B

czwartek, 7 września 2017

'Umowa' XVIII


Zerwała się z łóżka z samego rana. Marek jeszcze smacznie chrapał, gdy zeszła na dół. Po kolacji szybko poszła na górę tłumacząc się zmęczeniem i ciężkimi dniem, a Dobrzański został z babcią wysłuchującej opowieści o przyjaciółkach. Nawet nie zauważyła, o której się położył. Ku swojemu zaskoczeniu kilka minut po siódmej zastała na dole Brzeską krzątającą co się po kuchni.
- O, Uleńka! Co tak wcześnie? – uśmiechnęła się uroczo - Ja właśnie szykuję dla was śniadanko.
- Ale zupełnie nie ma takiej potrzeby. Pani jest naszym gościem – wskazała jej na krzesło przy stole, a sama zajęła się wystawieniem talerzy i filiżanek.
- Już ci powtarzałam kilka razy, żebyś mówiła mi babciu. A poza tym to żaden problem. Chociaż tak naprawdę nie bardzo wiedziałam, co mam przygotować – bezradnie rozłożyła ręce - Nie wiem, czy Marek woli jajecznicę, czy sadzone. I co ty jadasz na śniadania. Masz taką świetną figurę – Ula roześmiała się słysząc ten komplement – Pewnie tylko jogurt albo owsiankę.
- Na szczęście mam dobre geny. Po owsiance nie miałabym siły zliczać tych wszystkich tabelek i przerzucać sterty papierów – puściła w kierunku Brzeskiej oczko.
- Przez te kilka dni poznam cię lepiej niż wnuka przez trzydzieści lat jego życia – zrobiła smutną minę. Cieplakównie zrobiło się żal kobiety. Być może Marek się mylił, był uprzedzony do babki.
- Wnukowie zwykle mają lepsze relacje z dziadkami. Wnuczki uwielbiają babcie – uśmiechnęła się pocieszająco - Marek zdecydowanie woli jajecznicę - całe szczęście mieszkali już razem od kilkunastu tygodni i zdążyła zauważyć, co Dobrzański je - Ale to ja przygotuję śniadanie dla wszystkich. Proszę sobie siadać, nalać herbatki – postawiła przed nią dzbanek  
- Maruś jeszcze śpi?
- Tak. Chyba długo wczoraj siedzieliście – była trochę zaskoczona, że brunet znalazł tematy do rozmowy z babką i cierpliwie to znosił. Może zaczął ją lepiej poznawać i się do niej przekonywać? Doskonale zdawała sobie sprawę, że ta wizyta nie była wynikiem sklerozy, a zręcznym planem, ale może staruszka naprawdę nie była taka straszna i nie miała złych intencji. Może chciała poznać wnuka, a nie wtrącać się w jego życie? Wszystko na to wskazywało.
- Nie po dziesiątej poszedł na górę. Ja się kładę zwykle przed północą. Generalnie z wiekiem gorzej sypiam – mruknęła - Ale to dobrze, że jeszcze śpi.  Będę miała okazję porozmawiać z tobą porozmawiać. W ciągu dnia jesteś bardzo zajęta. Teraz mamy chwilę. Powiedz mi moje dziecko,  jak wam się układa? - Ula spojrzała na kobietę niepewnie i zajmując ręce krojeniem zielonego ogórka, odparła
- Bardzo dobrze.
- Dużo pracujecie. Marka często nie ma w domu. Nie macie dla siebie wystarczająco czasu – rzekła z wyraźnym zmartwieniem
- Bez przesady. Dajemy radę. Nie w każdy weekend są imprezy, więc Marek często bywa w domu. Poza tym ma przecież duży zespół i nie za każdym razem uczestniczy w przygotowaniach. Nie możemy narzekać. Współczesne pary mają dużo mniej czasu. Poza tym ja sporo pracuje w domu, Marek też nie zawsze jeździ do biura, więc możemy pobyć się ze sobą. Jak się chce, to zawsze można wygospodarować trochę czasu – tłumaczyła starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie.
- To dobrze – rzekła z wyraźną ulgą - Ważne żeby jak najwięcej czasu spędzać razem żeby się dobrze poznać i żeby zbudować silną więź. Bardzo się martwiłam, że nigdy się nie ustatkuje. Aż wreszcie pojawiłeś się ty i chyba zrozumiał, co jest w życiu ważne – Ula w duchu przyznała Dobrzańskiemu statuetkę Oskara dla najlepszego aktora w kategorii ‘mężczyzna idealny’. Potrafił tak wykreować swój wizerunek, że najwidoczniej Genowefa uwierzyła, że jej wnuk się zmienił, spoważniał i zaczął doceniać to, co do tej pory uważał za zupełnie nieistotne - A tak w ogóle to bardzo cię przepraszam, że pokrzyżowała wam plany. Ten mój przyjazd, taki niezapowiedziany, nie miałam pojęcia, że jeszcze nie byliście na tych Mazurach.
- Tak się złożyło – wzruszyła ramionami stojąc tyłem do kobiety. Zajęta była przygotowywaniem owocowej sałatki, która miała być idealnym uzupełnieniem śniadania - Byłam zajęta, później Marek miał zobowiązania i tak wstępnie wytypowaliśmy ten weekend, ale nic się nie dzieje. Ten prezent od babci nie jest jakoś ograniczony czasowo, więc pojedziemy nawet jesienią, może pogoda będzie sprzyjać. Zresztą możemy to potraktować jako taki weekend poślubny
- O nie, moja droga – zareagowała gwałtownie - Podróż poślubna rzecz święta i to wcale nie będzie Pojezierze. Już ja o to zadbam
- Ale naprawdę to nie jest konieczne – próbowała protestować
- Jest, jest. Sama wiem, co powinniście dostać w prezencie ślubnym – rzekła tonem, który jednoznacznie sugerował, że nie ma dyskusji i nawet mimo sprzeciwu Uli, ona i tak zrobi to, co uważa za stosowne. Cieplakówna postanowiła odpuścić. Wszystko wskazywało na to, że czeka ją tydzień z Markiem, w jakimś ciepłym miejscu, a ilość półnagich kobiet tylko będzie potęgowała frustrację Dobrzańskiego. Zaśmiała się w duchu. Z prowokowania go miała niezłą rozrywkę, a pożądanie w jego oczach dawało jej satysfakcję. Po rozstaniu z Bartkiem jej wiara we własną atrakcyjność podupadła. Zaniedbała się i skupiła głownie na pracy. Dzięki tej umowie z Markiem stała się atrakcyjną kobietą, która zwracała uwagę, nie tylko wiecznego Casanovy, ale również innych mężczyzn, którzy przypatrywali jej się z nieskłamaną przyjemnością. Niejednokrotnie zastanawiała się, czy Marek chce ją zaciągnąć do łóżka, bo rzeczywiście mu się podoba, czy patrzy na nią w kategoriach dziewczyny poznanej w klubie, dzięki której mógł osiągnąć orgazm i udowodnić sobie jakim jest macho. Z rozmyślań wyrwał ją głos staruszki - A powiedz mi moje dziecko jak tam… no wiesz, nie chcę być za bardzo bezpośrednia - była lekko zakłopotana ale brnęła w ten temat dalej – ale trudno. Porozmawiamy, jak kobieta z kobietą – chwilowe zakłopotanie minęło - Jak tam układa się wam w sypialni - stała odwrócona tyłem, krojąc pomidory, gdy padło to pytanie. Zatkało ją, a nóż zawisł nad krwistoczerwony warzywem i całe szczęście nie wylądował na jej palcu. Nie wiedziała, czy ma się roześmiać i potraktować to jako żart, czy wpaść histerię, że przyszło jej rozmawiać z babką swojego rzekomego partnera o tak delikatnych kwestiach. Dobrzański miał rację mówiąc że babka będzie wypytywać i interesować się każdą dziedziną ich życia. Sądziła że przesadzam, ale wychodziło na to, że jednak doskonale zna swoją babkę i wie, na co ją stać. Odwróciła się powoli, mając nadzieję, że to był tylko żart ze strony Genowefy, że tylko ją podpuszcza. Miała nadzieję odwrócić się, usłyszeć szerzy śmiech i szybką zmianę tematu. Ale nic takiego nie miało miejsca. Staruszka z wyczekiwanym wpatrywała się w nią.
- Dobrze – odparła, posyłając jednocześnie niemrawy uśmiech. Szczerze miała nadzieję, że ta lakoniczna odpowiedź będzie jasnym sygnałem, że rozmowa na intymne tematy jej nie pasuje i okaże się jednocześnie zakończeniem tego wątku - Może zrobię jeszcze sałatkę z tuńczyka. Hmm? - chciała zmienić temat, ale Brzeska się nie poddawała i ignorując jej pytanie brnęła dalej
- Wiesz kochanie, tak zaczęłam ten temat, bo Marek nigdy żadnej relacji nie potrafił utrzymać na dłużej. Obie wiemy, jak Marek  żył wcześniej. Ilość kobiet, które przewijały się w jego życiu świadczy o tym, że skupiał się wyłącznie na sobie i swojej satysfakcji. Mój wnuk jest egoistą, a w zasadzie był, bo dzięki tobie zaczął się zmieniać – rzekła z wyraźną sympatią – Mimo tego, że zaczął dostrzegać kogoś poza czubkiem własnego nosa, to wciąż mężczyzna. Oni zazwyczaj dążą tylko do własnej satysfakcji i nie skupiają się na kobiecie. A my też mamy swoje potrzeby i musimy być zadowolone. W łóżku nie tylko mężczyźnie ma być dobrze – dziewczyna była wyraźnie zmieszana, ale starała się przetrwać to godnie. Nie bardzo wiedziała, jak wybrnąć z tej rozmowy i jak zmienić temat . Z konieczności czynnego udziału w dyskusji wybawiła ją Genowefa, kontynuując swoje wywody - Wiesz dziecko, miałam trzech mężów, więc doskonale wiemy, jak ważny w związku jest seks dla obu stron. Mój pierwszy mąż był fantastycznym kochankiem, a drugim okazał się kompletną porażką i gdyby nie zmarł nagle, to pewnie bym się z nim rozwiodła – zaśmiała się pod nosem - Mam nadzieję że mój wnuk się stara i zwraca uwagę również na twoje potrzeby.

Gdy schodził na dół, do jego uszu docierały strzępki prowadzonej w kuchni dyskusji. Uśmiechnął się pod nosem z satysfakcją. Wybór Uli na żonę okazał się strzałem w dziesiątkę. Doskonale wyczuł gust babki. Słuchanie jej narzekań przez długie lata, przekazywanych z pośrednictwem Heleny, się opłaciło. Znalazł partnerkę, która w każdym calu spełniała wyobrażenia jego rodziny o żonie idealnej. 
- Czemu mnie nie obudziłaś? - zapytał od progu z udawaną pretensją. Kobiety jak na komendę przerwały dyskusję i spojrzały w jego kierunku -  A tak w ogóle to dzień dobry - przelotnie spojrzał na babkę i siadając obok narzeczonej musnął ustami jej szyję – Pięknie pachniesz – wymruczał do jej ucha na tyle cicho, by Brzeska nie miała szansy tego słyszeć 
 - Wiedziałam, że do firmy jedziesz dopiero na dziesiątą, więc możesz sobie pospać - posłał jej wdzięczny uśmiech 
- A o czym tak dyskutujecie od rana? - zapytał upijając łyk aromatycznej kawy 
- O tym, że przestaniesz mnie zadowalać w łóżku to mogę się z tobą rozwieść - oświadczyła z uwagą przyglądając się jego reakcji i ewidentnie z trudem hamując śmiech. Mało brakowało a zachłysnął by się kofeinowy napojem. Gwałtownie złapał powietrze próbując odkaszlnąć ciecz, która niebezpiecznie znalazła się w drogach oddechowych. Gdy złapał tchu obrzucił spojrzeniem najpierw babkę, a później narzeczoną i roześmiał się nerwowo 
- Nie macie lepszych tematów o ósmej rano? – próbował brzmieć wesoło 
- Ale to jest bardzo dobry temat kochanie - wyszczerzyła się i poklepała po udzie. Na swoje usprawiedliwienie miała tylko to, że najwyraźniej lekko mu dokuczając próbowała odreagować poranne rozmowy. Był przekonany, że to nie księgowa była prowodyrką rozmów o ich pożyciu.  
 - Mareczku, po prostu chcę żeby twój związek był szczęśliwy i trwały, dlatego tak sobie z Ulą dyskutujemy. Może jestem stara, ale coś tam jeszcze pamiętam i wiem że bardzo dużo zależy od starań mężczyzny 
- Fantastycznie - wywrócił oczami – Ustaliłyście już, ile średnio musi być orgazmów, żeby związek można było uznać za szczęśliwy? - zapytał z przekąsem nakładając sobie plasterek szynki na talerzyk. 
- Nie bądź złośliwy – upomniała go babka – To są bardzo ważne kwestie i powinno się o tym rozmawiać
- Super - mruknął pod nosem – Tylko, że o tym, to chyba powinniśmy porozmawiać z Ulą sami. A z tobą chciałbym rozmawiać, co chcesz robić w weekend, skoro już przyjechałaś – tym razem doskonale dało się wyczuć, że ta wizyta nie jest tą wymarzoną i nawet specjalnie się z tym nie krył – Zastanów się, gdzie chcesz jechać

 -Czy możesz nie rozmawiać się z moją babcią na takie tematy - huknął na nią, gdy tylko dotarła wieczorem do sypialni. Cały dzień nie mieli okazji porozmawiać. A gdy późnym popołudniem niemal równocześnie zjechali się na Sadybę, to Brzeska zajęła ich jakąś durną opowieścią o ciotce kuzyna szwagra wujka Staśka, czy innej wody po kisielu, serwując im jednocześnie zupę warzywną z brukselką, której od dziecka szczerze nienawidził. Poszedł pod prysznic pierwszy, ona jeszcze blisko półtorej godziny siedziała nad wyliczeniami, ale czytając książkę nieznudzony czekał na nią - Robisz ze mnie kozła ofiarnego – wycedził - Bo jak się nie będziesz Mareczku starał, to Ula się z tobą rozwiedzie – starał się naśladować babkę - Zabezpieczasz się już przed rozwodem? Żeby moja rodzina nie miała do ciebie pretensji, żeby ci współczuła? – nawet nie dał jej dojść do słowa - Dlaczego jej powiedziałaś, że problemem nie jest to, że się nie staram łóżku, tylko że ty nawet nie pozwalasz mi się starać! – wciąż był wściekły przez tą poranną gadkę, ale starał się tłumić głos, żeby ich przypadkiem nie usłyszała Genowefa.                                                
- To ona zaczęła dyskusję i próbowała mnie ciągnąć za język. Ja jej tylko powiedziałam, że układa nam się bardzo dobrze. A ona zaczęła te swoje wywody. Daj mi spokój, to nie moja wina. Nawet jakbyśmy razem sypialni i miałabym co opowiadać, to tego typu rozmowy z babką czy matką mojego partnera są dla mnie żenujące, rozumiesz? – chwyciła w rękę atłasową koszulkę nocną, w której spała i zmierzała w kierunku łazienki 
- Czy tu musisz w tym spać? – zapytał z pretensją. Zmarszczyła brwi nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi. I wtedy ją olśniło. Przypomniała sobie ten jego wzrok, gdy zastał ją w samym ręczniku w kuchni. A ta koszulka podkreślała jej atuty. Na cienkich ramiączkach, uwypuklającą piersi, tuż za pośladki. 
- A co, masz erekcję? – zaśmiała się złośliwie – Twoim zdaniem powinnam spać w worku pokutnym? Widzę, że cała rodzina ma bzika na punkcie seksu – rzuciła pod nosem, na tyle głośno, żeby słyszał i wyszła pod prysznic.

33 komentarze:

  1. Ale trafiłam! A jak się uśmiałam to moje. Babcia idzie na rekord zdecydowanie, przekracza wszystkie granice. Wyczucie i subtelność godna pozazdroszczenia. Jak tak dalej pójdzie Marek zejdzie na zawał, a ja się uduszę ze śmiechu. Biedny Marek jeszcze impotenta z niego zrobią za chwilę. Facet zwariuje! Genialne! Idę czytać jeszcze raz. Pozdrawiam. KaEm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczucie czasu mistrzowskie! Albo to po prostu uzależnienie i zaglądasz tu raz na pół godziny ;) Miła staruszka potrafi czasami pokazać różki. Biedny zejdzie na zawał i nici z majątku :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Babcia najpierw miło, kulturalnie rozmawia z Ulą a potem wyskakuje z takim pytaniem. Maruś się zdenerwował. Ulce jest ciężko rozmawiać na ten temat z babcią a on jeszcze ma do niej pretensje. To babka się rozgadała a ona biedna co miała zrobić. Czy męskość Marka cierpi przez takie rozmowy? Ulka niech go dalej prowokuje a on w końcu nie wytrzyma i będzie gorąco. G :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcia działa z zaskoczenia! ;)
      I pomyśleć, że babka jeszcze będzie z nimi przez dwa dni. Dobrzański jak nic osiwieje przez ten czas ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Babcia prze jak taran aby tych młodych ze sobą połączyć. Te jej pytanie o pożycie i próba odpowiedzi przez Ulę boska.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacja! Biedny Maruś! :D Czekam na ciąg dalszy jego tortur! Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pomyśleć, że darowizna dopiero za pół roku! :D

      Usuń
  5. Biedny Maruś :D ileż on musi wycierpieć przez tą miłość do pieniędzy, czekam niecierpliwie na ciąg dalszy jego tortur.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za uaktualnienie newslettera oraz uzupełnienie jego zaległości, jestem wdzięczna. M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może google coś poprawiło. Ja nie mam z tym nic wspólnego, bo nie można nic pozmieniać w tej kwestii w ustawieniach.

      Usuń
  7. Ale się uśmiałam, najpierw rozmowa Uli z bardzo taktowną babcią Genowefą a potem pokrzywdzony Mareczek. Ciekawa jestem co jeszcze wymyśli Genowefa, bo chyba nie będzie podsłuchiwać pod drzwiami? No i jeszcze jedna kwestia, jak długo Ula będzie się tak znęcać nad narzeczonym?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Wam się marzy, żeby podsłuchiwała ;)
      To taki narzeczony na niby, który traktuje Ulkę jako narzędzie do rozładowania napięcia. Bardzo słusznie, że się nad nim znęca ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Babcia jest świetna, zachowuje się prawie normalnie jak każda babcia. Prawie to słowo klucz, bo gdyby nie pogadanka o seksie wszystko inne byłoby standardowe. Babcia robiąca śniadanie to przecież nic takiego, tu jest kontrast bo sytuacja jest nieco skomplikowana czyli naciągana miłość. Ale na razie sobie radzą. Nadal czekam na Mazury no i teraz na obiecaną podróż poślubną, byle nie z babcią. Pozdrawiam. Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre babcie są nowoczesne i bezpośrednie! ;)
      Może taka podróż razem z babcią wyszłaby im na zdrowie?
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Ulubione opowiadanie bez wątpliwości Ulka jak tylko pozwoli się Markowi starać, to on na pewno się postara i ostatnią rzeczą o jakiej będzie wtedy myśleć będzie rozwód o ile w ogole będzie mogła wtedy myśleć. Ale żeby się wykazać na razie musi Marek się starać w innej dziedzinie. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobra część. Możemy się z niej wiele dowiedzieć o naszych gołąbeczkach. To nawet zabawne, że Maruś tak łatwo wzburzył się, gdy Ulka powiedziała mu o strategii rozwodowej. Nasz wieczny kawaler powoli dorośleje, ale czasem jeszcze wychodzi z niego nastoletni byczek, który wścieka się, gdy ktoś urazi jego męską dumę.
    Babuszka władowała się z buciorkami w życie przyszłych Dobrzańskich i puki co, raczej nie zamierza się z niego wynieść. Rozmowa o intymnych aspektach związku między Brzeską a Cieplakówną mnie rozbroiła. Proszę o więcej takich zabawnych zwrotów akcji! :D
    Fajnie też, że Ulka nie da sobie w kaszę dmuchać i walczy z Dobrzańskim. Obydwoje mają silne charaktery, ale mam wrażenie, że Urszula jest tą, która ma silniejszą osobowość i myślę, że ona o tym wie. Między innymi może świadczyć o tym jak go wodzi za nos, ale także ich utarczka pod koniec tej części.
    Czekam na więcej smaczków z życia Ulki, Marusia i Babki.
    Pozdrawiam,
    Zuz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest strategia rozwodowa Uli, tylko wymysły Marka. Zarzuca jej coś, co de facto wypłynęło od jego babki. Generalnie facet jest ostatnio mocno podirytowany ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Wiem, że to nie jest jej stratega rozwodowa, nazwałam to tak, żeby było zabawniej :)

      Z pozdrowieniami,
      Zuz

      Usuń
  11. Jeżu Malusieńki! Babcia Buldożerka z charakterystyczną dla siebie delikatnością nie zwalnia tempa, nie daje odetchnąć i działa dalej! Subtelnie brnie do przodu i bada, chyba że po prostu ma taki charakter i lubi wiedzieć i mówić. A mówi coraz ciekawsze rzeczy. Przemawia przez nią mądrość i doświadczenie życiowe ;)! A Babci trzeba słuchać, szczególnie kiedy mądrze prawi! I mimo, że jest na gruncie Marka co mogłoby sugerować, że wnusio będzie miał nad nią przewagę, to jednak obcy teren nie jest dla Babci przeszkodą i znakomicie sobie radzi. Nie ma dla niej tematów tabu, jest otwarta (nawet bardzo) i ciekawa świata (jeszcze bardziej!). Znakomicie potrafi z roli biednej staruszeczki, zatroskanej o wnuka i żałującej, że nie ma z nim dobrych relacji, przejść do roli bezkompromisowej i otwartej starszej Pani, pewnej werwy, mówiącej otwartym tekstem bez żadnych barier na każdy temat. Babcia Kameleon. Ulka musi wstawać zdecydowanie wcześniej jeśli chce zrobić śniadanie, albo zdecydowanie
    później i oddać pole w kuchni Babci, ale wtedy Staruszka może wpaść na pomysł dostarczenie młodym śniadania do łóżka. Coś za coś. Chociaż te rozmowy z Babcią mogłyby wiele wnieść, Ulka wiele się może od Babci nauczyć, z tym że jest też ryzyko, że ktoś powie o dwa słowa za dużo i będzie draka, chociaż czy dla Babci są jeszcze jakieś tematy, których nie wypada podejmować? Wątpię! I jeszcze jedno naprawdę Marek uważa, że gdyby Ulka powiedziała Babci prawdę, że jest z nim dla kasy (a właściwie udaje, że z nim jest), że on się z nią żeni tylko dla babcinej darowizny, że liczą się tylko pieniądze, że razem nie sypiają (nie dlatego, że Marek się nie stara :D, on się bardzo stara i bardzo chce!) i łączy ich tylko umowa oraz chęć wyciągnięcia od Babci pieniędzy to byłoby lepiej i Babcia byłaby szczęśliwsza? Chyba niekoniecznie. Rozumiem, że Maruś obawia się o swoją opinię i reputację wiecznego playboya i rewelacyjnego kochanka, że plotka o jego brakach w warsztacie łóżkowym mocno mu zaszkodzi i popsuje jego wizerunek, ale jednak prawda dla Babci mogłaby być tragiczna w skutkach. Dla Marka raczej też :D. Z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia albo kasa i opinia niedoskonałego kochanka, albo brak kasy i niepodważalny talent i znajomość technik zaspokajania kobiet. Biedak jego ego strasznie cierpi w ostatnim czasie i nie tylko ego, a to przecież jeszcze nie koniec tortur. Ulka też się nad nim znęca systematycznie i skutecznie. Dlaczego ona nie śpi w drucie kolczastym i habicie?! Kusi i prowokuje, a on jeszcze trochę i będzie paradował z nieustającym wzwodem. To się dla niego skończy tragicznie ;) w najgorszym wypadku amputacją :D. Facet naprawdę się wykończy, a na litość Babci czy Ulki nie ma co liczyć. Najgorzej będzie dla niego i dla Ulki w sumie też, jak się okaże, że Babcia kasę przegrała w pokera, darowizny nie będzie, pieniędzy nie ma. A Maruś się tak poświęca i stara się.... nie zwariować :D. A tak na sam koniec muszę zapytać, bo mnie to intryguje od dawna - czy Babcia Gienia to postać autentyczna :D? Zastanawiam się czy istnieje gdzieś taki pierwowzór Gieni, który subtelnie i taktowanie dba o rodzinę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcia jest nowoczesna i doskonale potrafi się odnaleźć na obcym terenie. A doświadczenie życiowe to ona ma, jak mało kto. W końcu nie każdy może się pochwalić posiadaniem trzech mężów!
      Uważam, że powinna albo wstawać zdecydowanie później i obowiązek przygotowywania śniadania w towarzystwie babki zrzucić na Marka, albo wstawać wcześniej, żeby mieć czas i okazję porozmawiać z Brzeską na wiele życiowych tematów. ;)
      Znając życie pewnie istnieje. Osobiście aż tak ciekawej jednostki nie znam, a szkoda! Znam babki kontrolujące życie wnuków, ale nie takie, które ingerują w ich pożycie ;)
      Pozdrowienia

      Usuń
  12. Jak dla mnie jest to najlepsze opowiadanie. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Kiedy coś? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahaha. No rozmowa babci Geni i Ulki była bardzo interesująca. :D Rzeczywiście Ulka nieźle go prowokuje ubierając taki strój do spania. A Marek nie może jej nawet dotknąć. Ale umowa to umowa. ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. No to babcia przechytrzyla Mareczka ��biedactwo dość że babcia nie daje mi spokoju to jeszcze Ulka tak to katuje �� no iskrzy iskrzy �� pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na cd Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zaskakujące, jak wiele z Was współczuje Mareczkowi w tym opowiadaniu ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  15. Powiem tak, z każdym rozdziałem zaskakujesz coraz bardziej, a babcia tylko służy ich relacji, dzięki temu mamy momenty przez nas uwielbiane.
    Tak jak dla niektórych, te opowiadanie jest moim numerem jeden na liście ulubionych i coś czuję, że ciężko będzie je przebić.
    To może jak już piszę, to jeszcze chciałam się zapytać, czy można liczyć na miniaturkę po skończeniu tego opowiadania?

    Nie mogąca sie doczekać rozdziału
    Moli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie z tych, w których główną rolę odgrywa postać w gruncie rzeczy drugoplanowa ;)
      Serio? A ja wciąż żyję w przekonaniu, że nie potrafię przeskoczyć poprzeczki przypadkowo ustawionej przez 'Wbrew' ;)
      Można, nawet na dwie - o ile do tego czasu uda mi się je z głowy przelać w odpowiednie okienko na blogu. Chociaż mało serialowe, więc nie wiem, czy Cię to usatysfakcjonuje.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Każda miniaturka mnie satysfakcjonuje <3

      Usuń
    3. Też kocham Twoje miniaturki, Amicus :)
      Zuz

      Usuń