B

czwartek, 14 września 2017

'Umowa' XIX


W sobotnie popołudnie po powrocie z cmentarza, wysłuchaniu podczas spaceru, po raz kolejny, opowieści o wszystkich mężach Genowefy Brzeskiej i obiedzie na mieście Marek poszedł biegać a kobiety piły kawę w salonie. Ula starała się zachowywać pozory, ale w głębi duszy odliczała godziny do powrotu Dobrzańskich z urlopu.

- Powiedz mi moje dziecko, czy masz już suknię ślubną? W końcu wasz ślub już za cztery tygodnie – rzekła wyraźnie podekscytowana. Prawdę mówiąc Cieplakówna nawet nie zauważyła, jak szybko mija dzień za dniem i że do uroczystości zostało tak mało czasu.

- Nie jeszcze. Jeszcze nie – powtórzyła bardziej do siebie, uświadamiając sobie, że jest w lesie w przygotowaniami. Nie to żeby zamierzała jakoś wyjątkowo celebrować ten dzień, ale skoro mieli odegrać przekonującą scenę nie mogła sobie pozwolić na występ w koktajlowej sukience z popularnej sieciówki - Ale zajmę się tym w najbliższym tygodniu.

- To może razem pojedziemy coś wybrać? – zaproponowała z pozorną nieśmiałością

- Dziękuję bardzo za propozycję, ale jestem umówiona na środę z koleżanką. Mamy jechać do kilku salonów i wybrać coś odpowiedniego – taktownie próbowała się wykręcić. Prawdę mówiąc z nikim nie była umówiona. Prawdziwej przyjaciółki też nie miała. Z początku skupiona na studiach i Bartku, później poświęcająca się pracy nie miała czasu na prawdziwą przyjaźń. Właściwej kandydatki też nie miała. Utrzymywała nieco bliższe relacje z kilkoma dziewczynami z biura Marka, ale to wciąż były tylko znajome, ewentualnie koleżanki. Postanowiła o pomoc w wyborze sukni poprosić Violę. W końcu sama niebawem będzie wybierać kreację, więc będzie miała okazję się rozejrzeć. Jeśli odmówi zawsze może poprosić żonę Szymczyka, chociaż nie wiedziała jakie ma nastawienie to jej związku z Dobrzańskim. Miała nadzieję, że Maciej zgodnie z obietnicą się nie wygadał przed żoną, niemniej była pewna, że przyjaciel niezbyt pochlebnie wypowiada się w domu o Marku.  

- Ale to naprawdę będzie dla mnie wielka przyjemność – delikatnie próbowała naciskać - Nie mogę wam pomóc w organizacji przyjęcia, ślubu, to chociaż w tym małym akcentem chciałabym pomóc.  Musisz wyglądać, jak milion dolarów! – wyraźnie się pobudziła - To twój jeden z najważniejszych dni w życiu. Kobieta powinna czuć się wyjątkowo, a odpowiednia suknia powinna twoją urodę podkreślać. I wydobywać wszystko, co najlepsze z twojej figury. A nie oszukujmy się, masz się czym chwalić. Więc nie daj boże nie można tego tuszować! – strofowała ją - A wiesz, jak to jest w tych sklepach. Chcą naciągnąć na coś, co nie idzie, a co niekoniecznie wygląda. Ważny jest materiał,  odpowiedni krój i koniecznie falbanki! – aż klasnęła w dłonie. Ula przyglądała jej się z pozornym uśmiechem i wyraźnym dystansem         

- Co do falbanek, to, to – zaczęła się jąkać czując, że to, co powie nie spodoba się Geni - Nie jestem przekonana – skrzywiła się - Chciałbym bardziej coś prostego, skromnego. Jakiś lejący materiał, zwiewny

- Ale absolutnie! Kochanie, koronki! Tylko koronki i falbany! Ja byłam na kilku ślubach w tym roku,  wiesz wnuki moich przyjaciółek brały śluby i najwięksi projektanci stawiają tylko na koronki.

- Ale to będzie tylko ślub cywilny. Falbany i koronki to bardziej do kościoła.

