B

niedziela, 7 stycznia 2018

'Umowa' XXIV


Wieczorem, tuż po zakwaterowaniu się w hotelu, spotkali się w designerskiej restauracji na parterze. Brzeska wieczór rozpoczęła od zamówienia najdroższej butelki szampana.

- To opowiadajcie, jak było – wlepiła w nich zaciekawione spojrzenie – Bo tego ‘fajnie’ rzuconego podczas podróży nie uznaję za odpowiedź – rzekła z wyrzutem w stronę wnuka. Staruszka była żądna szczegółów, a nie krótkiego wyrazu, niewiele mówiącego przymiotnika, który miał określić tydzień ich nieobecności w Polsce.

- Hotel naprawdę fantastyczny – uśmiechnęła się Ulka – Cudowna pogoda, piękne plaże. Leniuchowaliśmy, zwiedziliśmy okolice. Naprawdę bardzo dziękujemy. Miała babcia świetny pomysł z tym wyjazdem. Naładowaliśmy baterie na jesienno-zimowe tygodnie

- Cieszę się. Młode małżeństwo powinno jak najwięcej czasu spędzać z dala od trosk, życia codziennego i tylko we dwoje – Dobrzański obrzucił ją zaskoczonym spojrzeniem

- Aha i dlatego postanowiłaś przyjechać tutaj z nami? – zapytał nie kryjąc zdziwienia słowami babki. Od początku nie ukrywał, że jej obecność wybitnie mu nie pasowała. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Ulka w jej obecności będzie bardziej powściągliwa. Owszem, nie szczędzili sobie przy Brzeskiej pocałunków, bo babka bardzo lubiła przyglądać się ich wielkiej miłości, ale nie mógł już liczyć na poryw namiętności w hotelowej saunie czy jacuzzi. Ulka z pewnością nigdy by się na to nie zdecydowała w obawie, że staruszka niespodziewanie postanowi do nich dołączyć. A i on wolał, żeby babka nie była świadkiem jego wzwodu.

- Marek – upomniała go małżonka. Nie wypadało, skoro Brzeska, jakby nie patrzeć, była gospodarzem tego spotkania i fundatorem wyjazdu. Wywrócił tylko oczami.

- Masz rację – przyznała niespodziewanie – Przyjechałam tutaj z premedytacją. W przyszłym tygodniu wracam do Niemiec. Zaniedbałam trochę życie towarzyskie w Berlinie. Moje przyjaciółki się stęskniły. Wysłałam im już zdjęcie z waszego ślubu, były zachwycone! – opowiadała podekscytowana – Twierdzą, że tworzycie naprawdę piękną parę. Muszę im o was więcej opowiedzieć – Cieplakówna posłała jej niewyraźny uśmiech, a brunet pokręcił głową z rezygnacją - Przyjadę dopiero w grudniu i chciałam się wami jeszcze troszkę nacieszyć.

- Mam nadzieję, że babcia nie zamierza wysyłać już nas na żadną wycieczkę – wtrąciła Ula – Czas wrócić do obowiązków

- Wiem dziecko, że masz firmę, to znaczy, że macie firmy – ostatnie słowo wypowiedziała z wyraźną niechęcią – I że jesteś odpowiedzialna za swoich klientów. Absolutnie nie chcę wpływać na prosperowanie twojej działalności i utratę zleceniodawców. Naprawdę bardzo się cieszę, że masz tak porządną pracę. Dzięki temu jestem spokojna o waszą przyszłość. Bo ta firma – uniosła oczy ku górze, kręcą głową z powątpiewaniem – prędzej czy później padnie – Marek obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem – Ludzie przestaną wydawać pieniądze na te imprezy wypełnione morzem alkoholu i rozwiązłością i wrócą do tradycyjnych wartości, jak rodzina.

- Taaak, do chrześcijańskich korzeni – mruknął pod nosem z przekąsem – Bóg, honor, ojczyzna

- Proszę cię nie kpij! – rzekła z wyraźną reprymendą w głosie – Podstawą jest rodzina i na tym każdy powinien się skupiać. Podstawowa komórka społeczna, od której wszystko się zaczyna i na której wszystko się kończy. Ale na szczęście nie zginiecie z głodu, bo w przeciwieństwie do ciebie twoja żona ma porządny i perspektywiczny zawód. Coraz częściej to my jesteśmy zaradniejsze i utrzymujemy mężów – poklepała Cieplakównę po dłoni. Dziewczyna doskonale widziała, że w Dobrzańskim się gotuje i wybuch jest tylko kwestią ułamków sekundy. 

- Potrafię zarobić na rodzinę – syknął wściekły – i być odpowiedzialny. Podobnie, jak potrafię opiekować się żoną i zaspokoić ją w łóżku – wycedził, umiejętnie nawiązując do jednej z pierwszych rozmów, tuż po poznaniu obu pań – Prawda kochanie? – wlepił wyczekujące spojrzenie w małżonkę. Ta chrząknęła nieznacznie, pospiesznie zastanawiając się, jak wybrnąć i umiejętnie zakończyć tę dyskusję, bo awantura wisiała w powietrzu. W końcu przyjechali tu by miło spędzić czas, a nie pokłócić się ledwie trzy godziny po przyjeździe. Już chciała coś powiedzieć, ale wyprzedziła ją Brzeska

- To bardzo dobrze. Jak się z kimś uprawia seks, to tak, jakby się z nim wyruszało w daleką podróż – rzekła z wyraźnym sentymentem. Jej bezpośredniość po raz kolejny zadziwiła nie tylko Ulę, ale i Marka – Mój drugi mąż niestety zabierał mnie jedynie pod miasto, a wręcz na przedmieścia – mruknęła zniesmaczona wspomnieniami – Mam nadzieję, że – najwyraźniej chciała kontynuować, ale niespodziewanie w słowo weszła jej Ula

- Może zamówimy sobie suflety czekoladowe na deser? – zaproponowała ni stąd ni zowąd, próbując zmienić temat

- A propos czekolady – Genowefa zerknęła na zegarek na nadgarstku wnuka – Już dwudziesta? – zdziwiła się – Muszę wracać do pokoju. Zamówiłam sobie masaż gorącą czekoladą.

- Ty? – szczerze zdziwił się brunet, nieco już spokojniejszym tonem

- Marusiu, to że jestem stara, nie znaczy, że już nic mi się od życia nie należy. Zwłaszcza, że masażysta jest młodym szatynem o atletycznej sylwetce – puściła oczko w kierunku Ulki – A ty mógłbyś zafundować podobny masaż żonie. A jeśli brak ci umiejętności zawsze możesz poprosić o pomoc pana Roberta – tak, uśmiech, który posłała wnukowi można było zaliczyć do tych złośliwych. Nerwowo zacisnął szczęki – Miłego wieczoru wam życzę dzieciaczki – uśmiechnęła się uroczo i podreptała w kierunku wind

- Czy tylko ja mam wrażenie, że na każdym kroku próbuje zrobić ze mnie nieudacznika? – pytał wyraźnie zdenerwowany, wlepiając wzrok w resztkę szampana na dnie kieliszka

- Poniekąd sam jesteś sobie winny – momentalnie przeniósł wzrok na Cieplakównę – Trzeba było nie godzić się na tę umowę i nie wyciągać ręki po jej pieniądze. Teraz to nie pozostaje ci nic innego, jak zacisnąć zęby i ładnie się uśmiechać.



Gdy tylko położyła się do łóżka, wargi Dobrzańskiego momentalnie znalazły się na jej szyi, a dłoń zaczęła wędrówkę po wewnętrznej stronie uda. Odsunęła się nieznacznie i obrzuciła spojrzeniem przywołującym do porządku.

- Jeśli po rozmowie z babcią zamierasz sobie coś udowodnić, to bardzo mi przykro, ale nie ze mną – oświadczyła – Nie zamierzam leczyć cię dzisiaj z twoich kompleksów – naciągnęła wyżej kołdrę, sprawiając, że była nią teraz okryta po samą szyję

- Ja nie mam kompleksów – wycedził – Po prostu chciałem się zrelaksować

- To idź pobiegaj – spojrzała na niego z wyższością

- Obie mnie wykończycie – syknął, nerwowymi ruchami poprawiając pod głową poduszkę

- I zgaś proszę lampkę.





W jeden z listopadowych wieczorów dosiadł się do niej na sofę, gdy intensywnie wczytywała się w pliki kartek

- CV? – zdziwił się

- Postanowiłam wreszcie pójść za twoją radą i zatrudnić jeszcze dwie osoby do pomocy.

- No wreszcie – uśmiechnął się – Nieco odsapniesz

- Tego bym nie powiedziała. Pracy jest coraz więcej. Poczta pantoflowa działa. Głównie dzięki tobie i twoim znajomym.

- Cieszę się. Ale mam nadzieję, że moimi rozliczeniami wciąż będziesz zajmować się osobiście – przyjrzał jej się uważnie

- Sugerujesz, że zatrudnię niekompetentne osoby? – zapytała zaczepnie, unikając tym samym konieczności odpowiedzi

- Absolutnie. Po prostu do ciebie mam duże zaufanie, a poza tym dziewczyny cię lubią, wprowadzasz fajną atmosferę – słysząc to przyjrzała mu się podejrzliwie

- Coś ode mnie chcesz – stwierdziła, wbijając w jego klatkę piersiową wskazujący palec. Roześmiał się głośno

- Mam dla ciebie pewną propozycję. Ale nie dla tego jestem miły. Po prostu stwierdziłem fakty – bronił się

- Dobra, dobra – rzekła z politowaniem – Jeśli ta propozycja ma związek z pokazem mody, na który zaproszenie leży w przedpokoju, to zapomnij. Już ci mówiłam, że nie znoszę takich wyjść i nie będę w nich uczestniczyć. Jak chcesz, idź sam – wzruszyła ramionami, wracając do przeglądania ofert

- Pudło. Zresztą ja też się nie wybieram – zerknęła na niego zaskoczona. Jeszcze pół roku temu chodził na większość imprez, na których mógł się pokazać i jak sam mówił, coś na nich ugrać. Teraz odpuszczał zlot warszawskiej śmietanki na rzecz kolacji w domu i kolejnego odcinka ulubionego serialu z młodym Stuhrem w roli głównej – Święta w górach, co ty na to?

- Że co? – kompletnie ją zamurowało.

- Proponuję, żebyśmy wyjechali na święta w Alpy. Babka zadeklarowała się już, że przyjeżdża a grudniu. Szczerze, po jej ostatnich popisach nie mam ochoty, by zepsuła mi Gwiazdkę. Zresztą pomyślałem, że ty również możesz czuć się skrępowana podczas świąt u mojej rodziny. A jeśli będziemy w Warszawie gwarantuję ci, że będą nam obie z matką wiercić dziurę, byśmy tam siedzieli z nimi non stop. A jak się będziemy migać, to babka będzie gotowa przyjechać tutaj, jak już zresztą raz zrobiła. Najlepszym wyjściem jest więc ucieczka. Skoczymy na narty, spędzimy tydzień z dala od mojej rodzinki. Hmmm? – wlepił w nią wyczekujące spojrzenie. Musiała przyznać, że część argumentów miał niezwykle trafnych. Święta z jej ojcem też nie były najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że Cieplak wciąż nie do końca zaakceptował męża córki.

- Pomysł całkiem niezły, tylko jest jedno ale – westchnęła – Nie umiem jeździć na nartach. Więc może jedźmy nad Bałtyk.

- Ale to ja cię chętnie nauczę – wyszczerzył się, a ona się skrzywiła – Uwierz mi, jestem świetnym nauczycielem. Jutro pojedziemy wybrać dla ciebie sprzęt – cmoknął ją w policzek – Dwa dni i będziesz śmigać

- Śmiem wątpić – wciąż nie była przekonana do tych gór. Zdecydowanie była turystą nadmorskim, który woli piesze wycieczki, niż szusowanie po stromych zboczach.

- A jeśli się zgodzisz, na Sylwestra może przyjechałby do nas Łukasz z rodziną – głośno się zastanawiał – Seba z Violką pewnie też nie mają planów. My wrócimy, oni zostaną jeszcze na kilka dni

- Czemu nie

- Zobaczysz, będzie fajnie – obiecywał, widząc jej umiarkowany optymizm – Idę zrobić rezerwację.



Zaczęła się przebudzać, czując coś dziwnego, relaksującego, a zarazem trzymającego w napięciu, błogiego i ekscytującego. Dopiero po chwili dotarło do niej, że ten dziwy stan jest zasługą jego palca, którym od kilku minut wodził po jej łechtaczce. Gdy tylko mruknęła z zadowolenia i zaczęła otwierać oczy, napotkała jego spojrzenie pełne rozbawienia, satysfakcji i pożądania. Nim się spostrzegła, czubkiem języka, przez cienki materiał atłasowej koszulki, drażnił jej sutek. Żadne z nich nie potrzebowało słów. Swoisty dialog prowadzili za pośrednictwem spojrzeń, westchnień i dotyku. Doskonale znali już mapę swoich ciał. Oboje widzieli, jak dać partnerowi jak najwięcej rozkoszy. Namiętność zdominowała ten zimowy poranek. Pomagał jej nadawać tempo. Unosiła się i opadała prowadząc ich do błogostanu.

- Cudownie jest zacząć dzień od orgazmu – wyszeptał wprost do jej ucha, gdy leżała na nim, próbując uspokoić zmysły

- Nie dałeś mi się wyspać – mruknęła z udawaną pretensją, gdy wreszcie z niego zeszła, układając się na skraju łóżka

- Mam nadzieję, że nie żałujesz – spojrzał na nią z błogim uśmiechem – A dalsza część atrakcji dopiero przed nami – był wyraźnie podekscytowany

- Oj – skrzywiła się – Miałam nadzieję, że sobie odpuścisz. Przecież ja mogę tam sobie zorganizować czas, jak ty będziesz szusował

- Wykluczone – rzekł kategorycznie – Idę zrobić śniadanie, ty się w tym czasie ogarnij, za godzinę wychodzimy.

W sklepie sportowym czuł się jak ryba w wodzie. Z zainteresowaniem oglądał modele nart, najnowsze wiązania. Ula wciąż sceptycznie nastawiona do pomysłu wsadzenia ją na dwie deski stała z boku.

- Te będą idealne – podszedł do niej z kompletem nart i kijków renomowanej marki.

- Czego państwo szukają? Może pomogę? – pojawił się koło nich sprzedawca w średnim wieku z dobrotliwym uśmiechem

- Wszystkiego. Jedziemy w góry, żona będzie uczyła się jeździć – czyżby powiedział to z wyraźną dumą? Ulka obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem, którego nie dostrzegł, zainteresowany kolorowymi deskami. Pierwszy raz nazwał ją ‘żoną’. Oczywiście zdarzało mu się mówić tak wcześniej w obecności swojej rodziny, ale na neutralnym gruncie wyrwało mu się tak pierwszy raz. Poczuła się dziwnie – Z tego co się orientuję, ten model będzie dla niej idealny – wskazał na wybrane przez siebie narty

- Ma pan rację. Ale skoro małżonka będzie się dopiero uczyć, sugerowałbym wstrzymać się z zakupem. Zwłaszcza, że widzę, że nie jest pani do końca przekonana – uśmiechnął się ze zrozumieniem – Można się uczyć na wypożyczonych, a jak pani złapie bakcyla, to na kolejny sezon kupicie odpowiednie narty

- Pan chyba ma rację – odezwała się wreszcie

- No może tak – przyznał – W takim razie dziś skupimy się na odzieży. Weźmiemy jeszcze gogle, buty i kask. Chodź kochanie – wyciągnął w jej kierunku dłoń i pociągnął za sobą w kierunku drugiego pomieszczenia – Słyszałem, że wypuścili teraz na rynek gogle z innowacyjną powłoką, dzięki którym nie parują – kontynuował dyskusję ze sprzedawcą. Miała nadzieję, że mimo początkowej niechęci czas spędzony z Alpach nie będzie stracony i zgodnie z przewidywaniami Dobrzańskiego pokocha ten sport.

52 komentarze:

  1. Kto rano popieprzy dzień potem ma lepszy jak to powiedziała Solejukowa.
    Wyjazd zapowiada się ciekawie, ale tę naukę jazdy na nartach to czarno widzę. Ciekawa jestem czy będzie mieć to jakieś konsekwencje.Genowefa jak zawsze na pierwszym miejscu. Dziwne, że nic jawnie nie mówi o prawnukach.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto rano popieprzy dzień potem ma lepszy jak powiedziałaby Solejukowa.
    Wyjazd zapowiada się ciekawie, ale tą naukę jazdy czarno widzę. Ciekawa jestem czy będzie miało to jakieś konsekwencje.
    Babcia jak zawsze na pierwszym planie. Dziwi mnie tylko, że jawnie nie mówi nic o prawnukach a czego spodziewałam się usłyszeć.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takim wytrawnym narciarzem, jak Marek z pewnością da radę ;)
      Dopiero co wzięli ślub, na wnuki jest jeszcze chwila ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Miłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124 

      Usuń
  3. Jak oni tak rozpoczynają dzień to może jednak Genia zostania babcią? Zawsze można zapomnieć o zabezpieczeniu. :-D Babcia irytuje Marka ale to dobrze bo przez jej zachowanie zapowiada się fajny wyjazd na narty. Marek na pewno da radę nauczyć Ule jeździć i razem będą się świetnie bawić. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulka trzyma rękę na pulsie ;)
      Pewnie, że da radę. Sam jeździ świetnie i poradzi sobie z Ulką.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Widzę jakieś pozytywne zmiany w ich zachowaniu. Już coraz mniej sobie docinają. A Marek chyba zaczyna doceniać bycie w związku małżeńskim. Tylko babka jeszcze gdyby im może trochę odpuściła. Myślę, że ten wyjazd w góry może spowodować iż oboje spojrzą na siebie inaczej niż dotychczas.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nie znaczy, że kompletnie z nich zrezygnowali. Przynajmniej nie ma nudy ;)
      Markowi póki co jest wygodnie i wciąż czeka na przelew.
      pozdrawiam

      Usuń
  5. Amicus bosko, że jesteś :). Cudownie Cię znowu czytać, szczególnie, że jak nikt nie wspomina o rozwodzie jest zdecydowanie fajniej i ciekawiej! Ulka i Marek są fajni i z Gienią czy bez dają sobie świetnie radę razem na wszystkich płaszczyznach we wszystkich strefach geograficznych? Więc pytam na co i po co miałby im być rozwód? Po co? Apeluję i proszę nie rozwódź ich. Plis!! Możesz rozważyć taką prośbę? I mam wrażenie, że Marek coraz bardziej się w ten związek wkręca, że to jemu bardziej zależy i Ulka chyba zaczyna sobie z tego zdawać sprawę. Pozdrawiam serdecznie, czekam i proszę. KaEm :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi! :)
      Rozwód jest ostatnim punktem umowy.
      Ja mogę, ale czy Ula z Markiem rozważą to już nie mogę zagwarantować ;)
      Pozdrowienia

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że ten wyjazd pozwoli im ostatecznie porzucić pomysł rozwodu. Ile części do końca? Bo przykro będzie rozstawać się z tą wyjątkową parą i niezawodną babcią :D
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  7. Super że pojawiła się kolejna część mojego ulubionego opowiadania ale dlaczego tak krótko?
    Marek chyba już zdążył się przyzwyczaić do stałego związku, jednej partnerki i zimowych poranków. Więc może jest jakaś szansa aby do rozwodu nie doszło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko? W Wordzie to jedna z dłuższych części. A że większość to dialogi stąd masz wrażenie, że krótko.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Cóż mogę napisać!?
    Babcia wróciła! Wróciła i bierze sprawy w swoje ręce, prowokuje i jak zwykle chyba nieświadomie pcha młodych Dobrzańskich coraz bardziej do siebie. Chociaż szczerze mówiąc czasami już bliżej się nie da :D:D! Bardzo fajna część! Babcia na Mazurach wcale nie okazała się niepotrzebna, pojechała po relację, ale nie tylko! Skoro już zainwestowała też korzysta z wyjazdu i słusznie. A że przy okazji prowokuje Marka i działa mu na nerwy po raz kolejny podważając jego męskość i krytykując sposób zarabiania na życie - no cóż Dobrzański musi to w wrzucić w koszty, jakie musi ponieść aby uzyskać obiecaną darowiznę. Ale od pewnego momentu te koszty i poświęcenie jest coraz mniejsze, o ile jeszcze w ogóle jest. Bo czy to jeszcze poświęcenie? Zaczynam wątpić. Chyba obojgu zaczyna zależeć z tym, że mam wrażenie, że Markowi jakby trochę bardziej. Co zaskakuje przede wszystkim Ulkę, a mnie przy okazji. Tego, że Marek tak odnajdzie się w roli męża się nie spodziewałam, a się odnalazł. I słusznie, odkąd Ulka wygarnęła mu prawdę między oczy, stał się dojrzalszy, zwraca uwagę na potrzeby Ulki, wspólnie podejmują decyzję, rezygnuje z kolejnych imprez nie dlatego, że Babcia ich nie pochwala - gdyby chodziło o Babcię żadnej imprezy by nie opuszczał - po prostu zaczął doceniać wspólne chwile z Ulką i chce żeby tych chwil było jak najwięcej, żeby nie było jego rodziny i ich czujnych spojrzeń. Traktuje ją poważnie chociaż może to zbyt odważna teza, ale zaryzykuję :), a nazwanie jej po raz pierwszy żoną jest tego najlepszym dowodem, bo jak przed rodziną można by go było podejrzewać o grę, tak przed sprzedawcą nie ma powodów do udawania i grania. Chociaż z drugiej strony jak miał Ulkę nazwać "udawaną żoną", "dziewczyną"? Pewne jest jeszcze jedno - z Markiem Ulka nigdy się nie nudzi. Nigdy i nigdzie! Jak nie Mazury to góry, no i używając nomenklatury Babci Gieni - ekscytujące podróże na koniec świata, nawet o poranku :). Potrafi jej zapewnić moc atrakcji i przeżyć wszędzie - dosłownie. Świetnie się dogadują, złośliwości nawet jeśli się pojawiają to nie reagują na nie agresją, ale coraz częściej spojrzeniem i uśmiechem. Są po prostu sobie coraz bliżsi, co jest rzeczą naturalną. Ta bliskość im odpowiada, o czym świadczą czułe gesty nawet, a może przede wszystkim wtedy gdy są sami! Fajna z nich para i najwyższa pora żeby zauważył to ktoś inny poza Babcią i mną! Chociaż może się też tak zdarzyć, że znowu całkiem nieświadomie jednocząc siły Babcia i Ulka rzeczywiście Marka wykończą i psychicznie i fizycznie :D. Biedak nie ma lekko! I jak zwykle na koniec pytanie czy dojdzie do rozwodu, a może umowa po raz kolejny zostanie złamana i rozstania nie będzie? Nie jestem sobie w stanie wyobrazić (powtórzę to po raz kolejny), że się rozstaną i każde z nich pójdzie w inną stroną. Nie jestem w tej sytuacji w stanie tego pojąć. Po tym wszystkim, ot tak po prostu? Rozumiem, że nawet udając małżeństwo muszą ze sobą jakoś wytrzymywać, nie mogą rzucać nożami i talerzami, ale ich relacja to już nie tylko umowa i udawanie szczęśliwej młodej pary. Mnóstwo zachowań i gestów świadczy o tym, że to nie tylko gra na potrzeby Babci, tylko wspólna fascynacja i początki czegoś fajnego, ale muszą to zrozumieć, a chyba na razie boją się o tym myśleć. Oby do czasu! Pozdrawiam!
    I jeszcze jedno: Dziękuję ;)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam. Bliżej się nie da - Marek nie narzeka, Ulka też i to najważniejsze ;)
      Markowi zależy przede wszystkim na Uli i na tym, żeby ładnie wyglądać niezależnie od okoliczności. Czy zależy mu na Uli to już inna kwestia i chyba on sam jeszcze sobie nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
      Pytanie, czy Marek wyobraża sobie życie z jedną kobietą, bo przecież do tej pory był innego zdania i czy Ulka potrafiłaby z nim wytrzymać mimo tego, że jak twierdzi Dobrzański ma paskudny charakter.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Żono, kochanie! Maruś się rozkręca i nie potrzebuje dodatkowych bodźców w postaci babci, chociaż Gienia nie daje o sobie zapomnieć i nadal czuwa nad udanym pożyciem wnuka. Marek będzie jej kiedyś wdzięczny za te warunki i wymagania, szukając żony idealnej dla babci znalazł niechcący dla siebie i czekam na moment kiedy to zauważy i zaczną się poważne rozmowy o wspólnym życiu na poważnie a nie o rozwodzie. A teraz przed nimi góry i może jakaś zazdrość. Zazdrosny Marek byłby mile widziany. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w nowym roku! Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maruś babci nie znosi i nie zmieni tego chyba ani darowizna ani małżonka ;)
      I wzajemnie!
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Jest, jest, jest! :D Czekałam i się doczekałam. Dobrze, że jesteś i dobrze, że jest Marek z Ulą. Mam nadzieję, że ten wyjazd ostatecznie wybije im rozwód z głowy. Są dla siebie stworzeni i z pewnością nie będą się ze sobą nudzić. Czas na dziecko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Nie wiem czy Ula z Markiem są tego samego zdania ;)
      Dziecko??? Tego nie było w umowie!
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Jest w końcu. Jak zawsze swietny. Można czytać i czytać. Szkoda że krótki jak dla mnie :)
    Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejne. Już nie mogę się doczekać.
    Kiedy możemy liczyc na jakiś, moze jakas niespodzianka? Kochamy niespodzianki:D <3
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest krótki, po prostu liczne dialogi dają takie wrażenie.
      Może (podkreślam to słowo) w pierwszej połowie przyszłego tygodnia
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Rozpieszczasz mnie droga Autorko! Mówię i mam! Po prostu genialnie! Ostatnio chciałam się nad Mareczkiem jeszcze popastwić. Czytam notkę i Maruś jest perfekcyjnie dręczony przez babcię do spółki z Ulką!! Żadna nie odpuszcza. Genia wykańcza go psychicznie, Ulka torturuje fizycznie. Jak zapowiadała, to ona dyktuje warunki i nie pozwoli sobie być na każde jego skinienie. I dobrze. Niech się wysila chłopak, wszak bardziej docenia się to co się w trudzie zdobyło.
    Wydaje się jakby Marek etap pustych, jednorazowych, łatwo dostępnych panienek właśnie zamknął. Ulka dostarcza tak mocnych wrażeń, że skoki w bok mu nie w głowie. Dobrzański wreszcie zaczął traktować Ulkę ciepło i z należytym żonie szacunkiem. Ciekawe czy to jego przemyślana taktyka, czy już naturalnie mu tak wychodzi? Ciekawe, jak wyglądałaby ich relacja gdyby Ula nie zechciała rozszerzyć umowy o układ? Czy traktowałby ją równie dobrze? Czy chodziłby poirytowany i sfrustrowany?
    Pytania retoryczne się mnożą. To znak, że trzeba przestać je zadawać, bo można ugrzęznąć na dobre...

