami wyjaśni. Chodź, odpoczniemy chwilę i pójdziemy coś zjeść. Wykończyła mnie ta podróż – wyskoczył z auta i zajął się wyjmowaniem z bagażnika dwóch, niewielkich walizek.

- Jeden klucz – zauważyła, gdy Dobrzański ich zameldował i ruszyli w kierunku windy, która miała ich dowieźć na drugie pięto. Uśmiechnął się tylko pod nosem

- Apartament jest rzeczywiście jeden, ale ma dwie sypialnie. Nie oszukałem cię. Jeśli będę cię wkurzał będziesz mogła odgrodzić się ode mnie w swoim pokoju. Ale mam nadzieję, że aż tak nie będę grał ci na nerwach – zaśmiał się przyglądając jej się z uwagą.

Ich lokum na najbliższe dwie doby rzeczywiście składało się z dwóch sypialni, wspólnej łazienki z trójkątną wanną i niewielkiego saloniku z kominkiem, telewizorem i wielkim oknem balkonowym za którym rozpościerał się widok na jezioro

- Pięknie tu – szepnęła obserwując zachód słońca z nieskłamaną przyjemnością. Ostatnie pomarańczowo-czerwone promienie słońca przebijały się przez korony gęstych drzew.

- Cieszę się, że ci się podoba. Walizkę masz w pokoju. Daj mi dwadzieścia minut. Wezmę prysznic i pójdziemy na kolację – odprowadziła go wzrokiem.

 

- Wiem, że cię rozczarowałem – nieoczekiwanie oświadczył pod koniec deseru. Spojrzała na niego zaskoczona. W ostatnim czasie rzeczywiście stracił trochę tej bezczelnej pewności siebie, ale ten przypływ samokrytyki był doprawdy interesujący – Wiele razy wracałem do tego stwierdzenie, że jesteś dla mnie tylko zabawką. Nigdy tak nie było, choć rzeczywiście z twojej strony mogło tak to wyglądać. I skoro się tak czułaś, to nie pozostaje mi nic innego, jak cię przeprosić – wytarła usta serwetką i odważnie spoglądając mu w oczy pokiwała głową na znak zrozumienia i akceptacji – Pewnych rzeczy nie rozumiałem, pewnych kwestii nie dostrzegałem, w pewnych sprawach byłem wciąż niedojrzały i … - chciał kontynuować, ale urwał widząc kilkunastoosobową, rozgadaną grupę, która zeszła na kolację. Chwytając w rękę ich kieliszki i ledwie zaczętą butelkę wina rzucił do przechodzącej obok kelnerki – Wino zabieramy do pokoju, a rachunek proszę doliczyć do pokoju numer siedemnaście – dziewczyna mruknęła coś pod nosem, najprawdopodobniej przyjmując jego słowa do wiadomości - Chodźmy, nie będzie tu warunków, żeby spokojnie pogadać – zwrócił się do Ulki. Taki rozwój wypadków nawet był mu rękę. Niekoniecznie miał ochotę się uzewnętrzniać w obecności obsługi sali.

- Nic mi nie obiecywałeś – szepnęła, gdy z kieliszkami wypełnionymi brunatnym trunkiem usiedli po dwóch stronach sofy – A mnie w pewnym momencie po prostu przestało wystarczać, że łączy nas wyłącznie sex – wzruszyła ramionami

- Wiem – wyciągnął rękę i zaczął bawić się palcami jej dłoni – Sex jest dla mnie ważny. Nie będę ukrywał, że nie – zaśmiał się pod nosem – W pewnym momencie był najważniejszy. A później zrozumiałem, że równie ważna jest bliskość i zwykła obecność. Dzięki tobie dojrzałem. Dojrzałem jako mężczyzna i dojrzałem do związku. Gdy tak nagle odeszłaś, tęskniłem. Za tobą, tym, że zawsze byłaś obok.