- To bez znaczenia. Ślub to ślub – stwierdziła kategorycznie

- Ale chyba też powinno się dobrze czuć – próbowała bronić swojego stanowiska – Więc jeśli ja będę się w tym dobrze czuć, będę się bardziej podobać innym. Będę bardziej pewna siebie. Chyba przede wszystkim to mój ślub i ja muszę się czuć komfortowo.

- No dobrze – westchnęła, wyraźnie niepocieszona – Widzę, że cię nie przekonam. Nie będę na ciebie naciskać, ale obiecaj mi, że jeżeli nie kupicie nic w tym tygodniu, to będę mogła pomóc i wspólnie wybierzemy coś odpowiedniego. Dobrze?

- Tak się umówmy - przyznała dla załagodzenia sytuacji i zamknięcia tematu. W duchu modliła się by faktycznie udało jej się kupić suknię, w której będzie wyglądała przyzwoicie a tym samym nie będzie musiała korzystać z pomocy Brzeskiej. Już sobie wyobrażała jaką kreację mogłaby dla niej wybrać kobieta i z całą pewnością nie miała ochoty wyglądać, w dniu, bądź co bądź, swojego ślubu, jak beza.  Nigdy nie była fanką przykuwających uwagę sukni, sterty fiszbin, falbanek, koronek, kryształków i innych udziwnień, w których kobiety wyglądały śmiesznie zamiast atrakcyjnie. Zdecydowanie była fanką skromnych sukienek, które podkreślały urodę. Doskonale wiedziała, że jej figura jest całkiem dobra. I choć na co dzień do tej pory preferował dość luźne stroje, to podczas ślubu nie zamierzała prezentować się w falbanach. Nie miała czego tuszować.



Dobrzański wrócił do domu i po szybkim prysznicu zszedł na dół. Odetchnął z ulgą, że po raz kolejny nie prowadzą dyskusji na jego temat. Babka czytała książkę, a Ula jakiś kolorowy magazyn.  

- Co tam skarbie? - dosiadł się do niej na sofę, wtulając głowę w zagłębienie jej szyi.  

- A wiesz fascynujący artykuł tutaj jest – niechętnie oderwała wzrok od tekstu – O tym, że mężczyzna spotyka w ciągu jednego dnia na swojej drodze pięć kobiet, z którymi chciał poprawiać seks – momentalnie się wyprostował, zerkając na nią z ukosa - Niezwykle wciągające lektura -  wyszczerzyła się w jego kierunku. Znowu miała okazję zagrać mu na nosie. Mogła powiedzieć, że czyta o deszczach w Południowej Ameryce, uprawie ryżu w chińskiej prowincji, albo o sytuacji ekonomicznej ludności w Afryce Północnej, ale z premedytacją zaczęła temat, który zgodnie z przewidywaniami szybko podchwyciła Brzeska i który był drażliwy dla Marka. Tak, oczywiście, zrobiła to celowo – To takie uśrednione wyniki, bo doskonale sama znam jednostki, które każdą napotkaną kobieta chciałaby zaciągnąć do łóżka - posłałam mu krótkie, znaczące spojrzenie, które miała nadzieję Brzeska nie wychwyci, za to Dobrzański doskonale zdał sobie sprawę, kogo w tym momencie ma na myśli.

- Ta – prychnął – Kolejna chybiona teoria amerykańskich naukowców. Że też oni biorą ciężką kasę za produkcję takiego gówna – pokręcił głową z powątpiewaniem

- I tu się kochanie mylisz, bo to akurat polskie badania przeprowadzone przez zespół polskiego psychologa miłości we współpracy z wybitnym seksuologiem – wskazała palcem na odpowiedni fragment artykułu – Dlaczego uważasz, że teoria chybiona? – zaciekawiła się – Czy nie jest tak, że facet mijając kobietę na ulicy od razu ocenia ją przez pryzmat tego, jaką być może jest kochanką? Ponoć na przykład rude odbierane są jako bardzo temperamentne w łóżku – prowokująco spojrzała mu prosto w oczy. Doskonale odczytał jej aluzję.

