B

czwartek, 25 maja 2017

'Umowa' IX



W sobotę od samego poranka przygotowywała się na wieczorną galę. Za bardzo nawet nie wnikała, co do za impreza. Wystarczyło jej, że Marek od tygodnia ją bardzo przeżywał, a w zasadzie to wspominał jej już o tym wyjściu od miesiąca. Z tych informacji, które jej serwował zapamiętała tyle, że elegancki rout miał się  odbyć w jednym z podwarszawskich hoteli, a oprócz nich mieli się jeszcze zjawić wraz z partnerkami Łukasz, Sebastian i Marcin. Umyła włosy i zajęła się malowaniem paznokci lakierem koloru dojrzałych malin, który idealnie pasował do jej sukni. Kompletnie nie miała ochoty na wizytę w salonie manicure, gdzie popijając herbatkę z porcelanowych filiżanek musiała prowadzić rozmowy o najnowszej linii torebek Prady i życiu prywatnym aktorki, gającej aktualnie w jedenastu polskich serialach.

Gdy elegancka taksówka zatrzymała się pod nowoczesnym hotelem ich auto otoczyli fotoreporterzy. Już teraz rozumiała dlaczego Marek zamawiając pojazd oznajmił dyspozytorce, że ma po nich przyjechać Volvo albo chociaż nowy Passat.
- Wielkie wejście – mruknęła pod nosem, gdy Marek wysiadał jako pierwszy. Prezentowali się razem naprawdę bardzo efektownie – Świetnie – rzuciła w jego stronę, uśmiechając się niewyraźnie do błyskających fleszy – w poniedziałek będziemy bohaterami wszystkich brukowców – Dobrzański jedynie się wyszczerzył w jej kierunku, a później przez kilka minut ochoczo pozował do zdjęć – Dziewczyny w firmie nie dadzą mi spokoju – powiedziała z nutą pretensji, gdy znaleźli się w przestronnym holu – Miało to być wielkie wyjście  twoimi znajomymi, a nie wszystkimi paparuchami w tym mieście – syknęła
- W końcu i tak by się dowiedzieli – wzruszył ramionami
- Super – syknęła – Doprawdy nie wiem, jak takie wyjścia mogą ci sprawiać frajdę – kręciła głową z rezygnacją, obserwując te wszystkie wyfiokowane pary, które licytowały się, kto jedzie na urlop na bardziej egzotyczną wyspę, kto ma droższą sukienkę. Tematem sąsiedniego kółka wzajemnej adoracji było, która stylistka jest droższa, bo przecież im droższa, tym lepsza. Wśród panów dominował temat włoskich kurortów narciarskich. Przecież tylko prawdziwego burżuja stać na luksus połamania sobie nóg na bajecznie drogim sprzęcie we włoskich lub szwajcarskim miasteczku po ulicach którego przechadzali się aktorzy hollywoodzkich filmów. Naprawdę miała ochotę stamtąd uciec. Powstrzymywało ją tylko to, że wychodząc na zewnątrz znów stałaby się łupem dla fotoreporterów i fakt, że za chwilę mieli dołączyć przyjaciela Marka, bądź co bądź całkiem sympatyczni. Miała nadzieję, że w ich towarzystwie ten wieczór nie będzie taki zły.  
- Dobrze żarcie, świetne alkohole, fajna muzyka, mnóstwo ludzi, których znajomość może się w życiu przydać. Same plusy. Generalnie super zabawa za darmo
- Świetnie – chrząknęła i z ulgą dostrzegła, że przez przeszklone drzwi do środka wszedł Łukasz z Aśką. Po serdecznym przywitaniu, przy lampce szampana oczekiwali na resztę towarzystwa.

- No, no. Nieźle. Taka z ciebie cicha woda – rzuciła w jej kierunku Marta, gdy w środowe przedpołudnie przekroczyła próg agencji
- O czym mówisz? – zapytała rozkładając laptopa i potrzebne dokumenty, na biurku, które zajmowała
- Nic się nie chwalisz, że usidliłaś Marka – Aśka szybko do nich dołączyła, czekając na obszerną relację i tłumaczenia koleżanki – Jeszcze pół roku temu rozpamiętywałaś Bartka, a teraz fotka z największym ciachem i to na pierwszej stronie w ‘Życiu stolicy’. Grubo pojechałaś. I taka z ciebie koleżanka, że nawet słówka nam nie pisnęłaś
- Dajcie spokój – roześmiała się – Jakie usidliłam. Jak widzicie nie mam obrączki na palcu, więc o usidleniu nie ma mowy – tłumaczyła się niby to obojętnym tonem
- W pracy się ukrywacie, później pokazuje się z tobą publicznie. Jest coś na rzeczy – Marta przyglądała się koleżance uważnie
- Chciałabym, ale wiecie jaki jest Marek. Zresztą, nie ma co z igieł robić wideł. To świeża sprawa.
- Szkoda, szkoda – mruknęła jedna
- No szkoda, że się nie chcesz podzielić z koleżankami jakimiś pikantnymi szczegółami
- Oj dziewczyny – jęknęła – Dajcie mi pracować – chciała się ich jak najszybciej pozbyć.

Babcia Brzeska wreszcie dotarła do Warszawy. Jej problemy zdrowotne dzięki wykwalifikowanemu rehabilitantowi dość szybko ustąpiły  i w pełni sił mogła przylecieć do Polski. Nie mogła się doczekać spotkania z wnukiem i jego wybranką, którą miała okazję ujrzeć na jednym z portali plotkarskich. Jeszcze z Berlina ustaliła z córką, że tuż po przylocie spotkają się wszyscy na kolacji z okazji minionych imienin Marka. Babcia na tę okazję przywiozła dla wnuka prezent.  
Dobrzański od samego rana chodził po domu podminowany. Dzień wcześniej w południe zadzwoniła do niego matka z zaproszeniem na niedzielny obiad. Zaproszenie oczywiście było dla dwóch osób. Nadszedł wreszcie moment, gdy Ula i Genia miały się wreszcie spotkać.
- To miło, że twoja rodzina organizuje dla ciebie obiad imieninowy – zaczęła rozmowę, gdy kierowali się w stronę posiadłości Dobrzańskich
- Cudownie – mruknął. Czuł, jak kierownica ślizga mu się w rękach. Dłonie mu się pociły. Nieprzewidywalność Ulki w połączeniu z jego ukochaną babuszką mogły dać mieszankę wybuchową – Zwykle ograniczali się do telefonu. Do tej pory rodzinnie świętowaliśmy tylko urodziny. Ewidentnie to pomysł babki, która już pewnie przebiera nogami
- W zasadzie to nie mam dla ciebie prezentu. Zastanawiałam się wprawdzie, czy nie kupić ci paczki prezerwatyw, ale nie byłam pewna, czy cenisz sobie prezenty praktyczne – rzuciła z przekąsem
- Chętnie przyjmę. Pod warunkiem, że później wspólnie je wykorzystamy – prowokująco spojrzał jej w oczy. Kolejna gierka słowna pomogła mu choć na chwilę oderwać myśli od nieuchronnej konfrontacji z babką.
- Nie brnij w ten temat – rzekła z politowaniem. Na szczęście dalsza dyskusja nie miała szansy się odbyć, bo dojechali na miejsce. Dobrzański wysiadł z auta i otwierając drzwi dziewczynie podał jej dłoń, którą uścisnęła. Gdy tylko otworzył drzwi ujrzeli w przedpokoju starszą kobietę w eleganckiej garsonce. Wszystko wskazywało na to, że przez niewielkie okno tuż obok drzwi cały czas ich obserwowała. Uśmiechnęła się uroczo przyglądając się Uli z wyraźnym zachwytem.
- Dzień dobry – Ula kiwnęła głową. Staruszka wyglądała na sympatyczną. Wyglądem wcale nie przypominała latającej na miotle czarownicy, za którą miał ją brunet. Pierwsze wrażenie było bardzo dobre i śmiała przypuszczać, że Marek po prostu przesadza.
- Witaj dziecko. Miło mi cię wreszcie poznać – Genowefa podeszła bliżej i serdecznie ją uściskała, ku zaskoczeniu Marka. Najwyraźniej tak, jak przypuszczał, wstrzelił się w gust babki idealnie – Maruś, wszystkiego najlepszego – słysząc to zdrobnienie i widząc skrzywioną minę mężczyzny Cieplakówna o mało nie parsknęła śmiechem
- Dziękuję –posłał staruszce wymuszony uśmiech
- Chodźcie do ogrodu, rodzice już czekają – ruszyła przodem, zatrzymując się na chwilę przy sofie, na którym leżało niewielkie pudełko przewiązane wstążką – A tutaj prezent dla mojego wnusia – określenia ‘wnusio’ też nie lubił. W przeszłości stosowała je zawsze do swoich koleżanek, opowiadając im jakim jest cudownym dzieckiem – Niech ci odmierza same szczęśliwe chwile u boku tej ślicznej dziewczyny.
- Dziękuję – z zapałem rozpakował pudełko i z radością stwierdził, że w środku znajduje się elegancki zegarek znanej marki, warty kilkaset euro – Bardzo ładny – chętnie przymierzył
- Słyszałam od Helenki, że jesteś księgową – zagadnęła Ulę, gdy brunet z zainteresowaniem oglądał prezent
- Tak – odparła uprzejmie
- I pracujesz w tej firmie mojego wnuczka – słowa ‘tej firmie’ wypowiedziała z wyraźną niechęcią
- Zgadza się. Dzięki niej się poznaliśmy – czule pogładziła jego kark.
- Całe szczęście, że też tam pracujesz. Możesz trzymać rękę na pulsie – rzekła, jakby Dobrzańskiego wcale nie było obok – A księgowa to taki porządny zawód. Mój drugi mąż był księgowym. Rozliczał ogromne przedsiębiorstwo jeszcze przed stanem wojennym – zaczęła swoją opowieść wolno drepcząc w stronę wyjścia na taras – Ty dziecko jesteś za młoda, żeby pamiętać stan wojenny

Całe popołudnie babcia wesoło gawędziła z Ulą. Była nią ewidentnie oczarowana. Niby był to obiad z okazji imienin Marka, ale wnuk totalnie zszedł na drugi plan. Gdy Cieplakówna wyszła na chwilę do toalety zaczęła się rozpływać, jak to Marek nareszcie dojrzał i znalazł sobie odpowiednią partnerkę. Ładną, inteligentną, a przede wszystkim z klasą. Oczywiście nie omieszkała przy tej okazji wytknąć, że jego poprzednie kobiety klasy i skromności były totalnie pozbawione.

- Przeżyliśmy – odetchnął z ulgą, gdy wyjechał z posesji
- Nie przesadzaj. Nie było tak źle – mruknęła
- Naprawdę nie umęczyła cię ta jej gadanina?
- Poznałam historię życia jej koleżanek, ich wnuków. Wszyscy pożenieni. Naprawdę była przez ciebie na szarym końcu – roześmiała się – Swoją drogą jakoś się nie chwaliłeś, że miała trzech mężów
- I wszystkich wykończyła. Ostatniego jakieś cztery lata temu. Dobrze, że kolejny nieszczęśnik nie stanął na jej drodze, bo miałby facet przechlapane.
- Oj już nie rób z niej takiego potwora. Jest całkiem sympatyczna
- Ja ci przypominam, że to było wasze pierwsze spotkanie. Zobaczymy, co powiesz za dwa miesiące. Zapewniam cię, że trudno będzie nam się teraz od niej odczepić. Będzie przylatywała non stop, albo co gorsza w ogóle nie będzie wylatywać.
- Będę teraz do ciebie mówić Maruś – oświadczyła ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Doskonale wiedziała, jaka będzie jego reakcja.
- Nawet nie próbuj – wycedził
- Dlaczego? – udała zdziwienie - Mnie się bardzo podoba

34 komentarze:

  1. Ulka babcie polubiła,starsza pani też zadowolona więc Markowi się udało. Ta część zdecydowanie bardziej mi się podoba. Czekam na kolejne spotkania z babcią, jeszcze więcej takich rozmów Uli i Marka. Ja też jestem​ za tym żeby Ula kupiła Markowi taki prezent. :-D Wykorzystać też go mogą. :-) G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fakt, że Marek idealnie trafił w gust babci (tym razem!) ;)
      Szkoda, że sam nie jest do końca zadowolony ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  2. Wnusio Maruś! Babcia mistrzyni i nic tego nie zmieni! :D. Osaczony przez babcię Maruś jest zdecydowanie fajniejszy, motywacja wróciła, chęci wróciły, iskry wróciły - wszystko w pakiecie w bagażu babci! Zdecydowanie powinna zostać na dłużej, bez niej nic z tego nie będzie ;). Pozdrawiam. KaEm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maruś niebawem będzie jeszcze bardziej zmotywowany ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Świetnie pierwsze spotkanie pań mamy za sobą. A te zdrobnienia babci wobec Marka są wyśmienite. A jak jeszcze Ulka tak zacznie do niego mówić to dopiero będzie.
    Ciekawi mnie kiedy Marek zacznie rozumieć, że zakochał się w Ulce. Ale podejrzewam, że on najpierw ją będzie musiał stracić. Jak to on.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Julita
    PS Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga julitamorawiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jej się zdarzało tak go nazywać ;)
      A zakochał się?
      Znam Twojego bloga mimo, że nie komentuję. Zaglądam dość regularnie :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Dziękuję, że odwiedzasz mój blog, chociaż żałuję że nie komentujesz.
      Pozdrawiam serdecznie
      Julita

      Usuń
    3. brak czasu na pisanie nowych rozdziałów, a co dopiero komentowanie. Mam nadzieję, że mi wybaczysz! :) Ale czytam - zazwyczaj w korkach ;)

      Usuń
    4. Nie żywię urazy i rozumiem ;)

      Usuń
  4. Dzięki za szybszy cd. Jesteś najlepsza. I babci też :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Babcia wróciła i od razu Maruś zaczął inaczej postępować. Wnusio musi czuć nad sobą bacik babci strach przed babcią i utratą jej majątku bardzo dobrze na niego działa. Ulka przypadła babci do gustu to jest nadzieja, że na razie babcia posiedzi w Polsce i będzie wnuka mobilizować. Nawet gdyby kosztem doprowadzenia Marka do nerwicy. Kiedy teraz możemy się spodziewać nowej części? Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowa część jutro lub w sobotę
      babcia się w Polsce zadomowi ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  6. Babcia Gienia jest kierownikiem całego zamieszania. I tak trzymać. Jeśli ona będzie dalej rozdawać karty, będzie dobrze. Rany, jak oni na siebie działają! Ulka docina Markowi na każdym kroku. Marek ma już dość. Na pewno chciałby móc na Ulkę liczyć, mieć oparcie, może zakumplować się trochę. Niestety na moje oko żadnej przyjaźni tutaj nie będzie. Chyba szybciej się pozabijają, niż zaprzyjaźnią ;) Czy my musimy teraz czekać cały długi tydzień na cd? Czy może zrobisz nam niespodziankę i będziesz wstawiać mini nocie częściej? No co, zapytać zawsze można ;P Pozdrowionka. Alka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i będzie jeszcze docinać! To Ci mogę obiecać ;)
      mini nocie nabiją tylko liczbę rozdziałów, a nie wniosą wiele i będą rozciągać akcję
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Babcia wróciła i zapał wrócił! Znajomi już wiedzą, znajome się dowiedziały i zazdroszczą, a każde kolejne wielkie wyjście uświadamia Ulce jak bardzo to nie jest jej świat. To co Markowi sprawia frajdę, dla niej jest próżne, śmieszne, sztuczne i niepotrzebne i jeśli kiedyś w dalekiej przyszłości zdecydują się być razem naprawdę, oboje będą musieli mocno zmienić swój styl życia i mieć wiele zrozumienia dla tej drugiej osoby, ale do tego to jeszcze lata świetlne. O ile w ogóle kiedyś dojdzie do takiej sytuacji. Ale wracając do obecnych wydarzeń po raz kolejny okazuje się, że co się odwlecz, to ... wiadomo co dalej. Skoro Babci nie udało się zorganizować Marusiowi imienin miesiąc przed terminem, to nic nie stoi na przeszkodzie żeby je zrobić miesiąc po terminie ;). Babcia jak widać się nie poddaje i wykorzystuje każdą okazję, a jeśli nie ma okazji to sama je tworzy! Cierpliwość jej się opłaciła, bo wreszcie doczekała się tego wielkiego dnia i poznała skromną, mądrą i z klasą partnerkę wnuka. Dla Babci ideał. Nastąpiła wymiana prezentów Babcia Wnusiowi zegarek, Wnusio Babci Ulę - idealną kandydatkę na wszystkie role, jakie dla niej Babcia wymyśliła i wszyscy są szczęśliwi. Przynajmniej oficjalnie! A poza główną sceną, gdy Babcia nie widzi wszystko wróciło do normy są sprzeczki, są złośliwości i iskry, ale od czegoś trzeba zacząć. Może faktycznie Ulka powinna kupić Markowi prezent i wspólnie z nich zrobić użytek. Może jakby wylądowali w łóżku to napięcie w ich relacjach by opadło. Ale czy wtedy byłyby te iskry? Na wszystko przyjdzie pora. Mam nadzieję! Ciekawe co teraz wymyśli Babcia, bo to zapewne nie wszystko co ma do zaproponowania. Babcia Gienia należy raczej do tych co jak dać im palec to chcą całą rękę. I pewnie jeszcze nie raz tę rękę wyciągnie i wciąż jej będzie mało obserwacji wnuka u boku porządnej dziewczyny. A jedyne co mi brakuje (na razie) to jakiś czulszych gestów ze strony Marka, ale pewnie i tego się doczekamy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział jeszcze bardziej jej to uświadomi.
      Absolutnie imieniny nie były obchodzone miesiąc później. Ledwie kilkanaście dni. Babci nie było w Polsce pięć tygodni, a nie osiem ;)
      czyżbyś domagała się zbliżeń w tym opowiadaniu? Marek byłby Ci wdzięczny! :D
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Oj tam zaraz domagała, na razie nieśmiało sugeruję rozważenie takiej opcji, warto o tym pomyśleć - na razie tylko tyle ;)

      Usuń
  8. Wreszcie babcia poznała Ulę i jest przeszczęśliwa. Czekam razem z babcią na kolejne spotkania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. babcia już się nie może doczekać, aż lepiej pozna przyszłą 'wnuczkę' ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  9. Ciekawe czy Marek ma rację i babcia rzeczywiście się rozkręci. Bardzo na to liczę bo może wtedy rozkręcą się relacje między nim a Ulą.
    Kiedy cd?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. babcia się rozkręci. Potwierdzam ;)
      jutro lub sobota
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Znów są iskry i znów jest babcia. Super! Czekam na więcej perypetii tego tria. Pozdrawiam Hana

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo sie ciesze, ze tak szybkowstawiles te czesc... cos im opornie idzie zblizanie mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oni nie mają się zbliżyć. Oni mają zrealizować umowę ;) pozdrawiam

      Usuń
  12. Babcia babcią, umowa umową, a tam gdzie lecą iskry, zawsze robi się gorąco. Przyciąganie ujemne, które znam z autopsji i które teraz dzieje się między nimi to tylko wstęp, bynajmniej nie do przyjaźni, bo przyjaźń z definicji jest aseksualna, a w ich relacji oprócz całej masy widocznych iskier jest jeszcze zamaskowany pociąg fizyczny, erotyzm i feromony, które wiszą w powietrzu i przyczajone czekają na chwilę słabości, właściwy moment żeby eksplodować i rozłożyć całą umowę na łopatki. Inaczej być nie może. Wiem coś o tym doświadczalnie i myślę, że ty też wiesz. :):) -pozdrawiam serdecznie- Patka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'przyciąganie ujemne', jak je nazwałaś, będzie coraz silniejsze ;)
      szkoda, że nie wiedziałam, że masz w tej kwestii doświadczenie na etapie tworzenia opowiadania. Ciekawe, jakby ta historia wyszła, jakby się potoczyły losy Uli i Marka, gdybyś wtrąciła do tego opowiadania swoje trzy grosze ;)
      pozdrawiam

      Usuń
  13. Uwielbiam to opowiadanie. Jeśli skończy się happy endem będzie absolutnie no 1. Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to endu (niezależnie czy happy czy nie) to jeszcze daleka droga.
      Pozdrawiam

      Usuń
  14. W końcu doszło do spotkania Uli z babcią Genią ;) Marek z Ulą też się dobrze dogadują. Może jednak coś między nimi będzie, coś prawdziwego ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze się dogadują? Raczej dobrze sobie dogryzają ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  15. kiedy będzie kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń