B

sobota, 5 maja 2018

'Zmieniłeś się' I


A tytuł poznacie wraz z kolejną częścią, która za ok.2 tygodnie  ;)

Zajęła swój ulubiony stolik, tuż przy wielkim oknie, które odgradzało ją od tętniącej życiem Warszawy. Po drugiej stronie szyby ludzie gonili za szczęściem. Pozornym szczęściem, składającym się z pieniędzy, kariery, sukcesów zawodowych. W większości przybysze z małych miast i wsi, dla których Warszawa była spełnieniem marzeń o szczęściu i dostatku, ziemią obiecaną. Pracowali po dwanaście, piętnaście godzin na umowę zlecenie, by tylko nie musieli wrócić na prowincję i pokazać rodzinie, że sobie nie poradzili w wielkim świecie. Stolica była wyspą sukcesów ale i miejscem porażek. Znaczne grono tych przyjezdnych było w stanie poświęcić wiele by udowodnić sobie i innym ‘mnie się udało!’. Okłamywali najbliższych, opowiadając o sukcesach, uznaniu szefa, przerwie na lunch, owocowych piątkach na koszt firmy, biurze w prestiżowej lokalizacji, gdy tak naprawdę na utrzymanie zarabiali wykładając towar na półki w hipermarkecie na obrzeżach miasta. Jeśli mieli szczęście, znaleźli posadę na umowę o pracę za najniższą krajową. Wtedy nie pozostawało nic innego, jak rozpocząć wyścig szczurów. Podłożyć świnię koledze, podlizać się szefowi i po roku mogli liczyć na awans i podwyżkę o kilkaset złotych. Mieszkanie wynajęte w bloku z wielkiej płyty wraz z czterema innymi osobami z tego samego miasteczka po kilkudziesięciu miesiącach zamieniali na apartament na strzeżonym osiedlu. Oczywiście na kredyt. Życie, ubrania, samochód też na raty, które pochłaniały znaczną część pensji, by tylko móc się pochwalić przed rodzicami i sąsiadami, jak wspaniale potrafili się ustawić i jak im się wiedzie w stolicy.

Do środka po americano w papierowym kubku wszedł młody krawaciarz. Typowy korposzczur, pracujący po naście godzin w klimatyzowanym biurowcu. Kosztem życia prywatnego, wolnego czasu, dążył do wskoczenia na wyższy szczebel jeszcze przed trzydziestką. Manager albo dyrektor, który całe swoje życie spędzał w pracy, wracając do domu przespać się pięć godzin i wziąć prysznic. Nie miał przyjaciół, z którymi mógłby spędzić wolną niedzielę, seks uprawiał w przerwie na lunch z koleżanką z sąsiedniego działu. Za zarobione pieniądze z pewnością kupił ekskluzywny apartament, urządzony przez drogiego i popularnego architekata wnętrz, w których tak naprawdę nie mieli czasu mieszkać.

Gra pozorów. Wyreżyserowane szczęście. Bo czy pełny portfel rzeczywiście tym szczęściem był? Oczywiście, że lepiej płakać w Mercedesie niż w tramwaju, ale ci, którzy Warszawą się zachłysnęli chęć posiadania przedkładali ponad wszystko. Nie rozumieli, że lepiej ‘być’ niż ‘mieć’. Dla niej pieniądz nigdy nie był szczęściem samym w sobie. Był narzędziem, które starała się jak najlepiej wykorzystać. Bo czymże jest posiadanie pieniędzy, jeśli nie ma się czasu ich wydawać, a przede wszystkim z kim nimi dzielić?