- Ja też za tobą tęskniłam, chociaż za wszelką cenę starałam się tę tęsknotę uśpić, zagłuszyć – przyznała zgodnie z prawdą

- Nie mam doświadczenia w związkach. Dopiero się go uczę. Ale będę się starał. Zawsze byłem wolny, bez zobowiązań

- Lekko egoistyczny – stwierdziła, ale nie brzmiało to jako złośliwość. Kiwając głową przyznał jej rację

- Nie musiałem się liczyć z nikim i z niczym. Pełnia życia bez konsekwencji i oglądania się na kogoś. Ale chcę zmiany i chcę stworzyć z tobą coś trwałego. Chcę być z tobą nie tylko w pracy i łóżku, ale też robić z tobą zakupy, chodzić na przyjęcia do moich rodziców i spędzać święta – uśmiechnęła się w duchu, ciesząc się, że dopięła swego. Zdobyła go. Spełniło się jej marzenie

- Marek Dobrzański dąży do stabilizacji? – zapytała, a on mocniej ścisnął jej dłoń

- Z tobą tak. Zamieszkajmy razem – nie brzmiało to, jak prośba, ani pytanie… bardziej, jak stwierdzenie – Wprowadź się do mnie

- Dość duża zamiana jak na to, że na dobrą sprawę praktycznie nigdy nie spędziłam w twoim mieszkaniu godziny – zmarszczyła brwi intensywnie nad czymś myśląc  

- I to był mój błąd. Nie wiem czemu nie dopuszczałem cię do swojego świata. Ale teraz chciałbym żebyśmy stworzyli normalny związek. Z całą pewnością nie jestem jeszcze gotowy na małżeństwo ani dziecko – trochę była zaskoczona, że porusza dziś ten temat, ale z drugiej strony może wreszcie nie będzie między nimi niedopowiedzeń – Ale etap randkowania możemy realizować będąc ze sobą na co dzień

- To zaczniemy najpierw od mieszkania u mnie

- Jeśli tak wolisz, nie ma problemu. Przytulisz się do mnie? – zapytał odstawiając kieliszek. Nie trzeba jej było dwa razy powtarzać. Brakowało jej tej bliskości. Wtuliła się w niego niczym kotka. W czułym geście odgarnął włosy z jej policzka i pocałował czubek głowy – Pamiętaj, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Najważniejsza. Żałuję jedynie, że przeze mnie cierpiałaś.

- Życie składa się z momentów – odparła filozoficznie - Tych szczęśliwych i tych, które bolą – szepnęła niemal wprost w jego usta. Miała ochotę go pocałować, ale… Oczekiwanie wzmaga apetyt. A oni mają czas, nie muszą się nigdzie spieszyć. Mogą się delektować tą bliskością i budować ją powoli.

- Teraz dla nas obojga jest ten szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Cieszę się, że zgodziłaś się tu ze mną przyjechać – szepnął, głaszcząc dłonią jej plecy

10 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za nich oboje. Za Marka, żeby nie spanikował. Za Ulę, żeby umiała mu na nowo mu zaufać. ��

    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna bajka, miło się czyta ale życie takie nie jest. A ile byłoby prościej gdybyśmy umieli ze sobą rozmawiać mieć odwagę zrezygnować z bylejakości i walczyć. Gdyby słowa miały wartość a bezinteresowność w cenie. Nadal umiesz poruszyć, zmusić do refleksji. Pozdrawiam, KaEm.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się ta szczera rozmowa pomiędzy nimi. Teraz pozostaje życzyć im jedynie cierpliwości w budowaniu poważnego związku bo podstawę nareszcie mają dobrą.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo poruszająca część. Mam nadzieję, że uda im się stworzyć związek taki na dobre i na złe.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie zabrakło - kocham Cię. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam ten blog i Twoje opowiada. Cieszę się, że wróciłaś. Bardzo Ciebie brakowało. Chyba zbliża się finał tej historii. pozdr A.

    OdpowiedzUsuń
  7. I znowu dzięki Tobie mogę czytać takie świetne opowiadania. Super część, dobrze, że szczerze ze sobą porozmawiali i mam nadzieję, że teraz będzie między nimi tylko lepiej. Cieszę się, że wróciłaś. Pozdrawiam. Aga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Woow! Bardzo podoba mi się ta zmiana Marka.. Oby na stałe :) cieszę się, że w końcu porozmawiali i dużo rzeczy wyjasnili. Czyżby Marek dorastał? �� Super, że jesteś! �� Uwielbiam twoje opowiadania!

    Pozdrawiam, Magda M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń