B

piątek, 2 czerwca 2017

'Umowa' X



Wróciła do domu wczesnym wieczorem. Miała paskudny tydzień i cieszyła się, że wreszcie się skończył. Rozpoczynający się weekend miał jej dać odrobinę wytchnienia. Ściągnęła czółenka, nalała sobie kieliszek wina i zmęczona padła na sofę w salonie. Ze schodów zszedł Dobrzański w idealnie dopasowanej koszuli, modnych spodniach i perfekcyjnie ułożonych włosach, którym linię nadał Kupisz czy inny Maniewski. Nim zdążył się do niej zbliżyć, dotarła do niej łuna drogich perfum, która się nad nim roztaczała. W milczeniu przyglądała mu się z zainteresowaniem.
- Umówiłem się z Violką i Sebą w klubie. Masz ochotę dołączyć? – słysząc to pytanie szybko doszła do wniosku, że zadał je z grzeczności, a nie dlatego, że rzeczywiście ma ochotę pójść tam z nią. Doskonale zdawał sobie sprawę, że takie miejsca to nie jest jej klimat.
- Jestem padnięta. Wezmę kąpiel i położę się wcześniej. Pozdrów ich – posłała mu nikły uśmiech i z kieliszkiem w dłoni ruszyła na górę
- A może jutro pójdziemy w czwórkę na jakąś kolację? – zaproponował
- W sumie czemu nie – kiwnęła głową na znak zgody – Baw się dobrze

Sobotni wieczór spędzili w najmodniejszej w Warszawie restauracji shushi, w której bywała stołeczna śmietana. Marek co chwila z kimś się witał, kogoś jej przedstawiał. W zdecydowanej większości były to kobiety, jak się domyślała jego byłe kochanki. Koleżanki z podstawówki i żony przyjaciół nie patrzyłyby na nią w taki sposób, jakby chciały wydrapać jej oczy. Dobrze, że zamiast Dobrzańskiego, który raz po raz odchodził od stolika by zamienić parę zdań z nowoprzybyłymi osobami, towarzystwa dotrzymywał jej Sebastian z Violettą. Polubiła tę dziewczynę. Mimo tego, że była lekko zwariowana, niekiedy oderwana od rzeczywistości, to znalazły wspólny język. Dochodziła dwudziesta druga, gdy opuszczali lokal, a Marek zaproponował, by podjechali potańczyć do jednego z klubów usytuowanych na ostatnim piętrze jednego z wieżowców. Tłumaczył, że dwa dni temu do agencji dotarły dwa podwójne zaproszenia na imprezę zamkniętą. Ula nie bardzo miała ochotę na kontynuację wieczoru w miejscu z kolorowymi światłami, dudniącą muzyką i morzem alkoholu. Violka też protestowała, twierdząc, że kompletnie nie jest przygotowana, że ubrała się na kolację, a nie na tańce. Koniec końców wylądowali na modnym klubie na imprezie vipowskiej. Panowie czuli się tam, jak ryba w wodzie. Ula czuła się kompletnie zagubiona.  Violce takie miejsca imponowały, choć nie bywała tam zbyt często. Dzięki wyjściom z Sebastianem do najmodniejszych lokali miała okazję tak, jak teraz minąć kilka serialowych aktorek, prezenterów telewizji śniadaniowej, a nawet Mistera Polski. Przygaszone światła, obściskujące się po kątach pary, półnagie kobiety i mężczyźni wodzący po sali wzrokiem łowców, typujących swe ofiary. Cieplakówna czuła się zażenowana, że trafiła w takie miejsce. Marek podetknął jej pod nos kolorowego drinka, sam wypił trzy shoty i wyciągnął na parkiet. Mimo muzyki, która kompletnie nie była w jej guście tańczyło im się razem bardzo fajnie. Patrząc na jego wygłupy i wirując w jego ramionach zapomniała na chwilę o tym, gdzie się znajduje. Dobrzański zarządził chwilę przerwy w celu poszukiwania przyjaciół i zamówienia nowej kolejki trunków. Umówili się w konkretnym miejscu za kwadrans, a ona w tym czasie udała się do toalety. Idąc eleganckim korytarzem mijała pary, które nie zważając na otaczających ich ludzi prowadzili odważną grę wstępną. Obrzucała ich tylko wyraźnie zniesmaczonym spojrzeniem i dążyła do celu. Wreszcie dotarła do wyłożonej marmurem łazienki, a pierwszą rzeczą, jaka rzuciła jej się w oczy, był koszyk z prezerwatywami ustawiony pod lustrem, tuż obok umywalek. Trzy dziewczyny w zdecydowanie za krótkich sukienkach, poprawiające makijaż, obrzuciły ją kpiącym spojrzeniem. Najwyraźniej stałe bywalczynie od razu dostrzegły nowicjuszkę, która tu nie pasowała. Nim zdążyła zrobić krok w kierunku kabin zaczęły dość ostentacyjnie się z niej naśmiewać, komentując jej ubiór i twierdząc, że szara myszka najwyraźniej pomyliła to miejsce z klubem jazzowym. Postanowiła je zignorować i weszła do drugiej części pomieszczenia. Szukając wolnej kabiny minęła jedną z uchylonymi drzwiami, z wnętrza której dochodziły charakterystyczne odgłosy. Jedna z par najwyraźniej postanowiła zrobić użytek z darmowych gumek i kopulowała w najlepsze. Miała dość. To nie był jej świat. Czuła się zdegustowana, rozdrażniona i wyraźnie niezadowolona z faktu, że odkryła, jak bawi się stołeczna, beztroska śmietanka towarzyska. Pospiesznie opuściła toaletę, jak również klub. Zjeżdżając windą na dół wysłała Markowi sms’a, że źle się poczuła i zamawia taksówkę. Wracając do domu uświadomiła sobie, jak trudnej roli się podjęła. Nie pasowała do tego świata, a tym samym nie pasowała do Marka. Była zażenowana tym, co widziała i mogła się założyć, że na miejscu tych facetów, stojących z opuszczonymi spodniami przed klęczącą dziewczyną wielokrotnie był Dobrzański. To był jego świat. Pełen sztucznych cycków, chętnych dziewczyn, kacy gigantów, drogich alkoholi, ekskluzywnych ciuchów i beztroskiej zabawy. Nie pasowała do jego życia, znajomych, a nawet majętnej rodziny. Ona przez dwadzieścia parę lat żyła w innym świecie, a ten, który poznawała dzięki niemu, kompletnie jej nie pasował. Znała go, wiedziała jak żyje. Powinna była o tym pomyśleć zanim powiedziała ‘tak’.

- Dzień dobry – w niedzielny poranek zeszła na dół w szlafroku. On w sportowym stroju kończył dopijać sok pomarańczowy
- Dobry – przyjrzał jej się uważnie – Czemu wczoraj wyszłaś tak wcześnie? Zatrułaś się czymś? Na wszelkie zatrucia najlepsza jest wódka – stwierdził – A zabawa się dopiero rozkręcała
- Zauważyłam – mruknęła – To nie było zatrucie. Bardziej alergia – zmarszczył brwi – Na takie miejsca.
- Nie podobało ci się – zaśmiał się pod nosem
- W przeciwieństwie do ciebie. Ty tam się czujesz, jak ryba w wodzie. I bardzo cię proszę nie ciągaj mnie więcej ze sobą w takie miejsca. Bo się czuję skrępowana, czego muszę być świadkiem
- Aaaa. Więc o to chodzi – roześmiał się – Zapewniam cię, że zdecydowana większość przyszła tam jednak potańczyć
- Jasne – prychnęła, nalewając sobie kawy – Jadłeś śniadanie? – z zaciekawieniem rozglądała się po lodówce
- Szczerze mówiąc zjadłem jabłko. Zaspałem, a umówiłem się na dziewiątą z Matuszem na basen. Będę koło dwunastej – zaczął się zbierać
- Mnie nie będzie. Jadę do ojca. Już od dwóch tygodni robi mi wyrzuty, że go nie odwiedzam.
- Kiedy go poznam?
- Ty? – spojrzała na niego pytająco, ale nie zwrócił na to uwagi, skupiony na wiązaniu sznurówek – No nie prędko – widziała, że chciał kontynuować rozmowę, ale rozdzwoniła się jego komórka
- Mati – spojrzał na wyświetlacz – Spadam. Na razie
Wpiła kawę, spakowała torbę na wypadek, gdyby ojciec namawiał ją na nocleg i udała się pod prysznic. Owinięta ręcznikiem zeszła na dół, by podgrzać w wodzie parówki. Wyjęła z lodówki ketchup i musztardę, odwróciła się i wzdrygnęła zaskoczona. W progu stał Dobrzański, lustrując ją od góry do dołu z nieodgadnioną miną. W przeciągu ułamka sekundy chwyciła ręcznik, kurczowo go trzymając, by przez nieuwagę nie rozwiązał się i nie opadł na dół. Totalnie ją zaskoczył, aż trudno było jej zebrać myśli. Stała przed nim prawie naga. Żółty ręcznik zawiązany tuż nad piersiami sięgał tuż za pośladki. Przyglądał się jej zgrabnym, długim nogom i kropelkom wody, które z włosów ściekały po szyi i dekolcie, by swoje ujście znaleźć pomiędzy piersiami. Marek Dobrzański stał przed nią, przyglądając się jej z trudnym do ukrycia zachwytem. I pożądaniem?
- Mogę się dołączyć? – zapytał niskim głosem podchodząc bliżej. Miał na myśli śniadanie, czy.... ?
- A ty przypadkiem nie miałeś być na basenie? – zapytała odzyskując rezon i cofając się, ale szybko napotkała na swojej drodze kuchenne szafki. Czuła się jak zwierzyna złapana w potrzask. 
- Mają awarię – szepnął i stanął naprzeciw niej. Dzieliło ich kilkanaście centymetrów. Zbliżył się jeszcze bardziej. Czuła jego oddech na nagich ramionach.
- Zagotowały się – szepnął wprost do jej ucha i sięgając ręką za jej plecy nacisnął guzik, wyłączając płytę. Wdychał zapach jej wilgotnych włosów przesiąkniętych cytrusowym szamponem. Kolejne krople ściekały po jej karku, ramionach. Obserwował je i już wyciągał dłoń, by zetrzeć jedną z nich, gdy gwałtownie się odsunęła.
- Pokrój pieczywo – rzuciła opuszczając kuchnię. Gwałtownie wypuścił powietrze.

33 komentarze:

  1. Marek chyba się nie spodziewał że Ula jest taka zgrabna i ma super ciało. On chyba będzie próbował się z nią przespać, nie ma szans żeby odpuścił. Chce więcej takich scen jak ta w kuchni. :-D Jeśli chodzi o to co działo się w tym klubie to ja czytając to byłam zniesmaczona a co dopiero być świadkiem czegoś takiego. G :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że na samym początku wspominał Sebastianowi, że jest całkiem zgrabna, tylko ukrywa to pod zbyt luźnymi ciuchami.
      Muszę Cię rozczarować, bo ta scena to był póki co wyjątek ;)
      niektórzy cenią sobie taką zabawę.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Końcówka cudowna! Oby w kolejnej części była kontynuacja i z tak pięknie rozpoczętym dniem coś zrobili.Przypuszczam też, że Marek będzie teraz patrzył na Ulę nie tylko w kategorii umowy ale i kobiety wartej uwagi a z jego upodobaniami długo rąk przy sobie trzymać nie będzie. On już jest krok od zaciągnięcia jej do łóżka.
    Szkoda, że nie było dzisiaj babci, ale może w kolejnej części.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Cię rozczarować, bo kontynuacji nie będzie... A przynajmniej nie takiej, jakiej oczekujecie.
      Babcia będzie w kolejnej części. Już jest za rogiem :D I będzie rozczarowana...
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. No nieźle ta końcówka zapowiadała się ciekawie. Zapewne Ulka teraz będzie starała się unikać w miarę możliwości swego przyszłego męża. No może w końcu coś się zmieni w ich relacjach. A i Marek może spojrzy na Ulkę inaczej.
    Brakowało mi babci i jej zdrobnień wobec wnuka
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie musiała unikać.... ;) Oj zmieni się, baaaardzo się zmieni :D
      Babcia będzie już za moment.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Uhuhuhu ale się zrobiło gorąco pod koniec... Marek to wrażliwy facet. Wrażliwy na kobiece wdzięki, a ma obok naprawdę wartą uwagi kobietę i być może wreszcie to zauważy. Ale żeby Ulka zauważyła jakieś walory Marka to jeszcze wiele parówek musi się zagotować :D. I oby było gorąco, może babcia podniesie temperaturę, a nie tylko ciśnienie. Czekam na więcej. Niecierpliwie. Pozdrawiam, KaEm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważy? Nie sądzę. Póki co zauważy, że Ulka nieprzeciętnie go wkurza! ;)
      Marek zdobędzie kolejnego minusa. Ogromnego minusa.
      Babcia podniesie ciśnienie Markowi ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Oj tam pieczywo. W takiej chwili?! Kolejna trudność przed Markiem jak się oprzeć mając taką kusicielkę za ścianą? Biedak :):):). Będzie się musiał bardzo starać i hamować a łatwo nie będzie, oj nie. Oby szybko był ciąg dalszy. Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula skutecznie ostudzi jego zapędy ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  6. Rzeczywiście Ulka coraz bardziej uzmysławia sobie irracjonalność sytuacji w jakiej się znalazła. Pojawia się coraz więcej wątków, spraw, które uświadamiają jej, że podpisanie tej umowy nie było do końca przemyślane, sam zapis o wierności Marka i nieprowadzeniu podwójnego życia, to jak się okazuje za mało. I nie chodzi nawet o różnice w światach w jakich żyją, o miejsca które lubią, ludzi którymi się otaczają, chodzi o tak oczywiste w związkach rzeczy jak chociażby spotkanie ojca z potencjalnym zięciem - Marka z Cieplakiem. Ba spotkanie, chodzi o to czy Cieplak kiedykolwiek dowie się o istnieniu Marka. Czy Ulka zamierza w ogóle go poinformować, że ktoś taki jak Dobrzański istnieje? Nieprędko to nie jest zbyt wyczerpująca odpowiedź. O poinformowaniu go o ślubnych planach nawet nie wspomnę. Ale chyba wypadałoby żeby Tata Cieplak na ślubie był, bez względu na to jak ten ślub będzie wyglądał (a na skromny i cichy Babcia raczej nie pozwoli, chociaż nie powinna mieć tu za dużo do powiedzenia). A jeśli Józef na ślubie ma być to jednak powinien Marka poznać. Czyżby tu był drugi teatrzyk? Jeden dla Babci, drugi dla Józefa? Bo pewnie Babcia rodzinę przyszłej Pani Dobrzańskiej będzie chciała poznać co akurat będzie zrozumiałe. Babcia w przeciwieństwie do Ulki na pewno wszystko ma przemyślane ;). Jedno nie ulega wątpliwości jeszcze będzie ciekawie, mimo że na razie ich światy bardzo są od siebie odległe przy odrobinie chęci może się to zmienić. No może dużej drobinie ;). Już ta wyprawa do klubu była dobrą okazją do sprawdzenia reakcji Marka, szkoda że Ulka smsem poinformowała go o opuszczeniu lokalu, a nie poprosiła by wyszli razem, ciekawe jak wtedy by zareagował, taki mały test na przyzwoitość Dobrzańskiego. Marek jako wzrokowiec żeby coś zrozumieć i zacząć myśleć (o ile to możliwe :D) najpierw musi zobaczyć, a potem dotknąć i spróbować, a to jeszcze chwilę to potrwa. Na razie zobaczył, że Ulka ma nietylko głowę, która imponuje Babci, ale i ciało które podoba się jemu samemu, a ono jest dla Marka na razie najważniejsze. Na razie trochę zobaczył, teraz zacznie sobie wyobrażać, marzyć, a potem dążyć do spróbowania. W końcu jego celem jest sprawdzanie, testowanie i próbowanie... A jak spróbuje to trybiki zaskoczą i zrozumie ;). A wtedy przepadnie! I pewnie znowu popełniłam duży błąd nadinterpretacji. Tradycyjnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam, Cieplak się dowie.
      Ula oczywiście przewidziała obecność ojca na uroczystości. To, że nie chce teraz cignąć ze sobą Marka na każdą wizytę nie oznacza, że panowie nie mają się poznać.
      Nie spróbuje, a przynajmniej nie tego, co powinien ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  7. No, no ciekawe ;) Ulka, zobaczyła w jakim świecie żyje Marek. Może czas żeby to Marek poznał znajomych Ulki i zobaczył w jakim świecie ona do tej żyła ;) Ale końcówka bardzo fajna.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie bardzo będzie miał na to szansę w kontekście wydarzeń z kolejnego rozdziału ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. W poprzedniej części tych dwoje żyło obok siebie, nie zauważało się a teraz informują się wzajemnie o swoich planach, wychodzą razem. To miła odmiana. Co prawda ich światy się różnią i to nawet bardzo, ale zawsze można znaleźć jakiś kompromis. Zwłaszcza teraz, gdy Marek dostrzegł w Uli kobietę, myślę, że zacznie bardziej o nią zabiegać a Ula w końcu ulegnie. Jakie to szczęście, że na basenie była awaria.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zrobiło mi się gorąco, gdy doczytałam do końca:) Bez dodawania moich trzech groszy opowiadanie jest lepsze niż dobre. Weszli na kolejny etap. Gra zmysłów rozpoczęła się. Zwierzyna wpadła w potrzask, dosłownie i w przenośni. Pytanie tylko czy król lew na pewno sobie poradzi ze zdobyczą... Każdy, kto ma trochę pojęcia w temacie, wie że tygrysica nigdy nie będzie żyła w dobrych stosunkach z lwem, ponieważ jej naturalny obszar bytowania nie pokrywa się z obszarem bytowania lwa. Można oba zwierzęta co najwyżej skrzyżować w niewoli. Czyli teraz, bo wymyślona przez Marka umowa jest dla nich jak niewola. Aczkolwiek połączyć te dwa światy w jedną bajkę, choćby tylko na pozór, to będzie nie lada wyczyn. Czekam niecierpliwie na kolejną część - pozdrawiam serdecznie - Patka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to mam watpliwosci, kto tutaj w czyj potrzask wpadl ;p
      A z takiej krzyzowki,to rzeczywiscie piekne tygrysie lwiatka pozniej wychodza ;) A. ;*

      Usuń
    2. Ty to zawsze jakieś drugie dno znajdziesz ;P Nie zapominaj, że ten potrzask jest jak miecz obosieczny :)
      Jasne, piękne lwiątka łobuziątka :) ciekawe czy babcia Gienia się doczeka ;D P. ;*

      Usuń
    3. Markowi też się zrobiło gorąco ;) na chwilę...
      Tygrysica nie będzie żyła w zgodzie z lwem. Oj nie. I znów wkurzy lwa.
      pozdrawiam

      Usuń
  10. Chyba nie tylko parówki się zagotowały :P.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż się wierzyć nie chce co się dzieje w tych klubach - o ile ten opis ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Ja bym nie chciała mieć takiego faceta, który bawi się w takich miejscach. Burdel a nie miejsce do tańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę Cię zmartwić - ma bardzo dużo wspólnego. Niestety...

      Usuń
  12. Oj tam.. nie maja sie zblizyc... umowa umowa... ale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sądzę, że kolejny rozdział Ci się nie spodoba ;)

      Usuń
  13. Ooo co tu sie porobilo! Facet, ktory chodzi do klubu i regularnie zalicza panny, nie zareaguje w ten sposob na widok jednej rozebranej kobiety. Po prostu Marek jest wyposzczony, prawdomowny i wierny Uli. Ha ha ha! Nie ma co. Idealny partner. Czego chciec wiecej? ;) Caly rozdzial razem z opisem bawiacej sie Warszawki wymiata. Pozdrawiam. Alka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie do końca mogę się z tym zgodzić i Ula też nie może ;)
      Idealny? Doprawdy?
      pozdrawiam

      Usuń
  14. Patrząc jak się bawi stolica aż się ucieszyłam że mieszkam na Południu. Mareczek ma ochotę na Ulę. Teraz zrobi wszystko by wylądowała w jego sypialni. Kiedy będzie babcia???? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy ja wiem, że to domenta tylko stolicy... Ale fakt, że w Warszawie jest więcej takich klubów.
      Babcia już nadciąga.
      Pozdrawiam

      Usuń
  15. Kiedy nastepna?? :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Babcia będzie rozczarowana postępowaniem Marka wobec Uli czy tak ogólnie? :-D

    OdpowiedzUsuń