Kochała to miasto i nienawidziła jednocześnie. Ta gonitwa napędzała ją, ale i męczyła. Dlatego tak bardzo lubiła tę kawiarnię. Mogła obserwować tę gonitwę zza szyby, przeglądając najnowszy magazyn podróżniczy i delektując się swoim ulubionym karmelowym latte. Ten cienki kawałek szkła odgradzał ją od zgiełku, wyścigu szczurów, nowobogackiego przepychu, pogoni za doskonałością. Z pewną dozą zniesmaczenia obserwowała ludzi wychodzących z sąsiadującego z kawiarnią najdroższego centrum handlowego w stolicy. Plastikowe kobiety wynosiły z dumą torby z logiem znanych projektantów. Kobiety, które miały w sobie większy procent plastiku, silikonu i boksu niż iloraz inteligencji, dla których metka była szczytem marzeń. Wyznawały one zasadę ‘jest metka, jest podnietka’. Kobiety, które całe dnie spędzały w salonach piękności, klinikach medycyny estetycznej i niewiarygodnie drogich butikach. Były to kobiety, które, o zgrozo w zdecydowanej większości nie zarabiały na ten przepych i rozmach z jakim żyły. Swoje bytowanie ograniczyły do bycia partnerkami swoich mężczyzn. ‘Mój mąż z zawodu jest dyrektorem’, przypomniała sobie tekst z popularnego niegdyś filmu. Szczerze im współczuła. Ale nie tylko kobiety tam kupowały. Mężczyźni też stanowili spory odsetek klientów. Dla niej mężczyzna musiał być zadbany, ale z całą pewnością nie w garniturze za kilkanaście tysięcy złotych i najnowszym modelu sztybletów. Generalnie panowie goniący za modą budzili w niej współczucie. Moda była od lat domeną kobiet i według niej tak powinno pozostać. Panów na pokazach znanych projektantów dzieliła się na trzy grupy – mężczyzn towarzyszących swoim zafascynowanym modą partnerkom, gejów i facetów, którzy metką starali się zamanifestować polskie ‘bo mnie kurwa stać’, tuszując przy tym swoje kompleksy. Ją było stać, ale uważała, że trzeba upaść na głowę, żeby za torebkę zapłacić piętnaście tysięcy, jeśli przyzwoitą, skórzaną, która z pewnością wytrzyma dwa sezony można kupić za czterysta złotych. Ceniła jakość, a z całą pewnością nie nazwisko projektanta. Potrafiła w sukience za trzysta złotych z sieciówki wyglądać równie efektowanie co jej koleżanka w najnowszej kreacji Armaniego. To, że miała pieniądze, nie spowodowało, że przestała doceniać ich wartość i je szanować. Nie była oderwana od rzeczywistości, kiedy to zaczyna się nie dostrzegać różnicy między banknotem pięćdziesięcio i pięciuset złotowym.

Ze współczuciem obserwowała starszą panią, która w podcieniach budynku stanęła ze spuszczoną głową, prosząc o datki. Na sfatygowanym kawałku kartonu informowała o swojej trudnej sytuacji życiowej. Czysta, ubrana niezwykle skromnie z całą pewnością nie zbierała na alkohol i imprezkę z bezdomnymi przyjaciółmi z gorzką żołądkową w roli głównej. Przyglądając się kobiecie, którą dziesiątki ludzi mijało zupełnie obojętnie, uświadomiła sobie, jak niefortunnie wybrała ona miejsce. Całkiem niedawno czytała artykuł o tym, że lepiej żebrać pod dyskontem niż ekskluzywnym centrum handlowym. Teraz widziała jak na dłoni, że autorzy tej publikacji mieli rację w stu procentach. Sześćdziesięciolatka stała tam od dziesięciu minut i żaden z przechodniów, a tym bardziej klientów sklepu, obładowanych papierowymi torbami, nawet nie zerknął w jej kierunku. Pieniądze skutecznie zabijały empatię. Im człowiek miał mniej, tym chętniej się dzielił z potrzebującymi. Im więcej pieniędzy posiadał, tym bardziej skupiony był na sobie, nie dostrzegając dramatów wokół.

