Drodzy, pisałam Wam już o tym wielokrotnie (napisze jeszcze raz!), że mam zdecydowanie mniej czasu na pisanie i publikowanie niż kiedyś. Dodaję rozdziały, kiedy mogę i mam na to czas. Chciałabym mieć więcej, ale życie nie zawsze jest takie, jak chcemy.
Jeśli ktoś wchodzi na tego bloga tylko po to, by się mnie czepiać i wszczynać awantury, to proszę żeby przestał. Do nieczego dobrego to nie doprowadzi, a nieprzyjemna atmosfera nikomu nie służy. Mam również dość ciągłego porównywania mnie do innej autorki. To już naprawdę robi się nudne.
- Cześć – odparła
przyglądając mu się uważnie. Zmienił się. Gdy widzieli się po raz ostatni osiem
i pół roku temu był młodym mężczyzną w znoszonych jeansach, koszuli w kratę i
lekko przykurzonych trampkach. Dziś stał przed nią mężczyzna, który z całą
pewnością mógłby wystąpić na pokazie mody albo być na okładce znanego magazynu.
O tytuł najbardziej stylowego mógł stanąć w szranki z Grzegorzem Krychowiakiem.
Wymuskany w każdym calu. Dla niej zbyt wymuskany. W jej odczuciu facet powinien
mieć wypastowane pantofle, czystą koszulę i uprasowane spodnie. A nie jeansy z
dziurami, koniecznie odsłaniające kostkę, albo kolorowe chinosy i zamszowe
mokasyny. Siedział przed nią ideał wielu kobiet. Facet stylowy, wzbudzający
zainteresowanie ośmiu na dziesięć mijanych kobiet. To prawda, że nie ma ludzi
brzydkich, są tylko biedni. Kiedyś był przystojnym, ale zwykłym chłopakiem,
kompletnie nie zwracającym uwagi, czy zielony t-shirt pasuje do błękitnych
spodni. Dziś był ikoną mody, na którym było widać pieniądz. W głowie, przez
krótką chwilę, pojawiło się nawet pytanie, ile czasu spędza każdego ranka na
ułożeniu włosów.
- Ślicznie
wyglądasz - obrzucił ją wyraźnie zachwyconym spojrzeniem. Zastanawiała się, czy
naprawdę tak uważa. Była kompletnie różna od jego obecnej partnerki.
Przyjrzała się jego
twarzy uważnie. Jak w oka mgnieniu przed oczami ujrzałam obrazy z przyszłości.
Moment poznania, początki związku. Poznali się jeszcze w szkole. Marek dołączył
do jej klasy pod koniec drugiego roku gimnazjum. Rodzina Dobrzańskich
przeprowadziła się z małego miasteczka pod Olsztynem. W podwarszawskim
Milanówku mieszkała matka Heleny Dobrzańskiej, babcia Marka. Dobrzańscy początkowo mieszkali z nią w
niewielkim drewnianym domku, a później postawili parterowy budynek na wspólnym
podwórku. Matka była krawcową, ojciec mechanikiem samochodowym. W Milanówku nie
było warsztatu z prawdziwego zdarzenia, więc ojciec w szopie otworzył
początkowo prowizoryczny warsztat, by z biegiem lat coraz lepiej go wyposażyć.
Z pewnością nie był to serwis z prawdziwego zdarzenia, ale cieszył się dobrą
opinią i zaufaniem klientów. Pracy było sporo, pozwalało to po na utrzymanie
trzyosobowej osobowej rodziny. Ula była najzamożniejsza w klasie. Córka
właściciela dużego przedsiębiorstwa. Firma Cieplaków
była znana w całym województwie. Początkowo zatrudniali kilkanaście osób, by w
przeciągu lat rozrosnąć się do tego stopnia, iż pracownicy byli liczeni w
setkach. Przez pierwsze tygodnie podchodzili do siebie z rezerwą. Wspólne
przygotowywanie przedstawienia na zakończenie roku szkolnego, w którym brało
udział tylko kilku uczniów, pozwoliło im się lepiej poznać. Ula zrozumiała, że
ten ‘nowy’, jak wszyscy na niego mówili, to bardzo fajny chłopak. Marek
dostrzegł, że Ula wcale nie jest rozpuszczoną zamożną burżujką, która na każdym
kroku obnosi się z kasą. Wiele wspólnie spędzonych dni podczas wakacji,
wycieczki rowerowe za miasto, spacery, wyjścia do kina, pikniki pozwoliły im
się poznać i zakochać. We wrześniu trzecią klasę rozpoczęli jako para. Byli
nierozłączni. Rodzice bagatelizowali tę relację, sądząc że to młodzieńcza
miłość, która nie przetrwa nawet roku. A oni wciąż byli razem, mimo wybrania
innych szkół. Ula poszła do jednego z najlepszych liceów w Warszawie. Marek
nigdy nie miał ambicji, by uczyć się w ogólniaku, a później iść na studia. Zamierzał
jak najszybciej zyskać zawód i zacząć zarabiać pieniądze. Już jako mały chłopak
pomagał ojcu w warsztacie, więc technik mechanik był naturalną drogą. O ile
rodzina Marka od samego początku polubili Ulę, tak chłopak nie był mile
widzianym gościem w posiadłości Cieplaków. Niezbyt chętnie tam również przebywał, nie był
przyzwyczajony do otaczania się luksusem. Gosposia, wspólne podwieczorki,
kierowca ojca, to nie był jego świat. Czuł się z tym źle, był skrępowany. Za to
Ulka świetnie czuła się w jego domu. Choć
było dużo skromniej, to jednak to miejsce było przepełnione miłością,
życzliwością, szacunkiem. Nade wszystko uwielbiała babcię Marka, Apolonie,
której chętnie pomagała w pieczeniu ciast. To właśnie pani Pola nauczyła ją
piec szarlotkę i kruche ciasto ze śliwkami. Byli w sobie zakochani i planowali
ślub. Dobrzański od liceum już snuł plany na przyszłość. Ula miała pójść na
wymarzoną architekturę, a on zatrudniając się w warsztacie miał odkładać na
wynajęcie mieszkania i ślub. Wszystko szło po ich myśli, dopóki Józef Cieplak
nie zakomunikował córce, że wyjedzie na rok na studia do Wielkiej Brytanii. Nie
dość, że przez wymagania ojca musiała zrezygnować z ukochanej architektury, to
na dodatek miała na rok zostawić chłopaka. Ten wyjazd to miała być dla niej wielka
szansa. Początkowo żarliwie się temu sprzeciwiała, twierdząc, że zgodnie z
życzeniem rodziców studiuje zarządzanie, by przejąć biznes, ale o wyjazdach nie
było mowy. W końcu do zwolenników tego pomysłu dołączył Dobrzański. Uznał, że
popierając decyzje Cieplaka być może wreszcie zyska jego sympatię i przychylność.
Stwierdził, że to rzeczywiście duża szansa dla niej, że przecież ten rok szybko
minie, a on w tym czasie, żeby nie tęsknić skupi się na pracy i zarabianiu
gotówki. Zgodziła się. Mieli codziennie ze sobą rozmawiać przez telefon, pisać
maile, miał nawet ją odwiedzi. Z trudem pożegnała się z nim na lotnisku. Była
pełna wątpliwości, gdy samolot odrywał się od płyty warszawskiego Okęcia. I te
obawy okazały się uzasadnione. Była kompletnie zaskoczona, gdy trzy miesiące po
wyjeździe otrzymała od niego wiadomość, że ich związek nie ma przyszłości, że
powinni się rozstać, że nie będzie na nią czekał. Przestał odbierać telefony,
odpisywać na maile. Od tego czasu się nie widzieli, a ona przez tyle lat wciąż
nie poznała odpowiedzi na pytanie, dlaczego z niej zrezygnował. Przecież sądziła, że są dla siebie stworzeni.
- Co u ciebie? - zadał
jej najgłupsze pytanie, jakie mogło w tej chwili paść.
- Dobrze - odparła
lakonicznie. Nie bardzo wiedziała, co miałaby mu odpowiedzieć. Nie widzieli się
tyle lat i miała, jak gdyby nigdy nic, rozpocząć opowieść o szczegółach swego
życia? Postanowiła jednak wyciągnąć ciężkie działa, by sprowokować rozmowę i
poznać odpowiedź na nurtujące ją od lat pytanie – Za siedem tygodni wychodzę za
mąż – jego źrenice na moment poszerzały, a na twarzy pojawił się wymuszony
uśmiech.
- Cieszę się –
zabrzmiało niezbyt szczerze – Zasługujesz na szczęście – dodał patrząc jej w
oczy, a jego wzrok mówił jedno, ‘to mogłem być ja’ – Widzę wielkie zmiany
- Nie tak wielkie, jak u
ciebie – od początku nie była dla niego zbyt miła i nawet się nie starała.
- Ja się nie żenię –
zaśmiał się nerwowo – Ale to prawda, wiele się moim życiu przez te lata
zmieniło. Gdybym wiedział, że tak wiele, to z pewnością nie popełniłbym w
młodości kilku błędów. Nigdy bym z ciebie nie zrezygnował – rzekł szczerze. Spojrzała
mu prosto w oczy, czując, że wreszcie po niespełna dziewięciu latach otrzyma
odpowiedź na swoje pytania.
Koniec? W takim momencie? Błagam o więcej! Proszę! Pozdrawiam. Ania.
OdpowiedzUsuńMiłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124
UsuńZaskoczyłaś faktem, że to Ulka pochodzi z zamożnej rodziny. Ale przynajmniej jakaś odmiana.
OdpowiedzUsuńNasuwają mi się tylko dwa pytania. Pierwsze to czy Ulka rzeczywiście wychodzi za mąż. A drugie to co było powodem ich rozstania.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Chciałabym w tym miejscu stanąć w obronie autorki. Sama pamiętam czasy studenckie, kiedy pisałam 2 rozdziały w tygodniu. Potem przyszła praca, utrzymanie mieszkania, obowiązki. Nie można porównywać osoby pracującej zawodowo z obowiązkami rodzinnymi do studentek czy pani na emeryturze, która ma czasu do oporu.
OdpowiedzUsuńpanna anna
Ja się będę czepiała czcionki. Jest za mała .ZDECYDOWANIE ZA MAŁA.
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że tym razem w rozstaniu pomogli rodzice Ulki. Opowiadanie zapowiada się ciekawie. Czekam na zdecydowanie więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Moli
Cos mi sie wydaje, ze Cieplak ojciec maczal palce w tym rozstanu.... no przerwac w takim momencie... ty litosci nie masz :) ale ja sobie spokojnie poczekam na ciag dalszy... zagladam czesto ale nie codziennnie bo zwyczajnie czasu brak... doskonale rozumiem, ze Tobie brak na pisanie regularne (skoro mi brak na klikniecie...) ale nie pzerywaj bo to wielka przyjemnosc Cie czytac... jestem fanka Twego Stylu od poczatku :) :) :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna zmiana perspektywy. Super się czyta - jak zawsze zresztą :D. Pomału coś się wyjaśnia, ale nadal wiem niewiele. Mam co prawda pewne podejrzenia co do tatusia Cieplaka, że nie grał czysto. Jeśli to prawda to mam nadzieję, że teraz po latach uda mu się utrzeć noska. A co niech go dosięgnie sprawiedliwość dziejowa. Czekam i pozdrawiam! KaEm.
OdpowiedzUsuńAmicus,ty wiesz, kiedy przerwac zeby rozpalic ciekawosc czytelnika :-)
OdpowiedzUsuńSuper sie czyta, cos innego. Bardzo mnie ciekawi, co tam sie stalo i jak Markowi udalo sie zrobic taka kariere. No i co z tym z slubem?!
Pozdrawiam serdecznie i czekam na c.d.
Magda M
Oby ten ślub Uli to była nieprawda. Czuję, że wróci gorące uczucie, które kiedyś ich łączyło.Ciekawe co lub kto stał za decyzją Marka sprzed lat? Zamiana statusu społecznego ciekawa.Dziękuję za rozdział i z cierpliwością czekam na następny.Agata
OdpowiedzUsuńPs.Co to tych anonimowych, narzekających, nie musicie wchodzić i czytać i tak jak prosi Amicus nie porównywać.Poza tym odwagi i podpisz się imieniem.
Czyżby rodzice Uli dali Markowi kasę za porzucenie jej? Gdyby tak było to byłby skreślony dla mnie. A tak szczerze to nie wierzę w interesowność Marka, ale w to że wzbogacił się swoją pracą. Może teraz jeśli będzie okazja to inaczej będą patrzeć na niego. Ciekawa jestem czy w drugi związek Uli również interweniowali i wybrali jej kogoś z ich kasą i klasą społeczną. Bądź co bądź szansa dla nich jest, bo widać, że ciągle jest coś między nimi, a narzeczonego i partnerkę można rzucić.Chociaż ta partnerka to kto wie jak z nią jest i jakoś utkwiła mi w głowie, że mogą być z nią problemy.
OdpowiedzUsuńByłoby zabawnie gdyby teraz Marek był bogaty a Ula biedna. Mina Cieplaków musiałaby być bezcenna.
Pozdrawiam miło i dołączam prośbę o większą czcionkę.
Nieoczekiwana zmiana ról... Opowiadanie intrygujące, jak zawsze, i dobrze się zapowiadające, też jak zawsze... Coś mi się wydaje, że Ula za mąż jednak nie wyjdzie, przynajmniej nie za tego kandydata, z którym ślub ma mieć za siedem tygodni... :) Czekam na rozwój wydarzeń i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnMa
Nie możesz znieść ciągłego porównywania bo wiesz że w każdym względzie nie potrafisz jej dorównać. I dlatego się wściekasz
OdpowiedzUsuńNie ma do czego dorównywać chyba, że lanie wody to osiągnięcie. Plus lekka grafomania i brak umiejętności literackich.
UsuńA.
Nie rozumiem dlaczego jedyną autorką, po której "jedziecie" jest Amicus. Obecnie większość dziewczyn, które piszą nie publikują regularnie. I tak jak było wcześniej pisane nie ma co porównywać pani na emeryturze i osoby aktywnej zawodowo. Sama jestem czytelniczką bloga Małgosi, a dramy nie robię tutaj, tylko kibicuje osobie, która pomimo, że od serialu minęło 10 lat, to nadal daje nam możliwość spotkania z naszymi bohaterami w różnych odsłonach.
UsuńPozdrawiam,
Moli
Ps. Szkoda,że nie masz odwagi się podpisać.
Jesli ten blog komus nie odpowiada to niech tu nie przychodzi... przymusu nie ma... mi odpowiada... i nie jest wazne czy teksty sa publikowane czesto czy nie, regularnie czy nie... To jakas nowa moda to krytykowanie z zaslonieta twarza... tchorz jakis anonimowy i tyle... i tresci w tych krytykach tez nie za wiele... ot wichrzycielka na slomianych nogach...
UsuńDo "A"
UsuńOczywiście, że nie ma do czego dorównywać, bo królowa może być tylko jedna. Tu nie ma lania wody, ani krzty grafomanii a umiejętności są porównywalne do klasyków naszej literatury a nawet większe zwłaszcza w oczach wiernych czytelniczek tego bloga.
Basia.
Basia, jak Ci się nie podoba to nie ma obowiązku tu zaglądać. Ta złośliwość jest zupełnie niepotrzebna. Jak widać wciąż Was boli, że Amicus ma lepsze pomysły i potrafi je bardziej obrazowo opisać.
UsuńUważacie, że coś osiągnięcie cały czas czepiając się Amicus? a to na blogu Waszej idolki nie można napisać nic krytycznego, bo na wszelkie uwagi reaguje agresją i próbą zdeskredytowania Amicus.
Ja uwielbiam Amicus, ale nie przychodzi mi do głowy, żeby wchodzić na bloga 'Waszej królowej' i non stop się jej czepiać.
Jeśli ktoś wykazuje się tu złośliwością i agresją, to chyba Ty. Nie było moim zamiarem zdyskredytowanie autorki tego bloga, ale uświadomienie niejakiej "A", jakie brednie wypisuje. Ciekawi mnie też na jakiej podstawie oceniasz jakość pomysłów na opowiadania na obu blogach. Mnie trudno jest wypowiedzieć się w tej sprawie, bo widzę jak bardzo one różnią się od siebie i trudno mi jest dokonać jakiejkolwiek oceny jakości pomysłów. Jestem fanką obu blogów i czytam je z jednakowym zainteresowaniem. Mam też świadomość, że obie autorki to nie klony Nałkowskiej, czy Rodziewiczówny, ale po prostu uzdolnione amatorki i jak każdy amator są obarczone piętnem niedoskonałości. Wybaczamy im, bo doceniamy ich pracę i chęć zrobienia nam przyjemności. Pisanie, że jedna z nich leje wodę, nie ma umiejętności literackich i popełnia zwykłą grafomanię jest sporym nadużyciem szczególnie wówczas, gdy samemu nie próbowało się nigdy nic napisać samodzielnie i pozwolić ocenić to innym. Najłatwiej jest ukryć się za monitorem i sadzić się na ostrą krytykę, która ma na celu wywołanie zbędnych kłótni. Radzę więc ochłonąć nieco, przyłożyć na głowę worek z lodem i jeśli nie ma się nic sensownego do przekazania, to po prostu się zamknąć.
UsuńBasia.
Byłam! Czytam i jestem zaskoczona, ale to żadne nowum... Coś mi to trochę przypomina i mam nadzieję, że tu skończy się zdecydowanie lepiej. Ulka kiedyś zraniona, teraz pogodzona z losem nadal nie wie "dlaczego". I chociaż minęło wiele lat od rozstania nadal zastanawia się co zrobiła źle. Ot taka nasza natura nie potrafimy odciąć przeszłości grubą kreską, rozpamiętujemy szukamy winy w sobie, gdybamy i boi się znowu żyć na całego. A przecież szkoda życia na zamartwianie się przeszłością. Ale może jej takie rozliczenie się jest potrzebne, może musi wiedzieć co się stało kilka lat temu żeby zacząć żyć w pełni zgody z otoczeniem, wyjść za mąż już za kogoś innego. Oby tylko odpowiedź na to pytanie, które zaraz padnie nie skomplikowała jej bardziej życia niż jej brak. Bo mam wrażenie, że tą odpowiedzią może być zaskoczona - bo przecież nie wszystko jest takie jakim się wydaje! Czekam na rozwikłania zagadki i ten galimatias, który wisi w powietrzu. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńRobi sie coraz ciekawiej. Czekam na dalszą część rozmowy i ostateczne wyjaśnienia. Hana
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że Amicus nie szanuje ludzi. Gosia niemal z zegarkiem w ręku wstawia rozdziały, dodatkowo regularnie odpowiada na komentarze. Do tego trzeba mieć trochę pokory i szacunku do drugiego człowieka. Ela
OdpowiedzUsuńTak, najlepiej niech Amicus rzuci wszystko i zajmie się pisaniem... Tak trudno zrozumieć, że blog to tylko hobby, na które nie zawsze jest czas. Trudno, żeby osoba pracująca i mająca obowiązki pisała po 2 rozdziały w tygodniu. Jak ktoś jest bezrobotny to ma czas i możliwości. To czytelnicy powinni miec pokorę i szacunek do autorki, że daje im coś za darmo, poświęca swój czas i siły. Najłatwiej krytykować i nie dawać nic w zamian...
Usuńpanna anna
Ela... a Ty co piszesz... bo ja bym z checia przeczytala twoje opowiadania... i ciekawe czy uda Ci sie miec wiernych czytelnikow, cierpliwych i milych przez pare ladnych lat... Czy uda Ci sie ich zainteresowac tym co sama napiszesz... sprobuj... Amicus sie udalo !
UsuńTen co wymyslil komputer, wymyslil tez klawisz "enter"... nie naciskaj go jesli nie chcesz wchodzic na blog Amicus... to przeciez proste....
Wczoraj przypadkiem natknęłam się na cytat autora "Podróży Guliwera"Jonathana Swifta.Otóż ten pisarz napisał tak:"Pojawienie się prawdziwego geniusza możesz rozpoznać po tym,że wszystkie osły i nieuki jednoczą się przeciwko niemu".Uważam,że doskonale pasuje to do tych osób,które tak uparcie i tępo krytykują Amicus i do których nie trafiają żadne argumenty oraz tłumaczenia.Aga.