- Przecież może być farbowana – sprytnie zauważył. Ich dyskusji ze szczerym zainteresowaniem przyglądała się Genowefa – Poza tym jeśli założyć, że każdą napotkaną kobietę wrzucamy do worka ‘dobra’ i ‘zła’ kochanka – wykonał palcami w powietrzu cudzysłów – to wychodziłoby na to, że cały czas myślimy tylko o seksie – roześmiał się

- Według innych badań mężczyzna myśli o seksie średnio co trzy minuty. A jak to jest z tobą kochanie? – z prowokacyjnym uśmieszkiem zaczęła go gładzić po karku

- Jak mnie dotykasz, to myślę coraz częściej – mruknął, obserwując kątem oka, że babka ich wymianę zdań śledzi uważnie

- Tak? - szepnęła – A gdyby teraz przed twoim nosem przeszła ponętna, skąpo ubrana, atrakcyjna kobieta o rudych włosach, to co byś zrobił? Miałbyś ochotę zatrzymać ją w swoim łóżku? – kontynuowała cicho, ale nie na tyle, by Brzeska jej nie słyszała

- Miałbym ochotę zatrzymać ciebie – wyszeptał, a w duchu dziękował, że wybrał czarne jeansy, które dość skutecznie tuszowały jego podniecenie.

- Bo to jest tak, że jak mężczyzna ma u boku odpowiednią kobietę, to nie zwraca wielkiej uwagi na pozostałe – wtrąciła się babka, skupiając uwagę ich obojga. Dobrzański niezauważalnie odetchnął, bo jeszcze chwila tej gry słownej i siedziałby przed swoją rzekomą narzeczoną i babką z potężną erekcją. Chyba by się, zapadł pod ziemię – Ja w te badania wierzę, o ile mężczyzna nie jest zakochany. Mówi się, że jak się kocha, to świata się poza sobą nie widzi. I to się nie tyczy tylko kobiet. Mój świętej pamięci mąż Gerard taki był we mnie wpatrzony, że nawet na sąsiadkę nie zwracał uwagi. A taka była bezczelna, że z cyckami na wierzchu biegała po ogródku, śpiewając ‘motylem jestem’, gdy malował płot. Na ciasteczka go zapraszała, a to jej drzwi piszczały, a to zamek się zepsuł, tak go próbowała ściągnąć do mieszkania. A on był uprzejmy, miły, uczynny, ale wierny i zawsze się w głowę pukał, jak próbowała z nim flirtować – zakończyła swoją opowieść małżeńską, ale kontynuowała życiowe rady – Cały czas trzeba się starać. Nawet bardziej po kilku latach małżeństwa, niż na początku. Zawsze zaczyna się od nowości, fascynacji, namiętności, pożądania. A później człowiek zna się jak łyse konie, w sypialni jest rutyna i człowiek zaczyna się rozglądać za czymś nowym. I tyczy się to nie tylko mężczyzn, ale i kobiet. Przecież nie tylko mężczyźni zdradzają. Z kimś muszą zdradzać – zaśmiała się pod nosem – Kalekami życiowymi są ci faceci, którzy uważają, że im się skok w bok należy, a żona pokornie siedzi w domu. Jeśli on zaniedbuje żonę szukając nowej rozrywki, to i nie powinien się dziwić, że jest rogaczem. W związku się trzeba starać. Zawsze – pokreśliła – Pamiętajcie o tym, dzieci.



W poniedziałkowy wieczór weszła do mieszkania, ciągnąć za sobą walizeczkę z dokumentami. Spędziła trzy godziny w Urzędzie Skarbowym i chętnie by go podpaliła, albo podłożyła bombę. Nie rozumiała, jak urzędnicy z premedytacją mogą marnować czas innych. Sami się nie spieszyli, ale gdyby ona nie złożyła stosownych dokumentów w terminie, pojawiłby się wielki problem. Szczerze miała nadzieję, że Genowefa przygotowała im kolację. Była potwornie głodna i na tyle zmęczona, że z chęcią zjadłaby nawet pieczoną golonkę, której nigdy nie odważyła się tknąć. Jednak w kuchni zamiast staruszki zastała Dobrzańskiego, który przepasany fartuszkiem kuchennym krojąc pomidory nucił coś pod nosem.

- Cześć – dopiero teraz ją zauważył – Gdzie babcia? – zainteresowała się

- Nie ma – rzekł z wyraźną satysfakcją i zajrzał do piekarnika, z którego dochodziły zapachy pobudzające soki żołądkowe – Moi rodzice wylądowali o dwunastej na Okęciu. Po trzeciej zawiozłem babkę do nich. Faszerowana cukinia – wyjął naczynie żaroodporne – Masz ochotę? Pozbyliśmy się jej. Mamy, co świętować – wyszczerzył się

- Jestem głodna, jak wilk. Ale to tak sama z siebie chciała do nich jechać? Nie protestowała? – chciała nakryć do stołu, ale dopiero teraz zauważyła, że dwa talerze i butelka wina już czeka.

- Nie. Nawet nie. Wymieszaj sałatkę – zarządził – Powiedziałem jej, że będziemy się czuli swobodniej, jak się przeniesie i że za kilka dni znów się zobaczymy, bo rodzice będą chcieli podzielić się wrażeniami z wyjazdu. Zresztą już nas umówiłem na kolację w czwartek. Mam nadzieję, że nie masz planów – obrzucił ją krótkim, pytającym spojrzeniem, nakładając zielone warzywa z mięsnym farszem na talerze – Sorry, że z tobą nie ustaliłem, ale byłem tak szczęśliwy, gdy ją tam zawiozłem, że godziłem się na wszystko, co zaproponowała mama – roześmiał się.

- W porządku. Mam nadzieję, że do czwartku uda mi się kupić suknię – wywróciła oczami i biorąc kęs mruknęła z zadowoleniem – Muszę przyznać, że coraz bardziej rozwijasz się kulinarnie

- No właśnie, czasu coraz mniej. Ale dlaczego akurat do czwartku? – zaciekawił się upijając łyk wina

- Bo twoja babka proponowała mi pomoc w wyborze. Wykręciłam się, ale postawiła mi ultimatum, że jeśli do końca tygodnia nie kupię sukni, to się w to zaangażuje – skrzywiła się – A jeśli tak się stanie będziesz brał ślub z bezą. Ona jest fanką przepychu, koronek, falbanek. Także będzie mnie trzy razy więcej. Mogę zginąć gdzieś tam pośród ton tego białego materiału – zaśmiali się oboje

- Trzymam kciuki, żebyś coś znalazła. Zresztą mogę ci pomóc. Możemy jechać jutro – zaoferował

- Wiesz, lepiej nie. Jakby się twoja rodzina o tym dowiedziała jeszcze by kazali przesunąć uroczystość. Generalnie w polskiej tradycji pan młody nie powinien wiedzieć panny młodej w sukni przed ślubem, bo to przynosi pecha

- No chyba nie wierzysz w te zabobony – zaśmiał się

- Ja nie powiedziałam, że wierzę, ale nie wiadomo w co ona wierzy. Jeszcze się przypadkiem dowie i będzie afera

- Wiedzę, że zaczynasz mieć do niej podobny stosunek, jak ja – spojrzał na nią wzrokiem ‘a nie mówiłem?’

- Bez przesady. Ale jeszcze jakiś pismak zrobi nam zdjęcie, jak wybieramy suknię i znów będzie szum. Wolę to załatwić sama przy pomocy Violki.

- W porządku. Ja w zeszłym tygodniu byłem rozejrzeć się za garniturem i sam nie wiem, czy lepszy granat, czy jednak czarny.

- Zdecydowanie lepiej będziesz wyglądał w granacie.

- Zdaje się na ciebie w takim razie. Musimy jeszcze kwiaty wybrać. Dobrze, że oni większość kwestii wzięli na siebie, ale dzień za dniem mija, a my mamy jeszcze kilka szczegółów do załatwienia. A teraz – uzupełnił kieliszki winem – wypijmy za to, że przetrwaliśmy nalot tej czarownicy – ze śmiechem stuknęli się szkłem i wypili po łyku – I za to, że już sobie pojechała

W towarzystwie butelki przenieśli się na sofę. Dyskutowali o szczegółach ślubu, o planach zawodowych na najbliższy czas i o konieczności przesunięcia wyjazdu na Mazury o kolejny tydzień. Doszli do wniosku, że Brzeska z pewnością im wybaczy późniejszy wyjazd, jeśli powiedzą jej, że potraktują to jako podróż przedślubną. Wreszcie napięcie związane z jej wizyta opadło. Już nie musieli kontrolować każdego swojego spojrzenia, gestu, słowa. I nawzajem sobie gratulowali, że przedstawienie wypadło bardzo przekonująco, bo babka wciąż jest ich związkiem zachwycona.

- Przyniosę drugą butelkę – ruszył do kuchni w poszukiwaniu wina

- Chcesz mnie upić – zaśmiała się

- A skąd – zaprotestował wykręcając korek – Chcę się zrelaksować po tym pieprzonym bigbrotherze, który nam urządziła – pokręcił głową. Wciąż nie mógł uwierzyć, że babka złożyła im niezapowiedzianą wizytę. I że przyjechała w takim momencie, że nie miał jak się jej pozbyć – Ja się zastanawiałem, czy rozmawiając wieczorem w sypialni nie usłyszymy zza drzwi ‘rozmowa kontrolowana’ – oboje parsknęli śmiechem.

- Daj spokój – machnęła ręką, gdy nieco się uspokoiła – Oprócz tych dziwacznych rozmów nie było aż tak tragicznie. Nie zaglądała o poranku do sypialni i nie sprawdzała, czy jesteśmy w bieliźnie

- A skąd wiesz? Masz mocny sen

- No bez przesady!

- Ja ci nic nie chciałem mówić, ale jak wróciłem w piątek, to ją przyłapałem, jak wychodziła z naszej sypialni – Ulka spojrzała na niego zaskoczona – No tak. Tłumaczyła, że niby chciała podlać kwiaty, ale konewki w ręku to ona nie miała. Mówiłem ci, że będzie inwigilacja na poziomie służb specjalnych

- Może rzeczywiście chciała je podlać – rzekła takim tonem, jakby sama próbowała się do tego pomysłu przekonać

- Jasne – zaśmiał się z nutą lekceważenia – A świstak siedzi, bo sreberka były z przemytu. Prowadziła z tobą dyskusję o tym, jak się kochamy, to zapewne poszła powęszyć w sypialni. Mam nadzieję, że nie szukała w śmieciach zużytych gumek, ale po niej to już się można wszystkiego spodziewać – mruknął – I mam nadzieję, że to była jednorazowa kontrola i nie wpadnie na pomysł, żeby znów złożyć nam wizytę na przykład kilka tygodni po ślubie. Jeszcze ze dwa dni z nią pod jednym dachem i zawał murowany – połączenie kilka kieliszków wina i jego tekstów sprawiło, że śmiała się perliście – Już nie wspominając o tym, ile mi siwych włosów przez nią przybyło. A później będzie ‘Mareczku, posunąłeś się’ – próbował naśladować staruszkę, a hamując śmiech miał utrudnione zadanie

- Skoro już nie przyjedzie, to mogę wrócić do swojej sypialni – stwierdziła patrząc mu w oczy. Czyżby znów miała ochotę go sprowokować? 

- Nie znamy dnia, ani godziny, kiedy znów przyjedzie – odparł szybko – Poza tym, chyba nie było tak źle. Nie rozkopuję się w nocy, nie chrapię, nie ściągam z ciebie kołdry – zaczął wyliczankę, wciąż utrzymując jej spojrzenie – Idzie zima, będzie ci chłodno. A tak, to zawsze będziesz się mogła przytulić – znacząco podniósł brew do góry.

27 komentarzy:

  1. Ale jestem radosna po tej części. Ulka bardzo ciekawy artykuł czytała. Marek to naprawdę ma ciężko bo wszystkie kobiety się nad nim znęcają. Ulka chyba niedługo przekroczy granicę i Marek się nie powstrzyma a jak nie będzie babki w pobliżu to nie będzie miał kto go hamować. Też jestem za tym aby już pozostali w jednej sypialni. Czego babcia szukała w ich sypialni? Jakiś gadżetów, przeglądała Uli bieliznę czy jeszcze coś innego? G :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że babcia wyjechała jak to mówią pańskie oko konia tuczy, a oko babci na związek Uli i Marka wpływało bardzo dobrze. Oby teraz po pozbyciu się babci nadal potrafili się dogadywać tylko tak naprawdę, a nie udając. Na razie jest dobrze wspólny wieczór przy winie jest dobrą wróżbą. A że po babci zostanie im wspólna sypialnia to też dobrze wróży. W końcu kiedyś umowa się skończy i co wtedy? Ania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Babci się Maruś pozbył jak tylko nadażyła się okazja. Szkoda, wiele babcia wnosiła to ich nudnego życia tyle mądrości i dobrych rad co im sprzedała nigdy by nie kupili. Babcia wyjachała ale wspomnienia po niej nie przemina, Ulka zostaje w wspólnej sypialnie ze względów praktycznych :D i wygodnickich. Marek się cieszy, jej będzie ciepło. Tylko co babcia robiła w ich sypialni? Może instalowała podsłuch jak na dobrego agenta przystało? I teraz nie będzie widzieć tylko słyszeć? Amicus ślub podobno 20 wrześnie to już niedługo, mam się szykować? Czy czekać jeszcze 4 tygodnie, bo nie wiem jaka przestrzeć czasowa obowiązuje. Pozdrawiam, KaEm.

    OdpowiedzUsuń
  4. Babcia Genia tak szybko Uli nie odpuści. :D Oby Ulka kupiła tą suknię. Ale rzeczywiście Marek szybko babci się pozbył. Te przekomarzania Uli i Marka są bardzo fajne ;) Ooo nie spodziewałam się że Genowefa aż do tego się posunie. Ta wspólna sypialnia to dobry pomysł. Niech w końcu się do siebie zbliżą.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no Babcia tak po prostu spakowała walizkę i pozwoliła się wywieźć bez pożegnania z Ulą? Ot tak! Nie wierzę, że oddała pole tak łatwo! Albo znowu coś knuje, albo zainstalowała kamerę (to były hardcore), albo naprawdę uwierzyła, napatrzyła się i na razie odpuszcza, ale to do niej niepodobne. Tak szybko bez żadnych negocjacji? Podejrzewałam ją o dalsze intrygi i kolejne mądre rozmowy, pełne życiowych mądrości. A tu znika, oby tylko na chwilę. Młodzi świętują wolność i chwilowy spokój i widać, że się czują razem coraz lepiej. Wizyta Babci pomogła im się lepiej zgrać i nawet złośliwości już nie denerwują, wprost przeciwnie super się uzupełniają. Co prawda Ulka jest mistrzynią, ale to dlatego, że Marek ma więcej za uszami, bardziej kocha pieniądze i przez to bardziej mu zależy, wie że złośliwości i znęcanie musi przetrwać, bo inaczej cały plan się sypnie. Ulka umiejętnie wykorzystuje każde jego potknięcie i czuły punkt. A bardzo czuły punkt Marek ma tylko jeden! Ulka wie gdzie i jak precyzyjnie uderzyć i jak dotąd trafia bezbłędnie, a że ma sporo materiału, który może wykorzystać to korzysta. I znowu ta ruda - tego Ulka nie daruje :D. Zobaczymy jak poradzą sobie bez Babci, ale widać że nie jest źle, nie ma separacji, nadal jest wspólne łoże także potencjał jest :). Przygotowania do ślubu i chęć utarcia Babci nosa po cichu ich do siebie zbliża. Nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg, a Babcia swoją wizytą mocno połączyła ich siły w wspólnej walce. Ciekawe czy oni już zdają sobie sprawę z tego jak się do siebie zbliżyli, całkiem nieświadomie, tolerują się, bo muszą, ale kiedyś robili to na siłę, nawet jak byli sami - teraz są bardziej naturalni. Chyba, że mi się wydaje. Bardzo ciekawa jestem babcinej relacji, wrażeń i spostrzeżeń z tej wizyty. Co ona zaobserwowała? Co myśli o tym związku no i najważniejsze co planuje dalej - oprócz fiszbin i falbanek!? Wspólne zakupy z Babcią mogłyby być bardzo ciekawe, bardzo. Już Ulce współczuję :D. Pozdrawiam ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna część. Im udało się przetrwać wizytę babci. Może dzięki tej wizycie zacznie coś iskrzyć między nimi.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam..tylko nie koronki,fiszbinki,nie dla Ulki... Tak w ogóle wypadałoby,przed tą zimą rozgrzać troszeczkę to wspólne łoże i nie pozwól Ulce zwiac do jej pokoju...Zacieram raczki i przytul ich w końcu do siebie..no niech się ukażą te buziale,..buziale... Pozdrowionka..MT

