Wieczorem, tuż po
zakwaterowaniu się w hotelu, spotkali się w designerskiej restauracji na
parterze. Brzeska wieczór rozpoczęła od zamówienia najdroższej butelki
szampana.
- To opowiadajcie, jak było
– wlepiła w nich zaciekawione spojrzenie – Bo tego ‘fajnie’ rzuconego podczas
podróży nie uznaję za odpowiedź – rzekła z wyrzutem w stronę wnuka. Staruszka
była żądna szczegółów, a nie krótkiego wyrazu, niewiele mówiącego przymiotnika,
który miał określić tydzień ich nieobecności w Polsce.
- Hotel naprawdę
fantastyczny – uśmiechnęła się Ulka – Cudowna pogoda, piękne plaże.
Leniuchowaliśmy, zwiedziliśmy okolice. Naprawdę bardzo dziękujemy. Miała babcia
świetny pomysł z tym wyjazdem. Naładowaliśmy baterie na jesienno-zimowe
tygodnie
- Cieszę się. Młode
małżeństwo powinno jak najwięcej czasu spędzać z dala od trosk, życia
codziennego i tylko we dwoje – Dobrzański obrzucił ją zaskoczonym spojrzeniem
- Aha i dlatego postanowiłaś
przyjechać tutaj z nami? – zapytał nie kryjąc zdziwienia słowami babki. Od
początku nie ukrywał, że jej obecność wybitnie mu nie pasowała. Doskonale
zdawał sobie sprawę, że Ulka w jej obecności będzie bardziej powściągliwa.
Owszem, nie szczędzili sobie przy Brzeskiej pocałunków, bo babka bardzo lubiła
przyglądać się ich wielkiej miłości, ale nie mógł już liczyć na poryw
namiętności w hotelowej saunie czy jacuzzi. Ulka z pewnością nigdy by się na to
nie zdecydowała w obawie, że staruszka niespodziewanie postanowi do nich
dołączyć. A i on wolał, żeby babka nie była świadkiem jego wzwodu.
- Marek – upomniała go
małżonka. Nie wypadało, skoro Brzeska, jakby nie patrzeć, była gospodarzem tego
spotkania i fundatorem wyjazdu. Wywrócił tylko oczami.
- Masz rację – przyznała
niespodziewanie – Przyjechałam tutaj z premedytacją. W przyszłym tygodniu
wracam do Niemiec. Zaniedbałam trochę życie towarzyskie w Berlinie. Moje przyjaciółki
się stęskniły. Wysłałam im już zdjęcie z waszego ślubu, były zachwycone! –
opowiadała podekscytowana – Twierdzą, że tworzycie naprawdę piękną parę. Muszę
im o was więcej opowiedzieć – Cieplakówna posłała jej niewyraźny uśmiech, a brunet
pokręcił głową z rezygnacją - Przyjadę dopiero w grudniu i chciałam się wami
jeszcze troszkę nacieszyć.
- Mam nadzieję, że babcia
nie zamierza wysyłać już nas na żadną wycieczkę – wtrąciła Ula – Czas wrócić do
obowiązków
- Wiem dziecko, że masz
firmę, to znaczy, że macie firmy – ostatnie słowo wypowiedziała z wyraźną
niechęcią – I że jesteś odpowiedzialna za swoich klientów. Absolutnie nie chcę
wpływać na prosperowanie twojej działalności i utratę zleceniodawców. Naprawdę
bardzo się cieszę, że masz tak porządną pracę. Dzięki temu jestem spokojna o
waszą przyszłość. Bo ta firma – uniosła oczy ku górze, kręcą głową z
powątpiewaniem – prędzej czy później padnie – Marek obrzucił ją zdziwionym
spojrzeniem – Ludzie przestaną wydawać pieniądze na te imprezy wypełnione
morzem alkoholu i rozwiązłością i wrócą do tradycyjnych wartości, jak rodzina.
- Taaak, do chrześcijańskich
korzeni – mruknął pod nosem z przekąsem – Bóg, honor, ojczyzna
- Proszę cię nie kpij! –
rzekła z wyraźną reprymendą w głosie – Podstawą jest rodzina i na tym każdy
powinien się skupiać. Podstawowa komórka społeczna, od której wszystko się
zaczyna i na której wszystko się kończy. Ale na szczęście nie zginiecie z
głodu, bo w przeciwieństwie do ciebie twoja żona ma porządny i perspektywiczny
zawód. Coraz częściej to my jesteśmy zaradniejsze i utrzymujemy mężów –
poklepała Cieplakównę po dłoni. Dziewczyna doskonale widziała, że w Dobrzańskim
się gotuje i wybuch jest tylko kwestią ułamków sekundy.
- Potrafię zarobić na
rodzinę – syknął wściekły – i być odpowiedzialny. Podobnie, jak potrafię
opiekować się żoną i zaspokoić ją w łóżku – wycedził, umiejętnie nawiązując do
jednej z pierwszych rozmów, tuż po poznaniu obu pań – Prawda kochanie? – wlepił
wyczekujące spojrzenie w małżonkę. Ta chrząknęła nieznacznie, pospiesznie
zastanawiając się, jak wybrnąć i umiejętnie zakończyć tę dyskusję, bo awantura
wisiała w powietrzu. W końcu przyjechali tu by miło spędzić czas, a nie
pokłócić się ledwie trzy godziny po przyjeździe. Już chciała coś powiedzieć,
ale wyprzedziła ją Brzeska
- To bardzo dobrze. Jak się
z kimś uprawia seks, to tak, jakby się z nim wyruszało w daleką podróż – rzekła
z wyraźnym sentymentem. Jej bezpośredniość po raz kolejny zadziwiła nie tylko
Ulę, ale i Marka – Mój drugi mąż niestety zabierał mnie jedynie pod miasto, a
wręcz na przedmieścia – mruknęła zniesmaczona wspomnieniami – Mam nadzieję, że –
najwyraźniej chciała kontynuować, ale niespodziewanie w słowo weszła jej Ula
- Może zamówimy sobie
suflety czekoladowe na deser? – zaproponowała ni stąd ni zowąd, próbując
zmienić temat
- A propos czekolady –
Genowefa zerknęła na zegarek na nadgarstku wnuka – Już dwudziesta? – zdziwiła
się – Muszę wracać do pokoju. Zamówiłam sobie masaż gorącą czekoladą.
- Ty? – szczerze zdziwił się
brunet, nieco już spokojniejszym tonem
- Marusiu, to że jestem
stara, nie znaczy, że już nic mi się od życia nie należy. Zwłaszcza, że
masażysta jest młodym szatynem o atletycznej sylwetce – puściła oczko w
kierunku Ulki – A ty mógłbyś zafundować podobny masaż żonie. A jeśli brak ci
umiejętności zawsze możesz poprosić o pomoc pana Roberta – tak, uśmiech, który
posłała wnukowi można było zaliczyć do tych złośliwych. Nerwowo zacisnął
szczęki – Miłego wieczoru wam życzę dzieciaczki – uśmiechnęła się uroczo i podreptała
w kierunku wind
- Czy tylko ja mam wrażenie,
że na każdym kroku próbuje zrobić ze mnie nieudacznika? – pytał wyraźnie
zdenerwowany, wlepiając wzrok w resztkę szampana na dnie kieliszka
- Poniekąd sam jesteś sobie
winny – momentalnie przeniósł wzrok na Cieplakównę – Trzeba było nie godzić się
na tę umowę i nie wyciągać ręki po jej pieniądze. Teraz to nie pozostaje ci nic
innego, jak zacisnąć zęby i ładnie się uśmiechać.
Gdy tylko położyła się do
łóżka, wargi Dobrzańskiego momentalnie znalazły się na jej szyi, a dłoń zaczęła
wędrówkę po wewnętrznej stronie uda. Odsunęła się nieznacznie i obrzuciła
spojrzeniem przywołującym do porządku.
- Jeśli po rozmowie z babcią
zamierasz sobie coś udowodnić, to bardzo mi przykro, ale nie ze mną –
oświadczyła – Nie zamierzam leczyć cię dzisiaj z twoich kompleksów – naciągnęła
wyżej kołdrę, sprawiając, że była nią teraz okryta po samą szyję
- Ja nie mam kompleksów –
wycedził – Po prostu chciałem się zrelaksować
- To idź pobiegaj –
spojrzała na niego z wyższością
- Obie mnie wykończycie –
syknął, nerwowymi ruchami poprawiając pod głową poduszkę
- I zgaś proszę lampkę.
W jeden z listopadowych
wieczorów dosiadł się do niej na sofę, gdy intensywnie wczytywała się w pliki
kartek
- CV? – zdziwił się
- Postanowiłam wreszcie
pójść za twoją radą i zatrudnić jeszcze dwie osoby do pomocy.
- No wreszcie – uśmiechnął
się – Nieco odsapniesz
- Tego bym nie powiedziała.
Pracy jest coraz więcej. Poczta pantoflowa działa. Głównie dzięki tobie i twoim
znajomym.
- Cieszę się. Ale mam
nadzieję, że moimi rozliczeniami wciąż będziesz zajmować się osobiście –
przyjrzał jej się uważnie
- Sugerujesz, że zatrudnię
niekompetentne osoby? – zapytała zaczepnie, unikając tym samym konieczności
odpowiedzi
- Absolutnie. Po prostu do
ciebie mam duże zaufanie, a poza tym dziewczyny cię lubią, wprowadzasz fajną
atmosferę – słysząc to przyjrzała mu się podejrzliwie
- Coś ode mnie chcesz –
stwierdziła, wbijając w jego klatkę piersiową wskazujący palec. Roześmiał się
głośno
- Mam dla ciebie pewną
propozycję. Ale nie dla tego jestem miły. Po prostu stwierdziłem fakty – bronił
się
- Dobra, dobra – rzekła z
politowaniem – Jeśli ta propozycja ma związek z pokazem mody, na który
zaproszenie leży w przedpokoju, to zapomnij. Już ci mówiłam, że nie znoszę
takich wyjść i nie będę w nich uczestniczyć. Jak chcesz, idź sam – wzruszyła
ramionami, wracając do przeglądania ofert
- Pudło. Zresztą ja też się
nie wybieram – zerknęła na niego zaskoczona. Jeszcze pół roku temu chodził na
większość imprez, na których mógł się pokazać i jak sam mówił, coś na nich
ugrać. Teraz odpuszczał zlot warszawskiej śmietanki na rzecz kolacji w domu i
kolejnego odcinka ulubionego serialu z młodym Stuhrem w roli głównej – Święta w
górach, co ty na to?
- Że co? – kompletnie ją zamurowało.
- Proponuję, żebyśmy
wyjechali na święta w Alpy. Babka zadeklarowała się już, że przyjeżdża a
grudniu. Szczerze, po jej ostatnich popisach nie mam ochoty, by zepsuła mi
Gwiazdkę. Zresztą pomyślałem, że ty również możesz czuć się skrępowana podczas
świąt u mojej rodziny. A jeśli będziemy w Warszawie gwarantuję ci, że będą nam
obie z matką wiercić dziurę, byśmy tam siedzieli z nimi non stop. A jak się
będziemy migać, to babka będzie gotowa przyjechać tutaj, jak już zresztą raz
zrobiła. Najlepszym wyjściem jest więc ucieczka. Skoczymy na narty, spędzimy
tydzień z dala od mojej rodzinki. Hmmm? – wlepił w nią wyczekujące spojrzenie.
Musiała przyznać, że część argumentów miał niezwykle trafnych. Święta z jej
ojcem też nie były najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że Cieplak wciąż nie do
końca zaakceptował męża córki.
- Pomysł całkiem niezły,
tylko jest jedno ale – westchnęła – Nie umiem jeździć na nartach. Więc może
jedźmy nad Bałtyk.
- Ale to ja cię chętnie
nauczę – wyszczerzył się, a ona się skrzywiła – Uwierz mi, jestem świetnym
nauczycielem. Jutro pojedziemy wybrać dla ciebie sprzęt – cmoknął ją w policzek
– Dwa dni i będziesz śmigać
- Śmiem wątpić – wciąż nie
była przekonana do tych gór. Zdecydowanie była turystą nadmorskim, który woli
piesze wycieczki, niż szusowanie po stromych zboczach.
- A jeśli się zgodzisz, na
Sylwestra może przyjechałby do nas Łukasz z rodziną – głośno się zastanawiał –
Seba z Violką pewnie też nie mają planów. My wrócimy, oni zostaną jeszcze na
kilka dni
- Czemu nie
- Zobaczysz, będzie fajnie –
obiecywał, widząc jej umiarkowany optymizm – Idę zrobić rezerwację.
Zaczęła się przebudzać,
czując coś dziwnego, relaksującego, a zarazem trzymającego w napięciu, błogiego
i ekscytującego. Dopiero po chwili dotarło do niej, że ten dziwy stan jest
zasługą jego palca, którym od kilku minut wodził po jej łechtaczce. Gdy tylko
mruknęła z zadowolenia i zaczęła otwierać oczy, napotkała jego spojrzenie pełne
rozbawienia, satysfakcji i pożądania. Nim się spostrzegła, czubkiem języka,
przez cienki materiał atłasowej koszulki, drażnił jej sutek. Żadne z nich nie
potrzebowało słów. Swoisty dialog prowadzili za pośrednictwem spojrzeń, westchnień
i dotyku. Doskonale znali już mapę swoich ciał. Oboje widzieli, jak dać
partnerowi jak najwięcej rozkoszy. Namiętność zdominowała ten zimowy poranek. Pomagał
jej nadawać tempo. Unosiła się i opadała prowadząc ich do błogostanu.
- Cudownie jest zacząć dzień
od orgazmu – wyszeptał wprost do jej ucha, gdy leżała na nim, próbując uspokoić
zmysły
- Nie dałeś mi się wyspać –
mruknęła z udawaną pretensją, gdy wreszcie z niego zeszła, układając się na
skraju łóżka
- Mam nadzieję, że nie
żałujesz – spojrzał na nią z błogim uśmiechem – A dalsza część atrakcji dopiero
przed nami – był wyraźnie podekscytowany
- Oj – skrzywiła się –
Miałam nadzieję, że sobie odpuścisz. Przecież ja mogę tam sobie zorganizować czas,
jak ty będziesz szusował
- Wykluczone – rzekł kategorycznie
– Idę zrobić śniadanie, ty się w tym czasie ogarnij, za godzinę wychodzimy.
W sklepie sportowym czuł się
jak ryba w wodzie. Z zainteresowaniem oglądał modele nart, najnowsze wiązania.
Ula wciąż sceptycznie nastawiona do pomysłu wsadzenia ją na dwie deski stała z
boku.
- Te będą idealne – podszedł
do niej z kompletem nart i kijków renomowanej marki.
- Czego państwo szukają?
Może pomogę? – pojawił się koło nich sprzedawca w średnim wieku z dobrotliwym
uśmiechem
- Wszystkiego. Jedziemy w
góry, żona będzie uczyła się jeździć – czyżby powiedział to z wyraźną dumą? Ulka
obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem, którego nie dostrzegł, zainteresowany kolorowymi
deskami. Pierwszy raz nazwał ją ‘żoną’. Oczywiście zdarzało mu się mówić tak
wcześniej w obecności swojej rodziny, ale na neutralnym gruncie wyrwało mu się
tak pierwszy raz. Poczuła się dziwnie – Z tego co się orientuję, ten model
będzie dla niej idealny – wskazał na wybrane przez siebie narty
- Ma pan rację. Ale skoro
małżonka będzie się dopiero uczyć, sugerowałbym wstrzymać się z zakupem.
Zwłaszcza, że widzę, że nie jest pani do końca przekonana – uśmiechnął się ze
zrozumieniem – Można się uczyć na wypożyczonych, a jak pani złapie bakcyla, to
na kolejny sezon kupicie odpowiednie narty
- Pan chyba ma rację –
odezwała się wreszcie
- No może tak – przyznał – W
takim razie dziś skupimy się na odzieży. Weźmiemy jeszcze gogle, buty i kask.
Chodź kochanie – wyciągnął w jej kierunku dłoń i pociągnął za sobą w kierunku
drugiego pomieszczenia – Słyszałem, że wypuścili teraz na rynek gogle z
innowacyjną powłoką, dzięki którym nie parują – kontynuował dyskusję ze
sprzedawcą. Miała nadzieję, że mimo początkowej niechęci czas spędzony z Alpach
nie będzie stracony i zgodnie z przewidywaniami Dobrzańskiego pokocha ten
sport.
Kto rano popieprzy dzień potem ma lepszy jak to powiedziała Solejukowa.
OdpowiedzUsuńWyjazd zapowiada się ciekawie, ale tę naukę jazdy na nartach to czarno widzę. Ciekawa jestem czy będzie mieć to jakieś konsekwencje.Genowefa jak zawsze na pierwszym miejscu. Dziwne, że nic jawnie nie mówi o prawnukach.
Pozdrawiam miło.
Kto rano popieprzy dzień potem ma lepszy jak powiedziałaby Solejukowa.
OdpowiedzUsuńWyjazd zapowiada się ciekawie, ale tą naukę jazdy czarno widzę. Ciekawa jestem czy będzie miało to jakieś konsekwencje.
Babcia jak zawsze na pierwszym planie. Dziwi mnie tylko, że jawnie nie mówi nic o prawnukach a czego spodziewałam się usłyszeć.
Pozdrawiam miło.
Z takim wytrawnym narciarzem, jak Marek z pewnością da radę ;)
UsuńDopiero co wzięli ślub, na wnuki jest jeszcze chwila ;)
Pozdrawiam
Miłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124
UsuńJak oni tak rozpoczynają dzień to może jednak Genia zostania babcią? Zawsze można zapomnieć o zabezpieczeniu. :-D Babcia irytuje Marka ale to dobrze bo przez jej zachowanie zapowiada się fajny wyjazd na narty. Marek na pewno da radę nauczyć Ule jeździć i razem będą się świetnie bawić. ;-)
OdpowiedzUsuńUlka trzyma rękę na pulsie ;)
UsuńPewnie, że da radę. Sam jeździ świetnie i poradzi sobie z Ulką.
Pozdrawiam
Widzę jakieś pozytywne zmiany w ich zachowaniu. Już coraz mniej sobie docinają. A Marek chyba zaczyna doceniać bycie w związku małżeńskim. Tylko babka jeszcze gdyby im może trochę odpuściła. Myślę, że ten wyjazd w góry może spowodować iż oboje spojrzą na siebie inaczej niż dotychczas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Co nie znaczy, że kompletnie z nich zrezygnowali. Przynajmniej nie ma nudy ;)
UsuńMarkowi póki co jest wygodnie i wciąż czeka na przelew.
pozdrawiam
Amicus bosko, że jesteś :). Cudownie Cię znowu czytać, szczególnie, że jak nikt nie wspomina o rozwodzie jest zdecydowanie fajniej i ciekawiej! Ulka i Marek są fajni i z Gienią czy bez dają sobie świetnie radę razem na wszystkich płaszczyznach we wszystkich strefach geograficznych? Więc pytam na co i po co miałby im być rozwód? Po co? Apeluję i proszę nie rozwódź ich. Plis!! Możesz rozważyć taką prośbę? I mam wrażenie, że Marek coraz bardziej się w ten związek wkręca, że to jemu bardziej zależy i Ulka chyba zaczyna sobie z tego zdawać sprawę. Pozdrawiam serdecznie, czekam i proszę. KaEm :D.
OdpowiedzUsuńMiło mi! :)
UsuńRozwód jest ostatnim punktem umowy.
Ja mogę, ale czy Ula z Markiem rozważą to już nie mogę zagwarantować ;)
Pozdrowienia
Mam nadzieję, że ten wyjazd pozwoli im ostatecznie porzucić pomysł rozwodu. Ile części do końca? Bo przykro będzie rozstawać się z tą wyjątkową parą i niezawodną babcią :D
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Niewiele ;) Coś się kończy... ;)
UsuńPozdrawiam
Super że pojawiła się kolejna część mojego ulubionego opowiadania ale dlaczego tak krótko?
OdpowiedzUsuńMarek chyba już zdążył się przyzwyczaić do stałego związku, jednej partnerki i zimowych poranków. Więc może jest jakaś szansa aby do rozwodu nie doszło?
Krótko? W Wordzie to jedna z dłuższych części. A że większość to dialogi stąd masz wrażenie, że krótko.
UsuńPozdrawiam
Cóż mogę napisać!?
OdpowiedzUsuńBabcia wróciła! Wróciła i bierze sprawy w swoje ręce, prowokuje i jak zwykle chyba nieświadomie pcha młodych Dobrzańskich coraz bardziej do siebie. Chociaż szczerze mówiąc czasami już bliżej się nie da :D:D! Bardzo fajna część! Babcia na Mazurach wcale nie okazała się niepotrzebna, pojechała po relację, ale nie tylko! Skoro już zainwestowała też korzysta z wyjazdu i słusznie. A że przy okazji prowokuje Marka i działa mu na nerwy po raz kolejny podważając jego męskość i krytykując sposób zarabiania na życie - no cóż Dobrzański musi to w wrzucić w koszty, jakie musi ponieść aby uzyskać obiecaną darowiznę. Ale od pewnego momentu te koszty i poświęcenie jest coraz mniejsze, o ile jeszcze w ogóle jest. Bo czy to jeszcze poświęcenie? Zaczynam wątpić. Chyba obojgu zaczyna zależeć z tym, że mam wrażenie, że Markowi jakby trochę bardziej. Co zaskakuje przede wszystkim Ulkę, a mnie przy okazji. Tego, że Marek tak odnajdzie się w roli męża się nie spodziewałam, a się odnalazł. I słusznie, odkąd Ulka wygarnęła mu prawdę między oczy, stał się dojrzalszy, zwraca uwagę na potrzeby Ulki, wspólnie podejmują decyzję, rezygnuje z kolejnych imprez nie dlatego, że Babcia ich nie pochwala - gdyby chodziło o Babcię żadnej imprezy by nie opuszczał - po prostu zaczął doceniać wspólne chwile z Ulką i chce żeby tych chwil było jak najwięcej, żeby nie było jego rodziny i ich czujnych spojrzeń. Traktuje ją poważnie chociaż może to zbyt odważna teza, ale zaryzykuję :), a nazwanie jej po raz pierwszy żoną jest tego najlepszym dowodem, bo jak przed rodziną można by go było podejrzewać o grę, tak przed sprzedawcą nie ma powodów do udawania i grania. Chociaż z drugiej strony jak miał Ulkę nazwać "udawaną żoną", "dziewczyną"? Pewne jest jeszcze jedno - z Markiem Ulka nigdy się nie nudzi. Nigdy i nigdzie! Jak nie Mazury to góry, no i używając nomenklatury Babci Gieni - ekscytujące podróże na koniec świata, nawet o poranku :). Potrafi jej zapewnić moc atrakcji i przeżyć wszędzie - dosłownie. Świetnie się dogadują, złośliwości nawet jeśli się pojawiają to nie reagują na nie agresją, ale coraz częściej spojrzeniem i uśmiechem. Są po prostu sobie coraz bliżsi, co jest rzeczą naturalną. Ta bliskość im odpowiada, o czym świadczą czułe gesty nawet, a może przede wszystkim wtedy gdy są sami! Fajna z nich para i najwyższa pora żeby zauważył to ktoś inny poza Babcią i mną! Chociaż może się też tak zdarzyć, że znowu całkiem nieświadomie jednocząc siły Babcia i Ulka rzeczywiście Marka wykończą i psychicznie i fizycznie :D. Biedak nie ma lekko! I jak zwykle na koniec pytanie czy dojdzie do rozwodu, a może umowa po raz kolejny zostanie złamana i rozstania nie będzie? Nie jestem sobie w stanie wyobrazić (powtórzę to po raz kolejny), że się rozstaną i każde z nich pójdzie w inną stroną. Nie jestem w tej sytuacji w stanie tego pojąć. Po tym wszystkim, ot tak po prostu? Rozumiem, że nawet udając małżeństwo muszą ze sobą jakoś wytrzymywać, nie mogą rzucać nożami i talerzami, ale ich relacja to już nie tylko umowa i udawanie szczęśliwej młodej pary. Mnóstwo zachowań i gestów świadczy o tym, że to nie tylko gra na potrzeby Babci, tylko wspólna fascynacja i początki czegoś fajnego, ale muszą to zrozumieć, a chyba na razie boją się o tym myśleć. Oby do czasu! Pozdrawiam!
I jeszcze jedno: Dziękuję ;)!
Oj tam, oj tam. Bliżej się nie da - Marek nie narzeka, Ulka też i to najważniejsze ;)
UsuńMarkowi zależy przede wszystkim na Uli i na tym, żeby ładnie wyglądać niezależnie od okoliczności. Czy zależy mu na Uli to już inna kwestia i chyba on sam jeszcze sobie nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
Pytanie, czy Marek wyobraża sobie życie z jedną kobietą, bo przecież do tej pory był innego zdania i czy Ulka potrafiłaby z nim wytrzymać mimo tego, że jak twierdzi Dobrzański ma paskudny charakter.