    Tak czy siak, jak kania dżdżu oczekuję momentu, w którym kasa babci zasili konto, rozwód zostanie przeprowadzony a gołąbeczki będą musiały spojrzeć sobie ostatni raz w oczy i powiedzieć "Żegnaj"!

    O rany, czy ja się doczekam???????? :) Pozdrawiam. Alka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek posiwieje jeszcze bardziej i takie będą efekty tej umowy ;)
      Pytanie czy to przez Ulkę czy przez strach, że babcia się dowie i jeszcze darowizna przepadnie...?
      Kasa babci już w najbliższym rozdziale. Oj będzie Mareczek świętował!
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Bardzo dziekuje, po dlugiej przerwie wreszcie :) :) :) Cos chyba nie wyjdzie im z tym rozwodem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam po długiej... święta były w miedzy czasie to ten czas jakby krótszy ;)
      rozwód to element umowy ;)

      Usuń
  14. Z umowy nici. Zamiast umowy jest miłość :)) tylko kto przyzna się pierwszy, oto jest pytanie??

    OdpowiedzUsuń
  15. Babcia jak zawsze świetna. :) Wydaje mi się że oni co raz lepiej się dogadują. Ten wyjazd na narty. Mam nadzieję że, tam wydarzy się coś znaczącego w ich relacjach. :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej Amicus! Cały czas czytam Twoje opowiadania, mimo że ich nie komentuję. Jestem naprawdę bardzo ciekawa kolejnych losów bohaterów i również liczę na małe zawiniątko u państwa Dobrzańskich. Bardzo miło się Ciebie czyta :) Pozdrawiam Cię cieplutko i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest seks ale nie ma miłości. Będzie darowizna od babci ale czy darowizna która zasili konta gotówką zasili też ich serca miłością? Marne szanse. Miłego seksu z miłością nie można mylić. Nowe rozdanie przydałoby się. Powinni się rozstać, żeby potem wrócić do siebie na serio.

    Czekam na koniec umowy tak samo jak Ulka i Marek i oczywiście na to co po umowie. Ciekawość mnie żżera. Tym bardziej odliczam czas do nastepnej odsłony bo wydaje mi się, że wbrew swoim Czytelniczkom podobnie jak ja jednak chcesz ich rozwieźć ;)

    Super dialogi i wogóle super opowiadanie. Osobiście moje ulubione. pozdrawiam. Patka

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy możemy liczyć na kolejną część?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej Ami,
    Marek chyba się zakochał :D. Dziewczyny wyżej chyba już napisały wszystko, dlatego nie będę się powtarzała i czekam na następny rozdział.
    Can't wait
    Moli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się i zakochał, ale znając Marka pewnie zrozumie to dopiero po rozwodzie jak po Ulce zostaną mu pieniądze na koncie, wspomnienia i zapach na poduszce :(

      Usuń
  20. Kiedy będzie następny rozdział???
    Tęsknimy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również dołączam się do pytania :)

      Usuń
  21. Znowu miesiąc przerwy? :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Może coś dodasz niedługo?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Może nie żyje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest żart.
      Może nie ma czasu.

      Usuń
    2. Zupelnie mnie ten zart nie bawi

      Usuń
    3. Mnie również.

      Usuń
    4. Jeśli ktoś ten wpis traktuje jako żart i do tego zabawny to ma problem! A niektórzy są po prostu niedojrzali i tyle. A wystarczy odrobina cierpliwości i życzliwości, a wszystkim żyłoby się lepiej. Pozdrawiam czekających. I przede wszystkim Amicus ;). KaEm.

      Usuń
  24. Zastanów się następnym razem zanim coś napiszesz!Pozdrawiam Amicus.Aga.

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedy coś dodasz, strasznie się stesknilismy sie za toba?
    Pozdr cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  26. Amicus proszę daj znać, że wszystko w porządku, że zabiegana jesteś, ale pamiętasz o nas, bo się najzwyczajniej martwimy. pozdrawiam. Alka

    OdpowiedzUsuń
  27. Tych, co mnie uśmiercili muszę zmartwić, żyję!
    Przepraszam za moje długie milczenie. Oczywiście, że pamiętam!
    Kolejna część przygód młodego małżeństwa jutro, jak się wyśpię.
    pozdrawiam i do jutra! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się nie mogę doczekać :D

      Usuń
    2. Również czekam
      Pozdrawiam

      Usuń
  28. O której dodasz? Już nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  29. Czekam, czekam... :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Miłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124 

    OdpowiedzUsuń