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja nadal czekam na Mazury żeby się zdarzyło między nimi coś przyjemnego. W obecności babci pogadali teraz niech działają :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wróciłyśmy własnie z innej czasoprzestrzeni, zabieramy się za weekendową kawkę z pogaduchami i mamy radość, bo wszystko co nam potrzebne tutaj u Ciebie jest! Jest wodzenie za nos i za rozporek. Maruś autentycznie taaaki malutki się robi osaczony dwiema nietuzinkowymi kobietami. Babka swoim nalotem, pomysłami i wywodami przeszła samą siebie. Mądrości życiowej i doświadczenia nikt jej odmówić nie może. Młodzi nic tylko całymi garściami powinni czerpać z mądrości babki i wcielać ową mądrość w życie. Na pewno żyło by im się prościej i milej. Ulka nie przepuści żadnej okazji by po raz kolejny wytknąć Markowi incydent z panną na stacji benzynowej. To jest boskie! Zapewne jeszcze długo Dobrzański będzie pokutował za swój rudowłosy wybryk. :) Babka jest wytrawnym graczem, ale przyznać trzeba,że Mareczek nie ustępuje jej na krok. Bardzo sprawnie przeprowadził desant staruszki do rodziców. I zaczął świętować swoją pierwszą dużą wygraną bitwę.I tu co? Maruś jakby zmienia podejście do Ulki. Pokazuje jej swoją lepszą stronę. Czy takie zachowanie wynika tylko z radości wywołanej pozbyciem się Geni? Czy może jest coś jeszcze? Można by rzec, że on po prostu o Ulkę dba. Dba o ciepły posiłek na koniec dnia. Chcę zadbać również o temperaturę jej ciała w zimowe noce. Niesamowita troska :D A pretekst, jakoby babka mogła w każdej chwili zrobić niezapowiedzianą kontrolę brzmi bardzo przekonująco. Ciekawe czy Ulkę też przekona? Wiemy po tym rozdziale tyle, że Maruś poszedł po rozum do głowy i zakumał, że musi się bardziej postarać, jeśli chce Ulkę mieć po swojej stronie. I zaczyna wyglądać na to, że coraz bardziej chce mieć ją blisko siebie. Czy tylko dla rozładowania napięcia? Czy tylko dla pieniędzy babki? Ty nam Amicus odpowiedz! :D Przebieramy nóżkami w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Pozdrawiamy ciepło. Alka&Patka

    OdpowiedzUsuń
  10. No no wspolna sypialnia, wspolny cel, wspólny wyjazd-co będzie następne? Nie mogę się doczekac wyjazdu na mazury i ślubu. I zastanawiam się, kto pierwszy zauważy, że zależy mu na tej drugiej osobie, bo zaczyna się coś dziać. Mreczek się zmienia, Ula łagodnieje, stwierdzam, iż wszystko idzie w dobrym kierunku :D
    Pozdrawiam
    Moli

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaczyna się między nimi robić coraz cieplej. Czyżby zaczęły topnieć lody? Kiedy wróci babcia? Uważam,że powinna zamieszkać z nimi na stałe :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Markowi ulżyło, że pozbył się babci, ale z Ulką też nie ma lekko, ona nieźle sobie z nim pogrywa, ewidentnie sprawia jej to radość, kiedy wyprowadza go z równowagi, a on ma już chyba dość i jest na granicy.., którą pewnie w końcu przekroczy:) ale czy Ulka mu pozwoli, czas pokaże :) Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  13. Babcia pojechała, ale coś mi się widzi, że to nie koniec kłopotów.
    Suknia ślubna bez falban i koronek, to nie suknia ślubna. Genowefa się przecież zna. Na coś skusiła przecież tych trzech mężów. :D
    Muszę się jednak przyznać, że tak po cichu liczyłam na wspólne wybieranie weselnej kreacji Uli. Nie wiem dlaczego. Jakoś sobie wyobraziłam ich sprzeczki i przekomarzania podczas przymierzania. ,,Ta jest za długa, ta jest za krótka, a ta za puchata". :D
    I przepraszam, że dopiero teraz komentuję, choć już w piątek przeczytałam nową część, bo nie mogłam się doczekać. Pomimo mojego natłoku pracy, zawsze znajdę czas na miłe chwile z twoim opowiadaniem.

    Pozdrawiam serdecznie i jak zwykle proszę o jeszcze więcej iskier między Ulką, a Markiem,
    Zuz.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na początku chciałam żeby gorąca noc połączyła ich jak najszybciej ale już mi się tak nie śpieszy bo Ulka znęcająca się nad Markiem jest najlepsza i śmieszna. A dlaczego Ula nie chce koronek i falbanek? Przecież ślub to ściema dla babki jak cała umowa więc dla Brzeskiej mogła by się poświęcić. ciekawe czy ona bez żadnych warunków wprowadzi sie do sypialni Marka. czekam na cd. kiedy część? pozdrawiam G :)

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy coś dodasz? już niedługo będzie dwa tygodnie od ostatniego wpisu

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziewczyny cierpliwości - 20 września był ślub, zanim Amicus opisze wszystkie przygotowania, akcje i reakcje babci G. to musi trochę potrwać :). No i noc poślubna!!!! Nasze czekanie na pewno zostanie nam wynagrodzone. Pozdrawiam Czekające i Autorkę. KaEm.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystko co dobre szybko się kończy. Powrót do przeszłości. Amicus znowu gdzieś zniknęła na długie tygodnie bez nawet ani jednej informacji kiedy cd :( Czekam i pozdrawiam, Milena.

    OdpowiedzUsuń
  18. Już się zmeczyła wstawianiem jednego rozdziału w tygodniu. Kompletna olewka ze strony wielkiej autorki. Jakoś inne publikujące mogą zamieścić nowy rozdział raz na tydzień, a tu wielkie gwiazdorzenie. Szkoda. Dana

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziewczyny przestańcie. Każdy ma czasem taki czas w życiu, że jest zawalony robotą i nie ma czasu na nic. A może coś się stało, może pomaga rodzinie przyjaciołom, czy komukolwiek... Amicus nie dostaje pieniędzy za pisanie tych historii i jest to jej dobra wola, że się nimi z nami dzieli. Powinnyśmy być jej wdzięczni, że uchyla nam rąbka tajemnicy i przenosi nas w świat swojej wyobraźni. To za jej sprawą ponownie wracamy w świat serialu, którego już od kilku lat nie ma na antenie, a za którym ja tak tęsknię.
    Cierpliwości dziewczęta. Jeśli będziemy cierpliwe,to może wkrótce Amicus podaruje nam kolejną część swojego opowiadania.

    Czekamy cierpliwie, Amicus. Nie zapominaj o nas. :)

    Pozdrawiam, Zuz.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przy takiej ilości obowiązków, jakie spadły na mnie w ciągu ostatnich kilkunastu dni, ciężko przedkładać prowadzenie bloga nad sen. Są czasami sprawy ważniejsze niż nowy rozdział. I cieszę się, że część z Was to rozumie.
    Z pewnością, gdy będę na emeryturze prowadzenie bloga będzie jedną z nielicznych rozrywek i będę mieć czas na publikowanie nawet dwa razy w tygodniu.

    Wielka Gwiazda - Amicus

    PS.
    Zuz - dziękuję za głos rozsądku! :)

    Serdecznie pozdrawiam osoby, które na co dzień milczą, a uaktywniają się tylko wtedy, gdy jest okazja mi dowalić.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że nie tylko internetem człowiek żyje. Mam tylko pytanko kiedy możemy się spodziewać XX rozdziału?

      Usuń
    2. Do weekendu postaram się wrzucić!

      Usuń
    3. Weekend się zaczyna, a rozdziału jak nie było tak nie ma...

      Usuń
  21. Nie mogę się doczekać :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Wielka Gwiazdeczko...mam wielką nadzieję,że..jak to mówią młodzi na chwilę obecną....olałaś te kąśliwe i zgryźliwe uwagi.Jednego Ci bardzo życzę...odwalaj swoje obowiązki tak długo.jak dużo czasu potrzebujesz na ich wykonanie.Na emeryturę kochana jesteś za smarkata i za młoda...hihihi... i to oooooo ...jak dużo i jeszcze troszkę/ bez urazy i obrazy Amicus/. Zima przed nami może wtedy znajdziesz więcej czasu na pisanie. A kto cierpliwy to będzie zagląda...zaglądał i na widok wstawki,,,dostanie czkawki... Pozdrawiam i ściskam..Odwalaj dobra robotę nie po łebkach...Hahahaha...

    OdpowiedzUsuń