Życzę Wam udanych Świąt! Spędźcie je tak, jak lubicie! ;)
- Tak w ogóle to chciałem ci
podziękować – zaczął rozmowę, gdy o zachodzie słońca siedzieli w prywatnym
jacuzzi, usytuowanym na tarasie ich domku. Drugi dzień spędzili niemal cały na
plaży. Dopiero wieczorem zdecydowali się na krótki spacer po kurorcie – za
ślub, ale przede wszystkim za to, jak fajnie dogadujesz się z moją rodziną.
Dziękuję ci, że z wielka klasą i cierpliwością znosisz wszystkie dziwaczne pomysły
mojej babki – wywrócił oczami na wspomnienie staruszki – I że mimo różnych
niesnasek między nami jesteś bardzo wiarygodna. Wiem, że odgrywanie roli mojej
żony nie jest dla ciebie łatwe. I chciałem cię przeprosić. Zdaję sobie sprawę,
że w pewnym momencie zacząłem traktować cię instrumentalnie. Kompletnie na to
nie zasługujesz – pokiwała głową, nie bardzo wiedząc, co mogłabym mu w tej
sytuacji odpowiedzieć. Nie zamierzała zaprzeczać i mówić czegoś wbrew sobie
tylko po to, by poprawić mu samopoczucie. Nie chciała również rozpoczynać
dyskusji, która z pewnością zakończyłaby się wzajemnymi docinkami. Dziś znów
było między nimi całkiem miło i zależało jej, żeby ta atmosfera utrzymała się
jak najdłużej, a już na pewno do ich powrotu do Polski. Dziś znów zaczęli
prowadzić pewnego rodzaju grę, której motywem przewodnim było ekscytujące
napięcie – Nie mówię tego, żeby zyskać w twoich oczach. Po prostu zdałem sobie
sprawę, że rzeczywiście masz rację. Zachowywałem się jak palant.
- Cóż za samokrytyka – nie potrafiła
pozbyć się tej odrobiny złośliwości
- Szczera i przemyślana –
upił łyk szampana, dając sobie tym samym chwilę na pozbieranie myśli.
Przyglądała mu się uważnie, zastanawiając się, czy to kolejna maska. Jeszcze
kilka godzin temu to on nie spuszczał z niej wzroku na plaży, teraz to ona
świdrowała go wzrokiem – Nie ukrywam, że chciałabym się jeszcze kiedyś z tobą
kochać, ale skoro ty nie chcesz, to nie zamierzam cię do niczego zmuszać –
oświadczył. Sprawdzał ją? Prowokował? Czy postanowił dać jej przestrzeń i nie
wymuszać na niej decyzji? A może wyczuł, że to ona znów zaczęła prowokować jego,
wysyłać sygnały? To zaproszenie do jacuzzi było chytrym planem, czy
spontanicznym pomysłem?
- Kto ci powiedział, że nie
chcę? – zapytała ze stoickim spokojem, wpatrując się w jego oczy, w których
malowało się zaskoczenie.
- Przecież uciekasz przede
mną, przywołujesz do porządku za każdym razem, gdy chcę się do ciebie zbliżyć.
Miałem wrażenie, że żałujesz tamtej nocy
- Trzymałam cię na dystans,
bo mnie wkurzałeś – oświadczyła poważnym tonem
- A teraz też cię wkurzam? –zapytał
z tajemniczym uśmieszkiem
- Nie. Od kilku dni jesteś
całkiem znośny – mówiła z udawaną niechęcią i lekceważeniem – Aż jestem
zadziwiona
- A coś byś zrobiła, gdybym
cię teraz pocałował? – zapytał uwodzicielskim głosem. Jacuzzi było z pewnością
miejscem, które sprzyjało bliskości.
- Nie wiem. Spróbuj – prowokująco
spojrzała mu w oczy. Drugiej zachęty nie potrzebował. Przysunął się bliżej niej
i zaatakował wargi. Nie był to pocałunek czuły, delikatny niczym muśnięcie
motyla. Był głęboki, zachłanny, przepełniony pożądaniem. Zwinnym ruchem
posadził ją sobie na kolanach i łapczywie pieścił jej usta.
- Nasz układ nigdy nie
będzie elementem umowy – mówiła, gdy zeszedł z pocałunkami na jej szyję i
dekolt. Nim się spostrzegła, sprytnie pozbył się górnej części jej bikini.
- Yhym – mruknął, kontynuując
pieszczoty. Pod powierzchnią wody jego dłonie sunęły po biodrach i pośladkach,
ugniatając je lekko.
- Nigdy nie będę dziewczyną
na każde twoje skinienie, spełniającą twoje zachcianki. Nie będę twoją zabawką.
Rozumiesz? – starała się ustalić te kwestie, nim do czegokolwiek dojdzie.
Dobrzański wymruczał coś na kształt zgody, potwierdzenia, że jej słowa do niego
dotarły. Tak naprawdę doskonale zdawała sobie sprawę, że w tym momencie
skupiony na rosnącym pożądaniu, zgodziłby się na wszystko. Gdyby mu podsunęła
umowę, w której zobowiązuje się do sprzedaży swojej firmy za symboliczne pięć
złotych, podpisałby bez mrugnięcia okiem. Zdecydowanie miał ochotę na
kontynuację tych miłosnych igraszek w wannie wypełnionej bąbelkami. Poddawała
się jego pieszczotom do momentu, aż poczuła, że próbuje pozbyć się jej majtek.
Wtedy nastąpiło otrzeźwienie i brutalne zakończenie tej gry wstępnej.
Momentalnie zeskoczyła z jego kolan, wywołując kompletną dezorientację bruneta.
Oddychał krótkim, urywanym oddechem, próbując skupić rozbiegany wzrok na niej i
najwyraźniej włączyć myślenie.
- My już zdaje się
rozmawialiśmy na temat zabezpieczenia – spojrzała na niego wymownie i nie
czekając na odpowiedź zniknęła we wnętrzu domku. W głębi duszy miała przyznać,
że miała niebywałą ochotę na kontynuację tej miłosnej gry, ale mimo wszystko
musiała zachować resztki rozsądku. Umowa dobiegnie końca za kilka miesięcy, a
tym samym ich układ, a konsekwencje w postaci małego człowieka tylko
komplikowałyby i tak już pogmatwaną relację. Wiedziała jednak, że tylko
rozbudziła w Marku apetyt i szybko będzie dążył do kolejnego zbliżenia. Nie
myliła się.
Miażdżąc co chwilę jej wargi
i dysząc wprost do ucha, intensywnie pracował biodrami. Powoli dochodzili,
oznajmiając światu orgazm numer dwa przeciągłym jękiem. Tak w zasadzie tego wieczoru
osiągnęła szczyt trzykrotnie. Pierwszy raz, nim Marek zdążył się pozbyć jeszcze
swoich bokserek. Pieścił ją ustami i opuszkami palców tak intensywnie i
umiejętnie, iż sama była zaskoczona, że potrafi dojść tak szybko i mocno. Obserwując
jej szczytowanie był z siebie wyraźnie zadowolony.
Ciężko dysząc opadł na
poduszkę obok. Patrzył na nią, szczerząc się szeroko, ukazując przy tym swoje
dołeczki w pełnej krasie.
- Mam nadzieję, że tym razem
nie jesteś zawiedziona – stwierdził, podpierając głowę na ramieniu – Spełniłem twoje
oczekiwania? – posłał jej cwaniacki uśmiech.
- Uuuu, widzę, że strasznie
cię to ubodło – zaśmiała się złośliwie – Moje słowa śnią ci się po nocach?
Jeszcze będziesz miał traumę – udała przerażenie
- Tym razem nie dasz rady
skłamać, że nie było ci ze mną dobrze
- Zaraz wybiegniesz przed
domek i zaczniesz krzyczeć ‘ktoś widział moje ego’?. Ja widziałam, jechało na
rowerze – przypomniała sobie zasłyszany cytat, który świetnie pasował do tego przekonanego
o swojej wyjątkowości faceta. Wywrócił oczami.
- Potrafimy się świetnie
dopasować nie tylko na herbatce u mojej matki, ale również w łóżku – mruknął,
układając się wygodniej i przygotowując do snu
- Uważaj, bo jeszcze się
zakochasz - zadrwiła
- Chciałabyś – sama nie
wiedziała, czy brzmiało to jak stwierdzenie, czy bardziej jak pytanie
- Absolutnie – zaśmiała się –
Owszem, od kilku dni mniej mnie denerwujesz, ale wciąż uważam, że masz paskudny
charakter – oświadczyła – Jesteś ogromnym egoistą, egocentrykiem, zakochanym w
sobie paniczem – wyliczała i z pewnością ciągnęłaby dalej, gdyby jej nie
przerwał
- No bez przesady! –
obruszył się
- Już dzisiaj była odrobina
samokrytyki, ale warto byłoby podążać tą drogą – rzekła lekko rozbawiona,
starając się zachowywać poważny ton – Musisz dostrzegać potrzeby kobiety. Mówię
to w trosce o twoją przyszłość.
- Dziś bardzo skupiłem się na
twoich potrzebach – spojrzał na nią wymownie.
- Nie mówię tylko o seksie –
wywróciła oczami – Ale o całokształcie. Może kiedyś spotkasz taką, z którą
będziesz chciał być naprawdę, a nie tylko na niby, żeby zgarnąć pieniądze babci
– przysłuchiwał jej się z uwagą - Może spotkasz taką, w której się wreszcie
zakochasz i wtedy musisz robić wszystko, żeby jej nie stracić. To taka darmowa
lekcja na przyszłość. Może kiedyś twoja przyszła żona będzie mi za to
wdzięczna.
- Powiem jej, że to dzięki
mojej byłej żonie – szepnął
- Tylko błagam, nie każ mi
się z nią przyjaźnić – oboje się głośno zaśmiali.
Egzotyczny urlop szybko
minął i nim się spostrzegli siedzieli w samolocie lecącym w kierunku Warszawy.
Ula przeglądała kalendarz, przypominając sobie o wszystkich zobowiązaniach,
które czekały na nią w najbliższym czasie. Do pracy wracała ledwie na dwa dni,
by znów wyjechać na króciutki urlop. Jeszcze podczas pobytu na Dominikanie
zadzwoniła do Marka Genia, informując ich, że z pewnością mieli okazję się sobą
nacieszyć, więc zamierza im towarzyszyć podczas weekendu na Mazurach.
Najwyraźniej zżerała ją ciekawość i nie wyobrażała sobie, żeby miała czekać na
relację z ich podróży poślubnej kolejny tydzień. Oboje byli niezadowoleni i
żałowali, że nie wybrali się tam przed ślubem.
- Wychodzi na to, że w marcu
będziesz mógł złożyć pozew o rozwód – powiedziała, analizując kalendarz w swoim
smartphonie
-Chyba tak – mruknął zaskoczony
tematem, który rozpoczęła – A czemu pytasz?
- Gdy Jasiek był w Polsce ustaliliśmy,
że polecę do niego wiosną na krótki urlop. Nigdy jeszcze nie byłam w Kanadzie.
Zastanawiam się, jak to wszystko zaplanować, żeby mój wyjazd nie pokrył się ze
sprawą rozwodową. W grę wchodzi kwiecień, ewentualnie początek maja. Nie chcę
siedzieć mu na głowie tuż przed sesją – wyjaśniła.
- Pieniądze zgodnie z umową
powinny wpłynąć w połowie marca. Wtedy mój prawnik złoży pozew. Nie chcę robić
tego wcześniej, na wypadek gdyby coś się dostało do mediów. Pójdzie plotka i
babka się dowie. Dopiero by było, jakby się wycofała w ostatniej chwili –
zaśmiał się pod nosem – Myślę, że pod koniec kwietnia będziesz już rozwódką –
spojrzał na nią
- Z tego umownego pół roku
zrobił się rok
- Chyba nie jest tak do
końca stracony – mruknął
- Zawsze mogło być gorzej –
puściła mu oczko i znów skupiła całą swoją uwagę na wirtualnym planie zbliżających
się tygodni - Trzeba będzie po weekendzie zrobić bilans zysków za serię imprez integracyjnych dla Majewskiego - kiwnął porozumiewawczo głową
Podróż poślubna państwa Dobrzańskich udana. Marek zadowolony, bo w końcu dostał to, co chce. Ula znowu się z nim przespała. Coś czuję, że po tej sprawie rozwodowej brunet zrozumie, że kocha Ulę ponad życie. I te rady przydarzą się :D Zamiast patrzeć na swoje potrzeby, popatrzy na całokształt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wesołych świąt :)
Marku,szefie,prezesie
Zaczęło się tak cudownie że na dłuższą chwilę się zatrzymałam i czytałam to samo kolejny raz. Ulka w końcu podjęła decyzję i obydwoje są zadowoleni więc niech to trwa jak najdłużej. Babcia razem z nimi na Mazurach? Będzie się działo! Tylko po co na końcu ta nieprzyjemna rozmowa o rozwodzie. Czuję że to Marek pierwszy zacznie się zakochiwać i zmieniać słuchając rad Ulki. :-D
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i się zastanawiam gdzie podziała się ta fajna, cicha, pyskata ale sympatyczna Ulka z początkowych części opowiadania i zastanawiam się jeszcze gdzie się podział Marek - złośliwy i budzący sympatię? I co? I nie ma! Wspólne przebywanie i mieszkanie sprawiło, że Ulka stała się jędzowata takie odnoszę wrażenie, albo po prostu to gra i poza bo nie radzi sobie z sobą i swoimi uczuciami, a Marek stał się jakiś taki bardziej uczuciowy chyba, że to też gra - w tym związku nic nie jest pewne oprócz tego, że oboje czyhają na kasę babci! A właśnie jeszcze babcia w pakiecie mazurskim może być tylko ciekawie. Oby się tylko nie okazało, że babcia jest bankrutem i z kasy, darowizny i nowych mieszkań lipa. Tylko po co im ten rozwód?! Bez sensu! Pozdrawiam przy okazji świątecznie, KaEm. Ho, ho, ho!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś mam nadzieję, że na dobre. A co do rozdziału jest chyba lepiej niż ostatnio ale nadal brakuje odrobiny uczuć bo te są jeszcze głęboko schowane. Oby do rozwodu, który Ulka już planuje te uczucia wyszły na jaw. I oby to Marek nie chciał rozstania. Bo skoro im fajnie i w łóżku i na herbacie to czemu z tego zrezygnować? Pozdrawiam. Wesołych Świąt. Ania.
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekałam i się doczekałam. Coraz gorącej miedzy nimi, coraz bliżej. Oby Marek nie doszedł do odpowiednich wniosków po rozwodzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mam nadzieję że ciąg dalszy jeszcze przed Nowym Rokiem.
Fajnie, że jesteś! ;)
OdpowiedzUsuńSpełniona Ulka, zaspokojony Marek i Babcia pewnie też jeszcze przez chwilę będzie szczęśliwa - a jednak! A jednak coraz mniej rozumiem. Najmniej rozumiem Ulkę - po co jej ten aneks do umowy? Ten układ? Chociaż w sumie skoro mają jeszcze jakiś czas ze sobą wytrzymać, a oboje do siebie ciągnie to dlaczego niby nie? Dobry seks jeszcze nikomu nie zaszkodził! A może się czepiam i za bardzo próbuję zrozumieć, a przecież tu nic do rozumienia tak naprawdę nie ma! Bo skoro dwoje dorosłych, zdrowych, wolnych ludzi, na dodatek po ślubie - chociaż ten ostatni nie jest akurat warunkiem koniecznym do udanego pożycia - sypia ze sobą jest szczęśliwymi, albo inaczej bywa szczęśliwymi,skoro ich do siebie ciągnie to co tu się czepiać, co tu roztrząsać? A mimo to coś mi zgrzyta. Tylko jeszcze nie wiem co :D. Ale może jeszcze się dowiem zanim bajka się skończy. Marek zmianą taktyki, samokrytyką, wyluzowaniem, spokojem i nienarzucaniem się a obserwacją i odrobiną przyzwoitości dopiął swego. Jeśli celem było kolejna noc z Ulką to cel został osiągnięty. Znajomość rozszerzona o kolejne punkty sprawia, że wspólne pół roku będzie zdecydowanie przyjemniejsze. Aneks do umowy uzgodniony, reguły teoretycznie ustalone - idylla. Marek może przestać pościć i nawet jeśli Ulka dyktuje warunki wspólnych nocy to i tak Dobrzański wyszedł na tym lepiej. Nie musi żyć w celibacie przez rok, Ulka się nad nim zlitowała. Ku jego, ale i Ulki zadowoleniu. Bo nie ukrywajmy Ulka zdecydowanie na tym aneksie też zyskuje, przynajmniej na razie. Nie oszukujmy się wiele można Markowi zarzucić, ale na pewno nie braki w umiejętności doprowadzenia kobiety do wrzenia i to nie raz! Jedno jest pewne - paskudny charakter Marek rekompensuje umiejętnościami w łóżku. Temu zaprzeczyć się nie da i nawet Ulka nie próbuje, mimo że kiedyś sugerowała coś innego i zdecydowanie podrażniła ego zranionego zwierza! Ale wtedy była to taktyka obronna, która miała przekonać ją, że wcale nie było warto i zagłuszyć chęć powtórek! A teraz sytuacja się zmieniła, tylko nie wiem co tak naprawdę się zmieniło, że wtedy nie chciała myśleć o aneksie, a teraz się na niego zgadza, a nawet sama prowokuje! A, że żaden facet nie lubi jak ktokolwiek podważa jego warsztatowe umiejętności (cokolwiek rozumiemy pod przymiotnikiem "warsztatowe" :D), a na pewno Marek nie lubi sugestii, że ma jakieś braki - udowodnił sobie i Ulce, że nie ma! I pewnie jeszcze nie raz udowodni na co i on i Ulka i ja (!) liczymy!!! A skoro potrafią się dogadywać na wspólnej herbatce przy Mamusi i Babci, a w łóżku jest im nieziemsko to czego więcej tak naprawdę chcieć ;). W końcu po rozwodzie zostaną Ulce pieniądze i wspomnienia orgazmów, tylko czy ktokolwiek inny po takich doświadczeniach będzie dla Ulki godnym kochankiem? Dobra wybiegam za daleko. Wróć! No i jeszcze pytanie co Ulka by zrobiła gdyby okazało się, że Marek się w niej zakochał? Pytanie czy chciałaby żeby się zakochał? W niej. Nie jakieś inne rudej czy blond, ale właśnie w niej. Uwierzyłaby? Dała mu szansę? Zaczęliby wszystko od nowa? Od nowa czyli odkąd? Raczej pierwsza randka, trzymanie za rękę i pierwszy pocałunek w grę nie wchodzi :D. Dobra znowu wybiegłam za daleko! Wracam i na koniec mam znowu wątpliwości tym razem spore czy tak po prostu w kwietniu czy maju będą potrafili zabrać swoje rzeczy ze wspólnego mieszkania w którym razem żyją i pójść każde w swoją stronę? Zapomnieć o wspólnym roku, wspólnych przeżyciach a trochę ich było, a przede wszystkim zapomnieć o sobie? Kasa, którą za ten związek zgarną zawsze będzie im przypominać dzięki komu i w jaki sposób weszli w posiadanie takiej gotówki. Może warto by było wydać/zainwestować te pieniądze wspólnie, ale to już zostawiam do rozważenia Tobie i samym zainteresowanym! Pozdrawiam ;).
Bardzo ciekawie i obiecująco się to ich małżeństwo zaczyna. Oby się tylko za szybko nie skończyło. Powinni być babci wdzięczni ;););)
OdpowiedzUsuńWyczekiwałam i doczekałam się jeszcze przed świętami! Miły prezent nam zrobiłaś!
OdpowiedzUsuńBrakowało mi tych dwóch Ananasków! Nie ma co, trafił swój na swego! Oni są dobrani idealnie, choć na razie sami w to wątpią. Warunki układu zostały poszerzone o sypialniane przyjemności. Musiało się w ten sposób skończyć! Ja w zasadzie nie mam pytań, bo dla mnie wszystko tu jest logiczne, spójne, jasne i oczywiste! Jak na mój nos to oni już są w sobie zakochani, ale okoliczności, umowa i perspektywa rozstania nie sprzyjają rodzącemu się uczuciu, więc oboje zakładają maskę obojętności. Tak jest wygodniej. Na razie. Mimo świadomości, że są ze sobą tylko na chwilę, Ulka próbuje wpłynąć na niego. W głębi duszy chciałby, aby Marek swój paskudny charakter zmienił. Dobre przysłowie mówi, że "jeśli chcesz mieć mężczyznę idealnego, to go sobie wychowaj". I odnoszę wrażenie, że Ula właśnie to robi. A dlaczego Marek ciągle swój paskudny charakter ma? Kto wie?? Ja! ja! :D Bo nie spotkał do tej pory takiej kobiety, dla której warto byłoby swój charakter zmienić, popracować nad nim. Do teraz. Faceci myślą cały czas jedną połową mózgu. I niezależnie czy mają trzy latka czy trzydzieści, zawsze chodzi o to samo. Chcą najważniejszej kobiecie w życiu się po prostu podobać. Mareczek nie chce z Ulą tylko sypiać, chce się jej podobać, stąd kolacyjki, masaże, perfumy i zmiana zachowania. Zmienia się dla niej. Ula najprawdopodobniej jest pierwszą kobietą w jego dorobku, która się z nim związała, ale nie zaakceptowała go jako faceta, męża, partnera, przespała się, ale nie zaakceptowała jako kochanka. Na Dominikanie Marek odniósł sukces. Połowiczny. Jest kochankiem, ale wciąż nie jest partnerem. Czy w ciągu najbliższego pół roku Marek tak się zmieni, że będzie w stanie przekonać do siebie Ulę i uniknąć rozstania, nie wiem. Mimo wszystko chciałabym poznęcać się jeszcze odrobinkę nad Dobrzańskim. Chciałabym by Ulka w kwietniu była konsekwentna. By dała Markowi do zrozumienia, że do łóżka się nadaje, ale do życia z nią nie. By podziękowała mu za udany seks, wzięła kasę, papiery rozwodowe i zniknęła. :D Osobno, bez oddechu babci na plecach, bez udawania i bez parcia na kasę mogli by spojrzeć na swoją relację szczerze i prawdziwie bez gierek i podchodów.