Pozdrawiam
Żono, kochanie! Maruś się rozkręca i nie potrzebuje dodatkowych bodźców w postaci babci, chociaż Gienia nie daje o sobie zapomnieć i nadal czuwa nad udanym pożyciem wnuka. Marek będzie jej kiedyś wdzięczny za te warunki i wymagania, szukając żony idealnej dla babci znalazł niechcący dla siebie i czekam na moment kiedy to zauważy i zaczną się poważne rozmowy o wspólnym życiu na poważnie a nie o rozwodzie. A teraz przed nimi góry i może jakaś zazdrość. Zazdrosny Marek byłby mile widziany. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w nowym roku! Ania.
OdpowiedzUsuńMaruś babci nie znosi i nie zmieni tego chyba ani darowizna ani małżonka ;)
UsuńI wzajemnie!
Pozdrawiam
Jest, jest, jest! :D Czekałam i się doczekałam. Dobrze, że jesteś i dobrze, że jest Marek z Ulą. Mam nadzieję, że ten wyjazd ostatecznie wybije im rozwód z głowy. Są dla siebie stworzeni i z pewnością nie będą się ze sobą nudzić. Czas na dziecko ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie wiem czy Ula z Markiem są tego samego zdania ;)
Dziecko??? Tego nie było w umowie!
Pozdrawiam
Jest w końcu. Jak zawsze swietny. Można czytać i czytać. Szkoda że krótki jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzekam z ogromną niecierpliwością na kolejne. Już nie mogę się doczekać.
Kiedy możemy liczyc na jakiś, moze jakas niespodzianka? Kochamy niespodzianki:D <3
Pozdrawiam <3
Nie jest krótki, po prostu liczne dialogi dają takie wrażenie.
UsuńMoże (podkreślam to słowo) w pierwszej połowie przyszłego tygodnia
Pozdrawiam
Rozpieszczasz mnie droga Autorko! Mówię i mam! Po prostu genialnie! Ostatnio chciałam się nad Mareczkiem jeszcze popastwić. Czytam notkę i Maruś jest perfekcyjnie dręczony przez babcię do spółki z Ulką!! Żadna nie odpuszcza. Genia wykańcza go psychicznie, Ulka torturuje fizycznie. Jak zapowiadała, to ona dyktuje warunki i nie pozwoli sobie być na każde jego skinienie. I dobrze. Niech się wysila chłopak, wszak bardziej docenia się to co się w trudzie zdobyło.
OdpowiedzUsuńWydaje się jakby Marek etap pustych, jednorazowych, łatwo dostępnych panienek właśnie zamknął. Ulka dostarcza tak mocnych wrażeń, że skoki w bok mu nie w głowie. Dobrzański wreszcie zaczął traktować Ulkę ciepło i z należytym żonie szacunkiem. Ciekawe czy to jego przemyślana taktyka, czy już naturalnie mu tak wychodzi? Ciekawe, jak wyglądałaby ich relacja gdyby Ula nie zechciała rozszerzyć umowy o układ? Czy traktowałby ją równie dobrze? Czy chodziłby poirytowany i sfrustrowany?
Pytania retoryczne się mnożą. To znak, że trzeba przestać je zadawać, bo można ugrzęznąć na dobre...
Tak czy siak, jak kania dżdżu oczekuję momentu, w którym kasa babci zasili konto, rozwód zostanie przeprowadzony a gołąbeczki będą musiały spojrzeć sobie ostatni raz w oczy i powiedzieć "Żegnaj"!
O rany, czy ja się doczekam???????? :) Pozdrawiam. Alka
Marek posiwieje jeszcze bardziej i takie będą efekty tej umowy ;)
UsuńPytanie czy to przez Ulkę czy przez strach, że babcia się dowie i jeszcze darowizna przepadnie...?
Kasa babci już w najbliższym rozdziale. Oj będzie Mareczek świętował!
Pozdrawiam
Bardzo dziekuje, po dlugiej przerwie wreszcie :) :) :) Cos chyba nie wyjdzie im z tym rozwodem :)
OdpowiedzUsuńoj tam po długiej... święta były w miedzy czasie to ten czas jakby krótszy ;)
Usuńrozwód to element umowy ;)
Z umowy nici. Zamiast umowy jest miłość :)) tylko kto przyzna się pierwszy, oto jest pytanie??
OdpowiedzUsuńmiłość do pieniędzy jak najbardziej ;)
UsuńBabcia jak zawsze świetna. :) Wydaje mi się że oni co raz lepiej się dogadują. Ten wyjazd na narty. Mam nadzieję że, tam wydarzy się coś znaczącego w ich relacjach. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Hej Amicus! Cały czas czytam Twoje opowiadania, mimo że ich nie komentuję. Jestem naprawdę bardzo ciekawa kolejnych losów bohaterów i również liczę na małe zawiniątko u państwa Dobrzańskich. Bardzo miło się Ciebie czyta :) Pozdrawiam Cię cieplutko i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńJest seks ale nie ma miłości. Będzie darowizna od babci ale czy darowizna która zasili konta gotówką zasili też ich serca miłością? Marne szanse. Miłego seksu z miłością nie można mylić. Nowe rozdanie przydałoby się. Powinni się rozstać, żeby potem wrócić do siebie na serio.
OdpowiedzUsuńCzekam na koniec umowy tak samo jak Ulka i Marek i oczywiście na to co po umowie. Ciekawość mnie żżera. Tym bardziej odliczam czas do nastepnej odsłony bo wydaje mi się, że wbrew swoim Czytelniczkom podobnie jak ja jednak chcesz ich rozwieźć ;)
Super dialogi i wogóle super opowiadanie. Osobiście moje ulubione. pozdrawiam. Patka
Kiedy możemy liczyć na kolejną część?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej Ami,
OdpowiedzUsuńMarek chyba się zakochał :D. Dziewczyny wyżej chyba już napisały wszystko, dlatego nie będę się powtarzała i czekam na następny rozdział.
Can't wait
Moli
Może się i zakochał, ale znając Marka pewnie zrozumie to dopiero po rozwodzie jak po Ulce zostaną mu pieniądze na koncie, wspomnienia i zapach na poduszce :(
UsuńKiedy będzie następny rozdział???
OdpowiedzUsuńTęsknimy
Również dołączam się do pytania :)
UsuńZnowu miesiąc przerwy? :(
OdpowiedzUsuńMoże coś dodasz niedługo?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Może nie żyje
OdpowiedzUsuńTo nie jest żart.
UsuńMoże nie ma czasu.
Zupelnie mnie ten zart nie bawi
UsuńMnie również.
UsuńJeśli ktoś ten wpis traktuje jako żart i do tego zabawny to ma problem! A niektórzy są po prostu niedojrzali i tyle. A wystarczy odrobina cierpliwości i życzliwości, a wszystkim żyłoby się lepiej. Pozdrawiam czekających. I przede wszystkim Amicus ;). KaEm.
UsuńZastanów się następnym razem zanim coś napiszesz!Pozdrawiam Amicus.Aga.
OdpowiedzUsuńKiedy coś dodasz, strasznie się stesknilismy sie za toba?
OdpowiedzUsuńPozdr cieplutko
Amicus proszę daj znać, że wszystko w porządku, że zabiegana jesteś, ale pamiętasz o nas, bo się najzwyczajniej martwimy. pozdrawiam. Alka
OdpowiedzUsuńTych, co mnie uśmiercili muszę zmartwić, żyję!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za moje długie milczenie. Oczywiście, że pamiętam!
Kolejna część przygód młodego małżeństwa jutro, jak się wyśpię.
pozdrawiam i do jutra! :)
Już się nie mogę doczekać :D
UsuńRównież czekam
UsuńPozdrawiam
O której dodasz? Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam... :)
OdpowiedzUsuńMiłość jest zawsze piękna, kiedy jesteś z prawdziwą osobą, tobą i prawdziwym kochankiem. Jestem Mayruris Camplelo Mój chłopak zerwał ze mną i byłem samotny, więc został skierowany do bardzo miły i wielki czar caster dr ADELEKE, który pomógł mi przywrócić mój kochanek do mnie i poprosił mnie o 340 euro za przedmioty potrzebne do zaklęcia i dziś jestem z nim teraz i jesteśmy szczęśliwi razem. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobiłeś dla mnie Dr ADELEKE możesz wysłać mu e-mail aoba5019@gmail.com lub Whatsapp mnie przez +27740386124
OdpowiedzUsuń