OdpowiedzUsuńDokładnie popieram w 100 %, jeśli ktoś nie ma ochoty i nie szanuje innych osób i jest w stanie tylko obrażać i krytykować to każdy ma wolny wybór,nikt nikogo nie zmusza ani siłą tu nie zaciąga, każdy by chciał żeby rozdziały były częściej, Amicus na pewno też, ale w życiu są rzeczy ważne, ważniejsze i najważniejsze i każdy z nas ma obowiązek to uszanować, ja osobiście bardzo podziwiam Amicus za to że mimo tylu przykrych słów których tu się naczytała ciągle ma ochotę pisać i publikować, zaglądam tu często, komentuje rzadko, co też sobie wyrzucam, że powinnam częściej dla szacunku autorki za jej zaangażowanie, chęci i naprawdę świetne opowiadania, życzę Amicus że ja kocha pisać, żeby kiedyś stało się to jej stałym zajęciem i normalną pracą, która oprócz przyjemności będzie jej dawać środki do życia, a póki co zawsze tu zaglądam z nadzieją na nowy rozdział, nie ważne czy będzie za tydzień, dwa, czy miesiąc, czekam bo wiem że warto i szanuję życie i obowiązki drugiego człowieka, a za to że od czasu do czasu mam możliwość przeczytać coś naprawdę dobrego bardzo jestem wdzięczna. Pozdrawiam wszystkich i na prawdę miejmy do siebie więcej szacunku i życzliwości. Kasia
OdpowiedzUsuńWlasnie tak :) :) :)
UsuńO proszę, opowiadanie o miłości ze szkolnych lat. Lubie takie. Jak wiadomo stara miłość nie rdzewieje, zwłaszcza, że skończyła się w niejasnych okolicznościach. A może jednak wcale się nie skończyła? :) Dużo muszą sobie wyjaśnić. To nie będzie łatwa rozmowa, ale z całą pewnością zmieni ich dotychczasowe życie. Czekam jak zwykle niecierpliwie ;)
OdpowiedzUsuńOdnośnie żałosnych komentarzy powyżej, to już pisałam Ci wcześniej, co myślę. To takie polskie mieszać z błotem ludzi, którzy coś więcej potrafią, mają talent i wybijają się ponad szarą masę. Bądź ponad to wszystko. Jesteś simply the best. I kropka. Pozdrawiam. Alka
Wow. Ciekawie to się rozwija. Miła odmiana, że to Marek pochodzi z biednej rodziny. Też tak pomyślałam że młody Dobrzański dostał pieniądze, aby porzucić Ulkę. :( Chociaż mam nadzieję że się mylę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Świetnie się zapowiada! Kiedy następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem dla osoby pytającej,ale uważam, że Amicus nie powinna po tych wszystkich krytycznych komentarzach określać się kiedy wstawi następny rozdział. Wystarczy,że nie będzie mogła dotrzymać słowa (a różnie się w życiu układa) i już rozpętuje się burza pod jej adresem.Czekajmy cierpliwie.Znajdzie czas,to wstawi kolejną część. Pozdrawiam wszystkie czytelniczki i oczywiście Amicus.Aga.
UsuńZnowu czeka aż ja będziecie błagać na kolanach o nowy rozdział hahaha
OdpowiedzUsuńTy musisz być bardzo ograniczona umysłowo,piszesz ciągle to samo. A do tego jesteś zwykłym tchórzem.Żal mi ciebie marny człowieczku.
UsuńAmi, pamietasz o nas? Wracaj tutaj, brakuje nam Twoich wpisów
OdpowiedzUsuńPamiętam!!! W przyszłym tygodniu będę wolniejsza to postaram się wrzucić nową część. Dzięki za cierpliwość :) Amicus
OdpowiedzUsuńTo moze wzamian za tą cierpliwość dwie notki, zamiast jednej? Uważam, że to dobry deal
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSuper pomysł. Jestem za. A może jedna większą część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124
OdpowiedzUsuń