Postanowiła, że tuż po wyjściu przekaże kobiecie wszystkie pieniądze, jakie ma w portfelu. Te dwieście kilka złotych z pewnością nie odmieni jej losu, ale będzie okazją do krótkiej rozmowy. Może gdy pozna jej sytuację, będzie w stanie jej pomóc? Dopiła szybko kawę i wyszła na zewnątrz. Wrzuciła do metalowej puszki po herbacie wszystkie banknoty, jakie przy sobie miała i zapytała, jak jeszcze mogłaby jej pomóc. Zaproponowała wspólną herbatę, ale kobieta grzecznie odmówiła. Pani Maria dość niechętnie, z wyraźnym zażenowaniem, w kilku zdaniach opowiedziała o swojej sytuacji. Od roku była na emeryturze, nie mogła kontynuować pracy z uwagi na zły stan zdrowia. Co prawda dorabiała sprzątając wieczorami biura, ale środki zarobione nie pozwalały na pokrycie wszystkich kosztów związanych z mieszkaniem i lekami. Było jej łatwiej, dopóki mieszkał z nią syn, ale dwa lata temu się ożenił, a w tym roku urodziło mu się dziecko i przestał pomagać matce. Kobieta początkowo zaczęła wyprzedawać z mieszkania wszystkie przedmioty, bez których mogła się obejść, a które miały jakąkolwiek wartość, ale ostatecznie i tak była zmuszona wyjść na ulicę i prosić ludzi o pomoc.  Historia pani Marii bardzo ją poruszyła i postanowiła kobiecie pomóc. Udało jej się uzyskać numer telefonu starszej pani i umówiły się na spotkanie za kilka dni.

Mając jeszcze godzinę do umówionego spotkania postanowiła wrócić do kawiarni. Zajęła ten sam stolik i wtedy zwróciła uwagę na wychodzącego z budynku sklepu mężczyznę. Młodego, modnie ubranego, przystojnego. Kilkanaście metrów od niej, za szklaną szybą szedł mężczyzna jej życia, jej ideał, jak sądziła, największa miłość.  Najwidoczniej czując na sobie jej wzrok spojrzał w prawo i stanął w pół kroku. Przyglądał je się marszcząc brwi i wyraźnie zastanawiając się, czy kobieta, którą widzi, to Ula. Nie widzieli się osiem lat, ale doskonale wiedziała, że to on. Czasem na jego zdjęcie mogła trafić w kolorowym magazynie. Raz nawet mieli być na tej samej imprezie. Ale gdy przypadkiem poznała listę gości zrezygnowała. Nie wiedziała, czy będzie gotowa na to spotkanie i kompletnie nie mogła przewidzieć, jak oboje zareagują. I on i ona mieli być ze swoimi partnerami.

Niepewnie, jakby z obawą podniósł rękę do góry w geście powitania. Odmachała, co najwidoczniej przyjął za dobry znak. Niemal na migi zapytał, czy może się dosiąść. Kiwnęła głową, choć nie była pewna, czy to dobry pomysł, czy jest w stanie zmierzyć się z przeszłością.

- Witaj Ula - usłyszała jego głos, który zawsze ją hipnotyzował. Głos, który potrafił koić rozedrgane nerwy, ale który powodował również przyspieszone bicie serca. Głos, który kochała i za którym bardzo długo tęskniła.  

38 komentarzy:

  1. Intrygujące opowiadanie się zaczyna. Ciekawe co było, a raczej jest powodem ich tak długiego rozstania. Piszesz, że był jej miłością. Zastanawiam się czy mowa tu o Marku czy też o kimś innym.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O powodach rozstania dowiecie się z kolejnego rozdziału. To będzie taka chwila prawdy ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Miłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124 

      Usuń
  2. Jest! Super, ze pojawilo sie nowe opowiadanie. Bardzo interesujaco sie zaczyna. Ula zamozna, o dobrym i wrazliwym sercu i mezczyzna o hipnotyzujacym glosie. Czyzby Marek? Wczesniej mieli swoich partnerow...ciekawe, ciekawe bardzo. Ciesze sie niezmiernie, ze cos dodalas cos nowego i czekam na cd.
    Pozdrawiam serdecznie,
    MM

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo hejka, brakowało mi twoich opowiadań. Czekam na następną cześć, bo w tej jest dużo niewiadomych. Jestem ciekawa czym nas teraz zaskoczysz.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Moli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj z pewnością będziecie zaskoczeni ;) pytanie, czy pozytywnie
      pozdrawiam

      Usuń
  4. Początek tak intrygujący, że nie wiadomo co napisać. Mi w głowie utknęła ta kobieta.( Nie wiem czemu na sześćdziesięciolatkę piszesz starsza pani) . Ciekawa jestem czy będzie w dalszym opowiadaniu.Skoro ma z nią kontakt to przypuszczam, że tak może być.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dla Ciebie osoba odchodząca na emeryturę jest w średnim wieku? Wiek średni jest 40-60, później już zaczyna się starość, ale jest 'starszą panią, a nie 'staruszką'. ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  5. No piekna niespodzianka... nowe opowiadanie, bardzo dziekuje, zawsze czytam z wielka przyjemnoscia.... oj czy Ula nie czuje wyjatkowej slabosci do elegancika w za drogim garniturze... czekam na ciag dalszy z niecierpliwoscia... juz nawet nie smiem pytac o koncoweczke... ale gdyby sie cos wymsknelo przypadkiem to TAK. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czuje! choć ma powody, żeby nie czuć ;)
      będziesz miło zaskoczona! ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  6. Hej! Jaka piękna niespodzianka! Niewiele wiem, ale i tak jestem mocno usatysfakcjonowana. Nawet nie będę się domyślać bo przecież obie wiemy, że i tak mi to nie wychodzi. Czekam na więcej, tradycyjnie i cierpliwie. Pozdrawiam! KaEm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wychodzi! próbuj! ;)
      za tę cierpliwość dziękuję!
      pozdrawiam

      Usuń
  7. Pierwsze części mają to do siebie że po ich przeczytaniu jest mega dużo pytań. O Uli wiemy niewiele bo to że jest majętna ale nie obnosi się z tym i że ma dobre serce, niesie pomoc innym to tylko mała garstka informacji o niej. Jeszcze jest ten mężczyzna który jest jej miłością i chyba nikt nie ma wątpliwości kto nim jest. O nic nie pytam bo za dużo by tego było i czekam na kolejna część ktora mam nadzieję już nam trochę więcej wyjaśni. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dużo więcej dowiecie się o Uli już za chwil kilka
      był jej miłością! ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  8. No, no, cudowna niespodzianka!!!! Dobrze że otwieram co jakiś czas Twoją stronę Amicus sprawdzić czy coś się pojawiło. Trochę czułam niedosyt gdy skończyła się "Umowa".Opowiadanie intrygujące, czekam co los przyniesie po jak napisałaś ośmiu latach...Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś się kończy, coś się zaczyna ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  9. Zaglądam tu z sympatii, ciekawości i chyba już z uzależnienia ;) Miło, bo jest zapowiedziana nowość. Opis korposzczurów wpisujących się w obraz naszego miasta trafiony w punkt! Bogu dzięki, że nie muszę na to patrzeć co dzień. Zapowiada się kolejne ciekawe, podszyte emocjonującą przeszłością opowiadanie. Czekam na cd nie-cieprliwie. Pozdrawiam. Alka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! starałam się! :D patrzenie każdego dnia jest nudne, ale od czasu, do czasu dla celów naukowych... Niemniej jeśli mogę też unikam Centrum i Mordoru.
      pozdrawiam

      Usuń
  10. Świetnie się zapowiada. Zaglądałam tu często z nadzieją. I okazuje się, że warto było. Czekam na cd. Pozdrawiam.
    AnMa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że wciąż zaglądasz :)
      pozdrawiam

      Usuń
  11. Żyję. Byłam. Czytam. Pozdrawiam i proszę o cierpliwość! Niezmiennie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam te indywidua wychodzące z Vitkaca hahaha. Pozdrawiam i czekam na to by Marek nie okazał się palantem i po latach do siebie wrócą

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana dostaniemy coś na dniach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przed weekendem na 90% pojawi się druga część tej historii. Pozdrawiam, Amicus

      Usuń
    2. czekam :D

      Usuń
  14. Amicus chyba jeszcze nigdy nie dotrzymala danego słowa w tym miejscu więc raczej wcześniej niż w przyszłym miesiącu pewnie nie ma szans na kolejny rozdział. Na tym blogu rozdziały dodawana są raz w miesiącu a czasem jeszcze rzadziej.

    Nie pozdrawiam już nie wierna czytelniczka mam dość tego miejsca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej w tej wypowiedzi zabrakło jeszcze linka do bloga konkurencji. Tam jest systematycznie, ale nudno. Kto co lubi.

      Usuń
    2. Dziewczyny,nie zaczynajcie od nowa!

      Usuń
    3. Na blogu konkurencji z całą pewnością jest systematycznie i na pewno nie nudno. To tu wieje nudą, bo całymi tygodniami nic się nie dzieje.

      Usuń
    4. Widzę Małgosiu, że znów się bawisz w podchody i wykańczanie Amicus w białych rękawiczkach. Tutaj anonimowy hejt, tam przypadkowo rozdział wcześniej żeby 'czytelnicy nie byli zawiedzeni'. Przypadek? Nie sądzę!

      Usuń
    5. Czy to że autor bloga szanuję swoich czytelników to źle ? Pani Małgosia dodaje regularnie z szacunku dla swoich odbiorców i ja to bardzo cenie. Natomiast Amicus wogole nie szanuję swoich czytelników jej kompletny brak sysematynosci świadczy jedynie o arogancji i braku szacunku do swoich odbiorcow.

      Usuń
    6. Moim zdaniem to nie jest kwestia braku szacunku a czasu. Ja tak to odbieram. Chciałabym rozdział szybciej, więcej ale rozumiem, że autor ma życie poza blogiem. Amicus wiele razy wspominała, że jest osobą mocno zajętą, Małgorzata jest emerytką - trudno te dwie sytuacje porównywać!

      Usuń
  15. Ręce opadają patrząc, że znowu robi się burza z niczego. Śledzę dwa blogi bardzo długo. Są to blogi różne, tak samo jak różnią się autorki. I mają do tego prawo. Prowadzą swoje blogi w taki sposób jaki chcą. Dodają części kiedy chcą! I to czy w jakiś sposób szanują swoich czytelników ? I czy w ogóle to robią jest ich indywidualną sprawa. Mamy prawo postępować po swojemu. Wyznawać i kierować się zasadami, które są dla nas ważne. Nie porównujmy dwóch niezależnych autorek przez pryzmat szacunku do czytelnika. Jest to tylko męczące. Jednakże możemy mieć własne zdanie co do błędów w odpowiadaniu, o dopracowaniu samych rozdziałów czy nawet do samej historii, która dla kogoś może być nudna, jednak innym może się podobać. Uważam, że konstruktywna krytyka jest ważna. Jednak bez porównań. Każdy tworzy po swojemu. Ma do tego prawo. I myślę, że ostatnią rzeczą, która i autorki i odwiedzający chcą widzieć to wieczne przepychanki fanow walczących w dobrej wierze.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się z Gośką, że znów się robi niepotrzebna burza i ktoś się stara zrobić z igły widły swoimi atakujacymi komentarzami. Nie chcesz czekać na rozdział to nie czekasz i tyle, po co od razu robić awanturę? Zresztą uważam że roszczeń nie mają prawa osoby, którym pod rozdziałem się nie chce zostawić krótkiego komentarza. To zwykła bezczelność w celu dokuczenia po raz kolejny Amicus.
    Amicus, ja czekam tyle ile będzie trzeba. Hana

    OdpowiedzUsuń
  17. Miłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124 

    OdpowiedzUsuń