Ulce i Markowi życzę zatem szczerosci, prawdy, rozwodu :) :), Tobie miłych Świąt, a nam wszystkim jak najszybciej kolejnej części.
Pozdrawiam. Alka
Moze sie nie rozwioda... albo rozwioda i zejda ????
OdpowiedzUsuńPasują do siebie coraz bardziej tylko jeszcze o tym nie wiedzą i albo sami to pojmą szybko, albo zmarnują trochę czasu i za rok lub dwa znowu będzie ślub, wesele i pląsająca Gienia, albo już teraz babcia się znowu wtrąci i Marusia doprowadzi do słusznych wniosków. WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietna część. Nie mogę się doczekać następnej. Pozdrawiam MM
OdpowiedzUsuńPs. Kiedy możemy liczyc na coś?
Heeejka :)
OdpowiedzUsuńPatrząc po ich relacjach każde z nich potrzebuje bliskości tej drugiej osoby. Mam nadzieję, że ta rozmowa o rozwodzienie dojdzie do finalizacji, a jeśli już tak się stanie, to niech oboje cierpią. Nie życzę im tego, bo naprawde ich lubię. Tylko chciałabym, żeby Marek już przed rozstaniem znał swoje uczucia, a nie obudził się po fakcie.
Czekam z niecierpliwością na następna część.
Życzę Ci, żeby przyszły rok był dla ciebie szczęśliwszy i mniej zabiegany :D
Moli
W końcu są po ślubie, po podróży poślubnej. Miło się zrobiło. Ula chyba już nie mogła się powstrzymać i chciała tego ponownego zbliżenia z Markiem. ;) A co do Marka on chyba już powoli zaczynać rozumieć że nie chce stracić Uli. Gdy ona zaczęła temat rozwodu, zdziwiło go to że już nad tym myśli.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku ;*
Droga Autorko ! Pierwszy rozdział umowy był opublikowany we wrześniu 2016 roku czy nie uważasz że to opowiadanie ciągnie się już bardzo długo , jeden rozdział w miesiącu to trochę za mało . A w 2017 roku opublikowane były tylko dwa opowiadania oczywiście nie liczę wbrew całemu .... bo to stare opowiadanie b publikowane na poprzednim blogu. Mam nadzieje ze ten rok będzie bardziej efektywny a ty zmienisz swoje nastawienie to tego miejsca. Każdy z nas ma swoje problemy ale wrzucenie jednego rozdziału w tygodniu chyba nie zajmuje aż tak dużo czasu ?
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimie,
Usuńw Nowym Roku życzę Ci większego luzu, pogody ducha i korzystając z okazji życzę żebyś Ty również zmieniła nastawienie do tego miejsca i do mnie. Pozdrowienia
Super, że wreszcie się odezwałaś Amicus! Mam nadzieję, że u Ciebie już wszystko dobrze. Trochę zgadzam się z poprzednim anonimem. Tak rzadko dodajesz, że już nie pamiętam początku. Skoro się już odezwałaś to może chociaż poinformujesz nas kiedy znowu coś dodasz? Pozdrawiam cieplutko i życzę szczęśliwego Nowego Roku, pełnego natchnienia, weny i co najważniejsze systematyczność!
UsuńTygrysica nie pogardziła lwem, bo doszła do wniosku, że dobre stosunki są ważniejsze niż obrona terytorium :D Na początku wydawało się, że Ula będzie nieugięta. Zmieniła taktykę. Choć jej nie pochwalam to przyznaję, że zrobiłabym tak samo ;P W obecnym układzie jest ciekawiej. Pewnie będzie jeszcze ciekawiej.
OdpowiedzUsuńMimo, że długo każesz nam czekać na cd , to ja czekam bo umowa jest jak dobre wino. Długo dojrzewa a im starsza tym lepsza. pozdrawiam .Patk